Fobia, strach przed nieznajomymi - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Fobia, strach przed nieznajomymi (/thread-13022.html) |
Fobia, strach przed nieznajomymi - anonimek3 - 24 Sie 2015 Cześć, na imię mam Mateusz. Znalazłem to forum to od razu się zarejestrowałem, żeby się wygadać. Może lepiej się poczuję, zobaczymy. Ogólnie zacznę od tego, że od dzieciństwa do końca gimnazjum byłem normalnym człowiekiem, nie obawiałem się niczego. Dodam, że w podstawówce byłem, że tak powiem kozakiem i często pchałem się do bójek. Wraz z upływem czasu w gimnazjum zmądrzałem i wiem, że nie lubię przemocy i nienawidzę ludzi którzy biją bez powodu. W ogóle nie miałem problemów z wyjściem z domu na wyspę sam, gdzie wszyscy piją alkohol (teren prywatny, policja nie ma nawet wstępu). Ogólnie idzie się tam 20 minut i często wracałem nawet o 2 w nocy i byłem spokojny, nic się nie bałem, do czasu... Ostatnio zauważyłem, że mam pecha bo trafiam na samych debili którym się nudzi i chcą mi jak najbardziej naprzykrzać w życiu. Tutaj przykład z marca tego roku, kiedy siedziałem z byłą na ławce pod moim blokiem i sobie rozmawialiśmy spokojnie. Było to jakoś o 21 także ciemno już było. Zawsze wiedziałem, że nic mi się nie stanie na osiedlu bo tu sami swoi itd. Szedł jakiś facet na oko 30 lat z psem amstafem bez kagańca i podszedł do mnie. Przyjrzałem mu się i rozpoznałem znajomego mojego brata, był dwa razy nawet u mnie w domu i to w normalnych zamiarach jako kolega. Przywitałem się z nim, na początku myślałem że chciał pogadać albo o coś spytać ale zauważyłem, że był naćpany i zaczął coś mówić, że niby go wyzywałem itd. Tłumaczyłem się jak głupi, że nic takiego nie było, że siedzę tutaj cały czas i rozmawiamy na spokojnie. Złapał mnie za nos i chciał mnie sprowokować. Pomyślałem, że mnie nie poznał, powiedziałem mu że zna mojego brata. Ten natomiast mi przerwał i powiedział, cytuję: "Tak znam Twojego brata, (tu wymienił imię i nazwisko mojego starszego brata), tak?". Wtedy już nie wiedziałem o co chodzi, pamiętam że strasznie bałem się tego amstafa bo znany z tego jest że pogryzł parę psów, a też się bałem o dziewczynę że coś jej się stanie. Wtedy dostałem z pięści w oko, po tym tylko się złapałem za ranę i znowu opuściłem ręce. Nic się nawet nie broniłem, nie chciałem żeby doszło do czegoś gorszego. Uderzył mnie drugi raz w zęby i połamał mi dwie jedynki. Poczułem że coś mi lata w jamie ustnej to spanikowałem i w szoku uciekłem do domu. Tam już tata był wkurzony, wyszedł z mieszkania i go szukał bo wiedział dokładnie kto to był. Na szczęście go nie znalazł bo bym miał problemy potem w sądzie, ale mniejsza. Od tamtej pory mam okropną traumę, jestem po prostu tchórzem że nawet jak dziewczynę odprowadzałem to się stresowałem i cały czas się rozglądałem. Zwłaszcza, że ona mieszka w takim miejscu, gdzie jest dużo patologii i tych dresów. Tata dobrze wiedział o mojej traumie, chciał mnie nawet podrzucać samochodem gdzie do domu miałem 5 minut, ale odmówiłem mówiąc że muszę z tym walczyć. Kupił mi na drugi dzień gaz pieprzowy i do tego czasu biorę go wszędzie. Była też sytuacja, że wracałem o 4 rano od dziewczyny, a wiadomo to taka pora że pijani wracają też. Szedłem sobie chodnikiem i zauważyłem jakieś 4 osoby, co głośno gadały i się śmiały. Chciałem zawrócić inną drogą, ale też wtedy postanowiłem że muszę stawić temu czoło. Poszedłem dalej niepewnie mając gaz pieprzowy w gotowości, a kiedy ich wyminąłem to usłyszałem swoją ksywkę i okazało się, że to był kumpel z treningów zapaśniczych. Pomyśleć, że jak mnie zawołał to już chciałem wyjąc gaz z kieszeni. Minęło parę miesięcy i jakoś to się ustatkowało. Teraz drugi przykład taki, że właśnie po tych miesiącach