Nie radzę sobie na studiach - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Szkoła, studia, praca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-20.html) +--- Wątek: Nie radzę sobie na studiach (/thread-14300.html) |
Nie radzę sobie na studiach - adam95 - 27 Sty 2016 Witam, jestem nowy na forum i chciałbym nieco powiedzieć jak wygląda moja fobia. Jednocześnie chciałbym się poradzić was, co mam zrobić bo czuje się niesamowicie przytłoczony całą sytuacją. (Jeśli założyłem temat nie w tym miejscu co trzeba to przepraszam). Dobrze to przejdźmy do meritum. Mam rocznikowo 20 lat i w październiku zacząłem studia. Dlaczego w ogóle je zacząłem? Chciałem być z dala od rodziców, a coś muszę robić więc zdecydowałem się na studia. Od początku wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie wyobrażałem sobie, że będzie aż tak tragicznie. Kiedy zaczęła się moja fobia? Ciężko mi to określić. W podstawówce i gimnazjum może nie byłem super towarzyski, ale miałem kilku przyjaciół, a przebywanie wśród nieznanych nie było dla mnie niczym złym, nie myślałem nawet o tym. Liceum też zaczęło się całkiem dobrze. Ale gdzieś od 2 klasy liceum coś dziwnego zaczęło się ze mną dziać. Wyprowadziłem się z internatu w połowie roku szkolnego i zacząłem dojeżdżać z domu (ok 30 km). Nie było jakiegoś konkretnego powodu, po prostu nie chciałem tam mieszkać, chciałem mieć więcej prywatności, a tego internat mi nie dawał. Poza tym w internacie wszyscy chcieli gdzieś wychodzić, a mi wtedy nie chciało się nic. Matura poszła całkiem fajnie i pojechałem na wakacje do Anglii (tam są moi rodzice) do pracy. Bardzo cieszyłem się bo znalazłem pracę w której nie musiałem mieć kontaktu z ludźmi. Ale byłem okropnie samotny. Praca, spanie, praca, spanie i tak wciąż. Postanowiłem, że wrócę do Polski na studia i zacząłem się rozglądać za czymś w miarę konkretnym. Poszedłem na studia, od kolegi z liceum dowiedziałem się, że szuka lokatora do wynajmowania mieszkania. Wszystko więc układało się ok, ale jeszcze zanim zaczął się rok akademicki wiedziałem, że będzie nie najlepiej, ale starałem się myśleć pozytywnie. Już na pierwszych zajęciach zrobiłem z siebie debila. Tego nie zapomnę do końca życia. Pierwsze zajęcia i wszyscy się przedstawiają i mówią dlaczego wybrali ten kierunek. Oczywiście ta perspektywa już mnie zmroziła, a jak doszło do mnie to działy się cuda. Trząsłem się calutki! Pot oblewał całe moje ciało, nie mogłem złapać oddechu, z nosa cholernie mi ciekło. Istna masakra. Słyszałem jak już niektóre osoby się ze mnie śmieją. Pomyślałem później jednak, że uda się to naprawić. Nie udało się. Potem pomyślałem, że studia są od uczenia się i zdobywania kwalifikacji, i nie muszę zawierać znajomości, jak nie potrafię. Wszystko fajnie, tylko jestem na profilu humanistycznym, i często z różnych przedmiotów musimy przedstawiać referaty, uczestniczyć aktywnie w ćwiczeniach. To doprowadza mnie do szału. Teraz nie chodzę na wykłady na których wiem że będzie duża frekwencja. Z nikim nie zamieniłem słowa od października. Naprawdę z nikim! Idzie sesja a ja jestem w całkowitej rozsypce, nie wiem co robić. Wcześniej miałem motywacje do nauki, bo myślałem, że co innego mogę robić, ale teraz jestem dobity. Wczoraj na zajęciach zacząłem się tak denerwować podczas wypowiedzi, że nawet wykładowczyni patrzyła się na mnie jak na wariata. Nie dziwię jej się. Mam ochotę rzucić te studia tylko nie wiem jak. Szczerze nie są one dla mnie jakoś super interesujące, poszedłem na nie żeby robić cokolwiek. Jednak nie wiem gdzie mam szukać pomocy. Rodzice od 2 lat są w UK (widzimy się w wakacje) i nie wiedzą jakie zmiany zaszły w mojej osobowości. Znają mnie jako uśmiechniętego, rozgadanego Adama, a nie jako depresyjnego, lękliwego i świrniętego syna. I co? Powiem im, że rzucam studia bo mam depresje?