PhobiaSocialis.pl
Boję się iść do pracy - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Szkoła, studia, praca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-20.html)
+--- Wątek: Boję się iść do pracy (/thread-21.html)



Re: Boję się iść do pracy. - seba87 - 16 Lis 2011

Witam.

Dopóki tutaj nie trafilem czyli dzisiaj myslalem ze tylko ja jestem taki "dziwny". Jestem już 1,5 roku na bezrobociu, dobija mnie to niemilosiernie, szczegolnie teraz gdy jest jesień i zima, bo jako, ze mieszkam na wsi to w lecie zawsze jest cos do roboty i dni mijaly szybko, a teraz juz kicha. Najgorsze jest to,że skonczylem kierunek studiów ktory w ogole do mnie nie pasuje tzn zarządzanie. Interesowala mnie ta dziedzina wiec poszedlem na studia, ale szybko zrozumialem, ze zeby pracowac w tym kierunku trzeba miec predyspozycje zupelnie jakich ja nie mam. No i teraz nie mam pracy, na wiekszosc ogloszen nawet nikt nie odpowiada a jak juz ktos odpowie raz na pol roku to i tak albo to wkoncu oleje dochodzac do wniosku ze to nie dla mnie, a jak juz ide to oni olewaja mnie :-) Co najgorsze zupelnie nie wiem co dalej zrobic ze swoim zyciem, chyba tylko betonowe buciki i do rzeki. Środowisko zaczyna mnie postrzegac jako lenia a ja kurcze chcialbym znalezc jakas fajna prace w ktorej bym sie dobrze czul ale w ogole nie mam pomyslu co by to mialo byc. Wstyd mi jak cholera, nawet juz znajomym wciskalem kit ze gdzies pracuje itp. Z kasą fatalnie a ja nadal na bezrobociu. Jutro mam miec jakies spotkanie w sprawie stażu, u jakiegos znajomego ojca, ale co najlepsze nie wiem co ten koles robi i czego chce ode mnie :Stan - Uśmiecha się: Takze stres juz mam jak cholera bo wiem tylko, ze ma tam samych fizycznych pracownikow typu spawaczy itd a ja raczej ni cholere sie na tym nie znam. Każdy oczekuje, ze bede kreatywny bo skonczylem takei a nie inne studia a co ja poradze, ze mam tą cholerna fobie ktora się pogłębia. Zawsze mi sie wydaje, na takiej rozmowie ze sie zachowuje jak idiota i ostatnia lama ze mnie, zreszta pewnie tak jest skoro mnie nie przyjeli nigdzie. Ehh, dzisiaj mnie pewnie czeka nieprzespana noc ze wzgledu na jutro rano. Zyć się już nie chce. Sory, ale musialem to wyrzucic z siebie.


Re: Boję się iść do pracy. - Safona - 17 Lis 2011

Kerosine napisał(a):Można, można; zwłaszcza z tej części aktywizacyjnej. Bardzo przyjemne zajęcia w sumie, stosunkowo niewiele stresu [a stres to jest coś, na co ja akurat jestem wyjątkowo wrażliwa i uczulona :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:]. Jak da mnie praktycznie jedynym minusem była całkiem spora ilość pracy w grupach (nienawidzę serdecznie), no ale jakoś przebolałam.
Właśnie praca w parach i ewentualnych grupach najbardziej mnie przeraża... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Kerosine napisał(a):No właśnie te absolutne "podstawy podstaw", że tak to ujmę; w rodzaju włączania i uruchamiania komputera (sic!), posługiwania się myszą (sic! 2), omawiania wyglądu i organizacji Pulpitu, operacji na plikach i folderach (tworzenie i usuwanie; nadawanie nazw katalogom i ich zmienianie; przenoszenie, kopiowanie i wklejanie plików do folderów; zapisywanie dokumentów itp.), nawigacji i poruszania się po Internecie [dosłownie absolutne podstawy, włącznie z objaśnianiem, co to są i jak się korzysta z linków :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:] itd... Z pakietu Microsoft Office na kursie podstawowym mieliśmy jedynie Worda, i to wyłącznie w zakresie, który umożliwiłby samodzielne napisanie CV :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Niemniej dla osób chętnych i zainteresowanych dalszym poszerzaniem swej wiedzy komputerowej, już poza zasadniczym szkoleniem [w formie dobrowolnych zajęć dodatkowych] organizowany był kurs obsługi Excela.
Mam nadzieję, że oprócz tych całkowitych podstaw będzie jednak coś trudniejszego, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby ktoś dwudziestokilkuletni nie umiał włączyć komputera lub korzystać z Internetu.
A te dodatkowe zajęcia z Excela miały być bezpłatne czy trzeba było za nie zapłacić?

