Wesele, czyli masakra jakich mało - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +---- Dział: IMPREZY, SPOTKANIA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-66.html) +---- Wątek: Wesele, czyli masakra jakich mało (/thread-2925.html) |
Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - ucieczka - 25 Kwi 2013 Mój problem rozwiązał się sam- nie poszłam. Mój partner, zapowiadało się, że życiowy, zawinął się tydzień wcześniej z "kocham Cię, ale nie dam Ci szczęścia", więc między jedną a drugą paczką chusteczek odwołałam przyjście. BTW wczoraj się dowiedziałam, że on i wspólna znajoma, która próbowała mnie przez ostatni miesiąc pocieszać, są razem. Od trzech tygodni. Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Piotr - 25 Kwi 2013 ucieczka napisał(a):"kocham Cię, ale nie dam Ci szczęścia" Dotąd myślałem, że to tylko kobiety wymyślają takie teksty.... Życzę, żebyś jak najszybciej się wypłakała i wróciła do normalnego życia! Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - uno88 - 25 Kwi 2013 @up Rany julek, ile on ma lat? Jedną "kocham", z inną jestem ? Co za . Współczuję... Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - shalafi - 25 Kwi 2013 ^ Porąbane, tak krzywdzić ludzi. Młodszy o 4 lata kuzyn żeni się w lipcu. Zaprasza (rzecz jasna, obok całej rodziny) mnie z osobą towarzyszącą. Zaproszenie prosi potwierdzić do połowy maja. No i mam "zagwózdkę" ;-) Na marginesie, nie przepadam za tą częścią rodziny (od strony stryjka). Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 25 Kwi 2013 uno88 napisał(a):@upNo ale koniec końców to i tak lepiej, że odszedł a nie kombinował czegoś na boku, gorzej chyba jak by się z nim chajtnęła i dopiero wtedy dowiedziała, że jednak on woli koleżankę. Nie można mówić, że ktoś jest , przecież nie znacie tego chłopaka. Normalne, że teraz jest Ci smutno ale to przejdzie i pojawi się zapewne ktoś nowy na horyzoncie shalafi napisał(a):Zaprasza (rzecz jasna, obok całej rodziny) mnie z osobą towarzyszącą.Hehe, a najlepsze jest potwierdzanie takich zaproszeń. U mnie to przewaznie było coś w stylu: Cytat:No niestety tym razem sam będę. Nie było by w tym może nic dziwnego ale ja tak potwierdzałem swoje przybycia 4 czy 5 razy pod rząd Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - tifa - 25 Kwi 2013 Wypłacz się porządnie dla oczyszczenia, ale nie przejmuj się zbyt mocno, nie warto długo płakać za tak niedojrzałym facetem Znajoma się zdziwi, gdy i jej taki numer wywinie. OtoJa - dorosły facet nie klei takich idiotycznych tekstów, tylko bierze na siebie odpowiedzialność za to, co robi drugiej osobie Nawet odchodzić należy z klasą. A może szczególnie... Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 25 Kwi 2013 tifa napisał(a):OtoJa - dorosły facet nie klei takich idiotycznych tekstów, tylko bierze na siebie odpowiedzialność za to, co robi drugiej osobie Nawet odchodzić należy z klasą. A może szczególnie...No tak, ale może nie chciał robić już większej przykrości dlatego tak powiedział, przecież go nie znamy, tylko ucieczka wie jaki on jest na prawdę.( a może to po prostu ja z góry zakładam, że ludzie nie są tacy źli) :-D Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - tifa - 25 Kwi 2013 Ale nie da się nie zrobić już większej przykrości... Więc dowalanie takim tekstem jest okropnie nie na miejscu. Nie dalej jak wczoraj miałam rozmowę z bardzo dobrą koleżanką, o jednym facecie - umawiała się z nim, ale on w międzyczasie poznał inną i chciał być z tamtą. Ale ze wspomnianą koleżanką rozstał się w niesamowity wręcz sposób, tak że nie ma żadnego żalu Nie mogłam powstrzymać się od podziwu, choć było mi jej szkoda. Więc da się? Da się! Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 25 Kwi 2013 No tak tifa, ja się z Tobą zgadzam w 100%. Ale i tak nie znamy tego chłopaka, nie każdy też ma "wyczucie" jak się powinien zachować w takiej sytuacji, żeby nie wyszło jak wyszło Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - tifa - 25 Kwi 2013 Jasna sprawa, nie możemy wymagać od wszystkich idealnych zachowań Ale i właśnie dlatego nie ma się co oburzać o nazwanie "niedojrzałym" Niedojrzałość ludzka (choć irytująca) rzecz, w pewnych kwestiach na pewno sama jestem na poziomie pięciolatki Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - ucieczka - 25 Kwi 2013 Teraz jakby wszystko ze mnie zeszło, nawet prawie nie płaczę. Niech sobie są szczęśliwi. Próbuję nie mieć im tego za złe. Dzięki za wsparcie. Ale nie polecam takiej metody unikania wesel, jest dość męcząca. (niezły OT się zrobił) Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - halara - 26 Kwi 2013 Bardziej stresujące spotkania są z partnerem na randce niż na takim weselu i tradycyjnymi wygłupami Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - insomnia83 - 28 Kwi 2013 A mnie ta "przyjemność" - wesele czeka pod koniec września ... ale nie wiem czy pójdę ... jak na dzień dzisiejszy to chyba NIE. oczywiście też trzeba to potwierdzać do końca sierpnia. zobaczymy .... Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 28 Kwi 2013 Też mam jedno za kilka miesięcy i chciałabym iść... mimo iż widzę same przeciw, ale to akurat jest ta sympatyczniejsza część mojej rodziny Czy tylko ja się tak pokracznie czuję na imprezach typu wesele? Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 28 Kwi 2013 Hollowy napisał(a):Czy tylko ja się tak pokracznie czuję na imprezach typu wesele?Nie, nie tylko Ty, o dziwo z moich obserwacji mogę stwierdzić, że nawet ludzi bez fs potrafią się dziwnie czuć na weselu. Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 28 Kwi 2013 Cytat:nawet ludzi bez fs potrafią się dziwnie czuć na weselu.Nie spotkałam się z takimi opiniami od "normalnych" ludzi... co najwyżej stwierdzenia, że im się nie chce lub się boją, że nie znajdą os.tow., ale i tak zawsze idą. Już nie chcę opisywać reakcji na moje stwierdzenie, że nie lubię wesel, a mówię to często. O widziałam już ze 2 reakcje mówiące, że oto ten człowiek zobaczył właśnie pierwszego w swym życiu dziwoląga i jest to poza jego rozumowaniem. Wesele to jeszcze, ja nawet na swoją studniówkę nie poszłam. Ale nie zostałam wyklęta przez klasę czy coś, może się w pewien sposób przyzwyczaili, że jestem dziwna Poza klasą oczywiście się nasłuchałam, że przecież taki "bal ma się tylko raz w życiu" i jak to jest cudownie i, że wszystkie, ale to w s z y s t k i e dziewczyny tylko o studniówce myślą, marzą i mdleją na samą myśl..... Dziękuję Panu w niebiesiech, że udało mi się z tego wykpić 8) Fajnie by było zawsze robić co się chce, a nie to czego oczekują inni Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Nut - 27 Maj 2013 Na takim kiczowatym weselu jeszcze nie byłam. Mimo, że większość z nich odbywała się w wynajętej sali na wsi. Na jedne chodziłam chętnie na inne nie. Zawsze jednak byłam. Przebrnęłam przez 9 Najlepiej wspominam wesele w hotelu. Miałam swój pokój z telewizorem i tam spędziłam większą jego część, schodząc tylko po coś do jedzenia i picia Młoda byłam, teraz by mi nie wypadało. Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 30 Maj 2013 Właśnie dostałam zaproszenie na wesele. No i cóż, wszystko wskazuje na to, że owszem pójdę, ale sama. Miło by było mieć znajomego, żeby z nim posiedzieć i mieć do kogo usta otworzyć. Sama będę się tam męczyć, mimo iż nawet trochę chcę iść. To będzie straszne. Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 30 Maj 2013 Hollowy napisał(a):... i mieć do kogo usta otworzyćA to nie znasz pozostałych osób, które tam będą? Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 30 Maj 2013 2 osoby kojarzę z podstawówki, dłużej niż pół godziny rozmowy nie utrzymam, a wręcz mam nadzieję, że się nie wybiorą, bo jeszcze gorzej się czuję jak mam się "bawić" a są przy mnie osoby, które znam z widzenia raczej niż jacyś konkretni znajomi. Poza tym druga część gości nie będzie mówić słowa po polsku. No i głupio siedzieć samej całe wesele przy stole. Moja koleżanka nie ma takich problemów, pyta się kolegi i idzie... Ja bym tak nie mogła, bo czułabym się jakbym się narzucała z czymś komuś... Chyba nie muszę dodawać, że z taką marudą jak ja to musi być ciężko wytrzymać Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 30 Maj 2013 Hollowy napisał(a):Poza tym druga część gości nie będzie mówić słowa po polsku.No to może lepiej bo nie będzie potrzeby z nimi gadać Hollowy napisał(a):No i głupio siedzieć samej całe wesele przy stole.Głupio może być do 20:00, później każdy się nawali i nie będzie problemu Hollowy napisał(a):Ja