PhobiaSocialis.pl
What doesn't kill you makes you stronger - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Pozytywne historie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-23.html)
+--- Wątek: What doesn't kill you makes you stronger (/thread-15052.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Sugar - 29 Maj 2016

Co powie moderator tego nie bierz do siebie zanadto
jeśli wątek ci serio pomaga
to tak będzie i basta.

Chyba że się bardzo boisz
że coś możesz spier... zepsuć
wówczas sam się zastanów
czy się tu wpisywać za każdym razem


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Judas - 29 Maj 2016

Sugar napisał(a):Chyba że się bardzo boisz
że coś możesz spier... zepsuć
wówczas sam się zastanów
czy się tu wpisywać za każdym razem
[Obrazek: b5b1572834.gif]


Re: What doesn't kill you makes you stronger - psyche - 29 Maj 2016

x


Re: What doesn't kill you makes you stronger - masterblaster - 29 Maj 2016

Zastanawiam się, co może być złego w dowartościowywaniu się czymkolwiek, a potem podpowiadaniu innym jak osiągnąć to samo.. i jakoś nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Z pewnością nie wrzucił bym takiego zachowania do jednego worka z próżnymi przechwałkami i pompowaniem samooceny kosztem innych..


Re: What doesn't kill you makes you stronger - dziewczyna z naprzeciwka - 29 Maj 2016

soulja napisał(a):No ale to jest moja wina ,że takie dzieci się rodzą albo ludzie na świecie cierpią?
Przypomnę kontekst:
"według mnie nie przychodzimy na ten świat aby cierpieć (oczywiście zaraz ktoś sie pojawi z argumentami a co z dziećmi nieuleczalnie chorymi itd.)"
bo widzę, że zapomniałeś. Nie było mowy o tym czyja wina, co to w ogóle ma do rzeczy. Po prostu są pewne fakty, które przeczą Twojej filozofii, jednak celowo je ignorujesz.

Cytat:A mi chodziło o cały etat a nie godzinę pracy czyli 1000-1500 zł
Ciekawe, piszesz 5zł na godzinę w MediaMarkt - to na pełnym etacie 800zł brutto xD Nawet 8 lat temu minimalna pensja była wyższa.

Cytat:jak widać potrafię zrobić coś dla zupełnie obcych ludzi zupełnie bezinteresownie i nie po to aby się dowartościować bo ja nie pomagam komuś po to aby poczuć ,że jestem fajny czy coś.
Przecież dopiero co pisałeś, że w ogóle nie masz zamiaru nikomu pomagać. Zmieniasz zdanie co post...
Hej, ale przecież to jest właśnie przepis na szczęście, pamiętacie to, "dobre zdrowie i słaba pamięć", no, teraz wszystko rozumiem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 29 Maj 2016

Cytat:Przypomnę kontekst:
"według mnie nie przychodzimy na ten świat aby cierpieć (oczywiście zaraz ktoś sie pojawi z argumentami a co z dziećmi nieuleczalnie chorymi itd.)"
bo widzę, że zapomniałeś. Nie było mowy o tym czyja wina, co to w ogóle ma do rzeczy. Po prostu są pewne fakty, które przeczą Twojej filozofii, jednak celowo je ignorujesz.

Ale ja nie jestem chory tylko zdrowym człowiekiem.
I generalnie większość ludzi rodzi się zdrowa.

Cytat:Ciekawe, piszesz 5zł na godzinę w MediaMarkt - to na pełnym etacie 800zł brutto xD Nawet 8 lat temu minimalna pensja była wyższa.
5 zł na rękę. Nie pamiętam już jakiego typu to były umowy.
Wiem tylko ze praca po 11 godzin.

Cytat:Przecież dopiero co pisałeś, że w ogóle nie masz zamiaru nikomu pomagać. Zmieniasz zdanie co post...
Hej, ale przecież to jest właśnie przepis na szczęście, pamiętacie to, "dobre zdrowie i słaba pamięć", no, teraz wszystko rozumiem Mruga
Nic nie rozumiesz.
Pisałem ze nie mam zamiaru nikomu pomagać czyli zajmować się jakaś osobą, w kółko jej kłaść do głowy jak jakiś terapeuta itd.
Podzieliłem się swoją historią, wnioskami i wskazówkami i dla mnie to jest wystarczająca forma pomocy a co kto z tym zrobi i jak wykorzysta to już nie moja sprawa. Ja uważam ze to bardzo dużo.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - stap!inesekend - 29 Maj 2016

Czułem, że nie wspomnisz o tym gdzie pracujesz - mogłaby być to cenniejsza porada niż te całe tyrady :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Nie no. Powtarzam, fajnie, że opisałeś swoją historię.
Przyznam, że jestem trochę zazdrosny... Z tego, co pamiętam, to byłeś w gorszym stanie niż ja, ja jeździłem wtedy stopem i tak dalej... Teraz Ty poszedleś do przodu, a ja... Ja to się chyba wręcz cofnąłem. :Stan - Niezadowolony - Brak słów:


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 29 Maj 2016

stap!inesekend napisał(a):Czułem, że nie wspomnisz o tym gdzie pracujesz - mogłaby być to cenniejsza porada niż te całe tyrady :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Nie no. Powtarzam, fajnie, że opisałeś swoją historię.
Przyznam, że jestem trochę zazdrosny... Z tego, co pamiętam, to byłeś w gorszym stanie niż ja, ja jeździłem wtedy stopem i tak dalej... Teraz Ty poszedleś do przodu, a ja... Ja to się chyba wręcz cofnąłem. :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Jestem grafikiem komputerowym ale przecież nie zajmiesz sie tym tylko dlatego ze to dochodowy zawód.
Poza tym nie chodzi o konkretny zawód tylko odnalezienie swojego miejsca.
Kiedy masz dobrą energie otwierasz sie na nowe możliwości a przez to możesz sobie znaleźć coś dla siebie.
Ludzie zarabiają na rożnych rzeczach.

