PhobiaSocialis.pl
Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? (/thread-16487.html)



Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - Włóczykij - 09 Sty 2017

Pisze bo nie wiem co z sobą zrobić. Nie wiem jak to wszystko zacząć, ale jakoś już zacząłem więc postaram się jakoś logicznie opisać ten mój "problem". Jeszcze raz, choć nie wiem po co, szukam pomocy choć sam nie wiem czy jej chce. Chodzi o to że, chyba żadne zdania, czułe, miłej i pocieszające słowa, tak naprawdę prócz chwilowej otuch nic nie dawają. Staram sie wychodzić z domu z pozytywnym nasatawieniem, ale po drodze wszystko i tak szlak trafia. Nie umiem poradzić sobie sam ze sobą. Moim zasranym problemem jest moje życie. Życie które nie ma sensu, które jest bezwartościowe i do d*py, a ja popadam w jednej skrajności w drugą.

Chciałbym tu wszystko opisać co mi w głowie siedzi, ale nie potrafie dobrać słów ,nie potrafie ogarnąć myśli, nie wiem co robić, nie mam kontolii nad sobą, nie myśle co robie, albo inaczej najpierw robie później myśle i żałuje. Życie przestało mieć znaczenie, żyje bo nic innego nie potrafie, ale tego czasu który mija nie moge nazwać życiem, zresztą ja nie żyje a raczej istnieje. Życie przemija jak by obok mnie. Nikt mnie nie rozumiem, nie mam przyjaciół, kolegów, ewentualnie jakiś znajomych z uczelni. Z nimi i tak ledwo co utrzymuje kontakt, pewnie będzię to trwać jeszcze pół roku, bo skończą się studia - skończą się znajomości. Chyba nie za bardzo potrafię żyć w społeczeństwie, nie umiem się odnaleźć, dostosować. Nie mam w życiu sensu, celu, czegokolwiek. Nie potrafie myśleć, pisać, żyć.To wszystko sprawia mi cholerną trudność.

Studiuje, za pół roku kończę, ale nie wiem czy w ogóle co kolwiek poza papierem mi to da, niemalże nic się tam konkretnie nie nauczyłem, a o pracy w kierunku to raczej mogę zapomnieć. Przyjaciół nigdy nie miałem, kolegów w szkole to i owszem ale po szkole to już nie. A o koleżankach to zapomnij, nigdy nawet nie trzymałem dziewczyny za ręke,no może po za przedszkolem. Gdy wychodze do ludzi i mam zagadać to robie się czerwony jak burak, jąkam się jak jakiś popapraniec. Unikam ludzi bo poprostu ich się boje, nie rozmawiam z ludzmi bo nie mam o czym, bo nie mam sił, bo to wszystko wydaje się bez sensu.

Pracuje, wmawiam sobie że tak powinno być, że praca jest mi potrzebna, a raczej pieniądze. Tylko pytanie po co by opłącić mieszkanie i przeturlać jakoś kolejny rok. Po co mi to wszystko skoro nie mam z kim się tym dzielić, cieszyć. Nie chce by tak wyglądało moje życie, ale nie potrafie go zmienić.

Moje życie to pasmo porażek. Nie stwierdziłem od tak że życie nie ma sensu, życie zaczęło się sypać, powoli traciłem kontrole cel, próbowałem coś robić ale chyba nie to co powinienem, aż w kóńcu przestało mi się nawet chcieć. Swangoz częściej jest mi wszystko jedno. Już tyle razy upadłem że nie mam sił się podnieść, no bo po co by znów upaść? Dobrze wiem że ludzie mają naprawdę ciężko w życiu, tylko jakby nie potrafie myśleć o innych bo sam tkwie w bagnie po uszy. Jestem egoistą, zawsze wydawało mi się że, to dlatego że nikt mną się tak naprawdę nie przejmuje. Żyje bo żyje, niby jestem niby nie.

Jakbym zniknął nikt by za mną nie tęsknił, nikt by się nie pytał gdzie jestem. Ludzie walczą bo mają dla kogo, po co. Pewnie ktoś powie że warto walczyć dla siebie, ale czy dla siebie warto żyć czy umierać? Ciągle w głowie pojawiają mi się myśli typu po co żyjesz skoro i tak umrzesz? Nie mam nic żadnych pasji hobby wszystko po prostu jest obojętne, bez znaczenia. Mam takie poczucie beznadziejności, zmęczenia gdybym mógł to nie wychodziłbym z łóżka. Ludzie budzą się i żyją bo mają jakieś plany cele, maja po co, dla kogo żyć, a ja budze się tylko po to by kolejny dzień przeminął.

Nie umiem żyć teraźniejszością, nie mogę się pogodzić z przeszłością, przestać myśleć o przeszłość, o tym że kiedyś chciało mi się żyć. Jestem zwykłym szarym człowiekiem. Nie należę do osób towarzyskich, źle się czuje w tłumie, zazwyczaj unikam ludzi jak tylko się da. Jestem nieśmiały, do interesujących ludzi raczej nie należę. Nie mam wielu przyjaciół, nigdy nie miałem dziewczyny.