Kerosine napisał(a):A-a-a... u mnie (well, przynajmniej jeszcze w zeszłym roku :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) były dostępne jedynie te trzytygodniowe. I proporcje godzin [stosunek tych poświęconych na aktywizację zawodową do tych przeznaczonych na kurs komputerowy] były zgoła odwrotne.
U Ciebie było chyba trochę inaczej, bo wcześniej napisałaś, że te zajęcia były połączone, a ja mam najpierw kurs aktywizacji, a dopiero później w jakimś nieznanym jeszcze terminie kurs komputerowy.

seba87 napisał(a):Środowisko zaczyna mnie postrzegac jako lenia a ja kurcze chcialbym znalezc jakas fajna prace w ktorej bym sie dobrze czul ale w ogole nie mam pomyslu co by to mialo byc. Wstyd mi jak cholera, nawet juz znajomym wciskalem kit ze gdzies pracuje itp.
Jeszcze nie mam takiego problemu, bo stosunkowo krótko poszukuję pracy, przynajmniej tak mi się wydaję, więc rodzina jeszcze nie postrzega mnie jako leniwą. Ale zawsze jest jakieś ale... Zapisywałam się do UP, potem byłam u doradcy i wstyd było mi przyznawać się, że tylko studiowałam i byłam na bezpłatnych praktykach, może to tylko moje wrażenie, ale chyba myśleli w stylu: ta już ma tyle lat, a nigdzie nie pracowała, jest leniwa, pasożytuje na rodzicach...


Re: Boję się iść do pracy. - Kerosine - 17 Lis 2011

Safona napisał(a):Mam nadzieję, że oprócz tych całkowitych podstaw będzie jednak coś trudniejszego, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby ktoś dwudziestokilkuletni nie umiał włączyć komputera lub korzystać z Internetu.
Ekhem... no więc właśnie spora część (a nawet większość) uczestniczek [kobitki zdecydowanie przeważały] to były panie po czterdziestce i pięćdziesiątce :Husky - Podekscytowany: Ja żem była z nich wszystkich najmłodsza (a mam 22 lata). No ale Twój kurs zdaje się kładzie o wiele większy nacisk na szkolenie komputerowe właśnie niż na aktywizację niż mój i liczy zdecydowanie więcej godzin, więc może faktycznie czegoś ciut ambitniejszego będą próbowali Was tam nauczyć :Husky - Podekscytowany: Jakkolwiek ja bym na Twoim miejscu była dosyć sceptyczna.

Safona napisał(a):A te dodatkowe zajęcia z Excela miały być bezpłatne czy trzeba było za nie zapłacić?
Nie, były za free.

Safona napisał(a):U Ciebie było chyba trochę inaczej, bo wcześniej napisałaś, że te zajęcia były połączone, a ja mam najpierw kurs aktywizacji, a dopiero później w jakimś nieznanym jeszcze terminie kurs komputerowy.
Tak tak, u nas to było właśnie bezpośrednio połączone w jedną całość. Ale tym systemem, jakim Ty to masz zorganizowane, realizowałam z kolei przed paroma tygodniami kurs zawodowo-aktywizacyjny z Opieki Społecznej... burdel jakich mało :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

EDIT:

Safona napisał(a):Jeszcze nie mam takiego problemu, bo stosunkowo krótko poszukuję pracy, przynajmniej tak mi się wydaję, więc rodzina jeszcze nie postrzega mnie jako leniwą. Ale zawsze jest jakieś ale... Zapisywałam się do UP, potem byłam u doradcy i wstyd było mi przyznawać się, że tylko studiowałam i byłam na bezpłatnych praktykach, może to tylko moje wrażenie, ale chyba myśleli w stylu: ta już ma tyle lat, a nigdzie nie pracowała, jest leniwa, pasożytuje na rodzicach...
Mam dokładnie ten sam problem, echh :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


Re: Boję się iść do pracy. - Luna - 17 Lis 2011

ClintRuin napisał(a):Osoba wyedukowa\wyspecjalizowana w pewnej dziedzinie łatwiej znajdzie sobie zajęcie, które pozwala działać "za kulisami", ale zdobycie tej wiedzy to kolejne poprzeczki, podczas pokonywania których przydałaby się kasa.
Dokładnie tak jest : /

Cytat:A jak już coś mi podpasuje, to wymagany jest status ucznia.
Ostatnio często widzę ogłoszenia, w których wymagana jest legitymacja studencka. Wcześniej ich chyba tyle nie było, a może po prostu nie zwracałam na to uwagi.

Cytat:Zacznę okradać staruszki
Tak z przymrużeniem oka: ponoć na żebraniu można nieźle zarobić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Witaj, seba87. Sporo jest ludzi z takimi lękami, nie jesteś sam : )
Jak Ci poszło na tej rozmowie?

Ja wszędzie (prawie wszędzie) widzę w wymaganiach książeczkę sanepidu. Już się zastanawiam, czy jej sobie nie wyrobić, ale zanim się za to zabiorę, to miną wieki :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Przesadzają z tymi książeczkami, słyszałam, że nawet w sklepie odzieżowym je wymagano, bo stał tam automat z batonikami :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: Boję się iść do pracy. - trash - 17 Lis 2011

Cytat:Ostatnio często widzę ogłoszenia, w których wymagana jest legitymacja studencka. Wcześniej ich chyba tyle nie było, a może po prostu nie zwracałam na to uwagi.
Raczej to drugie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Cytat:Ja wszędzie (prawie wszędzie) widzę w wymaganiach książeczkę sanepidu.

