Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +--- Wątek: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. (/thread-13862.html) |
Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - the.bad.energy - 05 Gru 2015 Dostajemy zaproszenie na jakiekolwiek spotkanie, wyjście ze znajomymi. Jakie są Wasze reakcje? Cieszycie się, że jest okazja do próby walki z fobią, czy mruczycie pod nosem "cholera, że też musiał sobie o mnie przypomnieć!"? Ile razy zdarzyła Wam się w głowie analiza scenariuszy "jak bardzo beznadziejnie będzie" i do ilu zazwyczaj dobijacie? Wymówki! Jakie najlepsze/najdziwniejsze udało Wam się wymyślić, byle uniknąć wyjścia (o, tutaj czuję, że temat mógłby skręcić w ciekawą stronę!)? Jak się po tych wymówkach czujecie? Usatysfakcjonowani, że udało się obronić spokojny wieczór pod kocem, czy wyrzuty sumienia, że nic nie robicie ze swoim lękiem i oddalacie się od ludzi, którzy chcą poprzez zaproszenie budować, zacieśniać relację? A może wychodzicie jednak, jakimś cudem jest świetnie i zachęcacie do tego samego? Jeżeli już był jakiś podobny temat, to ten... to proszę zrobić to, co się robi w takich sytuacjach na forum? Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - M.Fobik - 05 Gru 2015 Teraz to chcialbym nawet jakiekolwiek zaproszenie dostac, znajomych tyle co na palcach jednej reki moge policzyc. Teraz jak juz jakies zaproszenie uda mi sie dostac to raczej korzystam i nie ma mysli, ze "i tak mi sie nie bedzie podobac" "wole zostac w domu". Jeszcze nie tak dawno, kiedy poziom leku u mnie byl wysoki bylo dokladnie tak jak opisalas. Ukladanie sobie w glowie negatywnych scenariuszy, zgadzanie sie na poczatku, a potem na ostatnia chwile dawalem znac, ze jednak mnie nie bedzie podajac jakis beznadziejny powod... Chyba dobrze mi bylo z tym bo czulem ulge, ze nie bede musial z nikim rozmawiac ani sluchac. Wolalem swoje towarzystwo. Kwestia podejscia mysle, ze jest tutaj kluczowa. Najdziwniejszy powod hmm... Nie pamietam takiego. Wiem, ze moim najczestszym bylo... Nieodbieranie telefonu i udawanie, ze mnie w domu nie ma Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - vesanya - 05 Gru 2015 Bywało różnie, aktualnie znam tylko dwie osoby, które co jakiś czas proponują wspólne wyjścia, i jeśli nie mam na nie ochoty to raczej nie owijam w bawełnę. Mówię (a raczej piszę) jak jest, ewentualnie jakąś bzdurę typu "zimno na dworze", "jestem zmęczona". Nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu. Kiedyś leciałam bez zastanowienia na każde wyjście i imprezę, teraz coraz rzadziej mnie to interesuje. Starzeję się czy co? Nie wiem. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - V - 05 Gru 2015 Chciałabym mieć życie towarzyskie i być gdzieś zapraszana. Raczej nie stosuję wymówek, bo nawet nie mam ku temu okazji :-| Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Edgecombe - 05 Gru 2015 ... Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Hamian - 06 Gru 2015 Jak tylko ktoś zaprasza to z reguły korzystam. Najgorzej jak ktoś mi to proponuje tydzień albo jeszcze wczesniej bo wtedy, przez cały ten powiedzmy tydzień, układam przeróżne scenariusze jak to będzie zayeahbiście lub będę przyj3bany jak nikt inny, nienawidze tego > . < Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - mocart - 06 Gru 2015 zawsze gdy dostawalem zaproszenia, to z nich korzystałem, wiedząc ze będzie jak zwykle kiepsko, ale i tak szedlem jak świnia na rzeź Czasami jednak było za+ bo % zdejmowały blokady w takim stopniu, ze na czas imprezy byłem liderem całej grupy Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - USiebie - 06 Gru 2015 Mnie nikt nie zaprasza, więc nie ma problemu. Jakby mnie ktoś zaprosił to i tak bym pewnie odmówił, zresztą co ja będę się powtarzał. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - USiebie - 06 Gru 2015 Czy ja wiem, kiedyś przyjąłem zaproszenie na sesję rpg od kolegów z klasy. Skusiłem się bo z tymi osobami żyłem całkiem dobrze, no i lubię rpgi, więc chciałem w końcu zobaczyć jak to wygląda na papierze. Było gorzej niż myślałem, że będzie, wcale się dobrze nie bawiłem. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - TakSobieWegetuję - 06 Gru 2015 Jeżeli naprawdę nie jestem w nastroju żeby gdzieś iść lub nie jestem w stanie (za bardzo się boję bo w mojej głowie powstało już zbyt wiele złych scenariuszy co może się wydarzyć ) to wymówki są najzwyklejsze, typu "jestem chora", "źle się czuję", "mam już plany na dziś". Zazwyczaj jednak staram się wychodzić. Tak naprawdę to większość takich spotkań jest udana i żadna z moich wcześniejszych obaw się nie spełniła. Poza tym, takie ciągłe odmawianie wiadomo, psuje relacje... odmówisz raz, drugi, trzeci, później już dana osoba nie będzie zabiegać o spotkania. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Flopy28 - 06 Gru 2015 Obecnie staram się korzystać z zaproszeń. Najwyraźniej samotność i poczucie upływającego czasu, pchają mnie do częstszego kontaktu z ludźmi. Czuję się tak, jakbym uczył się czegoś na nowo. Nie mam obaw jak kiedyś, że będzie beznadziejnie, nie paraliżują mnie lęki. Jest tylko nowy stan, wyjście ze strefy komfortu i przyzwyczajanie się do czegoś co jest nowe. Czasem coś mi mówi, żeby wrócić do swojej "fortecy", ale jednak coś mnie pcha w druga stronę. I dobrze. Cytat:Poza tym, takie ciągłe odmawianie wiadomo, psuje relacje... odmówisz raz, drugi, trzeci, później już dana osoba nie będzie zabiegać o spotkania. Tak i dlatego czasem warto się przemóc. Nawet jeśli to nie są jakieś super bliskie relacje, to warto spotkać się od czasu do czasu, przynajmniej nie "dziczejemy" i zawsze możemy się czegoś nauczyć czy poćwiczyć asertywność. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - RedIsABeautiful - 06 Gru 2015 Korzystajcie z zaproszeń, ja korzystam a od czasu do czasu sam zapraszam znajomych na piwo czy jakąś chwilową posiadówę. Oczywiście czasem mi się to nie podoba i robię to na siłę ale próbuję się przemóc. Ostatnie weekendy zawsze spędzam z minimum 1 osobą, nie siedzę w domu. Po prostu to jest mój sposób na walkę z fobią. Wychodzi mi to średnio ale przynajmniej próbuję. Rada dla Was: jak zapraszają to znaczy że chcą się z Wami widzieć, także nie odmawiajcie. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Gollum - 07 Gru 2015 Ja staram się korzystać, bo bardzo rzadko się to zdarza, ale szczerze mówiąc to czasem jest jednak beznadziejnie. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Fearless - 07 Gru 2015 Był chyba taki (lub podobny) temat, ale nie pamiętam już nazwy. Z zaproszeń towarzyskich korzystam bardzo chętnie. I tak już wystarczająco wiele czasu spędzam sam, a zaproszenia to i tak jeden z nielicznych czynników, motywujących mnie do wyjścia z domu. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - iLLusory - 07 Gru 2015 Nie korzystam tylko wtedy jeśli wiem, ze autentycznie będę zmęczona w tym czasie lub gdy wiem, ze mam jakąś inną ważną rzecz na którą muszę się nastroić. Jeśli mam dostatecznie dużo czasu na wypoczynek, to przyjmuję zaproszenie. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Maew - 07 Gru 2015 U mnie ten "problem" nie wystepuje, poza ludzmi z pracy i uczelni nie utrzymuje kontaktu z nikim. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Rozszczepiona - 09 Gru 2015 Ostatnio zaczęłam odmawiać. Najpierw znajomy chciał ze mną wyjść, ale odmówiłam. Nie wiem czy to kwestia tego, że niezbyt komfortowo się czuję w jego towarzystwie. Boję się, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać, czy dlatego, że mam dość spotkań z ludźmi i wolę posiedzieć z domu. Koleżanka też mnie ostatnia wyciągała. Dwa razy odmówiłam. Czuję że jak tak dalej pójdzie to zostanę sama... I owszem, czuję ulgę, ale chwilową, która ustępuje poczuciu winy - "Powinnaś gdzies wyjść, udzielać się towarzysko, zdobywać nowych przyjaciół... Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - Alikene - 09 Gru 2015 Nikt mnie nie zaprasza, a jeśli nawet to praktycznie zawsze odmawiam, bo boję się, że skompromituję się na takim spotkaniu. Inni się cieszą i nastawiają się, że będą się dobrze bawić, ale dla mnie to nie kojarzy się z dobrą zabawą. No niestety. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - kamyk - 09 Gru 2015 Niedawno, po raz pierwszy od ok. 2 lat zdarzyła się taka okazja, że zostałem gdzieś zaproszony. Początkowo cieszyłem się, że ktoś pamięta, że to dobra okazja by coś zmienić, ale ze względu na to, że było to zaproszenie z większą grupą, a w dodatku na koncert do klubu, gdzie zupełnie nie wiedziałbym jak się zachować z prostego powodu: nigdy wcześniej nie byłem. To był powód, by ostatecznie nie pójść i niczego nadal nie zmienić. Teraz żałuję, naprawdę lepiej już pójść gdziekolwiek i z kimkolwiek i nawet zrobić tam z siebie idiotę i sztywniaka, niż później żałować, bo może nie byłoby aż tak źle. Odmawiając, zdecydowanie większe wymówki robiłem sam sobie: że będą osoby, które znają mnie jako sztywniaka, więc lepiej będzie, jak pójdę w innym terminie, że nie miałbym jak wrócić itd. Pewnie są tu jakieś osoby, które przez długi czas nigdzie nie wychodziły. Ciekaw jestem, jak wyglądało ich pierwsze wyjście, co ich do tego sprowokowało i jak poradzili sobie ze stresem. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - stap!inesekend - 11 Gru 2015 Cieszę się, ale w przypadku ludzi nieco "dalej" w hierarchii kontaktów pojawia się stres. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - shayla - 12 Gru 2015 Cieszę się i wychodzę śmiało. Ostatnio sama naciągnęłam słabo znanego kolegę z grupy zajęciowej na wyjście na konferencję. Robię postępy. Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - kfiatek - 17 Gru 2015 Bardzo rzadko dostaję jakieś zaproszenia. Ale nigdy nie są od mniejszej ilości osób, tylko grupowe. Ostatnio dostałam takie gdzie ma być dużo osób, ale boje się być niezauważona i jako jedyna siedzieć przy stole. Tańczenie to dla mnie przeogromny stres, level hard dla mojej psychiki, bo jak mogę tańczyć jak jestem przygnębiona i "pod presją", a dookoła pełno ludzi, którym moja fobia nie ufa? i sobie też nie ufam. Oczywiście będzie alkohol, ale ja nie piję (już widzę jak wypijam pierwszą kolejkę w życiu i muszę biec ją zwrócić przy wszystkich ops: jakby to był ktoś inny to potraktowaliby go z luzem, ale mnie pewnie z obrzydzeniem) A potem zawsze jest tak, że dołuję się jak wiem, że inni teraz dobrze się bawią, ale stres wygrywa. Boję się imprez gdzie ludzie nie chcą konkretnie mnie widzieć - czyli na razie wszystkich Re: Stosunek do zaproszeń towarzyskich. - potrzebna - 30 Gru 2015 Nie mam stałej paczki znajomych, z którą się trzymam, więc gdy dostaję zaproszenie to zazwyczaj od osoby, która będzie mi jedyną znaną na imprezie. Jednocześnie się cieszę bo jak dobrze pójdzie to kogoś tam poznam, a z drugiej boję się, że będę wyglądać jak dziwadło, bo mój znajomy zniknie gdzieś (nie mogę go przecież trzymać przy sobie cały czas bo nie idziemy jako para) a ja zostanę gdzieś na uboczu/w kącie/ pod ścianą nie mając do kogo zagadać a inni się będą na mnie patrzeć jak na trędowatą osobę, mimo wszystko raczej nie odmawiam. |