PhobiaSocialis.pl
Porzucenie - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Osobowość unikająca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-39.html)
+--- Wątek: Porzucenie (/thread-15871.html)

Strony: 1 2


Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 12 Paź 2016

Ja mam właściwie większy problem z rysem unikającym niż z fobią społeczną jako taką. Moim głównym problemem jest to, że dostrzegam i wyczuwam porzucenie w prawie każdym geście i zachowaniu drugiego człowieka. Nie odpisze na maila w przeciągu dziesięciu minut - porzuca mnie. Odpisze zbyt lakonicznie - porzuca. Spojrzy w odwrotna stronę o jeden raz za dużo - porzuca, zbyt długo rozmawia z kimś innym - porzuca.... i koniec, dramat, panika, mam dość, złoszczę się w duszy, albo rozpaczam, bo wszystko się kończy, umiera, zostaję sama, odrzucona i byle jaka. Napisałam post w temacie powitalnym i nikt nie odpowiedział - porzucona i byle jaka, koniec, rozpacz :-P mam już trochę dystansu do takich zwykłych sytuacji jak na forum (chociaż kto wie, czy długo zostanę, czy nie ucieknę w którymś momencie, bo ktoś nie odpisze po trzech minutach na moją wiadomość...postaram się zostać), ale w bliższych relacjach, np. damsko-męskich jest źle i ciężko.

Trudno to wytrzymać w milczeniu i trwać dalej w relacji, jakby nic się nie stało, a z drugiej strony trudno też innych ludzi wokół mnie zalewać i obciążać moim kłopotem, w końcu oni nic złego nie robią, to moja wizja... Mogę człowiekowi powiedzieć raz "wiesz co, strasznie boję się porzucenia", żeby wiedział, że czasem mogę dziwnie zareagować, ale nie mogę za każdym razem jak mi się lęk włączy o tym gadać i gadać... bo kto to wytrzyma, jak ja sama ledwo to wytrzymuję.

Może ktoś z Was ma podobnie?


Re: Porzucenie - ananas filozoficzny - 13 Paź 2016

Chodzi Ci o porzucenie czy odrzucenie?
Ja obawiam się odrzucenia w realcjach mesko-damskich. Porzucenie nie było by takie złe bo znaczyłoby, ze juz jakaś głebsza realacja była. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Żartuję, ale na wstepie mam już oczekiwanie kiedy się to skończy odrzuceniem czy porzuceniem. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tak obawa wynika z niskiego poczucia własnej wartosci,z niewiary w to, ze możemy byc dla kogoś atrakcyjni, ze może nas potrzebowac


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 13 Paź 2016

Hmm... właściwie jedno i drugie, zależnie od sytuacji.
Na początku znajomości - boję się odrzucenia, więc moje relacje w znakomitej większości w ogóle nie przekraczają granicy bliskości, jakiejkolwiek.
Ale ostatnio poznałam kogoś, z kim odważyłam się zaryzykować odrzucenie i ku mojemu zdziwieniu tak od razu mnie nie odrzucił. Teraz boję się porzucenia :-P Masz rację, to trochę fajnie, bo to znaczy, że jakaś bliskość już jest, ale wiesz, niestety dalej się to niczym za bardzo nie różni w uczuciach od tego pierwszego momentu.
Nie wiem nawet, czy jest jakakolwiek różnica. Chyba w działaniu jest różnica, ale cały czas przedzierasz się przez to samo uczucie. Najpierw boisz się, że nic z tego nie będzie, a potem boisz się... że nic z tego nie będzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: i to uczucie nie kończy się po pierwszym przełamaniu. Tylko trwa i trwa...

Niskie poczucie własnej wartości - dokładnie. Wręcz zupełna bezwartościowość. Co mogę dać drugiemu człowiekowi, po co bym mu miała być, na pewno po nic. I pójdzie sobie, jak tylko zobaczy, że jestem do niczego.