miałem swoją osiemnastkę w lipcu na mojej działce. Wiadomo grill, dużo jedzenia jak i alkoholu. Nie powiem, zabawa bardzo udana. Dużo osób potem poszło, zostałem tylko ja z czterema kumplami - piliśmy wódkę do 7 rano i wspominaliśmy sobie. Wtedy przyszedł jakiś gość, czekał pod furtką i coś mówił. Kumpel mój, sporych rozmiarów(nazwijmy go wikingiem) wstał i zaczął go wyzywać żeby s+ł itd. Wtedy wyszedłem zobaczyć co się tam dzieje i poznałem takiego kolegę mojego brata, przeprosiłem go za mojego kumpla i jak na Polaka przystało zaprosiłem go do środka na flaszkę, żebyśmy na zgodę wypili. Kumpel też go przeprosił, bo nie wiedział że to swój. Pogadaliśmy chwilkę, znajomy brata potem wziął wikinga na spacer i tam z jego relacji dowiedziałem się, że chciał mu wcisnąć fetę. Wiking się podirytował z tego powodu i kazał mu spadać w niemiły sposób. Sprawa załatwiona, wróciliśmy do picia. Minęło parę minut, nagle słyszymy że ktoś krzyknął "tutaj są!". Wyszedłem zobaczyć co się znowu dzieje i co widzę? Spora ekipa, 7 osób z psem owczarkiem niemieckim po prostu weszło na moją działkę, przywitali się normalnie i się rozgościli jak u siebie... Zobaczyłem ich noże przy paskach to już spanikowałem, kumple tak samo siedzieli cicho i udawali miłych, tam sami zagadywali co by ich nie sprowokować. Pili moją wódkę i zabierali jedzenie z lodówki, żeby na grillu sobie zrobić. Ja latałem jak głupi za nimi, pytałem się czy czegoś im nie brakuje. Z tej grupy ledwo rozpoznałem też moją znajomą, z którą jakiś rok temu rozmawiałem przy piwie. Wtedy była ładną, porządną dziewczyną, a wtedy nie mogłem jej rozpoznać bo była zniszczona przez te ćpanie i sama musiała mi się przedstawić. Oczywiście pozornie ona niby zadowolona, bo dawno się nie widzieliśmy przytuliła się do mnie na powitanie i tam chwilę pogadaliśmy. A potem usłyszałem od niej coś w stylu "przejmujemy ten lokal". Byłem wtedy bezradny. Parę chwil potem wyszli na chwilę po coś to skorzystałem z okazji, żeby w końcu sięgnąć po telefon i zadzwonić do taty żeby szybko tutaj przyszedł. Wtedy byłem naprawdę załamany, z kumplami zacząłem rozkminiać że ta grupka w gangsterkę się bawi i wtedy zaczęły mi lecieć łzy bo najbardziej bałem się o życie moich znajomych jak i o swoje. Tata szybko przyszedł, a akurat ta grupka też wracała do nas. Zobaczyli tylko ojca to od razu wystraszeni byli i tłumaczyli się jak dzieci, że to nie oni. Że nic nie zrobili. Po wszystkim tata nas odwiózł do domu, każdego osobno. Wróciłem do domu to wtedy pierwszy raz w życiu się poryczałem jak dziecko za sprawą tego, że to mocno mi się odbiło na psychice i wpadłem w depresję. Od tamtej pory boję się wszędzie wychodzić gdzieś sam, zawsze trzymam się z kolegami ale nawet przy nich czuję się niepewnie. Zawsze mam wrażenie, że każdy obcy człowiek na mnie krzywo patrzy i zaraz mi coś zrobi, pobije itd. Wyobrażam sobie tylko, że wyciągnie nóż zaraz i mnie zacznie straszyć. Nawet niedawno na początku sierpnia jak szedłem o 5 nad ranem na PKP z torbami, bo nad morze jechałem to po drodze spotkałem jakiegoś pijanego w trzy d*py ukraińca, zaczął krzyczeć po ukraińsku do mnie. Kompletnie nie wiedziałem o co mu chodziło, widziałem tylko że ledwo szybkimi krokami do mnie podchodził. Wtedy ja, tchórz zamiast go w obronie uderzyć w twarz to uciekałem jak głupi w stronę PKP i co chwilę zaglądałem do tyłu, czy go nie ma. Zawsze mam z tym problem, że jak przychodzi co do czego to boję się podnieść na kogoś rękę w obronie. Z dwóch powodów: 1. Boję się, że komuś coś zrobię - wyrządzę większą krzywdę. 