Cytat:Przyznam, że jestem trochę zazdrosny... Z tego, co pamiętam, to byłeś w gorszym stanie niż ja, ja jeździłem wtedy stopem i tak dalej... Teraz Ty poszedleś do przodu, a ja... Ja to się chyba wręcz cofnąłem. :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Nie widze powodu czemu być zazdrosnym, po prostu pracuj nad sobą i realizuj swoje cele.
Skoro podróżowałeś autostopem to masz jakieś doświadczenie i możesz mieć świadomość ,ze potrafisz jakieś swoje cele realizować.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Ef - 29 Maj 2016

Cytat:po prostu pracuj nad sobą i realizuj swoje cele.

No dobra, ale co jeśli np w mniejszym lub większym stopniu realizuje jakieś tam swoje cele ale i tak nie czuje szczęścia i satysfakcji z tegoż powodu? Albo jeśli satysfakcja jest tylko chwilowa? U mnie po osiągnięciu celu pojawia się raczej myśl "w końcu kolejne utrapienie za mną" niż "ale jestem fajna, że zrobiłam to i to". I ja tu mówię o jakiś w miarę dużym, zrealizowanym celu. Bo np jak zaplanuje sobie pójście na siłownie i na nią pójdę to realizuje pośredni cel (zakladając, ze główny cel to schudnięcie lub wyrzeźbienie ciała) ale nie czuję się przez to w ogóle szczęśliwa. Po prostu miałam zrobić co zrobiłam i jakoś mi się udało.

Cytat:Kiedy masz dobrą energie otwierasz sie na nowe możliwości a przez to możesz sobie znaleźć coś dla siebie. [quote]

A jak ktoś praktycznie po niczym nie odczuwa satysfakcji i nic go nie cieszy na dłużej to co wtedy? :-P W moim przypadku nawet długoletnie zainteresowania przestały dawać w większości radość, która kiedyś była. Większość rzeczy stała się po prosu obojętna.
Ludzie zarabiają na rożnych rzeczach.
Cytat:Takie typowe gadanie. Owszem są ludzie, którzy się wyłamali ale ich ilość to jak kropla w morzu. Wielu próbowało a niewielu się udało, także trochę słabo. A ilu jest takich co się nie udało i skończyli słabo? Zapewne znacznie więcej. I trzeba zaznaczyć, że szczęście w biznesie też odgrywa swoją rolę. Równie dobrze wszyscy tu możemy zostać sławnymi pisarzami ale czy to od nas będzie zależeć czy ludziom spodobałyby się nasze książki? Nawet jak ktoś bardzo czegoś pragnie i do tego dąży to nie znaczy, że osiągnie ten cel.
Poza tym nie chodzi o konkretny zawód tylko odnalezienie swojego miejsca.
Cytat:Ja np najlepiej czuję się w domu i cóż z tego, skoro muszę z niego ciągle wychodzić (i nie, nie jest to wynikiem fobii). Mam się w jakiś magiczny sposób nauczyć i wbić sobie do łba, że praca jest przyjemna? Równie dobrze mogę powiedzieć sobie, że od dziś lubię disco polo i będę go cały czas słuchać. I mogłabym go rzeczywiście słuchać ale nie zmieniłoby to moich wewnętrznych odczuć co do tego. Mogę udawać, że mi się podoba ale i tak wewnątrz będę czuła się źle.



Re: What doesn't kill you makes you stronger - Ef - 29 Maj 2016

Cytat:po prostu pracuj nad sobą i realizuj swoje cele.

No dobra, ale co jeśli np w mniejszym lub większym stopniu realizuje jakieś tam swoje cele ale i tak nie czuje szczęścia i satysfakcji z tegoż powodu? Albo jeśli satysfakcja jest tylko chwilowa? U mnie po osiągnięciu celu pojawia się raczej myśl "w końcu kolejne utrapienie za mną" niż "ale jestem fajna, że zrobiłam to i to". I ja tu mówię o jakiś w miarę dużym, zrealizowanym celu. Bo np jak zaplanuje sobie pójście na siłownie i na nią pójdę to realizuje pośredni cel (zakladając, ze główny cel to schudnięcie lub wyrzeźbienie ciała) ale nie czuję się przez to w ogóle szczęśliwa. Po prostu miałam zrobić co zrobiłam i jakoś mi się udało.

Cytat: Kiedy masz dobrą energie otwierasz sie na nowe możliwości a przez to możesz sobie znaleźć coś dla siebie.

A jak ktoś praktycznie po niczym nie odczuwa satysfakcji i nic go nie cieszy na dłużej to co wtedy? :-P W moim przypadku nawet długoletnie zainteresowania przestały dawać w większości radość, która kiedyś była. Większość rzeczy stała się po prosu obojętna :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Cytat:Ludzie zarabiają na rożnych rzeczach.

Takie typowe gadanie. Owszem są ludzie, którzy się wyłamali ale ich ilość to jak kropla w morzu. Wielu próbowało a niewielu się udało, także trochę słabo. A ilu jest takich co się nie udało i skończyli słabo? Zapewne znacznie więcej. I trzeba zaznaczyć, że szczęście w biznesie też odgrywa swoją rolę. Równie dobrze wszyscy tu możemy zostać sławnymi pisarzami ale czy to od nas będzie zależeć czy ludziom spodobałyby się nasze książki? Nawet jak ktoś bardzo czegoś pragnie i do tego dąży to nie znaczy, że osiągnie ten cel.