To jest w ogóle parodia ... kiedyś ponad pół roku pracowałem przy artykułach spożywczych bez żadnej książeczki bo firma (pośrednik) która mnie zatrudniała tego nie wymagała :Stan - Uśmiecha się - LOL: za mojej kadencji była nawet na dziale kontrola z sanepidu i ... nic. Następna po tej robota, w innym miejscu ze spożywką nie miała nic wspólnego, kompletnie... i tam musiałem specjalnie wyrabiać książeczkę :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Boję się iść do pracy. - Safona - 17 Lis 2011

Kerosine napisał(a):Ekhem... no więc właśnie spora część (a nawet większość) uczestniczek [kobitki zdecydowanie przeważały] to były panie po czterdziestce i pięćdziesiątce :Husky - Podekscytowany: Ja żem była z nich wszystkich najmłodsza (a mam 22 lata). No ale Twój kurs zdaje się kładzie o wiele większy nacisk na szkolenie komputerowe właśnie niż na aktywizację niż mój i liczy zdecydowanie więcej godzin, więc może faktycznie czegoś ciut ambitniejszego będą próbowali Was tam nauczyć :Husky - Podekscytowany: Jakkolwiek ja bym na Twoim miejscu była dosyć sceptyczna.
Chyba mogę do tego sceptycznie podchodzić, bo dowiedziałam się, że to poradnictwo było dla absolwentów, a aktywizacja jest dla wszystkich, więc pewnie starsi też będą. Ale nie będę z góry zakładać najgorszego, może jednak czegoś się tam nauczę.
Dzięki za odpowiedzi. :-P


Re: Boję się iść do pracy. - Kasandra - 17 Lis 2011

eh, fajnie, ze w ogóle dają wam jakieś kursy z Urzędu Pracy. Mi uparcie wmawiają (kobieta zawsze mówi to prawie ze śmiechem, nie wiem czy ja już wyglądam tak żałośnie, że o to pytam wciąż :Stan - Niezadowolony - W szoku:) ze dopiero fundusze będą w lutym, żadnych staży, ofert szkoleń nie ma. Nie mówiąc o ofertach pracy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:, jedyna nowa oferta na kasjerkę walutową , to należałoby się we własnym zakresie przeszkolić (450 zł) :Stan - Różne - Zaskoczony:, a praca i tak na okres próbny.

Zauważyliście, że ofert na telemarketera jest dużo, ostatnio dzwonił ktoś o rozmowę na linie wychodzącą, szkoda że moje nerwy mi na taką pracę nie pozwalają :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Kolejnym problemem jest odległość do dużego miasta, niby nic- da się przeżyć, ale muszę się zastanawiać czy w pracy zmianowej- dojechałabym do/z pracy. Koszty paliwa raczej nie pozwalają na dojazd samochodem.

Może przesadzam, zaczynam się modlić o jakąkolwiek pracę, żeby mnie chcieli, nawet jak mi pozostanie w kieszeni po odliczeniu kosztów kilka stów trudno. Wariuje już w domu już. a to dopiero/już 2 miesiące. Dobrze, że rodzice mnie nie mobingują. Szkoda, bo mam na co/dla kogo oszczędzać.

Sorki za zanudzanie, ale wyżaliłam się, już mi lepiej :-)


Re: Boję się iść do pracy. - krist - 17 Lis 2011

u mnie w pup nie ma szkolen nie ma stazy nie ma nic nie ma kasy masakra totalna katastrofa nie wiem co to bedzie, jak sobie pomysle ze w grudniu koniec stazu to mi slabo sie robi, kasy nic nie odlozylam bo nie ma z czego a nie chce sie porosic rodzicow to najgorsze co moe byc miec 23 lata i byc na utrzymaniu rodzicow porazka ale ja chce pracowac cholera nawet ostatnio zadzwonilam na ogloszenie ale juz nie aktualne jak to jets ze w naszym kraju cholera nie ma perspektw dla ludzi ktorzy nie maja znajmosci, chcialabym zarabiac chcialabym cos robic, moc sie utrzymac zarobic 2000 i godnie zyc, moc cos wynajac i sie utrzymac ale coz widocznie tu sie nie da, gdybym miala gdzie lub z kim wyjechac juz by mnie nie bylo, bo ile mozna walczyc o to by zatrudnili za 1000 zl.


Re: Boję się iść do pracy. - Luna - 18 Lis 2011

U mnie też cienko ze szkoleniami. Teraz żadnych nie ma, wcześniej ( sierpień, wrzesień, październik) było kilka.
Staże w moim UP będą dopiero od kwietnia :Stan - Niezadowolony - W szoku: Kiepsko w naszym kraju z aktywizacją bezrobotnych.

trash napisał(a):To jest w ogóle parodia ... kiedyś ponad pół roku pracowałem przy artykułach spożywczych bez żadnej książeczki bo firma (pośrednik) która mnie zatrudniała tego nie wymagała za mojej kadencji była nawet na dziale kontrola z sanepidu i ... nic. Następna po tej robota, w innym miejscu ze spożywką nie miała nic wspólnego, kompletnie... i tam musiałem specjalnie wyrabiać książeczkę
Nieźle :Stan - Uśmiecha się - LOL: U mnie poszukiwali sprzedawcy do sklepu RTV i też wymagali książeczkę. Bez sensu. To w ogóle dziwny wymysł. Słyszałam, że w Anglii nie ma żadnych durnych książeczek z takimi badaniami.

krist napisał(a):miec 23 lata i byc na utrzymaniu rodzicow porazka
Dokładnie, tylko że ja jestem starsza. I z każdym rokiem trudniej...

krist napisał(a):to jets ze w naszym kraju cholera nie ma perspektw dla ludzi ktorzy nie maja znajmosci
Moja szwagierka opowiadała ostatnio o swej znajomej. Ona i jej mąż pracują w sklepie, zarabiają po 1500 zł. Pensja jednej osoby w całości idzie na mieszkanie (wynajem plus opłaty). Można tak żyć, ale to jest życie na niskim poziomie : / Jeszcze ta znajoma ostatnio się chwaliła, że kupili samochód za 4000, na który oszczędzali przez dłuższy czas. Dramat, a i tak mogą się cieszyć, że w ogóle pracują. A jak tutaj oszczędzać, pojechać na wakacje, urodzić dziecko.


