konflikty - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: O RELACJACH OGÓLNIEJ (https://www.phobiasocialis.pl/forum-77.html) +---- Wątek: konflikty (/thread-2530.html) |
konflikty - et - 28 Lut 2009 Re: konflikty - Sugar - 28 Lut 2009 ponieważ nie da się ominąc konfliktów i to wręcz zdrowy objaw, że czasem się pojawiają (wyobrażacie sobie np dwójkę przyjaciół, którzy się nie kłócą wcale? to chyba oznaczałoby, że wcale ze sobą nie rozmawiają) trzeba sie nauczyc z nimi sobie radzic. Z tym, że gniew nie jest czymś złym. nie wolno bac sie swoich emocji, szczególnie kobiety boją się swojego gniewu (bo to nie wypada, przecież "złośc piękności szkodzi" itp ). wg mnie nie należy unikac otwartych konfrontacji i jasno mówic swoje zdanie. należy też wysłuchac drugiej strony co ma do powiedzenia i znaleźc kompromis. Re: konflikty - Kasumi - 28 Lut 2009 a wiesz et, że ja mam chyba coś takiego... Boje się konfliktów, tych w realu ale również tych w necie. Co śmieszniejsze to ja wbrew temu jestem osobą kłótliwą bardzo i pewnie gdyby nie moje zakompleksienia to kłóciłabym sie zajadle z kim popadnie xDD Kiedyś, dawno temu nic takiego nie było, mogłam sie spokojnie kłócić np. z kimś z klasy i wcale nie bałam się takiej konfrontacji. To gdzieś w gimnazjum się zaczęło, że zaczęłam unikać kłótni. W necie np. też staram się unikać kłótni, ale czasem "trzeba" i wówczas ja jedna tylko wiem ile mnie to nerwów kosztuje, jak wchodze np. na forum na którym ma miejsce ta kłótnia to serce wali mi jak szalone... aha i powinnam dodac jeszcze, że myśle o tym cały dzień, zastanawiając się nerwowo co mi mój 'przeciwnik' odpisze... Heh ja kiedyś na jednym forum (mojego miasta dodam) napisałam jeden "zaczepny" powiedzmy post... i wiecie, że potem nie byłam w stanie wejść tam i zobaczyć odpowiedzi... dopiero po pół roku czy dłużej odważyłam się tam wejść - a co za tym idzie? ze ja przez te pół roku o tym zdarzeniu myślałam, że nie zapomniałam o tym, a dalej mnie męczyło Chore to jest. Teraz pytanie czego ja tak właściwie się boje? Zabrzmi to durnowato ale chyba tego, że zostanę zwyzywana... X_X Chociaż to może być przez net, gdzie nikt mnie nie widzi i nie wie kim jestem, a i tak robi to na mnie wrażenie bo ja potem będe długo o tym myśleć i się dręczyć, że ktoś tam powiedział do mnie tak a tak >_> Dyskutować na jakiś temat moge, tylko boje się takich sytuacji, gdzie druga strona używa argumentów pokroju "głupia jestes", po prostu wiem, że takie teksty (mocniejsze dodajmy, to był tylko model) sprawiają, że nie wiem co odpowiedzieć, że jest mi tylko i wyłącznie głupio i mam chęć się schować (nie na każde słowa tak reaguje ale już nie będe wchodzić w szczególy), więc to właściwie oczywiste, że unikam takich starć bo wiem, że nie dam rady odeprzeć takiego ataku. Co prawda opisałam tak bardziej tylko jeden rodzaj konfliktu a mogą być inne, ale ten właśnie mnie najbardziej dręczy. p.s. dodam, że z rodzinka nie mam tego problemu, kłócimy sie często i bez przeszkód... na rodzinie to jednak zawsze mozna polegac Re: konflikty - Rock 89 - 28 Lut 2009 Ja chyba przez fobię i ewentualne poczucie słabości, atakuję. Bo tak to jest, że jak się czujesz słaby, to musisz pokazać, że jesteś silny. I agresja to "dobry" sposób. Bo łatwy, ale pokazuje właśnie słabość, obnaża wady. Wiele tego co wkurza można odebrać za żart, śmiać się. I wtedy każdy dostrzega w nas siłę. To jednak nie jest zawsze możliwe, czasem aż nie ma na to siły... ale starać się trzeba, innego wyjścia nie ma. A ja tak właśnie robię, że za często