Klaps to nie bicie - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: RODZINA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-64.html) +---- Wątek: Klaps to nie bicie (/thread-30460.html) |
Klaps to nie bicie - ewl - 14 Wrz 2017 Cześć, nie wiem czy istnieje już temat poświęcony przemocy fizycznej w rodzinie, jeśli tak, to można podpiąć tam mojego posta. Miała dziś miejsce nieprzyjemna sytuacja, po której odbyłam rozmowę z mamą. Na temat dawania dzieciom klapsów. Już mniejsza o to, że "zapomniała"(?!), iż byłam bita w dzieciństwie (no przecież tylko ręką i pasem, to co to za bicie, nie). Nie wiem czy udawała, że nie pamięta, czy serio takie rzeczy jej wyleciały z pamięci... Bo mi nie. W każdym razie powiedziała, że bicie dzieci to szkoła katolicka. Że wg katolicyzmu dzieci można bić. Że ją bito w dzieciństwie w ramach kary i to było w porządku. Od razu poszłam do siebie i zaczęłam wertować strony katolickie w Internecie. I cóż mogę powiedzieć... Mama miała rację. Według katolicyzmu można bić dzieci w ramach kary. Znalazłam tak żałosne artykuły, że aż nie chce mi się wierzyć, że wypowiadają się w nich osoby z tytułem profesora (linki wrzucam pod koniec posta). Jeżeli to tak wygląda, to ja się chyba wypisuję z katolicyzmu. Mając ćwierćwiecze na karku nie uważam, że rodzice dobrze robili, karząc mnie biciem za niesłuchanie się. Pamiętam większość takich sytuacji i zamiast pokory odczuwałam potworne poniżenie, nienawiść do nich oraz nienawiść do siebie. Jestem wręcz pewna, że bicie dzieci (tak, ku#, nawet ten "symboliczny klaps" też jest biciem) ma znaczący wpływ na obniżenie samooceny, utratę poczucia własnej wartości. Poza tym, według mnie to po prostu hipokryzja... Ojciec leje dziecko pasem, a godzinę później siedzi w kościółku i żarliwie modli się do Pana Boga. WTF(!) A co wy sądzicie o takim sposobie wychowania? Zachęcam do dyskusji. źródła: http://gosc.pl/doc/3481525.Klaps-to-nie-bicie http://www.niedziela.pl/artykul/1266/Czy-wolno-bic-d (polecam końcówkę tegoż artykułu) http://biblista.pl/ukryte/pytania/295-pytania-do-biblii/2745-46-czy-biblia-kae-mi-bi-dziecko.html RE: Klaps to nie bicie - WinterWolf - 14 Wrz 2017 Osobiście nie popieram żadnej przemocy, w rodzinie tym bardziej. Mówisz, że wiara katolicka pozwala na bicie? No tak, kiedyś było tak, że jak nauczyciel uderzył niesfornego ucznia to było coś, ogólnie przyjmowane itd. Ale czy to było dobre? Przemoc rodzi przemoc niestety i niektórzy mogą mieć właśnie takie zdanie na temat bicia "bo mnie bili to ja też mogę". Oko za oko, ale wtedy mamy dwóch ślepych. Czasy jednak się zmieniają, kiedyś były krucjaty przecież. To co kiedyś było uważane za moralne, teraz jest terroryzmem. Też uważam, że niby taki klaps wpływa i to mocno na psychikę. No bo jak można wtedy komuś bezgranicznie ufać? "Klaps wymierzony z miłością" - tyle sprzeczności w jednym zdaniu. Smutne jest to jak ludzie potrafią nagiąć coś pod siebie, a przecież „Nikt, w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego niszczenia niewinnej istoty ludzkiej" (Kongregacja Nauki Wiary, Instr. Donum vitae, Wstęp, 5 – por. KKK 2258). Ogólnie, do d..y taki sposób wychowania. RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 14 Wrz 2017 (14 Wrz 2017, Czw 19:51)WinterWolf napisał(a): kiedyś były krucjaty przecież. Dopełnię dzieła zniszczenia: i spalono pięć miliardów kobiet na stosach. Pozamiatane. Teraz można wstawić zdjęcie foczki albo jeżyka i się rozejść RE: Klaps to nie bicie - Matlaltsauatl - 14 Wrz 2017 Bardziej zgadzam się z tym. Biorąc pod