2. Boję się, że źle uderzę albo nie trafię i wtedy sprowokuję tym oprawcę do większej agresji i aktu zemsty. Przecież nie potrafię się nawet bić! Strasznie duże wypracowanie napisałem, nawet przy tym ręce mi się trzęsą i nie mogę zasnąć. Myślałem, że ten uraz psychiczny mi przejdzie, ale nie - do dzisiaj mam fobię społeczną, nawet coraz silniejszą. Nawet teraz z tego powodu oczy mi się lekko pocą. Na co dzień lubię towarzystwo, jestem otwarty. W szkole lubię być w centrum uwagi jak i na inscenizacjach historycznych, bo ogólnie jestem pasjonatem okresu II wojny światowej i biorę udział w rekonstrukcjach. Z nawiązywaniem kontaktów nie mam żadnych problemów, tak samo z dziewczynami. Przez te lęki właśnie często piję, bo jak jestem lekko wstawiony to jestem odważniejszy i szczęśliwszy. Mam nadzieję, że jakoś podniesiecie mnie na duchu. Za wszelakie błędy z góry bardzo przepraszam, nie jestem dobry w pisaniu takich rzeczy. Z góry także dziękuję ślicznie jeżeli ktokolwiek przeczyta te wypociny, naprawdę mi na tym zależy. Trzymajcie się. Re: Fobia, strach przed nieznajomymi - iLLusory - 24 Sie 2015 Jeśli chodzi o tą sytuacje na grilu, to no cóż, takie mamy czasy i ma być jeszcze gorzej nawet. Nie ma tutaj Twojej winy. Tamci po prostu też by chcieli grila, ale nikt im nie da, sami kasy nie mają, to sobie sami wzięli. Zostaliście napadnieci tam na tej działce, tyle, że nie doszło do rozlewu krwi i do rozboju. Straszne rzeczy się dzieją. Ktoś se przychodzi i se bierze jak swoje, bo ty masz. Wychodzi, że lepiej nic nie mieć, żeby mieć święty spokój. Co do piesków amstafów, to nie ma czego się bać. Ja sama jeszcze rok temu się bałam, ale poznałam jednego amstafka i okazało się, że w stosunku do ludzi, to są kochane stworzenia. One są grożne tylko dla innych psów. Z resztą ta rasa została stworzona do psich walk. Prawdopodobnie gdyby był z Tobą piesek, to ten amstaf właśnie na tego psa by się rzucił. Re: Fobia, strach przed nieznajomymi - Ksenomorf - 24 Sie 2015 To chyba nie masz fobii społecznej, skoro twój strach nie wiąże się z codziennymi sytuacjami, inicjowaniem kontaktu, prawdopodobnie też załatwianiem różnych spraw. To lęk innej natury jednak – niezwiązany chociażby z poczuciem wstydu, kompleksami czy niedowartościowaniem, które są charakterystyczne dla fobii. Muszę też podziękować Iluzoryczności za oświecenie mnie w temacie psów amstafków. Jako że Iluzoryczność poznała psa amstafka, który jej szlachetnie nie pogryzł, może nawet polizał i zamerdał swoim ogryzkiem przy dup*e, wiemy już, że psy amstafki są groźne tylko dla innych psów. Z szacunku do ofiar tej psiej miłości nie będę wklejać tu ich zdjęć. Ostatnio moim kuzynom uciekł na wsi pies pitbullek. Ktoś nie domknął bramy, ktoś nie wiedział, że pies jest akurat na dworze, no i pognał przed siebie. Kuzyni i ich rodzice oczywiście spanikowani – pies pittbulek już dawniej dawał dowody miłości do obcych – zaczęli szukać przyjaciela rodziny, który przez ten czas zdążył zaatakować jednego z sąsiadów. Sąsiad jakoś go odgonił, pies pobiegł gdzieś indziej. Dziewczynom idącym drogą ów sąsiad kazał zawrócić; głupiec niestety nie dowiedział się widać nigdzie, że psy pittbulki stworzone zostały do psich walk i najpewniej groźne są tylko dla innych psów. No nic, może się jeszcze wyedukuje w temacie. Ostatecznie pies się odnalazł. Re: Fobia, strach przed nieznajomymi - anonimek3 - 24 Sie 2015 Dziękuję ślicznie za odpowiedź. Myślę, że to też wiąże się z niską samooceną. Często chodzę na siłownię, bo stwierdziłem że jak kiedyś będę sporych rozmiarów właśnie to może będę się czuł pewniej siebie? Chciałbym po prostu, żebym rzucał się w oczy ale w taki sposób żeby mnie respektowali. Ja jestem bardzo spokojny i jeżeli ktoś mnie szanuje to odwdzięczam się tym samym. PS boję się też jeździć sam komunikacją miejską. Najbardziej to busów i autobusów się boję, do pociągów jestem bardziej