Unikanie - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Osobowość unikająca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-39.html) +--- Wątek: Unikanie (/thread-4636.html) |
Re: Unikanie - Abigail - 23 Mar 2012 Też unikam... boję się, że kogoś spotkam, że będę musiała się przywitać, a nawet czuję lęk przed wyjściem z wynajmowanego pokoju, kiedy słyszę właścicielkę czy drugą osobę wynajmującą... Często jest tak, że wychodze tylko wtedy, kiedy ich nie słyszę. Nie pójdę do sklepu, bo boję się otworzyć drzwi pokoju. Osiągnęłam mistrzostwo w wychodzeniu i wchodzeniu bez szelestu Pamiętam, że dawniej tak nie było. Jakieś 15 lat temu, w szkole średniej miałam nadzieję, że spotkam na ulicy kogoś znajomego, pogadam, a teraz się tego boję. Może dlatego, że uważam swoje życie za nieudane i nie mam o czym gadać jak ktoś zapyta, co słychać. Może nabawiłam się tego na poprzednim wynajmie, gdzie dwie dziewczyny terroryzowały najpierw trzecią lokatorkę, potem dziewczynę na jej miejscu, potem kolej przyszła na mnie Nie wiem, jak to cholerstwo zwalczyć Re: Unikanie - Itsuu - 23 Mar 2012 Zawsze staram się unikać rówieśników...czuję do nich jakąś taką niechęć. Najbardziej odpowiada mi towarzystwo osób starszych ode mnie. Re: Unikanie - Gość - 23 Mar 2012 spóźniam się lub przychodzę dużo wcześniej, okrężne drogi itd. zastanawiam się, jak będę w przyszłości unikać ewentualnych zajęć, czy w ogóle będę miała czego unikać, a jak nie tego, to jak w takim razie unikać rodziców, głupich pytań, pretensji blablabla, chętnie zwiałabym gdzieś, co całkiem prawdopodobne zresztą, ale wtedy będę unikać wszystkiego i wszystkich do końca wieczności. poza tym w tej drugiej opcji będę musiała unikać już 'obcych' ludzi (tj. 'znajomych'), a najbardziej ich zdziwionych min pytających "co sie stało z twoim życiem" czuje jakąś idiotyczną presję z każdej strony, być może ktoś inny by się cieszył bo to nawet powinna być motywująca presja (tyle komplementów usłyszałam w tym tygodniu, że aż mnie łeb rozbolał, tzn. normalnie to pewnie mało, ale dla fobika chyba dużo, albo dla kogoś z niską samooceną), ale jej też muszę unikać! im bardziej ktoś naciska i dobrze wróży, tym bardziej głupia się czuję i nieżyciowa. a z drugiej strony to miłe. chyba muszę niektórych unikać, bo bardziej we mnie wierzą, niż ja w siebie tzn. stawiane wymagania i świadomość, że ich rozczaruję. a o bliższych relacjach nie wspominam, to jak sci-fi. ale chaotycznie... Re: Unikanie - araya - 24 Mar 2012 Abigail napisał(a):Też unikam... boję się, że kogoś spotkam, że będę musiała się przywitać, a nawet czuję lęk przed wyjściem z wynajmowanego pokoju, kiedy słyszę właścicielkę czy drugą osobę wynajmującą... Często jest tak, że wychodze tylko wtedy, kiedy ich nie słyszę.Heh, mam podobnie. Tyle, że ja mieszkam w bloku i jak np. ktoś jest na klatce to zawsze czekam aż sobie stamtąd pójdzie. Gdy już słyszę, że na korytarzy cicho, to wychodzę. julka napisał(a):spóźniam się lub przychodzę dużo wcześniej, okrężne drogi itd. zastanawiam się, jak będę w przyszłości unikać ewentualnych zajęć, czy w ogóle będę miała czego unikać, a jak nie tego, to jak w takim razie unikać rodziców, głupich pytań, pretensji blablabla, chętnie zwiałabym gdzieś, co całkiem prawdopodobne zresztą, ale wtedy będę unikać wszystkiego i wszystkich do końca wieczności. poza tym w tej drugiej opcji będę musiała unikać już 'obcych' ludzi (tj. 