PhobiaSocialis.pl
Wierzycie, że się nam uda? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Wierzycie, że się nam uda? (/thread-2218.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Wierzycie, że się nam uda? - damian198710 - 06 Wrz 2009

Cały czas wierze że mi się uda nadzieja jest ostatnia rzecza ktora nam zostaje nawet ostatnio zrobilem zamieszaniew pracy takie niewinne bo chcialem wyjasnic prawde w sprawie mojego kolegi i moje posuniecie w tym kierunku wyjasnilo przebiegle i mam to gdzies co inni mysla


Re: Wierzycie, że się nam uda? - stap!inesekend - 11 Wrz 2009

A ja się zastanawiam, dlaczego kobieta jest dla Ciebie tak ważna. Jakiś powód tego chyba musi być? (Wiem, że to poza tematem)


Re: Wierzycie, że się nam uda? - stap!inesekend - 12 Wrz 2009

A mi jakoś tak bardzo nie brakuje. Na pewno nie bardziej niż przyjaźni.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Whisper - 12 Wrz 2009

Kobiety to obosieczna broń :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Najpierw Cię wyciągnie, a później Cię pogrąży :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 12 Wrz 2009

Mi tam kobiety nie brakuje...kiedyś brakowało, byłem nawet zauroczony w jednej - brakowało mi po prostu bliskości. Ale się opamiętałem, przypomniałem sobie, gdzie jest moje miejsce w szeregu, co mi wolno, a czego nie wolno. Jestem tak tępy, że chyba tylko jakaś ostatnia desperatka chciałaby ze mną być. A później i tak by mnie zostawiła - dla lepszego, przystojniejszego, bardziej towarzyskiego.

Może dzięki dziewczynie poczułbym się dowartościowany, ale nawet gdyby teraz nadarzyła się okazja jej posiadania - nie skorzystałbym z tego...ciężko mi uwierzyć w czyste intencje ludzi. Trzeba sobie jakoś radzić samemu, choć czasami brakuje juz sił.

Nie ma to jak mój "optymizm" :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - stap!inesekend - 12 Wrz 2009

Cytat:przypomniałem sobie, gdzie jest moje miejsce w szeregu
Dobrze się czujesz?


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 12 Wrz 2009

Pewnie, czuję się znakomicie - zresztą jak zawsze jestem pełen energii i optymizmu, który udziela się wszystkim wokół :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

I jeszcze raz powtórzę - wiem gdzie jest moje miejsce i jestem tego w pełni świadomy. Niektóre rzeczy, które może posiąść tzw. zdrowy człowiek nie są dla mnie dostępne...ani teraz, ani nigdy. Mam nadzieję, że przynajmniej większości z Was uda się z tego wyjść, ja jestem zbyt tępy by walczyć...zresztą i tak już nie mam po co :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Floyd - 12 Wrz 2009

Kolego, to za sznur i do lasu a nie tlen zużywasz. Wiesz, że takie gadanie jest po prostu straszne?:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 12 Wrz 2009

Cholerka, chyba coś Ci zrobię kolego powyżej :Stan - Uśmiecha się - LOL: Wolałbym zostać anonimowy na tym forum i proszę o zedytowanie Twojego posta(wiadomo chyba, o edycję czego chodzi.."nick" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: )..poza tym ciekawe kim jesteś, bo ja Cię nie kojarzę...ale mniejsza z tym :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

A za sznur już wiele razy miałem sięgnąć i iść z nim do lasu..chociaż gdyby się dłużej zastanowić, to taka śmierć mnie nie interesuje...tlen zużywam i jeszcze trochę zużyję, ale może już wkrótce to się skończy.
Gadanie owszem straszne, ale inaczej w tym przypadku nie można. Wam się uda a mi nie - i tak będzie sprawiedliwie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - stap!inesekend - 12 Wrz 2009

Trebor! Bo ja Cię zaraz chyba zabiję i wtedy faktyucznie nie będziesz mieć po co walczyć :[


