PhobiaSocialis.pl
Moja wizyta u psychiatry - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html)
+--- Wątek: Moja wizyta u psychiatry (/thread-14596.html)



Moja wizyta u psychiatry - rohace1 - 10 Mar 2016

Witam
Wstępnie:
Mam 22 lata
Pracuje od roku jako operator wózka widłowego.
ZMAGAM się z fobią od nieokreslonego czasu, zawsze w dzieciństwie byłem niesmiały i nie wiem kiedy niesmiałosc przerodziła się w fobie .
O mojej fobii społecznej niewiele pisałem tu na forum jednak czytałem wypowiedzi innych.
2 miesiące temu zarejestrowałem się do lekarza psychiatry i jestem własnie po wizycie. Skorzystałem z lekarza z NFZ.
Ogólnie bardzo wiele razy chciałem podjąć próbę zarejestrowania się lec zawsze bagatelizowałem problem i odkładałem to na później tłumacząc sobie, że zrobię to za miesiąc zamiatając problem pod dywan. Jednak powiedziałem sobie, że muszę to zrobić mimo wszystko i zrobiłem: zarejestrowałem się i poszedłem do gabinetu.
Przed wizytą tego samego dnia byłem w banku. Podczas załatwiania formalnosci fobia dała o sobie znać utwierdzając mnie, że muszę to zrobić, muszę isc dzis do tego lekarz a. Jednak w drodze im byłem bliżej miałem duże wątpliwosci i próbowałem sobie wmówić, że problemu nie ma, że może pójdę później, po co mi to itp. jednak nie odpuszczałem.
Na miejscu już w rejestracji zaczęła się lekka panika, stres, przyspieszone bicie serca, uczucie gorąca itp. Sprawiło to, że z trudem potwierdziłem obecnosc w rejestracji i zrozumiałem instrukcję wywoływania pacjentów .
Następnie usiadłem i czekałem na swoją kolej. Po około 30 min zostałem imiennie wywołany przez lekarza i zaprowadzony do gabinetu. Lekarz rozpoczął rozmowę dosć humorystycznie pozwalając mi wybrać miękki fotel lub twarde krzesło o siedzenia, które stały obok siebie na przeciwko biurka.
Pierwsze pytanie jakie zadał było ogólne: Co się dzieje, z czym przychodzę. Głos mi drżał i bylem spięty .Odpowiedziałem, że podejrzewam u siebie fobie społeczną i dolegliwosci jej towarzyszące ( agrofobia, sezonowo depresja, dystymia i niektóre zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne). Odniosłem wrażenie, że lekarz był nieco zaskoczony tym co powiedziałem. Następnie wyjąłem kartkę, na której zapisywałem przez 3 miesiące wszystkie sytuacje i towarzyszące im emocje podczas wystąpienia fobii. Kolejno omawiałem zaczynając o dolegliwosciach towarzyszących fobii(wymieniałem zaburzenie i sytuacje w jakich sie ona objawiała u mnie) potem przytoczyłem ogólne sytuacje m.in trudnosci w podejmowaniu decyzji, niezdecydowanie życiowe, kiedy i w jakich okolicznosciach tracę pewnosc siebie , stres podczas rozmawiania z urzędnikami oraz autorytetami, wystąpieniach publicznych itd. Gdy skończyłem lekarz zapytał jak długo to trwa - odpowiedziałem że od zawsze byłem niesmiały i bojażliwy. Zapytał o to czy mieszkam z rodzicami, czy mam problemy ze snem, czy leczyłem sie wczesniej psychiatrycznie, czy ktos z rodziny miał problemy psychiczne, czy popełnił samobójstwo. Odnosnie snu opowiedziałem mu, że spię 8-9 godzin i czuje się zmeczony i cieżko mi wstać.
Zapytał jak sie czuje w obecnosci rodziców czy również fobia się objawia - omówiłem sytuacje w których tak a w których sie nie objawia. Pytał na czym polega moja praca i jak dlugo pracuje. Lekarz stwierdził rownież, że za późno przyszedłem tym problemem. Wyjasniłem, że początkowo nie znałem nazwy swojego problemu o raz sposobu jego leczenia oraz ze owlekałem wizytę.

