PhobiaSocialis.pl
dajcie mi pistolet - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: dajcie mi pistolet (/thread-227.html)

Strony: 1 2


dajcie mi pistolet - Gość - 19 Paź 2007

mowi sie zeby nie rozpamietywac dawnych urazow. jak mam to robic jesli wydarzaja sie one codziennie. jestem jeszcze wstanie znosic wyzwiska ale to co sie stalo wczoraj w szkole zostalem po raz kolejny tak osmieszony przez tzw. najodwazniejszych ze poprostu gdybym byl w posiadaniu broni palnal by sobie w ten oblesny mozg. Jestem w takim stanie ze az sam jestem przerazony nie mam juz odwagi tam isc.
fobia odebrala mi wszystkie kontakty towarzyskie jestem sam jak palec, zaraz odbierze mi wyksztalcenie co za tym idzie przyszlosc a na koncu zycie bo juz dalej tego nie wytrzymam

jak sie bronic przed 'atakami' ekstrawertykow bo ja juz jestem wstanie rzucic szkole zreszta mowie gdybym mial bron bo innej smierci sie boje to nie czytali byscie teraz tego zasranego postu
eh


Re: dajcie mi pistolet - Michał - 19 Paź 2007

Witaj przecinku. :Stan - Uśmiecha się:

Ja z tym pistoletem to mam podobnie, tylko robiłbym z niego inny użytek.

Może trzeba ich pobić. Nawet sam na 20-stu. W efekcie końcowym Ty oberwiesz, ale przynajmniej sie postawisz. Pobić nawet za znęcanie psychiczne.

[Obrazek: uscisk.gif]


Re: dajcie mi pistolet - Sugar - 19 Paź 2007

Bronic się możesz tylko spokojem i zachowaniem godności cokolwiek by się stało. jeśli teraz będziesz omijał szkołę to wszyscy pomyślą, że to dzięki nim i pewnie spodoba im się, ze mogą nad Tobą panowac. na pewno wtedy posuną się jeszcze dalej. dlatego lepiej nie przestawaj chodzic do szkoły. rozumiem, ze jesteś zły, ale pomyśl co byś zrobił swoim bliskim gdybyś sobie "palnął w mózg". przemyśl to jeszcze raz.


Re: dajcie mi pistolet - Stresowany - 19 Paź 2007

to chyba juz lepiej by bylo im palnac w mozg.....ja juz bym nie wytrzymal nerwowo
raz tak mialem ze chcialem kogos zdzgnac nozem(odwaniaka i ten co mnie osmieszal
ale wkoincu odpouscil...bo wiedzial ze jestem psychiczny :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


Re: dajcie mi pistolet - Gość - 20 Paź 2007

Witaj... Nie wiem, co Ci doradzić, ale na pewno nie strzelanie sobie w łeb. Co najwyżej możesz powybijać tych śmieci, ja będąc na Twoim miejscu właśnie to chciałbym zrobić. Nie możesz kierować ich agresji przeciwko sobie, a to niestety robisz :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Ich cel został osiągnięty, cokolwiek Ci zrobili, efekt jest zgodny z zamierzonym... Zgnoili Cię tak, że chcesz się przez nich zabić. Nie wiem ile masz lat, do jakiej szkoły chodzisz, ale na pewno potrafiłbyś znaleźć kogoś, kto Ci pomoże. Nawet psychologa czy policję. Wiem, gdybyś doniósł na nich na policję zaczęłoby się wyzywanie od konfidentów, kapusiów, itd., no ale nie wiem, czy jest jakieś inne wyjście? Piszesz, że jesteś sam jak palec, więc to chyba jedyny ratunek...

Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz i nie zrobisz tego, co ci debile chcą byś zrobił. Trzymam kciuki i pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: dajcie mi pistolet - ryjka - 20 Paź 2007

.....


Re: dajcie mi pistolet - adamigo1 - 20 Paź 2007

Też mam ten problem i nie mam odwagi sie im postawic :Stan - Niezadowolony - Smuci się: A moze chcesz pogadac na gg??


