PhobiaSocialis.pl
Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Osobowość unikająca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-39.html)
+--- Wątek: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? (/thread-16971.html)



Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 23 Mar 2017

Witam. Chcialbym prosic o ocene mojej sytuacji z waszego punktu widzenia. Od nie tak dawna coraz bardziej zaczalem sobie uswiadamiac i dostrzegac problemy ktore mam z samym soba i przed ktorymi ciagle uciekam. A wiec od poczatku - moje problemy zaczley sie juz od podstawowki gdzie uzaleznilem sie od komputera. Wtedy jeszcze nie bylo tragedii mialem znajomych, wspolnie sie bawilismy i ogolnie milo wspominam tamte czasy. Ale problem z grami juz zaczynal sie robic powazny. Nastepnie gimnazjum, tutaj juz bylo troche gorzej ale znosnie. Mialem o tyle szczescia, ze zaprzyjazniony bylem z kilkoma osobami i sie ich trzymalem. Ale moje uposledzenie spoleczne zaczynalo juz ze mnei wychodzic ojbawiajac sie brakiem jakejkolek obrony samego siebie w tym slownej. po prostu bylem cichy. Ci tak zwani cwaniacy klasowi i szkolni od razu to wyczuli i zaczynali mnie gnebic, bo wiedzieli, ze przeciez ja im kompletnie nic nie moge zrobic a gdy cos odpowiem to sie na dodatek osmiesze. Ale gdy trzymalem sie tej swojej grupy nic mi sie nie dzialo, byly takie dni, ze zadnego z nich w szkole nie bylo i automatycznie stawalem sie posmiewiskiem. Jednak dalo sie to przezyc. Prawdziwy koszmar mial dopiero nadejsc, czyli szkola srednia do ktorej mialem sie wybrac. Zapomnialem jeszcze dodac, ze slabo sie uczylem, bo czas wolny spedzalem przed kompem. Na sama mysl o tej szkole robilo mi sie slabo. Sama szkola miala tez niezaciekawa opinie, byla to szkola takich najgorszych odpadkow, cwaniakow dresow itp. wyobrazalem sobie to wtedy jak wiezienie. Dlaczego wybralem taka szkole ktos spyta? Bo byla blisko mnie a mojej mamy nie stac bylo, zeby placic za dojadz do innej a po za tym bylem bardzo slabym uczniem a w innej raczej osmieszalbym sie moja niewiedza(tak, wiem wtedy mialem bardzo glupie myslenie).Przed pojsciem tam mialem w glowie najgorsze scenariusze, ktore jak nie trudno sie domyslic po pewnym czasie zaczely sie potwierdzac. Mialem klase skladajaca sie z 30 osob w tym 2 dziewczyny - reszta chlopaki, wiec trzeba bylo byc w miare twardym, zeby nie stac sie klasowym popychadlem. Ja niestety nigdy nie wiedzialem co mam odpowiedziec na glupie zaczepki innych, nie wiem z czego to wynikalo, moze z tego, ze moj ojciec olal rodzine i nas zostawil i nie mialem zadnych wzorcow jak facet powinien sie zachowywac?. Co dalej to raczej nie trzeba mowic, reszta wyczula, ze jestem slaby i bylem ciagle wyzywany, i osmieszany, ale nigdy nie pobity. Od tego okresu zaczalem wagarowac i przestac chodzic do szkoly. Oczywiscie czas zabijalem grajac na komputerze. Pozniej juz bylo gorzej, w glowie mialem tylko jedno aby grac wiecej i wiecej. Klasyfikowalem sie do nieukonczenia klasy ale moja mam jakos ublagala szkole, ze mnie przepuszcza. No i tak sie stalo jednak ja nie chcialem tam chodzic, no bo po co, zebym byl znowu osmieszanY? wolalem zostac w domu i grac. Tak jakos przeminal kolejny rok, mialem sporo rozmow z psychologiem szkolnym, ktory wyslal mnie do psychatry. Ten zas wystawil mi swistek o nauczaniu indywidualnym i stwierdzil silna depresje. Oczywiscie fakt, ze gram caly dzien zmanipulowalem tak, zeby nie myslal, ze jest to problem. Ucieszylem sie wtedy pamietam, no bo przeciez sam bede na lekcji, ktorych bylo max 4 w ciagu dnia i skonczy sie ciagly placz mamy o szkole a na dodatek bede mogl grac calymi dniami na legalu. No i kolejny rok mija. Lekarz juz nie wystawil mi tego nauczania na kolejny rok. Bylem przerazony, ze musze wrocic do mojej klasy. Ustalilem z dyrekcja, ze jezeli ktos z klasy bedzie mi dokuczal to mam natychmiast ja powiadomic i bedzie z tego wyciagala konsekwencje, o czym poinformowala tez klase. Niestety ja tego nie uszanowalem i wagarowalem grajac ciagle w domu, a mojej mamie wmawialem, ze nadal jestem dreczony mimo, ze nikt slowem do mnie sie przez dlugi czas nawet nie odezwal, tylko po to zeby grac. Pod koniec trzeciej klasy dostalem decyzje, ze albo przenosze sie do innej szkoly albo zostaje