uwagę to, że szkodliwość klapsów została udowodniona naukowo (nie, nie sprawdzałam źródła), myslę, że można je zakwalifikować jako grzech, szkodzenie to już coś więcej niż "słuszna kara". W moim przypadku kilka klapsów raczej nie miało znaczenia, chociaż jednego pamiętam do dzisiaj. Mam wrażenie, że moja mama czuła, że powinna mi dać tego klapsa w myśl jakiejś niepisanej zasady. Nie miał on wpływu na moje dalsze postępowanie...w danej sprawie. Bicie pasem powinno być (jest?) zabronione i powszechnie nieaprobowane. Klaps powinien być ostatecznością, gdy wszystkie inne kary zawodzą. RE: Klaps to nie bicie - WinterWolf - 14 Wrz 2017 (14 Wrz 2017, Czw 20:52)Matlaltsauatl napisał(a): Klaps powinien być ostatecznością, gdy wszystkie inne kary zawodzą. Ja uważam, że należy wychować dzieciaka tak, żeby nie używać wobec niego żadnej przemocy jednocześnie nie pozwalając na samowolkę. Wydaje mi się, że można być konsekwentnym bez wprowadzania atmosfery strachu RE: Klaps to nie bicie - Divine - 14 Wrz 2017 Uderzenie dorosłego to przewinienie i występek. Uderzenie dziecka to "wychowanie" i "szkoła życia". To taka mądrość ludowa, "na chłopski rozum". RE: Klaps to nie bicie - Matlaltsauatl - 14 Wrz 2017 (14 Wrz 2017, Czw 21:21)WinterWolf napisał(a): Ja uważam, że należy wychować dzieciaka tak, żeby nie używać wobec niego żadnej przemocy jednocześnie nie pozwalając na samowolkę. Wydaje mi się, że można być konsekwentnym bez wprowadzania atmosfery strachu Też tak uważam, ale za mało znam się na ludziach, żeby mieć pewność, że niektóre dzieci nie są po prostu... trudne. Chodziło mi bardziej o takie skrajne przypadki, kiedy na przykład ktoś krzywdzi innych, a rozmowy i lekkie kary nie pomagają. RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 15 Wrz 2017 Co za wzmożenie humanitarystów. Przejrzałem te artykuliki, widzę, że krygują się tam i robią, co mogą, żeby dać do zrozumienia, że chodzi o klapsa właśnie, a nie srogi w+, ale co z tego, skoro humanitaryści nawet w klapsie widzą srogi i traumatyzujący na resztę życia w+? Opary absurdu. Nie drży wam ręka przed wypisywaniem tych banialuków? Cytat:Też uważam, że niby taki klaps wpływa i to mocno na psychikę. No bo jak można wtedy komuś bezgranicznie ufać? Normalnie. Jeśli są powody do dania klapsa, tj. jeśli wynika on z chęci utemperowania dokazującego bachora („bachora”, bo dokazujące dziecko to bachor), to taki bachor dobrze sobie potrafi zdekodować ten przejaw rodzicielskiej władzy ("zrobiłem coś złego"). Zapowietrzyliście się już? Już wam stoją przed oczyma obrazy dzieciaka bitego kablem od żelazka? To ochłońcie. Bo jedno od drugiego jest tak daleko, jak mówienie do młodziaka stanowczym głosem od wydzierania się na niego (i wyzywania przy okazji). Dowód anegdotyczny: ja swoich klapsów nie pamiętam, widać, trauma ukryta (no bo inaczej przecież nie byłbym s+ą, powie jakaś empatyczna pani psycholog). Podobno kiedyś – matka opowiadała – coś mnie napadło i chodziłem cały czas i mówiłem „babcia d*pa” (pewnie usłyszałem tę „dupę” od któregoś ze starszych i mi przypadła do gustu). Moja matka, mimo że to były jeszcze mroczne i barbarzyńskie czasy, w których Dobra Niania nie powiedziała, że nie wolno dawać klapsów, antycypowała czasy powszechnej miłości i próbowała nawiązać ze mną dialog, tj. wytłumaczyć, że tak nie wolno. Nie pomagało, więc dała mi złowieszczego klapsa. No i pomogło. Nie straciłem do niej zaufania. No ale ja jestem może od dziecka jakimś niewrażliwym sukinsynem, bo nigdy nie brałem nawet tej całej srataliny czy innych bezno, żeby