PhobiaSocialis.pl
Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. (/thread-136.html)



Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - sarkastyczny - 02 Gru 2013

Zrobienie prawa jazdy zabrało mi okrągły rok :Stan - Uśmiecha się - LOL: Pierwsza droga przez mękę - kurs teoretyczny. Zacząłem go w czerwcu. Robiłem ponad 2 miesiące, gdzie normalnie zajmował chyba 2 tygodnie. Non stop znajdowałem sobie wymówki żeby nie iść na wykład, przy jednoczesnym uczciwym podejściu że muszę zaliczyć każdy temat, a nie że będę wpisywał sobie po 2-3 obecności za jednym razem :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Dodatkowo należę do osób mających tendencje do spóźniania się, a wejście na sale pełną już ludzi to dla mnie mentalny horror. No ale jakimś cudem przez to przebrnąłem.

Kolejny zasadniczy problem dla mojej osoby - weź tu zadzwoń i umów sie na jazdę. Od końca ukończenia teorii do pierwszej jazdy minął kolejny miesiąc. No ale dobra i przez to udało sie przebrnąć ... Samochodem pojeździłem, kurs skończyłem w polowie grudnia, gdzie istotna informacja 18 stycznia zmienialy sie przepisy :-D Tak więc na ostatnią jak zwykle chwile zapisy na egzamin. Kolejki kosmiczne, ludzi mrowie, a ja znowu muszę jakoś wytrwać pośród tłumu. Zapisalem sie na samą teorie, bo przecież tak kocham stres, że podzielę go na 2 razy. Stara teoria, jak przystało zdana za pierwszym razem.

Czas na trzeci etap :Stan - Uśmiecha się - LOL: Pasowałoby zapisać sie na egzamin praktyczny. Od razu ? Nie, to by było za proste, przecież stresujących sytuacji trzeba unikać i odwlekać w czasie jeśli sie da. I tak mija czas aż do czerwca kolejnego roku, gdzie w lipcu kończyła mi sie ważność teorii. Presja ze strony rodziny coraz większa, żeby w końcu to dociągnąć do końca, ale przecież oni nie maja pojęcia co w mojej fobicznej głowie siedzi :Stan - Niezadowolony - W szoku:
W końcu udaje mi sie zapisać na egzamin i o dziwo jakimś cudem zdać go za pierwszym razem :Stan - Różne - Zaskoczony:

Roczna batalia o prawo jazdy zakończona sukcesem.
Ofiar śmiertelnych: 0 (najbliżej śmierci to chyba bylem ja - na zawał :Stan - Uśmiecha się - LOL:)
Autem i tak nie jeżdżę bo jeszcze ktoś na mnie zatrąbi. Strach to ? Niepewność własnych umiejętności połączona z wiecznie niską samooceną ? Cholera wie, za kierownice i tak nie wsiąde :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Życzę wszystkim błyskawicznego kończenia kursów i zdawania za pierwszym razem, bo sam wiem jaka to męka.

Wyszło praktycznie opowiadanie, ale może ktoś sie bedzie na tyle nudził, że przeczyta :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Luctucor - 31 Gru 2013

Ja zdałem prawko za drugim razem. Pierwsze podejście na praktycznym to była tragedia, ledwo stałem na nogach, nogi mi się trzęsły i obijały o pedały. Oblałem już na placu i dopiero kiedy powiedział mi, że mam wynik negatywny trochę się rozluźniłem i jakoś jeździłem przez kolejne 10 minut gdy mnie wreszcie przesiadł. W tym momencie byłem już przekonany, że nigdy nie zdam.

Drugie podejście było zdecydowanie lepsze, bardziej się stresowałem w poczekalni niż na samym egzaminie. W zasadzie stresowałem się nie bardziej niż normalny, zdrowy człowiek. Pewnie to dzięki wszystkim technikom relaksacyjnym, autosugestii i innym bajerom, które zastosowałem przed egzaminem :-P Nie zmienia to faktu, że i tak miałem mega farta na tym egzaminie i do dzisiaj się zastanawiam dlaczego mnie nie oblał, miał sporo sposobności ku temu.

Dla wszystkich zdających praktyczny egzamin polecam brać jak najpóźniejszą godzinę jaką się da. Ja sam zacząłem jeździć jak już zaczynało się ściemniać i większość osób, które znam zdało właśnie na tych późniejszych godzinach (krócej się jeździ).