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 12 Wrz 2009

Jestem Ci bardzo wdzięczny za to, że chcesz mnie wyręczyć, ale nie chcę miec Cię później na sumieniu(którego po śmierci i tak bym nie miał), że Ty również masz rozwalone życie...także zabicie mnie przez Ciebie nie jest najlepszym pomysłem, ale dziękuję za dobre chęci :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Ale OK, nie licytujmy się już - nie mam po co "walczyć" i niech tak zostanie...niech zostanie mi ta wegetacja, którą prowadzę od kilku dobrych lat :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Floyd - 12 Wrz 2009

Trebor po prostu bardzo lubi się paplać w swoim nieszczęściu, ale on doskonale wie, że ciągle ma nadzieję na lepsze jutro, cokolwiek by tu nie napisał :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 12 Wrz 2009

No wiesz, ja mam spore wątpliwości co do tego, czy mam jakiekolwiek szansę na lepsze jutro...ale jakas tam iskierka nadziei jeszcze sie tli, więc tu masz częsciowo rację :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

I przepraszam, że się tak obnoszę ze swoim nieszczęściem...niejedna juz osoba wypominała mi, że dramatyzuję. Ale ja stałem się pesymistą, życie dało mi w kośc, cały czas się rozczarowuję na sobie i ludziach - nie mogę więc robić nic innego...chciałbym to zmienić, ale nie będzie łatwo. Prędzej chyba umrę niż zmienię cokolwiek na lepsze :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Whisper - 13 Wrz 2009

tr3bor91 napisał(a):No wiesz, ja mam spore wątpliwości co do tego, czy mam jakiekolwiek szansę na lepsze jutro

Ja Ci powiem, że nie ma co się zastanawiać, tylko lepiej leki brać. Jak pozbędziesz się tych głupich lęków, to sam się zdziwisz jak łatwo i przyjemnie można żyć.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 13 Wrz 2009

Czyli mam rozumieć, że dzięki braniu leków będę miał szanse na "lepsze jutro"? :Stan - Uśmiecha się - LOL: Dzięki, ale nigdy nie byłem przekonany co do leczenia farmakologicznego. Nie biorę żadnych leków i nie mam zamiaru ich brać, ponadto nie chodzę do psychologa ani psychiatry. Sam sobie poradzę...a jeśli nawet nie - to co z tego? Nie będę opowiadał o swoich problemach obcemu człowiekowi, bo próbowałem to robić i mi to niezbyt dobrze wychodziło. Nie chcę znowu tego powtarzać. Zresztą aby były jakieś efekty w leczeniu - trzeba wierzyć, że to ma szansę powodzenia...a ja w to nie wierzę.

Hektor napisał(a):Jak pozbędziesz się tych głupich lęków, to sam się zdziwisz jak łatwo i przyjemnie można żyć.

Dla mnie życie nigdy nie będzie ani łatwe ani przyjemne. Będę musiał mocno pracować, aby coś (cokolwiek) w życiu osiągnąć. Tacy ludzie jak ja mają zdecydowanie trudniejszą drogę do osiągnięcia jakiegokolwiek, nawet najmniejszego sukcesu...więc o przyjemnym życiu mogę zapomnieć. Wolałbym raczej, żeby jak najszybciej się ono zakończyło... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - monisiaczek - 13 Wrz 2009

Ja przestaje wierzyć że uda mi się wyjść z nerwicy lękowej i moim najgorszym problemem fobią społeczną.Swangoz więcej ludzi nie rozumie moich problemów i ciągle muszę udawać a już nie mam na to sił żeby grać kogoś kim nie jestem.To nie tak że pielęgnuje w sobie moje fobie poprostu nie pomagają mi osoby które jak się dowiadują całą prawdę o mnie pytają się o co mi chodzi,że sama sobie stwarzam problemy.To nie jest wsparcie dla mnie jeżeli mnie ktoś ocenia.Fobia społęczna jakoś wzrasta niż maleje.Walczę sama ze sobą ale życie jest życiem...

