PhobiaSocialis.pl
Po co mam żyć? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Po co mam żyć? (/thread-11672.html)



Po co mam żyć? - Przegrany - 07 Sty 2015

Cześć

Mam 17 lat i od paru lat cierpię na fobie społeczną + nerwice + osobowość unikającą i ch** wie co jeszcze.

Może opowiem historię od początku...za bluźnierstwa z góry przepraszam.

Byłem dzieckiem nie wiem może miałem 10 lat albo i mniej, miałem pełno znajomych zawsze gdzieś się wychodziło powygłupiać no było super.
Żyłem pełnią szczęścia, bycie w gronie ludzi to była niezwykła przyjemność, chociaż czasem miałem pewną skłonność to wstydliwości ale to chyba każdy tak miał w tym wieku.

Praktycznie co rok jeździłem do cioci i brata ciotecznego zawsze coś się tam robiło ale czułem się tam dość niekomfortowo.

W wieku 12 lat pojechałem znowu do brata, no i tam miałem okazję zapalić pierwszy raz trawkę, w gronie osób mi całkowicie nieznanych oprócz brata, nie miałem się do kogo odezwać bo na jaki temat miałem rozmawiać z chłopakami starszymi o 3-4 lata. Stan po zapaleniu był dołujący nic kompletnie się nie odzywałem byłem zamknięty w sobie wszyscy sie na mnie patrzyli..okropność. Nie wiem czy przez to się nie zaczęło ale pewnie siedziało to we mnie od samego urodzenia..ta choroba psychiczna....

Nadszedł czas nowego roku szkolnego, akurat szedłem do 1 gimnazjum, parę osób z podstawówki a reszta osób całkowicie obca, wtedy to się wszystko zaczęło... nie umiałem nawiązywać kontaktów z rówieśnikami, każdy jakoś się zaprzyjaźnił a ja nie potrafiłem...nie miałem wpsólnych tematów? Gdy w klasie śmiali się z czegoś to ja jakoś nie potrafiłem SZCZERZE się śmiać. Można powiedzieć że śmiałem się fałszywie.

W końcu zacząłem tracić kontakt z osobami z którymi się kiedyś przyjaźniłem, zostały 2-3 osoby z którymi mogłem na luzie porozmawiać.
Może nie uwierzycie ale miałem gdzieś z 30 znajomych, każdą chwilą ta ilość malała, teraz jak ich spotykam to wydają mi się obcy, śmieją się za plecami, słowem się nie odezwą :Ikony bluzgi mama:.

No i tak zleciał rok w 1 gimnazjum, potem 2 klasa gimnazjum, 3 klasa... całe 3 lata w stresie.

W końcu stanąłem przed wyborem nowej szkoły..wypadło na technikum, jakieś pół godziny jazdy busem do szkoły, to był dla mnie dodatkowy stres. Niestety pech był taki że poszedłem sam do tej szkoły nikogo nie znałem nawet nie znałem dobrze szkoły gdzie co jest, jedynie papiery tam zanieść. Pojechałem na rozpoczęcie i od razu stoi grupka osób gdy przechodziłem koło nich to tak się na mnie patrzyli jak na idiotę i śmiali się za plecami. Chciałem wtedy uciec z daleka od tych równieśników ale nie mogłem, musiałem iśc na rozpoczęcie. Szczegółów juz chyba nie muszę pisać było okropnie.

Po jakimś czasie chodzenia do szkoły wszyscy zaczynali się poznawać i wgl. niestety ja nie. Na początku było ok nie obgadywali ale po miesiącu zaczęło się obśmiewanie gadanie za plecami, czasem nawet sie nie przywitali ze mną bo po co. W końcu chciałem się z kimś nowym zapoznać sam podeszłem do gościa na przerwie i coś do niego zagadałęm na temat szkoły, odpowiedział coś krótkim zdaniem i wyczułem że mnie olał bo po co gadać z takim frajerem co nie ma znajomych. Miałem na nich wy+:Ikony bluzgi kochać 2: nawet słowem sie do tych :Ikony bluzgi mama: nie odezwałem juz bo jaki był sens ? Opuszczałem sporo lekcji, aż w końcu nie zdałem. Rok w plecy.

