PhobiaSocialis.pl
Moja fobia vs moja matka - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: RODZINA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-64.html)
+---- Wątek: Moja fobia vs moja matka (/thread-173.html)

Strony: 1 2 3


Re: Moja fobia vs moja matka - Lena88 - 29 Lis 2007

Co do uwarunkowań genetycznych nieśmiałości , fobii społecznej itp. to myślę że jakiś związek to ma, np. mój ojciec jest osobą wybitnie aspołeczną , wielu mężczyzn z rodziny mojego ojca jest starymi kawalerami(właśnie przez nieumiejętność nawiązywania bliższych kontaktów), a ja z kolei jestem introwertyczna i nieśmiała -mam wątpliwości czy mogę moje zachowanie nazwać fobia społeczna , ale czasami rzeczywiście mam jej symptomy.


Re: Moja fobia vs moja matka - Gość - 29 Lis 2007

Cytat:To jest niedorozwój emocjonalny. Ktoś, kto umie odróżnić jedynie że coś jest przyjemne albo nieprzyjemne, ale nie umie nazwać emocji. Taka kaleka.

A więc jestem kaleką, czyli jednak od małego wpajano mi to do łba prawdę, ha! Tylko jest problem - gdyby ktoś mnie wychował kochając mnie, to teraz byłbym innym człowiekiem, może potrafiłbym okazywać uczucia, a niektóre z nich posiadł, a tak biedny nie umiem płakać po stracie bliskiej osoby (np. wujka), nie zapłaczę też po rodzicach, po nikim. I nikogo nie kocham, rodziców szczególnie, traktuję ich ja obcych.

Jeśli macie dzieci i potraficie kochać, to je kochajcie, bo wyrosną na takich jak ja pozbawionych uczuć drani... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 29 Lis 2007

Anomalijo Ty moja ... diablico jedna, Ty :Stan - Uśmiecha się::Stan - Uśmiecha się - Wystawia język::Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

„Wypędzam złe duchy jak karaluchy”. (Tak, egzorcystą też jestem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.)
„Bracia, rozpalajcie. Będzie zabawa. Trafiła nam się jedna, Czaro-wnica”.

No nie, ale kicha. A ja tak gorliwie wierzyłem, że mi się trafiła duszyczka, która klęczy i woła: „O Panie, racz spuścić swą łaskę na mnie”. (A to chyba jest obrzydliwe.)
Co mam powiedzieć ja, zwykły śmiertelnik, w takiej sytuacji, jak nie tylko: „Cóż zrobić mam, d*pa blada, świeci światłością świetlistą”. (A to skąd, bo ja nie wiem. Serio mówię.)

Cytat:Po drugie... nie zasuwaj mi tu cytatami z Pisma Świętego.
Niestety nie przeczytałem Czasopisma, o którym wspominasz. Ale słyszałem o Nim. Więc mówisz, że mój natchniony tekst pochodzi z Niego. Ciekawe, ciekawe. Ja mało czytam takich tekstów, ja czytam z ludzi, z siebie.

Ludzie od tysięcy lat nie potrafią sobie z tym poradzić. No cóż. Jeden sposób na wejście nie sprawdził się, będziemy szukać innego. Może znajdziemy.

„Tym razem nie udało się rozbić Skorupy,
jak widać sposób ten był totalnie do d*py.
A może nie?”

Naprawdę, to tworzone jest długo. Jest tam przepis, przykryty warstwą niezrozumienia. Jest Narzędzie. Trzeba je wydobyć, ulepszyć i dopasować je do siebie.

Trochę bredni opuście to

Nie chcesz zobaczyć, będziesz następna. Nie chcesz zrozumieć, że przyszłość już znasz. Myślisz, że skończy się tylko na Tobie. Nie. Już się skończyło. Ty możesz zacząć. Od nowa.

Cytat:Naprawdę myślisz, że Bóg, jeśli faktycznie kocha ludzi ...
Po pierwsze myślę, że Bóg, jak Go nazywasz nie jest posiwiałym starcem, który siedzi sobie na chmurce i ciska w nas piorunami. Takie coś wciskano nam w dzieciństwie i niestety to zostaje z nami do końca.

Na zewnątrz pokazujesz, że tą religię, o której wspominasz, masz za nic, a cała jesteś nią przesiąknięta. Na każde pytanie, odpowiedź masz z niej. Nie widzisz, że to zakurzony strych, w którym od dawna nikt nie sprzątał. Są tam rzeczy wartościowe, są i śmieci, zabobony.

Religia to nauka, może się mylić. To narzędzie, które jest zawodne, bo stworzył je człowiek. Religia, nie jest od jakiegoś tam Boga. Jest człowiek, który stworzył religię, by go rozpoznać.

I już bardziej może zjadliwie

Wiesz my ludzie (niektórzy) myślimy, że poezja czy religia to jest takie czary mary. Mimo, że w religii podkreśla się, że to nie jest czary mary, a my swoje. To tak jak z nauką. Jak ktoś czegoś nie rozumie, to jest to dla niego czary mary. Kiedy ktoś nie rozumie o co w tym chodzi to tworzy to czary mary. Na przykład poeta, który powinien skupić się na przekazie skupia się na słownych zawijasach. Potrzeba teraz właśnie trochę takiego technicznego podejścia. Bo teraz myślimy techniką. Żeby to odczarować wszystko. Religia to ma być pierwsza nauka, która tłumaczy to co niewytłumaczalne. Nie można tu tkwić w innej epoce. Bo tamten język jest nie zrozumiały. Wszystko się zmieniło. Znaczenie słów. Nic nie rozumiemy. Trzeba poszukiwać na nowo. Trzeba pisać językiem, którym mówimy dziś. Bo wychodzą takie różne głupoty (pierwszy z brzegu, że kobiety, to coś tam z nimi nie tak).

Technika nie jest bezduszna. To my ją stworzyliśmy. W niej też próbujemy odtwarzać siebie. To model nas samych.


