PhobiaSocialis.pl
Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html)
+--- Wątek: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. (/thread-196.html)



Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - 27 - 07 Paź 2007

Leczyłem się u dwóch psychiatrów i dwóch psychologów.

Pierwsza Pani psycholog zachowywała się tak jak by sama potrzebowała pomocy bardziej niż ja. Czasami miałem wrażenie że to ja przychodzę do niej po to by posłuchać o jej problemach, sytuacji zdrowotnej, itp. Ostatni raz rozmawiałem z nią wtedy kiedy po 30 minutowej sesji stwierdziła że mnie z kimś pomyliła i mnie bardzo przeprasza za to że myślała że rozmawia z kimś innym.

Pierwsza Pani psychiatra miała chyba tezę że wszystkie moje problemy wzięły się z tego że nie potrafię zaakceptować swojego homoseksualizmu. Ja jestem stu procentowym heteroseksualistą jednak raz kiedyś zapytała się mnie o sprawy seksualne i być może palnąłem jedno zdanie z którego ona mogła opacznie mnie zrozumieć. Jakie było moje zdziwienie kiedy podczas następnej sesji Pani zagadała do mnie czy nie chciał bym mieć jakiegoś "przyjaciela, no wiesz takiego kolegę". :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Nie zbyt chyba zrozumiała moje tłumaczenia że wolałbym mieć przyjaciółkę gdyż "koledzy" to mnie nie pociągają bo wracała do tematu jeszcze chyba ze dwa czy trzy razy. Później w zasadzie nasz znajomość opierała się na tym że zadawała mi jedno pytanie "czy leki działają?" jak działały to przypisywała mi nową porcję, a jeżeli nie to proponowała inny lek.

Druga Pani psycholog, z którą umówiłem się telefonicznie, oznajmiła mi po pięciu minutach rozmowy że nie będzie mieć dla mnie czasu ale ma ... prywatny gabinet a raczej całe centrum. I to nie drogie ...

Druga Pani psychiatra ogólnie nie wiedziała co ze mną zrobić gdyż jak powiedziała leków mi nie zapisze. Tak więc chodziłem do niej przez parę miesięcy na pogawędki które na pewno nie można nazwać psychoterapią. Więcej gadaliśmy o książkach.

Nie wiem powoli zaczynam tracić nadzieję że uda mi się w tym kraju uzyskać jakąś pomoc :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Chyba jedynym ratunkiem był by prywatny lekarz a na takiego mnie nie stać. Nie stać mnie chociażby przez składkę zdrowotną którą państwo kradnie mi co miesiąc z mojej pensji na ... publiczną pomoc lekarską.


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Sugar - 07 Paź 2007

Przepraszam, ale to całkiem zabawne 8) ja się nigdzie nigdy nie leczyłam nie poszłam nawet do pedagoga szkolnego jak obiecałam sobie. na pewni są na tym świecie lekarze z powołaniem. wierzę, że ktoś na pewno może Ci pomóc, nie posądzając Cię o różnego rodzaju ciągoty. możesz poszukac na innych forach również adresów. a i tu pewnie niektórzy coś o tym wiedzą.


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Michał - 07 Paź 2007

Napisz na moje PW województwo. Jak będzie takie samo jak moje, to potem miasto... I Ci polecę może kogoś. Ja nie uważam, żeby "prywatny" psychiatra/psycholog był lepszy od "państwowego".


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - iksu88 - 08 Paź 2007

27 napisał(a):miała chyba tezę że wszystkie moje problemy wzięły się z tego że nie potrafię zaakceptować swojego homoseksualizmu.

Jak psychiatrki to tez cos probowala sugerowac pytala "czy tesknie za przyjacielem" i "że nie idzie mi z dziewczynami" kij jej w pikawe


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Lille - 15 Paź 2007

ostatnio byłam u jakiegoś psychoterapeuty i powiedział mojej mamie, żeby znalazła mi męża to mi wszystko przejdzie....


