PhobiaSocialis.pl
Moja fobia vs moja matka - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: RODZINA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-64.html)
+---- Wątek: Moja fobia vs moja matka (/thread-173.html)

Strony: 1 2 3


Re: Moja fobia vs moja matka - Użytkownik 219 - 21 Lis 2007

...


Re: Moja fobia vs moja matka - ion - 22 Lis 2007

...


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 22 Lis 2007

Ja wierzę, że zaburzenia lękowe są bardziej nabyte niż odziedziczone i w związku z tym teoretycznie do nadrobienia, przepracowania.


Re: Moja fobia vs moja matka - ion - 22 Lis 2007

...


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 22 Lis 2007

Tak, ale to jest fakt, a nie odziedziczony gen. Wiem, że może działać strasznie. Co do trudnej pracy, to właśnie dlatego napisałem "teoretycznie".


Re: Moja fobia vs moja matka - ion - 22 Lis 2007

...


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 22 Lis 2007

Piszę, że przejmujesz się tym, co widzisz u swojej Matki (plus nawet to, że widzisz to też u siebie), ale to przejmowanie nie jest zmianą genetyczną, zmiana jeśli jest, jest osobno.

edit:
do poniżej:
O, o, o, to chodzi. :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja fobia vs moja matka - Użytkownik 219 - 22 Lis 2007

Też mi się wydaje, że raczej nabywamy zaburzenią lękowe niz je dziedziczymy. Problem jednak tkwi w wychowaniu i w tym znaczeniu można przejać fobię od rodziców. Doświadczenia z dzieciństwa mają wielkie znaczenie jeśli chodzi o kształtowanie osobowości. Ja bylem wychowywany przez matkę z depresją i innymi stanami lękowymi, w dodatku nadopiekuńczą. Myślę że ten sposób wychowania w głównej mierze przyczynił się do zaistnienia fobii.


Re: Moja fobia vs moja matka - maciejos85 - 22 Lis 2007

I pewnie masz dużo racji w tym co mówisz.Coś wiem o tym :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 22 Lis 2007

Michał napisał(a):Owszem, zawsze ileś w tym prawdy jest. Ale jeśli chodzi o wrogość, to taka nie zamierzona, tak? Bo u mnie tak jest owszem, nawet bardziej ze strony innej osoby, ale wiem, że ona sobie za chiny nie potrafi z tego zdać sprawy. A Mama [Obrazek: smutny.gif] w inny sposób mi "pomogła". Bezradnością, brakiem działania i innymi rzeczami jeszcze.

Niestety w dużej mierze zamierzona.
Po pierwsze jestem dzieckiem z wpadki, urodzonym bardzo późno, jedynaczką, strasznie niechcianą. Jedynie hipokryzja katolicka mojej matki sprawiła, że nie zostałam wyskrobana. A skoro już pojawiłam się na świecie, znienawidzona, bo popsułam wszelkie plany, to trzeba było dać mi to odczuć, po katolicku: "myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem"
Całe życie słyszałam, że to nie tak, źle, nie umiem, nie wiem itd. Całe życie moja matka mnie wyręczała w załątwianiu różnych rzeczy, żeby mnie przekonać, że ja nie potrafię nic, ona to zrobi lepiej, a wszystko to po to żeby ze mnie zrobić zależną od mamusi pierdołę życiową, żeby uzależnić mnie od siebie, żeby się mogła nade mną znęcać do końca życia.

Niestety moja mamusia nie przewidziała, że się w moim życiu pojawi Ktoś i że się wyprowadzę.
Oczywiście moja mama nienawidzi serdecznie Ktosia i uważa, że Ktoś jest źródłem tego, że popsuły się stosunki między nami. Nie bierze pod uwagę, że Ktoś nie ma z tym nic wspólnego, bo to psychoterapia mi otworzyła oczy.

Moja matka jest energetycznym wampirem oraz mega złośliwą babą, która się wyżywa na mnie od momentu mojego urodzenia.