Ogółem prawko to niezły sposób na walkę z fobią. Podczas tego okresu wykonałem więcej telefonów niż w ciągu całego mojego życia. Jazdy z instruktorem też nie należały do najłatwiejszych.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - jack - 01 Sty 2014

Hej :Stan - Uśmiecha się: ja też zdałem za drugim razem :Stan - Uśmiecha się: pierwszy raz oblałem na placu , ale drugi raz udało mi się z niego wyjechać,sposobem na stres była pełna czujność , pełna świadomość jak kolwiek tzn :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - vespa92 - 03 Sty 2014

ja zdałam za 1 razem, ale stres był ogromny. Noga latała mi na sprzęgle jak oszalała,ale udało się i wtedy uwierzyłam w siebie. Lubię jeździć samochodem, może dlatego, że miałam bardzo fajnego i pozytywnego instruktora, który spokojnie tłumaczył i nie wahał się też chwalić.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - heisenberg512 - 04 Sty 2014

Prawo jazdy zdałem w maju tamtego roku za czwartym razem. Teorię udało mi się zaliczyć przy pierwszym podejściu, jeszcze na starych zasadach. Dwa razy oblałem na placu, raz na mieście. Na kurs zapisałem się trochę pod presją otoczenia. W mojej klasie praktycznie wszyscy albo mieli już prawo jazdy, chwaląc się swoim plastikiem na prawo i lewo, albo byli w trakcie kursów. Swojego nie wspominam najlepiej. Przez zajęcia teoretyczne jakoś przebrnąłem, przychodząc punktualnie i zmywając się w pośpiechu po zakończeniu, nie odzywając się do nikogo. Na jazdach trafił mi się beznadziejny instruktor, który chyba liczył na to że od razu będę umiał sprawnie prowadzić auto. Zero wyrozumiałości, do tego krytyka na każdym kroku, co jeszcze bardziej mnie dołowało i potęgowało stres. Po trzecim egzaminie naprawdę straciłem nadzieję że kiedykolwiek zdam, ale udało się. Samochodem i tak nie jeżdżę. Strasznie się boję wsiadać za kółko, boję się że spowoduję jakąś stłuczkę, wypadek, że w trakcie jazdy zepsuje się samochód itd. i nie będę sobie umiał poradzić w takich sytuacjach. Do tego konieczność podejmowania szybkich decyzji na drodze... No cóż, może kiedyś uda się pokonać ten strach i zrobię z mojego prawa jazdy użytek. :Stan - Uśmiecha się:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Luctucor - 04 Sty 2014

heisenberg512 napisał(a):Strasznie się boję wsiadać za kółko, boję się że spowoduję jakąś stłuczkę, wypadek, i nie będę sobie umiał poradzić w takich sytuacjach)

O właśnie, ja też się strasznie boję jeździć z tego powodu. Ktoś może miał taką sytuację i zechciałby się podzielić co wtedy zrobił?


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Kościej - 05 Sty 2014

Ja miałem taką sytuację, że jadąc do szkoły, wjechał we mnie nauczyciel z którym miałem mieć pierwszą lekcję :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Nie wiedziałem co robić, to zadzwoniłem do rodziny, bo to nie było moje auto. Stłuczka spowodowana zagapieniem się nauczyciela, który musiał ponieść koszty naprawy zderzaka. A jaka potem beka była na zajęciach :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Gdybym ja spowodował stłuczkę, to był miał pełno w gaciach, a mój mózg odpłynął by w siną dal i pewnie próbował bym opcji: "pytanie do przyjaciela".


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Zasió - 05 Sty 2014

"Ktoś może miał taką sytuację i zechciałby się podzielić co wtedy zrobił?"