Re: dajcie mi pistolet - Michał - 20 Paź 2007

Kurczę myślę, że to jest dobry pomysł, żeby powiedzieć komuś zaufanemu. Może to być trudne, bo ludzie często nie potrafią tego tylko wysłuchać i ew. doradzić - będą chcieli działać, może nawet podejmą w tym kierunku jakieś kroki (będzie im się wydawało, że dyskretne i/lub nieszkodliwe).

P.S.
Jak chodziłem do szkoły nie mogłem do domu wrócić z jakimś guzem, bo od razu było śledztwo, co się stało? Raz kolega uderzył drzwiami, żeby uniemożliwić mi wyjście, ale nie wiedział, że się trochę pochyliłem. Oberwałem paskudnie w głowę. W domu ściemniłem, że przez przypadek. Wiedziałem, co będzie jak powiem, że zrobił to celowo, albo że "dokazywaliśmy". Niestety i tak Mama poskarżyła dyrektorce. Dyr. przyszła na lekcję i miałem straszny obciach. Szczęśliwie kumple podziękowali mi, że ich kryłem, ale właściwie nie umniejszyło to temu, że czułem się kosmicznie obciachowo. Właściwie czułem się winny. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: dajcie mi pistolet - Gość - 22 Paź 2007

zmiany szkoly nie rozwiazuja sytuacji zawsze sie znajda tacy ktorzy lubia pognebic takich jak my. jak wiadomo najlepsza obrona jest atak tylko co jak sie nie umie atakowac? inni nam "pluja w twarz" ale trzeba isc dalej w sumie tak jak pisze Sugar Sweet uciekanie daje im tylko jeszcze wieksza przewage

a i dziekuje wszystkim za dobre slowo..chociaz tutaj je mozna dostac


Re: dajcie mi pistolet - miękka mieszanka - 22 Paź 2007

przecinku jeżeli z tą giwerą to prawda ta cała chęć ochota to wykonaj egzekucję dziś przed zaśnięciem
weź przyłóż palce do skroni przed lustrem i wymów magiczne pif-paf i już nie żyjesz
rano wstań i rób to tak jak robiłeś ale bądź trup dla siebie dla innych rodziny przyjaciół znajomych
rób wszystko mechanicznie lekcje jedzenie mycie tak jak trzeba ale nie żyj dla wprawy weź sobie dzień wagarów i potrenuj na mieście snuj się olewaj wszystko ktoś krzyknie się nie odwracaj ktoś uderzy się nie odwracaj nie żyj wytrzymaj tak tydzień w porównaniu z tym ile już żyjesz i to co wycierpiałeś to jest niedługo podchodź do tego jak do rzucania jakiegoś nałogu zmuszaj się wypełniaj postanowienie nieżycia nie ma cię nie ma nic rób co musisz albo nie przez tydzień nic się nie rypnie nic nie popsuje tak by nie naprawić jak wytrzymasz tydzień to coś tobie potem powiem
miłego nieżycia


Re: dajcie mi pistolet - wilku - 22 Paź 2007

Całe szczęście, że znajduję się w miarę dobrej szkole i mam dobrą klasę. Oczywiście znajdą się ze 2 osoby, które próbują mi uprzykrzyć życie, ale są w znacznej mniejszości i zwykle powstrzymują ich inni.


Re: dajcie mi pistolet - Gość - 22 Paź 2007

miękka mieszanka pisz jasniej bo nic nie rozumiem z tego posta


Re: dajcie mi pistolet - ryjka - 22 Paź 2007

.....


Re: dajcie mi pistolet - iksu88 - 22 Paź 2007

ryjka napisał(a):Co Ty masz za awatar miękka mieszanko?... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Czyż by to było cos z rotten.com :Różne - Wykrzyknik: :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się::


Re: dajcie mi pistolet - maciejos85 - 23 Paź 2007

Straszny ten avator, naprawde :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Jakos sie tak negatywnie kojarzy.