Wolę leczenie farmakologiczne i u psychiatry niż leczenie nerwicy tylko u jakiegoś znachora prądami selektywnymi.Podłączenie do prądu napewno mnie z fobii nie wyleczy.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 13 Wrz 2009

Hehe, możemy się kiedyś zmierzyć w jakimś pojedynku w takiej kategorii :Stan - Uśmiecha się - LOL: Albo admini zliczą nam posty, w których narzekaliśmy na swoje życie. Jednak i tak nie masz ze mną żadnych szans :Memy - Cool Doge:

Ale tak na poważnie - to oczywiście żaden powód do dumy, czy nawet do jakiegoś względnego zadowolenia. Zresztą wielu ludzi słusznie mi zarzuca, że potrafię się tylko nad sobą użalać, zamiast czynić jakieś kroki ku lepszemu życiu i zmianom...dlatego znajomości zostały zerwane...nie chciałem się obnosić ze swoją głupotą wśród ludzi, na których mi zależało :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

A co do tego, kto kim się rodzi - nie zawsze jest tak, że ktoś się rodzi zwycięzcą czy przegranym. To kim będziemy, nie jest nam z góry przypisane, moim zdaniem to się zmienia w czasie naszego życia. Bo możemy urodzić się chociażby w skrajnej biedzie, a i tak możemy miec przed sobą wspaniałą przyszłośc. Możemy też urodzić się w luksusach, a sami zaprzepaścić sobie szansę na normalne życie. Głupie przykłady, ale takie przyszły mi do głowy na szybko :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Jednak z tym, że człowiek przegrany zawsze nim pozostanie, musze się poniekąd zgodzić. Sam też wiem, że nie mam przed sobą żadnej przyszłości...ja mam tym gorzej, bo nie mam praktycznie żadnych zainteresowań, pasji w której mógłbym się zrealizować. A Ty chociaż się na czymś znasz, już nawet ten wysoki iloraz inteligencji świadczy o tym, że jednak mógłbyś cś osiągnąć w życiu...jednak - jak widać - chyba otoczenie złych(w sensie - nieodpowiednich dla Ciebie) ludzi Ci to uniemożliwia. Mogę Ci tylko życzyć tego, abyś znalazł wreszcie ludzi i otoczenie, które odpowiadałoby Twoim wymaganiom. Na pewno, mimo wszystko, masz jeszcze szanse na spełnienie swoich marzeń, jakiekolwiek by one były :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ludzie wartościowi mogą wiele zdziałać, a Ty chyba takim człowiekiem jesteś. Twoje problemy wzięły się chyba głównie z tego, że zawsze trafiałeś na tych nieodpowiednich ludzi. A nawet jeśli pojawiali się jacyś wporządku, to byli nieliczni. I staraj się nie myśleć o tym, aby ze sobą skończyć...każdy ma bowiem do spełnienia jakąś misję na ziemi, Ty równiez jakąś masz i z pewnością Twój czas jeszcze nie nadszedł. Trzeba iść do przodu z podniesioną głową :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


...chociaż sam się nie mam zamiaru do tego stosować :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ale OK, nie będę się juz użalał. A wspominając o śmerci - nie boję się jej i jestem gotów ze sobą skończyć. Mi nawet rodziny nie szkoda, zresztą jej na mnie nie zależy, o czym się już wielokrotnie przekonałem. Chociaż szczerze mówiąc - rozważam też ucieczkę....jednakże wiem, że bym sobie nie poradził :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Pozostaje więc jedna jedyna opcja. :Stan - Różne - Nie powiem:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Whisper - 13 Wrz 2009

Takich jak Wy to powinno się sądownie przymuszać do leczenia... Po kilku miesiącach bylibyście dozgonnie wdzięczni.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - stap!inesekend - 13 Wrz 2009

Takich jak oni powinno się przytulić bądź poklepać po ramieniu. Albo jedno i drugie.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Whisper - 13 Wrz 2009

