PhobiaSocialis.pl
czy to urojenia? prosze o odzew - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Inne zaburzenia lękowe (https://www.phobiasocialis.pl/forum-12.html)
+--- Wątek: czy to urojenia? prosze o odzew (/thread-12670.html)



czy to urojenia? prosze o odzew - nataria - 26 Cze 2015

Czy to urojenia? w nocy nie moge spac do 5 (nie zawsze co noc) poniewaz czuje straszny niepokoj i mysle ze spowodowany jest obecnoscia duchow\demonow w moim pokoju ktore przychodza za kare porzucenia praktykowania specyficznych pogladow

Mysle ze te duchy moga wplywac na moje mysli i czasem robia to np. natretne i zle mysli lecz sporadyczne o moich rodzicach i zwierzetach by przykladowo zerwac mojemu krolikowi trujaca rosline lub zyczenie smierci rodzicom..

U lekarza dostalam 75mg pernazyny i 1mg rispoleptu ale nie powiedzial mi czy to urojenia... balam sie tez ze kiedy zasne po lekach duchy cos zlego mi zrobia jednak pomyslalam ze moze sie myle i te demony nie istnieja jednak (dlatego nie wiem czy to urojenia czy wyobraznia) i leki biore od 2 dni.

W swoje przekonania dalej wierze jednak nigdy nie bylo to przekonanie na 100% a 99% .. czy mimo to sa to urojenia? :Stan - Niezadowolony - Złości się:


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - tPoH - 26 Cze 2015

Bierz leki dalej. Jak nie pomogą, to zostaje tylko gorliwa modlitwa.

A tak na serio. To słaba prowokacja z Twojej strony albo możesz mieć schizofrenię. Na forum odpowiedniej pomocy nie otrzymasz. Idź do dobrego psychiatry. Innego wyjścia, obawiam się, nie ma.


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - nataria - 26 Cze 2015

tPoH napisał(a):Bierz leki dalej. Jak nie pomogą, to zostaje tylko gorliwa modlitwa.

A tak na serio. To słaba prowokacja z Twojej strony albo możesz mieć schizofrenię. Na forum odpowiedniej pomocy nie otrzymasz. Idź do dobrego psychiatry. Innego wyjścia, obawiam się, nie ma.

Zadna prowokacja.. zreszta nie rozumiem w jakim celu? szczerze opisalam objawy
Ja wiem ze lekarz a nie forum, problem i cel zadania pytania byl taki ze psychiatra nie powiedzial mi czy to urojenia tylko wypisal recepte i powiedzial "zobaczymy..." a ja slyszalam ze urojenia maja to do siebie ze odczuwajacy je ma co do nich `100% pewnosci,
Nie slysze glosow nie mam halucynacji pytanie zadaje bo majac pewnosc nabralabym dystansu


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - verti - 26 Cze 2015

Jestem w stanie uwierzyć w to co mówisz. Ja przez wiele miesięcy miałem takie coś, że jak kładłem się wieczorem do łóżka, to obawiałem się, że nie wiadomo skąd będą wchodzić na mnie pająki. Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło. Może głupie, ale te myśli były uciążliwe. Jednak nie wiem co miałbym Tobie doradzić.


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - Kamelia - 27 Cze 2015

Jak dla mnie to wygląda na silne natręctwa. Czasem mogą przyjąć taką postać, że człowiek sam zaczyna powątpiewać, czy to tylko wytwór wyobraźni czy działanie sił zewnętrznych. Na moje oko zdecydowanie to pierwsze.

Na Twoim miejscu brałabym leki ( nie są to jakieś straszne dawki ) i zobaczysz, czy coś się zmieni. W psychiatrii już tak jest, że niczego nie można być pewnym na 100%... lekarze też bardzo często mają wątpliwości, bo swoją diagnozę muszą oprzeć na tym, co im przedstawia pacjent / ewentualnie jego rodzina.

