Wyimaginowany świat - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Inne zaburzenia lękowe (https://www.phobiasocialis.pl/forum-12.html) +--- Wątek: Wyimaginowany świat (/thread-2373.html) |
Wyimaginowany świat - Ktoś - 08 Lut 2009 Ten tematu już zakładałem. Deja vu? Kasumi napisze pod nim jako pierwsza. Prekognicja? Siedziałem na czacie wczoraj bardzo długo, rozmawiałem z wami wszystkimi. Jakiś czas temu rozmawiałem z całą klasą i kuzynem. Telepatia? NIE! To jest coś więcej niż mówienie do siebie, ale coś mniej niż schizofrenia. Często mówie głośno w myślach, lub normalnie szeptem, czy głosem przyciszonym do ludzi których nie ma. Najczęsciej do was (w formie pisania lub spotkania), ale to ze względu na ferie, od poniedziałku zaczne gadać z klasą, nauczycielami itp itd. O retrospekcjach już nie wspomnę, ona nawiedzają mnie coraz bardziej. Zdarzenia sprzed killu(nastu) lat, które analizuje, lub przeprowadzam inaczej, jakby się cofnął czas. Ja wiem, że osób z którymi rozmawiam nie ma przy mnie, dlatego to nie schizofrenia, ale dzieje się tak coraz częściej i chyba coraz realniej to już nie jest mówienie do siebie... to jest prawdziwa rozmowa z wyimaginowanymi ludzmi, którzy mi odpowiadają (tzn ja sobie układam dla nich odpowiedzi, ale idzie mi to bardzo szybko, więc nie myslę nad nimi, same przychodzą). Nie wiem czy powiedziałem wszystko... o retrospekcjach było, o rozmowie z wami i różnymi innymi ludzmi było... dzieje się tak coraz częściej było.... chyba wszystko... Ciekawe czy Kasumi pierwsza napisze, bo może powinienem zostać jasnowidzem. ops: A potem się dziwie że mam bardzo często efekt deja vu... Re: Wyimaginowany świat - Sugar - 08 Lut 2009 Skąd wiadomo, że to skrzywiony obraz i to jest złe? Między tym co normalne i nie jest bardzo cieniusieńka linia. Ja bym nie powiedziała, że to chore, komu to szkodzi? Ja też tak mam, mniej więcej ale lubię ten swój świat to jest jakby odskocznia od życie tzw. realnego. Co to jest realnośc, czemu każdy tak panicznie boi się byc inny? Może to zaleta. Nie sądzę też, żeby to w jakiś sposób ograniczało nasz kontakt z rzeczywistością. Może każdy człowiek to inny świat? Re: Wyimaginowany świat - Kasumi - 08 Lut 2009 o Jezus ale się uśmiałam xDDD no bo ty Hircyn takie "pode mnie" tematy zakładasz, ale nic wiecej teraz nie napisze bo musze isc sie uczyc -.- Szkoda, że nie weszłam wcześniej na forum, byłbys jasnowidzem, a tak... puremind wszystko popsuł xD Re: Wyimaginowany świat - fragile - 08 Lut 2009 Ja tez mysle, ze dopoki nie szkodzi to nikomu to jest ok. Gorzej, jesli zatracamy kompletnie kontakt z rzeczywistoscia i wyobraznia ponosi za bardzo, tak, ze pozniej nie da sie gadac z 'zywymi' ludzmi, bo nie ma o czym, bo nie stykaja sie ze swiatem wymaginowanym, sa nudni, swiat jest szary i taki malo ciekawy. Wiec wszystko z umiarem. A swiat i ludzie z wyobrazni sa takie fajne. Re: Wyimaginowany świat - jestem sobie - 08 Lut 2009 Hircyn, kiedy czytałam ciebie to pomyslałam, że ja to znam. Tak do końca nie wiem, czy u ciebie i u mnie jest tak samo, więc napiszę jak jest ze mną, ok? Kiedyś uświadomiłam sobie, że jestem sama w pokoju i rozmawiam z kimś konkretnym, osobą znaną mi w rzeczywistości. Uświadomiłam sobie, bo zaczęłam wydobywać z siebie dźwięki, po prostu usłyszałam, że mówię. Dopóki myślałam to było jeszcze w miarę we mnie ciche i dlatego chyba nieuświadomione. No więc kiedy zdałam sobie z tego sprawę to przestraszyłam się, bo pomyślałam, że chyba jestem chora psychicznie. No bo jak to, sama w pokoju i gadam z wyobrażoną osobą. Potem uświadomiłam sobie, że ja z tą osoba omawiam jakiś konkretny temat i zaczęłam o tym myśleć. Zaczęłam się przyglądać sobie, może jakby trochę z zewnątrz. Nota bene też się tym martwiłam przez pewien czas, ale suma sumarum okazało się, że oglądanie siebie jakoby z zewnątrz pomaga mi w rozwoju. Może to jest ten trzeci czynnik z teorii