Re: Boję się iść do pracy. - nemezja - 18 Lis 2011

Lilith napisał(a):Trochę Wam zazdroszczę, mi zamiast lęku włącza się agresor. Nie wiem co gorsze, potrafię opiepszyć kogoś tylko za to że za blisko mnie stanął. A potem jest mi głupio

Mi niestety też włącza się agresor, do tego potrafię być mega niemiła, jak ktoś mnie chce obrazić..


Re: Boję się iść do pracy. - soulja - 19 Lis 2011

W jaki sposób pracodawca może sprawdzić czy to co wpisaliśmy w cv jest prawdą ? chodzi mi o prace jaką wcześniej wykonywaliśmy.

Poza przedzwonieniem do danej firmy są jakieś inne możliwości ?


Re: Boję się iść do pracy. - trash - 19 Lis 2011

Może zawsze poprosić zainteresowanego o papiery :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: (umowy czy świadectwa pracy).


Re: Boję się iść do pracy. - Safona - 28 Lis 2011

Odbyłam już trzydniowy kurs aktywizacji zawodowej z PUP, kto jest zainteresowany, niech przeczyta.  :-P

Dzień # 1
Przed wyjściem z domu denerwowałam się, ale jakoś się opanowałam i poszłam na tramwaj, czekała mnie półgodzinna podróż. Na miejscu okazało się, że ludzie już czekają na kurs, ale większość jest w wieku ok. 40+, tylko dwie osoby były mniej więcej w moim wieku. Sala okazała się bardzo mała, każdy siedział blisko innych osób, mnie przypadło miejsce pomiędzy dwoma kobietami (do końca kursu każdy siadał na tym samym miejscu). Po wstępnych informacjach prowadząca powiedziała, że musimy się poznać, więc najpierw każdy miał powiedzieć swoje imię, wykształcenie, doświadczenie zawodowe oraz co lubi i czego nie lubi, następnie rozdała takie jakby wizytówki i trzeba była na nich wpisać swoje imię (przypomniało mi to czasy szkoły  :-D ). W pierwszy dzień omawiany był rynek pracy i sposoby poszukiwania pracy, czyli raczej oczywiste rzeczy. Najbardziej obawiałam się przerwy, która miała być ok. 20-minutowa, ale w tym czasie poszłam do łazienki, potem przeglądałam ogłoszenia i zjadłam wafelka. Następnie wróciłam do sali, do której niektórzy już wrócili i pili kawę, ja jej sobie nie zrobiłam z dwóch powodów, po pierwsze nie lubię kawy, po drugie nawet jakby była herbata, to bym się denerwowała, że ludzie patrzą jak ją robię, ale nie wszyscy pili, więc było ok. Zajęcia do końca miały już formę teorii, potem poszłam na tramwaj powrotny, niektóre kobiety ze sobą gadały, jednak nie miałam ochoty z nimi wsiadać, bo o czym JA miałabym z nimi rozmawiać lub co gorsza nad nimi stać i nic nie mówić? Wsiadłam więc do drugiego wagonu.

Dzień # 2
Ten dzień zaczął się pechowo, bo mój tramwaj nie przyjechał i musiałam czekać kwadrans na kolejny, więc pojawiła się wizja, że się spóźnię. Jak już w końcu jechałam, to nieoczekiwanie na jednym przystanku wsiadła jedna "koleżanka" z kursu, kobieta ok. czterdziestoletnia, i chciała, żebym się do niej dosiadła. Co miałam zrobić? Zgodziłam się i nie było tak źle, trochę rozmawiałyśmy, sama nawet zadałam jakieś pytania. Potem poszłyśmy razem do sali i przyszłyśmy spóźnione, ale najwyżej z 3 minuty. W tym dniu były omawiane sposoby pisania CV i listu motywacyjnego. Ja już sama wcześniej umiałam je napisać, ale dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostaliśmy też przykładowe wzory różnych listów i CV. Była praca w grupach ok. siedmioosobowych, 3 osoby zaczęły głośno dyskutować, więc nie miałam ochoty się odzywać, jedna z kobiet w pewnym momencie spytała mnie nawet, czy jestem w ich grupie, no ale nie wszyscy się udzielali, więc nie czułam się z tym źle. Przerwa minęła, potem jeszcze było trochę teorii i oglądaliśmy pierwszą część filmu nt. rozmowy kwalifikacyjnej.