To tyle w skrócie. Nie będę się rozwodzić za bardzo na ten temat, bo mnie kur***ca strzela jak o tym myślę.


Re: Moja fobia vs moja matka - maciejos85 - 22 Lis 2007

Masz zaje... fajny charakterek Anomalio :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 23 Lis 2007

Anomalia napisał(a):... Po pierwsze jestem dzieckiem z wpadki, urodzonym bardzo późno, jedynaczką, strasznie niechcianą. Jedynie hipokryzja katolicka mojej matki sprawiła, że nie zostałam wyskrobana. A skoro już pojawiłam się na świecie, znienawidzona, bo popsułam wszelkie plany, to trzeba było dać mi to odczuć, po katolicku: "myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem" ...
No tak, to może zmieniać sytuację.

Anomalia napisał(a):... Całe życie słyszałam, że to nie tak, źle, nie umiem, nie wiem itd. Całe życie moja matka mnie wyręczała w załątwianiu różnych rzeczy, żeby mnie przekonać, że ja nie potrafię nic, ona to zrobi lepiej, a wszystko to po to żeby ze mnie zrobić zależną od mamusi pierdołę życiową, żeby uzależnić mnie od siebie, żeby się mogła nade mną znęcać do końca życia. ...
Biedniutka, jakbym mówił o sobie: biedniutki. To coś co jest mi bardzo dobrze znane i teraz sobie przez to nie radzę.

Anomalia napisał(a):... energetycznym wampirem ...
:Stan - Niezadowolony - W szoku: To określenie, które jest mi znane. Mogłabyś mi napisać, skąd jest Tobie znane, albo sama wymyśliłaś? Moja Mama tak uważa o swojej siostrze i przyznam, że sam widzę jak jest chora (zaburzenia emocjonalne i jakieś rzeczy schizo(typowe/idalne)) z powodu tego jak się ona zachowuje. Moje dolegliwości to zachowanie Matki i Ciotki. Jednak wierzę, że Ciotka mimo, że czerpie z tego korzyści robi to absolutnie, również ku swemu nieszczęściu, nieświadomie.


Re: Moja fobia vs moja matka - wilku - 23 Lis 2007

Ilu z was ma tak jak Sugar Sweet? Może to normalne... U mnie jest prawie tak samo, poza tym alkoholem. Otóż alkohol, kumple to największe zło według mamy. Niedawno jednak mówiła, że jak tak unikam wszelkich zabaw, urodzin itp. to nie będę miał znajomych... Dostrzegam tu jakiś konflikt.


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 23 Lis 2007

wilku napisał(a):Niedawno jednak mówiła, że jak tak unikam wszelkich zabaw, urodzin itp. to nie będę miał znajomych... Dostrzegam tu jakiś konflikt.
Potwierdzam istnienie tej schizy. Też tak miałem. Jak wychodzę to źle, a jak nie wychodzę to jeszcze gorzej.


Re: Moja fobia vs moja matka - Lacrimamosa - 23 Lis 2007

Ciężko mi na ten temat pisać...Jaka każdemu chyba. Nie wiem, czy mogę winić moją mamę za to, jaka jestem. Ale zabolała i została w pamięci rozmowa kobiet z mojej rodziny na mój temat. Nic dobrego stare jędze nie powiedziały. I moja matka-ani jednego słowa w mojej obronie, wprost pzreciwnie. Każdemu było wolno mnie udupić, a ona nie kiwnęła nawt palcem. Nie potrafiła obronić samej siebie, a co dopiero mnie. Wychowała mnie wg metody- badz grzeczna, nic nie mów, nawet jak ktoś Cię obraża, nie wychylaj się. Sama tak robiła. Potrafiła jedynie płakać w poduszkę. Jedno wiem na pewno- dopóki nie nauczę się walczyć o samą siebie, nie chcę mieć dzieci. Nie zamierzam usłyszeć kiedyś od nich,że zostawiłam je na pastwe wrednych ludzi, bo się bałam.