wyrzucony. Dzieki mojej mamie przenioslem sie do liceum, do ktorego i tak nie chodzilem. Znowu nie zdalem.Przy kolejnym powtaRZAniu klasy codziennie odprowadzala mnei moja mama do szkoly i patrzyla, zebym do niej wszedl. Byl to tylko 1 rok do ukonczenia, zeby miec chociaz srednie wyksztalcenie. Udalo mi sie ja skonczyc w zeszlym roku, oczywiscie dzieki mojej mamie. Nawet prawie udalo mi sie zdac mature. Nie zaliczylem jedynie matematyki przez co bylem w szoku, ze z czyms takim jak jezyk polski bylem sobie w stanie poradzic na maturze nie uczac sie absolutnie nic, pamietam, ze wtedy mnie to bardzo podbudowalo. Sama matme powinieniem zdawac w tym roku po raz kolejny, lecz niestety nie znalazlem czasu, zeby nawet zadzwonic i zlozyc deklaracje przystapienia, bo wolalem pograc. Po skonczeniu szkoly granie bylo juz na 2 etaty- od rana do wieczora. nawet nastawialem sobie budzik, zeby wstac wtedy jak mama wychoddzi do pracy na 6 rano. mama zaczela nalegac, zebym poszedl gdzies do pracy. Przez jakis niecaly rok oszukiwalem ja, ze pracy nie ma i wymyslalem rozne bajki,zeby nie isc. Na szczescie znajomy mojej mamy sila wzial mnie do siebie na magazyn. Teraz ciesze sie, ze tam jestem, polubilem osoby stamtad jak i sama prace. Mam swoj grosz i nie zyje z utrzymania matki. Pracuje tam juz 7 miesiecy i przez ten czas pare rzeczy sie pozmienialo. Zaczalem w koncu troche rozmawiac z ludzmi i oderwalem sie od grania. Na dzien dzisiejszy czuje sie lepiej niz kiedys, moze przestalem grac w gry ale za to siedze ciagle na internecie i przegladam wiecznie to samo jak robot. Zaczalem sie budzic i dopiero teraz widze, jakie szkody wyrzadzilo mi granie i jak bardzo jestem zacofany spolecznie oraz jak bardzo jestem wypalony wewnetrznie. Przez te prawie 22 lata nigdy nie bylem zakochany, co dopiero teraz zaczelo mnie niepokoic. Bylem tez uzalezniony od porno w tym gejowskiego ale na szczescie odstawilem to tak jak masturbacje. Oczywiscie jestem tez prawiczkiem i dzisiaj mialem pojsc do prostytutki,zeby zdjela ze mnie to brzemie, ktore tez mnie dreczy, bo myslalem, ze dzieki temu bede pewniejszy siebie ale na szczescie do tego nie doszlo, po tym postanowilem wylac swoje zale na forum.Raz mialem szanse na zwiazek ale z dziewczyna, ktora mi sie nie podobala i nie czulem do niej absolutnie nic. PO za tym wstydzibym sie tego, ze niemialbym jej nic do zaoferowania po za swoja obecnoscia. Mimo, ze nadal tkwie w uzaleznieniu to chcialbym cofnac czas i usunac komputer z mojego zycia... Odnosnie znajomych to ich nie mam, nigdy tez nie bylem zaproszony na impreze albo chociaz urodziny. Czuje sie gorszy od reszty.Co ciekawe nie mam oporow, zeby podejsc do kogos i zagadac ale tylko jesli ta osoba jest starsza, bo wyuczylem sie sporo tekstow, problem zaczyna sie dopiero przy drugim i wiecej spotkaniu kiedy zaczyna wychodzic ze mnie totalna pustka, niewiedzia ogolna i malociekawa osoba. A co z planami na przyszlosc? Caly czas osdtawiam to w czasie, bo nie mam pojecia co dalej. Na pewno chce dokonczyc mature, chcialbym isc na studia ale to raczej nierealne w moim przypadku, bo kompletnie nic ale to nic mnie nie interesuje. Jak wylacze komputer to mam totalna pustke, moge siedziec i patrzec sie w jakis punkt tak caly dzien. A i zapomnialem wspomniec, ze moja koncentracja od grania tez zostala uposledzona. Caly czas jestem zamyslony, patrze w jakis punkt ale sam nawet nie wiem na jaki a w glowie mam totalna pustke. Tak jakbym sie zamyslal ale o niczym, albo wylaczal myslenie. Czytalem rozne fora podobne do tego, bo szukalem pomocy co mam robic dalej. Gdzies trafilem na wpis, ze zapisanie sie do wolontariatu to dobry pomysl i przy okazji poznam pare nowych osob. Ja zapisalem sie do pracy w schronisku w weekendy, a od soboty zaczynam. Ciesze sie, ze odwazylem sie chociaz tam pojsc i zapytac ale teraz boje sie, ze uciekne stamtad albo pojade i zaraz wroce, tylko ja sam nie wiem dlaczego. Chyba zeby ciagle byc w internecie. To tyle mam nadzieje, ze chociaz troche ktos zrozumial z mojej chaotycznej wypowiedzi. Jesli dotrwales do tego momentu to wiedz, ze gratuluje i podziwiam Cie, ze poswiecasz swoj czas na pomoc innym a to przeciez tylko zwykly post- Dziekuje. Czy istnieje dla mnie szansa na powrot do normalnoscI? albo raczej start?