chyba atakuję, zamiast walnąć śmiechem. Ale bronić swoich racji to ja umiem. Re: konflikty - fragile - 28 Lut 2009 Ja jestem uwazana za osobe bezkonfliktowa, naprawde nie pamietam, zebym kiedy moglam sie z kims poklocic albo sprawic, ze ktos sie poczul zle. Tylko, ze ja niestety boje sie konfliktow, nie umiem stawiac na swoim, ale nauczylam sie mowic swoje zdanie, spokojnie, nie prowokujac nikogo. Dusze w sobie emocje, potem jestem na siebie zla, ze nie umiem sie odezwac jak trzeba, tylko w myslach wygrazam osobie co mi zaszkodzila. I zdaza sie, ze bliscy musza znosic moje humory, bo w czas sie nie odezwalam. Jeszcze duzo musze sie nauczyc jesli chodzi o relacje miedzyludzkie. Re: konflikty - Rumbajło - 28 Lut 2009 ja praktykuję niemy sprzeciw i milczący protest, a moją ulubioną formą demonstrowania niezadowolenia jest marsz milczenia Re: konflikty - shade - 01 Mar 2009 jeżeli się z kimś nie zgadzam, to wolę po prostu zamknąć dziób, po co psuć atmosferę? wiem, że nie jest to dobre rozwiązanie i że złe emocje kumulują się we mnie, ale nic nie poradzę, inaczej nie potrafię. Re: konflikty - et - 01 Mar 2009 Re: konflikty - ramirez - 01 Mar 2009 Staram się unikać konfliktów albo rozwiązywać je drogą rzeczowej rozmowy. Ale nie zawsze jest to możliwe, z pewnymi ludźmi po prostu nie da się dojść do porozumienia w ten sposób. Miałem np. ostrą kłótnię z człowiekiem od którego wynajmowałem mieszkanie, a poszło oczywiście o kasę. Niektórzy ludzie są tak wredni (jak np. mój obecny szef ), że nie ma co się z nimi patyczkować zbytnio ani bawić bycie grzecznym za wszelką cenę. A jak się poddasz i nie odpyskujesz, to Cię zniszczą. Re: konflikty - Sugar - 01 Mar 2009 shade napisał(a):jeżeli się z kimś nie zgadzam, to wolę po prostu zamknąć dziób, po co psuć atmosferę? wtedy ludzie z góry uznają, że skoro sie nie wypowiadasz to na pewno jesteś po ich stronie. tylko czekac na taką sytuację, kiedy ktoś będzie coś mówił i zwróci się do Ciebie: - Prawda, M? Uważasz tak samo przecież. Re: konflikty - shade - 01 Mar 2009 takie sytuacje też się zdarzały. jeśli już komuś tak strasznie zależy, żeby znać moje zdanie, to po prostu je wyrażam. ale na ogół nie mam w zwyczaju przekonywania ludzi do swoich racji, to do niczego nie prowadzi. do tego jeszcze modne ostatnio teksty typu "szanuję Cię, ale mam odmienne zdanie", i tym podobne pierdoły.. to jest sztuczne i na niby. Re: konflikty - Sosen - 01 Mar 2009 Jestem bezkonfliktowy. Raczej z przymusu niż z własnej woli. Po prostu nie umiem walczyć o swoje, wolę zamilknąć. Chociaż ostatnimi czasy jestem w drugą stronę, wszędzie widzę jakąś swoją szkodę i denerwuje się na zapas. Re: konflikty - Nitka - 01 Mar 2009 No, kiedyś wogóle dzioba nie otwierałam, jak mi się coś nie podobało, a teraz po prostu mówię w prost... I strasznie nie lubię, jak ktoś narzuca mi swoje zdanie itd. mam na to alergię. Nienawidze takiego czegoś. Ogólnie bardzo emocjonalnie podchodze do wszystkiego i strasznie dużo nerwów mnie to kosztuje, aha w domu to mam codziennie konflikty i czasem na prawdę już dla spokoju zamykam dziób, ale nie potrafię tak długo... Re: konflikty - Zwjeszak - 01 Mar 2009 też jestem wybitnie bezkonfliktowy Re: konflikty - Nanami - 08 Mar 2009 . Re: konflikty - alves - 08 Mar 2009 Tez raczej unikam konfliktów ale nie kiedy trzeba powiedziec cos komuś Re: konflikty - krys840 - 20 Mar 2009 Konflikt intrapersonalny, konflikt motywacyjny (łac. conflictus - zdarzenie) - wewnętrzny stan sprzeczności pragnień, przekonań i wartości jednostki. Konflikt wewnętrzny