Cytat:Poza tym nie chodzi o konkretny zawód tylko odnalezienie swojego miejsca.

Ja np najlepiej czuję się w domu i cóż z tego, skoro muszę z niego ciągle wychodzić (i nie, nie jest to wynikiem fobii). Mam się w jakiś magiczny sposób nauczyć i wbić sobie do łba, że praca jest przyjemna? Równie dobrze mogę powiedzieć sobie, że od dziś lubię disco polo i będę go cały czas słuchać. I mogłabym go rzeczywiście słuchać ale nie zmieniłoby to moich wewnętrznych odczuć co do tego. Mogę udawać, że mi się podoba ale i tak wewnątrz będę czuła się źle.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 30 Maj 2016

Cytat:No dobra, ale co jeśli np w mniejszym lub większym stopniu realizuje jakieś tam swoje cele ale i tak nie czuje szczęścia i satysfakcji z tegoż powodu? Albo jeśli satysfakcja jest tylko chwilowa? U mnie po osiągnięciu celu pojawia się raczej myśl "w końcu kolejne utrapienie za mną" niż "ale jestem fajna, że zrobiłam to i to". I ja tu mówię o jakiś w miarę dużym, zrealizowanym celu. Bo np jak zaplanuje sobie pójście na siłownie i na nią pójdę to realizuje pośredni cel (zakladając, ze główny cel to schudnięcie lub wyrzeźbienie ciała) ale nie czuję się przez to w ogóle szczęśliwa. Po prostu miałam zrobić co zrobiłam i jakoś mi się udało.

Bo nie doceniasz siebie i tego co ci się udało.
A co by cie uszczęśliwiło? może czas podjąć takie cele które by cie uszczęśliwiły?

Cytat:A jak ktoś praktycznie po niczym nie odczuwa satysfakcji i nic go nie cieszy na dłużej to co wtedy? Razz W moim przypadku nawet długoletnie zainteresowania przestały dawać w większości radość, która kiedyś była. Większość rzeczy stała się po prosu obojętna Smutny
Masz depresje?
Jest coś konkretnego co ci przysłania radość? Brakuje ci czegoś?



Cytat:Takie typowe gadanie. Owszem są ludzie, którzy się wyłamali ale ich ilość to jak kropla w morzu. Wielu próbowało a niewielu się udało, także trochę słabo. A ilu jest takich co się nie udało i skończyli słabo? Zapewne znacznie więcej. I trzeba zaznaczyć, że szczęście w biznesie też odgrywa swoją rolę. Równie dobrze wszyscy tu możemy zostać sławnymi pisarzami ale czy to od nas będzie zależeć czy ludziom spodobałyby się nasze książki? Nawet jak ktoś bardzo czegoś pragnie i do tego dąży to nie znaczy, że osiągnie ten cel.

To zależy. Na pewno mało komu udaje sie cel osiągnąć od razu i bez problemowo.


Cytat:Ja np najlepiej czuję się w domu i cóż z tego, skoro muszę z niego ciągle wychodzić (i nie, nie jest to wynikiem fobii). Mam się w jakiś magiczny sposób nauczyć i wbić sobie do łba, że praca jest przyjemna? Równie dobrze mogę powiedzieć sobie, że od dziś lubię disco polo i będę go cały czas słuchać. I mogłabym go rzeczywiście słuchać ale nie zmieniłoby to moich wewnętrznych odczuć co do tego. Mogę udawać, że mi się podoba ale i tak wewnątrz będę czuła się źle.

To znajdź sobie taki zawód który bedziesz mogła wykonywać w domu.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Ef - 30 Maj 2016

Cytat:Bo nie doceniasz siebie i tego co ci się udało.

Ale co mi się niby udało? To, że umiem rysować czy jeździć na rolkach to nie jest żadne osiągnięcie bo niczemu te czynności tak naprawdę nie służą. Lubię je wykonywać ale w życiu codziennym są nieprzydatne. Że nauczyłam się coś ugotować, komuś pomogłam? Niczego to na dobrą sprawę nie zmienia.
Jedyne co mogę niedługo osiągnąć to skończenie studiów o ile w ogóle je skończę bo 2 praktyczne egzaminy + możliwość trafienia na asystentki, które są na mnie cięte raczej nie wróży nic dobrego (co najwyżej kolejną traumę) :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: . W poprzednim roku moje obawy się sprawdziły więc nie są one wzięte z powietrza.


Cytat:Masz depresje?
Jest coś konkretnego co ci przysłania radość? Brakuje ci czegoś?

Z mojego punktu widzenia to bliżej dystymii niż depresji.
Możliwe, że to wszystko przez poczucie braku wpływu na swoje życie. Zdecydowana większość rzeczy wymaga przychylności ludzi, losu lub pieniędzy. Pierwszych dwóch nie mam a pieniędzy raczej za mało (tzn rodzice mają ale na pewno nie będę ich o nie prosić i je wyciągać od nich). Doliczając do tego stany depresyjne/ dystymiczne/ unikające (w sumie na jedno wychodzi) to otrzymujemy przegrane życie.
Brakuje mi zdecydowanie, jakiś minimalnych perspektyw na normalne życie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Cytat:To znajdź sobie taki zawód który bedziesz mogła wykonywać w domu.