(o fobii nie ma szans, że powiem im od razu). Nie uwierzą mi, powiedzą mi, że wydziwiam. A studia rzucić muszę , bo chce się wyleczyć! Chce iść do psychologia, wziąć się za terapię i jako normalny (w miarę) zacząć życie. Bo teraz na studiach jestem skreślony. Nie przez samą naukę, ale całą resztę. Zaraz sesja, a ja nie mam motywacji do nauki. Zwrócić się rodziców? Tata jest nieco cierpki, na mamę zawsze mogłem liczyć, ale boje się, że nie zrozumie. Doradźcie coś, błagam. Myślałem nawet, żeby zadzwonić na jakąś niebieską linie czy coś takiego. Muszę coś z tym zrobić bo umieram. Przepraszam, że wszystko jest takie chaotyczne. Chciałem w skrócie ująć moją historię. Cześć. Re: Nie radzę sobie na studiach - Ordo Rosarius Equilibrio - 27 Sty 2016 Hej, witamy na forum, zawsze przepelniaja emocje jak czyta sie takie historie, szczere, prawdziwe, brutalnie takie... czyste. To cos dobrego i dzieki za to, ze zdecydowales sie tu przyjsc i sie z nami podzielic, choc na pewno wymagalo to odwagi i bylo w jakims stopniu podyktowane desperacja. Coz, nie chce radzic, bo tak naprawde sytuacji nie znamy, a to pewna jednak odpowiedzialnosc doradzajac cos takiego, ale biorac pod uwage wszystko, co napisales - kurde, nie mecz sie, to jest katorga, to Cie tylko wpedza w najpaskudniejsze stany, wywoluje same zle emocje, codziennosc jest nie do zniesienia, potrzebujesz oddechu ewidentnie, a nie mierzenia sie nieustannego z lekiem, ktory podsyca z miliard czynnikow w Twojej okolicy. Im dluzej bedziesz sie trzymac tej rutyny, ktora Cie otacza, tym bedzie mniej tego usmiechnietego Adama, a wygrywac bedzie ten pelen lekow, smutkow i trosk. To dla mnie oczywiste. Druga rzecza, ktora ja bym serio rozwazyl na Twoim miejscu to zadomowilbym sie tutaj. Nieco nas laczy i powiem Ci, ze, choc wymaga to samozaparcia, gdy tu sie odnajdziesz mozesz z czasem dostac od tego miejsca cos dobrego. W ten, czy w inny sposob. Jestes wartosciowym chlopakiem, fajnie ukladasz zdania, piszesz gladko, wprost, no i budzisz jakas sympatie od razu. Rzadko, serio, rzadko mam tak, a witam tu niemal kazdego nowego przybysza (o ile to czas mojej bytnosci naforum, a nie czas, gdy jestem wycofany), ze przyjdzie jakis chlopak i pomysle - o, ten gosc to bylby calkiem fajny znajomy, raczej dziewczeta robia to fajne wrazenie od startu, do facetow jestem bardziej uprzedzony. Do Ciebie w ogole. A zwracam uwage na detale i wyciagam wnioski chyba calkiem niezle. Wiec na poczatekte dwie rzeczy, zmien cos drastycznie, bo w ten sposob nie pociagniesz. Rutyna Cie zmasakruje emocjonalnie, takie odnosze wrazenie po tych kilku literkach, no i jak masz ochote - zostan tu, mamy tu spolecznosc bardzo rozna, ale w absolutnej przewazajacej wiekszosci bardzo zyczliwa i przede wszystkim - podobna Tobie. Co do rodzicow - wszystko zalezy od sytuacji, ale przeciez Twoja sytuacja nie jest bez wyjscia, funkcjonujesz, lepiej niz wiekszosc z nas jednak. Mozliwosci masz wiele, ciagle nie chce tego radzic, bo to ostatecznosc, ALE jesli zrezygnujesz to mozesz ten czas poswiecic na prace nad soba, mozesz pracowac na rozne sposoby, realizowac sie, spedzac dni tak, zeby cos z nich wyniesc, by kazdy dzien przyblizal Cie do spokoju i dobrego