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Ajka - 23 Mar 2017

tltr

A tak poważnie to uważam, że z podobnych przypadków ludzie już wychodzili i ty na pewno też masz szansę. Tylko błagam, zrób coś z życiem, niby jakaś inicjatywa z tym schroniskiem jest, ale poza tym mam wrażenie, że najchętniej spędził byś życie siedząc w fotelu przed biurkiem. Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego że powinieneś MOCNO ograniczyć siedzenie przed kompem, choćby ustalić sobie, że w tym dniu albo w tych godzinach nie tykasz. Jakieś terapie też na pewno się na to znajdą.

Znajdź też może jakieś hobby, albo coś co da ci chociaż trochę chęci do życia (poza komputerem). W ogóle dziwi mnie, że tyle razy wspominasz o tym kompie jako o źródle problemu, ale nie próbujesz nic z tym zrobić.
Jak sama praca w magazynie wywołała taką zmianę, to pomyśl, ile by dało połączenie tego z odpowiednią pomocą. Terapia, leki, cokolwiek. Możesz też poprosić mamę o wsparcie, ale nie daj się prowadzić za rączkę. Ona i tak już dużo dla ciebie zrobiła. Wykaż inicjatywę, bo możesz skończyć jak ktoś z mojej rodziny...Po czterdziestce, nadal mieszka z mamą, a po pracy tylko je i gra w symulator farmy brrr. Brzmi strasznie? Niestety chyba idziesz właśnie ku temu. Z tą różnicą, że tobie to przeszkadza i post tutaj jest już jednym małym kroczkiem, żeby wszystko zmienić, pod warunkiem, że zaczniesz działać :Stan - Uśmiecha się:

Pozwolę sobie jeszcze dodać coś o tej prostytutce. Facet, nie rób sobie tego. Bycie prawiczkiem to zdecydowanie mniejszy wstyd niż pierwszy raz z prostytutką w akcie desperacji. Według mnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

To podsumowując, najwyższa pora, żeby brać się za siebie, zapisać się do psychologa albo psychiatry, potem zdać tą maturę albo inaczej układać sobie życie. Dobrze, że jeszcze bierzesz jakieś mozliwości zmiany pod uwagę, nie zastanawiaj się. Nie ma sytuacji bez wyjścia, a ta twoja nie wygląda jeszcze tak beznadziejnie. Podniesiesz się


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Zasió - 23 Mar 2017

nie, to ja jestem tutaj jedynym takim przypadkiem!
:Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 27 Mar 2017

Ajka, gdybym mogl to bym Cie usciskal za to, ze poswiecilas swoj czas na ocenienie moje sytuacji. Nie musisz wierzyc ale czytalem ten post cos pewnie kolo 100 razy. Za kazdym razem jak chce wybrac komputer zamiast czegos innego co akualnie robie to odpalam ta strone i czytam Twoj post, ktory podnosi mnie na duchu. Chcialem tez sie pochwalic, ze poszedlem do tego schroniska i jestem bardzo zadowolony. Pojechalem samochodem pod to schronisko i jesli mam byc szczery to zanim wyszedlem z auta mialem chwile zawachania. Przypomnialem sobie Twoj post i powiedzialem sobie, ze nie.Ide, glowa do gory, postawa i wchodze.(bede to wykorzystywal w podobnych przypadkach, bo jak widac dziala :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) No i sie udalo.Jak na razie bylem tam tylko 2 dni ale nie zaluje ani chwili spedzonej tam. Zostalem bardzo cieplo przyjety do tej grupy. A pracuja tam same mlode, madre piekne i na dodatek wolne dziewczyny, co podnioslo moja samoocene, kiedy jeszcze pozniej na fb kilka z nich napisalo mi, ze ciesza sie z mojej obecnosci i potrzebuja takich ludzi jak ja, bo staralem sie tez zrobic jak najlepsze wrazenie.

Ajka napisał(a):Tylko błagam, zrób coś z życiem, niby jakaś inicjatywa z tym schroniskiem jest, ale poza tym mam wrażenie, że najchętniej spędził byś życie siedząc w fotelu przed biurkiem. Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego że powinieneś MOCNO ograniczyć siedzenie przed kompem, choćby ustalić sobie, że w tym dniu albo w tych godzinach nie tykasz.

Jeszcze jakis czas temu na pewno wybralbym komputer zamiast innych alternatyw. Ale teraz im bardziej widze, ze mam z tym problem to mam coraz wieksza chec cos z tym robic. Jesli chodzi o ograniczenie siedzenia przed kompem to jeszcze zbyt duzo nie osiagnalem ale przynajmniej jesli juz robie cos innego to staram sie skupic na tym a nie odwalic bezsensownie aby bylo, zeby jak najszybciej wrocic przed kompa,czasami na sile ale staram sie. CO do terapii to chcialbym pojsc ale.... no wlasnie, wmawiam sobie jakies bezsensowne wymowki i jak na razie nie moge sie zmobilizowac, zeby w ogole poszukac takiego osrodka w okolicy.

Jesli chodzi o hobby i inne zajecia to mam juz pare pomyslow.Po pierwsze chce isc na silownie, bo mam karte multisportu z pracy a nigdy nawet nie uzylem jej.A dalej to po dlugich namyslach przypomnialem sobie, ze kiedys chcialem nauczyc sie gry na jakims instrumencie. WYbralem gitare i chce sie nauczyc grac. Jutro wyruszam po zakup jej. TUtaj od razu pojawilo mi sie marzenie, ze ktoregos dnia wpadne do schroniska z gitara zagram cos dla dziewczyny, ktora mi sie spodobala i tak ja zdobede haha. A co dalej to jeszcze nie wiem ale ciagle czegos szukam.

Ogolnie to mam jeszcze jeden problem, ktory chce w sobie naprawic. Po tylu latach izolacjii od ludzi nie potrafie traz byc naturalny w obecnosci innych. Jestem jakis tak jakby sparalizowany przy rozmowie i nie potrafie sie naturalnie usmiechac. Niby od czasu jak zaczalem pracowac to polepszylo sie to nawet sporo jesli porownam siebie z przed kilku lat, ale to jeszcze nie jest to i daleko mi do tej naturalnosci i swobody wypowiedzi jaka chcialbym miec. Ja po dwoch piwach zachowuje sie wlasnie tak jakbym chcial ale przeciez nie tedy droga....