Na koniec wypisał skierowanie do psychologa by on ocenił moje problemy i ewentualnie skierował na terapie indywidualna lub grupową. Wypisał również receptę na lek MIRTAGEN 15 i kazał brać na 3 godziny prze snem. Wyjanisnił, że lek ma poprawiać sen a także sprawiać, że mogę być rano senny? i że będę spokojniejszy, odporniejszy na stres, panikę. Dodał, że lek z początku może powodować skutki uboczne tj. pogorszenie stanu lub brak poprawy przez 2-3 tyg a działać dopiero po upływie 2-3 miesięcy. Umówił mnie na kolejną wizytę za 3 miesiące by ocenić działanie leku i zdecydować o dalszym jego zażywaniu itp.

Zapisałem wszystko co pamiętam jednak niektóre rzeczy mogłem zapomnieć a chronologia tych zapisanych powyżej może się różnić od rzeczywistej.
Resumując moje odczucia:
Spodziewałem się trochę innych rezultatów, zakładałem że lekarz przeprowadzi szerszy wywiad i zdiagnozuje jednoznacznie ze to fobia.
Lek też wydaje mi się nie potrzebny bo spie dobrze tylko, że sie nie wysypiam. Jednak odnosnie leku założę nowy temat i zasięgnę opinii w internecie .


Re: Moja wizyta u psychiatry - marcinnn - 11 Mar 2016

rohace1 napisał(a):Witam
Lekarz stwierdził rownież, że za późno przyszedłem tym problemem. Wyjasniłem, że początkowo nie znałem nazwy swojego problemu o raz sposobu jego leczenia oraz ze owlekałem wizytę.

Masz 22 lata a lekarz Ci mówi, że za długo z tym zwlekałeś. Chyba trochę przesadził. Może miał zły dzień. Od innego może byś usłyszał, że dobrze, że się zdecydowałeś w tak młody wieku na leczenie :-D

Dobrze, że się zdecydowałeś. Życzę powodzenia w pokonywaniu lęków :Stan - Różne - Zaskoczony:k:


Re: Moja wizyta u psychiatry - kasia92 - 11 Mar 2016

Wydaje Ci się, że lekarz Cię nie zdiagnozował, ale po prostu nie przypiął Ci żadnej choroby a będzie leczył charakterystyczne dla Ciebie objawy.

Co do leków to nie radzę zasięgać opinii, bo często są mylące, na każdego dany lek działa inaczej. I nigdy się nie poddawaj. Zasada jest taka - jeśli po kilku tygodniach, miesiącach nie poczujesz poprawy, to trzeba spróbować innego leku i to jest normalne, często wiele razy zmieniane są leki zanim znajdzie się odpowiednie. I wiedz że kiedy na początku będzie nawet wiele gorzej warto to przeczekać. Po jakimś czasie jest po prostu jak wcześniej i dopiero po paru tygodniach, miesiącach zauważasz, że zaczyna się poprawa, wtedy już jest fajnie.

Ja bez leków nie wychodziłam z domu, teraz każdego dnia jest lepiej i robię coraz większe postępy.

Terapia bardzo ważna sprawa - bywa trudna, bywa że się jej nie rozumie, że chce się zrezygnować, ale warto w to brnąć i wierzyć że terapeuta nam pomoże.

Powodzenia :Stan - Uśmiecha się:


Wizyta u psychologa - rohace1 - 02 Kwi 2016

Witam ponownie!
Jestem własnie po wizycie u psychologa do którego zostałem skierowany przez psychiatrę(patrz artykuł z tego tematu). Podzielę się z wami przebiegiem z wizyty oraz moimi odczuciami.
Czekając w poczekalni zostałem wywołany imiennie i zaprowadzony przez Panią psycholog do gabinetu, przedstawiła się i zapytała z czym przychodzę. Powiedziałem jej, że podejrzewam u siebie fobie społeczną, nerwicę lękową. Opowiedziałem ogólnie o kilku sytuacjach, w których lęk się objawia. Następnie zapytała skąd jestem, - odpowiedziałem, zapytała gdzie to jest wyjasniłem i bardzo się zdziwiła ze przyjechałem z tak daleka (z miejsca mojego zamieszkania do owej placówki jest 100km). Opowiedziałem im, że tylko ich placówkę udało mi sie znależć pozostałe były prywatne a nie wiedziałem gdzie mogę znaleźć informacje o placówka ch NFZ. Szybko znalazła mi osrodek z moich okolic i wspólnie dokonalismy rejestracji (na 15 kwietnia). Razem doszlismy do wniosku, że potrzebna jest terapia i stwierdzilismy bardziej z mojej inicjatywy, że nie ma sensu abym ją rozpoczynał w miejscu tak oddalonym.
Potem bardziej szczegółowo porozmawialismy o moich lękach, sytuacjach w jakich się objawia, od kiedy trwa itp. Pyta ła o rodzinę, kontakty z rodziną itd Wykazywała naprawdę bardzo duże wsparcie, pocieszenie i zrozumienie do tego bardzo mnie motywowała oraz dodawała wiary w sukces. Dodała, że jestem bardzo młody i szkoda życia na lęki. Proponowała terapie u siebie i powiedziała, że od razu by mnie wzięła do siebie na terapie bo jestem bardzo fajnym i młodym chłopakiem. Potem zapytałem o to na czym polega terapia, ile trwa i jakie są jej skutki. Powiedziała, że dostałbym 3-miesięczne l4 na czas terapii. Opowiedziałem o swoich obawach o stracie pracy a moja zależnosć polega na tym: praca w której pracuje nie jest moją pracą wymarzoną , jest ciężka i słabo płatna ale muszę pracować w ten sposób bo moja fobia/nerwica lękowa uniemożliwia mi spełnianie swoich marzeń oraz ambicji. Gdybym miał pewnosć, że wyleczę się nie zastanawiałbym się ani chwili lecz jesli poniosę porażkę a z pracy mnie wyrzucą - zostanę z fobią i bez pracy. Pani psycholog bardzo ciepło mnie pocieszyła mówiąc, że musze wierzyć i że dam radę, że ona to wie... że jestem inteligentnym chłopakiem i stać mnie na więcej. TO tylko jedna z wielu jej otuch i dobrych słów podczas tej rozmowy naprawdę czułem się zrozumiany, dowartortosciowany (mam niskie poczucie własnej wartosci) i zmotywowany. Bardzo bym chciał aby to ona była moim psychoterapeutą ale niestety to obecnie niemożliwe.
Zapisałem wszystko co pamiętam jednak niektóre rzeczy mogłem zapomnieć a chronologia tych zapisanych powyżej może się różnić od rzeczywistej.
Resumując moje odczucia:
Bardzo wiele mi ta rozmowa dała, bardzo podniosła na duchu i wysszedłem bardzo zmotywowany.


Re: Moja wizyta u psychiatry - fuckthephobia - 03 Kwi 2016

rohace1 ciesze sie ze tak dobrze trafiles :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: do tego miasta jechales sam czy ktos cie zawiozl? Z twojego opisu wychodzi ze moze jeszcze poruchasz :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :3 hehe zartuje oczywiscie robie se jaja z pogrzebu.. :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:. Kurcze ale ze dostales taka propozycje z tym L4 to niewiedzialem ze tak da rade. Jeszcze na NFZ no no


Re: Moja wizyta u psychiatry - Zasió - 03 Kwi 2016

pamiętajcie tylko, że na l4 wpisują symbol choroby. w erze google to nie jest wiedza tajemna...

tyle ciepła za darmo? to chyba jakiś wielkanocny cud...


Re: Moja wizyta u psychiatry - Fobiczny777 - 03 Kwi 2016

Ja byłem 6 miesięcy na takim L4 na czas terapii, więc da się. Niestety ta pewność psycholożki co do skuteczności terapii niekoniecznie potwierdzi się w praktyce...


Re: Moja wizyta u psychiatry - rohace1 - 04 Kwi 2016

fuckthephobia sam jeżdżż samochodem gdybym jechał z kimś to by było ciężej bo po 1-sze: odczuwam spięcie dyskomfort przy jeździe z kimś a po 2-gie nikt nie wie i nie chce aby wiedzial o moich wizytach u specjalistów i chorobie.