nie być smutnym. I żyję. Cytat:Ja uważam, że należy wychować dzieciaka tak, żeby nie używać wobec niego żadnej przemocy jednocześnie nie pozwalając na samowolkę. Wobec małego dziecka nie da się nie używać przemocy, chyba że jest ono naturalnie spokojne. Jeśli ma okresy bycia bachorem, to korzysta się ze swojej przewagi siłowej (niekoniecznie przez klapsy), np. nie pozwalając mu się gdzieś ruszyć, wyprowadzając z miejsca, w którym się podle zachowuje, odciągając itp. Samo zabranianie czegoś kilkulatkowi wynika raczej nie tyle z jego umiejętności rozróżniania tego, co dobre, od tego co złe, a więc skuteczności tłumaczeń dorosłego, ale z prostej zależności – ten duży może więcej. Cytat:"Klaps wymierzony z miłością" - tyle sprzeczności w jednym zdaniu. Smutne jest to jak ludzie potrafią nagiąć coś pod siebie, a przecież „Nikt, w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego niszczenia niewinnej istoty ludzkiej" Klaps jako forma niszczenia istoty ludzkiej? Halo, planeta Ziemia! Osobiście uważam, że danie klapsa kilkulatkowi w jakiejś niekomfortowej sytuacji, np. w miejscu publicznym, gdy bardzo dokazuje, a nie ma czasu i za bardzo możliwości na wejście z nim w głęboki dialog, nie jest czymś złym, a już na pewno nie godnym potępienia. Co prawda, gdy pomyślę o sobie dającym klapsa takiemu kilkulatkowi, to mam wrażenie, że mógłbym go nawet niechcący zabić albo złamać kręgosłup (trochę niedowidzę), ale być może najpierw poćwiczyłbym technikę na żonie. Jeszcze do autorki tematu, bo wzruszyło mnie poniższe wyznanie: Cytat:Jeżeli to tak wygląda, to ja się chyba wypisuję z katolicyzmu. Odpowiedz sobie na pytanie, czy w którymkolwiek momencie dorosłego życia, szczególnie teraz, wierzyłaś, że Jezus śmiercią na krzyżu odkupił grzechy ludzkości i zmartwychwstał, bo może się okazać, że nie masz z czego się wypisywać, bo koło katolicyzmu nawet nie stałaś. A jeśli jednak odpowiesz sobie jakimś cudem „tak”, to jaka jest waga tego faktu (tak, wiem, faktu dla wierzących), a jaka waga trzeciorzędnych kwestii poruszonych przez katolickich publicystów i jakichś profesurów? Bo takie deklaracje wypadają dosyć śmiesznie. Z rodziny, w której, jak napisałaś, byłaś bita, wypisałaś się już? Chyba nie, skoro jeszcze nawet rozmawiasz z matką. A jednak w przypadku Kościoła, choć wypowiedzi publicystów to nie są jakieś prawdy objawione przez Magisterium czy wytyczne katechizmu, chcesz się wypisywać. Takie trochę nieteges. Co prawda ten pogardliwy „kościółek” wskazuje, że nie masz się z czego wypisywać, bo jest to określenie typowe dla antyklerykalnych łomów, żaden wierzący czy związany z katolicyzmem by tak nie napisał. Zatem to taki retoryczny chwyt „oburzonej wiernej”, tak jak to było w przypadku tych spędzonych do kościoła feministek, które wychodziły w połowie mszy, w trakcie czytania listu, w którym mowa była o aborcji – że to niby wierne się oburzyły. --- Swojo szoso, skoro już poruszony został wątek hipokryzji, z którą jak wiadomo, katolikom najbardziej do twarzy, bo inni supernatural, ciekaw jest fal oburzenia i troski o dobro dziecka w dyskusji o rozwodach na przykład : Że o tej nieszczęsnej aborcji już nie wspomnę, bo tam niszczenia istoty ludzkiej już szczęśliwie nie widać, a co z oczu, to z serca RE: Klaps to nie bicie - kacperos - 18 Wrz 2017 nawet "klaps" to pójście na skróty, objaw problemów z komunikacją i emocjami no i brakiem empatji.. zamiast traktować swoje dziecko jak człowieka o równych z twoimi prawach określasz ręką granice dyskusji .. być może większości się zdarzy wymierzyć