Takze tak jak napisalas,zebym zaczal dzialac to staram sie to robic, ciale powtarzam sobie w myslach, ze chce sie zmienic.


Ajka napisał(a):Podniesiesz sie

Te slowa sa magiczne. Chyba wydrukuje je sobie i przykleje na monitor serio.


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Ajka - 27 Mar 2017

Wow, co za diametralna zmiana. Taki post pełen chęci do działania, podoba mi się to :Stan - Uśmiecha się: Bardzo bardzo się cieszę, że tak pomogłam, to takie miłe uczucie, od razu uśmiech na twarzy się pojawił.
Dobra okazja ci się trafiła. Nic tak nie pomaga poznawać ludzi niż wspólne zainteresowania. Praca w schronisku też się liczy. Może coś z tego wyjdzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A otwartość...możliwe, że się wyrobi. Daj sobie trochę czasu.
Powodzenia!


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - andy - 01 Kwi 2017

Nie jesteś przypadkiem beznadziejnym :Stan - Uśmiecha się:. Doceń to co mama dla Ciebie zrobiła i teraz Ty zrób coś dla niej.
Może poznawaj jakies dziewczyny (ew.chlopakow), na czacie, forum lub portalach ? Miłość da Ci pozytywnego kopa.


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - stap!inesekend - 01 Kwi 2017

A ja bym usciskal Ajkę za to, że tak dobrze na Ciebie wpłynęła :Stan - Uśmiecha się:
Skoro już nie możesz żyć bez tego kompa, to może warto byłoby pomyśleć np. o nauce programowania? Wyobraź sobie, że sam tworzysz sobie jakieś minigierki :Stan - Uśmiecha się:


Re: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 01 Kwi 2017

andy napisał(a):Może poznawaj jakies dziewczyny (ew.chlopakow), na czacie, forum lub portalach ? Miłość da Ci pozytywnego kopa.

Dzieki za post. Powiem Ci tak, po prostu moze w koncu zaczynam dorastac i myslec jak trzeba, bo do tego schroniska poszedlem z wlasnej woli, z checi zmienienia wlasnego zycia i poznania jakiejs wartosciowej osoby a nie dla biednych pieskow. Ogolnie to juz po pierwym dniu tam zakochalem sie w jednej z dziewczyn, po raz pierwszy od 21 lat poczulem cos do drugiej osoby. To wlasnie dodalo mi mase pewnosci sie siebie i motywacji, nigdy sie tak nie czulem. Mysle, ze gdybym byl zakochany ze wzajemnoscia sporo by to rozwiazalo moich problemow z samym soba. Ale w kontaktach z innymi ludzmi nadal jestem bardzo zblokowany i nie potrafie rozmawiac "na luzie". Mimo, ze dzisiejsza dzien w schronisku byl dla mnie bardzo nieciekawy to po ochlonieciu wroce tam, bo nie chce stracic takiej okazji jaka calkowicie przypadkiem udalo mi sie dostac. Ze znajomym z pracy umowilem sie na wypad do silowni, na ktora wybieram sie juz od kilku lat. Ja jestem takim type czlowieka, ze jak zaczne cos robic to to bede robil, ale zeby zaczac to musi mi pomoc druga osoba, bo samemu to wiecznie bede to odkladal na pozniej.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - ewa333 - 10 Maj 2017

Nie jestem ani psychologiem ani terapeutą ani nikim takim po studiach :Stan - Uśmiecha się:
Według mnie po prostu komputer to twój bezpieczny świat -ucieczki przed tymi sytuacjami z ludźmi a  także uzależnienie.
Musisz popracować nad  samooceną bo ta jest bardzo nadwyrężona przez czasy szkolne.
Nie ma co się użalać nad sobą tylko działać tak jak to zacząłeś.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Niewiem3 - 01 Cze 2017

