natrectwa niechciane mysli itp. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Inne zaburzenia lękowe (https://www.phobiasocialis.pl/forum-12.html) +--- Wątek: natrectwa niechciane mysli itp. (/thread-294.html) Strony:
1
2
|
natrectwa niechciane mysli itp. - Gość - 08 Gru 2007 Jak sobie z nimi radzic nachodza mnie szczegolnie w wolne dni a ze mam ich sporo to czasami jest to nie do zniesienia. Tlumacze sobie ze jest to glupota ale i tak nie odchodza m.in co do wlasnego wygladu 10 razy sie przegladam w lustrze. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Sugar - 08 Gru 2007 Trudne pytanie. Najlepiej jest się chyba czymś zając pożytecznym lub nie najlepiej zajmującym 8) i wyrzucic lustra z domu. Nie wiem po co one komu Można np. poczytac coś, obejrzec telewizję, czy to nie pomaga? Albo iśc na spacer gdzieś daleko najlepiej, żeby się porządnie zmęczyc. Albo porobic brzuszki jak nie masz gdzie iśc na spacer. Śpiewanie karaoke bardzo odpręża (wiem z doświadczenia najlepiej smutnych piosenek ) tak samo jak sprzątanie. Powodzenia. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Gość - 08 Gru 2007 oj z tym wyrzucaniem to nie tak prosto bo bym muisial chyba zniszczyc polowe swiata. a te mysli przychodza z nadmiaru wolnego czasu ktorego jak wiadomo fobicy maja az nadto. i rodzi sie kolejna choroba bo nerwica natrectw to odzielna jednostka i tak w kolko Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Emperor - 09 Gru 2007 Sugar Sweet napisał(a):Śpiewanie karaoke bardzo odpręża (wiem z doświadczenia najlepiej smutnych piosenek ) tak samo jak sprzątanie. Powodzenia.Tak, karaoke rządzi, szczególnie kiedy się myję, nie wiem czy ktoś potrafiłby bardziej pokaleczyć niektóre piosenki Właśnie wolny czas to killer, można ześwirować od jego nadmiaru. Obowiązki też są potrzebne. Tylko co jeśli jestem na tyle zdezelowany i niechętny, że nawet myśl o obowiązkach powoduje konwulsje? Najlepiej znaleźć sobie jakiś ciekawy temat do rozmyślań. Polityka, filozofia i tym podobne sprawy. Wtedy przynajmniej nie myśli się o sobie. Można też wziąć książkę, ale wiem po sobie, że często się nawet tego nie chce zrobić. Lenistwo jest jak błędne koło, im więcej się leniuchuje, tym jeszcze więcej chce się lenić, a jak się to koło rozpędzi, to cholernie ciężko jest je zatrzymać . Sam sobie próbuję wymyślać różne aktywności, ale im jestem starszy, tym mniej czasu potrzebuję na ich wykonanie i tym szybciej mnie one nudzą Słyszałem, że produkują gdzieś takie urządzenie, co wytwarza specyficzny rodzaj hałasu, który to rozprasza ludzkie myśli. Mogłoby się to przydać... Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Sugar - 09 Gru 2007 To, że się nie chce to jest normalka... Ale obowiązki są potrzebne, bardzo potrzebne. Gdyby każdy mógł robic co mu się podoba, założę się, że było by o 100% więcej świrów i chorych na natrętstwa. Ja jednak obstawiam za tym by znaleźc sobie hobby. Proste, nie drogie, znajdzie się. Np. karaoke Re: natrectwa niechciane mysli itp. - iksu88 - 09 Gru 2007 A ja chodze do piwnicy i rozwalam tam co się da Mnie to bardzo pomaga Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Sugar - 09 Gru 2007 miks88 napisał(a):A ja chodze do piwnicy i rozwalam tam co się da Mnie to bardzo pomaga Gratulacje. Tylko wiesz, jak któregoś dnia dom Ci się zapadnie w posadach to nie zrzucaj winy na wilgoc. 