Dzień # 3
W ostatni dzień dojechałam na czas, kilka osób jednak się spóźniło, więc musieliśmy czekać. Pierwszą rzeczą, jaką robiliśmy był test predyspozycji zawodowych. Jeszcze o tym nie wspomniałam, ale przed kursem obawiałam się, że będziemy robić jakieś zadania i nie będę mogła nadążyć lub coś ( :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ), ale okazało się, że przekrój społeczny grupy jest bardzo duży i ja należałam do tej grupy osób, która najszybciej wszystko robiła. Niektórzy nie rozumieli poleceń, nie wiedzieli, jak coś zrobić lub już w ogóle nie kończyli danego zadania, bo nie było czasu. Tak właśnie było z tym testem predyspozycji. Jeśli chodzi o moje rozwiązanie, to ten opis zawodów/moich zainteresowań z najwyższą liczbą punktów tylko w połowie mi odpowiadał, bo wyszło mniej więcej, że lubię obcować ze słowem pisanym i mówionym (prawda) i że lubię przemawiać, kierować innymi (nieprawda). Później przeszliśmy do cech osobowości i m.in. dostaliśmy taką listę z wypisanymi cechami. Tutaj też pojawiły się trzy "gry". Pierwsza polegała na zaznaczeniu na kartce trzech cech, które posiadamy i uzasadnieniu w jakich sytuacjach się one przejawiają, np. jestem punktualna, bo zawsze przychodzę wszędzie na czas. I tak wyszło, że to ja pierwsza mówiłam, bo inna pani chciała być ostatnia. Te uzasadnienia można było zapisać wcześniej, ale ja już je mówiłam z pamięci, bo nie chciało mi się pisać.  :Memy - Cool Doge:  Niektórzy mieli z tym problem, nie uzasadniali itp. Drugie zadanie przypominało głuchy telefon, tylko że 5 osób wyszło z sali, a jedna w środku miała zapamiętać przeczytaną historię, reszta tylko się przysłuchiwała zabawie. Pani, która została wybrana nie mogła jednak zapamiętać historii, więc inna ją wyręczyła. Ogólnie po dwukrotnym przeczytaniu tej opowiastki, zapamiętałam ją, ale chyba będąc na miejscu tej pani, tez miałabym z tym problemy, stres itd. Wtedy osoby, które wyszły po kolei wchodziły i każdy miał przekazać tę historię, przy ostatniej osobie już tylko ogólny zarys pozostał ten sam, bo dużo szczegółów się zmieniło. W trzeciej grze trzeba było narysować walizkę i w środku wpisać 2 cechy zewnętrzne, 2 cechy wewnętrzne i 1 nasze doświadczenie, potem prowadząca zebrała kartki i każdy miał wylosować jakąś, żeby odczytać cechy innej osoby i spróbować odgadnąć kto je napisał. Po przerwie przeszliśmy do omawiania rozmowy kwalifikacyjnej, dała nam też kserówki z przykładowymi pytaniami, jakie mogą pojawić się na rozmowie, oglądaliśmy też drugą część filmu. Na końcu można było wpisać się na kurs komputerowy, który będzie organizowany dopiero od nowego roku, będą na nim podstawy Worda, Excela i Internetu, ale kurs ma trwać miesiąc, więc myślę, że czegoś nowego bym się na nim dowiedziała. Dostaliśmy też zaświadczenia o ukończeniu kursu aktywizacji zawodowej i można było się rozejść.

Podsumowanie: w ogólnym rozrachunku kurs oceniam pozytywnie, dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, dostałam przydatne kserówki, coś robiłam, a nie tylko siedziałam w domu, przebywałam wśród ludzi i pomimo że aż tak dużo nie rozmawiałam, to jednak się odzywałam, wykonywałam różne zadania i zapisałam się na kurs komputerowy.  :-P


Re: Boję się iść do pracy. - whiskydrinker - 30 Lis 2011

Po przeczytaniu tego tematu moje życiowe obawy jeszcze się pogłębiły...

Jestem w takim punkcie życia gdzie trzeba w końcu zdecydować co ze sobą zrobić. Obecnie studiuję, niestety jak już wspominałem w innym temacie studia to najgorszy czas w moim życiu a kierunek na którym studiuję okazał się kompletna pomyłką. Mówi się, że można zacząć inny kierunek ale uświadomiłem sobie że jaki by on nie był ja i tak się do niego nie nadaję. Jedyne wyjście jakie widzę to rezygnacja ze studiów ale nie będzie to takie proste ze względu na podejście rodziny do tematu studiów. (wiem, że z dnia na dzień roboty nie znajdę a za coś trzeba będzie żyć)