Poszedłem potem do zawodówki i jestem teraz w 1 klasie, z paroma osobami można sie dogadać, ale też czuje że mnie zlewają. O reszcie klasy nie mówie nawet, tylko cześć powiem i nic więcej. Jak coś chcą to tylko zeszyt pożyczyć.

Nie o to w sumie chodzi... nie potrafię rozmawiać z rówieśnikami. A jak idę sobie ulicą i widzę obcą grupkę równieśników to natychmiast chcę uciec w przeciwną stronę byleby mnie nie zauważyli i nie wyśmiali np z tego jakie mam ciuchy albo jak chodzę... jak idą starsi ludzie w wieku 30+ to jest wszystko ok mogę bez problemu przejść czuje się swobodnie. Tak samo w busie, jak czekam na przystanku to modle się żeby było mało osób i żeby nie było ludzi w moim wieku... po prostu czuje się od nich gorszy bezwartościowy.

Dobre jest też to że nienawidzę przeglądać się w lustrze w obecności kogoś ! Nawet w szybie jak siebie widzę to automatycznie spada mi do zera moja pewność siebie i wszystko inne.

Z mamą dogaduje się bez problemu, czuje się przy niej swobodnie. Natomiast z ojczymem (ojca nie mam praktycznie od urodzenia) nie dogaduje się wgl, kiedyś jak byłem mały to mogłem pogadać i wgl ale teraz to nie mogę. Siedzę w pokoju i czekam aż wyjdzie z domu żeby sobie iść zrobić jedzenie albo coś w tym stylu. Po prostu mam taki stres że ja nie mogę... a on z nami mieszka od jakichś ponad 10 lat. Lubią razem wypić wódę, jak więcej wypiją to są zaraz kłótnie... wyzywa matkę od najgorszych, z resztą mnie też wyzywa. Bił ją jak byłem mały. Teraz już nie, tylko wyzywa a ona daje sie dalej wyzywać...

Mam siostrę w wieku 30 lat, wyprowadziła sie już jakiś czas temu i mieszka z mężem, przy niej też nie czuje się swobodnie no nie wiem co się dzieje... ze szwagrem tak samo albo jeszcze gorzej w sumie bo nawet z nim słowa nie powiedziałem, ani pogadać na jakiś temat ani nic, tylko podstawowe pytania i tyle koniec.

Pewnie nikt tego nie czyta ale kogo to obchodzi.

Kończąc...przejebałem najlepsze lata swojego życia, zero imprez zero dziewczyn, tylko siedzenie w tych :Ikony bluzgi kochać 2: czterech ścianach jak za karę. Mam takie problemy ze znalezieniem znajomych a co dopiero ze znalezieniem dziewczyny... nie widzę siebie w roli "chłopaka".

Nienawidzę siebie za to kim jestem bo jestem nikim, powiedziałem mamie o tym problemie ale to olała, nie będę się wiecej prosić. Czytałem trochę o tym i sam nie wiem jaką mam chorobę ale z tego ścierwa już raczej nie wyjdę, po co dalej żyć? Mam takie dni że chcę się zabić nie wiem.. schlać się aż umrę skoczyć pod pociąg, tira? Wiecie.. mój organizm nie pozwala mi się zabić albo ja sam... nie chcę umierać bo jeszcze tyle fajnych rzeczy można w życiu zrobić, pocałować dziewczynę, przytulić ją i wgl... ale po co mam dalej żyć? nie będzie mnie czekać żadna przyszłość przez tą :Ikony bluzgi kochać 2:ą chorobę?


:Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Po co mam żyć? - Szarabrzoza - 08 Sty 2015

Cześć
Przeczytałam Twój post i w sumie to mogę powiedzieć, że miałam trochę podobne życie do Ciebie, u mnie też w tym samym wieku zaczęło się psuć.

Cytat:Kończąc...przejebałem najlepsze lata swojego życia, zero imprez zero dziewczyn, tylko siedzenie w tych :Ikony bluzgi kochać 2: czterech ścianach jak za karę. Mam takie problemy ze znalezieniem znajomych a co dopiero ze znalezieniem dziewczyny... nie widzę siebie w roli "chłopaka".


