PhobiaSocialis.pl
Problem natury religijnej a fobia - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Problem natury religijnej a fobia (/thread-259.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Problem natury religijnej a fobia - Śnieżynka - 25 Gru 2007

Nie trzeba mieć bierzmowania żeby brać ślub w kościele. Są możliwe śluby kościelne kiedy to jedna osoba jest wierząca a druga nie, wtedy o ile pamiętam niewierzący musi się jednak zobowiązać do umożliwienia wychowania dziecka w wierze czy jakoś tak.


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 25 Gru 2007

Śnieżynka ma rację, niewierzący może wziąć ślub kościelny, ale mało kto o tym wie, z wiadomych względów... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Zresztą co za różnica, czy ktoś ma ślub kościelny, czy cywilny, albo czy w ogóle ma ślub? Miłość nie potrzebuje jakichś sakramentów itp. rzeczy, jeśli ktoś kogoś kocha z wzajemnością, to będzie szczęśliwy żyjąc "na kocią łapę" 8)


Re: Problem natury religijnej a fobia - Użytkownik 219 - 25 Gru 2007

antyk napisał(a):Śnieżynka ma rację, niewierzący może wziąć ślub kościelny, ale mało kto o tym wie, z wiadomych względów... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Zresztą co za różnica, czy ktoś ma ślub kościelny, czy cywilny, albo czy w ogóle ma ślub? Miłość nie potrzebuje jakichś sakramentów itp. rzeczy, jeśli ktoś kogoś kocha z wzajemnością, to będzie szczęśliwy żyjąc "na kocią łapę" 8)
Wiesz Antyk, masz rację co do ideałów, ale pojawiają się niestety względy praktyczne, takie jak presja rodziny i choćby sam fakt, że ślub kościelny jest opłacalny ( po prostu rodzina wtedy więcej kasy zrzuca, niż przy ślubie cywilnym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ). Ja znam kościelne małżeństwo ateistów, którzy przeszli te całe cyrki przede wszystkim z tego powodu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: .Taka ludzka mentalność, cóż poradzić.


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 25 Gru 2007

To nie ludzka mentalność, lecz polska. Tylko w tym kraju ludzie biorą kościelne śluby, chrzczą dzieci i posyłają je do komunii oraz bierzmowania, bo "taka jest tradycja", lub właśnie z powodu presji rodziny/otoczenia :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: To nie jest normalne, bo tacy ateiści ze ślubem kościelnym będą mieli dzieci, które ochrzczą (presja rodziny), poślą do komunii (bo wszystkie dzieci idą, to niech i nasze idzie), do bierzmowania (no bo jak potem weźmie ślub kościelny?), a te dzieci, gdy dorosną, też będą miały dzieci i wszystko zacznie się od nowa... To jakiś obłęd i trzeba to w końcu przerwać, nie tylko dlatego, że nie wypada udawać wierzącego oszukując siebie i innych i robić to, co każą nam ci inni, lecz głównie po to, by wreszcie skończył się ten cały cyrk... Cyrk polityczny (z udziałem prawicy i "lewicy", którzy dogadzają kościołowi od prawie 20 lat) i kościelny (już dziś Życiński znowu psioczył z ambony na zapłodnienie in-vitro i aborcję, nawet w święta sobie nie odpuści... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:) oraz cała ta obłuda, hipokryzja, zakłamanie i nienawiść, które stają się rzeczą normalną dla każdego Polaka-katolika. Chcę żyć w kraju normalnym, gdzie nie skazuje się ludzi za obrazę "uczuć religijnych" (czymkolwiek te uczucia są, bo nie ma żadnej ich definicji...), gdzie żaden kościół nie jest faworyzowany, gdzie pieniądze idą do biednych i potrzebujących, a nie na nowe świątynie, gdzie w szkołach jest edukacja seksualna zamiast religii rzymskokatolickiej i gdzie ludzie są pokojowo nastawieni do każdego "innego", a nie straszeni przez religijnych fanatyków "zagrożeniami", które ponoć przynoszą np. homoseksualiści i niewierzący. Dlatego, choćby nie wiem co, nigdy przenigdy nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdyby mi jakaś kobieta zagroziła, że mnie rzuci (swoją drogą jeśli rzuciłaby mnie przez jakiś ślub, to dobrze, bo to by oznaczało, że tak naprawdę mnie nie kochała), żeby nie karmić kościoła, nie podtrzymywać tej głupiej tradycji bycia katolikiem z powodu "bo tak i już", dla dobra własnego i innych, by wreszcie było tu normalne demokratyczne państwo, a nie jakaś mieszanka Iranu i Meksyku...:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Użytkownik 219 - 26 Gru 2007