W naszym kraju ciężko znaleźć prace nawet gdy jest się zdrowym i wykształconym a co ma powiedzieć ktoś taki jak ja. Fizycznie jestem zdrowy i nadaję się nawet do ciężkiej pracy fizycznej (nie raz taka wykonywałem i 8h harówki męczyło mnie mniej niż 1,5h na studiach) Gorzej psychicznie... Z FS to jeszcze bym sobie poradził, najgorzej życie utrudniają mi objawy nerwicowe.
Od zawsze nie lubiłem a może się bałem pracy która wymaga kontaktu z dużą ilościom ludzi. To w czym się widziałem to obsługa wszelakich maszyn co zresztą już w gimnazjum wyszło mi w testach predyspozycji zawodowych. Szkoda, że poddałem się wtedy wpływowi rodziny i wybrałem LO. W wakacje zrobiłem sobie uprawnienia na wózki widłowe niestety same uprawnienia nie dają zupełnie nic. Każda firma wymaga doświadczenia, tylko skąd je wziąć do cholery jak się nie ma znajomości w branży???
Z chęcią zostałbym kierowcą zawodowym ale i tu przeszkód jest sporo. Zaporowy koszt wszystkich kursów to tylko początek. W tej dziedzinie tez potrzebne jest doświadczenie poza tym dochodzą badania psychologiczne, które mogły by mnie zdyskwalifikować (psychotechniczne przeszedłem bez problemu).
Mógłbym pracować na budowie bo w mojej okolicy potrzeba sporo pracowników nawet bez jakichkolwiek uprawnień, pracuje się najczęściej w małej grupie raczej prostych ludzi a z nimi mam raczej dobry kontakt, problem polega na tym , że na tym nie znam się zupełnie więc nikt nie zatrudni człowieka który nawet regipsu nie umie zamontować.
Mógłbym tak wymieniać bardzo długo ale nie ma sensu. Najśmieszniejsze, że ja szukam pracy w takich dziedzinach jak pisałem a dotychczasowa edukacja przygotowuje do pracy w biurze a najlepiej korporacji, w tłumie ludzi i w ciagłym stresie:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Boję się iść do pracy. - zxc - 01 Gru 2011

whiskydrinker napisał(a):studia to najgorszy czas w moim życiu a kierunek na którym studiuję okazał się kompletna pomyłką
Dla nas to mały ale zawsze atut na rynku pracy (wykształcenie, nawet byle jakie studia skończone). A jak zrezygnujesz ze studiów stracisz ten atut. Jeśli chcesz coś zmienić to zastanów się nad zaocznymi studiami i pracuj gdzieś dorywczo. A nawet nie myśl o zakończeniu studiów chyba, że złapiesz pewną fuchę np. na kopalni czy w ciekawej robocie bo jak zrezygnujesz ze studiów to złapiesz doła bo sytuacja jest nie najlepsza a tak to rodzice będą naciskać żebyś się wyprowadził skoro się nie uczysz i pracujesz itd. Przetrwaj jeszcze te rok, dwa bo jak skończysz studia to będziesz chciał do nich jeszcze wracać :Stan - Uśmiecha się:.

whiskydrinker napisał(a):uprawnienia na wózki widłowe niestety same uprawnienia nie dają zupełnie nic
To, że ktoś potrafi jeździć samochodem, wózkiem widłowym to dzisiaj nic. Musisz znaleźć jakąś branżę, którą mało ludzi wykonuje tzw. "niszę".

whiskydrinker napisał(a):dotychczasowa edukacja przygotowuje do pracy w biurze a najlepiej korporacji, w tłumie ludzi i w ciagłym stresie:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Doskonale Ciebie rozumiem. Mnie też podobnie naciskano bo nie bardzo wiedziałem co ze Sobą zrobić po gimnazjum i poszedłem do LO.


whiskydrinker napisał(a):nikt nie zatrudni człowieka który nawet regipsu nie umie zamontować.
Stanowisko pomocnika na budowie nie wymaga doświadczenia. Zarobki: 10 zł / od ręki na czarno lub jak dobrze poszukasz z ubezpieczeniem w dużej firmie. Każdy kto ma ręce i nogi da radę. Niestety minusem jest 10h pracy od 7 do 17 + 30 minut - 1h powrót.


Re: Boję się iść do pracy. - Luna - 02 Gru 2011

Safona, fajny i dokładny opis :Stan - Uśmiecha się: Dobrze przeczytać, jak takie spotkania wyglądają. Faktycznie wiele to nie daje, ale tak jak piszesz, jest to okazja do kontaktów z ludźmi i daje możliwość zapisania się na kurs komputerowy.

Whiskydrinker, pomocnicy na budowie nie muszą mieć doświadczenia. Kiedy u mnie na osiedlu remontowano bloki, wśród robotników było trochę chłopców w wieku nastoletnim od "przynieś, wynieś, pozamiataj", też na pewno bez doświadczenia.

Jeśli chodzi o studia, to chyba lepiej je mieć niż ich nie mieć, chociaż... z drugiej strony możesz usłyszeć, że masz za wysokie wykształcenie do danej pracy. Różnie to jest : /

zxc napisał(a):Mnie też podobnie naciskano bo nie bardzo wiedziałem co ze Sobą zrobić po gimnazjum i poszedłem do LO.
Mnie naciskano na rodzaj studiów. Wiadomo, że rodzice chcą jak najlepiej dla dzieci, ale czasami naprawdę mogliby pozwolić na samodzielne podejmowanie decyzji.
Jakiś czas temu doszłam do smutnego wniosku, że lepiej wyszłabym, gdybym mniej słuchała rodziców.

zxc napisał(a):Przetrwaj jeszcze te rok, dwa bo jak skończysz studia to będziesz chciał do nich jeszcze wracać
To akurat nie jest takie pewne :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Boję się iść do pracy. - Divine - 02 Gru 2011

To tylko ja jestem takim oryginałem, że marzę o doktoracie albo drugim kierunku na Oxfordzie? :-)

