PhobiaSocialis.pl
Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... (/thread-12220.html)



Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - mql - 06 Kwi 2015

Witam. Przed chwilą założyłam konto na tym forum, ponieważ widzę, że dużo osób się tutaj wypowiada, a pilnie potrzebuję porady.

Od 6 miesięcy regularnie biegam, chociaż raczej tego biegiem nazwać nie można, bo jest to po prostu męczenie się, ciągła walka o kolejny oddech i rozglądanie się naokoło, czy czasem ktoś nie nadchodzi.

Od dziecka wolałam spędzać czas sama, bo kontakty z innymi mnie nudziły. Dzieciaki ze szkół zawsze wydawały mi się dziecinne i jakieś dziwne. Zawsze ludzie uważali mnie za starszą, niż byłam, a i ja sama czułam się doroślej. Teraz mam 20 lat, a czuję się jakbym miała z co najmniej 40tke. Nie mam znajomych, co praktycznie mi nie przeszkadza, ale jednak czasem chcę gdzieś wyjść w wolnym czasie, a nie mam z kim. Jeśli już gdzieś idę, to do małego sklepu po zakupy, albo pod blok z psem.. no i co jakiś czas jeszcze do pracy.

Zakupy robię poprzez internet, bo jak wchodzę do jakiejś galerii, to od razu panikuję. Czuję jakby każda obecna tam osoba obserwowała każdy mój ruch i oceniała mnie (oczywiście negatywnie). Jak idę tam z kimś, to już tego uczucia nie mam.

Jeśli podczas spaceru z psem, albo stania w kolejce w sklepie, ktoś zaczyna ze mną rozmowę, to chcę, żeby to jak najszybciej się skończyło i żebym mogła się skupić na swoich myślach. Męczą mnie bezsensowne rozmowy i narzekania i nie mam wtedy zazwyczaj niczego do powiedzenia. Zanim coś powiem, to zastanowię się, czy się nie ośmieszę, więc zazwyczaj jest za późno na odpowiedź.

Podczas PRÓBY biegu ciągle mam wrażenie, że ludzie na mnie patrzą z okien. Nawet jak pójdę biegać o 4 nad ranem. Poza tym biegam tylko jak jest ciemno, bo inaczej wiadomo, że więcej ludzi będzie mnie mijać. Naprawdę nie wiem jak ja te 6 miesięcy przetrwałam. Na początku niby jest ok. Zaczynam biec, spokojny oddech nad którym mam kontrolę i pozytywne myśli, że jest wszystko w porządku i nikogo nie ma. Ale po tej myśli już jest gorzej. Wtedy zaczynają się myśli typu: "A co, jeśli ktoś za mną idzie?", "Dlaczego znowu mam nieregularny oddech, przecież na pół miasta mnie słychać.", "Ja dalej nie dobiegnę! Już w ogóle nie mogę złapać oddechu.".
Najpierw staram się nie myśleć o tym w jaki sposób oddycham, ale jednak po paru chwilach kończą mi się tematy do rozmyślań i słyszę tylko równy oddech, który po chwili przeradza się w zadydzkę, bo zaczynam panikować.
Podczas powrotu do domu z pracy/ze sklepu też tak czasem jest, kiedy kogoś mijam.
Na początku myślałam, że może mam coś z płucami, ale chyba jest większe prawdopodobieństwo, że jest to na tle nerwowym.

Kiedy stoję w kolejce i nikogo za mną nie ma, to jestem spokojna, ale jak widzę, że ktoś wchodzi i zaraz za mną stanie, to znowu panika. W tym momencie przesuwam się do przodu, żeby tylko oddalić się od tej osoby i czuję jak mam bardziej jakoś 'przyduszony' oddech.
To samo jest, kiedy słucham czegoś z telefonu. Mam wrażenie jakbym nie panowała wtedy nad tym, co się dzieje wokół mnie.

Odkąd pamiętam miałam myśli samobójcze, o których nikomu oczywiście nie mówiłam. Lata szkolne są najgorszym moim wspomnieniem. Wtedy nabawiłam się problemów z żołądkiem, przez które do tej pory nie mogę iść do pracy, do której chcę.
W zeszłym roku przywiozłam ze sobą psa, który trochę pomógł mi się pozbierać i czułam poprawę w samopoczuciu, ale znowu czuję się źle.
W tym roku zaczęłam medytować i widzę, że jestem w stanie lepiej panować nad problemami z żołądkiem, ale jestem przekonana, że pójście do pracy znowu tę sytuację pogorszy.