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 23 Lis 2007

Też miałem niedawno rozmowę z mamą na takie różne tematy z dzieciństwa. Wyglądało to może trochę jak bym jej wypominał różne rzeczy. Ale ja mówiłem spokojnie. Nie jakimś podniesionym tonem. Wyszły też różne sprawy z jej dzieciństwa. I potem ona mi mówi że mogę mieć do niej pretensje. Ja odpowiedziałem, że nie mam o nic pretensji, nie chcę mieć. Tamto co powiedziałem nie mówiłem z wyrzutem, ale z troską. W celach informacyjnych. Żeby uzmysłowić jej różne sprawy, ale przecież również sobie.

Żeby razem napisać rozdział z instrukcji obsługi tej bardzo skomplikowanej maszyny jaką jest człowiek. Rozdział ten jest pisany od pokoleń. Wiemy, że są w nim błędy. Trzeba je poprawić. Razem. W kolejnej wersji. Znamy przyszłość. Jeśli będziemy postępować tak samo, to tym razem też będzie tak samo.

Jest we mnie wiele istot. Jedna z nich chce się złościć. Na rodziców, nauczycieli i innych. Inna próbuje zrozumieć. Chce naprawiać. Korzystając z doświadczeń poprzednich wersji. Żeby znowu nie zmagać się z tym samym, ale pójść dalej. Żeby wybrać inną drogę. Niestety nie mamy gwarancji, że tym razem wybierzemy właściwą.

Nasi rodzice, dziadkowie i ich życie to poprzednie wersje nas samych. Trzeba korzystać z ich doświadczeń. Wychodzą wtedy różne sprawy, które mogą nas zbliżyć do rozwiązania. Do zrozumienia. Porozumienia.

Napiszmy wspólnie ten rozdział może oni zdążą jeszcze z niego skorzystać.

Być może nie ma już we mnie człowieka, a może wprost przeciwnie.


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 24 Lis 2007

Sugar Sweet napisał(a):... "nie podawaj takiej ręki, trzeba mocno uścisnąc" ...
Ja dość zdecydowanie ręką ściskam mężczyznom, kobietom w miarę delikatnie i nie czuję potrzeby, żeby mi kobieta zakleszczała dłoń.

* * *

Nie posiadanie kumpli, a posiadanie znajomych dość mocno się wyklucza. Natomiast do posiadania znajomych, czy kumpli, alkohol nie jest potrzebny. Jeśli Twoi kumple uważają inaczej, to nie są bardzo dobrymi kumplami.

* * *

Lacrimamosa napisał(a):... Jedno wiem na pewno- dopóki nie nauczę się walczyć o samą siebie, nie chcę mieć dzieci. Nie zamierzam usłyszeć kiedyś od nich,że zostawiłam je na pastwe wrednych ludzi, bo się bałam.
Ja też. Ja to sobie nazywam tak: dopóki nie potrafię sam o siebie zadbać, nie mam prawa brać odpowiedzialności, za innych. A bardzo bym chciał mieć dzieci (dwójkę: chłopca i dziewczynkę) [Obrazek: buja_w_oblokach.gif], ale by mi jescze była potrzebna jakaś fajna mama do tej rodziny.


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 28 Lis 2007

Michał napisał(a):
Anomalia napisał(a):... energetycznym wampirem ...
:Stan - Niezadowolony - W szoku: To określenie, które jest mi znane. Mogłabyś mi napisać, skąd jest Tobie znane, albo sama wymyśliłaś? Moja Mama tak uważa o swojej siostrze i przyznam, że sam widzę jak jest chora (zaburzenia emocjonalne i jakieś rzeczy schizo(typowe/idalne)) z powodu tego jak się ona zachowuje. Moje dolegliwości to zachowanie Matki i Ciotki. Jednak wierzę, że Ciotka mimo, że czerpie z tego korzyści robi to absolutnie, również ku swemu nieszczęściu, nieświadomie.