Napisał ten, co chce rzucić obecne studia. :-D


Re: Boję się iść do pracy. - Pan Foka - 02 Gru 2011

Ostatnio chciałem spróbować swych sił w inwentaryzacji. Na zgłoszenie odpowiedzieli, miałem kilka dni na stawienie się w ich biurze po szczegóły. Odkładałem wizytę pod byle pretekstem, oczywiście znów się pochwaliłem w domu "jednodniowym, ale niechybnym zarobkiem", co by nieco ustabilizowało ich nastroje. Dzień przed końcowym terminem spotkania poczytałem sobie dokładniej o przebiegu takiej inwentaryzacji, dorysowując do tych czynności możliwe sytuacje dla mnie upokarzające. No nic, idę do łóżka z postanowieniem, że zewrę pośladki i pójdę.
Miałem sen. Brzydki sen. A w tym śnie poszedłem do tej pracy, do hipermarketu. Wraz ze mną NIEPRZEBYTA TŁUSZCZA innych pracowników, zupełnie jak na zakupach tuż przed Wigilią. Udaje mi się złapać dział z olejami, jednak nie mogę znaleźć na półkach tego, który trzymam w ręce. Idę do pana szefowego, a ten zaczyna się ze mnie śmiać. Patrzę - w ręce pojawiła się butelka Coli. Speszony uciekam, starając się zaklepać sobie jakiś znośny dział. Nie obchodzi się bez utarczki z dwiema różowymi-pyskatymi-gimnazjalistkami (uosobienie Piekieł). Dają mi po chwili spokój, ale zostaję bez oprzyrządowania. Kierownik na moje prośby tylko prycha. Stoję głupio nie wiedząc, co ze sobą począć. Ocykam się i stwierdzam, że PIENDOLĘ i wychodzę.
Nie zdziwiłbym się, gdyby tak to się mniej więcej potoczyło. "Bym", bo po obudzeniu wiedziałem, że tam nie pójdę. W domu na odczepnego powiedziałem, że byłem na spotkaniu, że to na drugim końcu Warszawy i tylko góra 4 godziny z mizerną stawką, więc się nie opłaca, że poradzili, bym wypatrywał okazji raczej blisko swego miejsca zamieszkania, etc.

Historyjka z wtorku: podczas mojej chwilowej nieobecności dzwonił do mnie ktoś nieznajomy. Jako, że dostałem także mail od tej inwentaryzacji, powiązałem to z drugim ogłoszeniem, na które odpowiedziałem dnia poprzedniego. Archiwizacja dokumentów i tego typu prace biurowe. Kurdę mol, głupio wysyłać zgłoszenie, a potem nie odpowiadać na telefony. Niedawno mi się udało zadzwonić do nieznajomego, to teraz też się uda, prawda?
Zbieram siły, oddycham głęboko, maluję w barwy bitewne i wychodzę z domu, by móc zadzwonić w jakimś ustronnym miejscu. W końcu znajduję takie, wyciągam telefon, dzwonię.
Odzywa się automat.
A no tak, nie doładowywałem ostatnio konta, bo bieduję, A I TAK NIGDZIE NIE DZWONIĘ, WIĘC PO CO.
Ha ha ha. Ha. Ha...ha? Chciałem wtedy potłuc głową w pobliski słup. Prawdopodobne, że w idiotyczny sposób straciłem zatrudnienie. Może jakiś telemarketer chciał mi opchnąć zastawę stołową, ale stawiam jednak na to pierwsze.


Re: Boję się iść do pracy. - Luna - 03 Gru 2011

Divine napisał(a):To tylko ja jestem takim oryginałem, że marzę o doktoracie albo drugim kierunku na Oxfordzie?
Kiedyś chciałam być profesorem : P Ale potem poszłam na inne studia i błyskawicznie zmieniłam zdanie.

Pan Foka napisał(a):Kurdę mol, głupio wysyłać zgłoszenie, a potem nie odpowiadać na telefony.
Kiedyś wysłałam cv do księgarni, nieznany telefon dzwonił następnego dnia i zabrakło mi odwagi, żeby go odebrać :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: A księgarnia to jedyne miejsce na dzień dzisiejszy, w którym naprawdę chciałabym pracować.

Clint, powodzenia następnym razem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Boję się iść do pracy. - krist - 03 Gru 2011

@Luna

wkurzajace jest to ze trzeba od razu odebrac jak nie to raczej po raz drugi nie zadzwonia.TEz bym mogla w ksiegarni pracowac a najchetniej w bibliotece ale bez znajomosci nic w moim miescie sa jedne i te same babki od lat. Ja mam dzaina sytuacje bo koncze staz zostalo mi jeszcze 5 dni urlopu wiec wypadaluby ze jeszcze w pon mam isc gadalam z wlacicielem a on ze w pon, pogadaby, a dzis dzwoni jego zona czy zostaje u nich, bo oni mama obowiazek mnie zatrudnic(niby tak jest ale jak wiadomo moga napisac ze nie mamja kasy na pracownika itd)no i powiedzialam ze nie wiem bo chcilabym jakas prace gdzie bede miala mozliwosc zapisac sie na kurs ustalic tak zmiany itd powiedziala ze w pon, pogadamy co szdzicie? w sumie do tej pory nic nie zlalazlam mialam 3 rozmowy kwalif. z czego na 1 tylko bylam, wiec moglabym nadal szukac czegos lepszego, a zawsze to zajecie i troche kasy zeby nawet na ten kurs sie zapisac ale z drugiej strony oni maja maly utarg itd wiec kokosow nie dostane a po nastepne to tylko sklep, ale znow teraz nawet w sklepie ciezko znalezc a ja nadal nie wiemco bym chciala robic, plus to to ze jest on dosca daleko od mojego miejsca zamieszkania, nie ma wielkiego ruccchu, raczej pijakow nie ma, wiekszosc ludzi sie zna, nie ma zbyt wiele do roboty no i nie iwiem co robic...ciekawe co mi zaproponuje jaka umowe a moze bez umowy na czarno rownie to bywa kurde