Aktualnie pracuję jako korepetytor i naprawdę lubię to zajęcie, ale jeśli wiem, że dziecko jest spokojne i jest cisza podczas zajęć, to ponownie się stresuję i chce mi się jeść. Zazwyczaj wtedy odwołuję zajęcia i wszystko zależy od tego, czy dobrze się fizycznie czuję. Cisza mnie na tyle stresuje, że nawet nie chodzę na żadne szkolenia, na które zawsze chciałam iść. Od razu wiem, że nie wytrzymam tam psychicznie. Zanim cokolwiek zrobię, to najpierw przemyślę, co się może wydarzyć i czy nie zachce mi się jeść, czy po raz kolejny nie zacznie mi się przelewać (IBS) i czy nie dostanę skurczów... Dlatego też nie prowadzę zajęć z dorosłymi - jest za cicho i nie panuję nad sobą.

Za czasów szkolnych jadłam mało, bo po paru chwilach miałam bóle. Teraz jem dosłownie co chwila, a pomimo to mam niedowagę. To tak jakby każda bardziej stresująca sytuacja miała wpływ na spalanie tego. Już widzę sytuację, kiedy muszę wysiąść do klienta (PH) i za każdym razem muszę zjeść kanapkę, bo nie wytrzymam z głodu. Tak też robię teraz i mam tego dosyć.


-------------



Trochę długi ten tekst wyszedł, ale jedynie tutaj mam możliwość zadania pytań i (mam nadzieję) otrzymania odpowiedzi, bo wizyty u psychologów zawsze kończą się płaczem i wspominaniem o przeszłości, o której naprawdę chcę zapomnieć.

I teraz pytanie, czy wyżej wymienione sytuacje kwalifikują się pod fobię społeczną, czy to może jest jeszcze coś innego?

Co ja mam zrobić z tym bieganiem? Czy ktoś ma podobne objawy i jakoś sobie z tym radzi? Ja na pewno nie zrezygnuję z biegów, bo dopóki mogę biec czuję się rewelacyjnie i w żaden sposób nie zmuszam się do tego.. Chcę tylko dalej rozwijać się w tym kierunku, a to, przez co muszę przechodzić przeszkadza mi w tym.

Gdzie ewentualnie (w ostateczności) mogłabym się zgłosić, albo lepiej w jaki sposób wy sobie z tym radzicie? Ci wszyscy 'specjaliści' naprawę zbyt dobrego wrażenia na mnie nie zrobili..


Re: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - masterblaster - 06 Kwi 2015

Cześć, Twoja historia przypomina mi pewne własne doświadczenia. Z tego co sam się orientuję "fobia" jest tu jedynie jednym z wielu elementów układanki (objawem jak inne). Wszystko o czym piszesz ładnie do siebie pasuje. Osobiście, na dobry początek polecał bym ugryźć problem na najbardziej podstawowym poziomie, który wpływa na wszystko inne. Mam na myśli styl odżywiania. Odpowiednia dieta za jednym zamachem pomaga opanować przewlekłą hipoglikemię, IBS, nadwrażliwość na irytujące składniki pokarmowe, złe wchłanianie i różne zaburzenia metaboliczne, co z kolei wpływa pozytywnie na kondycję mózgu, systemu nerwowego i kondycję w ogóle (bieganie). Ciekaw jestem czy próbowałaś już jakoś bardziej kompleksowo zmieniać sposób odżywiania (mam pewne wątpliwości, bo napisałaś o napadach głodu i zabijaniu ich kanapkami). Polecał bym też bardzo uważać aby się nie forsować przy bieganiu..


Re: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - mql - 06 Kwi 2015

masterblaster napisał(a):Cześć, Twoja historia przypomina mi pewne własne doświadczenia. Z tego co sam się orientuję "fobia" jest tu jedynie jednym z wielu elementów układanki (objawem jak inne). Wszystko o czym piszesz ładnie do siebie pasuje. Osobiście, na dobry początek polecał bym ugryźć problem na najbardziej podstawowym poziomie, który wpływa na wszystko inne. Mam na myśli styl odżywiania. Odpowiednia dieta za jednym zamachem pomaga opanować przewlekłą hipoglikemię, IBS, nadwrażliwość na irytujące składniki pokarmowe, złe wchłanianie i różne zaburzenia metaboliczne, co z kolei wpływa pozytywnie na kondycję mózgu, systemu nerwowego i kondycję w ogóle (bieganie). Ciekaw jestem czy próbowałaś już jakoś bardziej kompleksowo zmieniać sposób odżywiania (mam pewne wątpliwości, bo napisałaś o napadach głodu i zabijaniu ich kanapkami). Polecał bym też bardzo uważać aby się nie forsować przy bieganiu..