prof.Dąbrowskiego? Wracając do tematu. Uświadomiłam sobie, że te rozmowy to są tematy jakby niedokończone lub nieprzeprowadzone w rzeczywistości i jednocześnie coś, co mnie pasjonuje i przytrzymuje w jakiś sposób moją uwagę. Potem pomyślałam, a co by było, gdybym zaczęła mówić o tych myślanych sprawach do ludzi, prawdziwych, z krwi i kości. Powoli zaczęłam się odważać. Okazywało się, że nie jest źle i że ludzie mnie słuchają. Teraz gdy dostrzegę, że rozmawiam ze sobą, to od razu wiem, że jest coś o czym chciałabym z kimś - na ogół konkretnym - pogadać. Wiem, bo zwykle mówię w myślach do konkretnej osoby o konkretnych sprawach. I takie gadanie do siebie jest u mnie związane z napięciem, z moim zaangażowaniem w temacie. Tak inetensywnie myślę o czymś, tak się z kimś np. spieram i przekonuję, że aż wychodzę poza moje myśli. Po prostu mówię. Hehe, czasami też zdaje mi się, że już coś komuś mówiłam, a potem okazywało się, że ja dopiero myślałam. Mi się nie wydaje żeby u mnie to było chore. Mam świadomość tego co się dzieje, umiem porozmawiać w rzeczywistości o tym, o czym rozmawiałam w myślach. Wiem, skąd się to bierze. Najbardziej przeze mnie uznawanym powodem jest lęk. To znaczy są osoby, którym boję się niektóre rzeczy powiedzieć. Kiedyś było ich więcej, teraz trochę mniej. Zawsze to były osoby, które uważałam za pewnego rodzaju autorytety, a że mam nieśmiałość i lęk wobec autorytetów to tak miałam jak pisałam w poprzednim akapicie. Z czasem oswajałam się, ale np. pewnych rzeczy nie powiem mojemu szefowi szczególnie w chwilach wzburzenia. Muszę sobie poukładać co chcę powiedzęć, czego oczekuję, jakie są moje emocje i co wogóle chcę osiągnąć. Jak to sobie w myślach poukładam to przeprowadzam taka fikcyjna rozmowę - z mniejszym lub większym natężeniem. Stosuję też zasady asertywności. Nauczyłam się, że lepiej przyswajalne są dla ludzi moje wypowiedzi, kiedy mówię co czuję i czego bym chciała dla siebie, niż oskarżenia, pouczenia, pretensje czy wyrzuty. Dopiero potem, kiedy się uspokoję, wewnętrznie ośmielę i poukładam to idę rozmawiać w świecie rzeczywistym z namacalną osobą. Pewnie ktoś sobie pomyśli, że co ja tu robię, jeśli tak świetnie sobie radzę, że nie mam żadnej fobii. Ależ owszem,mam w sobie tak wiele lęku, ze często on mnie paralizuje. Robię się sztywna, mięśnie mam napięte, i czuję się jak gliniany człowiek( nie pamiętam jak on się nazywa). Tyle, że jak wiem co mi jest to i zaczynam to rozumieć, ten cały mój mechanizm lękowy, to staram się go przekraczać. Ja tak mam, może dlatego, że nie lubię być zniewolona, a lęki mnie zniewalają i to mnie wkurza. A odnośnie szarości świata i żyjących na nim ludzi, to ja mam tak, że dopóki pragnę, żeby świat był według mnie to nie umiem zauważyc jego kolorów. Im bardziej pozbywam się oczekiwań i moich projekcji tym lepiej umiem dostrzec barwy życia. Takie jest moje doświadczenie. To pozdrawiam Re: Wyimaginowany świat - fragile - 08 Lut 2009 puremind napisał(a):2 miesiace temu mialem taka sytuacje jak wyszedlem z kolegami do baru. Niby dobrze mialo mi to zrobic. Jednak bylo calkiem inaczej niz przypuszczałęm; wielki zawód - prawie ze juz sie poryczalem w barze i zaraz sie zmyłem bez słowa do domu. To bylo akurat jak mialem ogolnie doła. Ja miewam tak czasem, jak sie szykuje jakas impreza, a jako ze fobia mnie dotyczy, to rzadko 'bywam'. No i wyobrazam sobie, jak to fajnie bedzie, spotkam tego i tamtego, napije sie winka, pogadam na ciekawe tematy, ogolnie bedzie super. Nie zeby rzeczywistosc sie calkiem roznila, ale czesto jest po prostu zwyczajnie, bez rewelacji, a ja jak jestem zazwyczaj niesmiala i malomowna, to i tutaj nie zmieniam nagle w dusze towarzystwa. I bywa, ze sie rozczarowuje. Mimo to, uwazam, ze jesli imaginacja pomaga i wnosi cos ciekawego do zycia, to czemu nie. Re: Wyimaginowany świat - jestem sobie - 08 Lut 2009 puremind napisał(a):nie poszedlem na impre