Miałam podobną systuację z komputerem, a jestem kilka lat starsza. Też czasami myślę, że gdyby nie on to moje życie byłoby o wiele lepsze, ja ponad pół życia spędziłam przy kompie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Trzeba mieć naprawdę silna psychike by nie ogladac glupich filmikow i nie grac w gierki, badz po prostu nie scrollowac internetu. Jak bylam mlodsza to doszlo u mnie do takiej patologii, ze nie potrafilam nic wiecej powiedziec na zywo po polsku niz kilka komunikatow jak na przyglupim czacie. Brzmialam w mowie jak ktos kto wszystko rozumie, ale jezyka nie umie uzywac(i to jeszcze swojego wlasnego!). Jak ktos sie na mnie dluzej patrzyl ogarnial mnie wstyd, albo moj kontakt wzrokowy byl sztuczny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:(taki wstyd, ze jeszcze druga osoba na ktora patrzylam czula sie idiotycznie - "Jak ty sie tak patrzysz na mnie tak to sie czuje jak debilka" - tak mi powiedziala kolezanka po czym zerwala kontakt), bo potrafilam wrocic tylko ze szkoly do domu i siedziec przy kompie,  spedzajac czas na niczym, tragiczne czasy. Dla mnie inna sytuacja niz bycie przed komputerem nie byla wcale naturalna, wiec wiadomo tez bylam dla niektorych powodem do wysmiewania(oni nie wiedzieli co ja robie, po prostu brali mnie za jakiegos aspoleczniaka). Wina rodziny to niestety nie bylo, bo mialam taka sytuacje, a nie inna, ze nie mozna bylo skupiac na mnie uwagi non-stop. Przychodzilam do domu i mialam swoja strefe komfortu tylko przed kompem. Wygodniej bylo mi przed komputerem niz przy stoliku z ludzmi. Komputer to napierw uzaleznienie, a potem narzedzie do odkladania zycia, nawet jak sobie zdamy sprawe co robimy. Jesli masz jakies profity z tego, ze siedzisz przy kompie, grasz w te gierki, ale ubogaca ci to zycie chodzisz na cosplaye itp to ok, jak komputer pomaga ci zarabiac pieniadze to ok, ale nie rob tego bledu nie zastepuj nim zycia jak nie masz tak naprawde przy kompie NIC do roboty. celowo uzylam slowa "ubogaca"- bo to jest dodatek, to nie powinno zastepowac zycia i go NISZCZYC. Wykorzystuj czas tak bys czul sie dumny z siebie kazdego dnia. To jest tylko zwykle narzedzie stworzone przez ludzi, a mlody czlowiek urodzony w tym "dobrobycie" robi z siebie kilkajaca malpke z zesputym mózgiem przełączającą jedną rzecz na drugą odkladajaca wszystko na bok. Ustaw sobie minutnik czasu ile maksymalnie czasu mozesz spedzic przed kompem i po tym czasie zamykasz np laptop i tyle. Ja juz wiem, ze mlody czlowiek nie powinien spedzac przy tym gownie wiecej niz godzine dziennie, a niejeden w tym ja siedzi/al przy tym cale dnie po wiele godzin. Po co? Pytam sie - po co? Jesli na poczatku nie bedziesz umial znalezc ciekawego zajecia lub poswiecic sie NORMALNYM ZADANIOM, nie martw sie to przyjdzie z czasem. Jak cos chcemy w zyciu osiagnac musimy zawsze nad tym pracowac, bo kazda zmiana w zyciu to praca, przemyslenia. To nie jest tak, ze wylaczasz kompa i nagle stajesz sie nader aktywny, oczywiscie, ze jest pustka, bo to nie jest normalna dla ciebie sytuacja ale ta pustka minie, bo nie bedziesz mogl tego wytrzymac i pojawi sie chec wyjscia z domu. Zeby coś zmienić trzeba CODZIENNIE nad tym próbować pracować, pracować. Nie działa to na zasadzie, że przez lata będę robił/a game party i scrollowanie youtube, a jutro będę za+:Ikony bluzgi kochać 2: człowiekiem jakim sobie wymarzyłem/łam. Tylko dzieki codziennym zmianom(nawet małym) mozesz cos osiagnac (zeby przemieniły sie w duże). Pamietaj to tylko narzedzie, a ty ustawiasz sie w roli małpki z wypranym mózgiem. Coś trzeba z tym zrobić. Ja sama przeszlam to uzaleznienie nadal sie z niego lecze[sama], wiem o co chodzi i najlepszym sposobem na to jest posiwecanie czasu wiekszej ilosci osob i rzeczy realnych i/lub sensownych. Czy poswiecalbys czas na nauke spiewu jak nie masz sluchu?- najpewniej bys tego nie robil, komputer jest bardziej szatanski niz sprawy oczywiste i daje wikesze zludzenie robienia czegos (twoj mozg sie łudzi, że robi coś WAŻNEGO, dlatego nie potrafisz przestać tego robic, okropna sprawa) komputer to złudzenie ważności ZADANIA, bo jest bardziej rozbudowany i ma sie wrazenie wladzy nad wspaniala maszyna, centrum dowodzenia, ale jak na zasadzie tej nauki spiewu uzywa sie go czesto tak jakby sie nie umialo z tego korzystac, i nic to nie przynosi, czyli poswieca sie czas na cos co nie przynosi dla nas satysfakcji i niczego dobrego. Ponawioam zdanie, ktore wczesniej napisałam - Wykorzystuj czas tak bys czul sie dumny z siebie kazdego dnia. Tym milym akcentem koncze i ide zajac sie swoim realnym zyciem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - andy - 01 Cze 2017

@Niewiem3 nie za dobrze to wyglądało, jestem ciekawy jak sobie teraz radzisz?
@Ktosiek niezle, tak trzymaj.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Niewiem3 - 01 Cze 2017

Nie powiem, ze sie zmienilam o 180 stopni, ale wiecej czasu organizuje poza domem, nawet jak mi sie nie chce, szukam celow, a zeby nie czuc w sobie ze mam wewnetrzna pustke bez kompa staram sie duzo czytac... Niemniej jednak tak jak autor posta ciagle czuje ze gdyby nie komputer bylabym ciekawsza osoba w tak doroslym wieku, no ale coz to przeszlosc i trzeba pracowac nad tym by przyszlosc byla lepsza.

(01 Cze 2017, Czw 20:36)Niewiem3 napisał(a): Nie powiem, ze sie zmienilam o 180 stopni, ale wiecej czasu organizuje poza domem, nawet jak mi sie nie chce, szukam celow, a zeby nie czuc w sobie ze mam wewnetrzna pustke bez kompa staram sie duzo czytac... Niemniej jednak tak jak autor posta ciagle czuje ze gdyby nie komputer bylabym ciekawsza osoba w tak doroslym wieku, no ale coz to przeszlosc i trzeba pracowac nad tym by przyszlosc byla lepsza.



RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - igor.blukowski - 16 Paź 2017

na pewno ni ebeznadziejnym!


