PhobiaSocialis.pl
Przełamać się... - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Przełamać się... (/thread-15873.html)



Przełamać się... - BlackCrow - 13 Paź 2016

Co jest warte przełamywanie się do ludzi, jeśli człowiek przychodzi ze spotkania towarzyskiego, siada i zaczyna płakać?

Płakać, bo nie jest taki, jaki by chciał być. Bo nie jest taki, jacy są inni, ci "fajni". Płakać, bo strasznie boli to udawanie, to próbowanie wejścia między wrony i krakania w ich języku. To nie jest ten człowiek, który teraz siedzi i płacze. To właśnie w tym momencie, w tych łzach jest autentyczny, a nie tam, z przyklejonym uśmiechem na twarzy i z dziesiątkami pomysłów-niewypałów pod tytułem "co powiedzieć". I ten człowiek w końcu dochodzi do konkluzji, że chyba jednak nie chce taki być, (bo próbowanie prowadzi do cierpienia), ale nie chce też być tym, kim jest. Kim zatem być? Czym jest tożsamość? Czym jest "ja"? Czy ono w ogóle jest dostrzegalne, jeśli nie da się go wyrazić?

Siedziałam tam, wśród starszych ode mnie ludzi, "fajnych", ciekawych, barwnych. Każdy z nich był indywidualny i było to wyraziście widać. Mogę się założyć o sto złotych, że każdy z nich wie kim jest i nie ma pojęcia, co może się dziać w głowie i sercu tej małomównej dziewczyny, która siedzi tak trochę z boku, popatruje na twarze, wygląda na słuchającą, ale nieśmiałą. Czy oni mają pojęcie? Czy oni kiedykolwiek przez to, bądź chociaż coś w cząstce podobnego przechodzili?

Pewnie tak.

W takim razie co mnie od nich różni? W którym momencie mojego życia zrobiłam coś ja, czy moi rodzice, czy moje środowisko, coś czego nie zrobili oni? Dlaczego oni potrafią wyrażać siebie, a ta jedna dziewczyna odstaje i tak naprawdę nikt prawie nic o niej nie wie? - Pomijając już oczywiście fakt, że żeby cokolwiek powiedzieć, trzeba znaleźć ku temu moment, a ich rozmowy chwili przerwy nie mają. Wątpię, żeby osoby fobiczne znajdujące się na tym forum lubiły się komuś wcinać. No właśnie.

Najśmieszniejsze jest to, że gdy nadchodzi taka chwila, że pragnę coś z siebie wyrzucić, ujawnić to, co siedzi w środku, w tym momencie nie ma już nikogo. Nikogo, o kim bym nie pomyślała "po co pisać do tego kogoś zawracać mu głowę", bo już tylko pisanie pozostaje. Ale na szczęście, na całe szczęście, istnieje jeszcze takie coś jak to forum. Jedyne miejsce, w którym mogę w pewnym stopniu zaufać, że ludzie czytający mnie zrozumieją, moje odczucia i myśli, może niektórzy się nawet z tym utożsamią.

Dzięki, że to forum istnieje.

Wracając do człowieka w fotelu z cieniem łez na policzkach. Czy on musi koniecznie wpasować się w otoczenie? Czy on musi powielać zachowania? Nie. Ale kiedy spotyka grupę indywiduów (nie jestem pewna pisowni, z góry przepraszam), też chciałby umieć wyrazić siebie. Ale nie umie. I co gorsza, czuje się gorszy. Widząc elokwencję, widząc pewien poziom intelektualny, zaczyna o sobie myśleć jak o nieudaczniku, głąbie, jakimś reprezentancie strefy niższej. Czy ma rację?

Cholercia, gdybym to ja wiedziała...


Zachęcam do dyskusji, pisania komentarzy, wyrażania własnych odczuć, myśli, dawnych i niedawnych doświadczeń. Ja właśnie to zrobiłam i jedna setna ciężaru z serca właśnie spadła.


