Jak intruz w akademiku - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Szkoła, studia, praca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-20.html) +--- Wątek: Jak intruz w akademiku (/thread-11380.html) |
Jak intruz w akademiku - Gość - 20 Lis 2014 deleted Re: Jak intruz w akademiku - puremind - 20 Lis 2014 Takie zachowanie twoich kolegow z akademika to nic nadzwyczajnego. Tak po prostu jest ze ludzie obgaduja innych i nic na to nie poradzisz (bez znaczenia jaki bys byl i co robil) Trzeba wziasc pod uwage ze jestes inny - unikasz alkoholu i imprez a to cos innego niz ci znajomi. Moga oni byc sympatyczni, mili, wyrozumiali a to nie znaczy ze beda wobec ciebie szczerzy. Z reszta szczerosc moze byc wyrazana na roznych poziomach tak aby druga osoba czasami sie nie obrazila. A to glowny powod dla ktorego ludzie wola nie zwracac uwagi drugiej osobie lub uwazaja nadmierna szczerosc za niepotrzebna w tego typu relacjach. Trzeba nabrac dystansu do siebie, znac swoje wady, zalety i je zaakceptowac (niestey to nie takie latwe jest) Pomysl kiedy Tobie zdarzylo sie obgadywac (smiac, zartowac) jakas znajoma osobie w gronie innych osob. Jesli byly takie sytuacje (w moim przypadku setki razy, jak nie tysiace), to czy uwazasz, ze ta osoba powinna sie przejmowac tym co mowiles na jej temat mimo ze jej tam nie bylo ? Re: Jak intruz w akademiku - Divine - 20 Lis 2014 Stanowczo nie zgadzam się z powyższym postem puremind'a. Opisane zachowania współlokatorów mocno wykraczają poza zwyczajne droczenie się i plotkowanie. Szczególnie uderzył mnie ten fragment: Cytat:Ale po chwili, siedząc nad zeszytem, słyszę jak za ścianą ktoś szepcze moje imię w pewnym kontekście. Mówią głośniej. Już wszystko słyszę. Nawet nie krępują się głośno mówić. Słyszę dokładnie jak nabijają się ze mnie, jak mnie obgadują, jak śmieją się z każdej prozaicznej rzeczy, którą zdążyłem wykonać w ich towarzystwie. Od kąpieli pod prysznicem po spacer z garnkami do kuchni Przecież to jest ewidentny początek permanentnego odrzucenia. Podejrzewam, że z czasem Szary Cezary i opowiadania na jego temat mogą stać się tematem omawianym na wielu imprezach. Oczywiście w kontekście, który niekoniecznie Cezaremu by się spodobał. Zgadzam się jednak z puremind'em że: Cytat:Trzeba wziasc pod uwage ze jestes inny - unikasz alkoholu i imprez a to cos innego niz ci znajomi. Niestety ludziom bardzo trudno przychodzi tolerowanie odmienności. Unikanie w/w rzeczy sprawia, że Szary Cezary staje się dla otoczenia nieprzejrzysty, niezrozumiały. Te zaś odczucia z łatwością przechodzą w pewną niechęć, która jest jednak maskowana przez polityczną poprawność - tym w istocie jest okazywana mu uprzejmość. Można to porównać do sytuacji przybysza z Afryki w niejednym europejskim kraju. Jeszcze nt. tych żartów na imprezie: w takich sytuacjach ludzie mówią po prostu to, co w danej chwili sprawia im radość (ściślej mówiąc: rozśmiesza ich). Zupełnie nie interesuje ich ocena moralna takiego zachowania, kwestia czy sprawia ono komuś ból itp. Po prostu chcą oni dobrze się bawić, więc robią to co sprawia, że się dobrze bawią. Wiem że jest to marne pocieszenie, ale bezpośrednim celem takich komentarzy wcale nie jest poniżenie kogoś, ale po prostu dostarczenie rozrywki. Niestety to pierwsze idzie jednak w parze z tym drugim. Tak więc tej sprawy nie można bagatelizować, bo jest to kwestia, która nie mieści się - jak sugerował puremind - w zakresie, nazwijmy to koleżeńskiej uszczypliwości. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że strasznie drobiazgowego doboru tych "śmieszności" - kiedy tematem opowiadań stają się tak trywialne rzeczy jak noszenie garnków do kuchni to nie ma już mowy o "niczym nadzwyczajnym". W takim układzie dowolna czynność wykonana przez autora może być przedmiotem drwin. Do autora: Twój post mocno mną poruszył ponieważ doskonale rozumiem położenie w jakim się znalazłeś - miewałem takie epizody przed laty, gdy byłem silnym socjofobem. Dotyczyły one jednak raczej krótkich wycieczek (1-2 tygodnie), co jest nieporównywalne z Twoją sytuacją. Co ja bym zrobił na Twoim miejscu? Otóż moim zdaniem po prostu trzeba chodzić ze współlokatorami na takie spotkania/imprezy, na każdej kolejnej starając się rozmawiać z nimi coraz więcej. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że na początku może być ciężko - trzeba będzie przyjmować na klatę pytania typu "Czemu nic nie mówisz?". Z czasem jednak zyskasz pewną wprawę i najpewniej spotkasz się z akceptacją. W zasadzie to można powiedzieć, że główną przyczyną obecnego stanu rzeczy jest fakt, że unikasz tychże spotkań towarzyskich. Jeżeli jednak przestaniesz tak robić to sytuacja najpewniej się poprawi. Nie uważam, że Twoja abstynencja jest tu istotna - wydaje się, że jednak ludzie są w stanie ja zaakceptować. Jednak unikanie życia towarzyskiego nastraja ich negatywnie wobec Ciebie. Tu jest clou całej tej sprawy. Jeszcze jedna metoda to czymś zabłysnąć. Ja w liceum zjednałem sobie jednego wroga po tym, jak popisałem się swoja wiedzą z historii. Zrobiło to na nim piorunujące wrażenie. Masz może jakieś talenty? Uprzedzając to, co być może się pojawi: tak, stosowałem na sobie rady, których wyżej udzieliłem i uważam, że mogą one być skuteczne (aczkolwiek nie gwarantuję). Pozdrawiam Re: Jak intruz w akademiku - iLLusory - 20 Lis 2014 Czy w tym akademiku ściany są wykonane z płyty gipsowo-kartonowej? Czy jesteś pewny, Cezary, że dokładnie wszystko słyszałeś? Re: Jak intruz w akademiku - Sugar - 20 Lis 2014 Myślę, że oni się Ciebie obawiają i stąd takie lekceważące podejście. Bo jak ktoś nie pije razem z innymi to jest podejrzany, w sensie może kablować czy coś. Wiadomo, że w akademiku obowiązują zasady nie nie można rozrabiać bo grozi to wywaleniem. Ty jesteś spokojny i się trzymasz zasad, oni nie więc nic dziwnego że tak się zachowują. Co zrobić? Nic, po prostu zachowuj się tak, jak uważasz za stosowne. Nie przejmuj się ich komentarzami, pojawią się następne, ale jak zobaczą, że nie jesteś groźny, to Ci dadzą spokój. Pamiętaj, że tak jak mówiłeś oni znają się od dawna, Ciebie nie całe dwa miesiące. Nie wiedzą kim jesteś, więc Cię testują. Nie daj się im zastraszyć. Re: Jak intruz w akademiku - Zasió - 20 Lis 2014 Cytat:Tak po prostu jest ze ludzie obgaduja innych i nic na to nie poradzisz (bez znaczenia jaki bys byl i co robil) chwila, to jednak fobicy nie mają urojeń, sądząc, że nawet sposób, w jaki proszą o bułkę w sklepie albo niosą garnek itp będzie dokładnie zapamiętany i oceniony, i że moża tym w czyichś oczach negatywnie zapunktować?! No to ja się kufa nie leczę, widocznie to fobicy są zdrowi. Cytat:Pomysl kiedy Tobie zdarzylo sie obgadywac (smiac, zartowac) jakas znajoma osobie w gronie innych osob. Jesli byly takie sytuacje (w moim przypadku setki razy, jak nie tysiace), to czy uwazasz, ze ta osoba powinna sie przejmowac tym co mowiles na jej temat mimo ze jej tam nie bylo ? To jest tak "za+" stwierdzenie że je sobie chyba muszę na terapii przepracować. Tak, ludzie czasem obgadują i oceniają innych. Wydawało mi się, ze ci normalni chyba jednak tylko czasem i nie o sposób noszenia garnków (chyba że autor faktycznie jest po+ nerdem i skończonym dziwakiem, ale jakoś naiwnie/życzliwie założyłem, że nie) im chodzi. Pomińmy już fakt, że ja nie miałbym właściwie z kim obrabiać komuś d*py, ja się tym po prostu brzydzę, gdy odbywa się to na poziomie, do jakiego z duma przyznaje sie autor cytatu. Tak, kilka