Przeoczyłam Twoje pytanie, wybacz, już odpowiadam.
Termin "wampir energetyczny" jest mi znany z literatury ezoterycznej. Oznacza jednostkę szkodliwą społecznie - podpinającą się do innych ludzi i wysysajązą z nich życiodajną energię.
Prosto mówiąc taki pasożyt, co żeruje na żywotności innych. Jako i wampir:Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 28 Lis 2007

Lacrimamosa napisał(a):Ciężko mi na ten temat pisać...Jaka każdemu chyba. Nie wiem, czy mogę winić moją mamę za to, jaka jestem. Ale zabolała i została w pamięci rozmowa kobiet z mojej rodziny na mój temat. Nic dobrego stare jędze nie powiedziały. I moja matka-ani jednego słowa w mojej obronie, wprost pzreciwnie. Każdemu było wolno mnie udupić, a ona nie kiwnęła nawt palcem. Nie potrafiła obronić samej siebie, a co dopiero mnie. Wychowała mnie wg metody- badz grzeczna, nic nie mów, nawet jak ktoś Cię obraża, nie wychylaj się. Sama tak robiła. Potrafiła jedynie płakać w poduszkę. Jedno wiem na pewno- dopóki nie nauczę się walczyć o samą siebie, nie chcę mieć dzieci. Nie zamierzam usłyszeć kiedyś od nich,że zostawiłam je na pastwe wrednych ludzi, bo się bałam.
Pocieszę Cię, że takie sytuacje są nie tylko Twoim udziałem. Moja matka ma kuzynkę, z którą obrabiają mi tyłek obie, na każdym spotkaniu, a spotykają się średnio trzy razy w tygodniu. Kiedyś pracowałam u tej ciotki. Masakra. Pełna kontrola, bo jedna peplała o wszystkim drugiej.
Dopiero odkąd straciły mnie z oczu - przestałąm pracować u ciotki i wyprowadziłam się od matki - mają jakby mniej tematów do rozmowy.
Wampirzyce...
A co ciekawe, ciotka wykorzystuje matkę, a moja matka taka potulna jak Twoja. Jak jej plujesz w twarz to mówi, że deszcz pada. I nigdy, ale to NIGDY nie stawała w mojej obronie. Przeciwnie, jeszcze się sama znęcała do spółki z kimś vide powyższy przykład z ciotką.


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 28 Lis 2007

Anomalijo: Jest w niej wina, próbuje ją całą przelać na Ciebie. Nie potrafi. Potrzebuje pomocników.


Re: Moja fobia vs moja matka - Lacrimamosa - 28 Lis 2007

Anomalio, , sama nie wiem, co tych matkach naszych myśleć. Ciężko mi pojąć, że moja mogłaby świadomie i z premedytacją mnie ranić. Wydaje mi się,że po prostu nie miała siły mnie bronić, a czasem dawała porwać sie złym emocjom...Może się oszukuję, nie wiem. Kiedyś jak jedna taka po+:Ikony bluzgi kochać 2:( przepraszam za wyrażenie, ale nienawidzę suki) ciotka dokopała mi wyjątkowo dotkliwie, tak ,że tylko zabić, to ,matka przytuliła mnie w kuchni i płakałyśmy razem. Ale nie weszła do pokoju i nie wyrzuciła zdziry z NASZEGO domu. Boi sie konfrontacji, walki. Sama była w życiu gnojona ( przez matkę owej krowy, moją szanowną babkę)
Co do Twojej, dobrze ,że się od niej uwolniłaś.
Niektórym ludziom ktoś powinien zabronić posiadania potomków.


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 28 Lis 2007

Smoklej napisał(a):... Jest w niej wina, próbuje ją całą przelać na Ciebie. ...
Proszę, rozwiń to.