Wcisnąłem Esc i wybrałem "rozpocznij od nowa" po czym potwierdziłem wybierając "tak". :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - FireSoul - 25 Sty 2014

ja mam od roku prawo jazdy, egzamin praktyczny był dla mnie dużym stresem, a nawet same jazdy przed egzaminem.
zdałam za 8 razem, po zmianie ośrodka egzaminacyjnego.
nie boję się teraz jeździć, bo po to robiłam to prawo jazdy aby jeździć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
jak tylko mama mi udostępni auto to wsiadam do niego z ochotą (nie mam swojego)
fakt faktem, że jeżdżę po wiejskich terenach, znanych drogach, ale przynajmniej nie zapominam jak wyczuć sprzęgło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
najbardziej lubię jeździć sama, oczywiście (nikt nie rozprasza wtedy mojej uwagi) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
a nie lubię z mamą, bo ona inaczej by cofnęła i takie tam drobnostki, przecież każdy inaczej jeździ.
jak jadę nie patrzę na innych kierowców, tylko na drogę.
tak mi łatwiej. skupiam się na zadaniu, nie myśląc co oni o mnie myślą gdy mnie znają a ja ich olewam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Prawo jazdy - ZacharyMac - 03 Lut 2014

Jak to u was wyglądało? Ja idę niedługo.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Wasyl - 03 Lut 2014

npaisze tak ja rady nie dałem , ale jak zrobisz prawo jasny bedę mial dla ciebie wielki szacunek
moja rada:
jak cierpisz na fobie nie idz na prawo jazdy , bo będzie to dla ciebie piekło na Ziemi jazdy po miescie czy egzamin , wiem po sobie , chyba ze sie nafaszerujesz uspokajaczami silnymi ale wtedy co ? ospalosc i brak koncetracji
wyjdz z fobii i dopiero startuj na prawko to lepsze rozwiązanie


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Patryk93 - 03 Lut 2014

Wasyl napisał(a):npaisze tak ja rady nie dałem , ale jak zrobisz prawo jasny bedę mial dla ciebie wielki szacunek
moja rada:
jak cierpisz na fobie nie idz na prawo jazdy , bo będzie to dla ciebie piekło na Ziemi jazdy po miescie czy egzamin , wiem po sobie , chyba ze sie nafaszerujesz uspokajaczami silnymi ale wtedy co ? ospalosc i brak koncetracji
wyjdz z fobii i dopiero startuj na prawko to lepsze rozwiązanie
Nie zgodzę się z tym, ja miałem największe problemy tylko na zajęciach teoretycznych kiedy trzeba było siedzieć z grupą nieznajomych osób. Jazdy były problemem na początku ale z czasem było lepiej dzięki temu, że miałem fajnego instruktora. Egzamin oczywiście był dla mnie straszny ale jakoś udało się przeżyć i obejść bez leków na uspokojenie. Ciągle sobie wmawiałem, że nie zdam ale udało się zdać za pierwszym podejściem.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Wasyl - 03 Lut 2014

jeszcze raz ci pogratuluje , bo mając fobie zdać egzamin to wielkie osiągnięcie . Nawet takie rzeczy wzmacniają nas w walce z tym gów... Dodam jeszcze ,że Lechu z tym jego obalaniem komuny to pikuś w porównainu z sukcesem jaki ty osiągnąłes .Pozdrawiam


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Nigga - 13 Mar 2014

W 2010 roku 3 razy podchodziłem do praktycznego i nie zdałem. Oczywiście wszystko przez nerwy nie do opanowania + egzaminatorzy którzy mieli ze mnie beke, że cały latam z nerwów. Już na samą myśl o tym się denerwuję.
Myślałem nad tym by teraz znów podejść, bo podobno jest najlepszy okres na zdawanie od z lat, ale znów zadawać sobie taki ciężki stres i jeszcze duże koszta które znów pójdą w błoto


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Zniszczę Fobię - 16 Mar 2014

...


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Madara - 16 Mar 2014

Ja zdawałam w liceum. Z samym kursem czy egzaminem nie miałam problemu, ale miałam przy sobie kolegę ze szkoły i traktowałam to jak świetną zabawę. Problemy zaczęły się już po uzyskaniu prawa jazdy, kiedy jeździłam i odkryłam, jak niebezpieczne mogą być moje problemy z koncentracją, zwłaszcza przy mojej ciężkiej nodze. Raz niewiele zabrakło do stłuczki, bardzo często też FS odzywał mi się w sytuacji, kiedy np. w samochodzie nie chciał mi wskoczyć bieg (jedynka ciężko wchodziła :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:), bo oczywiste jest, że jestem w centrum uwagi i jeszcze wszyscy wokół wku*wieni na mnie...
Zostawiłam jazdę samochodem i chociaż jestem na lekach, i za jakiś czas mogłabym jeździć, to jednak zostaje FS, który od tamtej pory tylko się pogłębiła. Ech.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Ksenomorf - 07 Paź 2014

Dzisiaj już tylko gram na komputerze i oglądam filmy. I śpię. I idę na piwo. I...aaaaaa....zdałem!