Re: Przełamać się... - Lloyd - 14 Paź 2016

To jest znakomity temat, kiedyś bardzo dużo o nim rozmyślałem, pisałem na innych forach, gdy byłem na nich aktywny, teraz niewiele z tego zostało, bo mam mózg wielkości emememsa, lecz i tak się wypowiem, może podołam w przekazaniu fragmentu swojej wizji rzeczywistości.

Myślę, że rodzimy się przeznaczeni do odgrywania określonych ról w społeczeństwie. W sensie wstępnego podziału na roboli i inteligentów. Tak jak rodzą się dzieci, które w wieku 9 lat ogrywają szachowych arcymistrzów, tak rodzi się całe spektrum mniej lub bardziej udanych stworzeń, które nie mogą pokonać własnych, wrodzonych ograniczeń. Bo czymże jest taka fobia, jeśli nie ograniczeniem, które w teorii powinno być łatwe do obejścia a w praktyce nie pozwala cieszyć się pełnią życia. Podobnie jest z innymi dolegliwościami, brakiem poczucia sensu życia, brakiem chęci do życia, brakiem zainteresowań, itd., itp.
Czy ktoś, dajmy na to stereotypowy dresiarz Seba, jest nudny i ograniczony bo wybiera sobie takie życie? Czy ludzie naprawdę wybierają, dokonują świadomego aktu woli pomiędzy: będę durniem, będę człowiekiem ogarniętym? Czy dzieci w szkole decydują się na to, że będą lubiły matematykę, fizykę, chemię, albo piłkę nożną? Przecież człowiek nie bierze w tym czynnego, świadomego udziału. Mała Justynka lubi matematykę, sama z własnej woli rozwiązuje w domu zadania i czyta takie książki, mały Wojtek pochłania dzieła Einsteina a Klaudia chce być ekonomistą, pracować w banku i rysuje swoje pierwsze krzywe popytu i podaży. Z drugiej strony biedny Seba nie ma zainteresowań, nie wie co chce robić w życiu, nie pociąga go nauka, nie czerpie przyjemności z czytania, więc robi to, co mu pozostaje, czyli bardzo niewiele. Żeby uczynić swoje życie znośnym, sięga po alkohol, narkotyki, wdaje się w bójki. Bo jego życie jest nudne. Nudne nie z jego winy. Taką mam wizję determinizmu, opartą wyłącznie na własnym widzimisię.

Co to znaczy, że ktoś jest "fajny"? To jest po prostu inny rodzaj człowieka, ktoś ciekawy, interesujący, ogarnięty, przy kim miło i chętnie spędza się czas. Ten stereotypowy ktoś ma wiele zajęć, jest wiecznie czymś zaabsorbowany, ciągle w ruchu, ciągle coś do załatwienia, nigdy się nie nudzi. Wszyscy chcielibyśmy tacy być. Przynajmniej ci, którzy mają deficyty uniemożliwiające prowadzenie normalnego, zdrowego, pełnego życia. Żeby być "fajnym" trzeba przebywać wśród ludzi, mieć swobodę w nawiązywaniu kontaktów, łatwo śmieszkować, nie być zamkniętym w sobie, mieć wizję siebie i plany na przyszłość. "Fajni" ludzie sami przyciągają do siebie innych, są magnesem obiecującym pozytywne emocje i dobrze wykorzystany czas. Można się zapytać, dlaczego "niefajni"nie stanowią centrum uwagi, dlaczego nie pociągają innych swoją osobowością, dlaczego nikt się do nich nie garnie? Wtedy łatwiej będzie zrozumieć, czego nam brakuje. I do fobii dodać depresję.

Chciałbym napisać coś więcej, jednak depresyjna strona mojej natury skutecznie zagłusza i tak już obumarłe resztki połączeń synaptycznych w resztach mojego mózgu.