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 06 Lip 2018

Witam. Nie wiem czy mnie ktos jeszcze pamieta, kiedys sie tu troche udzielalem i jezdzilem czesto na fobiczne spotkania. Postanowilem wrocic i napisac co sie u mnie zmienilo przez ostatni rok, a mysle, ze zmienilo sie sporo. Hmm od czego by tu zaczac... Wlasne te pol roku temu kiedy zakladalem tutaj konto bylem wedlug mnie troche inna osoba. Bardzo cichy, wycofany i bojacy sie wszystkiego i szukajacy jakiejkolwiek akceptacji u innych to byl idealny opis mnie. Dzisiaj to wyglada troszke inaczej, ale od poczatku. Wczesniej mialem w glowie ciagle zle mysli o sobie, planow na przyszlosc zadnych, abmicji tez, brak checi w ogole do zycia itp, wiadomo o co chodzi. Nie mialem pojecia co mam ze soba zrobic. Pozniej szukalem w internecie podobnych przypadkow do mojego, czytalem mase wypowiedzi z roznych for i miedzy innymi tak trafilem na to forum, pocieszal mnie jedynie fakt, ze sa osoby w gorszej sytuacji niz moja i na dodatek o wiele starsi. Wylalem z siebie w tym temacie co mnie trapilo, ale jednoczesnie mialem troche motywacji, zeby cos zaczac ze soba robic. Staralem sie stopniowo wychodzic do ludzi, na sile w sumie nawet to robilem, aby tylko miec kontakt i coraz bardziej sie otwierac. Zapisalem sie tez do schroniska, poznalem sporo ciekawych i wartosciowych osob, ale caly czas pozostawalem "duchem" dla innych, nikt mnie wiecznie nie zauwazal. Moj cel pozostawal niezmieniony, ale szukalem tez milosci... Jakos to szlo. Duzej roznicy w funkcjonowaniu nie odczuwalem, ale cos tam zawsze bylo lepiej. Pozniej nawiazalem blizszy kontakt z kilkoma osobami z forum i czulem sie dobrze, ze mam do kogo napisac, z kim pogadac, do kogo sie pozalic. Ale na dluzsza mete dojezdzanie ponad 50 kilometrow za kazdym razem bylo troche problematycznie. Poznalem wtedy tez osobe, dzieki ktorej chyba nie zmienilbym sie, mowie o @soulmates , kto zna to zna :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dzieki niej zapisalem sie na psychoterapie, pomagala mi, wspierala mnie, dzieki czemu bardzo duzo Jej zawdzieczam. Szczerze mowiac watpilem w dzialanie tej terapii, ale jakos sie przelamalem i poszedlem. Na pierwsza wizyte bylem taki zestresowany, ze wydrukowalem sobie na kartce to co chcialbym powiedziec i dalem pani terapeutce do przeczytania, czulem sie jak totalny idiota. Na szczescie wiedziala chyba jak do mnie podejsc i ona glownie mowila na poczatku. (chodze do Pani Moniki Kroll z Warszawy, moze ktos zna? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) Dzisiaj dla mnie to az nei do pomyslenia, ze tak sie stresowalem, a pozniej zaczalem chodzic w miare systematycznie. Pomogalo to w jakims stopniu, ale najwazniejsze chyba bylo poczucie, ze ktos chce ze mna rozmaiwac i mnie sluchac. Do schroniska przestalem juz chodzic, a po jakichs dwoch miesiacach mialem kryzys. Wpadlem w narkotyki, ale bardziej z ciekawosci dzialania. PRzejechalem sie na nich mocno, przez moja nerwice w polaczeniu z narkotykami, za pierwszym razem myslalem, ze mam zawal i za chwile umre... ogolnie nic przyjemnego jak to inni mi wmawiali. Nie uzaleznilem sie ani nic, po prostu sprobowalem, choc czasami nachodzi mnie, zeby sprobowac jeszcze raz. Pozniej nastapil mini przelom w moim zyciu. Mianowicie dostalem w pracy propozycje awansu. Z przejscia ze zwyklego magazyniera do biura. Bylem w szoku szczerze mowiac, nawet moj przelozony mnie zachecal, zebym poszedl na rozmowe kwalifikacyjna i sprobowal. Zrobilem to, poszedlem na rozmowe, nastepnie kilka dni pozniej dostalem odpowiedz, ze zostalem przyjety wlasnie ja sposrod duzej liczby kandydatow... nie moglem w to uwierzyc. Czulem sie wtedy swietnie, ze jednak mam na cos szanse, ze ktos mnie docenil, ze jestem cos wart. Ta informacja mozna powiedziec, ze dodala mi skrzydel. Nauczyc sie biurowej pracy od zera bylo bardzo ciezko, ale jakos dalem rade. I tak mi zlecialo juz pol roku odkad tam pracuje. Tak bardzo spodobala mi sie ta praca, ze chce teraz isc na studia, rozwijac sie w tym kierunku i awansowac jeszcze wyzej, ale najpierw musze zdac ta mature z matematyki... W miedzyczasie przez przypadek udalo mi sie znalezc tez przyjaciol. Kontakt na szczescie sie nie urwal po kilku spotkaniach i widujemy sie do dzisiaj. Ale z kolei mam teraz problem z piciem alkoholu, na spotkaniach to zawsze ja upijam sie najbardziej, chce pokazac,ze moge duzo wypic, sam nei rozumiem dlaczego, w domu tez pije prawie codziennie. W duzym stopniu wplynal na mnie ten awans, ta zmiana osob z ktorymi pracuje, zmiana srodowiska i terapia. Przez te wszystkie doswiadczenia, w mojej ocenie i nie tylko zmienilem sie w duzym stopniu. Juz nie boje sie rozmawiac, nawet lubie mowic, potrafie patrzec w oczy przy rozmowie, potrafie nie przejmowac sie opinia innych, robie to co chce. Ale z kolei wyszla ze mnie totalna nieodpowiedzialosc w wiekszosci kwestii zyciowych, wedlug pani terapeutki jestem mentalnie dzieckiem. Udalo mi sie tez znalezc dziewczyne i od okolo miesiaca jestesmy razem. ALe tutaj jest kolejny wielki problem. Nie potrafie sie odnalezc w zwiazku, nie potrafie byc w dobrych relacjach z kobietami, z tego wzgledu, ze chyba brakuje mi nadal pewnosci siebie. Boje sie byc bezposredni, mam ogromny lek kiedy jestem z nia blisko, serce malo mi sie wyskoczy, mimo, ze nie czuje abym sie bardzo stresowal, w sumie sam nie wiem czego chce i nie mam takiego przychicznego poczucia, ze jestem w zwiazku. Chce byc na sile idealny, ale wiem, ze to nie tedy droga, bo zwyczajne jestem wtedy nudny. Dodatkowo wyszly tez problemu seksualne, ktore leza w mojej psychice. Czuje, ze ten zwiazek sie niedlugo rozpadnie, ale trudno. Wyciagne z niego to co dla mnie jest teraz wazne czyli doswiadczenie, ktore powinienem zbudowac juz kilka ladnych lat temu. W sumie nie dziwie sie, ze taki a nie inny mam kontat z kobietami, skoro z domu nie wynioslem absolutnie zadnego wzorca, mezczyna nigdy nie istnial w mojej rodzinie. Z gier wyszedlem calkowiecie, z czego bardzi sie ciesze, ale i tak siedze dlugo bez sensu w internecie, komputer nadal jest problemem. Chcialbym poswiecic ten czas na rozwoj, albo cos bardziej wartosciowego, ale ciagle nie moge sie oderwac. To podsumowujac w moim zyciu nastapilo duzo zmian, ale teraz tez dostrzegam, ze jest jeszcze OGROM pracy przede mna, zebym mogl normalnie fukncjonowac. Ale wiem jedno, ze dzisiaj na pewno nie nazwalbym sie beznajdziejnym przypadkiem, albo moze i nazwalbym sie ale z o wiele mniejszym przekonaniem niz kiedys.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - czerczesow - 06 Lip 2018