bym tak nie mogła, bo czułabym się jakbym się narzucała z czymś komuś...To się nie czuj tak, bo tego nikt nie odbiera w ten sposób. Spytaj się o to jakiegoś kolego, jak będzie miał czas i ochotę to pójdzie, jak nie to nie pójdzie, ale na pewno nie pomyśli, że się narzucasz. Minusem tu może być, że jak ktoś pójdzie z Tobą to może w rewanżu kiedyś oczekiwać od Ciebie tego samego Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 30 Maj 2013 Mam miesiąc, żeby się ogarnąć i zdecydować czy idę sama czy psychicznie się męczę i myślę, czy mam jakiś znajomych do zaproszenia, bo przeważający procent moich znajomych to dziewczyny. Powiedziano mi, że pewnie może być potrzeba pogadać po angielsku. Radzę sobie z rozumieniem, ale z rozmową już nie, oto kolejna okazja do zrobienia z siebie głupka. Oczywiście z tą 20:00 masz rację, ale to męczące nie mieć się do kogo odezwać Wiem, że raz mówię, że z kimś tam nie chcę dużo gadać, a za chwilę stwierdzam, że nie będę się miała do kogo odezwać... Po prostu zależy KTO to jest. Przy dobrych znajomych gadam aż za dużo, nie przejmuję się jak palnę głupotę, bo się przynajmniej pośmiejemy. Ludzie, którzy mnie tak dobrze nie znają jednak nie są dla mnie dobrym towarzystwem do rozmów czy żartów. P.S. A nie, zresztą nie powinnam się tym przejmować. Właśnie matka się na mnie wydarła że nie poszłam w "wielkie święto" do kościoła i że bez boga to ani do proga i dlatego się dostałam na studia i nie utrzymałam się na nich. Gdybym miała możliwość znaleźć dobrą pracę, żebym mogła się wyprowadzić, to olałabym rodzinę i wykańczające wesela i wyprowadziłabym się na drugi koniec Polski. Chyba miałam mały napad histerii. Mniejsza z weselem Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OtoJa - 30 Maj 2013 Hollowy napisał(a):Mam miesiąc, żeby się ogarnąć i zdecydować czy idę samaJuż to gdzieś kiedyś pisałem, że chyba u mnie najlepsze wesela były te, gdzie szedłem sam, nie byłem przynajmniej do nikogo "przywiązany" Musisz sobie to na spokojnie przemyśleć, czy chcesz iść, czy nie sprawisz "młodej" parze przykrości jak się nie pojawisz, później dopiero się zastanawiaj czy masz z kim iść, czy nie. A na tym weselu to może być ciekawie bo angole za kołnierz nie wylewają podobnie jak nasi Hollowy napisał(a):Właśnie matka się na mnie wydarła że nie poszłam w "wielkie święto" do kościoła i że bez boga to ani do proga i dlatego się dostałam na studia i nie utrzymałam się na nich.Ona tak po prostu inaczej pewnie nie umie, tak została nauczona i z pewnością wydaje jej się, że robi to dla Twojego dobra, więc nie wiń ją za takie postępowanie. Hollowy napisał(a):Gdybym miała możliwość znaleźć dobrą pracę, żebym mogła się wyprowadzić, to olałabym rodzinę i wykańczające wesela i wyprowadziłabym się na drugi koniec Polski.Teraz tak mówisz, bo jesteś zdenerwowana a zapewne tak nie myślisz Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - Hollowy - 30 Maj 2013 Wiem, że chcę iść, tylko z weselem związane są same problemy, nie tylko towarzystwo ale choćby kwestia pieniężna, prezent czy męczenie się w kiecce. Pewnie zostawię kwestię towarzystwa na ostatnią chwilę, jak każdy problem. Btw nie wiem jak to u francuzów wygląda :-) Cytat:Teraz tak mówisz, bo jesteś zdenerwowana a zapewne tak nie myśliszMyślę o wyprowadzeniu się już od dawna, jedynym problemem jest brak pieniędzy, gdyż główne wymaganie co do pracy jakie mam to brak kontaktu z klientami, czyli doradca itd odpada. Z moim brakiem doświadczenia nic nie znajdę, a jeśli dodać mój strach przed załatwianiem pracy to już wgl Dobra, koniec offtopu Re: Wesele, czyli masakra jakich mało - OutSider - 02 Wrz 2013 Wesele siostry w końcu mam z głowy (było w tą sobotę). Nie było tak źle, właściwie to nawet fajnie. Po wódce jak zawsze stres mi mija, jedzenie było bardzo dobre. Sporą część gości znałem, więc nie było tak że nie mam do kogo gęby otworzyć. W tańcu wystarczy improwizować i jakoś leci . Mam jeszcze taką radę dla wszystkich: zawsze bierzcie ze sobą aparat, jak zaczyna wam się nudzić siedzenie a tańczyć się nie chce, zawsze możecie cykać fotki. Jest to dobre zajęcie na zabicie czasu, dobry pretekst do zagadywania do ludzi, i dobra wymówka, żeby się was nikt nie czepiał, że za mało tańczycie czy coś w tym stylu, polecam |