Póki co bez obaw i paniki :Stan - Uśmiecha się:


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - tPoH - 27 Cze 2015

Cytat:Zadna prowokacja.. zreszta nie rozumiem w jakim celu? szczerze opisalam objawy
Ja wiem ze lekarz a nie forum, problem i cel zadania pytania byl taki ze psychiatra nie powiedzial mi czy to urojenia tylko wypisal recepte i powiedzial "zobaczymy..." a ja slyszalam ze urojenia maja to do siebie ze odczuwajacy je ma co do nich `100% pewnosci,
Nie slysze glosow nie mam halucynacji pytanie zadaje bo majac pewnosc nabralabym dystansu

Przepraszam. Odpowiedziałem trochę lekkomyślnie, a problem jest poważny.
Niestety, pozostaje Ci tylko czekać na reakcję Twojego organizmu na podane leki. Jak nic się nie poprawi, poinformuj o tym psychiatrę, a jeżeli ten oleje temat i dalej będzie faszerował Cię lekami, które nie dają żadnego rezultatu, to chyba jednak zmiana psychiatry by nie zaszkodziła.


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - iLLusory - 27 Cze 2015

natario, jeśli wcześniej zagłębiałaś się w tematykę demoniczną, to niestety, ale właśnie pózniej sprawy przybierają taki obrót. Psychiatra nic Ci nie odpowiedział, ponieważ on tutaj nic nie pomoże. Wydaje mi się, że liki które przepisał mogą zmniejszać uczucie strachu i najlepsze teraz dla Ciebie będzie abyś nie dawała z siebie strachu. Jeśli będziesz ignorować te myśli, które Cię straszą, powinny odpuścić.


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - Mar - 27 Cze 2015

nataria, mialam bardzo podobnie jak Ty teraz. Podczas depresji gdy nie było nikogo kto zapewniłby mi poczucie bezpieczeństwa, zaczęłam mieć takie sytuacje. Nie tylko z powodu braku poczucia bezpieczeństwa ale również moich zainteresowań. Gdy nawiedzały mnie ponure myśli, zagłębiałam się w różne informacje na temat zjawisk paranormalnych i rzeczy niedobrych typu demony, piekło szatany i upadłe anioły :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: . Od dziecka byłam bardzo wierząca, więc do obaw przed demonami doszły obawy przed samym Bogiem. Gdy była burza, bałam się i płakałam, ponieważ nawiedzały mnie myśli o jego gniewie. Miałam wrażenie, że mnie ukarze tak samo jak moją rodzinę, a dlaczego? Bo podczas moich załamań nerwowych trochę źle mówiłam o Bogu. Nie tylko w nocy ale i w dzien miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i napewno nie był to ktoś dobry. Czułam obecność duchów/demonów, miałam wrażenie że mnie skrzywdzą. Bałam się ciemności gdyż pojawiały się przy niej natrętne myśli przedstawiające straszne twarze pojawiające się nagle przede mną. Nawiedzały mnie koszmary, w myślach rozmawiałam z wymyślonym upadłym aniołem. Miałam również myśli samobójcze, jednak wtedy widziałam dobrego anioła mówiącego, że jeszcze nie czas, lub upadłego mówiącego że jeszcze muszę cierpieć bo nie jestem gotowa. Miałam wrażenie, że gdy dostanę zawału serca z powodu jego bólu (stres), to będzie znak, że mnie dopadli. W nocy gdy przez sen rzucałam się w łóżku i nabywałam siniaków, myślałam że to "oni" próbowali mnie skrzywdzić. Nie wiem czy był to dobry sposób, ale zagłębiłam się bardziej w te dobre zjawiska, typu anioły i pozytywne myśli. Uwierzyłam że mam jakąś tam moc dzięki, której mogę odpędzic te demony. Głównie koncentracja na miłości i "światłu", które rozciągałam na całe mieszkanie aby "chronić" mnie i moich domowników, dawaly mi jakiś rodzaj spokoju. Nawet doszło do tego, że myślałam o sobie jako o aniele, którego zesłano na ten świat za coś co zrobiłam po tamtej stronie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jednak najbardziej mi pomogło pozbycie się przekonań religijnych. Zaczęlam czytać filozoficzne książki i koncentrować się na psychologii społecznej. Dużo rozmyślałam i odpowiadałam sobie na pytania, a wszystko starałam się wytłumaczyć logicznie. Mam wrażenie, że im więcej wiesz tym mniej się boisz.
W skrócie, na obawy z powodu wiary w złe rzeczy odpowiedziałam wiarą w dobre rzeczy a później stopniowo zmniejszałam swoją wiarę w jakiekolwiek religijne sprawy. Prawdziwe odrzucenie wierzeń religijnych bardzo pomaga. Jednak u mnie poszło to w skrajność i teraz gardzę wszystkim co religijne bo kojarzy mi się to z bojaźliwością i niezrozumieniem (dużo czytałam o historii kościoła, to również pomogło mi przestać wierzyć w to co nauczano).
Na wszystko potrzebowałam czasu, jednak to i tak było ryzykowne ponieważ mogłam przez to jeszcze bardziej namieszać w glowie. Dużo mi pomogło opowiadanie o tym osobie zaufanej, która nie oceniała tylko słuchała. Wtedy można wyrzucić swój strach. Mówiąc o lękach możesz na nie spojrzeć. Ja najczęściej czułam przy tym, że wygaduję głupoty i sama nie wierzyłam w to co mówię. Dzięki temu strach nie był taki silny, ponieważ wiedziałam, że to tylko mój wymysł. Ciemności nadal się boję, niedługo będę miała okazje sprawdzić czy wciąż posiadam te lęki (po długiej przerwie znów będę spać sama w domu)