Miałem rzecz jasna na myśli ludzką mentalność w Polsce :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: . Nie pisałem, ze to mi odpowiada ale nie czarujmy się, że dojdzie do jakiejś odmiany, raczej ten cyrk będzie tak trwał z pokolenia na pokolenie, a co bardziej uświadomione (stosunkowo przecież nieliczne!) jednostki będą uciekać się do konformizmu,by osiągnać pewne korzyści z życia. Tutaj powstanie bardziej ogólnej tendencji, zdolnej do przerwania tego procederu, można spokojnie wsadzic miedzy bajki, głównie dlatego że ludziska po prostu nie widzą wagi problemu i uważają ten katolicki prymat za normę. Pewnie, że bardziej świadomi nie powinni sie na to godzić ale ich sprzeciw nie przyniesie wiele wiecej, poza pewnym zwycięstwem moralnym :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: . Tak wyglada ta rzeczywistość i chyba jedyną realną formą sprzeciwu jest s+:Ikony bluzgi pieprz: z tego kraju. Tyle, że mnie się nie chce, a do Iranu to nam mimo wszystko jeszcze daleko (tam trudniej byłoby Ci prowadzić tego typu dywagacje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:). Swoją drogą, skoro nie przyjmujesz absolutnie ŻADNEJ formy katolickiej hipokryzji, to dlaczego nie zostałeś jeszcze apostatą :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: .Wystarczy złożyć odpowiedni wniosek wraz ze świadectwem chrztu w swojej parafii i sprawa załatwiona (tylko trzeba znaleźć dwóch świadków, żeby nie było całkiem prosto :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ).


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 26 Gru 2007

Ja wiem, że trudno jest coś zmienić, ale warto chociaż spróbować, a nie od razu uciekać za granicę... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: A należę do kościoła dlatego, że APOSTACI SĄ LICZENI JAKO WIERNI, bo w Polsce wierny=ochrzczony, a nie, jak być powinno, wierny=członek kościoła :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Zresztą fobia też ma w tym swój udział :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Użytkownik 219 - 26 Gru 2007

Kiedyś czytałem, że należy udać się do parafii w której było się chrzczonym i tam dokonać jakichś formalności, wtedy nie jest się już zaliczanym (zdaję się, że wybranie świadectwa chrztu i wykreślenie z ksiąg parafialnych, ale głowy nie daję).

edit do poniższego:
Skoro tak to wygląda, to trzeba przyznać, że szczwanie sobie to skubańce wymyślili :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 26 Gru 2007

No tak, jesteś wykreślany z tych wszystkich ksiąg, masz unieważniony chrzest i inne sakramenty, ale w ogólnokrajowych statystykach dotyczących wiernych nadal będziesz liczony jak katolik... Nie wiem dlaczego, ale tak jest w GUS i nawet na Wikipedii tak pisze - klik (pod tymi wszystkimi danymi jest wyjaśnienie) :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Cytat:Rozpatrując powyższe statystyki pamiętać jednak należy, iż za członków poszczególnych Kościołów i związków religijnych przyjmuje się zazwyczaj osoby które w stosunek członkostwa weszły (np. poddane obrzędowi chrztu), nawet jeżeli w okresie późniejszym z niego wystąpiły. Wiarygodne dane statystyczne nie mogą więc zostać sporządzone wyłącznie na podstawie tego rodzaju deklaracji przystąpienia do danego Kościoła. Sprawia to na przykład, że podana tu liczba Polaków bez wyznania może być zaniżona, a wyznawców Kościoła rzymskokatolickiego – zawyżona.