Łatwo powiedzieć grafikowi komputerowemu... W każdym razie być może masz taką możliwość pracowania w domu, ja nie jestem na studiach technicznych ani informatycznych.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Zasió - 30 Maj 2016

A co w sytuacji, gdy goniąc te najmniejsze przyjemności potykamy się ciągle, zanim zdążymy się rozpędzić, zanim zdążymy poczuć wiatr we włosach i pod koszulką? Co jeśli, zanim na dobre się czymś nacieszymy, zanim skumulujemy energię, coś nam wiecznie przeszkadza, psuje naszą radość? Cały miniony tydzień starałem się skupić na tym, co pozytywne i kiedy już wczoraj poczułem tak naprawdę, że jest fajnie, dostałem w mordę kolejnymi, pewnie błahymi, ale jednak problemami. Może dlatego najgorszymi, bo rujnującymi to małe szczęście, bezpośrednio w nie uderzającymi? I tak jest zawsze, tak jest cały czas. Tylko w tym krótkim okresie na studiach tak nie było (bo np. zawalony egzamin to był inny problem, który wcale nie burzył tego małego, codziennego szczęścia)


Re: What doesn't kill you makes you stronger - masterblaster - 30 Maj 2016

Ja nic nie mówiłem..


Re: What doesn't kill you makes you stronger - USiebie - 30 Maj 2016

dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Ciekawe, piszesz 5zł na godzinę w MediaMarkt - to na pełnym etacie 800zł brutto xD Nawet 8 lat temu minimalna pensja była wyższa.

Kolega pisał że w ochronie, (dniówki tam czasem i po 14 godzin nie tylko 11 jak kolega napisał) w ochronie lepszej kasy raczej się nie dostanie, ja miałem mieć 6,50 i to podobno było dużo jak na tego typu pracę. A minimalna tam nie obowiązuje bo takich ochroniarzy w sklepach nie zatrudnia się na normalne umowy, tylko i wyłącznie śmieciówki, a na takich umowach minimalna nie obowiązuje, mogliby sobie płacić i po dwa złote na godzinę.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 30 Maj 2016

USiebie napisał(a):
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Ciekawe, piszesz 5zł na godzinę w MediaMarkt - to na pełnym etacie 800zł brutto xD Nawet 8 lat temu minimalna pensja była wyższa.

Kolega pisał że w ochronie, (dniówki tam czasem i po 14 godzin nie tylko 11 jak kolega napisał) w ochronie lepszej kasy raczej się nie dostanie, ja miałem mieć 6,50 i to podobno było dużo jak na tego typu pracę. A minimalna tam nie obowiązuje bo takich ochroniarzy w sklepach nie zatrudnia się na normalne umowy, tylko i wyłącznie śmieciówki, a na takich umowach minimalna nie obowiązuje, mogliby sobie płacić i po dwa złote na godzinę.

Tak to były jakieś śmieciowe umowy. Wcześniej pracowałem 3 miesiące na ochronie w sklepie w galerii handlowej za 4,50 zł za godzinę.
Oczywiście była to moja pierwsza praca, potem już miałem lepszą.

Cytat:Ale co mi się niby udało? To, że umiem rysować czy jeździć na rolkach to nie jest żadne osiągnięcie bo niczemu te czynności tak naprawdę nie służą. Lubię je wykonywać ale w życiu codziennym są nieprzydatne. Że nauczyłam się coś ugotować, komuś pomogłam? Niczego to na dobrą sprawę nie zmienia.
Jedyne co mogę niedługo osiągnąć to skończenie studiów o ile w ogóle je skończę bo 2 praktyczne egzaminy + możliwość trafienia na asystentki, które są na mnie cięte raczej nie wróży nic dobrego (co najwyżej kolejną traumę) Rolling Eyes . W poprzednim roku moje obawy się sprawdziły więc nie są one wzięte z powietrza.

A co byś chciała osiągnąć pomijając ukończenie studiów ?
Najpierw musisz sobie określić jakiś cel aby go zdobyć.
Ja pisałem ze dobry nastrój i mniejsze cele to jedno, to ma poprawiać energie a wieksze wyzwania i cele to drugie.
Nie osiągniesz dużego celu od razu tylko stopniowo.


Cytat:Z mojego punktu widzenia to bliżej dystymii niż depresji.
Możliwe, że to wszystko przez poczucie braku wpływu na swoje życie. Zdecydowana większość rzeczy wymaga przychylności ludzi, losu lub pieniędzy. Pierwszych dwóch nie mam a pieniędzy raczej za mało (tzn rodzice mają ale na pewno nie będę ich o nie prosić i je wyciągać od nich). Doliczając do tego stany depresyjne/ dystymiczne/ unikające (w sumie na jedno wychodzi) to otrzymujemy przegrane życie.
Brakuje mi zdecydowanie, jakiś minimalnych perspektyw na normalne życie Wink

A co konkretnie masz na myśli? Dlaczego uważasz żę nie może spotkać cie przychylność ze strony ludzi?
Co to jest przychylność losu i dlaczego miałabyś go nie mieć?

Cytat:Łatwo powiedzieć grafikowi komputerowemu... W każdym razie być może masz taką możliwość pracowania w domu, ja nie jestem na studiach technicznych ani informatycznych.

No widzisz bo tutaj jest kwestia podejmowania decyzji. Jeżeli twoje studia nie dają perspektyw albo możliwości pracy w domu to znaczy ze podjęłaś zła decyzje , niezgodną z tym jakbyś chciała widzieć w przyszłości swoje życie.
Nie tylko po studiach technicznych czy informatycznych możesz pracować w domu, jest wiele możliwości nawet własny biznes typu jakaś sprzedaż internetowa.