Jednakże to co piszę to tylko moje doświadczenia z którymi sobie radziłam. Tak więc nie muszą być prawidłowe.
Tak czy inaczej rozmawiaj z psychiatrą nie tylko o problemach teraźniejszych. Moźe problem tkwi w przeszłości, która jest przyczyną Twoich uzależnień i natrętnych myśli.

Może nnie warto zastanawiać się czy to chroba czy też nie. Zaakceptowanie problemów jako choroby psychicznej jest według mnie zatrzymaniem się z powodu tejże akceptacji. Często gdy ktoś myśli, że jest chory traktuje swoje objawy za jeszcze poważniejsze niż wcześniej a wtedy moim zdaniem trudniej jest sobie z nimi radzić. Możliwe, że zależy to od osoby i sytuacji, jednak uważam że problemu nie można bagatelizować ale również nie powinno się go zwiększać, zmniejszając przy tym poczucie własnej siły w walce z tym problemem. Nie dawaj się, staraj się nie traktować poważnie tych demonów, uważaj je za coś małego i nic nie znaczącego, że jesteś silniejsza a później pozbądź się myśli o nich, ponieważ one nie istnieją. Piekło istniej tylko w naszych myślach, tak samo jak niebo. Pomocne jest myślenie, że nie istnieją rzeczy nadprzyrodzone, wszystko jest zwyczajne nawet myśl, że mamy dusze a najważniejszy jest rozwój (wiem, wiem trochę się kłóci)
Mam wrażenie, źe masz depresje i przez jakieś doświadczenia z przeszłości nie czujesz się bezpiecznie. Najczęściej powodem są rodzice, którzy go nie zapewnili jeśli chodzi o bezpieczeństwo na poziomie emocjonalnym. Albo tak często się Tobą opiekowali, że teraz będąc oddalona od ich "opieki" czujesz się zagubiona. Tak czy inaczej przeszłość może być kluczem do Twoich lęków.