'znajomych'), a najbardziej ich zdziwionych min pytających "co sie stało z twoim życiem" czuje jakąś idiotyczną presję z każdej strony, być może ktoś inny by się cieszył bo to nawet powinna być motywująca presja (tyle komplementów usłyszałam w tym tygodniu, że aż mnie łeb rozbolał, tzn. normalnie to pewnie mało, ale dla fobika chyba dużo, albo dla kogoś z niską samooceną), ale jej też muszę unikać! im bardziej ktoś naciska i dobrze wróży, tym bardziej głupia się czuję i nieżyciowa. a z drugiej strony to miłe. chyba muszę niektórych unikać, bo bardziej we mnie wierzą, niż ja w siebie tzn. stawiane wymagania i świadomość, że ich rozczaruję. a o bliższych relacjach nie wspominam, to jak sci-fi.Nie przejmuj się julka, we mnie też niektórzy(część rodziny w szczególności) wierzą duuużo bardziej niż ja sam. A są i tacy co to myślą, że ja z tych co jak chcą coś osiągnąć, to zrobią to 8) Re: Unikanie - trash - 24 Mar 2012 araya napisał(a):Heh, mam podobnie. Tyle, że ja mieszkam w bloku i jak np. ktoś jest na klatce to zawsze czekam aż sobie stamtąd pójdzie. Gdy już słyszę, że na korytarzy cicho, to wychodzę.najdziwniejszy lęk. Też to mam. Nieraz potrafię w miarę normalnie chodzić po mieście za to wyjście na klatkę to wyścig z czasem Ktoś otworzy drzwi czy nie ... najpierw przyczajanie okien i "judasza" potem biegiem zamykam na klucz, biegiem po schodach ... Wyjście ze śmieciami w zła godzinę ... porażka Jak mnie irytuje kiedy ktoś stoi na klatce albo przed .... Najidiotyczniejsze w tym wszystkim, ze nieraz spóźniłem się do roboty/ do szkoły bo akurat ktoś tam był na klatce Re: Unikanie - araya - 24 Mar 2012 @trash No dokładnie jakbym siebie czytał Jeszcze dobra jest akcja jak np. wracam skądś do domu, wszedłem właśnie do klatki. I słyszę nagle, że tuż za mną też ktoś do tej klatki wchodzi. Przyspieszam wtedy bardzo po schodach, byle by ten ktoś(zazwyczaj sąsiad/sąsiadka) mnie nie dogonił Re: Unikanie - Zasió - 24 Mar 2012 Proste - zeby nei powiedzieć "Dzień Dobry"...No bo jak to, nie powiedzieć?! Ludzi na ulicy cz w autobusie w zyciu sie nei balem, tłumów tez, al syndrom klatki jakis drobny mam... Faktycznie nie chce sie za bardzo napatoczyc na sasiadów, przynajmniej z wlasnej woli i winy... mialem/mam tez tak, ze gdy ktos wchodzil do bloku przede mna, czekalem az wejdzie i zamknie drzwi i otwieralem sobei sam, byleby tylko nie wejść razem z nim i nie narazić sie na bezposredni kontakt. Re: Unikanie - anikk - 24 Mar 2012 Ja robię tak - kiedy wracam, wchodzę na klatkę i nasłuchuję, jak ktoś idzie, to gmeram przy skrzynce, że niby sprawdzam pocztę i pędem gnam na inną klatkę, wchodzę na pierwsze piętro i ściągam windę, żeby na nikogo się nie natknąć na parterze, kto pojedzie ze mną windą Jak wychodzę, to zależnie od usłyszanych głosów: jak są na dole, to idę na górę i schodzę najmniej uczęszczaną klatką, jak są na górze to szybko schodzę na dół. Sama sobie poprawiłam humor, dziwactwo A robię to chyba dlatego, że słabo rozpoznaję twarze i nie wiem, czy sąsiadowi mówię "dzień dobry" czy obcemu. Ostatnio powiedziałam "cześć" komuś obcemu Nie lubię też mówić do sąsiadek, które plotkują. No i nie chcę