Zas właśnie się obawiam tej jawności. o Tym symbolu nic nie wiedziałem ale już sama pieczątka lekarza wystawiającego " psychiatra/psycholog Jan kowalski" sprawi że ludzie pomyślą że lecze sie psychicznie czy coś i szef mnie wywali po upływie l4 jak nie przed jego wystawieniem (bo nie wiem czy go uprzedzać o tym że moge mieć l4 na 3miechy)


Fobiczny777 pisząc "więc da się" masz na myśli otrzymanie tak długiego l4 czy wyjście z fobii i nerwicy lękowej ?


Re: Moja wizyta u psychiatry - Fobiczny777 - 06 Kwi 2016

Miałem na myśli otrzymanie L4, z wyzdrowieniem już jest gorzej, ale może Tobie się uda :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja wizyta u psychiatry - czarnalezka - 07 Kwi 2016

zazdroszcze, ja bym sie nie odwazyla na wizyte u psychiatry


Re: Moja wizyta u psychiatry - bulletskater - 07 Kwi 2016

zzz


Re: Moja wizyta u psychiatry - rohace1 - 08 Kwi 2016

czarnalezka Czemu byś sie nie odważyła


bulletskater dlaczego ?


Re: Moja wizyta u psychiatry - bulletskater - 08 Kwi 2016

vvv


Re: Moja wizyta u psychiatry - rohace1 - 08 Kwi 2016

bulletskater rozumiem, dzięki


Wizyta u nowego psychiatry i psychologa - rohace1 - 15 Kwi 2016

Witam
jestem właśnie po wizycie u nowego psychiatry oraz psychologa. Jak już wspomniałem w poprzednich wpisach 15 kwietnia byłem umówiony o psychiatry z moich okolic i podziele się z wami z moimi odczuciami.
Tego dnia udało mi się zaliczyć psychiatrę (od którego musiałem dostać skierowanie od psychologa) a potem psychologa.
Zacznę od psychiatry. Po wejściu do gabinetu zobaczyłem gburowatą kobietę z zimnym "wrednym" spojrzeniem. Usiadłem, zadawała kolejno pytania i wymagała krótkich jasnych odpowiedzi. Były to m.in pytania
- czy pije alkohol, biorę narkotyki
- czy sie lecze na cos
- czy dobrze spie
- co mi jest - gdy zaczalem opisywac szczegolowo problemy lekowe bo nie mam zadnej diagnozy jak nazywa sie moj problem powtorzyla stanowczo i z podniesionym glosem "Co Panu jest!?" odpowiedzialem ze podejrzewam fobie i lęki społeczne
- zapytała czy biorę już jakieś leki, odpowiedziałem że Mirtagen 15 przepisany od psychiatry zmieniła Mirtagen bez własnego uzasadnienia dlaczego .Powiiedziała kiedy i ile mam brać i powiedziała że to wszystko. Zapytałem dlaczego ta zmiana i czy jest konieczna bo w domu mam zapas Mirtagenu na 3 miesiące- powiedziała że jest dla mnie za silny. Cała wizyta trwala 10 maksymalnie 15 minut. Byłem lekko w szoku i żałowałem że tam pojechałem. Ten psychiatra zachował się jak maszyna do wydawania leków - zapisywał leki bez szczegółowego poznania problemu. Ale od razu miałem czekać na psychologa i łudziłem się że psychiatre mam z głowy bo i tak byłem u niego tylko po skierowanie.
o godz 9 zaczęła przyjmować Pani psycholog. Okazało się że to kobiet w wieku 50-60 lat, pomyślałem że taka "stara" nie zna się na nowoczesnych leczenniu ale zaraz pojawiła się myśł - "a może jednak lepiej że starsza bo bardziej doświaczona". Po chwili oczekiwania zaprosiła mnie do gabinetu. zaczęła od przeprowadzenia wywiadu ( wiek, ukonczone szkoły, praca, rodina itp). Podczas tego wywiadu powiedziałem że skonczylem liceum ogólno kształcące a potem zacząłem studia ale