Re: dajcie mi pistolet - Michał - 23 Paź 2007

Witaj MM. Na tym avatar'ze to ja sobie myślę, że jest ktoś już nieżywy. Natomiast z tymi wyobrażeniami, to byłoby ciężko, przynajmniej mi. Trudno czegoś nie czuć, jak tylko sobie wyobrażam, że jestem nieżywy, a tak na prawdę to jestem żywy. Z początku bardzo mnie zaintrygował taki projekt, ale przeczytałem drugi raz i domyślam się jaka będzie puenta. Myślę, że bardzo uzdrawiające byłoby się okazać wręczenie Przecinkowi pistoletu, później najwyżej szczęśliwie (conajmniej dla wręczającego) okazałoby się, że nie był nabity.


Re: dajcie mi pistolet - miękka mieszanka - 23 Paź 2007

położyć się na łóżku odłogiem i nic nie robić pewnie to najbardziej jest podobne do śmierci chociaż nie bo głowa pracuje chodzi mi o małe doświadczenie uczące wzmacniające przeżywać dni powszednie nie uczestnicząc w nich chociaż parę dni ja to robiłem i pomogło po prostu olewać wszystko rzeczy dobre złe nijakie oczywiście następuje chwila przed zaśnięciem gdzie zostajemy sami z myślami ale to wtedy wysiłek fizyczny (zmuszać się zmuszać pompki brzuszki np.) i sen przyjdzie i znowu ignorować krew ocierać i ignorować szyderstwa uśmiechy po tym przykładowym tygodniu można zrobić analizę niegruntowną ale lekką czego żałuję z dni poprzednich w czym nie wziąłem udziału abym chciał i w dniach następnych tych spraw już nie pomijać w ten sposób zyskujesz odporność psychiczną a elementy dokuczające się zniechęcą no zawsze mogą tak się wkurzyć że zrobią tobie krzywdę ale jak chcesz się zabić to chyba tobie wszystko obojętne pamiętaj ignorować i ćwiczyć się zmuszaj a zobaczymy co będzie za miesiąc hej


Re: dajcie mi pistolet - LEON - 23 Paź 2007

Miękka mieszanka: Następny taki post bez interpunkcji usunę! Moderator


Re: dajcie mi pistolet - Michał - 23 Paź 2007

Hmm. No ciekawe. Akurat nie o tym pomyślałem. Ale, czy to nie doprowadzi do "nieczucia"? Bo ja akurat uważam, że czuć trzeba i to bardzo (oczywiście trzeba dojść do tego, że niektóre rzeczy nie są powodem do przejmowania się, ale to jest też: =>), ale trzeba też umieć sobie radzić z tymi emocjami/uczuciami, a nie wypierać je, bo nie daj Bóg kiedyś się odbiją.


Re: dajcie mi pistolet - Lebowski - 19 Lut 2008

Przecinku, rada jest prosta.

Po pierwsze - Stań się powietrzem.
Kompletnie nie reaguj, na jakiekolwiek wyzwiska, prowokacje, obrażanie itd. Nie możesz pokazać prowodyrowi, iż jego bodziec na Ciebie działa. Bo gdy jego prowokacja działa (czyli jest u Ciebie jakaś reakcja), to on, zaczyna się cieszyć, i widząc sens swojego działania, uderza dalej. Gdy to nie skutkuje, to..

Po drugie - Sięgnij po fachową pomoc.
Udaj się, do pedagoga szkolnego bądź wychowawcę, nauczyciela, czy dyrektora, z prośbą o pomoc oraz (najważniejsze!) dyskrecję. Bardzo często, zdarza się tak, że nauczyciele, mijają się z powołaniem. Tzn. w sytuacjach kryzysowych, nie potrafią działać. Ale mimo wszystko, wydaję mi się, że nie masz nic do stracenia. Poproś mamę albo tatę o wsparcie w szukaniu pomocy. Niech pójdą z Tobą i razem przedstawcie sprawę, z prośbą o dyskretne działanie. Np. U mnie w szkole, kilka wytypowanych uczniów była tępiona, poprzez, obrażanie, wyśmiewanie czy zaczepianie. Któregoś dnia, matka jednego z poszkodowanych uczniów, przyszła do szkoły i porozmawiała z pedagogiem szkolnym. Pedagog, wziął uczniów (napastników) do siebie na rozmowę. Zastosowali konformizm (uleganie). Czyli, "Albo dacie, temu chłopakowi spokój, i więcej się do niego nie odezwiecie, albo będziecie mieć przekichane - nagany, wzywania rodziców, ostracyzm na apelach szkolnych itp." Goście zmiękli i więcej tego typu incydentów nie było. Było to dyskretne działanie. Nikt na forum, klasy czy tez szkoły, nie wiedział, jak? kiedy? i gdzie? doszło do interwencji pedagoga. Ta metoda daje wysoką skuteczność, więc gdy nauczyciel (osoba do której będziesz się zwracał po pomoc), będzie troszkę niekumata, to mu podsuń tą strategię (mama albo tata, niech zabiorą głos w tej strawie). Gdy to z jakiś powodów nie wypali (mało prawdopodobne), to...