Najlepsze lata życia to raczej nie jest dla mnie ten czas, który opisujesz. Potem ludzie stają się jednak normalniejsi, najgorzej właśnie jest w gimnazjum. Tak naprawdę jesteś jeszcze bardzo młody.

Cytat:Czytałem trochę o tym i sam nie wiem jaką mam chorobę ale z tego ścierwa już raczej nie wyjdę, po co dalej żyć?

Twoje założenie, że z tego nie wyjdziesz jest z gruntu złe. Dlatego, że z tego co opisałeś problem nasilił się po zapaleniu trawki, a to dla mnie oznacza, że mogłyby poprawić Twoje funkcjonowanie leki. Gdybym była Tobą załatwiłabym sobie wizytę u psychiatry, on powinien Ci pomóc. Owszem strat wynikających z izolacji nie nadrobisz w ten sposób ale będzie Ci łatwiej żyć.
Poza tym nie wiem czy to jest w ogóle choroba psychiczna ja widzę kilka przyczyn Twoich problemów jak choćby zła sytuacja w domu; wyzywanie przez tych ludzi, odrzucenie przez nich.


Re: Po co mam żyć? - Fobiczny777 - 08 Sty 2015

Witaj. Przykro to czytać, ale wiele tych wydarzeń i w moim życiu miało/ma miejsce. No może oprócz tych znajomych w wieku 10 lat, bo ja nawet wtedy ich nie miałem :Stan - Uśmiecha się:
Tyle, że Ty masz 17 lat, a ja 27. Dekada różnicy... często ostatnio patrzę wstecz i przykro mi się robi, że tyle lat straciłem. No ale cóż, trzeba walczyć o pozostałą część, której nadal jest sporo. Nie załamuj się że zostaniesz z tym do końca, są terapie, są leki... cóż, nie idealne, ale może akurat dobrze trafisz.


Re: Po co mam żyć? - Placebo - 08 Sty 2015

Nie jest najgorzej, skoro fobia zaczela sie objawiac dopiero w tym wieku. Czesto ma to zwiazek z dojrzewaniem, najwygodniejszy chyba okres do rozwiniecia sie depresji, fobii, czy nerwic, w wielu przypadkach pozniej to mija albo przynajmniej jest jakas ulga.
Nie sadzisz, ze mogla marihuana cie doprowadzic do takiego stanu? Nie opisales jak czesto paliles i jak sie z tym czules ale domyslam sie jak narkotyki, nawet thc moga wplynac na czlowieka jak zaczyna w takim wieku.
Mysli samobojcze pojawiaja sie czesto czy tylko teraz masz taki jakis ciezki okres? Ostatnio tez mialam takie glupie mysli... ale czesto jest tak, ze ten stan napiecia i smutku przechodzi sam, warto dac sobie dzien czy dwa na spokojne przemyslenie tego ale nie przygnebianie sie. najlepiej pogadac z kims bliskim, chocierz z 1 osoba a jesli nie z bliskimi to przynajmniej z psychologiem szkolnym. Najgorsze co mozna zrobic w takiej sytuacji to zamkniecie sie w sobie i coraz wieksze pograzanie sie. Jesli chcesz pogadac, pisz na pv :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Po co mam żyć? - slon - 08 Sty 2015

Sam, chybba, widzisz, zeproblem nie tkwi w Tobie a w chorobie, w sensie, ze nie jestes beznadziejny i moglbys byc lubiany, skoro kiedys otaczalo Cie tak pokazne grono znajomych.i problem wyswmiewania dotyczy prawie kazdego, kto odstepuje od modelu ekstrawertcznego nastolatka z wianuszkiem kolegow. Nie jestes zrezygnowany, chcesz doswiadczyc tego co Cie czeka, sam fakt, ze dostrzegasz ile.nowego przed Toba , chociazby wspomniana dziewczyna, to spory plus. Ogromnym plusem jest tez Twoj wiek.