Re: Boję się iść do pracy. - haraczu - 03 Gru 2011

Ja bym został i szukał jednocześnie czegoś lepszego. Zrezygnować zawsze możesz.


Re: Boję się iść do pracy. - Luna - 04 Gru 2011

Zgadzam się z Icym.
Masz teraz zajęcie i zarabiasz, więc radziłabym zostać.


Re: Boję się iść do pracy. - Szyszka - 05 Gru 2011

Jak ja się boję iść do pracy to jest nie do opisania... Nie wyobrażam sobie nawet rozmowy kwalifikacyjnej, a już samej pracy nawet odrobinę. Nawet nie wiem do czego bym się nadawała. Robiąc to co lubię muszę mieć kontakt z ludźmi, więc też odpada. Totalna pustka w głowie. Nic. Null. Zero. =.=

Jak byłam na praktykach (aż jeden dzień) ze szkoły to myślałam, że się zapadnę pod ziemię. Chciałam zniknąć. Malutka kanciapa informatyków, zwyczajni ludzie, a mnie stres zżerał i tak siedziałam sobie na krzesełku. Coś strasznego. Nie dość, że nic nie umiałam to nawet wstydziłam się przeglądać internet.


Re: Boję się iść do pracy. - aghra - 05 Gru 2011

Byłam na podobnych warsztatach jak Safona. Nie dotyczyły one aktywizacji, ale skutecznego decydowania. Przypadkowo znalazłam te zajęcia w internecie i się zapisałam. Trochę się obawiałam, ale byłam po nich zadowolona. Garstka osób, przekrój wiekowy duży, świetna prowadząca [psycholog]. WUP czy PUP organizują bezpłatnie takie warsztaty o różnej tematyce. Jedyne czego żałuję to to, że nie skorzystałam z wszystkich oferowanych przez nich kursów [byłam tylko na 3 spotkaniach]. Ale jeśli ktoś ma problemy ze znalezieniem pracy albo odwleka szukanie [ja tak miałam] to zachęcam. Zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć o sobie. Spotkania w grupie na zajęciach to jedno, ale są też spotkania indywidualne, z doradcą zawodowym, sprawdzanie cv, listów motywacyjnych, omawianie wszystkich kwestii związanych z poszukiwaniem pracy. A w krakowskim WUP po kilku spotkaniach podobno robią próbną rozmowę kwalifikacyjną i nagrywają wszystko, aby potem wraz z doradcą zawodowym obejrzeć film i omówić zachowanie uczestnika rozmowy. Myślę, że to mogłoby być pomocne dla wielu z Nas-spojrzeć na siebie z boku w tak stresującej sytuacji.

Mnie się udało znaleźć pracę. Początek był dołujący. Po pierwszym dniu ryczałam, że nie chcę i nie chcę. Dziś niewiele się zmieniło, z tymże już nie płaczę. Pracy nie lubię, ale pracuję. Potrzebuję pieniędzy. Kwestia przyzwyczajenia. Powiedzmy, że stworzyłam sobie jako taki spokój w tej pracy.
Ale jest pewna kwestia, która zburzyła ten mój spokój. Otóż zbliżające się świętaaaa !
Szef wymyślił spotkanie świąteczne. Słabo mi się robi na tą myśl.
Ani myślę na to spotkanie przychodzić i sztucznie się uśmiechać i co gorsza składać sobie życzenia..... litości..
Jestem nowa w firmie i nie znam dobrze innych pracowników [bo i też nie mam ochoty ich poznawać bliżej], nie przepadam za oklepanym składaniem życzeń oklepanym osobom. Życzenia to dla mnie osobista kwestia i dotyczy niewielu osób, których znam i na których mi zależy. A i nawet wtedy nie jest to dla mnie łatwa sprawa [często się przy tym denerwuję]. To jak niby można składać życzenia osobie postronnej ?!
Przypomina mi się liceum i składanie życzeń : wszyscy wszystkim ślą życzenia... oj
Ile człowiek się wtedy udenerwował.
Czy Wy też macie podobne problemy ze składaniem życzeń?


Re: Boję się iść do pracy. - ZgarbionyFred - 06 Gru 2011

Z tym spotkaniem grupowym w UP faktycznie jest coś na rzeczy, właśnie zostałem zapisany na 18 stycznia. A z pracą dalej cienko, jakiś czas temu byłem zmuszony wysłać kolejne podanie do innej firmy, ale ciągle nic. Bilans jest taki, że łącznie wysłałem swoje dane do 4 firm, z czego 1 pokazała mi wała, a reszta ma mnie gdzieś.

[Obrazek: 40520_145066988852741_126960947330012_36...1414_a.jpg]


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.