przerwałem uzasaniając że to nie kierunek dla mnie a wybrany po naciskiem rodziców. Wtedy zaczęło się coś co wprowadziło mnie w SZOK. Zapytała ile lektur przeczytałem - odpowiedziałem żadnej gdyż nie iteresowało mnie to . Psycholożka zaczęła pytać mnie o polskich poetów> Pytanie to wprowadziło mnie w zakłopotanie a co z atym idzie chaos myślowy, dekoncetracja - myśli wzięły góre. Tak się zetresowałem że ciężko mi było wymienić wiecej jak jednego. Odpowiedziałem Sienkiewicz, Mickiewicz zapytała Kto jeszcze ale nie potrafiłem sobie przypomiec m.in ze wzgl na stres. Potem powiedziała że sienkiewicz to pisarz a nie poeta. Potem zapytała najwieksze dzieła. Wtedy już byłem maksymalnie zestresowany, zdekoncetrowany ( to że zwróciła uwage spowodowało pogłebienie stanu dekoncetracji- zdarza sie tak przy kazdej wytniętym błedzie) . nie potrafilem nic sobie przypomieć, myśli wzięły górę. Wtedy zaczęła mi wmawiać że to wstyd nie znać takich rzeczy po LO, próbowała znaleźć określenie takiego człowieka po kilku próbach uddało jej sie mnie nazwać( było to słowo głąb lub coś podobnego). Pytała mnie o oceny (studiowałem kierunek techniczny) i gdy odpowiedziałem że miałem podobne oceny ze wszystkiego 2-3 zapytala o oceny z przedmiotow technicznych (matematyka, fizyka) gy powiedziałem ze 3 skomentowała m.in tak " to pan idzie na kierunek techniczny z takimi ocenami ?! Dla Pana to zawodówka a nie LO!" Powiedziałem że chciałem iśc do technikum lub zawodówki ale to że wybrałem LO było wynikiem lęków( bałem się praktyk, uczyc sie zawodu, robić coś wród oceny ludzi) i nacisków rodziczów (powiedzieli albo LO albo technikum innej opcji nie ma ). Czułem się strasznie poniżony i w tym momencie miałem ochotę powiedzieć > "Przykkro mi ale z takim Pani podejściem ta rozmowa ani leczenie nie ma sensu i wyjść" Ale rozpoczęła nowy temat wchodząc mi wzdanie i jednak zostałem nie wiem dlaczego.
Potem wyjąłem przygotowaną przez siebie kartkę z zaburzeniami i z przypisanymi d nich objawami które upatruje w sobie. zdążłem powiedzieć troche o fobii i zaburzeniach obsesyjno-kompulSYJNYCH(?) zostały jeszcze - sezonowa/chwilowa depresja, dystymia i przerwała mi biorąc kartke o rąk, spojrzała i powiedziała że mam o tym zapomnieć, że tego nie ma że sobie to wmówiłem i mam normalnie żyć. Zaleciła brać leki, biegać i robić kroki w przełamywaniu lęków( dołączyć do jakiegoś koła które spełnia moje zainteresowania) i przyjść za miesiać by porormawiać o tym jakie poczyniłem kroki.
Próbowałem jej powiedzieć że byłem już u psychiatry i psychologa w wiekszym miescie i OBOJE OD RAZU zalecili terapie przytakiwała jak by nie wiedziała o czym mówię i na tym się skoncZyło. Zapytałem czy na chwilę obecną przewiduje u mnie leczenie farmokologiczne odparła że tak ale też sprawiała wrażenie jakby mnie nie zrozumiała.
Do tego czasem zdarzało mi się mówic cicho lub niewyraźnie ( objawy stresu, lęku, tzw Kluchy w gardle) wtedy robiła taką minę i pytała takim głosem " co?!" jakbym był upośledzony. Reasumując moje odczucie ZERO empatii...
Dodam że mowiąc zaburzeniach obsesyjno-kopulsyjnych użyła słowa zaburzenia obsesyjno kopulSYWNE - wydaje mi się że mówi sie kompulSYJNE ale nie wiem