Przełamywanie się w tym to jak brnięcie przez wyjątkowo paskudne bagno :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Porzucenie - Nef - 13 Paź 2016

Koleżanka Szklanka napisał(a):Co mogę dać drugiemu człowiekowi, po co bym mu miała być, na pewno po nic. I pójdzie sobie, jak tylko zobaczy, że jestem do niczego
Też myślę w ten sposób. Gorzej. Gdy zdarzało się, że ktoś się mną interesował i dostrzegał we mnie coś, czego ja nie widzę to zamiast podnieść mi to samoocenę sprawiało, że się jeszcze bardziej odsuwałam, bo nie chciałam by musiał się z czasem przekonywać, że się jednak pomylił i stracił na mnie swój cenny czas. Więc w sumie nie dawałam takim ludziom żadnych szans, odrzucałam zanim oni odrzucą mnie i jeszcze wmawiałam sobie, że to dla ich dobra. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Chore? Pewnie, że chore.


Re: Porzucenie - ananas filozoficzny - 13 Paź 2016

Nef napisał(a):
Koleżanka Szklanka napisał(a):Co mogę dać drugiemu człowiekowi, po co bym mu miała być, na pewno po nic. I pójdzie sobie, jak tylko zobaczy, że jestem do niczego
Też myślę w ten sposób. Gorzej. Gdy zdarzało się, że ktoś się mną interesował i dostrzegał we mnie coś, czego ja nie widzę to zamiast podnieść mi to samoocenę sprawiało, że się jeszcze bardziej odsuwałam, bo nie chciałam by musiał się z czasem przekonywać, że się jednak pomylił i stracił na mnie swój cenny czas. Więc w sumie nie dawałam takim ludziom żadnych szans, odrzucałam zanim oni odrzucą mnie i jeszcze wmawiałam sobie, że to dla ich dobra. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Chore? Pewnie, że chore.

Może nie chciałas sie przekonac, ze to on miał rację, a to Ty się myliłaś. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Ciekawa branie sobie do serca jak inni nas postrzegają:jak źle to maja rację, jak dobrze to się mylą albo kłamią.


Re: Porzucenie - vesanya - 13 Paź 2016

Też mi się wydaje, że nie zasługuję na lubienie, a ludzie wybierają moje towarzystwo tylko z czterech powodów:

1. Brak lepszej alternatywy spowodowany np. odrzuceniem przez grupę lub innymi czynnikami sytuacyjnymi, a w związku z tym duża samotność, desperacka potrzeba jakiegokolwiek kontaktu
2. Udawanie sympatii w celu osiągnięcia pewnych konkretnych korzyści
3. Potrzeba dowartościowania się we własnych i cudzych oczach, realizowana na zasadzie kontrastu między przebojowością tej osoby, a moją towarzyską nieatrakcyjnością
4. Litość i poczucie obowiązku

Porzucenie uważam za naturalne następstwo spędzania ze mną większej ilości czasu. Na początku często jest miło, ale powoli drugą osobę dopada znużenie, w jej otoczeniu pojawiają się ciekawsi ludzie, Wiesia nie jest już potrzebna.

Może nie ma sensu się tym przejmować, tylko trzeba cieszyć się chwilą, tym, co się ma tu i teraz. To opcja pozwalająca na jako taki wewnętrzny spokój i korzystanie z życia bez budowania niezniszczalnych barier między sobą a innymi. Jest jeszcze opcja w postaci zbudowania poczucia własnej wartości, ale to moim zdaniem o wiele trudniejsze.


Re: Porzucenie - Proxi - 13 Paź 2016

Świat jest pełen filozofów.


Re: Porzucenie - BlankAvatar - 13 Paź 2016

wiesław, wydajesz się być dość sympatyczna jak na warszawiankę, a nie wszyscy mają potrzebę posiadania towarzyskich znajomych, więc może nie jest tak źle z tobo?


Re: Porzucenie - vesanya - 13 Paź 2016

Raczej źle jest, nietowarzyskość by uszła, ale nie w postaci spiętej, milczącej, wycofanej fobiczności. Ja wirtualnie i ja na żywo to dwie różne bajki.


Re: Porzucenie - BlankAvatar - 13 Paź 2016

no to "tylko" kwestia pozbycia się tego spięcia wieśku


Re: Porzucenie - Proxi - 13 Paź 2016

Ves, na żywo jest jeszcze gorzej? To tak się da? <_<


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 13 Paź 2016

Nef napisał(a):odrzucałam zanim oni odrzucą mnie i jeszcze wmawiałam sobie, że to dla ich dobra.