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 29 Lis 2007

Smoklej napisał(a):Anomalijo: Jest w niej wina, próbuje ją całą przelać na Ciebie. Nie potrafi. Potrzebuje pomocników.

Oczywiście! Masz rację. Cieszę się, że też to widzisz:Stan - Uśmiecha się:

Lacrimamosa napisał(a):Anomalio, , sama nie wiem, co tych matkach naszych myśleć. Ciężko mi pojąć, że moja mogłaby świadomie i z premedytacją mnie ranić. Wydaje mi się,że po prostu nie miała siły mnie bronić, a czasem dawała porwać sie złym emocjom...Może się oszukuję, nie wiem.
Niektórym ludziom ktoś powinien zabronić posiadania potomków.

Tak, bo to w ogóle jest ciężko pojąć... Nie mniej jednak taka jest prawda.
I nie można, naprawdę nie można wciąż wybielać swoich rodziców kosztem własnego zdrowia psychicznego. W zeszłym roku przeczytałam taką książkę, w której bardzo mądra pani psycholog/psychiatra/psychoteraputa w jednym, nota bene polskiego pochodzenia a światowej sławy specjalistka, zajmująca się właśnie problemem relacji rodzice-dziecko sformułowałą kilka wywrotowych i co ciekawe, prawidłowych tez na temat tzw. "dobrego wychowania". Między innymi stworzyła nową definicję wychowania, bardzo prawdziwą. Ona brzmi:
"niezależnie od tego jak bardzo skrzywdzili Cię rodzice, TY jesteś temu winien"
To jest clou podstaw wychowania w szeregu społeczeństw. Nie, nie trzeciego świata, wbrew pozorom. Od pokoleń jesteśmy wychowywani wg praw takiej pedagogiki ("czarnej pedagogiki" - jak ją nazywa ww. pani psycholog), gdzie pierwszym i podstawowym nakazem jest: "czcij ojca swego i matkę swoją... niezależnie od tego, co złego Ci uczynili, bo oni czynią to dla Twojego dobra. Nie masz prawa pisnąć nikomu nic na ten temat, bo spotka cię sroga kara. Nie masz prawa pamiętać tych krzywd, albowiem jeśli wyrządzono ci krzywdę, to tylko i wyłącznie z twojej winy"

No? Nie przypomina wam to czegoś?
Smoklej, właśnie to zauważyłeś: moja matka czuje się winna, że krzywdziła mnie i usiłuje swoją winę mi sprzedać, żebym to ja się czuła winna za nią. Zgadza się?

Lacrimamosa... Trudno jest pogodzić się z faktem, że nasze najbliższe osoby nas krzywdzą. Oczywiście różne mogą być tego przyczyny, ale fakt jest faktem. Jeśli uda nam się poznać przyczyny... możemy zrozumieć naszych rodziców, ale... TO W NICZYM NIE UMNIEJSZA ICH WINY. Zrobili to. Koniec kropka.
Najpierw trzeba się na nich porządnie za to wściec, przeżyć tę złość, a dopiero potem można (albo i nie można) wybaczyć.
Tak, oszukujemy się, że to niemożliwe, że jak to, że moja matka? Mój ojciec? Świadomie? Przecież tak mnie kocha...! - i tak dalej.
Tak. Moja matka, mój ojciec. Świadomie.
Ale czy faktycznie mnie kocha?
Czasami najtrudniej jest powiedzieć sobie uczciwie: nie, moi rodzice mnie nie kochają. To boli, wiem. Ale również bardzo oczyszcza.
Ta książka, o której piszę wyżej, pozbawiła mnie tego rodzaju złudzeń. Bo to są złudzenia - myślenie, że nasi rodzice chcą dla nas jak najlepiej i cokolwiek robią, robią to dla naszego dobra. To jest największe kłamstwo świata! Nikt nie jest idałem. Każdy popełnia błędy. A zrzucanie swoich błędów i odpowiedzialności za nie na własne dziecko...
...kończy się w najlepszym wypadku nerwicą dziecka.