razy oceniałem i komentowałem w rozmowie ze znajomymi na studiach zachowanie innego znajomego. Ale nigdy nie dotyczyło to pierdół, i nigdy nie było to wyśmiewanie ani kpienie sobie z tej osoby. Chociaż nie, przepraszam, była jedna taka osoba z której kręciło się bekę i jedna tak w+, ze też czasem padł na ten temat jakiś komentarz.. Ale to był taki poziom dziwactwa, że fobia przy nim jest mało widowiskowa. Unikanie imprez też. Nasuwają się pytania - skoro to nie ma znaczenia, po co ty sam, puremind, o tym gadasz z drugą osobą? Skoro ktos miałby nie brać tego co o nim mówicie do siebie, to znaczy, że jest to nieszczere? Służy tylko znalezieniu tematu do rozmowy? A potem z kolejnym znajomym obrabiasz dupę poprzedniemu, z którym wcześniej obrab... Nie jestem inteligentny, oczytany, nie mam o czym rozmawiać z ludźmi, ale nie mieści mi się w pale by w związku z tym ciągle plotkować. Pomijając wszystko inne, przed oczami staje mi moja matka. Nawet ostatnio usłyszałem od nie, nieważne w jakich okolicznościach "a o czym innym prości ludzie mają gadać?" Aczkolwiek w tym co pisze divine o unikaniu imprez jest sporo racji. Ill - a z czego? To tanie i szybkie na ścianki działowe. Sru profile, sru plyta, i jest. W blokach to samo, choć może nie między mieszkaniami, ale do końca to nie wiem, może nawet tam.. za to kto jak kto, ale ty wiedzieć powinnaś Bloczki gipsowe to teraz dla burżujów. Drogie, grube (chyba 8 cm, nie?), trzeba dźwigiem transportować na pietra... Re: Jak intruz w akademiku - iLLusory - 20 Lis 2014 Żaden budynek, kilkupiętrowy nie ustałby na swoim miejscu gdyby ściany wewnątrz nie miałyby odpowiedniej wytrzymałości. Na akademiki głównie służą obiekty wykonane w technologii wielkopłytowej i nawet ściany nienośne, a działowe wykonane są z 6cm solidnego materiału. No chyba, że w tym konkretnym akademiku był jakiś większy remont i układy ścianek się pozmieniały, a nowy wykonano z gips-kartonu, co by było jednak dziwne jak dla mnie. W takim budownictwie pomiędzy mieszkaniami zazwyczaj i często wypada tak, że musi być ściana konstrukcyjna, nośna. Nie może być z kartonu. Jest płyty żelbetonowej prefabrykowanej. Aaaa i jeszcze mi się przypomniało, że jest takie stare powiedzenie: "kto nie pije, ten donosi". Skłaniam się też do tego, co napisała Sugar. Sama też zauważam w swoim otoczeniu, że niekoniecznie towarzystwo darzy sympatią osoby, które potrafią się zastosować do zasad, które obowiązują w danym miejscu. Natomiast, gdy coś się wydarzy, to osoba stosująca się do zasad jest praktycznie nietykalna, a konsekwencje ponoszą Ci którzy byli na haczyku od jakiegoś czasu. Re: Jak intruz w akademiku - estera - 20 Lis 2014 Boże jakie to znajome. Mieszkam w akademiku czwarty rok to i jest naprawdę bardzo częsty przypadek że w pokojach trzyosobowych dwie osoby się lubią a ta trzecia jest jakaś inna,dziwna itp. Słyszałam to już dużo razy, nawet to z garnkami się powtarza. I to nawet niekoniecznie musi być wina fobii, mam wrażenie że ludzie po prostu mają jakość potrzebę znalezienia sobie kozła ofiarnego a że się izolujesz i nie chodzisz na imprezy to padło na Ciebie. I jak czegoś szybko nie zrobisz to niestety będzie coraz gorzej. Może chociaż daj im do zrozumienia że to słyszałeś. Ja na Twoim miejscu zaczęłabym jednak chodzi z nimi na imprezy. Przecież nie musisz od razu siedzieć do białego rana, wystarczy że chociaż chwile pogadasz i dasz się poznać. Szczerze mówiąc Ci zazdroszczę że masz współlokatorów którzy chodzą na imprezy, przynajmniej możesz dzięki nim kogoś poznać. Bo moje są tak "rozrywkowe" że dla nich szczyt atrakcji to wypić piwo w piżamach i obejrzeć film. Re: Jak intruz w akademiku - orzeszeq - 20 Lis 2014 Obgadywaniem się nie przejmuj. Każda