Nie, nie zakładam nowego kościoła, czy innych takich. No chyba, że macie trochę kasy na zbyciu, to się wtedy zastanowię :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Hej

Przypominam:
Jeśli Ciebie czymś uraziłem, to przepraszam. Naprawdę nie to jest moim celem. Moim celem jest dojście do Prawdy i takie wybrałem sobie Narzędzie, aby to osiągnąć.
„Jeżeli wiem, że coś sprawia Ci przykrość, to nigdy nie pomyślę nawet o tym żeby to zrobić”.


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 30 Lis 2007

Anomalia napisał(a):... Tak, jak małeś 5 lat, też jesteś winien. Jak miałeś 5 miesięcy też. Właśnie o to chodzi. O ten absurd.
To działa tak: setny raz wyplułeś smoczek i mamusia nie wytrzymała i przywaliła Ci w głowę. Rozpłakałeś się. Mamusi zrobiło się przykro, że zrobiła ci krzywdę, jesteś przecież taki malutki, więc - żeby nie czuć potwornych wyrzutów sumienia usprawiedliwia się: tak, uderzyłam cię, bo znowu wyplułeś smoczek. Ty jesteś temu winien, bo wyplułeś smoczek, gdybyś go nie wypluł, nie uderzyłabym cię. Jeśli się nie nauczysz, że nie można wypluwać smoczka, będę cię bić. Robię to dla twojego dobra, żebyś się nauczył i nie robił mi wstydu przy obcych. Żebyś był dobrze wychowanym chłopcem. ...
Może gdybyć podała jeszcze więcej przykładów, to mógłbym to lepiej poczuć (choć rozumiem, jaki jest niby mechanizm). To absurd, owszem i tak to można mieć pretensje do dłońca, że powoduje świt i do wielkiego wybuchu... Co jest złe, to jest złe. Co jest normalną reakcją, to jest normalną reakcją. Co jest winą to jest winą, a co brakiem normalnych uczuć, to tym właśnie. I zdanie "niezależnie od tego jak bardzo skrzywdzili Cię rodzice, TY jesteś temu winien" mogę rozumieć tylko w przenośni, tak samo jestem winien tego, że "Adam zjadł zakazany owoc".

* * *

Smoklej, też ciekawie piszesz. Pisałeś gdzieś o sobie? Bo mi się już wszystko kiełbasi. Może studiujesz (lub chciałbyś) filozofię? Potrafisz tak ekstremalnie abstrakcyjnie myśleć.


Re: Moja fobia vs moja matka - Gość - 30 Lis 2007

Cytat:Religia to nauka

Ale jaka, bo każda religia opiera się na niczym nieudowodnionych tezach, a nie dowodach? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Wiem, robię offtop, może więc odpisz tylko Ty i tylko raz, a ja już milczę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 30 Lis 2007

Michał napisał(a):Smoklej, też ciekawie piszesz.
Cieszę się, że to zauważyłeś :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Nie, nie mówię o sobie, ale o tym, co ze mnie wychodzi.

Michał napisał(a):Pisałeś gdzieś o sobie? Bo mi się już wszystko kiełbasi.
Nie kiełbasi Ci się. Ja też myślałem, że mi się kiełbasi.

Michał napisał(a):Może studiujesz (lub chciałbyś) filozofię?
Hmn, zależy w jakim sensie, he, he. Nie. W tym sensie co myślisz, to jestem tylko sobie skromnym elektrykiem i to jeszcze do tego bez uprawnień, he, he (jak Prezydent jeden, także wiecie rozumiecie, he, he, chociaż on chyba miał jakieś uprawnienia, łe, no to nędza). Zahaczyłem, o różne kierunki. Myślę, że jeden z nich wyraźnie widać w tym, co przedstawię poniżej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Ale to tak naprawdę nieważne.

Michał napisał(a):Potrafisz tak ekstremalnie abstrakcyjnie myśleć.
Dzięki, to chyba był komplement, he, he :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.


Wiesz, mam pewną koncepcję, którą tu spróbuję wyłożyć. Nie jest ona kompletna może, ani do końca przemyślana [Bo to zwyczajnie trudne jest. O, tak trzeba mówić do ludzi].

Wiecie, co to jest kompresja? (Cisza na sali? No wiedziałem, że nikt nie uważał na poprzednim wykładzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.)

Zadanie 1. Mamy dwóch Michałów, czyli Michał i Michał. Jak to skompresować?
Odp: No tak: 2 x Michał.

Zadanie 2. Mamy dwóch Michałów, Trzy Anie i kogo tam jeszcze. [P...] Nie, Piotra nie. Czterech Darków :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, powiedzmy.
1. 1 x Smoklej [Musiał, musiał siebie wstawić. Nie wytrzymałby. Ech, kiedy ja będę gwiazdą.]
2. 2 x Michał (Michał, Michał)
3. 3 x Ania (Ania, Ania, Ania)
4. 4 x Darek (Darek, Darek, Darek, Darek)
Odp: Po kompresji mamy: 1x1, 2x2, 3x3, 4x4 lub nawet 1, 2, 3, 4 lub nawet 1234 [Można jeszcze dalej, ale to na następnym wykładzie, z tym Drugim Panem. (Ze mną znaczy się.) Nie, nie z tobą.]

Wiecie co mówiła kiedyś „nauka”? Że Bóg jest gdzieś tam.
Wiecie co mówiła potem? Że Bóg stał się Człowiekiem.
Długo nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Może teraz mamy już odpowiednie narzędzia.

Co chcę przekazać? A tak naprawdę powtórzyć po wielu.
Cały Wszechświat jest w Człowieku. Skompresowany. Można Go rozpakować, odtworzyć. Ale jeden Człowiek nie Udźwignie całego Wszechświata. Nie pomieści. Trzeba współdziałać, żeby poznać siebie. Trzeba współdziałać, żeby Go Zobaczyć. To jest możliwe, gdy Wszyscy Zrozumieją. Gdy się Połączymy, gdy staniemy się Jednym.

Początek i Koniec. Koniec jest Początkiem, a Początek jest Końcem. Wszystko i Nic. Nieskończoność.

Wszechświat jest Bogiem. Bóg stał się Człowiekiem.

Jeden Punkt, który Wybuchnie ponownie.

Jeden Człowiek nie pomieści Tego w Głowie.