I absolutnie zgadzam się z Tobą, że niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci!


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 29 Lis 2007

Cytat:"niezależnie od tego jak bardzo skrzywdzili Cię rodzice, TY jesteś temu winien"
No ja się nie znam, ale coś mi się tu nie zgadza. Jak miałem pięć lat, to co, też jestem winien. Myślę, że trzeba to naprawiać, a nie szukać winnych. No, wiem, wiem. Ciekawe jak.

Nasi rodzice byli kształtowani przez swoich rodziców. No to kto jest winny. Może pradziadkowie, a nie nasi rodzice. A może Pol, Rus i Czech. A idąc tym tropem, może winni są Adam i Ewa. O kurrrr...fa. Właśnie wpadłem na coś chyba. O, ja cie.

Może, to chodzi o to, że TY też jesteś winien. Wszyscy są winni, więc nikt nie jest winny. Nie. Może tak lepiej. Wszyscy są winni, więc każdy powinien czuć się zobowiązany do tego, żeby chociaż spróbować tą winę zmazać (naprawić).

Cytat:Smoklej, właśnie to zauważyłeś: moja matka czuje się winna, że krzywdziła mnie i usiłuje swoją winę mi sprzedać, żebym to ja się czuła winna za nią. Zgadza się?
No jasne. Gnije od środka, czuje ten smród i jej to przeszkadza. Szuka kogoś, żeby potwierdził, że to nie od niej śmierdzi. Kogoś, kto już nic nie czuje, a może ma ten sam problem (wzajemnie se pomagają). Trzeba wywalić to :Różne - Koopa:. Usunąć z nich zgniliznę. Tylko kurka jak?


Chociaż. Czekajcie, czekajcie. Ooo. Zaraz, zaraz. Powoli.

Ona myśli, że to Ty jesteś jej Winą, więc próbuje Ciebie wymazać, zniszczyć. Nie chce żebyś czuła się winna. To jej nic nie daje, bo nadal czuje się winna. Chce Cię wymazać, żeby tej Winy w ogóle nie było. Ale to jest niemożliwe. Musi to zobaczyć. Musisz jej pokazać. Tylko Ty możesz to zrobić. Musisz ją uwolnić, wypuścić, podać rękę, aby wyciągnąć ją z Otchłani - „Mamo ja też jestem winna. Mamo ja wiem. Mamo wszyscy są winni. Mamo twoi rodzice też”, pokazać, że jest Wyjście. Musisz znaleźć Drogę i wskazać jej Drogę. Musisz zobaczyć Prawdę i pokazać jej Prawdę. Ty musisz zdjąć z niej Winę, bo sama tego nie potrafi. Ona czuje się winna i jeszcze bardziej wpycha się w stronę Ciemności. Musisz pozwolić jej się wyzwolić z tego Zaklętego Kręgu. Musisz jej wybaczyć, a wtedy uzyskasz Przebaczenie. Musisz to zauważyć, musisz to pokazać, a wtedy ona to ujrzy.

Nie chcesz tego zrobić i tak jak Twoja mama wpychasz się do Otchłani. To Cię niszczy. Będziesz następna. Nie słuchaj go, tak jak ja go słuchałem. On tego chce, on się tym żywi. Ktoś musi to przerwać. Ktoś musi się poświęcić. Ktoś musi wyciągnąć rękę pierwszy. Nigdy się nie spotkacie, nigdy nie uzyskacie przebaczenia, wymazania winy. Zawsze jest szansa, zawsze jest czas, zawsze można wrócić.

Zobacz ją taką jaka jest naprawdę, zobacz siebie taką jaką jesteś naprawdę, zobaczysz, że jesteście z tego samego. Pokaż jej, że jest mamą, a nie tylko matką.

