Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +--- Wątek: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. (/thread-136.html) |
Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Szarabrzoza - 17 Sty 2015 Cytat:Oczywiście nie zdałem i na razie odkładam to na później... albo na wieczne nigdyChyba lepiej tego nie odkładaj, potem będzie trudniej się wdrożyć na nowo. U mnie też trochę trwało zanim zdałam. Pierwszy raz był najgorszy bo wszytko szło gładko- plac- bez problemu potem jazda na drodze też w miarę w porządku ale pod koniec już nie wytrzymałam tego napięcia i wymusiłam pierwszeństwo przy zmianie pasa. Egzaminator mi wyrwał kierownicę z rąk, okropne to było.ops: Potem znów oblałam na łuku, kolejny raz na górce. I też chciałam to rzucić. Zdałam za czwartym razem. Egzaminator już od początku chciał mnie wykończyć jak zobaczył, że źle stanęłam do skrętu w lewo to potem na kazdym skrzyżowaniu słyszałam -proszę teraz w lewo, ale jakoś dałam radę. Miałam też inne wpadki- skręciłam nie tam gdzie on chciał powiedziałam mu, że się pomyliłam, a on mi powiedział to w końcu pani wyznacza trasę czy ja? Myslałam, że mi nie zaliczy ale zdałam jednak. Strasznie to był przygnębiający okres w moim życiu. I najgorsze mówienie instruktorce, rodzicom że znów nie zdałam i zapisywanie się na kolejny egzamin, nowe lekcje. Ale jakoś dałam radę więc Ty też się nie poddawaj. Tym bardziej, że to prawda- jak już zdasz to jest wielka radość . Cytat:Od razu po tym lubiłem wsiadac w samochód wieczorem, kiedy już jest ciemno, włączyć jakiś nastrojowy vocal trance i jechać przed siebie. Najlepiej za miasto. To wycisza i uspokaja tego pokręconego człowieczka który siedzi we mnie Wesoly Stosuję do dziś i polecam każdemu! O tak podpisuję się pod tym. Też mi nic tak nie poprawia nastroju jak szybka jazda samochodem wieczorem i najlepiej latem przy uchylonej szybie. W ogóle na początku nie lubiłam jeździć, a teraz uwielbiam. :-) Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - dante - 27 Lut 2015 wczoraj zdałem teorię i praktykę na B. już po raz drugi w moim życiu Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - shalafi - 05 Mar 2015 ^ Gratuluję. A dlaczego po raz drugi? Hm, wpisywałem się tu? Nie pamiętam... Prawko mam od 2005 r. (klasy maturalnej). Zdałem za pierwszym razem, ale związku z FS to nie miało (no może taki, że nigdy nie potrafiłem nabrać na stałe pewności siebie po sukcesach). Ale własnego pojazdu "dorobiłem się" (to słowo to duże nadużycie ) dopiero sześć lat później. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - dante - 05 Mar 2015 bo przekroczyło mi się trochę punkty ;] Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Scarlett_Venice - 28 Kwi 2015 Oblałam pierwszy państwowy egzamin, 5 min po wyjeździe w miasto. Po zrobieniu kursu podstawowego i dokupieniu masy godzin dodatkowych (prawie drugi kurs mi wyszedł). Czy jest sens dalej to ciągnąc? Ktoś tu kiedyś mi pisał, żeby się nie załamywać i próbowac do skutku, ale ja mam wrażenie, że ja po prostu nie jestem w stanie się tego nauczyć. Oblałam przy zawracaniu, w miejscu gdzie byłam na jazdach wielokrotnie, a moim największym problemem jest to, że mam pamięc topograficzną jak ameba i nieumiejętnośc przełożenia informacji ze znaków na rzeczywistość (bo znaki to ja widzę, tylko mi to nic nie daje). Dochodzi oczywiście niezdecydowanie i powolnosć. Czy jestem upośledzona? Oczywiście stres też pewnie robi swoje, ale po tylu godzinach spędzonych za kółkiem to już chyba nie ma takiego znaczenia. Egzaminator był miły, więc w zasadzie nie miałam się za bardzo czym stresować (nawet po oblaniu uprzejmy, nawet powiedział, że mam zadatki na kierowcę i życzył powodzenia). Czy jest tutaj ktoś, kto zdał za n-tym razem, mimo problemów podobnych do moich? Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Nerwen - 28 Kwi 2015 Ja zdałam za 6 razem. Z teorią nie miałam problemów (a zdawałam tuż p otym jk weszły nowe testy), ale praktyka... masakra. Dwa razy oblałam łuk, dwa razy za wymuszenie, raz za przejechanie na czerwonym świetle (!!!). Zjadał mnie stres. Za szóstym podejściem byłam już tak wkurzona że stwierdziłam, że jak teraz obleję to nie podchodzę więcej. I było mi wszystko jedno czy zdam czy nie. Siadłam za kierownicę, nie patrzyłam w lusterka, jechałam na oślep, nie myślałam za bardzo co robię... i zdałam od tego czasu nie jeździłam przez 2 lata bo strasznie się bałam, ostatnio jechałam pierwszy raz od tamtego egzaminu, za namową terapeuty, co prawda tylko po takiej bocznej uliczce, ale to już cud że się przełamałam z jazdą... Myślę, że jest to strach który da się opanować i mam nadzieję zacząć normalnie jeździć. Nie jesteś upośledzona, też wykupywałam mnóstwo godzin po zakończeniu kursu... Ze swojego doświadczenia powiem tyle, że jeden oblany egzamin o niczym nie świadczy. Spróbuj, serio. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - SzukamSiebie - 28 Kwi 2015 Uffff, nie jestem sam. Nie tak dawno trafiłem na to forum a już widzę, że będzie dla mnie bardzo pomocne. Do rzeczy. Prawko zdałem rok temu. Teoria za pierwszym, praktyczny za drugim. Przy pierwszym podejściu przez strach, nie myślałem logicznie. Jeden błąd załatwił mnie już prawie pod sam koniec. Zjechałem na lewy pas podczas skrętu w lewo na drodze DWUkierunkowej. Mimo nie tak barwnej historii jak wasze, mam problem z jazdą samochodem. Od tego czasu jechałem z 5 razy, w dodatku za każdym razem z rodzicem Nie wiem, po prostu nie mogę i tyle. Ciągle myślę, że zrobię coś głupiego i kogoś zabiję. Kiedy to się skończy? Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Nerwen - 28 Kwi 2015 Też się tego boję i się blokuję przez to ;_; ciężko mi siąść za kierownicę. Z jednej strony w głowie mam takie marzenie żeby normalnie jeździć autem, bo to daje dużo możliwości, a nie że wszędzie muszę iść pieszo, tłuc się pociągiem/autobusem albo prosić się kogoś, z drugiej lęk jest bardzo silny... Ja spróbuję małymi krokami się przełamywać i przy każdej okazji spróbować tej jazdy, po jakichś nieuczęszczanych drogach na początek (w mojej okolicy takich sporo), albo w nocy jak jest pusto, a potem jak już przypomnę sobie jak się jeździ to spróbuję normalnie gdzieś pojechać. Taki mam plan. Zobaczę co z tego będzie i czy lęk chociaż odrobinę zmaleje... Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - wdd - 28 Kwi 2015 Ja wrecz kocham samochody, a jeszcze bardziej jazde nimi. Rok temu zdalem egzamin na prawko za 9tym razem, mimo posiadanych umiejetnosci stres paralizowal mnie, 3 razy ucieklem sprzed poczekalni w WORDzie bo bylo tam za duzo ludzi. Natychmiast po zdaniu kupilem sobie wymarzony samochod, ktory daje mi codziennie sporo frajdy, jest jakims moim jedynym sensem zycia. Duza czesc zarobionych pieniedzy przeznaczam wlasnie na niego. Auto to wspaniala sprawa, czlowiek czuje sie mniej ograniczony mogac dostac sie w kazde miejsce o kazdej porze. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - verti - 28 Kwi 2015 Scarlett_Venice napisał(a):Czy jest tutaj ktoś, kto zdał za n-tym razem, mimo problemów podobnych do moich?Przeczytałem Twojego posta i muszę Ci powiedzieć, że miałem identyczne problemy przy zdawaniu. Nie nadaję się za bardzo na kierowcę ze względu na moje rozkojarzenie i podejmowanie nielogicznych decyzji na drodze. Niestety jazda (szczególnie w mieście) wymaga błyskawicznego myślenia i nie można się rozpraszać, bo może się to skończyć bardzo źle... Ale do rzeczy - za pierwszym razem nawet nie wyjechałem z placu. Myślałem wtedy, że zdam może za 5-6 razem, jednak okazało się, że za drugim razem trafiłem na spokojnego egzaminatora. Trasę też wybrał bardzo dobrą, parkowanie miałem proste jak drut. Zdałem, mimo tego, że już na początku popełniłem ciężki błąd. Wniosek? Nie załamuj się, bo na pewno masz równie duże szanse co ja. Takie sieroty jak my również mają szanse na zdanie prawka i jestem pewien, że za którymś razem wszystkie pozytywne rzeczy się u Ciebie nałożą i zdasz Nerwen napisał(a):Za szóstym podejściem byłam już tak wkurzona że stwierdziłam, że jak teraz obleję to nie podchodzę więcej. I było mi wszystko jedno czy zdam czy nie. Siadłam za kierownicę, nie patrzyłam w lusterka, jechałam na oślep, nie myślałam za bardzo co robię... i zdałamJa miałem podobne podejście. Myślałem - co będzie to będzie. I o dziwo udało się. Stres czy myślenie "Muszę to zdać" jest największym wrogiem. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Luna - 28 Kwi 2015 Scarlett, mało kto zdaje za pierwszym razem, więc się tym nie przejmuj, serio. Egzaminator mimo wszystko Cię pochwalił, powiedział, że nadajesz się na kierowcę. Zaufaj mu i próbuj dalej : ) Tak samo jak Nerwen, zdałam za 6 razem. Zjadał mnie stres, za pierwszym razem próbowałam wyprzedzić rowerzystę, mimo auta jadącego z naprzeciwka -.- Innym razem nie ustąpiłam pierwszeństwa, mimo że znak widziałam z daleka, ale jakoś to do mnie nie dotarło. Ale w końcu się udało : ) Po otrzymaniu prawka też musiałam się przełamywać do tego, żeby zasiąść za kierownicę. I nie było to łatwe : / Ale cóż, teraz jeżdżę i nawet czasami to lubię. Przede wszystkim przekonałam się, że jazda autem pozwala zaoszczędzić sporo czasu, bo można szybko i wygodnie się przemieszczać. Inna sprawa, że wielką fanką czterech kółek raczej nie zostanę, najchętniej i tak chodzę pieszo. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Scarlett_Venice - 11 Maj 2015 Udało się za drugim podejściem Dzięki za słowa wsparcia, bez Was pewnie rzuciłabym to robienie prawa jazdy w cholerę. Jeśli ktos tutaj też sadzi, że się nie nadaje na kierowcę, to uwierzcie, skoro mnie się udało, to Wam też Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Luna - 11 Maj 2015 No i widzisz, szybko zdałaś Gratulacje! Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Scarlett_Venice - 12 Maj 2015 Cytat:Nie, nie każdy się nadaje i nie ma co temu zaprzeczać. Niektórzy ludzie nigdy nie powinni siadać za kółkiem, bo swoją dezorientacją, niezorganizowaniem i paniką stwarzają zagrożenie na drodze i mogą mieć kiedyś na sumieniu czyjeś życie.A ja myślę, że są urodzeni kierowcy (którzy maja predyspozycje i to lubią) i kierowcy z przymusu (bo zycie ich zmusiło). Mnie cechuje dezorientacja (na tyle duża, że nie potrafiłam zawrócić na skomplikowanych skrzyzowaniach, bo za chwile nie pamiętałam na której ulicy byłam ), a co do niezorganizowania i paniki nie wiem. Zdarzyło się, że znienacka ktoś mi wszedł na drogę i odruchowo wciskałam hamulec, a nie np. raptownie skręcałam w drzewo, więc nie wiem o jakiej panice mówisz i myśle, że sie nie dowiesz jeśli nie spróbujesz jeżdzić. Ale generalnie po całym epizodzie robienia kursu na prawo jazdy uznałam, że wszystkiego można sie nauczyć, tylko