sylswestrową. Rozmyślanie jak to super bedzie i wogole. Ale dopadly mnie przeciwne mysli - ze wszystko bedzie do d*py i bede sie kiepsko czuł wsrod ludzi. No i wykreowałem sobie od tych nerwów bóle w klatce piersiowej i koniec sylwestra, tylko w domu, lampka szmapana i spać Ja też miewam bóle, które mnie ratują od różnych rzeczy, ale nie czuję, żebym je kreowała. Zaciekawiło mnie takie ujęcie. Tak pomyślałam, od czego mnie ratują moje zasłabnięcia i lęk przed nimi. Czyżbym je tak naprawdę sama kreowała?? Re: Wyimaginowany świat - Sugar - 08 Lut 2009 fragile napisał(a):Gorzej, jesli zatracamy kompletnie kontakt z rzeczywistoscia i wyobraznia ponosi za bardzo, tak, ze pozniej nie da sie gadac z 'zywymi' ludzmi, jak dla mnie to wyobraźnia nie ma takiej mocy. wyobraźnia to naturalna cecha każdego człowieka. jeden ma ją bardziej rozwiniętą drugi mniej. jeśli ktoś nie odróżnia rzeczywistości od fikcji to jest człowiekiem chorym psychicznie. dopóki można ma się świadomośc tego, że używa się wyobraźni i tego co jest prawdą a co nie, co sam sobie wymyślił ktoś a co zdarzyło się napradę to serio nie sądzę, żeby to komuś zrobiło krzywdę. to nawet sympatyczne, zobaczcie ile filmów i książek powstało a ich główni bohaterowie mieli takie "problemy" Amelia czy chociażby Ania z Zielonego Wzgórza Re: Wyimaginowany świat - Ktoś - 08 Lut 2009 Nigdy nie lubiłem Anii z Zielonego Wzgórza 8) jestem sobie napisał(a):Robię się sztywna, mięśnie mam napięte, i czuję się jak gliniany człowiek( nie pamiętam jak on się nazywa).Chodzi o golema? Jestem sobie, no tak, w sumie dzięki temu przygotowujemy sobie rozmowę na zapas, i łatwiej jest się nam porozumieć, ale u mnie to już zaczyna być męczące... Kasumi napisał(a):o Jezus ale się uśmiałam xDDD no bo ty Hircyn takie "pode mnie" tematy zakładasz, ale nic wiecej teraz nie napisze bo musze isc sie uczyc -.- Nom ja obstawiałem jeszcze, że może wyprzedzi Cię Sosen, albo Dytko takie jasnowidztwo małe nie zakładam tematów "pod Ciebie" tylko po prostu... jakoś wydawało mi się, że odpiszesz pierwsza Re: Wyimaginowany świat - jestem sobie - 08 Lut 2009 O , tak. Chodzi o Golema. Hircyn napisał(a):Jestem sobie, no tak, w sumie dzięki temu przygotowujemy sobie rozmowę na zapas, i łatwiej jest się nam porozumieć, ale u mnie to już zaczyna być męczące...A co robisz w tym kierunku, żeby to zmienić? Ciekawa jestem co tak naprawdę w tej sytuacji męczy ciebie najbardziej. Re: Wyimaginowany świat - Ktoś - 08 Lut 2009 Strach że zeświruje zupełnie bo w sumie... normalny człowiek rozmawia z ludzmi a nie wyobraża sobie, ze z nimi rozmawia, prawda? a u mnie to się dzieje codziennie... Re: Wyimaginowany świat - jestem sobie - 08 Lut 2009 A co robisz, żeby to zmienić? Re: Wyimaginowany świat - Ktoś - 08 Lut 2009 Nic nie wiem czy jestem w stanie, nie wiem czy chcę itp itd... po prostu jest jak jest, no ale martwię się trochę Re: Wyimaginowany świat - jestem sobie - 08 Lut 2009 Właściwie teraz tamten czas, kiedy tak "prowadziłam rozmowy" odbieram jako pewien etap rozwojowy. Tak naprawdę to były moje rozmowy ze sobą samą. Dzięki nim zaczęłam odkrywać co myślę i czego chcę. No i ten lęk, że zwariowałam popchnął mnie do działania, żeby coś z tym zrobić. A czy SFobicy mają swoje mityngi, pracę na 12 krokach, czy coś takiego. Jakoś się spotykacie, żeby rozwiązywać swoje problemy, radzić sobie i dzielić się doświadczeniami? Re: Wyimaginowany świat - Ktoś - 09 Lut 2009 Ten tekst do mnie w żadnym stopniu nie pasuje czyli nie jest ze mną tak źle nie no... myślę, że będzie dobrze Re: Wyimaginowany świat - wilku20062 - 10 Lut 2009 Też mi się zdarza mówić samemu do siebie jak i również przeprowadzać wymyślone rozmowy z ludzmi. To mi bardzo poprawia humor ,ale ja się tym nie przejmuję bo jestem pewien ,że to reakcja mózgu na samotność rzadko gadam z ludzmi ( po za rodziną) ,a człowiek jest zwierzęciem stadnim dla tego te całe "rozmowy" |