Przyjąłeś mnie tu, jak swojego starego kumpla.

antyk napisał(a):Ale jaka, bo każda religia opiera się na niczym nieudowodnionych tezach, a nie dowodach
Wiesz, kiedyś jak Cię coś "napierniczało", to nauka mówiła na to "boleści" czy coś tam. Teraz ma na to wiele nazw. W jednym mieście mówili, że łupie kogoś w kolanie, a w innym, że skrzypi. To tylko słowa, to tylko tymczasowe nazwy [(Tymczasowe pliki.) Cicho bądź! (Czaicie, pliki, he, he) Zamknij się].

Chodzi, o to [(Aby nie wpaść w błoto, he, he.) Czasem już przesadzasz Drugi.] żeby choć trochę Poświecić na Drogę, którą zmierzamy, abyśmy nie wpadli w Dziurę [(Albo nie wdepnęli w Wielkie G...) No, no. Wiesz, że ostatnio postanowiliśmy nie przeklinać, tak. (Tak? A jak wczoraj dodałeś za mało wody do makaronu i zostawiłeś to, i się skleiło, i powiedziałeś wtedy "Ja, pie...") Cicho tam. Powiedziałem, że ja pieczywa nie kupiłem. Ty tam słuchasz, akurat.]

antyk napisał(a):a ja już milczę
Ty właśnie nie Milcz, Ty właśnie Mów :Stan - Uśmiecha się:. Przecież chcesz. [(A dlaczego to wielką literą te...) A w razie czego.]

Ja za długo milczałem :Stan - Niezadowolony - Smuci się: [Aaale smuty, zawsze musi wrzucić] i zobacz co mi się porobiło, he, he, he :Stan - Uśmiecha się:.

Jak dalej będziesz milczał, to nie Udźwigniesz Tego. Przytłoczy Cię. Nie musisz Dźwigać sam.


I jeszcze ta
Wina [(Kto chce wina? He, he, czaicie to, he, he. No polej im, polej, he, he)]
Wina, to tak dla picu. Zabezpieczenie. „On” nie chce tego Nam powiedzieć. [(Co za On?) No właśnie, nie za bardzo... Aaa tam...]

Wiecie, jest w nas Coś, co niekontrolowane, może Zapalić Świat.
Wina dla Jednego, ściąga Nas w Dół.
Wina dla Wszystkich. To Równowaga. To powrót do Siebie. To powrót do Prawdy. To powrót do Domu.

Wybaczam Tobie, wybaczam sobie. Wybaczasz mi, wybaczam Ci.
Wybrałem Ciebie, wybrałem siebie. Wybrałeś mnie, wybrałem Cię.
Pomagam Tobie, pomagam sobie. Pomagasz mi, pomagam Ci.

Wina, Kara i Przebaczenie.
Umysł, Dusza i Ciało.
Słyszę, Widzę i Mówię(Rozumiem).

Początek – Koniec – Początek – Koniec – Początek (Dlaczego tu jest pięć? A może dziewięć? A może nadal trzy? A może siedem też?)

A może tak:

[Obrazek: 35679fw0.jpg]

Jakieś piramidy wychodzą. Albo piramidalne bzdury. Ktoś się zna na piramidach?

A skąd wynikają te głupoty w tych religiach tam (ale to tam trochę podejrzane, bo to nie mój język):
Wina, Kara, Przebaczenie - Ojciec, Matka, Dziecko
Bóg, Duch, Syn - Ojciec, Matka, Dziecko
Niebo, Piekło, Ziemia - Ojciec, Matka, Dziecko


Wiecie co?
Ten Makaron, to strasznie dużo Wody w siebie Wciąga. Ale o co chodzi z tym Makaronem, to ja już nie wiem.

Nie na moją Głowę tyle Makaronu. No i jeszcze ta Woda w tym, to już w ogóle.

Odp. do antyka poniżej:
Niestety muszę Cię zawieść :Stan - Niezadowolony - Smuci się:, bo jest nas trzech, he, he :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. {No i co teraz nic nie mówicie?[Ke?(Ke?)]}

„Zwątpienie”
Ty masz Głos. W Głosie Trzy. Trzy przeciwko Jednemu.
Masz Głos, to Mów.
Ja mam Głos. W Głosie Trzy. Trzy przeciwko Jednemu.
Powiedz to.


Re: Moja fobia vs moja matka - Gość - 01 Gru 2007

Smoklej, masz rozdwojenie jaźni? Tak tylko pytam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Moja fobia vs moja matka - maciejos85 - 02 Gru 2007

Tez odniosłem takie wrazenie, ale nie chciałem pierwszy pisać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Moja fobia vs moja matka - Gość - 02 Gru 2007

Hej Smoklej! Nie bierz tego do siebie, ale chyba każdy odnosi takie wrażenie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: I tak szczerze mówiąc podobają mi się Twoje posty, są ciekawe i fajnie się je czyta :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 04 Gru 2007

Smoklej napisał(a):
Cytat:Naprawdę myślisz, że Bóg, jeśli faktycznie kocha ludzi ...
Po pierwsze myślę, że Bóg, jak Go nazywasz nie jest posiwiałym starcem, który siedzi sobie na chmurce i ciska w nas piorunami. Takie coś wciskano nam w dzieciństwie i niestety to zostaje z nami do końca.

Na zewnątrz pokazujesz, że tą religię, o której wspominasz, masz za nic, a cała jesteś nią przesiąknięta. Na każde pytanie, odpowiedź masz z niej.

To znaczy, że nie znasz innych religii:Stan - Uśmiecha się: Tak się składa, że różne religie mają ze sobą sporo wspólnego.

A tak przy okazji, czy ja gdzieś coś napisałam o siwym starcu z piorunami? Dlaczego wyciągasz dziwne wnioski z mojej wypowiedzi? Bo piszę o Bogu? Wiesz... naprawdę, nie trzeba wyznawać żadnej religii, żeby wierzyć w Boga. A skoro Ty uważasz, że ja go sobie akurat tak wyobrażam... to zastanów się, komu tu brakuje wyobraźni... Moja definicja Boga jest nieco bardziej złożona, niż Twoje wyobrażenia na jej temat.