Za drugim razem.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Scarlett_Venice - 07 Paź 2014

Ja zaczynam za 2 tyg., głównie przez presję rodziny Boję się jak cholera i wiem, że nie zdam tego. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Jest tu ktoś uprzejmy, który streściłby jak wygląda robie prawka od strony technicznej, tak krok po kroczku? Bo chyba niewiedza najbardziej mnie paraliżuje. Tzn wiem tylko, że najpierw są zajęcia teoretyczne (wykłady?) a potem jazdy. I w zasadzie tyle.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Zasió - 07 Paź 2014

jak ja wam zazdroszczę... a wy jeszcze narzekacie, że stres...


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Ksenomorf - 07 Paź 2014

Mam dobry humor. Chcę robić wszystkim dobrze. Będzie elaborat.

Scarlett_Venice napisał(a):Jest tu ktoś uprzejmy, który streściłby jak wygląda robie prawka od strony technicznej, tak krok po kroczku? Bo chyba niewiedza najbardziej mnie paraliżuje. Tzn wiem tylko, że najpierw są zajęcia teoretyczne (wykłady?) a potem jazdy. I w zasadzie tyle.

W innym wątku wspomniałaś, że już się zapisałaś na kurs. Czyli wiesz, kiedy przyjść na pierwsze zajęcia, które prawdopodobnie będą natury organizacyjnej, przynajmniej u mnie tak było. W zasadzie można by się do tego ograniczyć, bo tam wszystko zostanie ci wytłumaczone (jeśli stres źle działa na twoją pamięć, to sobie notuj). W niektórych elementach kurs może się różnić w poszczególnych szkołach, ale raczej nie są to znaczące różnice.

Najpierw konieczne są płatne badania lekarskie — to organizuje sama szkoła jazdy. Raczej na pewno badań nie będzie w tym samym dniu, w którym są pierwsze zajęcia. U nas były chyba dwa dni później. Same badania wyglądają mniej więcej tak: Najpierw w sali wykładowej zbierają się wszyscy kursanci, otrzymują karteczki do wypełnienia, po ich wypełnieniu karteczki wędrują do lekarza znajdującego się w pomieszczeniu obok. I potem wchodzi się do tego lekarza dwójkami czy trójkami. Lekarz bada równowagę (trzeba stanąć tak, aby stopy znajdowały się jedna za drugą i w tym samym czasie łapać się za kinfola jedną i drugą ręką), do tego dochodzą badania wzroku. U nas nie sprawdzali wzroku tym z wadą — podawało się tylko stopień wady; najlepiej mieć ze sobą ostatnie zalecenie od okulisty.

Uzbrojona we wniosek o wydanie prawa jazdy (pobierasz w ośrodku szkoleniowym, zresztą, o ile mnie pamięć nie myli, sami to rozdają na pierwszych zajęciach), orzeczenie lekarskie, fotografię, dokument ustalający tożsamość udajesz się do starostwa powiatowego bądź wydziału komunikacji w urzędzie miasta. Jeśli pokonasz labirynt korytarzy starostwa — a najpewniej będzie to labirynt, bo każde starostwo jest kafkowskim labiryntem — dotrzesz do długiej kolejki zniecierpliwionych ludzi. Pośród nich będą prawdopodobnie szczęśliwcy odbierający już prawko i nieszczęśliwcy dopiero rozpoczynający z tym przygodę. Kiedy już wejdziesz, to po chwili zostaniesz wyproszona. Pan i władca życia — urzędnik, weźmie fanty, które mu przyniosłaś, tj. wspomniane wcześniej dokumenty i zajmie się wyrabianiem profilu kierowcy (czy jak to się tam zowie). Po stosunkowo niedługim (raczej) czasie zaprosi cię z powrotem do środka. Odbierasz co swoje i dostajesz profil kierowcy z indywidualnym numerem. Idziesz z tym do ośrodka, w którym zapisałaś się na naukę jazdy.