jest kluczowym pojęciem kilku teorii psychologicznych: teorii nerwic w psychoanalizie [/b]teorii dysonansu poznawczego teorii dezintegracji pozytywnej stworzonej przez Kazimierza Dąbrowskiego, wg którego „ Konflikty wewnętrzne są zasadniczym elementem pozytywnym w tworzeniu hierarchii wartości, w tworzeniu wielopoziomowego psychicznego środowiska wewnętrznego oraz w budowie konkretnego ideału indywidualnego i społecznego. Dlatego jesteśmy zdania, że jednostka nie może realizować zdrowia psychicznego, w sensie zdrowia rozwijającego się bez udziału takich konfliktów. Z tego tez względu jednostki z konfliktami wewnętrznymi, z pewnej mierze również zewnętrznymi związanymi z pierwszymi i im podporządkowanymi będziemy podejrzewać o zdrowie psychiczne, a jednostki nie przejawiające takich konfliktów o upośledzenie uczuciowe (psychopatię), o upośledzenie umysłowe. Procesy konfliktowe są konstruktywne i destrukcyjne. "Bądź pozytywnym wojwnikiem, kiedy na ringu zostajesz sam(...)" T- Love Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje... Komuż rozwalić zapałkę na głowie? - Ciągle złe mi się sni... Długo można by rozważać na temat konfliktów interpersonalnych, które przekładają się na na nasze wewnętrzne stany napięć... Bynajmniej nie tylko w moim wypadku wszelkie konflikty międzyludzkie kumulowały się we mnie od wczesnego dzieciństwa. Nie jest to, uważam, anormalne, kiedy dojrzewający człowiek obciążany wymaganiami, kształtuje sobie wyobrażenia na temat rzeczywistości, mające go przygotować do samodzielnego życia. Wpływy rodziców zapewne należałoby z biegiem czasu wyważać, ale niestety w naszym wypadku przytłoczeni rodzice stawiając nam nieżyciowe wymagania - nie rozumieją, że ich wyobrażenia są jedynie wskazówką dla pokolenia mającego zająć ich miejsce. Pokolenia, które miałoby się ostać... Próbuję się zastanawiać, co się dzieje, kiedy jestem nadto przytłoczony wymaganiami. Do międzyludzkich konfliktów dochodzi wówczas, kiedy strony konfrontacji zaznaczając zakres własnych możliwości, poprzestają na ograniczeniu się jedynie do manifestacji własnej niezależności, mającej wynikać tylko i wyłacznie z postawionego postulatu. Skąd miałbym czerpać wiedzę na temat słuszności prezentowanych roszczeń? Mi też się należy jakieś minimum pozwalajace efektywnie działać albo też powinienem uzyskać tyle swobody, by móc się bezpiecznie czegokolwiek podjąć... Nie będę przecież stale brnął w niepoznane... Konflikty interpersonalne są nieodłącznym procesem kształtowanych więzi międzyludzkich, których trwałość wpływa zapewne na procesy integracyjne, na procesy scalania jednostek w grupy i na jednoczenie sił we wspólnocie, która daje odczucie bezpieczeństwa i pomyślności. Konflikty przybierają też zapewne w grupach kształt konfronatacji, natomiast kiedy przestają być normowane zasadami etyki, wtedy przybierają masową i destrukcyjną formę niezrozumiałych motywów działania... Konflikty są jak krew, w której się zradzamy, są prochem, solą ziemi. Zastanawiacie się przecież, czym są interpersonalne konflikty, które ukierunkowują nasze działania, formuują nasze motywy przewodnie, zradzają pobudki, które zaś formują, nadają ciągłości naszemu istnieniu, poprzez zradzane na co dzień tchnienie. Wyważane emocje przydają nam chwały, bo za sprawą woli Bożej dzieje się. Życie się toczy, kiedy interpersonalne konflikty rzutują na stan naszej wewnętrznej równowagi. Amen. Zradza się zatem konflikt, jakieś nieporozumienie. Wow, uu, aa! Będzie gorąco... Z jakiegoś powodu mamy do czynienia z jakąś bliżej