Witam. Dziękuję bardzo za odpowiedź. Jeśli chodzi o dietę, to już raczej nic tutaj nie pomoże.
Jestem wegetarianką od 2 lat i jest to samo, co było kiedy jadłam mięso.. Dostawałam od lekarzy listę z opisem co moge jeść, a co powinnam unikać. Oczywiście stosowałam się do niej.
Wykluczyłam w 80% produkty mleczne z powodu nietolerancji na laktozę/alergii(?)
Kiedy wiem, że nie muszę prowadzić żadnych zajęć, to jest o wiele lepiej. Z miesiąc temu osoby, które uczyłam miały ferie i zdecydowałam, że przez te 2 tygodnie będę jeść to, co chcę i nie będę się ograniczała do podstawowych rzeczy, które wiedziałam, że mi nie zaszkodzą. Wcześniej dosłownie wszystko co zjadłam mi szkodziło. Do tego zażywałam tonę tabletek, które kosztowały mnie po ok. 70-coś zł za jedno opakowanie.. Różnica jest, ale jednak nadal jestem przyzwyczajona do zjedzenia czegoś przed wejściem na zajęcia/na spotkanie... Bo czasem dam radę wytrzymać te 2 godziny na np. połowie kanapki, a czasem muszę z dwie zjeść na siłę, bo wiem, że zaraz dostanę napadu głodu.
Wyniki na pasożyty zrobiłam i nic nie mam. Wyniki badań na krew lepsze, niż kiedy jadłam mięso i miałam anemię.
Wyniki na pasożyty zrobiłam, bo w nocy, przez ok. 3-4 miesiące wybudzałam się po 5-6 razy, żeby coś zjeść. Miałam dosłownie przeczyszczony żołądek, jakbym z miesiąc nie jadła. Od 2 miesięcy mam z tym jak na razie spokój, ale nie wiem co pomogło.
Tak więc chyba wszystkie możliwe sposoby próbowałam, w tym wykluczenie glutenu, ale nadal jest słabo. Duża różnica jest, ale nadal przeszkadza mi to w normalnym funkcjonowaniu i nie mogę pójść do pracy, bo wiem, że będzie z tym problem.


Re: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - Zasió - 06 Kwi 2015

Jedz więcej, żeby się najeść. Wszak i stres zwiększa zapotrzebowanie...


Re: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - L1sek - 06 Kwi 2015

Czyli pomimo tego całego strachu i problemów w oddychaniem podczas biegu, bieganie i tak sprawia Ci radość?

A byłas u zwykłego lekarza rodzinnego z tymi problemami żołądkowymi?


Re: Problemy z bieganiem, powracające stany depresyjne... - masterblaster - 06 Kwi 2015

@mql, dokładnie nie opisałaś co jadasz więc tak trochę w ciemno napiszę, że odnośnie Twojego przypadku najbardziej podejrzanym czynnikiem wydają mi się "kanapki". Nawet z własnego doświadczenia wiem, że pieczywo jest bardzo zdradliwe - niby szybko gasi głoda ale łatwo wpędza jakiś obłęd i przymus, można by powiedzieć dosłownie nałóg, bo wystarcza na coraz krócej, chociaż jada się więcej. Słyszałem niedawno jak ktoś (kobieta) twierdziła, że bez zjedzenia przynajmniej jednego chleba nie przeżyje dnia i nawet w nocy wstaje jeść kanapki, bo ma napady głodu. Zamieszane są tutaj takie kwestie jak
- niestabilny poziom glukozy (np. białka mleka i gluten promują insulinooporność a kazeina potrafi wyzwalać wyrzut insuliny w najmniej odpowiednim momencie - cukier szybko spada, uderza adrenalina, panika itp.),
- nieszczelne jelita i bariera krew-mózg (gluten i białka mleka typowo się do tego przyczyniają),
- cicha reakcja alergiczna/nadwrażliwości/IBS (m.in. typowo mleko i gluten),
- wysoki poziom histaminy (prawdopodobna wrodzona predyspozycja),
- uzależnienie od opiatów (np. pochodne glutenu i kazeiny) - znacznie lepsze są wybiegane endorfiny..

Więc jeśli masz na myśli zwykłe kanapki oraz jakiekolwiek produkty mleczne to mz. może być bardzo słaby punkt, który potrafi dosłownie wszystko zepsuć.
Nie znaczy to jednocześnie, że pozbycie się samego glutenu i pochodnych mleka rozwiąże wszystkie problemy - z pewnością nie należy się tego spodziewać. Może dać jednak odczuwalną poprawę oraz umożliwić zadziałanie innych środków/terapii..


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.