klapsa swoim dzieciom i mogę to zrozumieć bo czasem dzieci doprowadzają nas do rożnych emocji (lecz to że nad emocjami nie panujemy jest naszą odpowiedzialnością, mimo tego że może wynikać z naszego dzieciństwa) ale to raczej błąd i porażka niż metoda wychowania, większość osób mówi że sami dostawiali klapsy i jakoś wyrośli na ludzi .. tylko jakich z jakimi problemami? ktoś może napisać ze to nie z powodu klapsa te problemy .. oczywiście, ten klaps raczej jest symptomem problemów, rodzice mają problemy z emocjami to i ich pociechy mają takie problemy, tylko czemu je karać biciem za to że nie jesteśmy je wstanie nauczyć jak sobie radzić z emocjami? I tak klapsem można wychować grzecznego nie "bachora" który chodzi jak w zegarku, ale jakoś nie jestem przekonany że o to chodzi w wychowaniu dzieci i w imię czego to by moc uniknąć "niekomfortowej sytuacji"? swoją drogą jak się wsłuchać co ludzie mówią do dzieci w niekomfortowych sytuacjach by nie wyglądać na nieradzących sobie z dzieckiem (zastraszanie, zawstydzanie, groźby porzucenia) to może lepiej jak by dali klapsa .. ale jedno i drugie to krzywdzenie drugiego człowieka RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 18 Wrz 2017 (18 Wrz 2017, Pon 21:36)kacperos napisał(a): zamiast traktować swoje dziecko jak człowieka o równych z twoimi prawach określasz ręką granice dyskusji .. I to jest ta odpowiedzialność? To znaczy, mam rozumieć, że pozwalasz swoim dzieciom na przykład pić alkohol albo kierować samochodem w ramach tego szlachetnego równouprawnienia? I jakiej dyskusji? Z kim? Dyskusji z kilkulatkiem? Cytat:większość osób mówi że sami dostawiali klapsy i jakoś wyrośli na ludzi .. tylko jakich z jakimi problemami? ktoś może napisać ze to nie z powodu klapsa te problemy .. oczywiście, ten klaps raczej jest symptomem problemów, rodzice mają problemy z emocjami to i ich pociechy mają takie problemy, tylko czemu je karać biciem za to że nie jesteśmy je wstanie nauczyć jak sobie radzić z emocjami? Tak, to bardzo wygodne tłumaczyć sobie wszystko problemami emocjonalnymi. Cytat:I tak klapsem można wychować grzecznego nie "bachora" który chodzi jak w zegarku, ale jakoś nie jestem przekonany że o to chodzi w wychowaniu dzieci i w imię czego to by moc uniknąć "niekomfortowej sytuacji"? Kto tu mówi o jakimś chodzeniu jak w zegarku? I o jakiejś wyłączności okazjonalnego, wyjątkowego klapsa jako metody wychowawczej? RE: Klaps to nie bicie - WinterWolf - 18 Wrz 2017 Zacznijmy od tego, że jeśli nikt się nie rodzi jako rasistą, tak samo i dziecko nie powinno być trudne jeśli się zastosuje odpowiednie metody (bez siły fizycznej). Czyli jak sobie wychowasz tak będziesz mieć RE: Klaps to nie bicie - Rival - 18 Wrz 2017 Ja tak sobie ostatnio myślałem i doszedłem do wniosku, że dawanie dziecku klapsów to nie jest najgorszy sposób na wychowanie. Oczywiście, że dużo lepsza jest rozmowa z dzieckiem i uświadamianie mu, co zrobiło źle, ale to wymaga już sporych umiejętności, które nie każdy rodzic przecież posiada. System nagród i kar jest dobry, bo jest bezpośredni i taki przekaz dziecko rozumie natychmiastowo, robiąc coś źle dostaje taką karę w postaci klapsa i na drugi raz wie, że nie powinno tak robić, a nie każde dziecko jest takie, że można mu wszystko wytłumaczyć, używając logicznych argumentów. Mimo wszystko powinno się to stosować dopiero, kiedy rozmowa zawiedzie. Poza tym nikt tu nie mówi o mocniejszym biciu, bo to oczywiste, że to jest złe, tylko o lekkim zakomunikowaniu mu, że coś robi nie tak. Wątpię, że robiąc to okazjonalnie