Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +--- Wątek: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. (/thread-136.html) |
Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - cynamonowa - 09 Mar 2009 Ja z kursem i zdawaniem nie miałam większych problemów. Boję się jednak samodzielnej jazdy samochodem, który chciałabym sobie kupić. Nie wyobrażam sobie tej pierwszej jazdy od miejsca zakupu do domu, tym bardziej jeśli miałoby się to odbyć na trasie której nie znam Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - WOLF - 09 Mar 2009 ... Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - malamutek - 12 Mar 2009 Dla mnie kurs był dość ciężki, bardzo stresujący. Nie raz miałam atak paniki, ale każdy w sumie udało mi się jakoś zażegnać. Zdałam za 2 razem, byłam bardzo zdeterminowana Bardzo chciałam mieć prawko, by uniezależnić się od komunikacji miejskiej, która napawała mnie mega lękiem. Potem przez kilka miesięcy nie chciałam jeździć samochodem ojca. Bałam się jazdy, bałam się, że go uszkodzę.. Potem kupiłam swój. Stał kolejne kilka miesięcy, bo ja ciągle bałam się jeździć sama. Potem zdarzyło się coś, co strasznie mnie wkurzyło i wtedy chcąc zrobić komuś na złość - wsiadłam..i zaczęłam jeździć. Boję się jeszcze miast i dróg których nie znam. Ale 25 km do pracy pokonuję na pamięć Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - tr3bor91 - 12 Mar 2009 Ja się boję zdawać na prawo jazdy...rodzice już coś zaczynają wspominać na temat mojego prawa jazdy.Ale cholernie się obawiam..nie wiem jak to wszystko wygląda,na egzaminach teoretycznych pewnie jest mnóstwo ludzi...a podczas jazdy samochodem pewnie bym kogoś rozjechał...ciotka ze mnie Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - fragile - 12 Mar 2009 malamutek napisał(a):Potem przez kilka miesięcy nie chciałam jeździć samochodem ojca. Bałam się jazdy, bałam się, że go uszkodzę.. Ja mam identycznie, tylko ze nie jezdze prawie wcale i bronie sie jak moge, kiedy musze. Najgorsze, ze nie wiem co ludziom mowic, ze nie wsiade i nie pojade. Obciach, bo prawko mam od prawie 9 lat. Tylko do pracy jezdzilam, w miescie nie ma mowy, jak tylko pomysle to juz drgawki mam. Codziennie przysiegam sobie, ze zaczne jezdzic, chociazby do najblizszego sklepu, ale na razie odkladam to. Nawet kupilam sobie taki znaczek na tylnia szybe, ze sie ucze, zeby inni sie tak nie wkurzali, cyrk. Boje sie, ze uszkodze samochod swoj i inne przy okazji. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - malamutek - 13 Mar 2009 Ja bałam się bardzo tego, że gdy już wsiądę do auta, to będę musiała podejmować błyskawicznie wszystkie decyzje, a do tego mieć oczy wokół głowy. Jazda z instruktorem była lajtowa, czułam się bezpiecznie, nie dość, że mówił mi gdzie mam jechać, to miałam świadomość, że gdyby coś się działo - on zareaguje. Wygodne jest takie myślenie.. Oj bardzo wygodne.. Ja niestety mieszkam w małej miejscowości, gdzie wszędzie jest daleko. Bez samochodu ani rusz. Dlatego bardzo się cieszę, że nie muszę być uzależniona od autobusów, których nienawidzę i które mnie przerażają... A tak: wsiadam, jadę i nie muszę na nic czekać. To fantastyczne uczucie - taka moja mała niezależność. Ale nie można ulegać presji innych. Trzeba wsiąść wtedy, gdy się czuje na siłach. Ja miałam taki moment, choć i tak żałuję tych kilku miesięcy, gdy auto stało, a ja podchodziłam do niego jak do jeża Nie wypuszczam się na jakieś wielkie trasy, ale sama świadomość, że mogę sobie podjechać do sklepu, czy apteki naprawdę mnie cieszy. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - fragile - 13 Mar 2009 Ja z kolei mieszkam w duzym miescie, do tego na suburbiach i samochod jest wlasciwie niezbedny. Radze sobie co prawda autobusami, ale mam dosc powoli. Zaczelam jedzic do pracy, bo autobusem musialam podjechac 20 min na dworzec a potem jeszcze 40 minut do innego miasta, a samochodem 20 min i w pracy. Masz racje, mamalutek, taka niezaleznosc jest fajna. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - malamutek - 13 Mar 2009 Tak...taka niezależność jest bardzo fajna.. Ale trzeba jej chcieć.. Wiem aż za dobrze jak wygląda codzienność fobika. Użalanie, depresja, nic się nie chce, nie ma się na nic siły... Dlatego tak ważna jest zmiana własnego światopoglądu. Żadna terapia, żaden lek nie pomoże, jeśli fobik nie chce sobie pomóc. Tak sobie czytam te forum i widzę mnóstwo wypowiedzi, że się nie chce, że ktoś bierze jakieś leki przez x lat i nie ma żadnych skutków.. Prawda jest taka, że jeśli ktoś czeka na cud - to może się go nie doczekać. Terapia i leki tylko pomagają, wspierają. Tak naprawdę to na nas spoczywa ogromny trud i mnóstwo pracy, którą musimy włożyć w to, by zmienić swoje życie. Fragile, mnie się kiedyś wydawało, że fobicy w miastach mają o wiele lepiej, bo wszędzie mają bliżej. A ja do każdego lekarza daleko, do psychologów itp. W miastach jest więcej możliwości pomocy, niż w takich zakątkach jak mój. Ale warto próbować, warto się otrząsnąć i zacząć wszystko od nowa. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - windom erle - 17 Mar 2009 Ja się zapisałem na kurs ponad rok temu. Decyzję długo odkładałem. Mam 22 lata i pochodzę ze zmotoryzowanej rodziny i mieszkam w takim miejscu że bez samochodu ani rusz, więc prawko zrobiłem bardzo późno. Oczywiście był mega stres w czasie zapisów i na początku chodzenia na teorię. Pierwsza jazda też była masakryczna. Potem już trochę lepiej wychodziło, oswoiłem się z instruktorem, mimo że nie był jakimś zbyt lajtowym kolesiem. Umiejętność jazdy w sumie dość szybko załapałem, tylko problem był jak pojawiała się jakaś stresowa sytuacja. Często było tak że po popełnieniu małego błędu załamywałem się i popełniałem kolejne. Dwa pierwsze egzaminy oblałem na mieście. Oczywiście stres był mega ogromny, zwłaszcza w dzień egzaminu i na kilka dni przed. Był to dużo gorszy stres niż przed egzaminami na studiach. Zdałem za trzecim razem, z czego jestem bardzo dumny. Na razie jeżdżę mało, ale absolutnie się nie boję jazdy, zwłaszcza uwielbiam jeździć samemu. Cały czas czekam jak będę miał samochód, a będzie to niedługo. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - fragile - 17 Mar 2009 windom erle napisał(a):Często było tak że po popełnieniu małego błędu załamywałem się i popełniałem kolejne. Dwa pierwsze egzaminy oblałem na mieście. Ja nadal sie zalamuje i popelniam kolejne. Co smieszne, egzamin zdalam za pierwszym razem. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Dragons86 - 17 Mar 2009 Widzę że większość osób pomimo przeciwności zdało albo próbowało zdawać.Ja niestety nawet się nie zapisałem.Ze mną jest chyba cięższy przypadek,heh. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - windom erle - 17 Mar 2009 Dragons86 napisał(a):Widzę że większość osób pomimo przeciwności zdało albo próbowało zdawać.Ja niestety nawet się nie zapisałem.Ze mną jest chyba cięższy przypadek,heh. No u mnie z zapisaniem się była ciężka sprawa. Nadal pewnie nie bym nie poszedł na kurs, gdyby nie to że wszyscy moi znajomi zrobili już prawko. Matka również powoli zaczynała mi truć żebym szedł i dzięki jej za to . Po prostu musisz się zaprzeć i tyle, trzeba to przejść i nie można tego odkładać. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Mysza - 17 Mar 2009 U mnie podobnie: za sprawą mamusi wiercacej mi dziurę w brzuchu, zapisałam się na kurs. (Ona ma naprawdę skuteczne metody... ) Potem jakoś poszło, mimo wielkiego stresu. Nie miałam chyba talentu a dodatkowym czynnikiem stresogennym był instruktor-zboczeniec. Musiałam latem ubierać się po samą szyję... Na egzaminie dopiero za trzecim razem wyjechałam z placu na miasto. Ale jakoś dałam radę. Teraz nawet lubię jeździć. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - the dark - 17 Mar 2009 Jestem w trakcie kursu na prawo jazdy.Intryguje mnie jedna sprawa ponieważ będe musiał na dniach zrobić badania lekarskie.Wyczytałem na stronie ministerstwa infrastruktury że np.leki przeciwdepresyjne i nasenno-uspokajające działają w sposób podobny do alkoholu.W trakcie badania napewno bedę musiał powiedzieć o swoich chorobach i jakie leki biorę.Czy mogę uzyskać negatywny wynik badania???jak mieliście wy sytuację z tymi badaniami i lekami przeciwdepresyjnymi??czy może nie mówic jakie leki biorę? Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - malamutek - 17 Mar 2009 Moje badanie było szybkie i lajtowe. Krótki wywiad, taki pro forma i badanie wzroku - czyli odczytywanie literek z tablicy z pewnej odległości. Z tego co pamiętam pytania były dość ciekawe - włącznie z tym czy mam kolczyki, a jeśli tak to gdzie. Pan dziwnie spojrzał, gdy powiedziałam, że w nosie i pępku 8) Ja leków nie brałam i nie biorę, więc mnie ta kwestia nie dotyczyła. Może inni się wypowiedzą. O żadnych swoich schizach nie opowiadałam. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - fragile - 17 Mar 2009 Mnie tez nikt takich pytan nie zadawal, o kolczyki zreszta tez, bylo kilka pytan typu czy pale i naduzywam alkoholu. No i badanie wzroku i krwi. Banalne dosyc. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Mysza - 18 Mar 2009 The dark, na Twoim miejscu przemilczałabym to, że się leczysz. (Oczywiście jako kierowca musisz uważać z tym jakie leki bierzesz! ) Albo postaraj się dowiedzieć przed badaniem czy możesz uzyskać wynik negatywny z powodu Twojego leczenia. Może lekarz rodzinny albo instruktor jazdy będzie zorientowany... U mnie badanie było tylko dla formalności. Pytań o kolczyki, leczenie, alkohol itp. nie było. Jestem krótkowidzem i ... "zapomniałam" podczas badania powiedzieć lekarzowi, że mam soczewki. ; ) Dzięki temu mam prawko bezterminowo i zaoszczędziłam sobie stresu w postaci okresowych badań. Oczywiście bez soczewek czy okularów nie siadam za kierownicę. Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - the dark - 18 Mar 2009 Dzięki za pomoc jak zwykle moge liczyć na Was Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - nobody - 20 Maj 2009 Jestem szczęśliwym posiadaczem prawka - już jakieś pół roku. Przed jazdami mocno się stresowałem, ale ostatecznie przyjąłem zasadę, że w końcu za to płacę, jestem tu, by się uczyć, i jakikolwiek nie jestem, mam do tego prawo. Wychodziło mi to raz lepiej, raz gorzej, ale w zadowalającym stopniu pozwalało na skupienie się na jeździe. Co prawda prawie nic nie mówiłem, przez co instruktor (młody chłop, na oko koło 27 lat, co mnie zresztą jeszcze mocniej stresowało) raz nawet się kimnął, ale prawko zdałem za drugim razem (ale pierwszy raz to było nieporozumienie, więc można przyjąć liczbę "za 1,5 podejściem" ) Obecnie jeżdżę jednak bardzo mało, w większości po mojej małej miejscowości, do większego miasta jechałem dwa razy tylko... Mimo to za kierownicą czuję się dość pewnie, szczególnie kiedy jadę sam. Jeśli mam jechać z kimś, to pojawia się stres i rozkojarzenie, ale... przecież po prostu muszę nad tym zapanować i to robię :-) Gdybym miał wypadek, to dopiero byłaby stresogenna