Po trzecie - Zmień klasę lub zmień szkołę.
Wydaję mi się, że to kolejny sensowny krok, rozwiązania tego problemu. Po zmianie środowiska (szkoły), musisz przyjąć inną strategię kreowania własnego wizerunku, tak aby na wejściu potencjalni "napastnicy", wiedzieli, że Ciebie nie da się gnoić i poniżać. I...

Po czwarte - Pamiętaj, że wszystko ma swój początek i koniec (efekt przemijania).
Za 100 lat, staniemy się tylko nic nieznaczącą statystyką, na jakiejś tablicy, czy też kamieniu (brutalne, ale prawdziwe). Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, iż każda osoba cierpiąca na fobię ma :Ikony bluzgi pierd:.. na punkcie swojego wizerunku, opinii. Jeśli nasza reputacja, zostaje wystawione na próbę, pojawia się lęk i jakżesz niepożądane objawy somatyczne (czerwienienie się, drżenie ciała, pocenie się, przyspieszona akcja serca, kłucie w klatce piersiowej itp.). To właśnie chore przekonanie (egocentryzm) sprawia, iż myślimy, że jesteśmy najważniejsi - "Co to będzie jeśli, ten czy ktoś sobie pomyśli, że jestem debilem?!" W rzeczywistości, nasze otoczenie ma nas gdzieś, tzn. w dup*e. Każdy popatrzy najwyżej na nas, coś pomyśli, stwierdzi ostatecznie, że go to rypka i powróci do koncentrowania się na własnych problemach. "Obce problemy, nas nie interesują" - też prawdziwe i brutalne. Dlatego, kiedyś Przecinku, wybierz się na spacer, konkretnie to na cmentarz i spójrz, jakie to wszystko będzie miało znaczenie za kilkanaście, czy kilkaset lat. Jeśli zmienisz punkt siedzenia, to zmieni się też punkt widzenia. Spróbuj, bo wydaję mi się, że warto.


Mam nadzieję, że w jakiś sposób pomogłem. Znam tego typu problemy jak własną kieszeń, bo kiedyś sam byłem fobikiem i też moim jedynym "najlepszym" wyjściem w tej sytuacji, było samobójstwo. Doskonale, to rozumiem. Dlatego, proponuję też (jeśli nie korzystasz, z tego typu pomocy), poszukać wsparcia u psychologa, głównie to u psychoterapeuty. Ja dzięki temu stałem się innym człowiekiem. Lęk minął jak ręką odjął, większość problemów została rozwiązana i ostatecznie zażegnana. To wymaga wielkiego wysiłku, poświęcenia i zaangażowania, ale przyznam, że się całkowicie opłaca. Dzisiaj moje motto brzmi ":Ikony bluzgi kochać 2:.e mnie to." - 1,5 roku temu, nie do pomyślenia. :Stan - Uśmiecha się: Naprawdę polecam, bo szkoda czasu, i życia, przede wszystkim.

Pozdrawiam.