trzeba ćwiczyć, ćwiczyc i ćwiczyć i przyjąć fakt, że nie każdy nauczy sie jeździć w trakcie obligatoryjnych 30 godzin. Powodzenia wszystkim zdającym, trzymam za Was kciuki Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - verti - 12 Maj 2015 Tośka napisał(a):Nie, nie każdy się nadaje i nie ma co temu zaprzeczać. Niektórzy ludzie nigdy nie powinni siadać za kółkiem, bo swoją dezorientacją, niezorganizowaniem i paniką stwarzają zagrożenie na drodze i mogą mieć kiedyś na sumieniu czyjeś życie.Racja. Sytuacja sprzed dwóch dni w moim mieście: Kobieta wjeżdżając na skrzyżowanie prawdopodobnie nie zauważyła czerwonego światła przed rondem tylko spojrzała na to drugie, zielone za rondem. Efekt? Rozpędzony samochód wjechał w jej bok i siła uderzenia była taka, że auto wjechało w ludzi czekających na przejściu dla pieszych. Jedno zginęło na miejscu, drugie leży w szpitalu w ciężkim stanie. Jestem pewien, że przez moje gapiostwo również mogłaby mi się zdarzyć taka sytuacja. Dlatego wolę unikać samochodów jak się da. Mimo iż mam prawo jazdy i nie wiadomo czy kiedyś nie będę musiał częściej jeździć. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - wdd - 15 Maj 2015 Tośka napisał(a):... Tata jej kupi nowa fure, a nowe kolezanki sobie kupi. Nic strasznego Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Zasió - 15 Maj 2015 A Otylia ile siedziała za swojego brata bodajże? O pewnym panu w Ferrari nie wspomnę... Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - kiki1 - 24 Maj 2015 Też się udzielę w temacie. Fobię społeczną mam totalną, na co dzień chodzę swoimi "utartymi ścieżkami" i każde wyjście poza znane sytuacje jest dla mnie stresem. Dlatego, gdy pewnego dnia powiedziałam, że robię prawo jazdy (mam 29 lat), to już w tej samej chwili tego żałowałam Miałam szczęście do instruktora. Tzn. normalny człowiek pewnie uznałby go za beznadziejny przypadek, dla mnie był idealny, BO NIC NIE MÓWIŁ. Nie wiem, czy ma tak zawsze, czy tylko moje niestrudzone milczenie sprawiło, że po kilku grzecznościowych pytaniach, kolejne 30 godzin spędziliśmy w milczeniu Okazyjnie dawał mi wskazówki, gdy sobie z czymś nie radziłam. Kurs się skończył, dobrze wiedziałam, że jeżdżę raczej średnio, ale poszłam na egzamin. Byłam tak zestresowana przez poprzedzające go dni, a potem tak długo czekałam na swoją kolej, że w momencie wsiadania do auta było mi już wszystko jedno. W zasadzie chciało mi się śmiać. Uważam, że jechałam jak noga Ale zdałam. Za pierwszym razem. Egzaminator był super i na końcu powiedział coś w stylu: "Nikt na egzaminie nie czuje samochodu, ja tu oceniam przytomność myślenia i potencjał, a nie technikę". Pierwsze 2 jazdy po odebraniu prawka to był koszmar. Spociłam się jak prosiak i prawie płakałam przy parkowaniu No cóż. Tak było do pierwszej dłuższej samotnej jazdy. Sytuacja była podbramkowa, musiałam po kogoś pojechać, nie było wyjścia. To były moje otrzęsiny Prawo jazdy mam teraz od pół roku, nie jeżdżę często, bo wolę rower, ale jak jest okazja, to jadę. I to jedna z niewielu takich powszechnie uważanych za stresujące sytuacji, z którymi sobie radzę. Zawsze przed wyruszeniem myślę sobie, że mam takie samo prawo jak inni, by być na drodze. Nawet jeśli popełnię jakiś błąd. Poza tym na drodze jestem uprzejma, uważam na pieszych, przepuszczam rowerzystów, nie denerwuję sie na byle co. No i bycie schowanym w aucie daje mi poczucie bezpieczeństwa. To moja zbroja Robię, co do mnie należy i nikt mnie nie widzi Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - butterfly92 - 09 Cze 2015 Ja zdałam za