PhobiaSocialis.pl
Przy kim jesteście sobą? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: O RELACJACH OGÓLNIEJ (https://www.phobiasocialis.pl/forum-77.html)
+---- Wątek: Przy kim jesteście sobą? (/thread-30600.html)

Strony: 1 2 3 4 5


RE: Przy kim jesteście sobą? - Spoke - 03 Lip 2018

Mało jest takich ludzi, chyba oprócz partnerki przy nikim nie jestem sobą. To smutne i wynika chyba z braku akceptacji swoich wad oraz objawów fobii/nerwicy.


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 03 Lip 2018

(03 Lip 2018, Wto 11:54)Spoke napisał(a): Mało jest takich ludzi, chyba oprócz partnerki przy nikim nie jestem sobą. To smutne i wynika chyba z braku akceptacji swoich wad oraz objawów fobii/nerwicy.

I nie uciekla? 
Śmieszne ale w realu oprócz fobikow to najwięcej powiedziałem normalsowi z roboty ::Stan - Różne - Zaskoczony:
Ten co ma.dziewczyne z depresją


RE: Przy kim jesteście sobą? - Spoke - 03 Lip 2018

forac,
Zakładasz, że MY jako użytkownicy tego forum nie mamy żadnych zalety mimo miauczenia tutaj na swoje życie ?
Czy, nasze problemy wykluczają bycie w związku ?


RE: Przy kim jesteście sobą? - Monika L. - 03 Lip 2018

vesanya, dziękuję, choć mimo, że czuję się w nim wspaniale, to mam świadomość, że to mimo wszystko chory związek. Nigdy z nikim się nie spotykamy. Dokładnie, nie ma motywacji do zmiany. Nie na tyle, by się przełamać. Często czuję się samotna, kiedy siedzę sama godzinami, ale wtedy wraca A. i znowu wszytko jest pięknie.
smutna00, wiem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Spoke, gratuluję partnerki :Stan - Uśmiecha się:


RE: Przy kim jesteście sobą? - Placebo - 03 Lip 2018

Po co w ogóle być sobą? Uważam, że mało kto zasługuje, żeby poznać mnie taką, jaką jestem xd


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 03 Lip 2018

Mam dziewczynę ale nie zale się jej bo 1. Nie ufam jej 2. To nie męskie :forak:
Lepiej żalić się ludziom w internetach :forak:


RE: Przy kim jesteście sobą? - Vsshz - 03 Lip 2018

Nikim


RE: Przy kim jesteście sobą? - Zasió - 03 Lip 2018

Chyba przy nikim, chyba już to pisałem?...


RE: Przy kim jesteście sobą? - aporcik - 03 Lip 2018

Ja jestem sobą tylko i wyłącznie przy fobikach , nawet przy rodzinie zazwyczaj gram kogoś kim nie jestem , poza jednym bratem, który miał kiedyś podobne problemy do moich.


RE: Przy kim jesteście sobą? - MamMokrePranie - 12 Lip 2018

Przy sobie, przy innych, przy rodzinie, przy znajomych. Jestem tylko ja, nie ma 50 twarzy Prania na każdą okoliczność. Według mnie bezsensowne jest udawanie i wszelkie próby bycia kameleonem. Zatracasz siebie i cierpisz, a wszyscy z zewnątrz widzą ciebie jako wesołka.   :Tuzki - Na lajcie:


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 12 Lip 2018

(12 Lip 2018, Czw 14:04)MamMokrePranie napisał(a): Przy sobie, przy innych, przy rodzinie, przy znajomych. Jestem tylko ja, nie ma 50 twarzy Prania na każdą okoliczność. Według mnie bezsensowne jest udawanie i wszelkie próby bycia kameleonem. Zatracasz siebie i cierpisz, a wszyscy z zewnątrz widzą ciebie jako wesołka.   :Tuzki - Na lajcie:
spece w internetach mówią to samo :forak:


RE: Przy kim jesteście sobą? - spoon2017 - 15 Lip 2018

Z sobą,jestem sobą.


RE: Przy kim jesteście sobą? - Claudia - 17 Lip 2018

Z nikim.Ja już sama ze sobą nie jestem sobą bo nie warto.


RE: Przy kim jesteście sobą? - vesanya - 17 Lip 2018

Jestem sobą przy dwóch osobach na świecie. Niestety moja swoboda, tak różna od tego, jaka jestem przy innych ludziach, przeradza się w brak kontroli nad własnymi emocjami. Ze skrajności w skrajność. Być może pewien dystans, zahamowanie i powściągliwość są mi niezbędne, żeby wypracować złoty środek.