Cytat:A co w sytuacji, gdy goniąc te najmniejsze przyjemności potykamy się ciągle, zanim zdążymy się rozpędzić, zanim zdążymy poczuć wiatr we włosach i pod koszulką? Co jeśli, zanim na dobre się czymś nacieszymy, zanim skumulujemy energię, coś nam wiecznie przeszkadza, psuje naszą radość? Cały miniony tydzień starałem się skupić na tym, co pozytywne i kiedy już wczoraj poczułem tak naprawdę, że jest fajnie, dostałem w mordę kolejnymi, pewnie błahymi, ale jednak problemami. Może dlatego najgorszymi, bo rujnującymi to małe szczęście, bezpośrednio w nie uderzającymi? I tak jest zawsze, tak jest cały czas. Tylko w tym krótkim okresie na studiach tak nie było (bo np. zawalony egzamin to był inny problem, który wcale nie burzył tego małego, codziennego szczęścia)

Tak zawsze jest. Musisz ignorować to i trzymać się swojego celu a z czasem te sytuacje które cie wyprowadzają z równowagi nie będą tego już robić albo już całkowicie znikną.
Na tym polega ta praca nad sobą ,że albo błahe sprawy mają wpływ na twój nastrój albo to ty na to masz wpływ.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Zasió - 30 Maj 2016

Ta...


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Użytkownik 17188 - 30 Maj 2016

Mam pytanie do osób, które ciągle wypisują takie negatywne rzeczy. Gdzie mieszkacie - w jaki sposób zdobywacie dach nad głową? Jak zdobywacie jedzenie?
Skąd internet?


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Zasió - 30 Maj 2016

Ja? Pod mostem. Internet z darmowego miejskiego hot-spota. Telefon zaj...łem jakiemuś lamusowi (taki wystraszony, chudy wypłosz), a jedzenie mam bo codziennie jakiś "kierownik" kopsnie piątaka.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - dziewczyna z naprzeciwka - 31 Maj 2016

Ef napisał(a):A jak ktoś praktycznie po niczym nie odczuwa satysfakcji i nic go nie cieszy na dłużej to co wtedy?
O, mam tak samo. Wtedy to już chyba tylko dealer :-P

Cytat:Ale ja nie jestem chory tylko zdrowym człowiekiem.
Czyli znowu - nie dotyczy mnie więc mam to gdzieś :-)

Podsumowując, z tego wszystkiego co pisze soulja wyłania się taki oto przepis na sukces:

1) Myśl tylko o sobie i swoim dobrym samopoczuciu, miej wylane na cudze problemy, odseparuj się od tych których spotkała krzywda, nie słuchaj i nie czytaj, żeby Cię tylko nic nie nastawiło negatywnie.
2) Stwórz sobie (zaadaptuj) filozofię, która będzie utrzymywała Cię w przekonaniu, że zasługujesz na wszystko co najlepsze, bo coś tam, bo zapracowałeś, albo dlatego że wyznajesz tę właśnie filozofię, etc.
3) Jeśli fakty nie odpowiadają Twojej filozofii, tym gorzej dla faktów. Ignoruj, przeinaczaj, dopisuj sobie.
4) Gdy ktoś zwróci uwagę na luki w Twojej filozofii, zarzucaj mu złe intencje (widzę tutaj analogię do religii: "podszepty szatana"), minimalizuj, absolutnie nie bierz pod uwagę, że się mylisz.
5) Szczęśliwe zbiegi okoliczności koniecznie przypisuj sobie samemu, zamiast przyznać, że po prostu się udało.


W sumie nie do końca w tym momencie szydzę - takie podejście rzeczywiście się sprawdza, tylko że trzeba odpowiednio mocno zagłuszyć swoje prawdziwe ja, sumienie, logiczne myślenie itd.

Ale brzęczenie monet i szelest banknotów skutecznie zagłuszają wszelkie "zakłócenia" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 31 Maj 2016

dziewczyno według mnie Ty po prostu taką masz filozofie ,że każdy kto chce być szczęśliwy jest zły, że pieniądze są złe ,że świat jest zły itd.

Cierpienie uszlachetnia i użalanie się nad sobą jest ok. Nie jestem szczęśliwa ale przynajmniej nie mam wszystkich gdzieś, tylko własnie wszystkim się przejmuje i to czyni mnie lepszą.

To jest przepis na fobie /depresje i wszystko co najgorsze a nie na sprawianie ze świat jest lepszy.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Ef - 31 Maj 2016

Cytat:Nie osiągniesz dużego celu od razu tylko stopniowo.

Ale na niektóre cele jest już za późno. Przykładowo jak ktoś w wieku 20/30 lat marzy o nauce gry na instrumencie i skończeniu szkoły muzycznej no to niestety...

Cytat:A co konkretnie masz na myśli? Dlaczego uważasz żę nie może spotkać cie przychylność ze strony ludzi?
Co to jest przychylność losu i dlaczego miałabyś go nie mieć?

Nie uważam, że mnie nie spotyka w ogóle, tylko nie spotyka w kluczowych momentach. Są ludzie, którym inni chętnie pomagają, choćby przez to, że są bardziej lubiani czy w przypadku dziewczyn mają urodę (pewnie wtedy faceci chętniej chcą takim pomagać itd). Albo ktoś może być głupi jak but ale, że ma gadane to na egzaminach łatwiej mu idzie zdecydowanie, w pracy czegoś nie wie ale udaje mu się wychodzić obronną ręką.

Przychylność losu to po prostu szczęście i niektórym się udaje a niektórym nie. Na przykład ktoś zakłada firmę i niektórym się udaje ją rozkręcić innym nie. Dużo w takim przypadku zależy od szczęścia. Albo sławne zespoły muzyczne - tyle kasy zarabiają a niektóre zespoły są do bani i człowiek zaczyna się zastanawiać jakim cudem odnieśli taki sukces?? Albo odwrotnie, porządne zespoły, których nikt nie zna.
A bardziej z życia codziennego - chociażby osoby, którym ktoś załatwił dobrą pracę (rodzice, jakiś znajomy itd), albo ktoś ma nadzianych rodziców i często tak jest, że nie musi się martwić czy będzie mieć mieszkanie, czy będzie go stać bo rodzice mu zafundują.

