PhobiaSocialis.pl
Moja historia - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Pozytywne historie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-23.html)
+--- Wątek: Moja historia (/thread-11972.html)



Moja historia - Paul - 03 Mar 2015

Witam wszystkich, którzy są zainteresowani i chcą poświęcić kilka minut, przeczytać kolejną historię o fobii społecznej. Mam na imię Paul (a właściwie to tylko moje wymyślone imię bo chcę pozostać anonimowy) nieśmiałość, strach, irracjonalny lęk to najczęstsze uczucia, które towarzyszyły mi w życiu. To pewnie wspólny mianownik dla nas wszystkich, którzy trafili na to forum. Urodziłem się w mało zamożnej(nigdy nie chodziłem głodny) rodzinie w małym miasteczku centralnej Polski. Moja mama pochodzi z patologicznej rodziny, jest bardzo wrażliwa, nerwowa, wręcz przerażona życiem, ciągle zmaga się z depresją(to pewnie stąd moja wizja złego świata). Ojciec to też raczej nieśmiały człowiek, mało towarzyski, bez własnego zdania, wycofany, mimo, że mieszkałem z nim pod jednym dachem przeszło 20 lat mało o nim wiem, tak jak i on o mnie. Nie pytał, nie interesował się, czuje że mnie kocha(nigdy tego od nich nie usłyszałem), tak jaki i matka, ale oboje nie umieją rozmawiać, okazywać uczuć.
Od czasu dzieciństwa czułem się nieprzystosowany, dziwny, wyobcowany i wtedy właściwie nie wiedziałem za bardzo czemu. Od podstawówki odczuwałem ogromy stres w sytuacjach społecznych, bałem się szkoły, spotkań z rówieśnikami, dalszą rodziną, czułem niepewność i lęk będąc poza domem. Dalszy ciąg edukacji to tylko pogłębianie się lęków, a w raz z rozwojem coraz dziwniejsze myśli na temat świata i życia. Apogeum lęku osiągnąłem w liceum, lęk przed każdy sprawdzianem, kartkówką(chociaż na ocenach mi nie zależało), ustna odpowiedź była dla mnie koszmarem do tego stopnia, że czasem kosztem jedynki mówiłem, że nic nie umiem, mimo, że byłem przygotowany. Przez ten okres czasu miałem tylko dwóch bliższych kolegów, żadnej dziewczyny, żadnych randek, uciekałem od towarzystwa, imprez zamykałem się w domu. Tylko w swoim pokoju czułem się dobrze, nie myślałem o tym co dalej, co chcę robić w życiu. Chciałem tylko jednego - nie czuć tego :Ikony bluzgi kochać 2: lęku, móc, żyć swobodnie jak inni. Chciałem wielu rzeczy, ale zawsze rezygnowałem bo brakowało mi odwagi.
Po liceum rok spędziłem w domu, niby to ucząc się i poprawiając maturę żeby iść na dobre studia(tak naprawdę w ogóle tego nie chciałem, przez mój lęk).Szukałem sposobu na to jak odciąć od siebie ten okropny lęk,znalazłem coś co pomogło chociaż doraźnie - porno(od którego się uzależniłem jak od narkotyku, którym moim zdanie pornografia jest) i co też w gruncie rzeczy nie wpłynęło dobrze na moją psychikę. Poprawiłem maturę, poszedłem(wyprowadzając się do innego miasta). Kompletnie nie mogłem sobie poradzić, na wykładach zastanawiałem się co ja tu robię, czy ktoś na mnie patrzy, obserwuję, ocenia, ćwiczenia ze strachu w ogóle opuszczałem, po zajęciach w domu stresowałem się kolejnym dniem na uczelni tak bardzo, że nie mogłem skoncentrować się na nauce. Wyjście do sklepu, rozmowa z kimkolwiek to był dramat okupiony ogromnym lękiem. Nie zaliczyłem pierwszego roku, wróciłem do domu, powiedziałem o moich lękach rodzicom, zapisali mnie do psychologa, byłem na kilku wizytach ale nie wiele to zmieniło(zaryzykuje stwierdzenie, że to przez niekompetencje psychologa) Przez kolejny rok dorabiałem roznosząc ulotki. Mieszkałem z rodzicami nadal, zaszywałem się w swoim pokoju, straciłem kontakt z kolegami, wpadłem w kompleksy na temat wyglądu, a właściwe to to, że jestem zbyt chudy przeszkadzało mi od dawna. Zacząłem czytać o swoich problemach, wtedy dowiedziałem się co to fobia społeczna. Postanowiłem, że wezmę się w garść, zacząłem ćwiczyć w domu i interesować się zdrowym odżywianiem, przytyłem kilka kilo, ale zainteresowanie przerodziło się w obsesję, do tego stopnia, że podporządkowywałem temu całe swoje marne życie.
W 2014 poszedłem na studia dzienne(dietetyka) znowu wyprowadzka z domu, po tym co przeczytałem na temat fobii wydawało mi się, że jestem silniejszy, po krótkim czasie okazało się jak bardzo się myliłem. Lęk był taki sam jak przy pierwszej próbie studiów, a może i większy, wytrzymałem 2 miesiące i zrezygnowałem, nie mówiąc o tym nikomu.
No dobra, a teraz zmiana klimatu, czas na jaśniejszą stronę mojego życia, czyli ostatnie kilka miesięcy. Znalazłem terapie Richardsa pewnie niektórym wam znaną, 2 tygodnie temu ją ukończyłem, od 3 miesięcy chodzę do psychoterapeuty. Od 3 miesięcy nie oglądam pornografii(nie było łatwo). I wiecie co, po raz pierwszy od lat czuję się rewelacyjnie, po prostu mógłbym góry przenosić. Patrzę na świat zupełnie inaczej, praktycznie w ogóle nie odczuwam lęku, patrze na świat w różowych barwach, kocham życie mimo, że nie mam nic, tylko zmarnowane lata. Rozmawiam z ekspedientkami w sklepach, patrzę ludziom w oczy, uśmiecham się do nich, zagaduję dziewczyny, flirtuję z nimi, czuję się fantastycznie. Medytuję, zacząłem biegać, nie odczuwam już kompleksów, chcę wreszcie zacząć chodzić na imprezy, koncerty, zdać prawo jazdy i wiele innych. Chcę żyć, mocno Wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, dzieciakiem poszukującym szczęścia...
Ale, cała moja rodzina myśli, że studiuję, a ja ani nie studiuję, ani nie mam pracy. I tu część, w której chciałbym się was poradzić. Co dalej? Mam 24 lata, żadnej pracy, dwa raz przerwane studia, okłamuję rodzinę,siedzę teraz sam w wynajętym pokoju. Powiedzieć im? Boje się, że się ode mnie odetną, a ja nie mam grosza przy duszy. Co wtedy? Za co będę jadł? Znaleźć pracę? Bardzo bym chciał? Ale czy ktoś przyjmie 24 latka bez studiów, bez zawodu, bez doświadczenia? Jak wytłumaczę tą 5 letnią przerwę w życiorysie? Gdzie pytać? Całe życie skupiałem się tylko na tym żeby nie czuć lęku, nie myślałem o niczym wokół. Dlatego teraz nie wiem od czego zacząć moje nowe życie. Co zrobić? Pomóżcie kochanie, doradźcie :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja historia - achino - 03 Mar 2015