pierwszym razem latem 2012 roku. Chociaż w pewnym momencie zrobiłam taki błąd, że byłam pewna że nie zdam (teraz już nawet nie wiem co to był za błąd zresztą niewiele pamiętam z tego egzaminu). Ogólnie jeżdżę bardzo mało, bo w sumie to gdzie taki odludek jak ja ma jeździć Przez to jestem mało wprawiona w jeździe autem. Na takich wiejskich ulicach, to nie ma problemu, ale jak mam wyjechać już na dwupasmówkę to jest tragedia, ogarnia mnie duży stres. Nie mam też wprawy w parkowaniu. Ogólnie to uważam, że chyba nie nadaję się na dobrego kierowcę. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Ksenomorf - 09 Cze 2015 kiki1 napisał(a):No i bycie schowanym w aucie daje mi poczucie bezpieczeństwa. To moja zbroja Drzewiey wydawało mi się, że w samochodzie jak w panoptykonie, gorzej niż poza nim – wszyscy kierowcy i piesi widzą najmniejsze drżenie rąk na kierownicy oraz konfuzję i trwogę na twarzy; a wyobrażeniom takim sprzyjało jeszcze to, że przez pewien czas nie mieliśmy samochodu i zapomniałem, jak to jest w środku. Tymczasem, mówiąc plastycznie: ch**a widać. I fajnie! A nawet jeśli widać, to się tego nie czuje. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Gadzina - 14 Cze 2015 Hej! Czy może jest ktoś z Warszawy kto od dawna planuje zapisanie się na kurs prawa jady ale przez strach jeszcze tego nie zrobił? Chce zapisać się na kurs ale przerażają mnie zajęcia w grupie, gdybym szła z kimś kto ma podobny problem to zawsze byłoby mi raźniej Wiem, że są teraz opcje indywidualnej nauki online ale chce powoli przełamywać swoje lęki i wdrażać się w normalne życie. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Cagey - 08 Lip 2015 Hmm, a więc jest i ten temat. Robienie prawka to jeden z tych mniej przyjemnych momentów w moim życiu, chociaż uważam, że powinno być zgoła inaczej. Jako brzdąc interesowałem się motoryzacją, potem mając gdzieś 10 lat jeździłem sam po bocznych drogach, zawsze chciałem jeździć i szukałem ku temu okazji, czy to po lesie, po podwórku, jakimś placu etc. Tak to trwało do 16 roku życia dopóki trochę nie przytarłem zderzaka przez nonszalancję :] Niby pierdoła, ale poblokowało mnie to i za kółko się nie garnąłem. No i po latach przyszedł czas aby myśleć o egzaminie na prawko. Nie bardzo wiedziałem jakiego instruktora wybrać, więc niestety jak to ja uznałem, że wybiorę tego z najbliższej okolicy, bo ludzie nie narzekali, a ja myślałem, że to bez znaczenia kogo wybiorę, bo wszyscy uczą podobnie. Niestety byłem naiwny jak zawsze. Instruktorem była kobieta, co mi wówczas nie przeszkadzało(błąd). Nie chcę się zbytnio rozpisywać jak to wszystko wyglądało, ale napiszę, że wybranie tego durnego, wrednego i tępego babska jako osoby, która miała mnie przygotować do egzaminu było jedną z rzeczy, których żałuję najbardziej w swoim dotychczasowym życiu. W dużym skrócie: humorki, brak odpowiedniego podejścia do kursanta, notoryczne spóźnienia, częste przerwy na obiadki i odwalanie prywaty w czasie moich jazd, beznadziejna atmosfera podczas jazd. Ciężko mi to nawet wymieniać na spokojnie, bo aż się prosi żeby użyć tutaj dosadniejszych słów. Po prostu takie babsko nie powinno uczyć ludzi i tyle. W międzyczasie jeździłem z 2,3 razy z jej kolegą, który ją zastępował. Niebo a ziemia. Spokojnie tłumaczył, dziwił się czemu się tak stresuję i czemu akurat robię tak, a nie inaczej i czy moja instruktorka mnie tak uczyła, nie odpowiadałem, że tak, bo nie chciałem żeby jej powtarzał. Ogólnie to przed każdą z nią byłem postresowany, zamiast spokojnie, na luzie cieszyć się, że sobie pojeżdżę, to ja