sytuacja, więc lepiej do tego nie dopuścić Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - la_luna_negra - 24 Maj 2009 Ja jak narazie jestem w trakcie kursu. Zapisanie się odwlekałam z miesiąc, ale stwierdziłam, że lepiej mieć to wszystko już za sobą. No i chodzę na wykłady. W tym tyg chyba pójdę zapisać się na jazdy. Ale okropnie się boję wyjechać na miasto. A u mnie w mieście (nie wiem, czy w innych też ) jest tak, że na pierwszej lekcji już jedzie się na miasto. oO Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - michal86 - 24 Maj 2009 ... Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Sosen - 24 Maj 2009 A nie powinno być najpierw łuku itp? Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Sugar - 24 Maj 2009 właśnie dziś ktoś mi mówił, że na pierwszej jeździe instruktorzy każą wyjeżdżac już na miasto, bo zależy im na tym, żeby po prostu odwalic te jazdy i zarobic kasę a potem jadą takie ludzie, co nic nie wiedzą w sumie, a w dodatku na polskiej drodze to za łatwo też nie ma, pełno oszołomów, i oczywiście dziury, doły koleiny. mój sąsiad ma Niemkę żonę, niedawno tu byli i ten stwierdził, że jej tutaj na drogę nie wypuści samochodem, bo się kobita zabije Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - damio - 26 Maj 2009 wiekszosc z was pisze wlasne doswiadczenia a moze by opisac krok po kroku szczegolnie opisac te trudniejsze momenty dla niesmialych? gdyby nie ta nerwica to juz dawno bym mial a tak odkładam w nieskonczonosc moze nie jest tak trudno mimo fobii,zeby to odhaczyc wreszcie? Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - uno88 - 26 Maj 2009 1. Znaleźć szkołę jazdy; zadzwonić tam i dowiedzieć się o datę rozpoczęcia kursu 2. Pójść na to rozpoczęcie; jeśli chcieli to z zaliczką; robić co Ci każą 3. Chodzić na te zajęcia teoretyczne i robić co Ci każą 4. Pewnie przydzielenie do jakiegoś instruktora po iluś tam godzinach teoretycznych i wypad na miasto (robić co Ci każe, pytać się o wszystko co chcesz wiedzieć, maksymalna koncentracja i minimalne skupienie na sobie); płacisz z góry lub za konkretne godziny zależy jak się dogadasz. 5. Jeździsz, jeździsz ,jeździsz, jak dostaniesz z+ od instruktora to przejmujesz się tym jak najmniej ,ale starasz się nie popełniać błędów szczególnie tych samych ,któryś raz z kolei i robisz to co Ci każe. 6. Jak już wyjeździsz ileś tam godzin (zależy od szkoły jazdy) dostaniesz kwit o ukończeniu kursu i jedziesz zapisać się na egzamin teoretyczny do WORD-u. Coś tam trzeba wypełnić, ileś zdjęć nie pamiętam chyba 2, dowód osobisty i ten kwitek ze szkoły jazdy należy zanieść pani w okienku, ona powie co tam trzeba jeszcze. 7. Wykuć się wszystkich pytań na blaszkę i zdać teorię za pierwszym razem. 8. Zapisać się na praktyczny. 9.Zdać praktyczny. (Stres to Twój wróg. To czy zdasz za pierwszym w dużej mierze zależy od egzaminatora ,więc przyjmij ,że jak zechce Cię oblać to nie masz szans. Na początku warto zapytać ,czy będzie wydawał polecenia sprzeczne z kodeksem ruchu drogowego. Ja nie pytałem ,ale sam mi powiedział ,że świń mi nie będzie podkładać. Bardzo uważać na pieszych. Pieszy może wszystko ,a Ty masz zrobić wszystko by go nie potrącić.) Zdawać do skutku. Dobrze jest przed samym egzaminem wyjeździć z 5 godzin doszkalających. Jak będziesz miał przerwę miesiąc czasu bez jazdy samochodem to raczej egzamin oblejesz choć to nie reguła. 10. Odebrać prawo jazdy w urzędzie gminy. 11. Po odebraniu jeździć ostrożnie. PS: w punktach gdzie napisałem: "robić co Ci każą" to oczywiście w granicach rozsądku. Nie wiem czy czegoś nie pominąłem. Nie jest trudno. W momentach gdy trzeba gdzieś się zapisać można iść z kimś, to pomaga. |