Chciałbym abyście napisali czy zachowanie tego psychologa jest normalne (może jakaś metoda wstrząsowa/szokowa?) czy NIEnormalne. Mam mieszane uczucia boje się zaufać takiej osobie a tym samym kontynuować leczenie u niej. Rozważam aby dzisiejsze wizyty omówić z Panią psycholog z dużego miasta która wzbudziła moje zaufanie(patrz poprzedni wpis) i wykazała się bardzo dużą empatia ( nie patrzylła na mnie jak na jakiegoś upośledzonego któremu robi łachę tylko jak na człowieka cierpiącego którego trzeba najpierw zrozumieć by oceniać zarówno osobę jak i decyzje, błędy, problemy ).
Poza tym nie wiem czy odstawiać Mirtagen i zamienać go na ORIVEN

Proszę o waszą opinię i opinię


Re: Moja wizyta u psychiatry - vesanya - 15 Kwi 2016

Trochę opadła mi szczęka :Stan - Różne - Zaskoczony: Nie, to nie jest normalne, że psycholog Cię wypytuje z wiedzy ze szkolnego przedmiotu. Ogólne pytanie o wyniki w nauce rozumiem, ale co ją obchodzą takie szczegóły? Niedopuszczalne jest to, że usiłowała Cię zawstydzić, poniżyć i nazwała głąbem. Za takie coś powinni jej odebrać możliwość wykonywania zawodu psychologa. Uciekaj od niej jak najdalej.

Żadna metoda szokowa, babsztyl minął się z powołaniem.

Oficjalna nazwa to zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, masz rację. Sporo ludzi popełnia ten błąd, chociaż akurat psycholog nie powinien.


Re: Moja wizyta u psychiatry - psyche - 15 Kwi 2016

x


Re: Moja wizyta u psychiatry - forac - 16 Kwi 2016

ja się znowu dziwię, że ludzie z fobia się zwierzają jakimś obcym ludziom, ja bym nie dał rady, a po przeczytaniu takich historii to w ogóle


Re: Moja wizyta u psychiatry - vesanya - 16 Kwi 2016

Ja się nie dziwię, sama tak mam, tylko potem jak wyjdę z gabinetu czuję się nieswojo, że tyle powiedziałam. Na szczęście nie trafiłam na tak beznadziejnego specjalistę.


Re: Moja wizyta u psychiatry - Pepe - 16 Kwi 2016

Czytając to myślałem, że to scena wyjęta z filmu Smarzowskiego zabrakło tylko przekleństw :Stan - Różne - Zaskoczony: Ewidentnie obie panie minęły się z powołaniem, bo z takim nastawianiem do ludzi same powinny zgłosić się na terapię, zwłaszcza pani psycholog która próbuje podnieść swoją wartość w tak żenujący sposób.
Czy mógłbyś na priv wysłać nazwiska tych "lekarzy"?


Re: Moja wizyta u psychiatry - rohace1 - 16 Kwi 2016

Kiedyś spotkałem się z opinią że prawdziwy psycholog/psychoterapeuta to taki który zrówna cię z ziemią a pótem odbuuje na nowo dlatego pomyślałem że to stąd takie jej zachowanie ale tak jak wspomniałem nie zauważłem u niej żadnego zrozumienia, empatii i pozytywnego nastawienia po prostu jak by rozmawiała z jakimś zerem.

forac ja dopiero rozpoczynam walkę z fobią społeczną więc mam jakie takie zaufanie jeżeli wyczuwam w specjaliście zainteresowanie, empatie i wnikliwość

vesanya mam tak samo że czuję się nieswojo



Pepe no mogę ale tylko psychiatry bo mam receptę od niego a psycholog nawet się nie przedstawił. Dodam że to było w szpitalu publicznym więc może stąd ten poziom...


Re: Moja wizyta u psychiatry - iLLusory - 17 Kwi 2016

@rohace1,
współczuję Ci, że przyszło Ci zaliczyć taką wizytę u tzw. psychologa. Myślę, że zachowanie tej pani jest normalne, jeśli w jakiś sposób miała wpływ na kształt współczesnej edukacji szkolnej. W końcu ktoś nad tym pracuje..


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.