bałem się. Tak jakbym chodził tam za karę, więc liczyłem tylko aż ten kurs się z nią skończy. Egzamin oblałem 2 razy, na poprawki do niej nie miałem zamiaru wracać. Zapisałem się do gościa, którego polecali mi kumple wcześniej. Zachwalali go w samych superlatywach, że spokojny, że świetnie tłumaczy itp. Myślałem, że trochę koloryzują. No ale okazało się, że to wszystko prawda. Punktualny, jeśli się miał spóźnić chociaż o głupie 5 minut to informował sms-em. Gość jakby pozbawiony nerwów, ciągle mówił i tłumaczył jazdę jakby to była jakaś poezja. Jeśli wszedł gdzieś do sklepu na głupie 5 minut to przepraszał i dawał mi pół godziny gratis. Statystyki zdawalności również miał świetne, ale przy takim podejściu nic dziwnego, po prostu profesjonalista. No ale niestety musiałem wiele nadrabiać, bo np. tamta genialna instruktorka wpoiła mi technikę robienia łuku na placu, która często nie wychodziła i musiałem przestawiać się na nową. Z paroma innymi rzeczami też miałem problem, ale to też nic dziwnego jak przy niej byłem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Agrhrrh! Żałuję, że nie zrezygnowałem w trakcie, nie poprosiłem o zwrot kasy. Wtedy jednak byłem bardziej nieśmiały. Wiadomo, że to rodzice płacili za kurs i człowiek nie chciał odwalać maniany rezygnując w połowie. Instruktor jest po to, aby pomóc zbudować pewność siebie podczas jazdy, dlatego powinien dbać o atmosferę, tłumaczyć wszystko do bólu. Jeżeli ktoś w ogóle myśli o tym, że instruktor może, a nawet czasem powinien (sic!) wydrzeć mordę od czasu do czasu, to ja po prostu wysiadam. Podejść miałem ostatecznie sporo. Nie zamierzam zwalać wszystkiego na instruktorkę, bo pomimo, że uczyła beznadziejnie w moim przekonaniu, to sam oblewałem na rzeczach, na których oblać nie powinienem. Bywało, że oblewałem zanim dotarłem na egzamin... No ale brak wyrobionej pewności za kierownicą, przekonania o swoich umiejętnościach, w czym ona mi nie pomogła też idą na jej konto. Trochę się za bardzo rozpisałem, ale po prostu nie chciałbym aby ktoś popełniał moje błędy. Nie chciałbym żeby ktoś przez fatalnego instruktora porzucił zamiar zrobienia prawa jazdy. Dlatego wybór odpowiedniego nauczyciela to podstawa. Zwłaszcza dla osoby z FS. Trafienie na skurwiela albo głupie babsko, które się do tego nie nadaje, to może być gwóźdź do trumny. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - ajuka - 08 Lip 2015 Od poniedziałku jeżdżę do pracy autem... stress jest i nie da się tego ukryć. Czasami myślę, że dobrze mi idzie, czasami boję się tak, że aż jestem cała mokra ze stresu. Trzymajcie kciuki, żeby obyło się bez żadnych wypadków Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - iLLusory - 09 Lip 2015 A jak Ty, Cageyu, przepraszam bardzo, sięgałeś do pedałów mając 10 lat? A no i żeby mieć jako taką widoczność przez przednią szybę, to pewnie ze trzy poduchy trza było podłożyć pod tyłek. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Cagey - 09 Lip 2015 iLLusory napisał(a):A jak Ty, Cageyu, przepraszam bardzo, sięgałeś do pedałów mając 10 lat? A no i żeby mieć jako taką widoczność przez przednią szybę, to pewnie ze trzy poduchy trza było podłożyć pod tyłek. Tak. To był maluch, więc jak dało się fotel do oporu w przód, to nie było problemu, pewnie do tego jakaś poduszka pod tyłek. Na początku oczywiście jeździłem po łączce w kółko pod nadzorem (tata obok), potem z tatą na zewnątrz. Nic nadzwyczajnego niby, ale dla dzieciaka to była frajda. Ja tak zawsze wspominam negatywnie dzieciństwo i wszystko co z nim związane, ale to nawet fajny okres był. |