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Gość - 15 Paź 2007

Ta, nie ma to jak "eksperci" doradzający mamom... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

EDIT: Coś mi się przypomniało - niedawno moja matka mówiła, że gdybym miał żonę, to w końcu bym się zmienił i przestał się "lenić"... :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Michał - 15 Paź 2007

[Obrazek: lol.gif] Słuchajcie, to mamy panaceum. Jedna akcja - dwa uzdrowienia. Szukam żony. Chętne kandydatki proszone są o pisanie wiadomości na PW. [Obrazek: zeby.gif]


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - iksu88 - 15 Paź 2007

Michał napisał(a):[Obrazek: lol.gif] Słuchajcie, to mamy panaceum. Jedna akcja - dwa uzdrowienia. Szukam żony.

Jeśli to ma pomóc to jatez poprosze :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Lilith - 16 Paź 2007

Coś w tym chyba jest, bo psycholożka, u której byłam stwierdziła, że moje problemy znikną jak znajdę sobie męża. I nie docierało do tej głupiej baby, że jestem 4 miesiące po rozwodzie i na razie nikogo nie zamierzam szukać


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Sugar - 16 Paź 2007

Lilith napisał(a):Coś w tym chyba jest, bo psycholożka, u której byłam stwierdziła, że moje problemy znikną jak znajdę sobie męża. I nie docierało do tej głupiej baby, że jestem 4 miesiące po rozwodzie i na razie nikogo nie zamierzam szukać

OOO rany... tak no to ona musiała byc z poprzedniego pokolenia. albo jeszcze poprzedniego ( :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) ja tam nie zamierzam nigdy miec męża.


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Michał - 16 Paź 2007

O jejku, jestem zawiedziony. [Obrazek: jezyk1.gif] [Obrazek: lol.gif]


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - Alutka - 08 Wrz 2008

u mnie bylo jeszcze lepiej, kwadranse milczenia i przyglądania sie mojej mowie ciala, dziwne wypytki wyrane z kontekstu, a po mojej odp z alkoholi lubie piwo zostalam odeslana do AA i kazala mi nie wracac gdy nie uzyskam zaswiadczenia ze nie jestem uzalezniona ------ NIE WROCILAM DO TEJ IDIOTKI!

teraz szukam psychoterapeuty prywatnie


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - haraczu - 09 Wrz 2008

Moje perypetie z NFZ sa całkiem przyjemne, może dlatego, że mieszkam w dużym mieście. Polecam placówke Medinorm na pl.Serkowskiego 10 w Krakowie, są psychologowie, lekarze, normalny szpital, tylko w trybie dziennym - można oczywiście leczyć się ambulatoryjnie, tylko terminy niestety są po 4 - 6 tygodni.


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - dijkstra - 09 Wrz 2008

iksu88 napisał(a):
Michał napisał(a):[Obrazek: lol.gif] Słuchajcie, to mamy panaceum. Jedna akcja - dwa uzdrowienia. Szukam żony.

Jeśli to ma pomóc to jatez poprosze :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Ja od razu dwie wezmę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


U psychologa/psychiatry(?) publicznego byłem raz, jak ściemniałem na teście na dysleksje.

Za to raz standardowy lekarz po 2 dniach leczenia odesłał mnie do szpitala na badania. Na miejscu dowiedziałem się (po konsultacji z prawdziwym specjalistą), że takich badań w moim przypadku wykonywać nie potrzeba, a zapisane leki mi szkodzą i dyskretnie zasugerowano mi aby zmienił lekarza.

Do NFZ trzeba mieć chyba szczęście.


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - zrytymusk - 10 Paź 2008

No własnie, do naszych problemów już całkiem poważnych dochodzi jeszcze problem coby trafić na odpowiedniego specjaliste, a to jak sie przekonuje wcale nie jest łatwe, ale szukajcie a znajdziecie... taką mam przynajmniej nadzieje, bo co nam pozostało?...


Re: Moje przygody z publiczną służbą zdrowia. - &chimera - 09 Sie 2011

mi terapeuta opowiadał o swoich problemach z żoną i,że ma sąsiadów biseksualnych :Stan - Uśmiecha się - LOL:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.