Re: Po co mam żyć? - Niered - 08 Sty 2015

Nie przegrałeś. Wolałbyś wpaść z jakąś siksą do której nic nie czujesz, oprócz fizycznego pociągu i żeby móc ją dalej posuwać zadłużyć się u chłopaków, którzy lubią łamać łapki i tym podobne. Leżąc w szpitalu dowiedzieć się że twoja dupencja znów jest w ciąży? Uzależnić się od amfetaminy czy innego ścierwa. Mieć znajomych od ćpania, którzy nieoficjalnie mają cię w dupiu? To jest prawdziwy syf, bo "żyjesz" najniższymi wartościami, powielając cierpienie i bezsens istnienia. Stając się kolejnym zabieganym humanoidem. Życzę Ci żebyś dożył 27 a potem zdał sobie sprawę, że najlepsze lata dopiero przed tobą. Prawdziwa miłość, rodzina, bogate wartości i tacy też znajomi.


Re: Po co mam żyć? - Smętny - 08 Sty 2015

Kurde, widzę po Waszych postach, że to jednak nie przypadek, że mnie też taplanie się w tym bagnie (fobia + osobowość unikająca) zaczęło się w wieku 14-15 lat. Do tego czasu też prowadziłem w miarę normalne życie. Tzn. nigdy nie byłem roześmianym imprezowiczem, ale mimo wszystko miałem jako takich znajomych, wychodziłem z nimi czasem grać w piłkę (to były czasy sprzed internetu i telefonów komórkowych :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ze znajomymi można było tylko pogadać osobiście) itp. A potem.. Bez jakiegoś wyraźnego powodu zacząłem się izolować od ludzi i zamykać w swoich 4 ścianach. Tak że z jakiegoś względu to cholerstwo lubi się nasilać akurat w tym wieku... Może faktycznie jak pisze Placebo ma to związek z dojrzewaniem. Unikając z czasem wszelkich kontaktów z ludźmi (poza szkołą, do której musiałem chodzić) stałem się outsiderem na własne życzenie. I wiesz co? Minęło kolejne 15 lat, i ja do teraz siedzę w tym domu i dalej boję się z niego wyjść. Zmieniło się tylko tyle, że zamiast obowiązku wychodzenia z domu do szkoły, muszę wychodzić do pracy. Tak, że czym wcześniej zaczniesz z tym walczyć tym lepiej...

W każdym razie dostrzegasz problem, masz motywację by się zmienić, masz o co walczyć, to jest ważne. Musisz tylko nie rezygnować i się nie poddawać.


Re: Po co mam żyć? - Przegrany - 08 Sty 2015

Wiecie to nie tak że winie wszystko przez marihuanę bo jeszcze jak nie paliłem to też jakoś dziwnie się zachowywałem, powoli unikałem kontaktu z ludźmi. Myślę że wyciągnęła tą chorobę na zewnątrz która by wyszła prędzej czy później... od 14 roku już przestałem palić a sytuacja była i tak coraz gorsza...więc raczej to nie przez to. Ciężko gdzieś iść do psychologa bo przecież wyśmieją mnie i co. Jeszcze dochodzi do tego świadomość że już nigdy nie będę w pełni zdrowy.

Czasem są dni całkiem fajne aż chce się żyć, a nieraz to szkoda gadać...podziwiam was że niektórzy mają już tyle lat i jeszcze z tym czymś żyją... A co do dziewczyny ja nie chce nawet seksu, tylko pocałunków, bliskości przytulenia. Normalnego dogadywania się z ludźmi, wyjście czasem na imprezę, nie bać się równieśników i tego, że mogą mnie wyśmiać. Chcę czuć się w towarzystwie osób w moim wieku wyluzowany a nie ciągle zestresowany.




Mimo wszystko dziękuje za pomocne odpowiedzi.


Re: Po co mam żyć? - AronS - 08 Sty 2015

Stary jak to przeczytałem to pomyślałem "kurcze jakbym to ja pisał". Miałem tak samo no może z wyjątkiem, że ja się JESZCZE nie chciałem zabić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: masz 17 lat, ja mam 20. W Twoim wieku miałem niemal identyczne objawy jak Ty ale nadszedł czas studiów. Pomyślałem nowe miasto, nowi ludzie, szansa na "nowe życie". Uwierz mi, że da się zmienić swoje życie :Stan - Uśmiecha się: Nie mówie, że jest ze mną już wszystko okej bo nie jest ale w porównaniu z tym co było (np. bałem się zapytać o głupią reklamówke przy kasie w sklepie) postęp jest ogromny. Jeśli chcesz pogadać napisz na PW :Stan - Uśmiecha się:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.