Żeby nie było, że stałam się całkowicie niewierząca. Akceptuję istnienie Boga jednak nie jako istote, lecz wszystko co nas otacza. Skoro jest wszystkim to jest też mną, dlatego nie będę się do niego modlić lecz sama działać aby osiągnąć swój cel, nie krzywdząc przy tym tak wielu ludzi (zawsze kogoś krzywdzimy, ponieważ nie ma ani dobrych ani złych, wszystko jest połączone, jedno nie może żyć bez drugiego, dlatego nie ma skrajności jest tylko odpowiedzialność, konsekwencje, a przynajmniej w moim odczuciu). Teraz dla mnie modlenie się do Boga jest jak pisanie do mikołaja aby dał nam to czego chcemy. Modlenie samo w sobie nie jest złe, po prostu ważne są pozytywne myśli a nie formułki i prośby oraz strach, który tak bardzo nas ogranicza. Dobra, koniec z przekonaniami, znów się rozpisałam. Przepraszam jeśli kogoś tym urażę, wiadamo każdy ma swoje przekonania a ja zawsze mogę się mylić :Stan - Uśmiecha się:

Odpowiem, przynajmniej jak ja to widzę. Nie masz urojeń, po prostu za bardzo wierzysz w to co widzisz i masz problemy, które trzeba rozwiązać. Pamiętaj, że Twoje sny, myśli, wizje i wyobraźnia manifestują to z czym aktualnie masz problemy. Niekoniecznie dosłownie ale jednak.

Przypomniałaś mi, że muszę opowiedzieć o tych przeżyciach psychologowi (niedługo pierwsza wizyta). To dość ważna sprawa, ciekawi mnie co mi odpowie na to wszystko :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Życzę Tobie powodzenia, mam nadzieję że pozbędziesz się tych lęków, wiem jakie potrafią być uciążliwe.


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - nataria - 27 Cze 2015

Joanna95 napisał(a):nataria, mialam bardzo podobnie jak Ty teraz. Podczas depresji gdy nie było nikogo kto zapewniłby mi poczucie bezpieczeństwa, zaczęłam mieć takie sytuacje. Nie tylko z powodu braku poczucia bezpieczeństwa ale również moich zainteresowań. Gdy nawiedzały mnie ponure myśli, zagłębiałam się w różne informacje na temat zjawisk paranormalnych i rzeczy niedobrych typu demony, piekło szatany i upadłe anioły :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: . Od dziecka byłam bardzo wierząca, więc do obaw przed demonami doszły obawy przed samym Bogiem. Gdy była burza, bałam się i płakałam, ponieważ nawiedzały mnie myśli o jego gniewie. Miałam wrażenie, że mnie ukarze tak samo jak moją rodzinę, a dlaczego? Bo podczas moich załamań nerwowych trochę źle mówiłam o Bogu. Nie tylko w nocy ale i w dzien miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i napewno nie był to ktoś dobry. Czułam obecność duchów/demonów, miałam wrażenie że mnie skrzywdzą. Bałam się ciemności gdyż pojawiały się przy niej natrętne myśli przedstawiające straszne twarze pojawiające się nagle przede mną. Nawiedzały mnie koszmary, w myślach rozmawiałam z wymyślonym upadłym aniołem. Miałam również myśli samobójcze, jednak wtedy widziałam dobrego anioła mówiącego, że jeszcze nie czas, lub upadłego mówiącego że jeszcze muszę cierpieć bo nie jestem gotowa. Miałam wrażenie, że gdy dostanę zawału serca z powodu jego bólu (stres), to będzie znak, że mnie dopadli. W nocy gdy przez sen rzucałam się w łóżku i nabywałam siniaków, myślałam że to "oni" próbowali mnie skrzywdzić. Nie wiem czy był to dobry sposób, ale zagłębiłam się bardziej w te dobre zjawiska, typu anioły i pozytywne myśli. Uwierzyłam że mam jakąś tam moc dzięki, której mogę odpędzic te demony. Głównie koncentracja na miłości i "światłu", które rozciągałam na całe mieszkanie aby "chronić" mnie i moich domowników, dawaly mi jakiś rodzaj spokoju. Nawet doszło do tego, że myślałam o sobie jako o aniele, którego zesłano na ten świat za coś co zrobiłam po tamtej stronie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jednak najbardziej mi pomogło pozbycie się przekonań religijnych. Zaczęlam czytać filozoficzne książki i koncentrować się na psychologii społecznej. Dużo rozmyślałam i odpowiadałam sobie na pytania, a wszystko starałam się wytłumaczyć logicznie. Mam wrażenie, że im więcej wiesz tym mniej się boisz.
W skrócie, na obawy z powodu wiary w złe rzeczy odpowiedziałam wiarą w dobre rzeczy a później stopniowo zmniejszałam swoją wiarę w jakiekolwiek religijne sprawy. Prawdziwe odrzucenie wierzeń religijnych bardzo pomaga. Jednak u mnie poszło to w skrajność i teraz gardzę wszystkim co religijne bo kojarzy mi się to z bojaźliwością i niezrozumieniem (dużo czytałam o historii kościoła, to również pomogło mi przestać wierzyć w to co nauczano).
Na wszystko potrzebowałam czasu, jednak to i tak było ryzykowne ponieważ mogłam przez to jeszcze bardziej namieszać w glowie. Dużo mi pomogło opowiadanie o tym osobie zaufanej, która nie oceniała tylko słuchała. Wtedy można wyrzucić swój strach. Mówiąc o lękach możesz na nie spojrzeć. Ja najczęściej czułam przy tym, że wygaduję głupoty i sama nie wierzyłam w to co mówię. Dzięki temu strach nie był taki silny, ponieważ wiedziałam, że to tylko mój wymysł. Ciemności nadal się boję, niedługo będę miała okazje sprawdzić czy wciąż posiadam te lęki (po długiej przerwie znów będę spać sama w domu)