I ta radykalna poprawa zdrowia psychicznego to po terapii Richardsa, bieganiu, medytacji oraz kilku wizytach u psychologa? Skoro jest tak dobrze, to pozostaje pogratulować. Teraz możesz po prostu wrócić na studia i podjąć pracę. W wieku 24 lat nie ma żadnych "przerw w życiorysie". Ludzie nierzadko zaczynają pracować nawet ok. 30. Wytłumaczyć to można byle czym, choćby pobytem za granicą albo opieką nad chorym członkiem rodziny. Można nawciskać kitu w CV - to nie dokument państwowy, tylko zwykły świstek papieru. Twoja historia jest pełna sprzeczności, tak jak Twoje cudowne ozdrowienie.


Re: Moja historia - Paul - 03 Mar 2015

Tak, głownie terapia richardsa się do tego przyczyniła, dużo rozmyślań i rozmów z samym sobą. Sam jestem zdziwiony swoimi myślami i zachowaniem. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałem sobie tego, że wyjdę do klubu albo na koncert, porozmawiam z obcą osobą, to była dla mnie abstrakcja, na samą myśl serce mi waliło i czułem ogromny lęk, a teraz robię to i czuję się z tym dobrze. Miałem w swoim życiu okresy lepsze i gorsze, ale teraz po raz pierwszy czuję, żę to prawdziwa zmiana. O jakich sprzecznościach mówisz?


Re: Moja historia - achino - 03 Mar 2015

Bo skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Gdybyś rzeczywiście nie czuł lęku, to od rana do wieczora biegałbyś po urzędach, pośrednictwach pracy, uczelniach (niektóre rekrutują jeszcze na semestr letni), załatwiałbyś tysiące spraw. Ty zaś wchodzisz na forum i w gruncie rzeczy wydajesz sie bezradny jak większość tutejszych osób.


Re: Moja historia - Zasió - 03 Mar 2015

oj tam oj tam! szukasz diury w całym niczym naczelny maruda Zas! i zadrościsz!


Re: Moja historia - achino - 03 Mar 2015

No pewno, że zazdroszczę :-) Chciałbym, żeby mi nagle minęło jak ręką odjął :-)


Re: Moja historia - Paul - 04 Mar 2015

Z tą bezradnością masz pewnie trochę racji, ale wynika ona raczej z tego, że nagle zacząłem inaczej patrzyć na życie, zmieniłem priorytety, próbuje nowych rzeczy i przez to czuję się może trochę zagubiony, dlatego pytam:Stan - Uśmiecha się: I z tym, że minęło jak ręką odjął, to nie tak, to był stopniowy proces, przez te kilka miesięcy dużo pracowałem nad sobą.