spotkać "niewygodnych" sąsiadów. Re: Unikanie - MarszałekFoch - 24 Mar 2012 Ale to brzmi znajomo Kto sieje wiatr zbiera burzę... Otóż w czasach gimnazjum miałem kompletnie prze*****e. Nie było prawie przerwy bym się zetknął z osobami, które się nade mną znęcały. Stąd dosłownie przebieganie przez przepełniony korytarz zwany Sajgonem (zawsze tam było bardzo dużo ludzi i było ciemno). Do tego przebywanie na przerwach w toaletach, w szatniach, ogólnie mówiąc w tych punktach szkoły gdzie prawdopodobieństwo spotkania żywej duszy było w danym momencie niskie. Przebywając trasę z domu do szkoły przechodziłem/przejeżdałem obok jednego z czołowych oprawców. I zawsze obok jego domu przyspieszałem lub jeśli jego widziałem na motorku jechałem okrężną, dłuższą trasą. Oczywiście wracając do domu, jeszcze przed domem kolesia był przystanek PKS a na nim o danych porach sporo ludzi. I jeśli w owym momencie natknąłem się na tłum na przystanku to albo szedłem okrężną trasą, albo drugą stroną ulicy albo po prostu przechodziłem obok nich udając, że ich nie widzę ze słuchawkami na uszach. Zawsze na te chwile puszczałem sobie ostrego rocka by zagłuszyć otoczenie. Parę razy bez słuchawek zresztą uciekając przed oprawcami którzy z "radością" mnie witali nieomal wtoczyłem się pod jadący samochód. Dziś kiedy nieomal zmieniłem środowisko odzywają się ślady przeszłości. Otóż w internacie na przykład na ogół przechodzę korytarzem wtedy, kiedy nie ma na nim ludzi. To samo z posiłkami - prawie zawsze sam. Re: Unikanie - araya - 26 Mar 2012 anikk napisał(a):A robię to chyba dlatego, że słabo rozpoznaję twarze i nie wiem, czy sąsiadowi mówię "dzień dobry" czy obcemu. Ostatnio powiedziałam "cześć" komuś obcemu Nie lubię też mówić do sąsiadek, które plotkują. No i nie chcę spotkać "niewygodnych" sąsiadów.Też to mam. Tzn. ja unikam sąsiadów nie z tego powodu raczej ale też słabo rozpoznaję i jeszcze słabiej zapamiętuje twarze. Parę razy mi się też zdarzyło do obcych ludzi mówić cześć albo dzień dobry, ewentualnie iść naprzeciwko sąsiada i go nie poznać, ostatnio tak miałem. Dopiero się po czasie zorientowałem, że to on był Re: Unikanie - Zasió - 26 Mar 2012 O, ja też sąsiadów z bloku nie znam, poza jedna sąsiadka, która meiszka piętro wyzej i do matki często przychodzi od x lat W dodatku mój słaby wzrok nie polepsza sprawy, bo obszar dokładnej identyfikacji tożsamości za pomocą kamer cyfrowych ograniczony jest w modelu androida Zas XC200 do ok 3,5 metra Re: Unikanie - Itsuu - 09 Kwi 2012 Moi sąsiedzi się chyba na mnie ostatnio obrazili za coś, bo nie odpowiadają w ogóle...nie będę przez pół ulicy ryczeć "DZIEŃ DOBRYYYY!" Co prawda mieszkam w domu, ale sąsiadów mam wszędzie - z przodu, z tyłu, z prawej i lewej. Nie da się ich uniknąć. Wyjdę na balkon - z przodu plac budowy, po prawej wieczna impreza. Wyjdę do ogródka - po lewej sąsiad siedzi w samych majtkach na schodach i popija piwko. Wrr...no to na tyły domu! 5 min. ciszy i podbiega jakieś dziecko do płotu i krzyczy "Co lobiiiiiisz?" -.-' Idę do kompa... Re: Unikanie - Gość - 09 Kwi 2012 mnie ostentacyjnie zdarza się ryczeć przez pół ulicy...