Re: Problem natury religijnej a fobia - Funia - 26 Gru 2007

antyk napisał(a):Zresztą co za różnica(..) albo czy w ogóle ma ślub? Miłość nie potrzebuje jakichś sakramentów itp. rzeczy, jeśli ktoś kogoś kocha z wzajemnością, to będzie szczęśliwy żyjąc "na kocią łapę" 8)

Tak zwane życie na kocią łapę jest niepełne.
Opiera się trochę na zasadzie - tak kiedyś powiedziała moja koleżnaka - "Tak to jesteś, a jak Ci się niespodoba to sobie pójdziesz, a jak masz ślub to już musisz być..."
To jest brak zaufania do siebie, do drugiej osoby. Brak zaangażowania w życie drugiej osoby. Jeśli ktoś nie chce ślubu owszem niech żyje jeśli da tak rade, ale nie na zasadzie "narazie jestem, ale jak mi się nie spodoba, to sobie pójdę."
Bo cię kocham, chcę z Tobą żyć, dzielić resztę życia.
I nikt nikomu nie broni spotykania się wcześniej przed ślubem. Można zamieszkać razem, sprawdzić się. Nikt nie musi brać ślubu po miesiącu od spotkania...

antyk napisał(a):Dlatego, choćby nie wiem co, nigdy przenigdy nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdyby mi jakaś kobieta zagroziła, że mnie rzuci (swoją drogą jeśli rzuciłaby mnie przez jakiś ślub, to dobrze, bo to by oznaczało, że tak naprawdę mnie nie kochała)

Może i nie musi Ci grozić, a co jeśli trafi ci sie ktoś głęboko wierzący, kto będzie chciał ślubu kościelnego? Poprostu to będzie osoba na której będzie na tym zależało, będzie marzyła o slubie...


antyk napisał(a):No tak, jesteś wykreślany z tych wszystkich ksiąg, masz unieważniony chrzest i inne sakramenty, ale w ogólnokrajowych statystykach dotyczących wiernych nadal będziesz liczony jak katolik... Nie wiem dlaczego, ale tak jest w GUS i nawet na Wikipedii tak pisze - klik (pod tymi wszystkimi danymi jest wyjaśnienie) :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

No i co z tego, przecież już się wypiszesz, już nie jesteś i nie będziesz... w czym problem?


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 27 Gru 2007

Zaufanie do swojej miłości można wyrażać na wiele innych sposobów. Ślub, moim zdaniem, to tylko czysta formalność, to tradycja i coś, co "należy" zrobić, bo co powiedzą rodzina oraz sąsiedzi, itp. Chyba mało kto patrzy na to z takiej perspektywy, jak Ty :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ja, jako ateista, nie zamierzam brać ślubu kościelnego, bo to byłoby nie na miejscu, jeśli już, to w ostateczności mogę wziąć cywilny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: I wiesz co? Takich, co się pobierają po miesiącu znajomości jest z każdym rokiem coraz więcej, bo z każdym rokiem przybywa spraw rozwodowych... Ja nie wiem, ludziom już odbija z tymi ślubami :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Nie zwiążę sie z kimś głęboko wierzącym, zresztą wątpię czy z kimkolwiek... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

A co do tego wypisania się z kościoła, to już pisałem, że nie chcę zawyżać statystyk, a w obecnej chwili po dokonaniu apostazji nadal straszyłbym w nich jako wierny. A i być może za parę lat, gdyby nasz kochany rząd się zmienił na jakiś totalnie żydo-masoński i wprowadził podatek kościelny, mogłoby się okazać, że wszyscy apostaci muszą go płacić, bo... nadal są wiernymi :Stan - Niezadowolony - W szoku: Chociaż wtedy urzędnicy zapewne sprawdzaliby kościelne spisy i na ich podstawie liczyli wiernych, to mimo wszystko dobrze wiemy, jak to jest w tym kraju nad Wisłą, tu już nie takie cuda się działy...


Re: Problem natury religijnej a fobia - Użytkownik 219 - 27 Gru 2007

Antyk napisał(a):Chyba mało kto patrzy na to z takiej perspektywy, jak Ty :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Z tego co widzę wynika, że właśnie wielu tak patrzy na tę sprawę. Tak się składa, że przyrzeczenie sobie wierności przed takim panem w sukience, ma dla nich znaczenie większe niż przyrzecznie sobie w urzedzie, czy w ogóle bez świadków. Być może istnieje logiczne wyjaśnienie tego zjawiska: możliwe, że ten naród nie potrafi się wzajemnie darzyć miłością i potrzebuje kogoś, uznawanego za "autorytet", by ich uchronił sakramentem od niewierności :Stan - Uśmiecha się - LOL: .