Niby teoretycznie mam wszystko co do życia potrzeba, ale praktycznie czuje pustkę w moim życiu. Swangoz częściej zdaje sobie sprawę że nawet nie wiem po co żyje. Życie wydaje mi się ciężkie i okrutne, podobno nawet mam depresje, ale co z tego? Nie mam z kim dzielić życia, komu się zwierzyć, do kogo przytulić. Czuje się zmęczony życiem choć jeszcze nic w życiu nie osiągnąłem. Czuje się okropnie, wstrętnie, podle, brzydzę się sobą i to moja winna, wszytko zło w moim życiu, to tylko i wyłącznie moja winna. Nigdy nie wiem co powiedzieć, więc milczę. Gdy nie wiem jaką decyzje podjąć to czekam aż wszystko się jakoś samo ułoży, ale się nie układa. Zupełnie nie wiem co zrobić ze swoim życie. Mam ochotę zapaść się pod ziemię i zostać tam do końca życia.

Boje sie patrzeć w przyszłość bo moje życie nie ma sensu, ciagle jestem sam nie mam nikogo z kim mógłbym pogadać, ciągłe nerwy i kłopoty doprowadzają mnie do szału. Samotność mnie przerasta, zaciąga pętle na szyi. Tesknie za tym co było kiedyś gdy to wszystko miało jeszcze jakiś sens. Nie moge znależć sobie miejsca w tym świecie, chodziłem po psychologach, psychiatrach a oni jeszcze bardziej upewniali mnie w przekonaniu że to życie nie ma sensu. Mam myśli samobójcze, ale to przecież w dzisiejszym świecie normalne.

Pisałem by poczuć się lepiej, myślałem że jak się wyżale to poczuje się jakoś inaczej, ale wcale tak nie jest. Nie wiem nawet jak nazwać ten pieprzony temat, jedyne co mi przychodzi na myśl to słowa piosenki zespołu Varius Manx, z tym że mój świat wcale nie migota, bo nic mnie nie cieszy ale za to całe życie się użalam, a nie potrafię inaczej. Czuje się żałośnie pisząc to wszystko, ale co z tego, kogo to obchodzi? Na dobre to sam nie wiem co czuje, czego oczekuje, co tu robie i po co to pisze. Nie robię dla świata już nic dobrego. Zwyczajnie nie robię nic, czekam, bo przecież "czas pokaże". Bo życie to cholerne czekanie. Niekończąca się kolejka po nic.


Re: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - cthulhu - 09 Sty 2017

Bo to tak jest, jak masz w głowie cały huragan myśli nie ważne jak dużo próbowałbyś napisać i tak nie napiszesz wszystkiego. Szczególnie, że w pewnym momencie upadania masz wrażenie, że to wszystko jest tak skomplikowane, że z twoim pokładem sił nie dasz sobie z tym rady. A do tego sam do końca nie rozumiesz co się dzieje, jak z tego wybrnąć i przede wszystkim wiesz dlaczego. Sam piszesz, że nie widzisz sensu w życiu, że sam doprowadziłeś do tego że twoje życie tak wygląda. I pewnie masz racje, logicznie patrząc na całą sprawę jest to prawdą. Ale problem polega na tym, że to wszystko jest tak naprawdę pewnego rodzaju zaniedbaniem swojego stanu. To wszystko dzieje się jak taka trochę reakcja łańcuchowa. Coś jest nie tak -> jest Ci smutno -> dzieje się kolejna zła rzecz -> jest Ci jeszcze smutniej, zaniedbujesz się, przestajesz widzieć sens we wszystkim. Bo smutek sprawia, że z czasem zaczynamy zaniedbywać kolejne ważne rzeczy w naszym życiu przez co ich stan się znacznie pogarsza. Trzeba kiedyś wziąć się w garść, dać sobie pomóc, przyjąć pomoc i spróbować tchnąć w swoje życie jakiś sens. Zacząć pracować nad samym sobą, bo jeżeli tego się nie zrobi to będzie jeszcze gorzej. Czasami mam wrażenie, że w niektórych momentach nam się tylko wydaje, że jesteśmy na samym dnie. Den jest okropnie wiele, może być jeszcze gorzej. Dlatego trzeba próbować cały czas, inaczej to wszystko nie ma sensu.

P.S
Mam nadzieję, że nie napisałam tego zbyt "twardo". Po prostu no rozumiem, że w takich sytuacjach pocieszenie nic nie daje, czasami nawet pogarsza sprawę.


Re: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - Amcio - 09 Sty 2017

szukanie sensu w zyciu jest jak bycie na pustyni i probowanie go znalezc, sensu nigdy nie znajdziesz, nikt go nie znalazl, pamietaj sensem zycia nie jest koniec drogi tylko to ze na niej jestes, nawet jak dozyjesz starosci to nie znajdziesz sensu, nikt go nie znalazl, wiec zyj chwila.


Re: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - Zasió - 10 Sty 2017

chyba, że żyjesz na pustyni, wtedy nici z życia chwila.
i to jest zasadniczy problem.


Re: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - FireSoul - 10 Sty 2017

Włóczykij,
bzdura, że wszystko złe w twoim życiu to twoja wina, po prostu teraz nie potrafisz spojrzeć na to obiektywnie, tylko doszukujesz się wszystkiego co najgorsze - co normalne gdy się ma depresję, wiem z doświadczenia (osobiście pomógł mi jeden psychiatryk, gdzie było dużo ludzi, normalnych, tyle że przybitych, można było poczuć, że nie jest się samemu, nie zostawało się samemu, ciągle się tam ktoś kręcił)


Re: Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieje brać? - Amcio - 12 Sty 2017

jesli zyjesz na pustyni to zycie chwila polega na czerpaniu czegos z niczego, czy sie da? oczywiscie


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.