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 17 Lip 2018

Jakbym miał być sobą przy kimś w realu musiałbym się wypłakiwać w rękaw jaki to jestem biednym zdołowanym przegrywem


RE: Przy kim jesteście sobą? - Kra_Kra - 17 Lip 2018

A ja mam na odwrót, dla jedynej osoby, przy której mogę być sobą - jestem wyluzowana, ogarnięta i ogólnie bez tej całej fobicznej nakładki mentalnej, przez którą dla wszystkich wokół jestem takim właśnie spapranym przegrywem :Stan - Niezadowolony - Brak słów:


RE: Przy kim jesteście sobą? - paranormal987 - 18 Lip 2018

A moje bycie sobą to milczenie, okazywanie mimiką twarzy i postawą ciała dużej fajtłapowatości i lęku, siedzenie przed komputerem lub telewizorem i czekanie, aż coś się samo zrobi, bądź ktoś za mnie zrobi daną rzecz, którą powinienem zrobić ja oraz użalanie się nad sobą.
Z tym użalaniem, no to stosuję użalanie w myślach, bo inaczej nikt by ze mną nie wytrzymał.


RE: Przy kim jesteście sobą? - Użytkownik 100618 - 18 Lip 2018

To jest takie fajne, jak możesz sobie pomilczeć i nie czujesz presji, żeby coś powiedzieć. Z fajtłapowatością mam podobnie. Pierwszą cechę mam chyba tylko przy rodzicach, drugą... hah, jeszcze przy paniach z oddziału. Ale fakt, że większość z nich była po 50, więc wzrok nie ten, sprawność tak samo, więc im też się zdarzało często jakieś gapiostwo.
Paranormal, nie masz tak, że jak trochę się poużalasz, to potem ochota na to Ci przechodzi? Że po prostu chcesz to wyrzucić z siebie do kogoś, kto nie będzie na to obojętny, a potem normalnie możesz się cieszyć obecnością tej osoby? Co do lęku, masz na myśli taki dotyczący różnych spraw czy czyjąś obecnością?


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 18 Lip 2018

@Czereśnia i co ta osoba nie ma Cię dość jak tak się użalać, ja chyba najwięcej się uzalalem normalsowi z roboty w realu, ale jego komentarze to coś w deseń "weź się w garść/za siebie"


RE: Przy kim jesteście sobą? - Użytkownik 100618 - 18 Lip 2018

Nie no, normalsom, których dobrze nie znam się nie użalam :Stan - Różne - Nie powiem: Nawet small talków z nimi nie przeprowadzam xD
A bliskie osoby... raczej rozumieją, jaka jest sytuacja, że problem jest poważny, że "mam cię dość" by się skończyło... źle. Ale faktycznie mało jest osób, którym na tyle ufam, by się na żywo użalać.


RE: Przy kim jesteście sobą? - smutna00 - 18 Lip 2018

Skończyło by się kłótnią? @Czereśnia
@paranormal987 mam prawie identycznie.
Moje bycie sobą to milczenie i takie se istnienie jakby mnie nie było, wiecie o co chodzi?...


RE: Przy kim jesteście sobą? - paranormal987 - 18 Lip 2018

(18 Lip 2018, Śro 11:51)Czereśnia napisał(a): To jest takie fajne, jak możesz sobie pomilczeć i nie czujesz presji, żeby coś powiedzieć. Z fajtłapowatością mam podobnie. Pierwszą cechę mam chyba tylko przy rodzicach, drugą... hah, jeszcze przy paniach z oddziału. Ale fakt, że większość z nich była po 50, więc wzrok nie ten, sprawność tak samo, więc im też się zdarzało często jakieś gapiostwo.
Paranormal, nie masz tak, że jak trochę się poużalasz, to potem ochota na to Ci przechodzi? Że po prostu chcesz to wyrzucić z siebie do kogoś, kto nie będzie na to obojętny, a potem normalnie możesz się cieszyć obecnością tej osoby? Co do lęku, masz na myśli taki dotyczący różnych spraw czy czyjąś obecnością?
Ochota na użalanie przechodzi mi na chwilę. W moim użalaniu nie chodzi o jednorazowe wyrzucenie, a o regularne rozładowywanie napięcia. Ochota zależy od poziomu napięcia. Dlatego w realu użalam się jedynie w myślach. Jakbym się użalał komuś, to ten ktoś by "oszalał". Dodatkowo na pewnym forum ktoś mnie kiedyś podsumował, że jestem "attention whore", myślę, że mógł mieć rację, moje użalanie oprócz rozładowywania napięcia to także uprawianie "attention whoringu" (internetowego, w realu wolę być "niewidzialny"). Internetowy "attention whoring" i "niewidzialność" w realu to też elementy mojego bycia sobą.

Co do lęku, to chodzi mi o ogólną całościową lękliwość. Że postawą ciała i mimika twarzy, odwzorowujące, iż jestem osobą "bojącą się własnego cienia", to moja naturalna postawa ciała i mimika twarzy, zgodna z moją naturą.