nieokreśloną barierą w komunikacji, ponieważ zapewne nie mamy w zwyczaju personifikować swoich niewyważanych brakiem długoterminowej dyscypliny emocji i utożsamiać ich z przysłowiową osobą trzecią albo też ujmując to jeszcze inaczej: przekładać ich na rozmówcę - tak, że nigdy, przenigdy nie leje się krew, kiedy postronne strony potrafią zawierać konieczne w celach bytowych kompromisy, oparte na racjonalnych wymaganiach z obu stron... Ustępstwem jest poświęcenie się jednej ze stron w większym stopniu, więc emocje zapewne są normalnym procesem kształtującym kompromis. Kompromis jak sól ziemi, która dobyta jest esencją bytu, jaką zawsze pozostaje praworządne pojednanie i wyważane codziennie konflikty. Kształt uformowanego kompromisu sprawia, że możemy cieszyć się ciszą radosnego współistnienia, a nie chaosem doczesności. Dlatego też trwając w nim, trwamy w harmonii , a nie w stanie beznadziei, braku perspektyw, niecierpliwości i tłamszonych pragnień potęgujących kolejne konflikty... Kompromis na drodze ku poznaniu ludzkich spraw, w praworządnym zjednywaniu, pojednywaniu się, w chwale porozumienia się z tymi, którzy kiedyś trwale ustąpili... WULGARYZMY - ot Twoje wyrazy kompromisu. kadabra napisał(a):;]A tak ogólnie pomijając wszystkie ciekawe i inspirujące teorie na temat niezależności to zwyczajnie mój brak samodzielności wynika tylko z braku pewności siebie w każdej dziedzinie życia. Z ogromnego lęku przed otoczeniem i jego surowa oceną Ogromny lęk przed otoczeniem i jego surową krytyką skąd pochodzi zatem? Gdzie ma swoje źródło? Zadaję pytanie o początek wyobrażenia na ten temat niespełnionych oczekiwań wobec wszystkich tych, którzy mniej niż my - ludzie mający poczucie zaszczucia, skłonni są do wyważania konfliktów, bo może jest tak, że chorobliwa nieśmiałość bierze się z nieumiejętności wyważenia raz tylko jeden silnie wytrąconego z równowagi stanu emocjonalnego. Stąd wynikałby początek zafałszowanego światopoglądu opartego na poczuciu: nie spełnię oczekiwań, chociaż moje zaangażowanie w ogrom ludzkich spraw jest zwykle zdecydowanie większe od innych. Twierdzę tak dlatego, bo objawy zaszczucia muszą mieć zweryfikowalne źródło. Wystarczy na przykład, że w szokle nie kpiłem z kogoś, bo stosuję się do zasady: nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe - są jednak tacy, którzy notorycznie łamiąc tę uniwersalną zasadę, świętują na co dzień pomyślność w samodzielnym życiu. zdesperowanafobiczka napisał(a):No tak domyslam sie ze wiele osob tutaj mnie zrozumie ale nie jest to Kochani zbyt pocieszajace bo tak naprawde najlepiej jakbysmy to g"""" jakos pokonali tylko jak...caly czas szukam sposobu...leki,praca nad postawa...nie mozna tego tak zostawic przeciez. Wiem, ze nie ma na to jednego lekarstwa ale trzeba to skonczyc, bo to prowadzi do zguby, najgorsze sa wachania nastroju, przynajmniej w moim przypadku. czasami mam sile, czasami jestem wypalona kompletnie. Nie wiem ale w moim przypadku wiaze sie to z nadmierna wrazliwoscia, ogolnie. Taki typ charakteru to napewno duzy fundament dla takich chorob Raczej posiadasz taki typ osobowości, zedesperowana fobiczko; tak jak z resztą pozostali przejawiający konflity osobowości, które tak niezwykle utrudniają nam funkcjonowanie w społeczeństwie, które ponoć jest najzupełniej zdrowe. Moim zdaniem ono jest trwale wykolejone: - przemysł zbrojeniowy - przemysł (bynajmniej nie dewocjonali) - - przemysł prezerwatyw Potrzebna byłaby propaganda na temat tego, jak bardzo oddaleni jesteśmy od prawidłowej drogi rozwoju. Tak