samopoczucia, walczyc o siebie etc. Jesli sie na to zdecydujesz to to nie jest i nie bedzie koniec swiata Skoro zaszly takie zmiany, moga zajsc i inne. To zawsze jest proces, w tym momencie ewidentnie sciezka, ktora podazasz to nie jest ta dobra sciezka i na pewno nie do tych dobrych zmian i bije to z kazdej literki, ktora nam tu wyslales. I nie, kurde, jestem hetero. Juz mnie tu posadzano o bycie gejem i bycie kobieta. To jak pisze facetom cos milego to od razu wole to zaznaczyc Moze sie utrwali. Trzymaj sie i serio - bedzie lepiej. Jestes w lepszej sytuacji od wielu z nas tu, czy Cie to pociesza, czy nie - nie wiem, ale start masz calkiem niezly i miejsce w ktorym jestes masz dobre. Glowa do gory, klata do przodu i idz tocz te nierowna walke. Ahoj. Re: Nie radzę sobie na studiach - adam95 - 27 Sty 2016 No Ordo, ładnie, udało Ci się. Poprawiłeś nieco mój humor tymi komplementami, dziękuję. Jezu jak ja dawno nie usłyszałem o sobie nic dobrego. Nie ma co się oszukiwać, po prawdzie sam zasłużyłem sobie na brak komplementów. Chyba jestem bliski podjęcia decyzji. Czuje, że ta maska, którą już tak długo noszę zaczyna mnie pożerać. Przemyślę jeszcze wszystko i dzwonie do mamy. Boże, jak mi jest wstyd. Mam 20 lat, a jedyną osobą na którą mogę liczyć, do której mam jakiekolwiek zaufanie jest moja mama. Nie lubię siebie za to, za tą niedojrzałość... Re: Nie radzę sobie na studiach - Ordo Rosarius Equilibrio - 27 Sty 2016 Chlopaku, chociaz masz te mame, wielu z nas nie czuje wsparcia od rodzicow. Poza tym mieszkasz zdala od niej, radzisz sobie, juz przestan myslec o sobie tak zle, normalny, wartosciowy z Ciebie chlopak, tylko megazagubiony, niepotrzebnie sie nakrecasz w zlych myslach uparcie. Myslenie szkodzi. Idz i kup jakas milke, spedz milo czas, daj sobie troche luzu, troche oddechu, zmienisz w zyciu to, co Cie irytuje i boli, a na jesien mozesz spokojnie nadal sie uczyc, zmienic otoczenie, mozesz wszystko, masz pierdyliard mozliwosci, serio. Juz zaraz wiosna, po wiosnie lato, moze znow popracujesz troche? Zleci Ci to szybko, mozliwosci masz od cholery, wsparcie od ludzi wokol tez. Podolasz. Re: Nie radzę sobie na studiach - FireSoul - 27 Sty 2016 cześć, fajnie że tu napisałeś, że szukasz jakiejś pomocy. Jeśli ten kierunek Ci nie odpowiada, to chyba nie ma sensu męczyć się dalej. nie sądzisz, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż studia? z tego co piszesz, wnioskuję, że chcesz zacząć terapię - więc zacznij (możesz tu, w Polsce, a studia? można potraktować jako trening praktyczny zawierania znajomości). samotność sprowadziła Cię znów do Polski, jednak i tu będąc wśród ludzi, czujesz się samotny - wiesz już wobec tego nad czym pracować, a to forum jest jak najbardziej dla Ciebie. (dodam jeszcze, że mam 24 lata i czuję, że ciągle naprzykrzam się rodzicom) Re: Nie radzę sobie na studiach - mocart - 27 Sty 2016 Jeżeli te studia choć troszeczkę by Cię jarały, to można by to jeszcze uratować, dostał bys od psychiatry leki, dzięki którym mógłbyś w miarę normalnie funkcjonować , objawy fizyczne tj. Poty, telepka - można bardzo szybko zminimalizować, u mnie wystarcza dobry betabloker, zaległy materiał byś ogarnął i było by ok Ale jeżeli poszedles na te studia totalnie z d*py, to im szybciej to przerwiesz tym lepiej, niema sensu tego ciągnąć Następnie gdy to zrobisz, daj rodzicom znać ze oddajesz się w ramiona terapeuty, i będzie dobrze, naprawdę, Opròcz Aids'a i kilku chorób genetycznych, niema chorób z których nie dało by się wyjść Re: Nie