Smoklej napisał(a):Religia to nauka, może się mylić. To narzędzie, które jest zawodne, bo stworzył je człowiek. Religia, nie jest od jakiegoś tam Boga. Jest człowiek, który stworzył religię, by go rozpoznać.

No owszem, nie jest od Boga. Raczej jest spisem wykonanym przez człowieka oczywiście, tych prawd, które przekazał mu Bóg. Oczywiście przez liczne stulecia i przepisywanie jej/opowiadanie przez kolejnych ludzi stworzyło z niej głuchy telefon.

Smoklej napisał(a):I już bardziej może zjadliwie

Wiesz my ludzie (niektórzy) myślimy, że poezja czy religia to jest takie czary mary. Mimo, że w religii podkreśla się, że to nie jest czary mary, a my swoje. To tak jak z nauką. Jak ktoś czegoś nie rozumie, to jest to dla niego czary mary. Kiedy ktoś nie rozumie o co w tym chodzi to tworzy to czary mary. Na przykład poeta, który powinien skupić się na przekazie skupia się na słownych zawijasach. Potrzeba teraz właśnie trochę takiego technicznego podejścia. Bo teraz myślimy techniką. Żeby to odczarować wszystko. Religia to ma być pierwsza nauka, która tłumaczy to co niewytłumaczalne. Nie można tu tkwić w innej epoce. Bo tamten język jest nie zrozumiały. Wszystko się zmieniło. Znaczenie słów. Nic nie rozumiemy. Trzeba poszukiwać na nowo. Trzeba pisać językiem, którym mówimy dziś. Bo wychodzą takie różne głupoty (pierwszy z brzegu, że kobiety, to coś tam z nimi nie tak).
Technika nie jest bezduszna. To my ją stworzyliśmy. W niej też próbujemy odtwarzać siebie. To model nas samych.
Przypominam:
Jeśli Ciebie czymś uraziłem, to przepraszam. Naprawdę nie to jest moim celem. Moim celem jest dojście do Prawdy i takie wybrałem sobie Narzędzie, aby to osiągnąć.
„Jeżeli wiem, że coś sprawia Ci przykrość, to nigdy nie pomyślę nawet o tym żeby to zrobić”.

Po pierwsze ja nie uważam, że religia to nauka, ani, że czary mary. Uważam, że religia, to masa mądrych i głupich myśli. Myśli boskich i myśli ludzkich, poprzekręcanych przez innych ludzi, pointerpretowanych po swojemu, czyli zbieranina ludowych pseudomądrości już w tej chwili. Nie ma tam za bardzo czego szukać, może poza... wspólnym mianownikiem dla wszystkich religii. A takich jest kilka.
Z różnych religii staram się wyciągnąć Prawdę. Prawda jest ukryta i nieewidentna. Nie widać jej na pierwszy rzut oka. Trzeba sporo poczytać, żeby ją znaleźć, łatwe to nie jest. Ale patrząc na ogół można dostrzec istotny szczegół.
Owszem, nawiązuję do Katolicyzmu po to, aby krytykować jego zakłamanie. Ty to odbierasz w ten sposób, że jestem tym przsiąknięta i że to stosuję. "Na każde pytanie odpowiedź masz z niej".
Ja tylko wytykam. Wytykam jej absurdy. Pokazuję palcem, że mówi w jednym zdaniu, że coś jest białe, a w drugim, że czarne. Że przeczy sobie, kłamie, jest pełna takich właśnie absurdalnych stwierdzeń. Na przykład, że z jednej strony ten starzec z piorunami, a z drugiej strony pełna miłości istota, która wybacza. No. To jak to? Ciska piorunami czy wybacza?
Tej religii brakuje konsekwencji. Pełno w niej ludzkich przeinaczeń. Ludzie są słabi i pragną czuć się silni poprzez władzę nad innymi. To robi właśnie instytucja Kościoła Katolickiego. Bierze we władanie swoje "owieczki", wszystko w "imię Boga". A żeby tę słuszność udowodnić tu skreśli, tam doda i tak się kręci, żeby potem księża mogli grzmieć z ambony i zastraszać ludzi na przykład stwierdzeniem, że ŻYCIE JEST JEDNO i dlatego trzeba bać się ognia piekielnego, oraz tego siwego z piorunami, bo on tych piorunów niechybnie użyje jeśli będą grzeszyć.
Mało kto na przykład wie, że w II wieku n.e. Drugi Sobór Konstantynopolski oficjalnie uznał reinkarnację za herezję i kazał z Biblii wykreślić wszystkie wzmianki na jej temat, zaś jej wyznawców... delikatnie mówiąc, unicestwić. Na zajęciach z religii w szkole o takich rzeczach nie uczą, bo musieliby się oficjalnie przyznać do chorobliwej walki o władzę nad masami i do tego, że grzebią w tzw "świętych tekstach" od zarania dziejów, a robią to tylko dla własnych interesów, własnych potrzeb.
Przecież gdyby do tej pory katolicyzm głosił wiarę w reinkarnację, ludzie tak bardzo nie baliby się śmierci i "wiecznego potępienia", bo wiedzieliby, że to, czego nie naprawią w obecnym życiu, będą mieli okazję naprawić w następnym.
Tak, piszę o religii katolickiej, bo mnie ona wkurza. Bo mnie wkurza to ogłupianie całych mas ludzi, to podporządkowywanie ich sobie "w imię Boga" dla własnych interesów. Wkurza mnie mieszanie się Kościoła w politykę oraz w życie prywatne ludzi poprzez zjawisko spowiedzi. To jest megamanipulacja, której ulega naprawdę mnóstwo nieświadomych ludzi!
I tylko o to mi chodziło kiedy nawiązywałam do tematu Pisma Świętego i przyległości.
Mam nadzieję, że teraz lepiej rozumiesz moje intencje.


Re: Moja fobia vs moja matka - Lacrimamosa - 04 Gru 2007

A ja myślę,że Anomalia i Smoklej piszą o tym samym samym i wyciągają podobne wnioski , ale jakimś cudem tego nie widzą.