byśmy wiedząc, że choć czasem zupełnie bezwiednie jesteśmy odcięci od wpływów nieporadnych i przytłoczonych niueszczęściami minionych pokoleń ludzi, to możemy jednak wyważyć emocje nadmiernie nas obciążające. W rezultacie będziemy trwać w zdrowej wspólnocie, która wynikając z istoty ludzkiej natury, jest jedynym rozsądnym azylem na wszelkie fobie, a jej trwałość wyjściem z dzisiejszego impasu uniemożliwiającego nam pojednanie. Problem objawia się poczuciem zaszczucia przez niewyważane w praworządny sposób emocje i wymuszane ustępstwa... Dziś już mimowolnie próbujemy się wydostać się spod pęt niewiernych! To jedyna dla nas droga na skorzystanie z wspólnego dorodku cywilizacyjnego oraz zajęcia miejsca po tych, którzy się dziś się samookaleczają... Cierpiący, łaknący, spragnieni należałoby dotrzeć do źródła interpersonalnych konfliktów. Co bowiem wspólnego ma z konfliktami pewność siebie, bo wydaje mi się, że chodzi raczej o pewność swego... O rację bytu przecież. Należałoby zapewne na bieżąco analizować sytuację ma świecie, ażeby mieć jakiś wgląd duszę ludzką, mieć wyobrażenie na temat psychologii sytuacji, bo nie my sami decydujemy o naszej kondycji psychofizycznej. O naszych snach decydują inni. Moje zmory, majaki, zwidy, duchy, chimery, natręctwa, wizje, głosy, przeczucia i jakieś dziwne skłonności do interpretacji rzeczywistości na podstawie swoich subiektywnych odczuć są wynikiem natłoku spraw. Wojna, święta wojna, o rację, o godność ludzką i ocalenie. Konflikty interpersonalne biorą się z barier w komunikacji, a to oznacza, że nie wywiązujemy się z swoich codziennych obowiązków w należyty sposób. Kto jest w większym lub mniejszym stopniu odpowiedzialny za brak porozumienia. Żal ogarnia mnie, kiedy trzeba uświadamiać drugiemu człowiekowi, że jesteśmy społeczną istotą, bo kiedy próbuję nawiązać dialog, współpracę, a nie uzyskuję aprobaty, wówczas rodzi się we mnie gniew, frustracja, desperacja. Jak mam do Ciebie dotrzeć, że pozostanę sobą pomimo wszystko? Nie jestem w stanie w krótszej perspektywie czasu wyważyć nasze niedopowiedzenia, bo jest ich zbyt wiele, dlatego przemija czas, ale nas już nie zbliża... Wprawdzie zawsze byłem typem osobowości, która przyjmowała więcej boźców z otoczenia, bo zapewne byłem tak naturalnie uwarunkowany, to jednak staję na baczność, kiedy podejmując próbę stabilizacji więzi międzyludzkich, napotykam się na wyrazy dezaprobaty i zostaję odcięty od społeczności... Wrócę i znajdę sposób, żeby do Ciebie dotrzeć, tylko że Ty już się nie ostaniesz... Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam? Luke napisał(a):Sugar Sweet napisał(a):byc moze Ciebie Luke tez dopadnie bunt Może mamusia się nie zastanawiała zbytnio nad tem, jak się młodzi dzisiaj bawią i nie chce wiedzieć, że tylko żyjąc ostrożnie i w cnotach, można uniknąć sytuacji takich jak utrata kontroli nad kierownicą, podczas prowadzenia pojazdu i bym swym kalectwem nie doprowadził do tragedii rodzinnej oraz nie zweryfikował na potrzeby ludzi lękliwych, że miałem co najwyżej przeciętnej jakości geny... Moje okaleczone pociechy będą mi o tym przypominać albo mnie zaszczuwać... Ogólnie rzecz biorąc, będę jak patafian chodząc z gumą balonową, skakał z mamą, tatą i soistrzyczką po drzewach... Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam? GNIEW! windom erle napisał(a):mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. Nie mówię tu o egzaminach itd. tutaj stres jest absolutnie normalną sprawą, ale chodzi mi o jakieś pierdoły, typu: zakupy, spotkanie towarzyski czy impreza. Ja zawsze w myślach wyobrażam sobie tysiąc scenariuszy jak się potoczy dana sytuacja, często nawet dochodzę do jakiś totalnie nieracjonalnych wizji.Nakręcam się. Jeśli czeka mnie spotkanie z jakaś osobą, wyobrażam sobie rozmowę i poruszane tematy. Zawsze jednak jest tak że dana sytuacja wygląda zupełnie inaczej. 8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? 10 On odpowiedział:Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się 11 Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? 12 Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. 13 Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. 15 Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. 16 Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. Bali gra mama bat mili bam? Ok. Lecimy, lecimy - nie śpimy! Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Jak więc dochodzi do interpersonalnych konfliktów? Co jest ich owocem? Dogłębnie rozpatrując problem należałoby postawić tezę, że konfliktów nigdy tak do końca nie można rozwiązać. Bez nich traci smak ziemia... Jak od pradawnych czasów personifikuje się konflikt, który przybiera niezrozumiałą formę? Ludzie nie są nigdy całkowicie zgodni, ponieważ porozumienie nawiązuje się wyniku konfrontacji sił, które nie są często zbieżne na drodze zawieranych ustępstw tzn., że nie możemy się w danym czasie dogadać, bo kompromis jest sprzecznym zjawiskiem jeśli chodzi równowagę podziałów, obowiązków itd. Długoterminowe porozumienie jest zwykle z jakichś powodów nietrwałe. Stąd też zradzają się konflikty, kiedy nie potrafimy zweryfikować własnych możliwości, ponieważ nie mamy ku temu sprzyjających okoliczności. Wówczas poprzestajemy w stanie mobilizacji, dzięki któremu za pośrednictwem odpowiedniej komunikacji staramy się wyważać emocje, by osiągać pomyślność we wspólnej realizacji pomysłów. Przynajmniej w teorii... Kształt długoterminowego porozumienia należałoby nieustannie weryfikować, bo zgoda ma raczej symboliczny kształt. Jedność. Od tego jak weryfikujemy nasze poglądy zależy forma, jakość naszych więzi, a co za tym idzie: sposób weryfikacji pozwala na pomyślną współpracę bądź przyczynia się do rozłamu. Kształt naszych codziennych relacji jest zapewne przejrzysty, bo jest jak jedna wielka idea, ale czy jej realizacja nie odbiega od czyichś możliwości? Czas zakończyć personifikować idee, a zacząć je definiować. Bo gdzie są owoce współpracy, kiedy czujemy się zaszczuwani? Gdzie jest Bóg, kiedy gubimy przejrzystość myśli? Sporne przyjmujemy wówczas stanowiska, a niepomyślność rzutuje na zradzane w bólach kolejne konflikty... NIE POKAZUJ PASJI DZIECIOM, bo to istna rozkosz zmysłów. Gniew to stłamszone pobudki, które przeradzają się w pasję, będącą wypadkową namiętności, pożądania, żądzy, podniecenia, ekstazy, euforii. Tak stłamszona, a radosna część życia może oznaczać u kresu takich cierpień ukierunkowane działanie i dążenie do wyzwolenia spod jarzma niemożności realizacji fundamentalnych pragnień, będących w części podstawą egzystencji. A gniew charakteryzuje się czytelnością intencji, jednomyślnością, spójnością w działaniu, mocą, siłą, niezależnością, wolnością, determinacją, konsekwencją oraz bezwzględną p o m y ś l n o ś c i ą, przez wzgląd na p r z e j a w i a j ą c ą się wolę samego Boga. (nadzieja, która jest zwykle zielona, nie chce widzieć ogromu dzieła, kiedy wola zaczyna przewyższać zamiary ludzkie . . . ) Proces obumierania i wychodzenia z ciała - część bolesna. Wyniesienie poza ograniczoną cielesność, poza ramy życia - zależności, ograniczenia, układy, i dotknięcie nieba, badanie jego wyroków - ukojenie i spełnienie po powstaniu zmartwych, czyli część chwalebna. Weryfikowanie możliwości w wierze niosącej nadzieję na s u k c e s - owoc, przejaw miłości bądź miłosierdzia, kiedy mowa jest o sprawiedliwości. Wiara, cierpienie, pasja niosą nadzieję. Nadzieją są przejawy miłosierdzia, które utrwalają w wierze, czyli w drodze ku poznaniu. Wytrwałość piastowanej wiary świadczy o męstwie. Rzeczowe argumenty takie jak znaki, czyny, dzieła są przejawami miłosierdzia, które pomagają dotrzeć do kształtu prawdy, a zatem zdobyć wiedzę konieczną, by trwać. Nadzieja jest w części wiedzą, ale zaciera się jej sens, gdy nie może być uzupełniona stałą weryfikacją jej praktycznej użyteczności. Dlatego trzeba ją stale i wciąż na nowo piastować. Wiara, nadzieja, miłość. Praca, owoc, zapał. Cierpienie, pasja, miłosierdzie. Światłem są wszystkie trzy tajemnice poznania prawdy scalone w jeden ostateczny i czytelny przekaz. Jeden przekaz, jedna nadzieja, jedna pasja, jedna namiętność, bo miłosierdziem jest piękno sprawiedliwych wyroków, tych samych prawd dla wszystkich. Jednej woli objawianej z mocą w chwale zasłużonych na radosną część życia - ostatni etap weryfikacji prawdy. Cieszy t r i u m f, czy pozostaje niedosyt? . . . SPÓJRZ, JAK SŁODKO MI UMIERAĆ! Lepiej płaczcie nad sobą wykolejeńcy! Oto łapacz snów i koszmarów powijakach - łapacz konfliktów intra i inter, światło na demony . . . Urządźmy łapankę! Re: konflikty - atena666 - 03 Sie 2009 Po za domem chociaż i tam nie zawsze ,to nie potrafię walczyć o swoje zawsze to inni górują ja siedzę cicho czy mi sie to podoba czy nie , zawsze można mnie zrobić na szaro ale to wina mojego podejscia wole się sama skrzywdzić niż by z mojej winy krzywda przykrość miała spotkać kogoś innego , dlatego zawsze ulegam prośba namowa innych. czy mi sie one podobają czy nie i wiem że z ich spełnieniem będę miała ogromne trudnosci przez moją fobie to i tak sie nie sprzeciwiam , a nawet jeśli odmówię ale ten ktoś powtórzy swą prośbę to już za kolejnym razem nie potrafię bo wtedy mi sie wydaje że skoro to robi kolejny raz to mu na tym zależy więc by np. nie zrobić przykrości i nie wyjść na egoistkie zgadzam sie ale czasem i bywa tak że decyzje podejmowane przez innych są nie sprawiedliwe i krzywdzące dla mnie i doskonale wiem o tym pozwalam na to nie sprzeciwiam sie jestem po prostu mięczakiem nie potrafiącym sie postawić i powiedzieć swojego zdania(każdy winny sie tłumaczy )i czy na to zasłużyłam czy nie pozwalam na to by np. wina spadła na mnie Cytat:Anthony de Mello : Re: konflikty - ZgarbionyFred - 03 Sie 2009 Jestem cholernie bezkonfliktowy i nie potrafię walczyć. Zapewne wynika to z braku niezwykle przydatnej w życiu umiejętności - asertywności. Re: konflikty - stap!inesekend - 13 Sie 2009 nie lubie klotni, po prostu generalnie lubie pokoj, peace i tak dalej. wtedy staram sie byc spokojny i w miare rzeczowy, ale czasem to w duchu mialbym ochote rozszarpac i walnac w glowe bejsbolem. a do niektorych nie dochodza zadne argumenty niestety. z rzadka zdarza mi sie wybuchac. co do asertywnosci to faktycznie nieswojo sie czuje np. slyszac gdzies ludzi ktorzy bez zadnych wyrzutow sumienia mowia nie. mysle, ze po czesci moj perfekcjonizm tu sie odzywa. RE: konflikty - paranormal987 - 02 Lis 2017 W realu boję się wszelakich kłótni jak ognia, to jedna z moich największych zmor lękowych i unikam wchodzenia w jakikolwiek konflikt. Jestem uważany za osobę całkowicie bezkonfliktową. |