wpływa to jakoś na psychikę dziecka. RE: Klaps to nie bicie - kacperos - 19 Wrz 2017 Odniosę się jeszcze do postu założycielki tematu: w zasadzie nie ma znaczenia czy uznamy że rodzice mieli bądź nie mieli prawa do użycia siły przeciw nam .. bo zawsze można powołać się na takie prawo które wytłumaczy nasze zachowanie .. a i tak liczy się nasz odbiór ich zachowania, nasze przeżycie.. moim zdaniem znaczenie ma to co chcemy osiągnąć wychowując nasze dzieci, czy chcemy zrobić co w naszej mocy aby ich emocjonalnie nie skrzywdzić? jeśli tak to klaps nie jest metodą wychowawczą .. jeśli zależy nam na tym by sobie nić nie zrobiły a ich emocje zostawmy na boku ... to może to być dobra metoda do uzyskania tak założonego celu (14 Wrz 2017, Czw 19:14)ewl napisał(a): Pamiętam większość takich sytuacji i zamiast pokory odczuwałam potworne poniżenie, nienawiść do nich oraz nienawiść do siebie. Jestem wręcz pewna, że bicie dzieci (tak, ku#, nawet ten "symboliczny klaps" też jest biciem) ma znaczący wpływ na obniżenie samooceny, utratę poczucia własnej wartości. Twoi rodzice używali przemocy wobec Ciebie i masz prawo mieć o to żal. Z czegokolwiek by to nie wynikało to twoim przeżyciem jest doznanie krzywdy i szkoda że nie są wstanie porostu uznać twojego przeżycia, nie zmienia to ich powódek może "chcieli dobrze", może "tak się robiło", "nie umieli inaczej" .. ale Ciebie to boli, rozumiem jak się czujesz i jest mi przykro, zwłaszcza że te odczucia przyszły od najbliższych osób, tych którym bezgranicznie ufałaś .. ps. czy klaps to bicie? myślę że to definiują odczucia danej osoby, dla Ewl: kalps jest Ku# biciem (18 Wrz 2017, Pon 22:24)Ksenomorf napisał(a):Nie rozumiem co ma wspólnego uznanie praw drugiego człowieka i nie używanie wobec niego przemocy (w tym klapsów bo takie uważam za przemoc) z pozwalaniem mu na wszystko? Jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo moich dzieci, nie mogę im pozwolić na coś co jest dla nich niebezpieczne, ale do tego nie muszę używać klapsów...(18 Wrz 2017, Pon 21:36)kacperos napisał(a): zamiast traktować swoje dziecko jak człowieka o równych z twoimi prawach określasz ręką granice dyskusji ..I to jest ta odpowiedzialność? To znaczy, mam rozumieć, że pozwalasz swoim dzieciom na przykład pić alkohol albo kierować samochodem w ramach tego szlachetnego równouprawnienia? pewnie to temat na osobny watek, ale co jest dziwnego w dyskusji z kilkulatkiem? od jakiego wieku można zacząć dyskusje z człowiekiem? Cytat:Tylko że ja piszę że choć ten klaps może wynikać z problemów emocjonalnych to nie jest wytłumaczeniem i nie zwalnia dorosłego z odpowiedzialności .. musimy się nauczyć radzić z emocjami a nie używać klapsów.Cytat:większość osób mówi że sami dostawiali klapsy i jakoś wyrośli na ludzi .. tylko jakich z jakimi problemami? ktoś może napisać ze to nie z powodu klapsa te problemy .. oczywiście, ten klaps raczej jest symptomem problemów, rodzice mają problemy z emocjami to i ich pociechy mają takie problemy, tylko czemu je karać biciem za to że nie jesteśmy je wstanie nauczyć jak sobie radzić z emocjami?Tak, to bardzo wygodne tłumaczyć sobie wszystko problemami emocjonalnymi. Aprobujesz klaps dany w "niekomfortowej sytuacji, np. miejscu publicznym", powiedz mi jaka różnica między klapsem w miejscu publicznym i w zaciszu domowym? odnosząc się do tego co napisałeś to różnica jest w twoim subiektywnym odczuciu komfortowości sytuacji - czyli w twoich emocjach! z jakiegoś względu zamiast wsiąść odpowiedzialność za swoje emocje wolisz go"nawet niechcący zabić