Przeczytałem pierwszy post w tym temacie i ten dzisiejszy i jeśli jesteś jakimś przypadkiem to obiecującym, a nie beznadziejnym. Chciałbym się znajdować w Twojej sytuacji.
Mogę Ci tylko doradzić byś uważał z używkami. Jestem alkoholikiem i z tego co napisałeś wiem, że masz zadatki by też się nim stać. Upijanie się i prawi codzienne picie w domu nie brzmi ciekawie. Staraj się to ograniczyć.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - forac - 06 Lip 2018

Co za problemy seksualne ? :forak:

Eh same wygrywy na forum, ledwo zaczął coś ze sobą robić dostał awans, znalazł przyjaciół i dziewczynę :Stan - Różne - Zaskoczony:


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 07 Lip 2018

(06 Lip 2018, Pią 15:56)forac napisał(a): Co za problemy seksualne ? :forak:

Eh same wygrywy na forum, ledwo zaczął coś ze sobą robić dostał awans, znalazł przyjaciół i dziewczynę :Stan - Różne - Zaskoczony:


Serio Cie to ineresuje?? Takie, ze mam ogromny lek kiedy jestem blisko ( podobno caly sie trzese) i takie, ze nie moge dojsc w obecnosci drugiej osoby... 


Ledwo zaczalem cos robic? No nie wiem, minelo juz prawie poltora roku odkad wlasnie zaczalem cos ze soba robic, wiec to chyba nie tak malo. Terapie podjalem w pazdzierniku i chodze juz 9 miesiecy regularnie, wiec to chyba nie tak malo, co? Przy okazji to tak sie wkrecilem w terapie, ze teraz nie potrafie przestac tam chodzic. Po prostu jesli nie ma mnie tam dluzej niz zwykle to ogromnie mi czegos brakuje. Dodam jeszcze, ze przy pierwszych wizytach upijalem sie mocno, zeby w ogole cos mowic, ale minelo mi to na szczescie. Pani Monika wiedziala o tym, ale nie wyrzucila mnie. Nie rozumiem tylko dlaczego tak ja smieszyl fakt, ze bede szedl na swoja pierwsza w zyciu randke, bo powiedzialem jej to, zabolalo mnie to  wtedy...  Po za tym duzo mialem szczescia w tym wszystkim, bo wszystko jakos.... samo przyszlo.  W pracy pewnie troche sie wyroznialem z tego wzgledu, ze pracowalem, ale rzadko z kims rozmawialem i pewnie z boku wygladalo to tak, ze jestem bardzo pochloniety praca czy cos. Dlatego uwazali, ze nadam sie do biura, tak mysle. Bo to oni zaproponowali mi zmiane stanowiska, po mojej rocznej ocenie  pracy. Dziewczyne poznalem przez internet, wiec bylo o wiele latwiej. Pierwsze spotkanie wyszlo dobrze, a dalej jakos poszlo. Mialem wtedy tez wrazenie, ze spotkalo sie ze soba dwoch desperatow. To raczej ona prowadzila rozmowe a nie ja. Ogolnie ten czas odkad jestesmy razem zlecial tak szybko,ze nawet nie wiem kiedy... I jak mowilem wczesniej, chyba tak mi weszlo do glowy to, ze  nigdy  nikim nie bede, ze nie mam ciagle psychicznego poczucia, ze jestem w zwiazku. Co do znajomych, ktorych smialo moge nazwac przyjaciolmi, wyszlo tak, ze jedna osoba mnie wkrecila w swoje towarzystwo i tak trzymam sie tej grupy do dzisiaj. 