Jednakże to co piszę to tylko moje doświadczenia z którymi sobie radziłam. Tak więc nie muszą być prawidłowe.
Tak czy inaczej rozmawiaj z psychiatrą nie tylko o problemach teraźniejszych. Moźe problem tkwi w przeszłości, która jest przyczyną Twoich uzależnień i natrętnych myśli.

Może nnie warto zastanawiać się czy to chroba czy też nie. Zaakceptowanie problemów jako choroby psychicznej jest według mnie zatrzymaniem się z powodu tejże akceptacji. Często gdy ktoś myśli, że jest chory traktuje swoje objawy za jeszcze poważniejsze niż wcześniej a wtedy moim zdaniem trudniej jest sobie z nimi radzić. Możliwe, że zależy to od osoby i sytuacji, jednak uważam że problemu nie można bagatelizować ale również nie powinno się go zwiększać, zmniejszając przy tym poczucie własnej siły w walce z tym problemem. Nie dawaj się, staraj się nie traktować poważnie tych demonów, uważaj je za coś małego i nic nie znaczącego, że jesteś silniejsza a później pozbądź się myśli o nich, ponieważ one nie istnieją. Piekło istniej tylko w naszych myślach, tak samo jak niebo. Pomocne jest myślenie, że nie istnieją rzeczy nadprzyrodzone, wszystko jest zwyczajne nawet myśl, że mamy dusze a najważniejszy jest rozwój (wiem, wiem trochę się kłóci)
Mam wrażenie, źe masz depresje i przez jakieś doświadczenia z przeszłości nie czujesz się bezpiecznie. Najczęściej powodem są rodzice, którzy go nie zapewnili jeśli chodzi o bezpieczeństwo na poziomie emocjonalnym. Albo tak często się Tobą opiekowali, że teraz będąc oddalona od ich "opieki" czujesz się zagubiona. Tak czy inaczej przeszłość może być kluczem do Twoich lęków.

Żeby nie było, że stałam się całkowicie niewierząca. Akceptuję istnienie Boga jednak nie jako istote, lecz wszystko co nas otacza. Skoro jest wszystkim to jest też mną, dlatego nie będę się do niego modlić lecz sama działać aby osiągnąć swój cel, nie krzywdząc przy tym tak wielu ludzi (zawsze kogoś krzywdzimy, ponieważ nie ma ani dobrych ani złych, wszystko jest połączone, jedno nie może żyć bez drugiego, dlatego nie ma skrajności jest tylko odpowiedzialność, konsekwencje, a przynajmniej w moim odczuciu). Teraz dla mnie modlenie się do Boga jest jak pisanie do mikołaja aby dał nam to czego chcemy. Modlenie samo w sobie nie jest złe, po prostu ważne są pozytywne myśli a nie formułki i prośby oraz strach, który tak bardzo nas ogranicza. Dobra, koniec z przekonaniami, znów się rozpisałam. Przepraszam jeśli kogoś tym urażę, wiadamo każdy ma swoje przekonania a ja zawsze mogę się mylić :Stan - Uśmiecha się:

Odpowiem, przynajmniej jak ja to widzę. Nie masz urojeń, po prostu za bardzo wierzysz w to co widzisz i masz problemy, które trzeba rozwiązać. Pamiętaj, że Twoje sny, myśli, wizje i wyobraźnia manifestują to z czym aktualnie masz problemy. Niekoniecznie dosłownie ale jednak.

Przypomniałaś mi, że muszę opowiedzieć o tych przeżyciach psychologowi (niedługo pierwsza wizyta). To dość ważna sprawa, ciekawi mnie co mi odpowie na to wszystko :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Życzę Tobie powodzenia, mam nadzieję że pozbędziemy yyysz się tych lęków, wiem jakie potrafią być uciążliwe.



Czesc dziękuję pieknie za odpowiedź fajnie ze moglas to z siebie wyrzucic

Widzisz u mnie porzucenie religii nic nie da bo zrobilam to i duchy sa wlasnie za to karą, kiedys nie sluchalam nawet muzyki gdyz uwazam ja za wytwor szatana ogolnie bylam bardzo oddana religii ktora sama stworzylam ze zlepkow urojen i ich nie potrafie sie pozbyc w nie akurat wierze w 100% w kazdym filmie do teraz widze ukryty spisek majacy porzerac ludziom dusze.
Skonczylam z praktykowaniem tej swojej religii jednak nie potrafir sie pozbyc przekonaniu o jej prawdziwosci i stad ta kara w postaci demonow

Depresji nie mam juz dawno wrecz przeciwnie potrafie smiac sie godzine ze slabego zartu i jestem az nadto aktywna a psycholog po kilkumiesiecznych wizytach uznal ze w moim przyladku przyczyna nie jest zadna trauma ani zaniedbania rodzicow a mozg.

Mam nadzieje ze u Ciebie juz leki pokonane na zawsze i dasz rade :Stan - Uśmiecha się:


Re: czy to urojenia? prosze o odzew - Mar - 27 Cze 2015

Ach rozumiem, a więc to nie przez nieciekawą przeszłość. Przepraszam za błąd :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

nataria napisał(a):Widzisz u mnie porzucenie religii nic nie da bo zrobilam to i duchy sa wlasnie za to karą,
Jeśli uważasz, że duchy są karą to znaczy, że jeszcze nie porzuciłaś w pełni religii. Porzucenie religi nastąpi gdy myśli o duchach o "karze" przestaną mieć dla Ciebie znaczenie. Zrobiłaś pierwszy i najważniejszy krok, zdałaś sobie sprawę że coś jest nie tak i zaprzestałaś praktykować, jednakże to tylko pierwsza część uwolnienia się od tego. Drugim krokiem, który Ciebie wyleczy to pozbycie się religi na podłożu psychicznym. Wiem z moich własnych doświadczeń, porzucenie praktykowania nie wystarczy.