I nie chodzi tu nawet o to, że takie osoby mają kasę czy znajomości. Po prostu mają zapewnione poczucie bezpieczeństwa i stabilności, jak im się nie uda to trudno i tyle w takim przypadku. Inaczej jest jak ma się świadomość, że nie masz żadnego zabezpieczenia, nikt Ci nie pomoże, a w razie porażki inni jeszcze bardziej Cię zdołują niż pocieszą.

Cytat:Jeżeli twoje studia nie dają perspektyw albo możliwości pracy w domu to znaczy ze podjęłaś zła decyzje , niezgodną z tym jakbyś chciała widzieć w przyszłości swoje życie.

Nie jest tak, że całkiem nienawidzę swoich studiów ale wolałabym coś innego robić mimo wszystko :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: . Ale jak człowiek dopiero nie tak całkiem dawno to zrozumiał no to niestety, tego nie da sie odwrócić. Zaniedbań z lat szkolnych z niektórych przedmiotów nie da się nadrobić (a przynajmniej samemu się nie da). A ta praca w domu to chyba bardziej takie fantazjowanie jest :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: . Takie rzeczy to nie w PL raczej albo baaardzo niewielki odsetek ludzi.

Cytat:Mam pytanie do osób, które ciągle wypisują takie negatywne rzeczy. Gdzie mieszkacie - w jaki sposób zdobywacie dach nad głową? Jak zdobywacie jedzenie?
Skąd internet?

Ja to jeszcze dosyć młoda to mieszkam z rodzicami :Stan - Uśmiecha się - LOL: . Zresztą wyprowadzanie się po to, żeby samemu siedzieć w 4 ścianach i dodatkowo za to płacić jest raczej bez sensu. I nie chodzi mi tu, żeby siedzieć i pasożytować na rodzinie.

Cytat:O, mam tak samo. Wtedy to już chyba tylko dealer

A potem na detoks do psychiatryka i dach nad głową zapewniony + darmowe żarcie i jeszcze towarzystwo. Ba, nawet telewizor jest i można w ping ponga pograć (przynajmniej w Choroszczy) :-P W zimę na pewno lepiej tak niż jak Zas pod mostem siedzieć i zamarzać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Cytat:że świat jest zły

A to nie jest żadna filozofia, to jest fakt :Stan - Różne - Nie powiem: .


Re: What doesn't kill you makes you stronger - Divine - 31 Maj 2016

Nie chcę nic mówić, ale są nawet badania naukowe, które potwierdzają, że ludzie wyznający filozofię demonizowaną wyżej przez dziewczynę z naprzeciwka osiągają najwięcej.

Cytat:5) Szczęśliwe zbiegi okoliczności koniecznie przypisuj sobie samemu, zamiast przyznać, że po prostu się udało.

Problem w tym, ze osoby z niskim poczuciem własnej zbyt często przypisują pozytywnym zbiegom okoliczności zaszłe zdarzenia, nawet wtedy gdy istotnie osiągnęli coś dzięki swojej pracy. Poza tym osobie, która pozostaje bierna szczęśliwe zbiegi okoliczności wcale się nie zdarzają (nic zresztą takiej osobie się nie przydarza).

Kolejna sprawa: osoby z wysoką samooceną nie patrzą realistycznie na świat. Zamiast tego przypisują sobie zbyt dużą wartość i zbyt dużą sprawczość. Tymczasem osoby z niską samooceną patrzą na siebie i na świat bardziej realistycznie. Jak widać życie w Matrixie może być pozytywne - osoby z wysoką samooceną zwykle osiągają więcej, mimo że są bardziej odległe od faktów. Dlatego również punkt 3 z posta dziewczyny da się obronić.

Ogólnie to dziewczyna z naprzeciwka chciała negatywnie wypunktować filozofię soulji, ale w moim przypadku niechcący ją zareklamowała. :-)

Ef napisał(a):Przychylność losu to po prostu szczęście i niektórym się udaje a niektórym nie. Na przykład ktoś zakłada firmę i niektórym się udaje ją rozkręcić innym nie. Dużo w takim przypadku zależy od szczęścia. Albo sławne zespoły muzyczne - tyle kasy zarabiają a niektóre zespoły są do bani i człowiek zaczyna się zastanawiać jakim cudem odnieśli taki sukces?? Albo odwrotnie, porządne zespoły, których nikt nie zna.
A bardziej z życia codziennego - chociażby osoby, którym ktoś załatwił dobrą pracę (rodzice, jakiś znajomy itd), albo ktoś ma nadzianych rodziców i często tak jest, że nie musi się martwić czy będzie mieć mieszkanie, czy będzie go stać bo rodzice mu zafundują.

Odniosę się jeszcze do tej wypowiedzi. Zaprezentowano tu dwubiegunowe, czarno-białe myślenie w skrajnej formie. Zapomniano o stanach pośrednich. Przykładowo w biznesie zanim ktoś odniósł sukces to często musiał zbankrutować kilka razy (często spotykane wśród inwestorów giełdowych). Podobnie w świecie filmu: Sylvester Stallone usłyszał trzycyfrowa liczbę odmów zanim uzyskał swój angaż (mówiono mu: "ty uważasz, że nadajesz się na aktora?"). Takie przykłady można mnożyć. Niestety często nie widzi się pracy stojącej za cudzym osiągnięciem. Stąd biorą się wpisy, które można podsumować "jednym po prostu się udaje, a drugim po prostu się nie udaje".