Re: Problem natury religijnej a fobia - Gość - 27 Gru 2007

Może i tak, ja nigdy się nie znałem na ludziach... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Lilith - 29 Gru 2007

Jako dziecko wychowano mnie na katoliczkę, ale kiedy dorosłam ta wiara przestała mi odpowiadać. Jestem poganką w pełnym tego słowa znaczeniu i jest mi z tym dobrze.


Re: Problem natury religijnej a fobia - Samantha - 02 Sty 2008

mnie też wychowano za pomocą katolicyzmu, w wieku 17 lat ostatecznie przestałam wierzyć... obecnie od (mogę się mylić, ale wydaje mi się, że) 2,5 roku, zgadzam się w pełni z naukami buddyzmu, chociaż nie praktykuję i nie mam tego w planach na przyszłość...

czasem jednak miewam momenty, w których chrześcijaństwo oraz islam pociągają mnie do tego stopnia, że chciałabym praktykować którąś z tych dwóch religii... na pewno w obecnej sytuacji kosztowałoby mnie to poczucie wstydu, inności, konieczność uczęszczania w miejsca publiczne kultu wiązałaby się ze stresem... generalnie jednak pozostaję przy buddyzmie, ponieważ mój umysł zgadza się z nim właśnie...

z sytuacji między religią a fobią (wrażliwością) nie zapomnę nigdy okresu pierwszej komunii, kiedy ksiądz testował publicznie znajomość katechizmu, a ja się pomyliłam, kiedy spytał mnie o jedną rzecz, chociaż tak naprawdę umiałam wszystko, a tylko przez fobię język powiedział nie to, co powinien... wtedy moja matka dała mi kuksańca słownego, swój wyraz niezadowolenia na uboczu, dotknęło mnie to bardzo, bo to był niesprawiedliwy osąd, przecież tak naprawdę umiałam lepiej, niż wiele dzieci obok mnie, a może nawet najlepiej z nich wszystkich...


Re: Problem natury religijnej a fobia - Maren. - 20 Sty 2008

(...)


Re: Problem natury religijnej a fobia - LostSoul - 21 Sty 2008

antyk napisał(a):To nie ludzka mentalność, lecz polska. Tylko w tym kraju ludzie biorą kościelne śluby, chrzczą dzieci i posyłają je do komunii oraz bierzmowania, bo "taka jest tradycja", lub właśnie z powodu presji rodziny/otoczenia :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: To nie jest normalne, bo tacy ateiści ze ślubem kościelnym będą mieli dzieci, które ochrzczą (presja rodziny), poślą do komunii (bo wszystkie dzieci idą, to niech i nasze idzie), do bierzmowania (no bo jak potem weźmie ślub kościelny?), a te dzieci, gdy dorosną, też będą miały dzieci i wszystko zacznie się od nowa... To jakiś obłęd i trzeba to w końcu przerwać, nie tylko dlatego, że nie wypada udawać wierzącego oszukując siebie i innych i robić to, co każą nam ci inni, lecz głównie po to, by wreszcie skończył się ten cały cyrk... Cyrk polityczny (z udziałem prawicy i "lewicy", którzy dogadzają kościołowi od prawie 20 lat) i kościelny (już dziś Życiński znowu psioczył z ambony na zapłodnienie in-vitro i aborcję, nawet w święta sobie nie odpuści... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:) oraz cała ta obłuda, hipokryzja, zakłamanie i nienawiść, które stają się rzeczą normalną dla każdego Polaka-katolika. Chcę żyć w kraju normalnym, gdzie nie skazuje się ludzi za obrazę "uczuć religijnych" (czymkolwiek te uczucia są, bo nie ma żadnej ich definicji...), gdzie żaden kościół nie jest faworyzowany, gdzie pieniądze idą do biednych i potrzebujących, a nie na nowe świątynie, gdzie w szkołach jest edukacja seksualna zamiast religii rzymskokatolickiej i gdzie ludzie są pokojowo nastawieni do każdego "innego", a nie straszeni przez religijnych fanatyków "zagrożeniami", które ponoć przynoszą np. homoseksualiści i niewierzący. Dlatego, choćby nie wiem co, nigdy przenigdy nie wezmę ślubu kościelnego, nawet gdyby mi jakaś kobieta zagroziła, że mnie rzuci (swoją drogą jeśli rzuciłaby mnie przez jakiś ślub, to dobrze, bo to by oznaczało, że tak naprawdę mnie nie kochała), żeby nie karmić kościoła, nie podtrzymywać tej głupiej tradycji bycia katolikiem z powodu "bo tak i już", dla dobra własnego i innych, by wreszcie było tu normalne demokratyczne państwo, a nie jakaś mieszanka Iranu i Meksyku...:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Popieram!!! :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się:


Jak jest u Was ze spowiedzią, innymi sakramentami. kościołem - Aluszru civis - 14 Maj 2008

Jestem wyznania katolickiego i w głębi duszy uważam że żadna moja spowiedż nie była szczera z powodu mojego własnego lęku i strachu którym obdarza mnie hojnie fobia. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Przyjmowanie Komunii w moim małym kościółku to nie lada problem( głowa do dołu, kłopoty z chodzeniem) wyglądam na niezdarę, a ludziska nie4 rozumieją :Stan - Niezadowolony - Płacze: :Stan - Niezadowolony - Płacze:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Aluszru civis - 14 Maj 2008

przyjmowanie komunii to dla mnie tragizm:Stan - Uśmiecha się: spowiedz też


Re: Problem natury religijnej a fobia - Sugar - 14 Maj 2008

He. a ja nie chodzę do kościoła, nie przyjmuję komunii musiałabym się za to w piekle smażyc przecież, bo to świętokradztwo. A dlatego, że do spowiedzi też nie chodzę. I co? Pójdę do piekła, ała....! będę się smażyc w ogniu piekielnym! och nie! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Samantha - 14 Maj 2008

i tak i tak będziesz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Zwjeszak - 14 Maj 2008

Wszyscy będą. Kościół katolicki to nuda, nuda nuda nuda


Re: Problem natury religijnej a fobia - Sugar - 14 Maj 2008

E, tam zaraz nuda :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Biblia jest ciekawa. Szczególnie, że jest tam kod Biblii. Który ostrzega przed zagładą nuklearną. Niektórzy twierdzą, że to dowód na istnienie Boga. Ale prawda może się okazac o wiele bardziej skomplikowana :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Samantha - 14 Maj 2008

heh, to już ciekawsze są o wiele hinduskie Wedy, w których zakodowany jest opis konstrukcji wszechświata i nie tylko :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Problem natury religijnej a fobia - Kaktus - 15 Maj 2008

Sugar Sweet napisał(a):Biblia jest ciekawa. Szczególnie, że jest tam kod Biblii. Który ostrzega przed zagładą nuklearną. Niektórzy twierdzą, że to dowód na istnienie Boga. Ale prawda może się okazac o wiele bardziej skomplikowana :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Albo tak prosta, że aż prawie niemożliwa do przyjęcia: zwykły przypadek :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Biblia jest ok, potwierdzam, sporo jest tam rzeczy ciekawych, nawet jak się z chrześcijaństwem i judaizmem nie ma wiele wspólnego.


Re: Problem natury religijnej a fobia - nolikeothers - 15 Maj 2008

Ktoś tu pisał , że można modlić się na leżąco , ale wiecie , ze w modlitwie trzeba przyjąc postawę godną dla Boga , bo to On jest tym najwyższym..co do fobii to nie chodzę SAMA do kościoła , a to trochę przeszkadza...Kocham Jezusa , kiedyś bardziej to przeżywałam , teraz mniej , chyba dlatego , że emocje opadły...Jezus na tapecie w telefonie , Jezus na tapecie na kompie , Jezus ciągle w myślach...Tylko chciałabym go bardziej czuć.Jezus jest jak promień słońca , opala Cię swoją miłością , a Ty tego nie czujesz...


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.