(nie wiem komu robię bardziej na złość, chciałabym im, żeby zostali (najczęściej zostały) przytłoczeni i zakłopotani moją 'uprzejmością', udaję debila, jednym słowem , dopiero teraz to zauważyłam). tez mieszkam w domu, ale naokoło sąsiadów nie mam, no... tylko po lewej natrętnego, który starymi perfumami psika i woła "waćpanny trzeba psikać, żeby tradycji stało się za dość". Aczkolwiek, wracając 'do klatki', kiedy jeszcze zdarzało mi się bywać u mojej babci- bałam się, że ktoś z góry wskoczy mi na grzbiet, albo zwyczajnie da w twarz, więc przez kilka dni nie wychodziłam w ogóle. Re: Unikanie - coma-white - 25 Kwi 2012 Ja często staram się unikać tych, których lubię. Nie wiem czemu, ale właśnie to do mnie dotarło. Nieraz gdy widzę kogoś znajomego, modlę się, żeby mnie nie zauważył. Również mieszkam w bloku i jeśli chodzi o wyjście na klatkę, mam dokładnie te same odczucia, co Wy. Dlatego strasznie mnie wnerwia, gdy ktoś stoi z 20 min, a ja nie mogę się ruszyć, bo czekam aż wreszcie odejdzie. Re: Unikanie - Dorka93 - 06 Maj 2012 O idealny temat dla mnie ! Czasami jak ide i widze jakąś paczke osób to potrafie cofnąć sie domu i czekać az oni juz pójdą . . .potrafie chodzić krzakami i ukrytymi ściezkami byle nikogo nie spotkać ! Re: Unikanie - nova - 07 Maj 2012 Cytat:Po zastanowieniu się wyszło mi, że nie tyle unikam ludzi, co rozmów z ludźmi. Nie odczuwam lęku w zatłoczonych miejscach np. sklepy, ulice, autobusy. Ale jeśli ma dojść do rozmowy to poziom stresu gwałtownie rośnie. Spotkanie znajomej osoby na ulicy, autobusie to koszmarek. Już sama myśl że np. jadąc do pracy spotkam kogoś z pracy powoduje, że zaczynam kombinować z innym połączeniem. Co ciekawe w samej pracy już takiego lęku nie odczuwam. Może to dlatego, że w większej grupie, ktoś coś zawsze powie, ja nie muszę, ja posłucham. Ale nie zawsze to tak działa, bo jak mam wyjechać/spotkać się z jakąś grupą, mniej lub bardziej znaną mi, to lęki są. W dużej części sie zgadzam pod tym postem.Idąć gdzieś zwłaszcza blisko domu czuję sie bardzo niepewnie bi prawdopodobieństwo spotkania kogoś znajomego choćby z widzenia wzrasta.Gdy jestem na mieście trochę to sie zmienia bo bardziej mogę sie wtopić w tłum chociaż strach pozostaje.Nie mam problemów z jazdą autobusami czy pójściem do sklepu nie mam tez problemów z załatwieniem spraw urzędowych z ludźmi których ne znam.Problem zaczyna sie gdy po prostu sytuacja wymaga jakiejś formy zaangażowania od strony towarzyskiej.Nie wiem do prawdy czemu to aż tak bardzo blokuje,Również wolę jeździć autobusami niz iśc gdzieś na piechotę a to dlatego że w autobusie mogę bardziej wtopić sie w tłum niz na takiej powiedzmy otwartej przestrzeni.Często sie na tym łapie że chciałabym pójść na piechotę a jednak pojawia się lęk.Czasami go przełamuję idąc spięta, a czasem jednak sie chowam w tłumie Re: Unikanie - Dorka93 - 08 Maj 2012 Ja jak umówie sie z jakąś kumpelą gdzieś to potem rezygnuje np była taka sytuacja ze byłam umówiona na ognisko i im było blizej to ja zamiast radosci czułam lęk napisałam głupiego smsa ze nie ma mnie w domu i nie mam jak isc < zwykłe kłamstwa > i tak robie cały czas a potem tłumacze sie sama przed sobą . Re: Unikanie - araya - 08 Maj 2012 nova, ja właśnie też mam jakiś dziwny lęk przed poruszaniem się pieszo Szczególnie gdy mam iść gdzieś dalej. Ostatnimi czasy poruszam się przeważnie rowerem. Ma to też jakieś tam plusy, szybciej i w ogóle Re: Unikanie - MarszałekFoch - 