Re: dajcie mi pistolet - Imponderabilia - 19 Lut 2008

Depresja skrada się do mnie prawie niezauważona...no cóż-taka już fobika dola...Czuje,że trace wszystko.Pali mi się grunt pod nogami.Mam tyle nie załatwionych spraw.Osoba na której mi zależy powiedziała,że męczymy się ze sobą.Znów wpadam w czarną rozpacz...Czemu jestem taka słaba?Już lepiej skończyć ze sobą! :Stan - Niezadowolony - Płacze:


Re: dajcie mi pistolet - magik - 19 Lut 2008

Lebowski wszystko fajnie opisałeś. Nie wiem jak inni fobicy ale ja nie potrafię tak poprostu zmienić swojego sposobu myślenia bo niby jak? Mam nacisnąć jakiś przycisk na głowie? Proszę o praktyczną instrukcję.
Wmawiam sobie codziennie to co napisałeś, że ze mną wszystko OK, że moje lęki są nieuzasadnione i te te. Ale nic się nie zmienie. To tak jakby to było już na stałe zaprogramowane, dlatego też myślę, że różnego rodzaju pomoce psychologiczne nie dadzą żadnych rezultatów u nas.


Re: dajcie mi pistolet - Lebowski - 20 Lut 2008

Zaburzenia lękowe (generalnie nerwice), mają to do siebie, że dana osoba cierpiąca na taką dolegliwość, ma pełną świadomość tego, iż "coś" mu dolega, że chyba "oszalał", czy też "zwariował". Sam, nie jest w stanie tego zdefiniować, ale wie, że coś jest nie tak, że coś mu dolega. I jakiekolwiek logiczne argumentowanie, typu (na cwaniaka) - "Czym ja się przejmuje? Takiego chłystka - Tej bandy baranów ..będę się bał? Wolne żarty. Pieprzyć to!", niestety nic nie pomaga. A dlaczego? Otóż, nie myśli nami kierują, lecz głęboko zakorzenione PRZEKONANIA. Magik, wyobraź sobie górę lodową. Na jej wierzchołku (części widoczna), znajdują się MYŚLI AUTOMATYCZNE. Reszta góry lodowej, ta leżąca głęboko pod wodą (część niewidoczna), to ZAŁOŻENIA i KLUCZOWE PRZEKONANIA, którymi się kierujemy. Poniższy schemat, powinien Ci pomóc, w zrozumieniu tej przenośni.

MYŚLI AUTOMATYCZNE

/\
lll

ZAŁOŻENIA

/\
lll

PRZEKONANIA

Zauważ pewną zasadniczą rzecz. Strzałki (ciężko to nazwać strzałkami, ale.. :Stan - Uśmiecha się: )są skierowane grotami do góry. Czyli, nie można poprzez myśli, zmienić przekonań, które nami kierują - w omawianym przypadku, wywołują lęk. Niestety, nie ma magicznego przycisku, dzięki któremu możemy fobię wyłączyć. Tą chorobę (nerwice), możemy usunąć z naszego życia, tylko poprzez zmianę, chorych (wywołujących lęk) przekonań, albo poprzez ich usunięcie z naszego życia. I teraz, dzięki automatycznym myślom, możemy znaleźć, odszyfrować nasze założenia czy przekonania. To zadanie, należy do psychoterapeuty. Wyłapywanie automatycznych myśli, należy do pacjenta, który uczy się tego na psychoterapii - na sesjach i w życiu codziennym. Gdy już psychoterapeuta, zinterpretuje nasze automatyczne myśli i dojdzie do przekonań, które wywołują u nas lęk, następuje kolejny krok - zmiana przekonań, poprzez eksperymenty w sytuacjach społecznych, dzięki którym szukamy potwierdzenia faktu, iż w rzeczywistości nie ma się czego bać - zmiana przekonań, inicjowanie nowych przekonań. Całość psychoterapii, trwa zazwyczaj minimum rok, choć jest to tak naprawdę indywidualne.

Kurcze, trochę to chaotycznie opisałem. Mam jednak nadzieję, że mój przekaz zostanie zrozumiany. Zaprezentowałem tutaj w wielkim skrócie, terapię poznawczo - behawioralną, zwaną potocznie treningiem, który jak na razie, jest jedynym najskuteczniejszym środkiem leczącym tego typu zaburzenia. Większość z Was, jest strasznie zdystansowana do tego typu metod leczniczych. Pytanie, dlaczego? Część z Was opisuje, chore podejście psychoterapeuty. Inna część (rzecz naturalna w takich sytuacjach), jest całkowicie zrezygnowana. Generalnie, jest przejeb... . Więc powiedzcie mi, skoro znaczna część z Was, forumowiczów, ma już tak za+:Ikony bluzgi kochać 2: przekichane i jedynym sensownym wyjściem z tej opresji, staje się śmierć, to czy może być jeszcze bardziej przerąbane, przekichane i przejeb... ?!