przyzwyczajony ale też panikuję że nie wysiądę z pociągu na czas albo przegapię stację. Nawet jak szukam pociągu to muszę się pytać ludzi na który tor i peron przyjeżdża, bo nie słyszę w ogóle megafonu z powodu wady słuchu mimo że jest korygowana aparatami słuchowymi. Re: Fobia, strach przed nieznajomymi - Kateusz - 27 Sie 2015 Pierwsze skojarzenie, które nasunęło mi się po przeczytaniu tego posta to: https://www.youtube.com/watch?v=x7XHbFeLvlc i jest w nim dużo prawdy. Druga sprawa. Dla mnie osoby które chleją wódę i piwsko po nocach to motłoch do którego się nie zbliżam, więc dla mnie taka patola jest obca. Nie mam też potrzeby wychodzić z domu kiedy jest ciemno. Po co? Z tym wtargnięciem do twojego domu. Nie wiem co bym zrobił w takiej sytuacji. Najprawdopodobniej jakby tylko tacy weszli na moje podwórko, to leciałbym od razu do domu i zamknął się na 7 spustów. Dzwonię po pomoc, ewentualnie zastawiam czymś drzwi. Lecę do kuchni napełniam mały, średni i dwa duże garnki wodą. Stawiam na pełny gaz (wież mi że nawet jeśli chcieliby wyważyć drzwi, to trzeba umieć a takie tłuki pewnie nawet tego nie potrafią), przygotowuję jeszcze zapalniczkę i jakiś łatwopalny spray. Dodatkowo jak masz taką starą zapalarkę na prąd, co tak pstryka łukiem elektrycznym, to odrywam czymś osłonkę i mam paralizator (można jeszcze doczepić jakiś drucik lub nóż). Wchodzą do ciebie (jeśli są na tyle odważni XD). Jak woda się zagotowała- polewasz ich (a wtedy będą s+ć, ino się będzie kurzyło ), jak nie zdążyła to masz domowy miotacz ognia. Dodatkowo możesz w nich rzucać czym popadnie i razić domowym paralizatorem. To tak na przyszłość, żebyś się nie bał. Jeszcze odnośnie tego gościa co Cię pobił. Zasady savoir vivre nie są takie głupie. Prawdopodobnie dostałeś, gdyż siedziałeś na ławce, a to błąd. Jak ktoś stoi i rozmawia z tobą, to wstajesz. Prezentujesz się wtedy i przybierasz inną postawę- postawę rozmówcy, a to sprzyja negocjacjom. Również pokazujesz jaki jesteś wysoki i to że ewentualnie nie jesteś takim łatwym celem jak osoba siedząca. Zawsze szanujesz rozmówcę- nie ważne kim jest (szczególnie osobę która chce Ci w+ć). Jeśli negocjacje nie wychodzą i leci w twoim kierunku pięść, na stojaka z większej odległości łatwiej uniknąć ciosu. Wiem że pies mógł być stresorem, ale pomyśl sobie iż on jest mniejszy od Ciebie i automatycznie bardziej się boi. Pies pierwszy nie stanie za właścicielem (chyba że jest szkolony, albo nie ma innego wyjścia). Oprócz tego wszystkiego co napisałem zapamiętaj, że człowiek uczy się na błędach i lepiej wcześniej się pomylić niźli pomylić się ze skutkiem śmiertelnym. Tak właściwie bardzo dobrze że zacząłeś bać się ludzi, bo ten kto się nie boi ich jest głupcem. Noworodek jak się postara to Cię zabije. Trzeba tylko wyrobić sobie w tym umiar. Rany psychiczne młodych ludzi zrastają się powolnie, lecz zrastają. Trauma kiedyś przeminie, a ty wyciągaj tylko cenne wnioski z życia. Najważniejsze iż nic większego Ci się nie stało i to uważałbym za sukces. Ciesz się swoimi umiejętnościami interpersonalnymi i mądrym hobby jaki jest historia, a wszystko się ułoży. Przede wszystkim unikaj zagrożenia oraz ludzi z marginesu społecznego. Byleby trzymali się od Ciebie z daleka! A o honorze nie decyduje podnoszenie, lub odrzucanie rękawic, czy też nie poddawanie się woli innych, lub jej poddawanie, tylko twoje uczynki. k: Re: Fobia, strach przed nieznajomymi - Niered - 04 Wrz 2015 http://www.google.pl/url?q=http://www.prokuratura.legnica.pl/pliki/akt139.pdf&sa=U&ved=0CA8QFjAAahUKEwiC_Y7erd3HAhWCPhQKHYG9DYc&usg=AFQjCNGGerhfsflVlJbJUrvRKtOJJhFHqA Przypadek z mojej okolicy. Dwóch napastników znam osobiście (dalsi sąsiedzi) ale o zdarzeniu wiem od wczoraj. |