nowa osoba w jakiejś paczce jest w taki sposób przyjmowana. Czasami dzieje się to bardziej kulturalnie i dyskretnie, czasami mniej - w Twoim przypadku to się dopiero okaże. Z drugiej strony nie musisz być aż taki święty i prymusowaty. Najlepiej iść na imprezę, walnąć dwa piwa albo przynajmniej posiedzieć, a później wrócić do książek. Studia nie zając, nie uciekną. Re: Jak intruz w akademiku - Zasió - 20 Lis 2014 oj ill, no a skąd wiesz, że to nie nowy, wypasiony akademik? W płycie to jasne, że labo nośne albo bloczki, przy czym przez ścianę i tak słychać. A w nowych z tego co słyszałem to poza nośnymi oczywiście, profile i karton-gips. To juz w ogóle musi być wesoło. Chociaż moze przy imprezach i studencki trybie życia istnieje zbyt duze niebezpieczeństwo, że ścinaki z karton-gipsu szybko... stracą integralność Re: Jak intruz w akademiku - iLLusory - 20 Lis 2014 Jakoś mi się nie widzi, żeby ktoś dał studentom wypasione, nowe akademiki Serio, przez ścianę z bloczków grubości 25 cm słychać zwyczajną rozmowę zza ściany? Jak bardzo trzeba strzygać uszami? Re: Jak intruz w akademiku - Luctucor - 20 Lis 2014 iLLusory napisał(a):Jakoś mi się nie widzi, żeby ktoś dał studentom wypasione, nowe akademiki Nie jestem na budownictwie i nie wiem jakie mam ściany w akademiku, ale wiem, że można spokojnie usłyszeć z pokoju obok zwyczajną rozmowę, a co dopiero podniesione głosy po spożyciu alkoholu. Cytat:Myślę, że oni się Ciebie obawiają i stąd takie lekceważące podejście. Bo jak ktoś nie pije razem z innymi to jest podejrzany, w sensie może kablować czy coś. Wiadomo, że w akademiku obowiązują zasady nie nie można rozrabiać bo grozi to wywaleniem. Ty jesteś spokojny i się trzymasz zasad, oni nie więc nic dziwnego że tak się zachowują. Bzdura, żeby wywalić kogoś z akademika to trzeba naprawdę się mocno postarać. Nikt tutaj na nikogo nie donosi, zresztą nie ma po co, bo w recepcji i tak to nikogo nie obchodzi. Nie wiem co ci doradzić, źle w ogóle rozpocząłeś to mieszkanie. Powinieneś postarać się o to, żeby przydzielili cię razem ze studentami 1 roku, a dodatkowo powinieneś zacząć się integrować od samego początku ze współlokatorami jeśli chcesz z akademika wyciągnąć coś więcej niż miejsce noclegowe. Więc jak chcesz zmienić tę sytuację to idziesz na następną imprezę. Re: Jak intruz w akademiku - ucieczka - 20 Lis 2014 Illu, jak mieszkałam w starszym akademiku doskonale słyszałam, o czym sąsiad zza ściany rozmawia przez telefon, chociaż mówił normalnym tonem. A na imprezach ludzie zwykle nie dbają o to, aby zachowywać się cicho, wręcz przeciwnie. I zgadzam się z Luctucorem, w sumie dziwne, że z marszu nie dostałeś miejsca z pierwszakami. Albo tylko moja uczelnia dba o to, żeby pierwszy rok na początku mieszkał razem (co też nie zawsze się sprawdza, jak np u mnie). Gdyby wylatywanie z akademika było takie proste, to nie męczyłabym się przez dwa lata z idiotami piętro wyżej. Nawet portierki miały ich serdecznie dość. Jeśli aktualny stan będzie się pogarszać i wybitnie Ci przeszkadzać, to można do rady mieszkańców zgłosić wniosek o zamianę miejsca. Ale na razie spróbuj wykorzystać to, co napisał Divine, może jest jeszcze szansa na poprawę sytuacji. Re: Jak intruz w akademiku - verti - 20 Lis 2014 Rozumiem autora bardzo dobrze. Przerabiałem to nie raz i nie dwa. Te wcześniejsze rady, że powinien chodzić na imprezy są chyba takie sobie. Najlepiej by było gdybyś po prostu zmienił miejsce zamieszkania. Ja tak robiłem i po jakimś czasie wreszcie udawało mi się trafić na normalnych ludzi. Jeśli nie masz takiej możliwości, to porozmawiaj z rodzicami, albo z kimś kto może Ci pomóc w zmianie lokum. Re: Jak intruz w akademiku - puremind - 20 Lis 2014 Niektorzy chyba za