Forac, kojarzysz zaginionego na kreglach na Warszawskim spotkaniu w zeszlym roku? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - forac - 07 Lip 2018

No u mnie też się spotkało dwóch desperatów, taki lajf, ale przynajmniej ta twoja chce seksu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
No i jesteś sporo młodszy odemnie, więc już jesteś na wyższym levelu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - youthless - 07 Lip 2018

@Pawel16
Super się czyta takie posty, serce rośnie, cała się uśmiecham :Stan - Uśmiecha się:

Z twoją determinacją daleko zajdziesz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Myślisz o jakimś konkretnym kierunku studiów?

A co do problemów seksualnych to mówiłeś dziewczynie, z czego wynikają i jak się czujesz? Kobiety są w tym temacie raczej wyrozumiałe. 
Piszesz, że jesteście razem od około miesiąca, to dosyć krótko. Daj sobie więcej czasu na oswojenie się z bliskością.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Zasió - 07 Lip 2018

No i co, przez ten awans się tak zmieniłeś? No bo przez terapię niby nie, przez schronisko nie... Czy jednak przez terapię, skoro nie mozesz bez nie żyć? :Stan - Różne - Zaskoczony:

Jak "cichy duch" może sobie skombinować narkotyki? Przez znajomych?

Naprawdę przez samą zmianę pracy pracy, zarzucone już spotkania i schronisko jakoś tak wyszło, że jesteś innym człowiekiem? Kurczę, jak wy to robicie...


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - forac - 07 Lip 2018

(07 Lip 2018, Sob 14:31)Zas napisał(a): No i co, przez ten awans się tak zmieniłeś? No bo przez terapię niby nie, przez schronisko nie... Czy jednak przez terapię, skoro nie mozesz bez nie żyć? :Stan - Różne - Zaskoczony:

Jak "cichy duch" może sobie skombinować narkotyki? Przez znajomych?

Naprawdę przez samą zmianę pracy pracy, zarzucone już spotkania i schronisko jakoś tak wyszło, że jesteś innym człowiekiem? Kurczę, jak wy to robicie...
pisał, że w podstawówce i gimnazjum był normalsem, więc pewnie nauczył się ogarniania w społeczeństwie
dla takich jest nadzieja -:Stan - Niezadowolony - Płacze:


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - Pawel16 - 07 Lip 2018

Chyba nie zrozumiales Zas co mialem na mysli. Wszsytko mialo jakis wplyw. Nie chodzilo mi o to, ze zmienilem sie i jestem innym czlowiekiem, bo to nie prawda. Tylko o to, ze przez te wszystkie doswiadczenia jestem w stanie troche lepiej funkcjonowac spolecznie, na mnie to mialo wplyw. Duzo zmian, prob i sama chec do robeinia daly jakis efekt. Jesli mialbym wybac co najbardziej na mnie wplynelo to chyba mimo wszystko terapia. A dlatego nie moge przestac chodzic, bo podobno za bardzo przywiazuje sie do ludzi, taka odpowiedz dostalem, ale nie wiem czy sie z tym zgadzam. Teraz jestem w stanie jakos tam, ledwo bo ledwo funkcjonowac, ale wiem, ze do zrobienia jest jeszcze bardzo duzo, zwlaszcza w zwiazkach.

To jakis problem kupic narkotyki jesli za kazdym razem placisz dodatkowo za ogarniecie?


Aha... i jeszcze zastanawiam sie jak mam sie przyznnac do tego, ze pije prawei codziennie.


RE: Czy jestem przypadkiem beznadziejnym? - forac - 08 Lip 2018

(07 Lip 2018, Sob 10:18)Pawel16 napisał(a): Serio Cie to ineresuje?? Takie, ze mam ogromny lek kiedy jestem blisko ( podobno caly sie trzese) i takie, ze nie moge dojsc w obecnosci drugiej osoby... 
ale i tak szybko seksy zaczęliście, ja myślałem, ze będę czekał 2-3 miesiące , okazało się że minimum 9  -:Stan - Uśmiecha się - LOL:
(07 Lip 2018, Sob 10:18)Pawel16 napisał(a):  Pani Monika wiedziala o tym, ale nie wyrzucila mnie. Nie rozumiem tylko dlaczego tak ja smieszyl fakt, ze bede szedl na swoja pierwsza w zyciu randke, bo powiedzialem jej to, zabolalo mnie to  wtedy... 
mogło być gorzej, pierwsza randka w wieku 29 lat, ciekawe jak na to by zareagowała terapeutka  :Stan - Niezadowolony - Brak słów: dlatego w życiu bym się nie otworzył aż tak bardzo przed normalsem, lepiej się żalić na forumku  :forak:
reakcja psychiatry: proszę się nie martwić już wypisuje eutanazol


(07 Lip 2018, Sob 10:18)Pawel16 napisał(a): Forac, kojarzysz zaginionego na kreglach na Warszawskim spotkaniu w zeszlym roku? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
a to na spotkaniu na którym ja byłem ?  :Stan - Różne - Zaskoczony:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.