Re: Moja fobia vs moja matka - Smoklej - 05 Gru 2007

Nieprawda. Ja widzę, bo mam Oczy, he, he. {[Cześć Moska. :Stan - Uśmiecha się: (Cześć Anomalija. :Stan - Uśmiecha się: )] Nooo, proszę i przywitać się potrafią. Bardzo ładnie, bardzo ładnie. Macie tu ciasteczko. Co się mówi? [Dziękuję. (Dziękuję.)] No, pięknie.}

Anomalijo, ależ ja się z Tobą zgadzam. Dlatego mówię, że religie są od dawna nie sprzątanym strychem. Dodaję też, dlaczego się w nim nie sprząta. Taki bałagan, trudno to posprzątać. Wiem po swojej piwnicy. Czy to się przyda, czy nie przyda. A jak wyrzucę, to się pewnie zaraz przyda. I tak dalej.

A te wszystkie brzydkie rzeczy, o których wspominasz, to zwyczajne Demony, które są w każdym z nas. Skoro o tym wiemy, to nie dajmy się wyprzeć z siebie Demonom. Bo tacy jesteśmy nieprawdziwi, a tacy z kolei nie dojdziemy do Prawdy. Kontrolujmy swoje Demony. Równowaga. Spokój.

Wiem, że trudno się na to patrzy. Nie walczmy. Nie walczmy przy pomocy Demonów. Trzeba pokazać Prawdę. Trzeba ją zobaczyć.

Oni wiedzą, że coś jest nie tak. Oni wiedzą, że coś się nie zgadza. Dlaczego nic nie robią? Coś próbują, ale się boją. Albo może też na coś czekają.

Oczywiście, że rozumiem Twoje intencje Anomalijo. Szukasz Prawdy, tak jak ja.


Trochę mnie nie było. Wiecie, przyszło Zwątpienie i wyżera mi wszystko z lodówki. Muszę jeździć do sklepu ciągle. Ale we Trzech dajemy sobie jakoś radę. Powolutku. Nie spieszy się. To zawsze było, jest i będzie.

Dobranoc

Każdy jest ważny. Wszyscy jesteśmy ważni tak samo. Nawet ten, kto idzie drogą, która nigdzie nie prowadzi. Ja szedłem tą drogą. Wy szliście tą drogą?


Re: Moja fobia vs moja matka - szwagiersoc - 05 Gru 2007

Biedna pani Anomalia. Ile wniej bólu,żalu,rozpaczy,pretesji do swiata.
A wszystko to przez nie udane relacje z mamą.Pretęsje do Boga za wszystkie złe chwile.

A może tak Anomalia może trzeba zobaczyć co w bibli jest dobrego a nie tylko wyszykiwać jakieś niezgodnosci zakłamania.
Sama tworzysz swoją wizje i obraz Boga wybierasz swoje przykazania które ci pasują kasujesz te przykazania które nie pasują. Tak czynia ludzie słabi.I myslisz że jesteś madrzejsza od Boga.
Czwarte przykazanie z dekalogu "Czcij ojca swego i matkę swoją. " Ci nie pasuje bo ty mamy nie lubisz.
A popatrz na swoją mamę jak na człowieka chorego który potrzebuje pomocy leczenia. Pomyśl czy ona jest tak naprawdę szczesliwa może matka też cierpi. Porozmawiaj z nią jakie ona miała życie jakie dzieciństwo dlaczego jest taka jaka jest.
Postaraj sie jej wybaczyć wszystko co było a będzie ci lepiej na duszy.
Podejć do tego dystansem

Pomyślmy o naszych mamach że one też miały dzieciństwo też moze je ktos skrzywdził. I dlatego takie są jakie są.
Nasze mamy były młodymi dziewczynami miały sny marzenia i też musiały sie zmagać z problemami tego świata. A jak im sie to udało to inna sprawa.

Ja nienawidziłem swojego ojca też ma jakieś traumatyczne zachowania,lęnki, napiecia, wogole nie mozna znim rozmawiać i to przez niego mam fobie,bo nie było dnia bez kłótni w domu.Potrafił kłocić sie z matką o jedną rzecz przez pół roku.
Ale teraz sie w ogóle do niego nie odzywam. Bo karzda rozmowa kończyła sie kłótniom i zawsze mnie czymś zranił.
Ale teraz wiem że to człowiek nie szczesliwy on jest chory i nie można go zanic winić wybaczylem mu wszystko i jest poprostu mi go żal. I teraz lepiej sie czuje mam inne podejscie do niego on nie moze juz mnie zranić.
Już nie jest dlamnie złym potworem jest chorym czlowiekiem o ktorego trzeba dbać pomagać mu chociarz nawet on tego niechce.
To tylko bardziej rażące błędy. Post do poprawienia!!


Re: Moja fobia vs moja matka - LEON - 05 Gru 2007

szwagiersoc napisał(a):(...)

Następny taki post usunę!


Re: Moja fobia vs moja matka - Funia - 05 Gru 2007

Co do tej genetyki, to wydaje mi się, że w jakiś sposób to też działa. Nie jest tak że nie, ani nie jest tak, że tak. Choć bardzo duże znaczenie ma wychowanie, środowisko i podejście do małego człowieka.

Anomalia napisał(a):Od pokoleń jesteśmy wychowywani wg praw takiej pedagogiki ("czarnej pedagogiki" - jak ją nazywa ww. pani psycholog), gdzie pierwszym i podstawowym nakazem jest: "czcij ojca swego i matkę swoją... niezależnie od tego, co złego Ci uczynili, bo oni czynią to dla Twojego dobra. Nie masz prawa pisnąć nikomu nic na ten temat, bo spotka cię sroga kara. Nie masz prawa pamiętać tych krzywd, albowiem jeśli wyrządzono ci krzywdę, to tylko i wyłącznie z twojej winy"

To jest w pewnym sensie prawda, ale człowiek sam się tego nauczył, bo ciągle szuka i szuka i próbuje znaleźć, niektórzy znaleźli, niektórzy ciągle szukają, a niekórzy nie chcą szukać, bo im z tym dobrze.
Czcij Ojca swego i matkę swoją, bo to oni Cię zrodzili, dali Ci życie, są Twoimi opiekunami, ale nie znaczy, że masz ślepo patrzeć na to, co robią… Winny czasem może być każdy, zależnie jednak od sytuacji samo dojście do winy nic nie daje. Wiesz, kto jest winny, co z tym teraz zrobisz?
Nigdy nie zauważyłam, aby „kościół” „promował” coś takiego, o czym ty tutaj mówisz… Bo chcą dobrze, ale to nie prawda, że ja nie mam nic do powiedzenia…