powaznie odebrali moja wypowiedz, ale mniejsza o to. Ciekawi mnie dlaczego auto unika imprez i alkoholu ? Jakies negatywne doswiadczenia, z gory uprzedzenie czy inne powody? Moze warto wziasc pod uwage to ze akademik i zwiazane z nim zycie moze byc dobrym wyzwaniem do zmiany swojego zachowania i wkrecenia sie w zycie towarzyskie? Nie musi to sie wiazac w hektolitrami wypitego alkoholu lub innymi rzeczami np. tym ze osoba imprezowa to taka ktora....nam w jakis sposob nie pasuje, zle sie kojarzy, jest k*urwa, pustakiem, nic w zyciu nie osiagnie itp. Ludzie sa rozni i osobiscie polecam porzucic odgorne szufladkowanie ludzi np. na normalnych, fobikow itd. Dla mnie to byl jeden z krokow aby zaczac sobie radzic z roznymi dolegliwosciami (kiedys przeze mnie nazywane ogolnie fobia spoleczna) Re: Jak intruz w akademiku - Divine - 20 Lis 2014 viller napisał(a):Najlepiej by było gdybyś po prostu zmienił miejsce zamieszkania. Ja tak robiłem i po jakimś czasie wreszcie udawało mi się trafić na normalnych ludzi. Myślę, że nie masz racji. Takie postępowanie będzie tylko fobicznym unikaniem, absolutnie niczym więcej. Co jeżeli w przyszłości autor trafi na taką sytuację w miejscu pracy? Też będzie zmieniał zatrudnienie do czasu aż znajdzie odpowiednich ludzi? Jeżeli jednak zamiast uciekać spróbuje znaleźć rozwiązanie to będzie to procentować w przyszłości. Ja zacząłem studia tak samo jak Szary Cezary, ale zamiast ciągle uchylać się od wszystkiego, skonfrontowałem się z problemem (na sposoby wyżej opisane) i to zmieniło z czasem moje życie. Bez tego do dziś byłbym przerażonym fobikiem. Oczywiście to tylko moje doświadczenie, ale może się sprawdzić. Drugi post puremind'a jest OK. :-) Re: Jak intruz w akademiku - Gość - 20 Lis 2014 deleted Re: Jak intruz w akademiku - Luctucor - 20 Lis 2014 Szary Cezary napisał(a):ale czy wy naprawdę uważacie, że ten, kto nie pije jest sztywny?. Tak. Tzn. rozmowa z osobą trzeźwą na imprezie kiedy samemu już się trochę wypiło jest taka trochę dziwna. Re: Jak intruz w akademiku - verti - 20 Lis 2014 Divine napisał(a):Może źle się wyraziłem, bo odniosłem się do sprawy jakbym ja miał podjąć decyzję. Nie wiem jak autor, ale ja się nie chce zmieniać i chodzenie na imprezy mnie po prostu nie interesuje. Nie chcę się "przełamywać", zresztą picie alkoholu w głośnym towarzystwie w ogóle mnie nie interesuje i nie obchodzi mnie co na ten temat myślą inni. A argument z pracą chyba nie końca trafiony, ponieważ ja jestem fobikiem i nie mam w swoim miejscu pracy problemów tego typu.viller napisał(a):Najlepiej by było gdybyś po prostu zmienił miejsce zamieszkania. Ja tak robiłem i po jakimś czasie wreszcie udawało mi się trafić na normalnych ludzi. Re: Jak intruz w akademiku - Gość - 20 Lis 2014 deleted Re: Jak intruz w akademiku - puremind - 20 Lis 2014 Masz przekonanie o sobie ze jak nie pijesz to jestes sztywny? Lub ze osoby nie pijace to sztywniaki? Poznalem kilka osob ktore nie pija i nie uznalbym ich wogole za sztywniakow lub podobnych. Jednego ktorego poznalem w poprzedniej pracy to byl abstynent i byl najbardziej towarzyskim i otwartym, kolezenskim gosciem w pracy. Prawdziwy wzor do nasladowania jesli chodzi o budowanie relacji i luzne podejscie do ludzi Wiec teorie o niepijacych sztywniakach mozna latwo obalic. Re: Jak intruz w akademiku - araya - 29 Lis 2014 Luctucor napisał(a):Chyba jednak gorzej ma w takiej rozmowie ta trzezwa osoba Zazwyczaj unikam takich sytuacji bo prawie nigdy sie nie moge dogadac z taka osoba bedaca mocno pod wplywem.Szary Cezary napisał(a):ale czy wy naprawdę uważacie, że ten, kto nie pije jest sztywny?. Co do akademikow to dla mnie to byla istna katorga, choc mieszkalem tam krociutko i bylem pijacy, nawet bardzo :-D |