W rzeczywistości, każdy - sam byłem w takiej sytuacji - stoi na krawędzi, pomiędzy przytłaczającymi problemami a jedynym "sensownym" wyjściem - śmiercią. I to stanie, czekanie, ta bezradność, tworzy tak naprawdę problem. Bo wszyscy wiemy, że jest inne wyście - psychiatra, psycholog - psychoterapia i farmakoterapia, tylko jaki to ma sens? Ano wydaję mi się, że ma! Skoro, stoimy na opisywanej już krawędzi, to czemu nie damy sobie ostatniej szansy, i nie skorzystamy z pomocy specjalisty? Nie musimy widzieć w tym sensu, on sam przyjdzie, gdy pojawią się pierwszy efekt poprawy. I do tego, Was bardzo gorąco zachęcam.

Notabene. Najprawdopodobniej, przyczynami tych wszystkich niepowodzeń - doświadczeń związanych z pomocą u specjalisty - jest zła komunikacja, bądź kijowy specjalista. Ale jedno może tworzyć drugie. Spójrzcie. Jeśli nie zrozumiemy psychologa, to najczęściej stwierdzamy: "O co mu chodzi? Kompletnie tego człowieka nie rozumiem. O czym on bredził?" Jaki się z tego rodzi wniosek. "Gościu, bądź babka jest rypnięta. To nie ma sensu. Ten debil ma mnie leczyć?! Chyba kogoś tu po+:Ikony bluzgi kochać 2:.. . Pieprze to." A teraz pytanie. Kto z Was w takiej podobnej sytuacji, powiedział temu specjaliście "Nie rozumiem. Czy może mi to pani/pan wyjaśnić tak, abym to zrozumiał(a)?" lub "Pani/Pana pytania są nie na miejscu. Jaki ma związek, fakt posiadania ukochanego, z moją fobią?" albo "Proszę mi wyjaśnić, po co pan/pani zadaje pytania? Na co to pani/panu?" itp. Jeśli dany specjalista, nie będzie potrafił odpowiedzieć na Wasze pytanie albo przekazać Wam coś ze zrozumieniem, to najprawdopodobniej, jest marnym, słabym fachowcem. Ale proszę pamiętać iż, nie można kogoś po paru zadanych pytaniach, przekreślać z góry. Gdy kogoś nie poznamy, nie możemy stawiać obiektywnych sądów na jego temat. I najważniejsze! Ludzie lubią wiedzieć, to co ich osobiście dotyczy. Dlatego pytajcie. Wiem, że lęk stanowi tu główny problem, ale na litość boską, płacicie za tą pomoc i też marnujecie swój cenny czas, więc ten argument w pełni usprawiedliwia potrzebę pozyskiwania informacji.

Czy coś stanowi jakąś niejasność? Pytania, zażalenia, skargi? Piszcie.

Dziękuję za uwagę.


Re: dajcie mi pistolet - magik - 20 Lut 2008

Lebowski napisał(a):następuje kolejny krok - zmiana przekonań, poprzez eksperymenty w sytuacjach społecznych, dzięki którym szukamy potwierdzenia faktu, iż w rzeczywistości nie ma się czego bać - zmiana przekonań, inicjowanie nowych przekonań. Całość psychoterapii, trwa zazwyczaj minimum rok, choć jest to tak naprawdę indywidualne.

Jedyne co mi się nasuwa to film "Mechaniczna pomarańcza" jak kolesiowi uniemożliwili zamknięcia oczu i wyświetlali same "dobre" filmy. Ostatnio też w "Lost" widziałem taki motyw.
To by trwało napewno mniej niż minimum rok.

Eh co tu mówić. Ciężka sprawa.


Re: dajcie mi pistolet - magik - 20 Lut 2008

Lepiej by było iść jeszcze na głębszą wodę, do której nawet normalny boi się wchodzić.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.