Anomalia napisał(a):Tak, oszukujemy się, że to niemożliwe, że jak to, że moja matka? Mój ojciec? Świadomie? Przecież tak mnie kocha...! - i tak dalej.
Tak. Moja matka, mój ojciec. Świadomie.
Ale czy faktycznie mnie kocha?
Czasami najtrudniej jest powiedzieć sobie uczciwie: nie, moi rodzice mnie nie kochają. To boli, wiem. Ale również bardzo oczyszcza.
Ta książka, o której piszę wyżej, pozbawiła mnie tego rodzaju złudzeń. Bo to są złudzenia - myślenie, że nasi rodzice chcą dla nas jak najlepiej i cokolwiek robią, robią to dla naszego dobra. To jest największe kłamstwo świata!

A wytłumaczysz mi czemu świadomie?
Ileż w tym goryczy… Nie szkoda Ci siebie? Wiesz jak się wypije coś tak gorzkiego to potem trudno się pozbyć tego smaku, czasem się tylko mieli językiem i chyba zaraz go sobie szczoteczką wyszoruje...
Najgorsze jest to, że tą gorycz Ci Twoi rodzice to buźki wepchali, a tak to bywa, że jak się coś komuś wpycha to czasem nie wiadomo ile, bo się nie czuje, tego co ten, któremu się wpycha…
Uważaj, bo będziesz mieć za dużo i naładujesz na talerz innym.
I oczyścić to ja się jedynie po czymś takim moge chyba jedynie płukaniem żołądka.
Jednak gorzkie musi być, żeby było słodkie.

Anomalia napisał(a):I jeszcze jedno: wbrew pozorom przebaczenie nie jest rozwiązaniem.
Więc co nim jest?

Nie czyny, ale człowiekowi.

Anomalia napisał(a):Jeśli chciałbyś szukać winnego, to na Twoim miejscu poszukałabym we władzach Kościoła Katolickiego i w tej całej filozofii męczennictwa i umartwiania.
Naprawdę myślisz, że Bóg, jeśli faktycznie kocha ludzi, wymyśliłby taką torturę jak religia katolicka? Odmawianie sobie wszystkiego, cierpienie w imię Boga, podporządkowanie, samobiczowanie itd... Nie pachnie Ci to czasem ludzkim pragnieniem posiadania władzy absolutnej nad masami???
Oj, pachnie, pachnie. Tylko to jest taki jakiś okropnie zmieszany zapach, że już nawet nie wiem co to…
Nie, to człowiek, oczywiście…
Bóg stworzył człowieka i dał mu wolną wolę, a człowiek robi, co chce. Żyje, a jak już żyje to jego sprawa… I na pewno Bóg by nie chciał, by ludzie się „kaleczyli” w Jego imię. On ma po prostu żyć po swojemu, nie po to został stworzony, by biegał teraz za Bogiem i wyklepywał jakieś formułki, które nawet nie wie, co znaczą. Ale i też nie po to, by zamknął się w swoim i nic go nie obchodziło.
Takie chodzenie na krawędzi jest właśnie niebezpieczne, bo można łatwo spaść.

Smoklej napisał(a):Nie widzisz, że to zakurzony strych, w którym od dawna nikt nie sprzątał. Są tam rzeczy wartościowe, są i śmieci, zabobony.

Religia to nauka, może się mylić. To narzędzie, które jest zawodne, bo stworzył je człowiek. Religia, nie jest od jakiegoś tam Boga. Jest człowiek, który stworzył religię, by go rozpoznać.

O, tak, tak. Właśnie tak.


Coś troche za mocno pogrechotałam to wszystko i niepotrzebnie...


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 10 Gru 2007

szwagiersoc napisał(a):Biedna pani Anomalia. Ile wniej bólu,żalu,rozpaczy,pretesji do swiata.
A wszystko to przez nie udane relacje z mamą.Pretęsje do Boga za wszystkie złe chwile.

A może tak Anomalia może trzeba zobaczyć co w bibli jest dobrego a nie tylko wyszykiwać jakieś niezgodnosci zakłamania.
Sama tworzysz swoją wizje i obraz Boga wybierasz swoje przykazania które ci pasują kasujesz te przykazania które nie pasują. Tak czynia ludzie słabi.I myslisz że jesteś madrzejsza od Boga.
Czwarte przykazanie z dekalogu "Czcij ojca swego i matkę swoją. " Ci nie pasuje bo ty mamy nie lubisz.
A popatrz na swoją mamę jak na człowieka chorego który potrzebuje pomocy leczenia. Pomyśl czy ona jest tak naprawdę szczesliwa może matka też cierpi. Porozmawiaj z nią jakie ona miała życie jakie dzieciństwo dlaczego jest taka jaka jest.
Postaraj sie jej wybaczyć wszystko co było a będzie ci lepiej na duszy.
Podejć do tego dystansem

Nie próbuj mnie nawracać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I nie pisz, że mi coś pasuje, a coś nie pasuje, bo akurat w tej religii nic mi nie pasuje!
Gdzie jest napisane, że myślę, że jestem mądrzejsza od Boga? Pokaż mi to zdanie w którymś z moich postów! Co to w ogóle za jakiś chory wniosek?
I na moją matkę świetnie potrafię popatrzeć jak na skrzywdzonego człowieka, co w niczym nie umniejsza tego co mi zrobiła! Ani jej, ani mnie nic nie przyjdzie z faktu, że się poużalam nad nią, jaka to ona biedna. Bo nie sztuka się poużalać. Nad sobą też się użalam, ale oprócz tego staram się coś zrobić z tym wszystkim, zmienić się, stać się lepszym człowiekiem, a ona całe życie ma w dup*e jaka jest i dla nikogo zmieniać się nie ma zamiaru. Dla nikogo, podkreślam. Dla mnie tym bardziej.
I zaznaczam jeszcze jedno. Moja matka NIE rozmawia. Po prostu nie ma czegoś takiego jak temat o jej problemach. Koniec kropka.

szwagiersoc napisał(a):Pomyślmy o naszych mamach że one też miały dzieciństwo też moze je ktos skrzywdził. I dlatego takie są jakie są.
Nasze mamy były młodymi dziewczynami miały sny marzenia i też musiały sie zmagać z problemami tego świata. A jak im sie to udało to inna sprawa.