Re: Przełamać się... - Urthon - 14 Paź 2016

Ja się z tym podziałem nie zgadzam. Tzn. owszem, pewien determinizm związany z inteligencją i środowiskiem występuje, ale nie powiedziałbym, że jest on tak wiążący i czarno-biały, a dowodem tego jest moja grupa znajomych (wszyscy z tego fobicznego środowiska, a jednak każdy "indywidualny", pomimo że niektórzy bardziej skryci) oraz ja sam, to jakie miałem doświadczenia i zmiany w postrzeganiu siebie przez ostatnie lata. Większość osób które znam określiłbym jako "fajnych", pomimo że różnią się pod względem inteligencji i środowiska z którego się wywodzą.

Nie należy traktować fobii i lęków jako stałych elementów naszego charakteru czy osoby, to są ograniczenia, które da się pokonać, i gdy się to zrobi, też można cieszyć się swoją indywidualnością i byciem sobą. W sumie to dostrzeganie swojej wartości powinno się zacząć już wcześniej, nie trzeba tego odkładać, bo to element poprawy.

No i ci "fajni" ludzie, co nigdy nie mieli problemu z fobią też mają problemy, także lękowe, też się nudzą, też bywają smutni.

A co do przełamywania się, to jeśli chodzi o kwestie towarzyskie, moim zdaniem podstawą jest znalezienie odpowiednich ludzi. Bo to nie jest tak, że ci "fajni" ludzie potrafią z każdym człowiekiem być sobą. Więc tym bardziej nie należy oczekiwać tego od siebie.


Re: Przełamać się... - Koleżanka Szklanka - 14 Paź 2016

Blacj Crow - to co piszesz jest mi bardzo bliskie. Też mam takie stany, kiedy siedzę i płaczę i myślę, po co to wszystko, że nic się nie udaje, że wszelkie próbowanie jest bez sensu, że nigdy nie przełamię tej bariery między mną a "resztą świata", innymi ludźmi. Że ta bańka nie pęknie. Dopiero teraz odkrywam, że są osoby, które mają podobnie, bardzo długo mi się wydawało, że to tylko ja tak mam. Wiesz, to wszystko, co myślimy w takich stanach to jest jednak chyba nieprawda. Chyba tyle mogę napisać na ten moment. To chyba jest wszystko nieprawda, to taki stan. A prawda jest taka, że człowiek to człowiek, jeden się wydaje fajny i go lubimy, inny wydaje się fajny, a potem krzywdzi, inni się wydają niefajni, a mogli by być dla kogoś super przyjaciółmi, gdyby dał m szansę... i ci "fajni" tak naprawdę chyba nie istnieją. Tak, jak (o ile dobrze zrozumiałam) pisze Lloyd.


Re: Przełamać się... - Lloyd - 14 Paź 2016

Źle zrozumiałaś, ci "fajni" istnieją i nie jestem jednym z nich :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Przełamać się... - Koleżanka Szklanka - 14 Paź 2016

Aha, to sorry :-p No w każdym razie mnie się wydaje, że to nie prawda :-P

choć sama w większości sytuacji też w to wierzę... i też mną to kieruje w spontanicznych sytuacjach. Tylko staram się myśleć bardziej racjonalnie, a mniej emocjonalnie jak mi się uda. i wychodzi na to, że każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni, lepsze i gorsze cechy, komuś się spodoba, a komuś innemu nie...


Re: Przełamać się... - Urthon - 15 Paź 2016

Cytat:Wiesz, to wszystko, co myślimy w takich stanach to jest jednak chyba nieprawda.

Nie powiedziano nigdy prawdziwszych słów!
(no, może tak, ale tak się mówi no)


Re: Przełamać się... - Pan Foka - 15 Paź 2016

Chyba że się zejdzie niemal do poziomu Prawdziwej Natury Rzeczywistości, wtedy wraca dzika chęć powrotu do tej całej emocjonalno-sensorycznej biomaszyny zwanej ludziem.