albo złamać kręgosłup" oczywiście to nie twoja wina bo "trochę niedowidzę", no a nie daj boże żeby twoja żona była z rodziny w której szanowano jej prawa i nie pozwoli ci poćwiczyć na sobie techniki .. wtedy to już wina wychowania bez przemocy .. mogli ją złamać rodzice .. by tobie było łatwiej .. ps. rozmawia się z dzieckiem nie zawsze po to by logicznie wyjaśnić co dobre a co złe, dziecko któremu czegoś zakażesz w zależności od wieku przeżywa rożne emocje .. dowiaduje się ze nie wszystko mu wolno, jest rozczarowane, może czuć złość .. rolą rodzica jest mu pomóc w tych przeżyciach a nie pokazać ze duży może więcej .. a czy jak zona jest mniejsza to można dać klapsa? (18 Wrz 2017, Pon 22:58)Rival napisał(a): Ja tak sobie ostatnio myślałem i doszedłem do wniosku, że dawanie dziecku klapsów to nie jest najgorszy sposób na wychowanie. Oczywiście, że dużo lepsza jest rozmowa z dzieckiem i uświadamianie mu, co zrobiło źle, ale to wymaga już sporych umiejętności, które nie każdy rodzic przecież posiada..mogę się z tobą zgodzić, są gorsze sposoby na wychowanie niż dawanie dziecku klapsów.. tylko znów pytanie co chcemy osiągnąć, jeżeli nie chcemy skrzywdzić naszego dziecka to nie używajmy klapsów (oczywiście to samo w sobie nie gwarantuje niczego, można też krzywdzić w inny sposób), a jak je używamy tych klapsów to chociaż przyznajmy że nie wynika to z obranego sposobu wychowania a z naszych ograniczeń, ze nie posiadamy pewnych umiejętności .. wtedy jest przynajmniej szansa na uzupełnienie tych umiejętności albo na przeproszenie naszego dziecka i zrozumienie ze choć chcieliśmy dobrze to nasze dziecko ma prawo się czuć skrzywdzone, jest wiele stresujących zdarzeń przy wychowaniu dzieci, jak założymy że mamy prawo do klapsów to szybko się okaże że to działa dziecko się nauczy kiedy jest koniec dyskusji, dla rodzica to będzie skuteczne w dyscyplinowaniu dziecka "taki przekaz dziecko rozumie natychmiastowo", a jak coś jest skuteczne to chętnie po to sięgamy bo przecież brak czasu na uświadamianie i ćwiczenie nowych umiejętności... swoją drogą gdzie jest granica między klapsem a biciem? bo można gołą ręką zbić kogoś ... prawda? czy trzeba to poćwiczyć? RE: Klaps to nie bicie - trash - 20 Wrz 2017 Kolego wszystko fajnie, pięknie , ale trochę za dużo lukru sypiesz. Ubierasz to wszystko w tak irytująco ugrzecznione slogany, że czuję się jakbym jakiegoś nodjego (miękkim robionego) oglądał czy coś w tym rodzaju ... nie wiem być może po prostu taką masz gadkę, ale to wszytko śmierdzi ciepłymi kluchami, nadopiekuńczością itp. RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 20 Wrz 2017 kacperos napisał(a):Nie rozumiem co ma wspólnego uznanie praw drugiego człowieka i nie używanie wobec niego przemocy (w tym klapsów bo takie uważam za przemoc) z pozwalaniem mu na wszystko? To ty dałeś do zrozumienia, że nieużywanie złowieszczych klapsów wynika z traktowania dziecka tak, jakby miało równe prawa z dorosłym. A nie ma. kacperos napisał(a):pewnie to temat na osobny watek, ale co jest dziwnego w dyskusji z kilkulatkiem? od jakiego wieku można zacząć dyskusje z człowiekiem? Od takiego, w którym te dyskusje będą miały sens. Raczej niewielki będą miały w przypadku czterolatka czy pięciolatka, chyba że tatulek i mamulka doczekają się geniusza (choć w mniemaniu co drugiego tatulka i co drugiej mamulki ich dziecko to geniusz). kacperos napisał(a):Aprobujesz klaps dany w "niekomfortowej sytuacji, np. miejscu publicznym", powiedz mi jaka różnica między klapsem w miejscu publicznym i w zaciszu domowym? Różnicę