Ja nienawidziłem swojego ojca też ma jakieś traumatyczne zachowania,lęnki, napiecia, wogole nie mozna znim rozmawiać i to przez niego mam fobie,bo nie było dnia bez kłótni w domu.Potrafił kłocić sie z matką o jedną rzecz przez pół roku.
Ale teraz sie w ogóle do niego nie odzywam. Bo karzda rozmowa kończyła sie kłótniom i zawsze mnie czymś zranił.
Ale teraz wiem że to człowiek nie szczesliwy on jest chory i nie można go zanic winić wybaczylem mu wszystko i jest poprostu mi go żal. I teraz lepiej sie czuje mam inne podejscie do niego on nie moze juz mnie zranić.
Już nie jest dlamnie złym potworem jest chorym czlowiekiem o ktorego trzeba dbać pomagać mu chociarz nawet on tego niechce.

Gratuluję chrześcijańskiej postawy. :Stan - Niezadowolony - Diabeł: Zrozumiałem i wybaczyłem, biedny, chory, tatuś. Myślisz że masz problem z głowy? Wyparłeś go po prostu z powrotem, tym razem z etykietką "wybaczone". I co z tego że wybaczone, jeśli nie przeżyte, nie odreagowane? Jątrzyć będzie dalej. Życzę powodzenia.

Aha, btw, popieram Leona w kwestii błędów ortograficznych. Mnie to też razi.


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 10 Gru 2007

Funia napisał(a):To jest w pewnym sensie prawda, ale człowiek sam się tego nauczył, bo ciągle szuka i szuka i próbuje znaleźć, niektórzy znaleźli, niektórzy ciągle szukają, a niekórzy nie chcą szukać, bo im z tym dobrze.
Czcij Ojca swego i matkę swoją, bo to oni Cię zrodzili, dali Ci życie, są Twoimi opiekunami, ale nie znaczy, że masz ślepo patrzeć na to, co robią… Winny czasem może być każdy, zależnie jednak od sytuacji samo dojście do winy nic nie daje. Wiesz, kto jest winny, co z tym teraz zrobisz?
Nigdy nie zauważyłam, aby „kościół” „promował” coś takiego, o czym ty tutaj mówisz… Bo chcą dobrze, ale to nie prawda, że ja nie mam nic do powiedzenia…
To poprzyglądaj się uważniej. Kościół jest pełen hipokryzji.

Funia napisał(a):
Anomalia napisał(a):Tak, oszukujemy się, że to niemożliwe, że jak to, że moja matka? Mój ojciec? Świadomie? Przecież tak mnie kocha...! - i tak dalej.
Tak. Moja matka, mój ojciec. Świadomie.
Ale czy faktycznie mnie kocha?
Czasami najtrudniej jest powiedzieć sobie uczciwie: nie, moi rodzice mnie nie kochają. To boli, wiem. Ale również bardzo oczyszcza.
Ta książka, o której piszę wyżej, pozbawiła mnie tego rodzaju złudzeń. Bo to są złudzenia - myślenie, że nasi rodzice chcą dla nas jak najlepiej i cokolwiek robią, robią to dla naszego dobra. To jest największe kłamstwo świata!

A wytłumaczysz mi czemu świadomie?
No to się zastanów. Taki mały przykład. Mamusia daje dziecku klapsa. To jak? To nie mamusia bije tylko jej rączka? Sama? Bez udziału mózgu?

Funia napisał(a):Ileż w tym goryczy… Nie szkoda Ci siebie? Wiesz jak się wypije coś tak gorzkiego to potem trudno się pozbyć tego smaku, czasem się tylko mieli językiem i chyba zaraz go sobie szczoteczką wyszoruje...
Najgorsze jest to, że tą gorycz Ci Twoi rodzice to buźki wepchali, a tak to bywa, że jak się coś komuś wpycha to czasem nie wiadomo ile, bo się nie czuje, tego co ten, któremu się wpycha…
Uważaj, bo będziesz mieć za dużo i naładujesz na talerz innym.
I oczyścić to ja się jedynie po czymś takim moge chyba jedynie płukaniem żołądka.
Jednak gorzkie musi być, żeby było słodkie.
No właśnie, widzisz, o tym piszę. Żeby się oczyścić, trzeba to z siebie wylać, a nie ciągle przełykać do środka, bo tyle goryczy w środku potrafi zaszkodzić, prawda? A tak, wylejesz i po zabawie:Stan - Uśmiecha się:

Funia napisał(a):
Anomalia napisał(a):I jeszcze jedno: wbrew pozorom przebaczenie nie jest rozwiązaniem.
Więc co nim jest?
Przeżycie tych emocji. Uczciwe. Stanięcie z nimi twarzą w twarz i powiedzenie sobie: mam prawo tak czuć, bo... I przerobić to.
Przeżyte, uzewnętrznione emocje tracą na sile i znikają, bo przestają być "zabronione". A wraz z nimi znika problem.


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 10 Gru 2007

Anomalia napisał(a):... Moja matka NIE rozmawia. Po prostu nie ma czegoś takiego jak temat o jej problemach. Koniec kropka. ...
O! Skądś to znam.
Z resztą się bardzo zgadzam. Chodziałaś na terapię? [Obrazek: chytry.gif]


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 11 Gru 2007

Jasne że chodziłam! :Stan - Uśmiecha się: 2 i pół roku. I dzisiaj jestem innym człowiekiem. Znacznie, znacznie zdrowszym dzięki temu :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 12 Gru 2007

Trochę widać, że jesteś "uświadomiona". Skąd, to już była inna sprawa. Ja też jestem tak uświadomiony, ale nie potrafię tego tak świetnie sformułować, jak Ty. (nie chodzi mi o wyrażenie tego, tylko o posiadanie tego żywo przed oczami, skąd wynika to, że nie ma refleksji, żeby to wyrazić, że już o skorzystaniu nie wspomnę)


Re: Moja fobia vs moja matka - Anomalia - 12 Gru 2007

Michał napisał(a):nie chodzi mi o wyrażenie tego, tylko o posiadanie tego żywo przed oczami,

Masz na myśli obrazowe przykłady czy realne wspomnienia?