Selfir napisał(a):bedac w momencie gdy nie wierze, ze cokolwiek sie uda, gdy nie mam zadnej motywacji, nawet zeby wrocic na studia ani cos zmienic - ciezko to wszystko poukladac

Miałem identyczną sytuację. Doprowadziło mnie to do silnej depresji. Wtedy przypomniałem sobie jakiś reportaż o prozacu, zacząłem szukać w necie o lekach. Kilka tygodni później zacząłem brać po raz pierwszy sertraline i jakoś ten straszny świat, z którego jedyną ucieczką wydawała się śmierć nagle zaczął być taki prosty i przyjemny.


Re: Wierzycie, że się nam uda? - tr3bor91 - 13 Wrz 2009

Mylisz się, Selfir - nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.Dlatego musisz dążyć do tego, by było lepiej i Twoje życie zaczęło się układać :Stan - Uśmiecha się:

Jak pisałem - też mam podobne myśli...ale brak mi jednak odwagi, żeby ze sobą skończyć. Ciągle się jednak łudzę, że będzie lepiej, że coś się jeszcze da zrobić, aby nie stać się całkowitym dnem(chociaż chyba i tak nim już jestem). Dla mnie jedyna szansa na śmierć to choroba albo wypadek - wydarzenia, które jak na złość mnie omijają...poczekam co będzie dalej...a jeśli będzie naprawdę źle, to nie wiem co zrobię.

Mam nadzieję, że zarówno u Ciebie, jak i u pozostałych z tego typu problemami, zacznie się wreszcie wszystko zmieniać...na lepsze oczywiście. Bo kto z nas chciałby wiecznie tkwić w tym całym maraźmie? Trzeba coś z tym robić, wyzbyć się głupich myśli i wziąć się za siebie. Jeśli wierzycie, że się uda, to życzę powodzenia :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Hektor napisał(a):Kilka tygodni później zacząłem brać po raz pierwszy sertraline i jakoś ten straszny świat, z którego jedyną ucieczką wydawała się śmierć nagle zaczął być taki prosty i przyjemny.

Może leki to jedyna szansa na wyjście z tego? :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ja akurat nie jestem do nich przekonany, uważam, że jeszcze bardziej ogłupiają człowieka...poza tym nie widzę sensu brania czegoś, w czego uzdrawiające właściwości nie wierzę...może popełniam błąd, może to dla mnie jedyna szansa na wyjście z fobii - ale raczej się nie zdecyduję na takie leczenie...Nawet nie wiem czy ja przypadkiem nie wyolbrzymiam swoich problemów, mam fobię, ale czasami mam wrażenie, że sobie ją wmawiam :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - Mary Jane - 10 Lut 2011

Wiem, że mi się uda!:Stan - Uśmiecha się:
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie zmienię swojego temperamentu - czyli nigdy nie stanę się głazem, którego nic nie rusza. Zdaję sobie też sprawę, że zmiany nie przychodzą łatwo. Wymagają ciężkiej pracy i systematyczności.. ale będzie dobrze (już jest całkiem nieźle).


Re: Wierzycie, że się nam uda? - jack - 20 Lut 2011

Tak, może się udać.Innej opcji nie widzę :Stan - Uśmiecha się:
Nie mówię akurat że mi się uda,ale wiem że da się to zrobić :Stan - Uśmiecha się: Jeszcze nie wiem jak,ale się da .
Dużo zmian zaszło w mojej głowie.A zajdzie jeszcze więcej :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - BlankAvatar - 20 Lut 2011

trzeba w końcu przyznać: to nie kwestia wyboru - nie mamy innej opcji :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Wierzycie, że się nam uda? - jack - 20 Lut 2011

A ja się właśnie zastanawiam nad opuszczeniem forum :Stan - Uśmiecha się: Bo przesiadywanie tu ,do niczego mnie nie prowadzi .Jakąś tam wiedzę posiadam i chyba zacznę się skupiać na leczeniu ,a nie na ciągłym czytaniu o leczeniu.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.