On umierał już, on wiedział, że umrze. Wołał mnie wcześniej, nie słyszałem. Potem nie mógł już mówić, nie mógł się poruszyć. Otworzył tylko oczy i spojrzał prosząc o przebaczenie. Nie chciałem zauważyć. Odszedł.

Zawsze jest szansa, zawsze można wrócić do siebie, takim jakim się było na początku. Zawsze jest szansa na przebaczenie i na uzyskanie przebaczenia. Zawsze.

„Szukaj mnie tam gdzie możesz mnie znaleźć. Szukaj mnie w innych, a potem odnajdź mnie w sobie.”
To jest Prawda. To jest Przebaczenie.

Ja wiem, że szukasz, Ty wiesz gdzie możesz znaleźć. Nie wpychaj się w Otchłań, masz jeszcze nadzieję. Masz jeszcze szansę. Wiem to. Widzę to. Odnalazłem.

Otwórz oczy i patrz.

Odeszło już...


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 29 Lis 2007

Po pierwsze moja matka jest typem zatwardziałego racjonalisty. No wiesz, szkiełko i oko. Myślisz, że nie próbowałam do niej dotrzeć? O, Boże... Ileż razy! Ale to jest TERMINATOR emocjonalny, cyborg. Ktoś, kto dokładnie takim samym tonem mówi że wygrał w totka jak i to, że umarła mu matka.
Wiesz kto to jest aleksytymik?
To jest niedorozwój emocjonalny. Ktoś, kto umie odróżnić jedynie że coś jest przyjemne albo nieprzyjemne, ale nie umie nazwać emocji. Taka kaleka.
To właśnie moja matka.
Przestałam próbować nawiązać z nią kontakt. Nie da się. Nie ma sensu tego ciągle robić, bo to prowadzi jedynie do frustracji. Ona nie chce się ze mną porozumieć. I ja to szanuję. Nie będę jej zmuszać.

Po drugie... nie zasuwaj mi tu cytatami z Pisma Świętego. To jedna z pierwszych książek do których się zraziłam. Więcej tam skreśleń i przekłamań kleru niźli pierwotnej treści. I jeszcze jedno: wbrew pozorom przebaczenie nie jest rozwiązaniem.

Tak, jak małeś 5 lat, też jesteś winien. Jak miałeś 5 miesięcy też. Właśnie o to chodzi. O ten absurd.
To działa tak: setny raz wyplułeś smoczek i mamusia nie wytrzymała i przywaliła Ci w głowę. Rozpłakałeś się. Mamusi zrobiło się przykro, że zrobiła ci krzywdę, jesteś przecież taki malutki, więc - żeby nie czuć potwornych wyrzutów sumienia usprawiedliwia się: tak, uderzyłam cię, bo znowu wyplułeś smoczek. Ty jesteś temu winien, bo wyplułeś smoczek, gdybyś go nie wypluł, nie uderzyłabym cię. Jeśli się nie nauczysz, że nie można wypluwać smoczka, będę cię bić. Robię to dla twojego dobra, żebyś się nauczył i nie robił mi wstydu przy obcych. Żebyś był dobrze wychowanym chłopcem.

To dokładnie tak działa :Stan - Uśmiecha się:

Tak, moja matka została skrzywdzona przez swoją matkę, a jej matka przez swojego ojca, i tak dalej, i tak dalej. Jeśli chciałbyś szukać winnego, to na Twoim miejscu poszukałabym we władzach Kościoła Katolickiego i w tej całej filozofii męczennictwa i umartwiania.
Naprawdę myślisz, że Bóg, jeśli faktycznie kocha ludzi, wymyśliłby taką torturę jak religia katolicka? Odmawianie sobie wszystkiego, cierpienie w imię Boga, podporządkowanie, samobiczowanie itd... Nie pachnie Ci to czasem ludzkim pragnieniem posiadania władzy absolutnej nad masami??? :Stan - Niezadowolony - Diabeł:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.