robią okoliczności przyrody, które nie pozwalają fizycznie, jak już napisałem, wejść z bachorem w głęboką dyskusję (cokolwiek to miałoby znaczyć w przypadku tak nierozwiniętej intelektualnie istoty). Rozumiem, że należysz do tego nieprzyjemnego gatunku tatulków i mamulek, które nie zwracają uwagi na boży świat i jedyne, co potrafią zrobić w sytuacji, gdy ich dziecko fatalnie się zachowuje w sklepie, środkach lokomocji, na mszy czy w jakimś innym miejscu, to pogrozić paluszkiem i powiedzieć: „nu, nu, Maciuś, nie wolno”. A Maciuś dalej swoje, a ten dalej ze swoim „nu, nu”. Inna sprawa, że dzisiaj niektórzy może chcieliby rozwiązać to efektywniej, ale obawiają się otoczenia, bo wśród audytorium na pewno czają się też jacyś humanitaryści gotowi zapiać z oburzenia nad tym przerażającym aktem przemocy. Niestety, to nie te czasy, gdy – jak Tomasz Judym napastującemu go w dorożce swawolnemu Dyziowi – można złoić skórę jakiemuś bachorowi. Dzisiaj toczy się walka o złowieszczy klaps, ten ostatni bastion sthasznej opresji wewnątrzrodzinnej. WinterWolf napisał(a):Zacznijmy od tego, że jeśli nikt się nie rodzi jako rasistą, tak samo i dziecko nie powinno być trudne jeśli się zastosuje odpowiednie metody (bez siły fizycznej). Czyli jak sobie wychowasz tak będziesz mieć Przekonanie, że człowiek rodzi się jako tabula rasa jest dość zabawne. O ile poglądy rasistowskie rzeczywiście mogą być przyswajane dopiero w procesie wychowania, chociaż dystansowanie się czy też niechęć do tego, co inne, mogą być pierwotne, o tyle takie rzeczy jak temperament czy predyspozycje charakterologiczne są w pewnym stopniu warunkowane genetycznie. Dziecko od początku może wykazywać trudny charakter. kacperos napisał(a):a czy jak zona jest mniejsza to można dać klapsa? Jeśli jest mniejsza i zupa była za słona, to tak. RE: Klaps to nie bicie - Użytkownik 17188 - 20 Wrz 2017 Ksenomorf czy nie wyniosłeś swoich przekonań o tym jakie to dzieci są trudne, nierozumne, problemowe z domu? Chyba nie masz swoich dzieci, obserwacje każdy ma, ale nie wiem czy wyzwolą one tak emocjonalne przekonania. Są ludzie, którzy będą pisać, że dzieci są cudowne. Różnie się traktuje dzieci, ludzie mają też inne podejścia. Pewnie sam bym się skłaniał co do tego, że jest więcej kłopotu niż radości. Pytam, bo jak czytam wpisy osób i opisy ich rodziców, widzę przekazane przekonania. Nie wiem czy osoby piszące zdają sobie z tego sprawę i nie wiem czy ja sobie zdaję sprawę z tego jak wiele przekonań mogło u mnie pozostać. Mam podejrzenia, że obserwując człowieka można zobaczyć jego dzieciństwo. RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 20 Wrz 2017 Nie, nie wyniosłem. Nie widziałeś nigdy rodziców w interakcji z dziećmi? Nie trzeba jeździć na drugi koniec świata ani chodzić do zoo, nie są to też doświadczenia ograniczone wyłącznie do czterech ścian, a więc niedostępne postronnym osobom, także idź robić psychoanalizę innym i gdzie indziej. RE: Klaps to nie bicie - Kgg - 20 Wrz 2017 Co znaczy klaps? Jeśli nie boli, to co to za kara? Rozumiem, że ma dotkliwie zaboleć, bo tylko wtedy ma sens, więc nie róbmy z tego słodkiego klapsika, który brzmi tak uroczo i bezproblemowo. Od momentu, kiedy dziecko ma możliwość podejmowania jakichś decyzji, jest możliwość a) dopilnowania, żeby zrobiło to, co chcemy b) powiedzenia prostym językiem, czego oczekujemy c) nałożenia sankcji. Jeśli dziecko nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego musi sobie posiedzieć w kącie za karę, to nie zrozumie też, dlaczego ktoś sprawia mu ból, więc