Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: ROZMOWA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-62.html) +---- Wątek: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( (/thread-18.html) |
Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - aneczka36 - 13 Sie 2008 Racja, że nie ma sensu silić się na rozmowy o niczym, ja czasem w pracy na siłę się wkręcam w jakieś dyskusje, które mnie obchodzą co zeszłoroczny śnieg, a jak coś powiem, to i tak to zostaje zignorowane. Ja tylko mogę być od słuchania żalów, w ostateczności od zadawania pytań. Wkurza mnie, że znajomych nie interesuje, co u mnie słychać, co myślę, większość ludzi, których spotykam, gada o sobie. Wczoraj byłam u właścicielki, która wynajmuje mi mieszkanie, 3 godziny zajęło jej opowiadanie fragmentu swojego życiorysu, dopiero się rozkręcała, gdy jej przerwałam i powiedziałam, że mam jeszcze jakąś sprawę do załatwienia, nic jej to nie zraziło, kończyła opowiadanie jeszcze przez godzinę na schodach Jak ja nie lubię, gdy ludzie opowiadają metodą do Warszawy przez Berlin! Mnie streszczenie tygodnia zajmuje 5 minut. Dołączam więc do grona nudziarzy! Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Kaktus - 13 Sie 2008 Ludzie lubią opowiadać o sobie, też to zauważyłem i chyba wiem w czym problem. Mnie (w sensie typowegto fobika) nie interesują ich problemy zupełnie, wolałbym żeby się mną zainteresowali. Ich z kolei kompletnie nie interesują problemy fobika, wolą żeby nimi się ktoś zainteresował, proste. Ot, taka forma egoizmu z obu stron. Wniosek: kto pierwszy zacznie gadać, ten gada do końca, chcesz pogadac o sobie: zrób to zanim ktoś cię uprzedzi, hehe. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - aneczka36 - 13 Sie 2008 Kaktus, bardzo trafna uwaga, tylko... niech mi nikt nie przerywa, jeśli w ogóle dopuści do głosu Często ludzie nie rozmawiają ze sobą, tylko każdy prowadzi jednostronny monolog. Prawdziwa rozmowa polega na dzieleniu się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami, a także na zadawaniu pytań rozmówcy. Po co mam gadać komuś o sobie, jeśli tego kogoś to nic to nie obchodzi, jeśli kogoś nie obchodzi moje życie, to się ode mnie nic nie dowie, szczerze i chętnie rozmawiam tylko z bliskimi osobami, a jest ich mało. Wasz rekord w ... nic nie mówieniu;) - Quba1908 - 13 Cze 2009 Mam dość nie typowe pytanie, czy zdarza wam się nie oddzywać do nikogo przez.. długi czas? Np dzień.. a może więcej? Może to tylko ja jestem inny w tej kwestii, ale potrafię naprawde całe dnie czasami oddzywać się tylko potwierdzająco bądź przecząco do rozmówcy kompletnie nie mam słów żeby wykrztusić z siebie jakieś zdania. Słów=tematów. eloo Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - natalia - 13 Cze 2009 Przez rok mieszkałam z kobitą, z którą wymieniałyśmy tylko "cześć" na powitanie... Nie dlatego, że się nie lubiłyśmy czy coś (choć ona pewnie siłą rzeczy mnie nie lubiła, bo była bardzo towarzyska sądząc po ilości znajomych), ale dlatego, że ja się bałam do niej odezwać. No i co, nic się przecież nie stało Przynajmniej miałam spokój. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - 7wave - 13 Cze 2009 W towarzystwie muszę zazwyczaj przeczekać aż skończy się gadka o kredytach, mieszkaniach, samochodach i dzieciach, tudzież wspólnych znajomych (towarzystwa, nie moich), potem MOŻE uda się gdzieś wcisnać. Ale wiecie jak to jest, jak się nie ma żadnego kredytu do wykarmienia albo nie buduje samochodu. Jedyny koleś w okolicy, który np. czytuje/czytał podobne rzeczy jak ja jest niestety kiepskim partnerem do rozmowy, bo potrafi się kłócić nawet ze stwierdzeniem, że 2 i 2 jest 4. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - mc - 14 Cze 2009 John Cage kiedyś powiedział "I have nothing to say and I'm saying it" I jak ktoś się trochę interesuje muzyką współczesną to wie, że stworzył on utwór "4,33", który jest zapisem 4 i pół minuty kompletnej ciszy. Jak nie mam nic w towarzystwie do powiedzenia to robię jak John Cage, manifestuje to w twórczy sposób Przeważnie taka sytuacja wynika z braku odpowiedniego rozmówcy, więc jeżeli go brakuje, to w tej sytuacji milczenie jest naturalnym (optymalnym?) stanem rzeczy. Można oczywiście próbować na siłę rozmawiać o czymkolwiek, ale cisza jest równie dobra jeśli nie lepsza. Fakt, po jakimś czasie robi się nudno, ale gadanie z kimś o nudnych rzeczach może być jeszcze nudniejsze Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Matatjahu - 14 Cze 2009 Zazwyczaj w towarzystwie jest tak, że ludzie gadają o czymś co mnie kompletnie nie interesuje albo o wspólnych znajomych (kto co i gdzie zrobił itp) a że ja nie mam znajomych to siłą rzeczy nie mam nic do powiedzenia Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Gość - 14 Cze 2009 Mc ale przykre jest to, że gdy będzie nudno to my, którzy milczymi będziemy postrzegani jako nudni, nie tamci którzy są faktycznie nudni dawniej, zanim miałam fobię umiałam bez problemu rozmawiać, nawet o pierdołach które mnie nie interesowały tylko rozmówcę, gdy wśród ludzi zaczynałam coś mówić cokolwiek to wszyscy milkli i mnie uważnie słuchali a teraz w żaden sposób nie potrafię wrócić do tamtego stanu rzeczy Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Arbor Vitate - 14 Cze 2009 Ja teraz widzę, że umiem rozmawiać tylko, gdy jestem na lekach ._. tzn ę co mi przyjdzie do głowy i wali mi to, czy ktoś w ogóle mnie słucha czy co sobie o mnie pomyśli etc., a nawet jeśli czuję jakiś lęk, to jest przytłumiony i potrafię go zwalczyć. Normalnie przebywając w towarzystwie mam pustkę w głowie, a jeśli chcę coś powiedzieć, to zastanawiam się ze 150 razy czy to powiedzieć czy nie, bo może nie wypada, a jak ktoś to odbierze, a to to, a to tamto. Paranoja ;-; Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - waniliowa - 18 Cze 2009 Matatjahu napisał(a):Zazwyczaj w towarzystwie jest tak, że ludzie gadają o czymś co mnie kompletnie nie interesuje albo o wspólnych znajomych (kto co i gdzie zrobił itp) a że ja nie mam znajomych to siłą rzeczy nie mam nic do powiedzenia Mam dokładnie to samo. I co na siłe mam mówić? Dla mnie to jest jakis bezsens. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - mc - 18 Cze 2009 Najlepiej to po prostu nie spotykać się w towarzystwie z którym nie mamy wspólnych tematow, itp. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Gość - 18 Cze 2009 ja na przykład z nikim nie mam wspólnych tematów. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - mc - 18 Cze 2009 Też tak miałem I w sumie tak na co dzień to nie mam z kim pogadać. Może jedynie mój pies spełnia jakieś wymagania Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - waniliowa - 18 Cze 2009 Ja niby mam pelno znajomych, ale moim zdaniem nie zmienia to nic. Prowadzic rozmowy o niczym to tak jak nie rozmawiac wcale. Daltego tych znajomosci najczesciej unikam. Prawdziwych przyjaciol mam moze z 5. Ale itak nie mowie im o wszystkim, np o mojej fobii nikt nie wie. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Jan Dzban - 18 Cze 2009 Tak naprawdę to jestem murzynem, ale nikt z moich znajomych dotąd tego nie zauważył Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Matatjahu - 18 Cze 2009 Przynajmniej macie znajomych... a ja co? Siedzę cały czas w domu i gadam sam do siebie (lubię z inteligentnymi ludźmi czasem podyskutować) a żeby do kogo innego pysk otworzyć to nie ma jak Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - waniliowa - 18 Cze 2009 Uwierz mi, ze wole siedziec w domu niz na sile prowadzic rozmowe z niektorymi pseudoznajomymi. Poaztym ludzie przewaznie sa obojetni na to jak sie czuje. Ale co tu od nich duzo wymagac. Wiem, ze problem jest wlasnie we mnie. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Nitka - 18 Cze 2009 Rozumiem Was. Dzisiaj kolejny raz się przekonałam, że nie mam ochoty do rozmowy i wspólnych tematów z ludzmi ze szkoły. Zebrała sie cała elita klasowa... Czułam się na luzie, ale.. Oni są tak infantylni, nudni i .. załośni. Czułam się, jak w przedszkolu. Patrzyłam, jak robią napój z rozpuszczonych lodów, czipsów, krówek i paluszków o.O i to podobno było śmieszne... Na prawdę to było żałosne, albo ja nie mam poczucia humoru. Nie wiem. Może to faktycznie było takie zabawne? Mam dużo przyjaciół z którymi rozmawiam o wszystkim, ale jak zbiera się cała klasa to wszyscy na alleluja zachowują się, jak idioci X_x. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Floyd - 18 Cze 2009 Ciągle nadaję, zazwyczaj o pierdołach, ale nie mam z tym problemu. Problem w tym, że kiedy mówię serio, to nikt mnie nie rozumie. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - waniliowa - 18 Cze 2009 Nitka, dla mnie zawsze najwiekszym problemem byla szkoła i znam takie zachowania jak Twoich znajomych na pamiec. Czasami mnie to smieszy, a czasem patrze z politowaniem. I zawsze w takich momentach sobie mysle, ze pewnie gdybym ja wpadla na taki pomysl, wcale nikt by sie nie smial. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - shade - 20 Cze 2009 też mam ten kłopot. sto razy analizuję, czy to, co mam zamiar powiedzieć, jest ok i prawie zawsze dochodzę do wniosku, że jednak nie jest. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - cpt - 20 Lip 2009 Też mam taki problem. Nie mam nic do powiedzenia, gdyż wszystko (prawie?) jest mi zupełnie obojętne, niesamowicie nudne. Jeżeli nawet coś lubię, to nie potrafię o tym rozmawiać. Często też nie chce mi się zwyczajnie pyska otwierać (nuuuda!). Poza tym w większej grupie (więcej niż 2/3 osoby, heh) się gubię. Natomiast 1 na 1 lubię rozmawiać. Hm, kiedyś bardzo mnie martwiła "niezręczna cisza", jednak już od jakiegoś czasu bronię się przed nią "błaznem". Czyli mówię sobie po prostu (w myślach), że przecież nie jestem jakimś cholernym błaznem, żeby kogoś na siłę zabawiać. Działa zadziwiająco skutecznie. Chyba nawet zbyt dobrze, bo zdarza mi się zupełnie olewać ludzi i nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Co do gadania o niczym, nie powiedziałbym, że to zupełnie bezcelowe. Za jej pomocą ludzie się do siebie przyzwyczajają i jest niezbędna do wzajemnego zaakceptowania. Taki, hmm, społeczny rytuał? Mówię oczywiście o powierzchownych relacjach, wstępnych fazach. Też mi się często nie chce. Matatjahu napisał(a):Zazwyczaj w towarzystwie jest tak, że ludzie gadają o czymś co mnie kompletnie nie interesuje albo o wspólnych znajomych (kto co i gdzie zrobił itp) a że ja nie mam znajomych to siłą rzeczy nie mam nic do powiedzenia Dokładnie. Opowiadają, gdzie kto co zrobił, potem opowiadają jak opowiadali o tym co opowiadali... albo biegasz wszędzie, żeby słuchać opowieści, być świadkiem i tworzyć opowieści i przekazywać je dalej, .. albo nie Mi się nigdy nie chciało Yh, jakie te wszystkie relacje są... groteskowe i wkurzające I nudne Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - gradius - 20 Lip 2009 Może i mam tam jakąś wiedzę... szerokie zainteresowania i takie tam... biologia, historia, wieczny konflikt miedzy teorią ewolucji i kreacjonizmem... ale co z tego. W większym towarzystwie jestem tak spięty, że nie pamiętam nawet swojego imienia. Na przykład dzisiaj: próbowałem rozmawiać z koleżanką o wakacjach w Albanii. Czytałem od cholery o Enverze Hodży i rzędach bunkrów nad Adriatykiem, ale ze stresu nie potrafiłem odgrzebać w pamięci żadnego szczegółu. Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - ZgarbionyFred - 20 Lip 2009 Gdy byłem u starszego w odwiedziny, wspomniałem, że zazwyczaj nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie to ten wyzwał mnie od ciot . Od razu w myślach sobie mówiłem - "masz przejebane, Luke". |