Re: Moja fobia vs moja matka - Michał - 12 Gru 2007

Świadomość, a nie podświadomość lub ew. bliskość świadomości zdawania sobie z tego sprawy. Czasem coś nibym wiem, ale niewyraźnie to widzę. :Stan - Uśmiecha się: :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: Moja fobia vs moja matka - Funia - 17 Sty 2008

Anomalia napisał(a):To poprzyglądaj się uważniej. Kościół jest pełen hipokryzji.
Środowiskto też jest różne, nie wiem jak jest u Ciebie. I co z tego, religia ma dużo pozytywnych wartości, tylko trzeba umieć je zobaczyć.
Są tam "złe" rzeczy, mogą być i wiem, że są ale przecież nie muszę się na nich opierać.
Anomalia napisał(a):Bo to są złudzenia - myślenie, że nasi rodzice chcą dla nas jak najlepiej i cokolwiek robią, robią to dla naszego dobra. To jest największe kłamstwo świata!

Anomalia napisał(a):No to się zastanów. Taki mały przykład. Mamusia daje dziecku klapsa. To jak? To nie mamusia bije tylko jej rączka? Sama? Bez udziału mózgu?
Ale nie ma na myśli, tego, aby zrobić mu krzywdy. Nie wie co ma zrobić, więc może taki sposób coś zdziała... Ludzie ciągle szukają dobrych sposobów na wychowanie dziecka. No bo jak dziecko pcha łapy do kuchenki to co - powiem - nie dotykaj, bo się oparzysz, a to nie działa... więc matce w myśli ocghrony dziecka przed paparzeniem, przychodzi na myśl - moze jak klapsa dotanie (spotka je cos nieprzyjemnego) to przestanie to robić. I jak już się daje dziecku klaspa to powinno sie jeszcze powiedzieć za co dostało, tak kiedyś powiedział, nasz ksiądz, chociaż on jest zwolennikiem wychowania bezstresowego.
Złudne bywa jest właśnie to co ty piszesz. Nie wiem na czym zamierzasz opierać ognisko rodzinne?

Anomalia
No właśnie, widzisz, o tym piszę. Żeby się oczyścić, trzeba to z siebie wylać, a nie ciągle przełykać do środka, bo tyle goryczy w środku potrafi zaszkodzić, prawda? A tak, wylejesz i po zabawie:)[/quote napisał(a):
Wylewasz? to dlaczego ja tą gorycz widzę, o tam wyżej? Nie wiem, czemu widzę, że jestą nią cała przesiąknięta...

Anomalia napisał(a):Więc co nim jest?
Przeżycie tych emocji. Uczciwe. Stanięcie z nimi twarzą w twarz i powiedzenie sobie: mam prawo tak czuć, bo... I przerobić to.
Przeżyte, uzewnętrznione emocje tracą na sile i znikają, bo przestają być "zabronione". A wraz z nimi znika problem.[/quote]
To też. Ale przebaczenie też musi być inaczej możesz miec pretensje do tej osoby za to co Ci zrobiła.
Tymbardzej, że wyobraż sobie, że ta osoba czuje się winna i oczekuje tego przebaczenia. Kots powiedział, a nie może napisał? W każdym razie - Wybacza się człowiekowi, a nie jego czyny. Bo można czasem coś złego zrobić, a nie wiedzieć, że to źle wyjdzie, nie zna sie niestety przyszlości.


Re: Moja fobia vs moja matka - bedzielepiej - 19 Sty 2012

W sumie interesujące jest to, o co tak naprawdę chodzi w przykazaniu " Czcij ojca swego i matkę swoją". Wydaje mi się,że większość osób odnosi je do swoich uczuć, a może tutaj chodzić nie o uczucia, lecz jedynie o działanie. Przecież jeśli czujemy do rodziców jakieś negatywne uczucia typu gniew, obrzydzenie itp, to nie sądzę,że w tym momencie powinniśmy im zaprzeczać. Tak samo wygląda sprawa z miłością, nie chciałbym, żeby moje dzieci kochały mnie i szanowały tylko dlatego,że tak wypada,że tak niby im "każe Bóg". Trudno też wymagać od kogoś, kogo rodzice bili, że ktoś taki koniecznie musi ich kochać. Tak samo z przebaczeniem, jaki ma ono sens, jeśli jest wymuszone, nie wynika z niego żadne zrozumienie sytuacji, nie ma nawet pragnienia przebaczenia z drugiej strony? Nie sądzę,żeby uczucia były czymś do czego można kogoś zmusić, nawet w odniesieniu do rodziców. Jeśli chodzi o sam szacunek do nich, to warto zauważyć,że w Ewangelii ta zasada zawsze odnosi się do obu stron " Dzieci szanujcie swoich rodziców, rodzice nie rozdrażniajcie swoich dzieci". Miłość, szacunek mają tutaj sens jedynie o tyle, jeżeli są obustronne. Myślę,że Bogu nie chodziło tutaj o narzucanie jakichś sztucznych nakazów, lecz o to, by każdy starał się sam być w porządku. Taki stan idealny, który często się nie sprawdza na tym świecie. Także przykazań odnoszących się do szacunku i miłości nie odbierałbym w kategorii uczuć, lecz jedynie działania. Jeśli na przykład mamy żal do rodziców, nie potrafimy im czegoś przebaczyć to nie zaprzeczajmy temu- nie walczmy z uczuciami, bo nawet jeśli są one negatywne, to zawsze o czymś mówią. Jeśli będziemy próbowali je stłumić, to zawsze się to w jakiś sposób na nas odbije, czy to objawami nerwicowymi, czy też zatraceniem samego siebie. Uważam,że przebaczenie jest nam potrzebne, ale ma sens tylko wtedy, gdy ktoś tego przebaczenia od nas chce, w innym przypadku możemy przebaczyć tylko samym sobie.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.