To nie jest kara tylko konsekwencje Twoich decyzji. Zaczęłaś grzebać w swoim umyśle, wrzucając mu informacje, które teraz uważa za stałe dane, nie zastanawiając się nad tym jak to się na Tobie odbije w przyszłości (albo pomimo świadomości nadal to robiłaś), ale ja też tak robiłam więc nie mam co tak pisać bo wychodzę na hipokrytę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Po prostu chcę Tobie pokazać na co zwracać uwagę aby nie dopuścić do następnych tego typu sytuacji. Spróbuj spojrzeć ponad swoje przekonania. To są jedynie przekonania. Może spróbuj takiej wizualizacji. Wyobraź siebie będącą w tej pozycji, w której teraz jesteś. Wyobraź, że jesteś taka jak teraz, z obecnymi strachami i przekonaniami, a teraz spójrz na siebie jak z kamerki, musisz zobaczyć swój obraz jakby z góry, tak aby zobaczyć całą siebie. Co widzisz? Jesteś sama, a może ktoś z Tobą jest? Jeśli coś tam jest to wyobraź sobie że od Ciebie promieniuje światło. Duchy i demony są odpowiednikiem ciemności więc co zrobi im światło? Przepędzi je. Wyobraź sobie że światło, którym promieniejesz jest coraz silniejsze i większe, duchy się oddalają a Ty czujesz się lepiej. Zasługujesz na miłość ponieważ jesteś istotą żyjącą. Bóg jest miłością prawda? Więc nie może jej Tobie zabrać bo byłaś "złym człowiekiem". Miłość jest czysta i za darmo, każdy może ją Tobie dać a Ty zawsze możesz przekazać ją innemu człowiekowi. Tak więc kochaj i odpędzaj demony samą miłością, ponieważ demony i duchy tego najbardziej się boją. Istota agresywna zawsze boi się miłości i spokoju. Nie daj się, one nie mają szans ponieważ wszystko jest na poziomie myśli, nawet ich siła jest na poziomie myśli. Pomyślisz że jesteś słabsza, to tak będzie. Pomyślisz, że jesteś silna i nie porzucasz przy tym prawdziwych nauk typu "kochaj i szanuj" i już masz przewagę nad swoimi lękami. Taka ciekawostka, Kościół wymyślił dużą część zasad aby móc panować nad ludźmi. Coś w rodzaju prawa, które teraz mamy. Możliwe że w tych czasach już tak nie jest, jednak prawa pozostały aby trzymać ludzi w ryzach. Wszystko w nadmiarze szkodzi, nawet wiara.
Kurczę, mam nadzieję że z tego wyjdziesz bo z tego co piszesz to jest naprawdę poważne :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt017 Cieszę się, że widzisz w tym problem umysłu, dzięki temu masz większe szanse na poprawę, bo podwarzasz istnienie tego w co wierzysz.

Pewnie to znasz ale napiszę, kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą. Najwyraźniej za bardzo uwierzyłaś i się wkręciłaś aż Twój umysł przejął to za świętą prawdę. Zdanie zawsze można zmienić, prawda w którą można wierzyć całe życie może okazać się kłamstwem. Postaraj się powtarzać sobie i przekonać swój umysł, że takie rzeczy to jedynie wytwór Twojej wyobraźni. Pamiętaj, że to Ty masz nad nim władzę i możesz tworzyć rzeczywistość jak tylko zechcesz. Możesz sobie wpoić że coś Ciebie boli lub że wyzdrowiałaś i o dziwo oddziałuje to na Twój organizm. Na przykład taki lek placebo, nie ma właściwości leczących ale wystarczy, że w pełni wierzysz że Tobie pomoże a Twój organizm od razu czuje się lepiej. Masz wpływ na swój umysł. A on ma wpływ na ciało. Wierzę, że uda się Tobie pozbyć tych lęków, trzymam kciuki.
Ja pozbyłam się tych strachów w większej mierze, a widziałam je codzienne i powodowały, że wariowałam. Skoro mi się udało to i Tobie się uda, uwierz w siebie i w swoją wartość, ponieważ jest ona większa niż mówi religia.

Z drugiej strony po co pozbywać się swoich wierzeń w całości. Teraz robisz dobrze bo starasz się ograniczać dopływ nieporządanych myśli (zaprzestanie praktykowania), jednak to nie znaczy, że musisz w pełni zaprzestać wierzyć (ale to już w dalszej przyszłości). Myślę, że najlepszym "miejscem" gdzie możesz się zatrzymać jest postrzeganie wiary i zasad religijnych jako coś co przydaje się w rozwoju ale na jakiś czas. W skrócie pewien etap Twojego życia, który pomaga w rozwoju lub poradzeniu sobie z jakąś sytuacją.

Jeśli coś napisałam niegrzecznie to przepraszam.
Nie daj się! :Stan - Różne - Zaskoczony:k:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.