08 Maj 2012 @Dorka93: ja to mam tak, iż unikam konfrontacji z osobami ze starego środowiska, bo obawiam się (na ogół bezzasadnie) że przysłowiowo rzucą sie na mnie z pazurami. A jak już wspomniałem ciężko mi było wyjechać na wioskę bo jak ktoś "znajomy" mnie widział to potrafił przezywać przez ulicę a i tak większość by się nie skapła o co chodzi. Stąd moje unikanie. Przykład z ostatnich paru dni. Wracamy od znajomych do domu i stara wstępuje do sklepu. Zaraz potem pod sklep podjeżdża jedna z osób, która napsuła mi mocno krwi wraz z kumplem. Owszem, jest cześć cześć przez okno, ale ja prowizorycznie chowam się za szybą i odpalam głośność w słuchawkach na maxa. @araya: a ja tam nie mam wiekszych oporów przed poruszaniem się pieszo, choc czasem mam obawy, że poruszam się niezdarnie Re: Unikanie - Dorka93 - 08 Maj 2012 Ja nawet do autobusu wstydze sie wejść bo mam mysli ze nie bede np potrafiła kupić biletu i wszyscy bedą sie smiać takie ot mam napady zawsze i nie lubie gdy ktoś idzie za mną bo mam wrażenie ze albo jestem z tyłu brudna albo krzywo idę. Re: Unikanie - lękliwy86 - 20 Lip 2012 Też tak mam, że kontakt z rówieśnikami i młodszymi powoduje u mnie stres. Moim zdaniem wynika to z faktu, że z takimi osobami się porównujemy i wypadamy przy nich blado. Starsi to tak jakby inna liga, to co oni osiągnęli teoretycznie my tez jeszcze mamy szansę, więc nie możemy bezpośrednio się z takimi osobami porównywac. Poza tym przy starszych nie ma presji pokazania się jako ten "fajny". Re: Unikanie - mery - 05 Sie 2012 Unikam wszystkich i nikomu nie zawracam głowy chyba, że mam jakiś interes, wtedy rzeczywiście muszę się skontaktować Głównie unikam wchodzenia w związki, to chyba najgorsze co robię :-( Miałam szansę na poznawanie facetów i wszystkie okazje straciłam, oni umieją mówić, ja nie umiem. Ja ponoszę za to winę, nie postarałam się, nie zależało mi a więc jestem sama, stało się to czego się obawiałam, ale w podświadomości wiedziałam, że wszyscy mnie opuszczą, że zawsze jest tak samo. Związki to bagno, bo trzeba się poniżać i dostosowywać, traci się swoją godność, w dzisiejszym świecie nie ma żadnego trwałego związku, jest tylko pogoń za kasą i wyglądem. Facetom chodzi o jedno a tak naprawdę wcale nie kochają kobiety, chcą tylko jednego, jak to dostaną mogą już ją porzucić. Takie życie nie ma żadnego sensu. Ja jednak mogę spokojnie żyć, bo nikomu się nie podobam i nigdy nie chciałam się podobać, tak mi jest wygodniej. Chciałabym mieć tylko pieniądze, aby spokojnie urządzić dom... Wiele bym zrobiła, żeby mieć pieniądze... jak to jest, że niektórzy mają taki talent do zarabiania, muszę je mieć, nie chcę wylądować na ulicy. Re: Unikanie - Anna - 31 Sie 2012 mery mam dokładnie tak samo. Unikam wchodzenia w związki jak ognia. Miałam szanse, to odpuściłam. Jednak nie zgodzę się z Tobą, że związki to bagno. Nie trzeba się poniżać, tracić swojej godności. To Ty decydujesz, czy będziesz uległa czy nie. Nie można dawać sobą pomiatać. Tym bardziej, jeśli robi to facet to jest to godne pożałowania. Re: Unikanie - marshmallow - 26 Lis 2012 Zauwazylam, ze moja niechec do spotykania ludzi wiaze sie z moja samoocena. Kiedy mam dobra samoocene to nie boje sie nikogo spotkac. Kiedy mam zanizona samoocene to udaje, ze nie poznaje ludzi. |