radzę sobie na studiach - adam95 - 28 Sty 2016 Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Zawsze warto jest wiedzieć, że nie jest się jakimś odmieńcem. Bo tak sobie myślę, że fobia społeczna to chyba jedna z najbardziej nierozumianych chorób psychicznych w społeczeństwie. Przecież bardziej akceptowany jest nawet alkoholizm niż to, ze ktoś boi się ludzi (bo to rzeczywiście jest irracjonalne ). Tak czy siak czuję teraz ulgę. Chyba w końcu podjąłem jakąś decyzję, a to w ostatnim czasie sprawiało mi duże kłopoty. Dziękuję wam wszystkim, i trzymajcie kciuki! Re: Nie radzę sobie na studiach - grego - 28 Sty 2016 Też moge potwierdzić to co napisał Mocart, jak Cię nic studia nie jarają to zmień. Ja się tak 4 lata męczyłem bo poszedłem na kierunek, który mnie w ogóle nie interesował co gorsze był dla mnie nie zrozumiały ale poszedłem bo bardziej niby przyszłościowy (Automatyka i Robotyka), podczas gdy bardzo się interesowałem np. Budową Maszyn i Urządzeń. Niby skończyłem ale w ogóle z tym nie chciałem mieć i nie mam nic wspólnego. Re: Nie radzę sobie na studiach - Kgg - 29 Sty 2016 Witaj na forum Nie napiszę prawie nic, czego nie napisaliby moi poprzednicy, ale powtarzanie też jest czasem przydatne. Opisana przez Ciebie sytuacja jest mi bliska, bo przeżyłam podobną w liceum. Chciałabym Cię zapewnić, że nie jesteś w najmniejszym stopniu debilem, a wariatem tylko troszeczkę (ale podobno tylko wariaci są coś warci ). Musisz się leczyć i to jest w tej chwili o wiele ważniejsze niż Twoje studia. Terapię Richardsa (robi się ją samodzielnie, na początku wyłącznie w domu) możesz zacząć już dziś i bardzo polecam Ci to rozwiązanie. Nie jest to jednak pełnoprawny substytut psychiatry/psychologa. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień okaże się dla Ciebie dobry (w większości to, czy tak będzie, zależy od Ciebie). Trzymaj się! Re: Nie radzę sobie na studiach - The_Visitor - 29 Sty 2016 adam95, wygląda na to nie wiesz co chcesz w życiu zawodowo robić. W pracy spędzamy jedną trzecią naszego dorosłego życia. Ścieżka zawodowa ma ważny wpływ na nasze otoczenie bo idąc na studia związane z tym co lubisz jest bardziej prawdopodobne że trafisz na ludzi o podobnych zainteresowaniach. Na Twoim miejscu bym się umówił z doradcą zawodowym. Wybiera się grupę zawodową na podstawie predyspozycji bo ciężko zaplanować z góry 1 zawód i koniec (doradca zawodowy daje grupę zawodów i z czasem doświadczając różnych opcji się wybiera) nie da się z góry bez spróbowania powiedzieć np: będę logistykiem albo księgowym to tak nie działa. adam95 napisał(a):Szczerze nie są one (studia) dla mnie jakoś super interesujące, poszedłem na nie żeby robić cokolwiek.. W jakim zawodzie/zawodach chciałbyś pracować ? To bardzo ważne pytanie. Ordo Rosarius Equilibrio napisał(a):I nie, kurde, jestem hetero. Juz mnie tu posadzano o bycie gejem i bycie kobieta. To jak pisze facetom cos milego to od razu wole to zaznaczyc Moze sie utrwali. Eee, wiesz że tutaj rozmawiasz sam z sobą bo większości pewnie w ogóle to przez myśl nie przeszło? Czy każdy mężczyzna psycholog to gej ? Re: Nie radzę sobie na studiach - anonim95 - 30 Sty 2016 Ja jestem w podobnej sytuacji, z tym że mnie właśnie studia interesują i chciałabym je skończyć. Co do Ciebie to nie zastanawiaj się tylko je rzuć, skoro to dla Ciebie taka męka i kierunek cię nie interesuje Rodzicom przecież nie musisz od razu mówić o fobii, jak nie chcesz to po prostu powiedz że rezygnujesz bo studia cię nie interesują i są bez sensu. |