O to to. Tak było. I tendencja we mnie wciąż taka jest. Złoszczę się na ludzi, gdy czuję odrzucenie, wtedy sama ich odrzucam. A robię to, żeby nie czuć strachu i wstydu przed nimi... kiedy to piszę na spokojnie, to wydaje mi się też chore i głupie. Ale kiedy te wszystkie przeżycia są na bieżąco - to są po prostu cholernie prawdziwe i zupełnie racjonalne i bardzo w nie wierzę :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

ananas filozoficzny napisał(a):Ciekawa branie sobie do serca jak inni nas postrzegają:jak źle to maja rację, jak dobrze to się mylą albo kłamią.

Tak, ciekawe. Zaczynam już powoli "zmuszać się" do myślenia inaczej. Kiedyś powiedziałam sobie, że moje myślenie jest nieodpowiednie i odpowiednie jest to, w co nie wierzę i prawdziwe jest to, co wydaje mi się nieprawdziwe. Wtedy tak jakby każdy kolejny dzień lub każde kolejne działanie staje się jak skok w przepaść. Nie wierzę, że jestem wartościowa i fajna, ale ktoś mi to mówi. Więc działanie jakby tak było (np. podtrzymywanie kontaktu z tą osobą zamiast zostawienia jej i ucieczki) - jest skokiem w przepaść. Bo idę w coś, w co w ogóle nie wierzę... ale racjonalnie wiem, że tak jest dla mnie lepiej. tylko, że codziennie skakać w przepaść to z jednej strony po prostu męczące, a z drugiej - przykre...

vesanya napisał(a):Porzucenie uważam za naturalne następstwo spędzania ze mną większej ilości czasu. Na początku często jest miło, ale powoli drugą osobę dopada znużenie, w jej otoczeniu pojawiają się ciekawsi ludzie, Wiesia nie jest już potrzebna.


O to to. Też. Cały czas to przewiduję. Lekiem jest dla mnie zobojętnienie. Tylko jak jestem zobojętniała, to moje relacje są płytkie, no i właśnie - obojętne. A chciałabym, żeby były bliskie i ciepłe :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Porzucenie - karmazynowy książę - 13 Paź 2016

vesanya napisał(a):Raczej źle jest, nietowarzyskość by uszła, ale nie w postaci spiętej, milczącej, wycofanej fobiczności. Ja wirtualnie i ja na żywo to dwie różne bajki.
Głupoty gada, nie słuchajcie jej.


Re: Porzucenie - Sydney - 13 Paź 2016

/\ taka prawda

zabierzcie jej mikrofon bo nie wie co mowi


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 16 Paź 2016

kiedy facet, który mi się podoba pisze lub mówi o innych kobietach, to ja przeżywam dramat wewnętrzny. od razu myślę sobie, że każda z nich jest milion razy lepsza ode mnie, nawet nie ma co porównywać, bo ze mnie jest takie byle co i on nie powinien sobie mną zawracać głowy, tylko iść do nich wszystkich i świetnie się bawić. niech już odejdzie, zniknie, bo i tak nic z tego nie będzie. porównywanie się (mnie) z innymi jest okropne.
po każdym mailu, który do niego piszę jestem przekonana, że napisałam coś fatalnie źle, popełniłam jakiś straszny błąd i on już się więcej nie odezwie, albo w każdym razie, że już go dla mnie emocjonalnie nie ma, znika, ma mnie dość, koniec. Troszeczkę panika mode on...


Re: Porzucenie - Lloyd - 16 Paź 2016

Każda dziewczyna, która mi się podoba, jest już zajęta. Gdyby nie była zajęta to i tak nic by z tego nie wyszło, bo nawet by się nie zaczęło. Każdy facet jest milion razy lepszy ode mnie i nie mam szans na fajną, wartościową osobę. Taki fatalizm deterministyczny. Łączę się w bólu i beznadziei.