8) Re: natrectwa niechciane mysli itp. - iksu88 - 09 Gru 2007 Zrzuce wszystko na wade konstrukcji i będę domagał się odszkodowania Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Stresowany - 09 Gru 2007 a ja w+ snikersy: "i jedziesz dalej" pomaga a mysli ma takie ze jak ide spac(tuz przed snem)i mysle o nastepnym dniu to nie chce mi sie zyc poprostu jestem taki leniwy ze nie chce mi sie dozyc nastepnego dnia Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Gość - 09 Gru 2007 najwieksze schizy mnie biora wlasnie w wekend. piatek koniec szkoly a w niedziele wieczorem dostaje totlanie na leb Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Jim - 09 Gru 2007 Przede wszystkim jak radzili Tobie inni - znajdź sobie jakieś zajęcie. Nie dopuszczaj do siebie pojawiających się nastrojów melancholii. Nie myśl i analizuj zbyt często. Jeśli wiesz, że pewne tematy powodują lawinę natrętnych myśli unikaj ich. Podstawą jest jednak absorbujące Ciebie hobby, które jednocześnie byłoby czymś przyjemnym. Skoro mówisz, że najgorzej jest w weekend bo kończy się szkoła, poświęć się nauce, może przyłóż się bardziej do jednego przedmiotu i wystartuj w olimpiadzie? "Czas robi swoje. A ty człowieku?" S.J. Lec. Coś w tym jest. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Michał - 10 Gru 2007 Sugar Sweet napisał(a):... Ale obowiązki są potrzebne, bardzo potrzebne. Gdyby każdy mógł robic co mu się podoba, założę się, że było by o 100% więcej świrów i chorych na natrętstwa. ...Raczej odwrotnie, chyba. Nie byłoby presji, skąd stres i lęki. Ja ma zbyt wiele zajęć typu hobby, już nie wyrabiam z czasem, a nie pracuję. Ale to jest opie***anie się, którego nie pochwalam (tak jak u Antyka ). Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Gość - 10 Gru 2007 Hej, ja się nie op***dalam, tylko mam wolne od pracy (od jutra dalej pracuję) Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Lacrimamosa - 10 Gru 2007 Myślę,że podejmowanie wielu zajęć typu hobby nie świadczy jeszcze o aktywności( pije do Michała). Hobby to często ucieczka od prwadziwej aktywności w świecie, od prawdziwego, rzetelnego i przynoszącego wymierne korzyści działania. Obowiazki a hobby to sa dwie różne rzeczy. Dlaczego czasem po dniu spędzonym na oddawaniu się swemu hobby czujemy się , jakgybyśmy stracili kolejny dzień i na nicnierobieniu? Bo to jest ucieczka w ....Udawanie, że jednak się coś robi. To objaw niemocy i bezsilności. Oczywiście, dobrze jest mieć jakieś zajęcia, którym oddajemy się z przyjemnoscią, ale nie tylko takie. Dlatego popieram Sugar Sweet. Obowiązki, które porządkują dzień, które dają nam poczucie dobrze i solidnie wykonanej pracy, są bardzo ważne. W przypadku ich braku dzień staje sie bezsensowny, pełen niechcianych myśli. Jestem zwolenniczką solidnej, wyciskajacej z człowieka siódme poty pracy. Np. rąbanie drewna, o którym to zajęciu już ktoś wcześniej pisał, lub coś w tym stylu. Sama nie rąbie, bo jestem na to zbyt wątła. Ale często zmagam się z chwastami w ogródku, albo wariuje z3x silniejszym ode mnie psem. I tak jak pisał Jim(Lord?)- nie myśleć zbyt dużo, nie analizować, nie pogrążać się w melancholii( wiem,że łatwo radzić). Ja się postaram. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Emperor - 10 Gru 2007 Bardzo mądry post z dobrymi konkluzjami. Mówię o powyższym Dorzucę swoje trzy grosze, a może nawet i złote Otóż wg mnie, praca daje człowiekowi nie tylko poczucie sensu, że coś robi, ale także że tworzy coś konstruktywnego. Że istnieje jakiś OWOC jego pracy. Nie tylko konsumuje, ale także sam coś tworzy, produkuje. Ludzie narzekają na pracę, ale tak naprawdę bez niej są tylko pustymi workami, do których tylko można coś włożyć, ale już wyjąć nie. Nic nie daje takiej satysfakcji jak coś osiągniętego samodzielnie lub coś, w co miało się wkład. Dlatego też tzw. 'dzieci z bogatych domów' świrują. Idiocieją. Bo nie muszą już sami tworzyć, jak ich rodzice/przodkowie. Potrafią tylko żądać. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich i w rzeczywistości nie zawsze jest to tak widoczne. Jak ktoś startuje z bardzo wysokiego pułapu to jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że nie podoła trudom utrzymania i tylko zniszczy to, zdefrauduje. Prawdopodobieństwo, że doda coś od siebie, rozwinie tę rzecz jest znikome. Zaś ci, którzy startują z niskiego poziomu, mogą właściwie tylko poprawić sprawę, albo zostać na dnie. Zaskakujące jest to, że właśnie tacy ludzie odnajdują w życiu więcej sensu niż ci, którzy mogą sobie pozwolić na wiele lub prawie wszystko. Wiedzą, do czego dążyć, nie wiedzą tylko, jak to osiągnąć, ale przecież mają tyle sposobów do wyboru... Rozpisałem się trochę o pracy, a nie o tym miało być. Moja pointa miała dotyczyć tego, że najlepiej jest połączyć hobby z pracą. Tworzyć coś i jednocześnie dobrze czuć się robiąc to, a potem jeszcze mieć poczucie spełnienia. Hobby nie zawsze musi polegać na łataniu dziur w czasie, zajęciach. Wielu ludzi, faktycznie, wymyśla sobie idiotyczne hobby, żeby nie tylko mieć coś do roboty, ale żeby także oryginalnie wyglądać. Wyróżniać się, że niby "ja też coś daję od siebie, warto na mnie zawiesić oko ". Ale istnieją też jednostki, które całe życie poświęciły na pewien rodzaj aktywności i jeszcze zamieniły to w konstruktywną pracę, a nawet w źródło dochodów. Widać to na przykładzie chociażby mojego sąsiada, domorosłego zegarmistrza. Cały dom w zegarach, codziennie w nich dłubie, teraz to już raczej dla czystej satysfakcji niż jako usługa, ale kiedyś także tworzył, pomagał innym, sprzedawał itd. Natomiast ludzie, którzy całymi dniami np. oglądają filmy albo grają w określoną grę mają zapełniony czas. Teoretycznie mają też ciekawe zajęcie i przyjemność. Ale czy dają coś od siebie? Czy są konstruktywni i twórczy? Odpowiedź jest jedna... Ale i tak tacy przynajmniej nie oddają się nudzie, stagnacji, zupełnej niemocy. Najgorzej jest, jeśli jedynym hobby stają się rozmyślania, analizy sensu życia, jego poszukiwanie. Sensu życia nie można szukać. Przychodzi sam, z czasem, kiedy Ty powoli porządkujesz swoje życie. To coś jak z miłością - jeśli jej nie szukasz, to sama przychodzi. Ale nie można też czekać bez wysiłku, bez żadnego ruchu w tę stronę. Tak samo jest z sensem życia. Nie znajdzie się go ani rozmyślając dniami i nocami, ani uciekając od możliwości jego wykształcenia. Rozmyślając na sobą, też możemy się tylko zdołować. Bo rozmyślanie takie może prowadzić tylko do jednych wniosków - jak poprawić swoje życie, jak będzie wyglądać przyszłość itd. Szukamy swoich wad, bo te trzeba eliminować lub poprawiać. My zresztą i tak nie jesteśmy pierwsi. Od zawsze byli ludzie, którzy podejmowali ryzyko zagłębiania się w zakamarki swojego umysłu i próbowali połączyć rozdrobnioną całość, jaką jest ludzki umysł w spójną, koherentną całość. Tak, filozofowie nie mieli lekkiego życia. Często nie kończyli najlepiej. Niezrozumiani przez ludzi, uważani (skądinąd całkiem słusznie) za odludków i indywidua 'szukające dziury w całym', porzuceni przez społeczeństwo, którego myśli nadawały na zupełnie innej częstotliwości niż rozwinięte aż do przesady myśli filozofa; dogorywali swojego żywota w zaawansowanej chorobie psychicznej lub alienacji. Nie mogąc połączyć układanki, jaką jest ten świat, tworzyli swój własny świat z innymi prawami i dodatkowo funkcjonowali w nim, co równa się szaleństwu. Albo też ostatecznie poddawali się i nie kończyli swojej myśli, wiedząc, że nie jest to możliwe, wracali do rzeczywistości, od której jednak byli już na tyle