U nas pierwszy wykład (rozpoczęcie części teoretycznej) był w sumie tydzień po pierwszych zajęciach, czyli tych organizacyjnych. Na wykłady przychodzisz, siedzisz sobie i słuchasz. U nas nie było równoczesnych zajęć praktycznych i teoretycznych, ale wiem, że kiedyś tak to się odbywało. Teraz chyba jednak bardziej starają się — i dotyczy to wszystkich ośrodków — najpierw zrobić teorię, a dopiero potem zaczynać praktykę. W sumie pierwszą jazdę miałem jakiś miesiąc od pierwszych zajęć teoretycznych, aczkolwiek same wykłady trwały jakieś 2,5 tygodnia, może 3 tygodnie. Jeśli chodzi o wybór instruktora, to był on prowizoryczny. Każdy, po wyczytaniu z listy, podchodził na jednych z ostatnich zajęć teoretycznych do stoliczka, mówiło się, jakie dni i pory najlepiej nam pasują, po czym padało nazwisko. No i co? Wypadało przytaknąć. Chyba, że wcześniej wie się z drugiej ręki, który instruktor jest ok, to można chyba samemu zasugerować. Ja miałem szczęście, chociaż na początku obawiałem się trochę, bo to nie-Polak. Okazał się jednak bardzo w porządku.

Po wyrobieniu 30 godzin jazd szkoła może zorganizować egzamin wewnętrzny (teoria i praktyka). Nie wiem, czy wszystkie szkoły tak robią; ta, do której chodziłem — robi. To nie jest oczywiście tak stresujące jak państwowy egzamin. Potem pozostaje zapisać się na państwowy w miejscowej filii WORD-u czy też innego MORD-u (tak się chyba nazywają w Krakowie i okolicach).

---

Nie jeździłem nigdy przed pierwszą jazdą. Nigdy i w ogóle. Nawet nie zapalałem samochodu. Stresowałem się bardzo. Jeszcze się łudziłem, że instruktor weźmie mnie najpierw na plac i tam będzie uczyć — jak małe dziecko jeżdżenia na rowerku czterokołowym, ale od razu wziął mnie na miasto, dokładniej mówiąc, na peryferie miasta. Stres bardzo szybko powinien opaść. Fajnie było. Potem może się zdarzyć jakaś godzina, kiedy poczujesz zniechęcenie, bo pojawią się jakieś błędy, będziesz miała gorszy dzień albo po prostu instruktor będzie zwracać uwagę na nowe rzeczy (a dobry instruktor wdraża kursanta stopniowo w coraz nowsze kwestie związane z jazdą). W żadnym wypadku nie można się zniechęcać po czymś takim. Jeździj w jakimś w miarę miękkim obuwiu, łatwiej się wyczuwa wtedy pedały :Stan - Uśmiecha się:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Luna - 07 Paź 2014

Gratulacje, Ksenomorf :Stan - Uśmiecha się:

Scarlett, powodzenia, prędzej czy później wszystko załapiesz i dasz sobie radę.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - Fobiczny777 - 07 Paź 2014

Ja też poszedłem na prawko pod presją rodziny, a konkretnie mamy. Miałem wtedy 19 lat, ale u mnie w rodzinie już każdy miał wtedy prawo jazdy. Teraz z perspektywy czasu cieszę się, że tak z marszu [bez planowania] poszedłem na ten kurs. Teraz byłoby mi trudniej się zdecydować. Dobrze mieć prawko.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - adasko - 07 Paź 2014

Ja mam motywacje żeby zrobić bo Pani z WKU wpisała mi na wniosku ołóweczkiem że robię i doniosę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - iLLusory - 07 Paź 2014

Up
Ależ to bardzo brzydko jest donosić.


Re: Bycie fobikiem, a prawo jazdy. - ananas filozoficzny - 07 Paź 2014

Ja mam miłe wspomnienie zwiazane z kursem, a własciwie z egzaminem, a mianowicie zdany egzamin. To było chyba 3-cie podejście (albo 4-te). Jednak 4-te chyba. Dwie mogiły na placu i jedna od razu po wyjechaniu z niego. A za tym 4-tym razem jaoś zapanowałem nad stresem. Byłem bardzo zdenerwowany, czułem to, ale jednocześnie panowałem nad tym, trzeźwo myślałem. Od temtego czasu chyba juz czegos takiego nie poczułem.

Jeszcze ku pokrzepieniu serc cytat z amerykańskiego serialu komediowego "Tylu idiotów ma prawo jazdy. Chcę być jednym z tych idiotów." ;-)


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.