Czy oznacza to, że przy odpowiednim nakładzie pracy zawsze nam się uda? Bynajmniej. Jeżeli jednak nie robi się nic (np. w obawie przed klęską) to na pewno nam się nie uda. Kto nie jest w stanie zaryzykować porażki, ten wiele nie osiągnie.


Re: What doesn't kill you makes you stronger - soulja - 31 Maj 2016

Cytat:Ale na niektóre cele jest już za późno. Przykładowo jak ktoś w wieku 20/30 lat marzy o nauce gry na instrumencie i skończeniu szkoły muzycznej no to niestety...

Możesz mi powiedzieć dlaczego za późno bo nie bardzo rozumiem.
Ja grafiką komputerową zająłem się w wieku 21 lat czy jakoś tak a wcześniej zero praktyki jako rysownik, no chyba ze ktoś bierze pod uwagę jakieś bazgroły z dzieciństwa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Gdybym słuchał jakiś pierdół typu teorii o talencie czy ,że za późno to bym nigdy tego nie zaczął robić a teraz robie rzeczy co nigdy bym nie uwierzył że takie coś bym potrafił.
Dostaję osobiste pochwały od moich idoli branżowych, którzy są wykładowcami gdzieś w stanach a ja tego nigdy nie studiowałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Nie bede już podawał ci przykładów ze można i bez szkoły robić karierę muzyczną :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:





Cytat:Nie uważam, że mnie nie spotyka w ogóle, tylko nie spotyka w kluczowych momentach. Są ludzie, którym inni chętnie pomagają, choćby przez to, że są bardziej lubiani czy w przypadku dziewczyn mają urodę (pewnie wtedy faceci chętniej chcą takim pomagać itd). Albo ktoś może być głupi jak but ale, że ma gadane to na egzaminach łatwiej mu idzie zdecydowanie, w pracy czegoś nie wie ale udaje mu się wychodzić obronną ręką.

Przychylność losu to po prostu szczęście i niektórym się udaje a niektórym nie. Na przykład ktoś zakłada firmę i niektórym się udaje ją rozkręcić innym nie. Dużo w takim przypadku zależy od szczęścia. Albo sławne zespoły muzyczne - tyle kasy zarabiają a niektóre zespoły są do bani i człowiek zaczyna się zastanawiać jakim cudem odnieśli taki sukces?? Albo odwrotnie, porządne zespoły, których nikt nie zna.
A bardziej z życia codziennego - chociażby osoby, którym ktoś załatwił dobrą pracę (rodzice, jakiś znajomy itd), albo ktoś ma nadzianych rodziców i często tak jest, że nie musi się martwić czy będzie mieć mieszkanie, czy będzie go stać bo rodzice mu zafundują.

I nie chodzi tu nawet o to, że takie osoby mają kasę czy znajomości. Po prostu mają zapewnione poczucie bezpieczeństwa i stabilności, jak im się nie uda to trudno i tyle w takim przypadku. Inaczej jest jak ma się świadomość, że nie masz żadnego zabezpieczenia, nikt Ci nie pomoże, a w razie porażki inni jeszcze bardziej Cię zdołują niż pocieszą.

A dlaczego cie nie spotka w kluczowych momentach?
Ja nie wierze w coś takiego jak fart a prawdopodobieństwo, im wiecej działasz tym wiecej stwarzasz sobie okazji.
Nie w każdej sytuacji spotkasz życzliwych ludzi ale mylisz sie ze wszyscy oceniają po wyglądzie i nie są skorzy do pomocy.
Zastanawiam się czy ty sama tak nie robisz i dlatego myślisz ze inni robią podobnie.

Przykład z bogatymi rodzicami jest bez sensu.Oczywiście ,ze sa takie osoby ale co to ma do twojego życia i do wiekszosci ludzi co takich rodziców nie mają?

Takie tłumaczenie załatwiania czegoś po znajomości to typowa wymówka kogoś kto twierdzi ze od życia sie coś należy a nie samemu trzeba to wypracować.
Mi nikt nigdy niczego nie załatwił i nigdy nikogo o pomoc nie musiałem prosić a otrzymuje dużo dobrego od obcych ludzi i dużo przejawów sympatii co czasami wręcz jest dla mnie nie do ogarnięcia ,że ludzie tacy są.


Cytat:Nie jest tak, że całkiem nienawidzę swoich studiów ale wolałabym coś innego robić mimo wszystko Confused . Ale jak człowiek dopiero nie tak całkiem dawno to zrozumiał no to niestety, tego nie da sie odwrócić. Zaniedbań z lat szkolnych z niektórych przedmiotów nie da się nadrobić (a przynajmniej samemu się nie da). A ta praca w domu to chyba bardziej takie fantazjowanie jest . Takie rzeczy to nie w PL raczej albo baaardzo niewielki odsetek ludzi.

Zobacz na swoją wypowiedź. Wszystko na nie , nic się nie da a nawet nie spróbowałaś.
Przecież całe życie możesz sie uczyć, zmieniać swoje miejsca, zainteresowania , Siebie samą.
Jeżeli masz szkolne zaległości to je nadrób i tyle.
Gdy chcesz coś osiągnać to musisz sie do tego przyłożyć bo w mentalności ze wszystko jest zależne od zewnętrznych okoliczności nic sie nie robi tylko twierdzi ze już za późno, ze nie ma farta itd.



Cytat:A to nie jest żadna filozofia, to jest fakt Mad .