oderwani i na tyle lepiej rozwinięci, że nie pasowali do tego świata. Na przykład tacy Nietzsche, Schopenhauer, Kant. Żaden nie dumał na dworach jakiegoś władcy, nie był rozumiany i podziwiany przez mu współczesnych. Wszyscy w końcu odcinali się od świata bądź wpadali w obłęd. Ho, ho, ho (udając nieświętego Mikołaja...), to się rozpisałem. No w każdym razie: konkludując, nie warto zagłębiać się w rozmyślania. Nie warto wybiegać swoimi myślami w nieodkryte rejony, w przyszłość. Nie będzie wtedy nikogo, kto byłby w stanie nas zrozumieć, podzielić się swoimi refleksjami. Bo sens życia nie jest tak naprawdę skomplikowaną rzeczą. To najprostsze możliwe rozwiązanie, które nadaje ciągłość bytowi. Inne dla każdej jednostki. W myślach szczęścia nie odnajdziemy. We wspomnieniach jedynie jego namiastkę. W słowach tylko jego iluzję. Szczęścia trzeba szukać w czynach. *Roni łzę* Może będę cytowany (banały straszne) Pozdrawiam Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Lacrimamosa - 10 Gru 2007 Tak, widze to wszystko( tzn. co?) zupełnie tak jak Emperor. Dodam tylko jeszcze, że gdyby ktoś zechciał zagłębić się w problem braku obowiązków i przyjrzeć się skutkom takiej sytuacji, to niech sobie poczyta sławetną książkę Henryka Sienkiewicza "Bez dogmatu". Historia człowieka , który nieczego nie musiał i robił co chciał....Dekadentyzm to katabolizm. I jeszcze dziękuję za pochwałę moich jakże skromnie skrojonych słów. Lubię pochwały i nie zamierzam tego ukrywać, hehe Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Smoklej - 10 Gru 2007 No to ja też Was pochwalę, he, he . Generalnie z wszystkim się zgadzam, ale jednak jest coś co muszę dorzucić. Oczywiście trzeba szukać dziury w całym, bo to może się okazać jedyną drogą do przodu. Jeżeli będzie nam wystarczało, to co teraz, to co mamy, to będziemy stali w miejscu, a to podobno oznacza, że będziemy się cofali. Myślę, że warto "wybiegać swoimi myślami w nieodkryte rejony" (widzisz cytuję Cię, Emperor ), ale trzeba to robić w kontakcie z rzeczywistością, z innymi ludźmi. Tak jak mówiłem wcześniej, nie może jeden urosnąć ponad miarę. Trzeba niestety trochę zrezygnować z własnych korzyści, na rzecz innych. Wyjdzie nam to na zdrowie, więc może to wcale nie jest rezygnacja z korzyści, tylko równoważenie ich. Wiem, że czasem trudno "odwrócić wzrok", oj wiem, ale to jest dla naszego własnego dobra. Tak jak z tym moim chodzeniem, o którym kiedyś tu pisałem. Chodzę bardzo szybko. Tak szybko, że trudno mnie złapać. A jak ktoś próbuje, to ja jeszcze przyspieszam. Aż w pewnym momencie zostaję sam. Trzeba się czasem zatrzymać i rozejrzeć. No i po prostu lepiej jest czerpać radość z rzeczy prostych, zwyczajnych. Na przykład taki kalafior, to jest dopiero... [Ściszyłem go dla Was. Nie musicie mi dziękować, he, he ] Równowaga i w jedności siła, taka moja odezwa ludu, he, he . Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Michał - 10 Gru 2007 Owszem jest w tym ucieczka/unikanie, ale to podałem jako przykład przy okazji. A tak na prawdę uważem, że właśnie powinno się robić, to co się lubi. Bardzo wiele głębokich myśli Emperor. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Anomalia - 11 Gru 2007 Emperor napisał(a):Słyszałem, że produkują gdzieś takie urządzenie, co wytwarza specyficzny rodzaj hałasu, który to rozprasza ludzkie myśli. Mogłoby się to przydać... Taaa... nazywa się Telewizor Re: natrectwa niechciane mysli itp. - maciejos85 - 11 Gru 2007 I ja wtrące swoje trzy grosze.Choć nie mam może aż tak wspanielych przemysleń, no ale zawsze cośtam.Wydaje mi się że na nadmiar myśli dobra jest praca.Jakakolwiek by ona nie była, to jak się jej oddajemy myślimy troche mniej o sobie i o swoich problemach. No a wiadomo że nadmierne myśenie nie prowadzi do niczego dobrego.Jedynie do otwierania następnych ścierzek, potem znowu następnych i tak bez końca.A rozwiązania i tak możemy nie znaleźć.Raczej jeszcze więcej problemówi i nierozwiązanych kwestji. Tak więc praca, i jeszcze raz praca, pozwala nam się oderwać w pewnym stopniu od problemów i natrętnych myśli.Nie mówie tutaj bynajmniej o oddawaniu się pracy, no bo wolny czas jest równie ważny.Mam na myśli że w pracy możemy się sprawdzić, pokazać na co nas stać, podnieść sobie trochę ego(jeśli nam brak), no i na te kilka godzin zapomnieć o sobie, a skupić się na robieniu czegoś dla kogoś. Chyba nie wniosłem w temat nic odkrywczego, ale zawsze cośtam odemnie. Jeśli chodzi o wolny czas to polecam kolarstwo górskie i maratony rowerowe, jeśli ktoś wie co mam na myśli.Pisałem już kiedyś o tym.Mam takie hobby i daje mi ono satysfakcję i radość.Pozatym aktywność fizyczna jest niezwykle ważna dla wszystkich ludzi, a zwłaszcza dla tych z typem osobowości 4(mówię o sobie)....Szkoda że jest zimno i pogoda niezbyt zachęcająca. Jeśli juz mamy naprawdę za dużo myśli to moze warto je spisać, jakiekolwiek by one nie były.Polecam pisanie pamiętnika czy czegos w tym stylu.Może jakiegoś notatnika z przemyślneniami życiowymi .Z doświadczenia wiem że po zapisaniu kilku stron natrętne myśli trochę znikają, a i można z tego coś porzytecznego wyciągnąć. Na natrętne myśli dobra też jest muzyka, byle nie zbyt smętna, zeby nie wprowadzić się w jakis strasznie melancholijny nastrój. Ok, tyle odemnie.Może ktoś coś z tego zrozumie? Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Smoklej - 11 Gru 2007 maciejos85 napisał(a):Ok, tyle odemnie.Może ktoś coś z tego zrozumie?No pewnie, że zrozumie. Bardzo przystępnie napisany wywód. Dodam od siebie, że jak jest smętnie na zewnątrz, to i tak jest mniej smętnie niż w domu. Zimno też jest dobre. Takie morsy na przykład, to podobno w ogóle żadnych depresji, czy innych tego typu, nie mają. Kurczę, chyba wstąpię do klubu morsów. Hej Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Michał - 12 Gru 2007 Smoklej napisał(a):... No pewnie, że zrozumie. Bardzo przystępnie napisany wywód. ...I ja potwierdzam. 8) [Obrazek: jezyk1.gif] * * * Aby osiągnąć pożytek podążam różnymi ścieżkami. * * * Zamiast hej piszę klej! Ale nie [Obrazek: niee.gif] heil. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Gość - 22 Gru 2007 haha ostatnio mnie wzielo zupelnie z drugiej strony. Sprawa wyglada tak ze chodzi o pewna dziewczyne (nie ukrywam fajna). Ubzduralem sobie (bo jak to mozna inaczej nazwac bo ja jej wogole nie znam jedynie z dawnych szkolnych lat) ze sie do niej odezwe. Skad taka mysl przyszla? otoz nieraz ja widziialem przelotnie na ulicy w sklepie kosciele i zawsze SAMA. Pare razy sie na mnie spojrzala (albo mi sie wydawalo ) Dodatkowo przemawia fakkt ze nie ma profilu na fotce (bo szukalem ). Jak bym sie uparl to bym "wyczarowal" do niej numer. Tylko pytanie czy to znowu moje jakies wariacje myslowe i walnac sie w leb i pomyslec co ty ku*** wyrabiasz. Fobik bez jakichkoliwek umiejetnosci znajomych chce zarywac do laski. Czy moze sprobowac chociaz sie umowic do glupiego kina (jak to dziwnie brzmi w moich ustach ). Oczywiscie do tego jeszcze daleka droga no ale.. jest sens wogole jakiekoliwke kroki podejmowac? Re: natrectwa niechciane mysli itp. - Michał - 22 Gru 2007 Jest. Choćbyś miał się nauczyć przyjmować porażki. Życzę, żebyś się jej też podobał. Re: natrectwa niechciane mysli itp. - PoMimoTo. - 22 Gru 2007 . . . |