RE: Przy kim jesteście sobą? - Użytkownik 100618 - 18 Lip 2018

(18 Lip 2018, Śro 12:44)smutna00 napisał(a): Skończyło by się kłótnią? @Czereśnia
Moje bycie sobą to milczenie i takie se istnienie jakby mnie nie było, wiecie o co chodzi?...

Nie kłótnią, ale wzięłabym to bardzo do siebie. Bo kurde, w tym moim użalaniu się chodzi chyba głównie o to, żeby ktoś mi poświęcił trochę uwagi. Czasem to jest jedyny sposób, by ktoś się mną zainteresował. Bo zainteresowanie jest, jak już jest źle. No kurde. Przed szpitalem dla rodziców było wsio w pariadkie. Po szpitalu też chyba będzie zlewka. Ten nieszczęsny atenszyn horing.
Gdy ja jestem w pełni sobą... no nie, są dwa bieguny. Jeden milczenie i olewka, drugi gdzie mnie wszędzie pełno i wpadam w słowotok.

(18 Lip 2018, Śro 12:58)paranormal987 napisał(a): Ochota na użalanie przechodzi mi na chwilę. W moim użalaniu nie chodzi o jednorazowe wyrzucenie, a o regularne rozładowywanie napięcia. Ochota zależy od poziomu napięcia. Dlatego w realu użalam się jedynie w myślach. Jakbym się użalał komuś, to ten ktoś by "oszalał". Dodatkowo na pewnym forum ktoś mnie kiedyś podsumował, że jestem "attention whore", myślę, że mógł mieć rację, moje użalanie oprócz rozładowywania napięcia to także uprawianie "attention whoringu" (internetowego, w realu wolę być "niewidzialny"). Internetowy "attention whoring" i "niewidzialność" w realu to też elementy mojego bycia sobą.

Co do lęku, to chodzi mi o ogólną całościową lękliwość. Że postawą ciała i mimika twarzy, odwzorowujące, iż jestem osobą "bojącą się własnego cienia", to moja naturalna postawa ciała i mimika twarzy, zgodna z moją naturą.

Mnie nikt tak nie określił, ale widzę to w swoim zachowaniu. Czasem jak nie wiadomo, jak do kogoś zagadać, to właśnie marudzeniem. Plus spora część, właściwie prawie wszystkie znajomości były z osobami z problemami. Marudzenie, wylewanie żalu było rzeczą normalną. To wchodzi w nawyk.
Tak jak wchodzę tu na forum, ładuję posta, że mi źle i czekam... jak nie mam odzewu, to bul dópy. Jak mam, to przecież porady przez internet nic nie pomogą, potwierdzone i sprawdzone przez 3 lata. Najlepiej gdy bliska osoba zaoferuje jakieś wspólne spędzanie czasu, żeby nie nakręcać się na negatywne myśli, tylko to przerwać. Dlatego nie chciałam iść na studia zaoczne, nie chcę zostawać w domu. (Nieee, już się robi preludium do użalania, no way, stop.)
Niewidzialność w realu... też czasem wolę powiedzieć rodzicom, że czuję się ok, pomimo, że widać, że nie jest ok. Ostatnio na realną szczerość sobie pozwoliłam, gdy siedziałam pod kaloryferem w szpitalu, wpatrzona w podłogę. "Koleżanka" z sali mnie zapytała nad czym tak myślę. Wahałam się, ale powiedziałam, pokazując blizny "ciekawe czy to kiedyś zniknie". Powiedziała mi, żebym już nigdy tego nie robiła, że mogłam stracić rękę, żebym się nie przejmowała śladami, z czasem znikną, zbledną, pokazała mi swoje blizny na nogach, nie odważyłam się zapytać po czym. Gdy takie samo pytanie zadałam mamie, to z tonu jej wypowiedzi czułam, jakby chciała mi powiedzieć "masz nauczkę na całe życie".
Co jest zabawne, w ramach mojego atenszyn horingu w maju miałam myśli, żeby tak faktycznie sobie podciąć żyły, żeby z tego powodu mnie wzięli do szpitala, żeby rodzina się zainteresowała. Okrężną drogą wyszło, ale rezultat nie taki, jak chciałam xD

Paranormal, mimo tej lękliwości czujesz się komfortowo, śmielej w towarzystwie bliższej osoby?


RE: Przy kim jesteście sobą? - paranormal987 - 18 Lip 2018

(18 Lip 2018, Śro 13:27)Czereśnia napisał(a):
(18 Lip 2018, Śro 12:44)smutna00 napisał(a): Skończyło by się kłótnią? @Czereśnia
Moje bycie sobą to milczenie i takie se istnienie jakby mnie nie było, wiecie o co chodzi?...