Re: Przełamać się... - Koleżanka Szklanka - 17 Paź 2016

Pan Foka - nie zrozumiałam. O co chodzi z prawdziwą naturą rzeczywistości? cholera wie, jaka ona jest, są różne teorie, można coś sobie wybrać, ale to... teorie :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: a myśli opisują to, co zmysły odbiorą. i nie należy im za bardzo wierzyć. ani jednym, ani drugim. bo czasem są podłe. to w przełamywaniu chyba ważne.

Lloyd - mam newsa, ci "fajni" nie istnieją, dlatego nie jesteś jednym z nich :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

[Obrazek: f6c1a00c2f607e183c233ed3511c3754.jpg]


Re: Przełamać się... - L1sek - 17 Paź 2016

Gorszego nie. Po prostu mam poważniejsze problemy.


Re: Przełamać się... - Amcio - 17 Paź 2016

moralnosc, podzialy to wymysl ludzkiej glowy, po co dzielic ludzi na "fajnych" i "niefajnych"? niewierze w istnienie czegos takiego, dla kazdego to subiektywne kto jest "fajny"


Re: Przełamać się... - elrond - 18 Paź 2016

Cześć, BlackCrow,

przywitam się, bo jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. Pozwól mi zacząć od tego, że bardzo spodobał mi się Twój post; mało kto byłby w stanie tak trafnie oddać te emocje, mimo że jestem przekonany, że wielu czuje się podobnie. Ja sam pewnie przy niejednej okazji również. Piszesz że "oni" potrafią wyrażać siebie, a Ty nie. Otóż wydaje mi się, że właśnie wyraziłaś siebie w sposób, jakiego większość z nich nigdy nie osiągnie. I co z tego że pisząc, a nie rozmawiając? Każdy z nas ma swoje sposoby, żaden z nich nie jest gorszy. Ba, wydaje się, że umiejętność ubierania swoich przeżyć w słowo pisane jest tym wartościowsza, gdyż może dotrzeć do znacznie większej liczby osób. Poza tym na ile wyższym poziomie intelektualnych trzeba być i jak zaawansowaną elokwencję wykazać, żeby składnie skomponować jakąś dłuższą, nietrywialną wypowiedź; a Tobie raz za razem udaje się to wyśmienicie. To w nawiązaniu do pytania z końcówki, na które istnieje tylko jedna odpowiedź: "oczywiście że nie ma racji, wręcz przeciwnie".

Zapewniam Cię, że są ludzie dla których byłabyś znacznie ciekawszym partnerem do rozmowy niż owi "fajni" ludzie, którzy podejrzewam, że tylko z pozoru wydają się interesujący, a tak naprawdę niewiele jest w środku. (Oczywiście nie chcę uogólniać, zapewne można być i bogatym wewnętrznie i brylować w towarzystwie, ale...) Dlaczego mielibyśmy mierzyć wartość człowieka po tym, jak się prezentuje? Nie jest istotne, czy potrafisz brać udział w pustych społecznych rytuałach i wygrywać w konkursie na to, kto opowie najzabawniejszą historię i kto kogo przekrzyczy – to naprawdę nie ma znaczenia. Uwierz że są ludzie, którzy docenią Cię za to kim jesteś naprawdę. Masz zresztą chłopaka, z tego co widziałem w innych Twoich wypowiedziach, więc powinnaś to wiedzieć.

Może czas znaleźć sobie innych znajomych? Jeśli jesteś z jakiegoś w miarę dużego miasta, to nie powinno być trudne. Jest to forum, są inne fora, są grupy na Fejsbuku (np. dla introwertyków). Po co się męczyć wśród ludzi, którzy do nas nie pasują (tak, to nie nie pasują do nas, a nie my do nich), jeśli można znaleźć takich, wśród których będziemy czuć się dobrze. I nie, to nie jest tak, że takich ludzi nie ma. Są na pewno.


Re: Przełamać się... - WinterWolf - 19 Paź 2016

I jak tu powiedzieć ludziom o sobie, jak większość z nich nie ma doczynienia (chyba) z takimi problemami. Popatrzą na ciebie uśmiechną się i wezmą za ciotę co to sobie ze sobą nie może poradzić. Smutne...


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.