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 16 Paź 2016

:Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt010

no, on też jest zajęty. co prawda w nieszczęśliwym związku, który chce zakończyć i się z tym miota. ale jednak. bleeeh....

zastanawiam się aż, czy lepiej się męczyć i próbować, tak jak teraz, przeżywać te wszystkie uczucia, rozpacz, ból, smutek, niepewność, strach, gorszość, beznaziejność, fatalność...

czy lepiej to wszystko odpuścić :Stan - Niezadowolony - Smuci się: nie chcę odpuścić, ale jest teraz dość okropnie. właśnie do niego coś odpisałam i chciałabym jeszcze odpisać piętnaście razy, albo pięćdziesiąt, pisać ciągle, ciągle, zasypać go milionami maili, żeby kontakt był ciągle, nieprzerwany, niezerwany, żeby się nie kończył w ogóle nigdy....

długo tak miałam, że nic się nie zaczynało. było chu*owo, ale stabilnie, jak to się mówi. a teraz podjęłam jednak ryzyko i jest rollercoster na pełnej prędkości...


Re: Porzucenie - Lloyd - 16 Paź 2016

Są miliony wolnych facetów, ale wy wolicie zajętych, bo zostali przefiltrowani, czyli coś znaczą, są też niedostępni a to kusi. Co ciekawe u nas jest raczej odwrotnie, to wolne kuszą a zajęte zniechęcają. Taka męska solidarność :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 16 Paź 2016

noooo... to prawda, niedostępny kusi. zresztą niedostępny z różnych powodów, nie tylko ze względu na zajętość. też emocjonalnie taki "niepewny", niestabilny, chwiejny... najlepiej, cholerka :-P
taki, co to właśnie pewnie jednak ostatecznie porzuci. i wisi to na włosku, czuć w powietrzu. może wtedy paradoksalnie lęk jest mniejszy? wiadomo, że należy się spodziewać? można się psychicznie przygotowywać, to się człowiekowi wydaje, że łatwiej?

ale nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie to, że ten jednak jest trochę dostępny. i deklaruje czasami chęć i uczucia. trochę. tylko się określić nie może tak całkiem, sam nie wie, czego chce do końca. i to trochę boli, a trochę kręci...

rollercoter: dobrze się bawisz, ale jednak rzygać się chce :-P


Re: Porzucenie - Judas - 16 Paź 2016

Koleżanka Szklanka napisał(a):on też jest zajęty. co prawda w nieszczęśliwym związku, który chce zakończyć i się z tym miota.
Typowe.
Sam to powiedział, czy sama tak to zinterpretowałaś?


Re: Porzucenie - vesanya - 16 Paź 2016

Czujesz się godna porzucenia, więc najwięcej emocji wkładasz w relacje z tymi ludźmi, którzy potwierdzą, że masz rację w swoich odczuciach.


Re: Porzucenie - Koleżanka Szklanka - 16 Paź 2016

Judas napisał(a):
Koleżanka Szklanka napisał(a):on też jest zajęty. co prawda w nieszczęśliwym związku, który chce zakończyć i się z tym miota.
Typowe.
Sam to powiedział, czy sama tak to zinterpretowałaś?

Sam powiedział. No, wiem, "że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią, ona na pamięć to umie" :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

ale wydaje się, że to może tym razem inaczej, że może naprawdę :-P

echhh....

vesanya napisał(a):Czujesz się godna porzucenia, więc najwięcej emocji wkładasz w relacje z tymi ludźmi, którzy potwierdzą, że masz rację.

tak, to prawda jest chyba.

:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


Re: Porzucenie - Judas - 16 Paź 2016

Koleżanka Szklanka napisał(a):
Judas napisał(a):
Koleżanka Szklanka napisał(a):on też jest zajęty. co prawda w nieszczęśliwym związku, który chce zakończyć i się z tym miota.
Typowe.
Sam to powiedział, czy sama tak to zinterpretowałaś?

Sam powiedział. No, wiem, "że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią, ona na pamięć to umie"
Czyli to Ty to zinterpretowałaś.
To jeszcze bardziej typowe.
Ale nic dziwnego, bo jesteś w nim zadurzona, więc widzisz co chcesz widzieć, nie to, jak wygląda obiektywna prawda. Mimowolnie stwarzasz sobie preteksty, by dawać sobie nadzieję na wasz teoretyczny związek.

~

Czy on powiedział wprost: "chcę zakończyć ten związek, miotam się w nim" ?
Chyba nie.


Re: Porzucenie - vesanya - 16 Paź 2016

Czyli to nie dziewczyna, to już żona... czy mają wspólne dzieci?


Re: Porzucenie - Lloyd - 16 Paź 2016

Żonaty facet szuka przygody. Życie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.