Nie kłótnią, ale wzięłabym to bardzo do siebie. Bo kurde, w tym moim użalaniu się chodzi chyba głównie o to, żeby ktoś mi poświęcił trochę uwagi. Czasem to jest jedyny sposób, by ktoś się mną zainteresował. Bo zainteresowanie jest, jak już jest źle. No kurde. Przed szpitalem dla rodziców było wsio w pariadkie. Po szpitalu też chyba będzie zlewka. Ten nieszczęsny atenszyn horing.
Gdy ja jestem w pełni sobą... no nie, są dwa bieguny. Jeden milczenie i olewka, drugi gdzie mnie wszędzie pełno i wpadam w słowotok.

(18 Lip 2018, Śro 12:58)paranormal987 napisał(a): Ochota na użalanie przechodzi mi na chwilę. W moim użalaniu nie chodzi o jednorazowe wyrzucenie, a o regularne rozładowywanie napięcia. Ochota zależy od poziomu napięcia. Dlatego w realu użalam się jedynie w myślach. Jakbym się użalał komuś, to ten ktoś by "oszalał". Dodatkowo na pewnym forum ktoś mnie kiedyś podsumował, że jestem "attention whore", myślę, że mógł mieć rację, moje użalanie oprócz rozładowywania napięcia to także uprawianie "attention whoringu" (internetowego, w realu wolę być "niewidzialny"). Internetowy "attention whoring" i "niewidzialność" w realu to też elementy mojego bycia sobą.

Co do lęku, to chodzi mi o ogólną całościową lękliwość. Że postawą ciała i mimika twarzy, odwzorowujące, iż jestem osobą "bojącą się własnego cienia", to moja naturalna postawa ciała i mimika twarzy, zgodna z moją naturą.

Mnie nikt tak nie określił, ale widzę to w swoim zachowaniu. Czasem jak nie wiadomo, jak do kogoś zagadać, to właśnie marudzeniem. Plus spora część, właściwie prawie wszystkie znajomości były z osobami z problemami. Marudzenie, wylewanie żalu było rzeczą normalną. To wchodzi w nawyk.
Tak jak wchodzę tu na forum, ładuję posta, że mi źle i czekam... jak nie mam odzewu, to bul dópy. Jak mam, to przecież porady przez internet nic nie pomogą, potwierdzone i sprawdzone przez 3 lata. Najlepiej gdy bliska osoba zaoferuje jakieś wspólne spędzanie czasu, żeby nie nakręcać się na negatywne myśli, tylko to przerwać. Dlatego nie chciałam iść na studia zaoczne, nie chcę zostawać w domu. (Nieee, już się robi preludium do użalania, no way, stop.)
Niewidzialność w realu... też czasem wolę powiedzieć rodzicom, że czuję się ok, pomimo, że widać, że nie jest ok. Ostatnio na realną szczerość sobie pozwoliłam, gdy siedziałam pod kaloryferem w szpitalu, wpatrzona w podłogę. "Koleżanka" z sali mnie zapytała nad czym tak myślę. Wahałam się, ale powiedziałam, pokazując blizny "ciekawe czy to kiedyś zniknie". Powiedziała mi, żebym już nigdy tego nie robiła, że mogłam stracić rękę, żebym się nie przejmowała śladami, z czasem znikną, zbledną, pokazała mi swoje blizny na nogach, nie odważyłam się zapytać po czym. Gdy takie samo pytanie zadałam mamie, to z tonu jej wypowiedzi czułam, jakby chciała mi powiedzieć "masz nauczkę na całe życie".
Co jest zabawne, w ramach mojego atenszyn horingu w maju miałam myśli, żeby tak faktycznie sobie podciąć żyły, żeby z tego powodu mnie wzięli do szpitala, żeby rodzina się zainteresowała. Okrężną drogą wyszło, ale rezultat nie taki, jak chciałam xD

Paranormal, mimo tej lękliwości czujesz się komfortowo, śmielej w towarzystwie bliższej osoby?
Ja nie zawsze mam "ból d*py", jak nie ma odzewu. Czasem marudzę dla "attention whoringu", ale czasem dla rozładowania napięcia, wtedy jest mi obojętne, czy będzie odzew czy nie.

W realu nie mówię nikomu, jak się czuję, bo i po co. Ludzie by raczej krytycznie byli nastawieni do tego.

Tylko przy jednej biologicznie bliższej osobie czuję się śmielej. A w pełni komfortowo to się czuję na osobności.


RE: Przy kim jesteście sobą? - forac - 18 Lip 2018

Też jestem attention whore :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Ale w realu jakoś nima komu narzekać z rodzeństwem widzę się raz na tydzień, lasce nie bardzo bo by uciekła, próbowałem normalsowi ale chyba nie był zadowolony :forak:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.