Re: Moja historia - BlankAvatar - 04 Mar 2015

czyżby odczuwanie negatywnych emocji jak lęk, strach o przyszłość, przygnębienie czy wstyd świadczyło o fobii społecznej moi mili fobicy?

cz zawsze, w przypadku, gdy ktoś wyleczony napisze, że ma jakieś trudności, to pojawiają się dziwaczne komentarze, sugerujące, że jeszcze jest chory?

Czy w wyobrażeniach fobików ludzie zdrowi są permanentnie szczęśliwi i nie potrafią odczuwać negatywnych emocji (a już lęku czy przygnębienia w szczególności)?

Zazdrość to taka brzydka emocja :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


anyway, achino dobrze Ci OPie:

"W wieku 24 lat nie ma żadnych "przerw w życiorysie". Ludzie nierzadko zaczynają pracować nawet ok. 30. Wytłumaczyć to można byle czym, choćby pobytem za granicą albo opieką nad chorym członkiem rodziny. Można nawciskać kitu w CV - to nie dokument państwowy, tylko zwykły świstek papieru."

Tym bardziej, że będziesz szukał jakieś typowej pierwszej-pracy, gdzie zamiarem pracodawcy nie jest prześwietlenie Twojej duszy, tylko zatrudnienie pracownika stwarzającego pozory ogarnięcia. Także teraz pozostaje tylko kwestia tego, byś przełamał swoje bariery.


Re: Moja historia - achino - 04 Mar 2015

Masz rację BlankAvatar, u fobików występuje często fałszywe interpretowanie naturalnych emocji i reakcji fizjologicznych jako stanów patologicznych. Oglądałem na YT wykład Jonathana Berenta. Aby zademonstrować, czym jest stres, powiedział, że za chwilę wybierze z widowni jakąś osobę. Wszedł na widownię i przez chwilę po niej krążył, szukając właściwej osoby. Oczywiście wcale jej nie zaprosił do mównicy. Był to jedynie eksperyment. Zapytał zebranych, co czuli w tej sytuacji? Przyspieszone tętno, pocenie się? Zwykle ludzie nie przywiązują do tych objawów wagi, odbierają je jako nieprzyjemną (niekomfortową), ale naturalną reakcję organizmu (stres jako fizjologiczna adaptacja do zmieniających się warunków środowiska). Fobicy jednak interpretują tę naturalną, fizjologiczną reakcję jako stan olbrzymiego zagrożenia, jako stan patologiczny, groźną i niebezpieczną sytuację i jednocześnie chorobę. Dlatego, jak mówi Jonathan Berent - musisz nauczyć się tego, by czuć się komfortowo z tym, że nie czujesz się komfortowo.

Opisana sytuacja jest tutaj od 15.15:

https://www.youtube.com/watch?v=74Np6UfjtvA


Re: Moja historia - Zasió - 04 Mar 2015

No co ja poradzę, jak ktoś pisze, że czuje się za+:Ikony bluzgi kochać 2: wartościowym człowiekiem który chce brać z życia garściami a potem pisze, że nie wie czy znajdzie jakąkolwiek pracę, to mam wątpliwości. Bo przecież wytykajo w internetach, że takie niskie poczucie wartości i wizja, że sie nawet na robola w magazynie ktos nie nadaje, to typowy objaw samooceny na poziomie Rowu Mariańskiego. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Tak, tak, życie nie jest czarno białe - wiem.
Dlatego autor pewnie znajdzie coś w szeroko pojętym handlu i usługach, żeby już nie pisać o zapierniczaniu na budowie.


Re: Moja historia - ann_1992 - 06 Mar 2015

hej Paul
miło się czyta drugą część Twojej wiadomości, o tym, że tyle zmieniło się na lepsze w Twoim życiu, że już nie masz tych przykrych stanów lękowych co kiedyś. ja jestem właśnie w trakcie terapii Richardsa i wiem, że to, że ją zaczęłam to najlepsze co mogłam dla siebie zrobić. co dzień staram się z wiarą czytać kolejne jej części.
co do Twoich wątpliwości o tym co dalej zrobić z życiem.. też mam wiele takich. mam jakieś tam studia, ale nie chcę pracować w tym do czego te studia mnie 'przygotowały'. chyba od nowa zacznę licencjat, mimo że mam 23 lata.
nie ma co się przejmować wiekiem. lepiej dać sobie czas na podjęcie trafnej decyzji o tym co dalej robić w życiu.


Re: Moja historia - Jaro142 - 08 Mar 2015

To dobrze ,że się podniosłeś i tak świetnie poszła ci walka z tą fobią :-D Ja również pracuję nad sobą stosując właśnie terapie Richardsa. Jutro zaczynam ostatni rozdział i muszę powiedzieć ,że jest poprawa o jakieś 20-25% także szału niema ale tragedii też nie jeszcze dużo pracy mi zostało. Muszę przyznać ,że fobik który decyduje się na psychoterapeutę ma u mnie duże uznanie bo ja na ten moment nie widzę się na fotelu u jakiejś innej osoby opowiadając o moich problemach :-)


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.