Czyli wszyscy jesteśmy źli :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Wiecie co, te wszystkie wasze wypowiedzi doskonale mi się pokrywają z moimi przemyśleniami, z tym dlaczego sam byłem nieszczęśliwy i stałem w miejscu a dlaczego teraz sie rozwijam.
Też kiedyś miałem takie postrzeganie jak wasze, Świat jest zły, ludzie są źli, byłem męczennikiem co brał na siebie całe cierpienie świata, ciągle mówiłem ,ze tego sie nie da tamtego nie da, że inni mają farta a ja go nie mam, że wszystko jest niemożliwe.

Nie wiem tylko jednego. Jakbym zareagował na taką osobę jak ja teraz.
Na pewno by trudno mi było to przyjąć ze względu na tą ogromna róznice energii i postrzegania świata ale myślę ,że próbowałbym coś z tego wyciągnąć dla siebie i jednak byłoby to dla mnie budujące ,że można pozbyć się problemów i osiągać sukcesy nawet jak się zaczynało od beznadziejnego miejsca.

Niestety jeżeli jesteś tam daleko w ciemności, bez nadziei i wiary to musisz wykrzesać w sobie tą iskrę i otworzyć sie na zmiany, na nowy światopogląd a nie ciągle trzymać się tego co jest i jak funkcjonujesz i twierdzić ze wszystko najlepiej wiesz.

Cytat:Czy oznacza to, że przy odpowiednim nakładzie pracy zawsze nam się uda? Bynajmniej. Jeżeli jednak nie robi się nic (np. w obawie przed klęską) to na pewno nam się nie uda. Kto nie jest w stanie zaryzykować porażki, ten wiele nie osiągnie.

Tak, może nie uda ci sie osiągnąć konkretnego celu typu konkretny zawód/biznes , konkretny partner ale to działanie i doświadczenie otworzy cie na nowe możliwości i możesz osiągnąć szczęście i swoje miejsce.

Przykładowo marzysz o tym aby być piłkarzem ale kontuzja przekreśli twoją karierę ale nie podajesz sie i dzieki temu np. zostajesz światowym ekspertem piłkarskim albo trenerem albo coś związanego z tym sportem i również jesteś szczęśliwy i zarabiasz pieniedzą itd.
A kto wie czy będąc tym piłkarzem byłbyś na prawdę szcześliwy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Albo możesz sie załamać zamknąć w domu i zacząć pić i ćpać ze masz zniszczone życie.Masz wybór.
Taka jest w skrócie moja filozofia :Stan - Uśmiecha się:


Re: What doesn't kill you makes you stronger - approx - 31 Maj 2016

soulja napisał(a):Cześć

Nie wiem czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta bo mnie nie było ponad 3 lata.
Szczerze zapomniałem o tym forum i nie widziałem sensu tu wracać ale jako ,że niedawno zalogowałem się tu bo jakaś osoba mi wysyłała obrzydliwe maile to pomyślałem ,że może przy okazji zamelduję ,że u mnie wszystko dobrze a fobia dawno pożegnana.

Za bardzo czasu i pomysłu nie było jednak co bym mógł takiego wam napisać co może pomóc dlatego wesprę się filmikiem który mi dużo pomógł i generalnie zawiera wszystkie moje przemyślenia na temat wychodzenia z fobii ale również szeroko pojętego rozwoju.

https://www.youtube.com/watch?v=26U_seo0a1g

To co mogę od siebie dodać to fakt ze najważniejsze w życiu jest dobre samopoczucie niezależne od zewnętrznych okoliczności i na tym trzeba najbardziej się skupić.
Gdy samopoczucie jest dobre to łatwiej zmierzyć się ze wszystkim.

Co do samego pokonywania fobii to według mnie można dokonać tego wyłacznie przez konfrontacje z tym czego sie boimy i stale podejmowanie nowych wyzwań krok po kroku.

Największym hamulcem rozwoju jest lęk przed porażką natomiast coś takiego jak porażka to nic innego jak feedback od świata dzięki któremu możemy się rozwijać.
Prosta sprawa, nie ma porażek nie ma rozwoju, stoimy w miejscu a nawet się cofamy i zatracamy bo świat nie stoi w miejscu.

Dlatego ważne jest to aby zmienić swoje nastawienie do tego pojęcia.

Uważam ,że należy bacznie przyglądać się swoim emocjom i pracować nad nimi bo jestem zdania ,że one mają ogromy wpływ na nasze życie oraz zdrowie.
Lęki i fobia to jedno ale również gniew,zazdrość, zawiść, nienawiść, poczucie winy,porównywanie się z innymi itp. jest wyniszczające i nie tylko rujnują waszą rzeczywistość ale również zdrowie.

Dlatego należy znaleźć jakiś sposób aby wyeliminować z życia te negatywne emocje a zastąpić to radością, przyjemnościami i wdzięcznością za to co mamy.

Jeszcze mogę dodać na koniec ,że wierzę ze dużo mi pomogła homeopatia ale to już nie na fobie a takie moje uciążliwe dolegliwości.
Przyjaciółka dobierała mi leki wiec nie latałem po homeopatach, osobiście też nie wierzyłem w to ,że mi to może jakoś pomóc ale zrobiłem to bardziej dla niej. Homeopatia oferuje ogromny zakres możliwości aczkolwiek trzeba dobrze dobrać lek no i niestety liczyć się z tym ze efekty dopiero zauważalne będą po wielu miesiącach, natomiast są to trwałe zmiany.Podobno są leki na fobie.
Jak ktoś ma kasę to warto spróbować się pobawić.


To tyle ode mnie. Życzę wam zdrowia i spełniania marzeń, powodzenia :Stan - Uśmiecha się:
https://www.youtube.com/watch?v=kOaBxuwH85A

dobrze powiedziane :-P


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.