mamy szansę jedynie wywołać efekt strachu związanego z konkretnym zachowaniem, co rzeczywiście jest skuteczne, ale na tym forum szczególnie powinniśmy wiedzieć, że nie jest to dobrym pomysłem. W związku z tym, że dzieciak nie rozumie, to uczucie strachu może połączyć nie tak, jak tego oczekujemy z niepożądanym zachowaniem, ale np. z konkretnym miejscem albo rodzicem. I może się bać, chociaż nie wie nawet, dlaczego. Śmieszny argument z tym, że 'nie pamiętam, że mnie mama biła, jak miałem 2 latka, więc wszystko super '. Nie twierdzę, że każde takie zdarzenie jest traumatyczne. Większość ludzi lekko znosi wiele rzeczy. Ale skoro można w ten sposób zaszkodzić i są inne metody, to po cholerę? Bezpośrednią przyczyną tych 'klapsów' jest to, że rodzic chce sobie w danej chwili ulżyć. Bachory potrafią być wkurzajace więc jest to świetna wymówka, żeby rozładować emocje. Jeśli ktoś mi powie, że bije swoje dziecko, na chłodno, roztropnie z wyliczoną ilością razów za konkretne przewinienie, to najpierw uśmiechnę się z niedowierzaniem, a za chwilę zacznę zastanawiać, czy nie jest sadystą. Hahahahaah zupa za słona, to trzeba bić żonę hahahahahaahah. Nie wiem, czasem przez chwilę zastanawiam się, czy to ja nie mam poczucia humoru, ale to trwa tylko chwilę, bo szybko uznaję, że to tylko głupota interlekutora. RE: Klaps to nie bicie - kacperos - 20 Wrz 2017 @Ksenomorf wypaczasz sens moich wypowiedzi i odpowiadasz na swoje domysły .. 1. prowadzimy dyskusje na konkretny temat i do tego odnosi się stwierdzenie o równości praw (nie pisałem o np. prawach wyborczych) uściślając dla Ciebie: moim zdaniem dzieci mają prawo do nienaruszalności cielesnej 2. Twoje domniemanie o mnie jako orędowniku tzw. "bezstresowego wychowania" jest błędne, porostu są inne sposoby niż bicie dziecka 3. Moim zdaniem dyskusja z trzylatkiem ma sens, dziecko które wie czego oczekujesz i może siebie jakoś wyrazić jest po prostu grzeczniejsze 4. Co do żony .. rozumiem ze lubisz trollowanie @trash dowiedziałem się ze nie lubisz nodjego, tylko nie wiem co to ma wspólnego z tematem RE: Klaps to nie bicie - Pan Foka - 20 Wrz 2017 Logiczna rozprawa na argumenty z dzieckiem raczej egzaminu nie zda, ale w czasach dobrobytu mamy do wyboru cały wachlarz szlabanów do wyboru, rozdzierających duszę . Na starszych też to działa (komornicy o tym wiedzą i rekwirują konsole do gier albo telewizory zamiast je sprzedawać po kosztach - ludzie wyskakują posłusznie z kasy, choć to pozornie nielogiczne). Dużo łatwiej zapanować na dzieciakiem niż za czasów, gdy szczytem hajlajfu była cegła na sznurku. RE: Klaps to nie bicie - Ksenomorf - 20 Wrz 2017 Kgg napisał(a):Co znaczy klaps? Jeśli nie boli, to co to za kara? Rozumiem, że ma dotkliwie zaboleć, bo tylko wtedy ma sens, więc nie róbmy z tego słodkiego klapsika, który brzmi tak uroczo i bezproblemowo. A ktoś robi? Raczej widzę tendencję do robienia z klapsa jakiegoś ekwiwalentu rzucania o ścianę czy choćby bicia pasem. Oczywiście, że ma zaboleć, zbyt lekkie uderzenie może się wydać głaskaniem dziecka po pupci, a to może spowodować jeszcze większe fale oburzenia u humanitarnego audytorium. Kgg napisał(a):b) powiedzenia prostym językiem, czego oczekujemy Czyli: „Nu, nu, nie wolno trzymać babci za nos”? Coś w ten deseń? Kgg napisał(a):c) nałożenia sankcji Jakby wychowywanie za pomocą sankcji czy też systemu kar (niecielesnych) i nagród było dużo lepsze. To też tak „programuje” dziecko, że wcale nie odczytuje ono danego zachowania jako dobrego lub złego, tylko łączy je z możliwą nagrodą albo karą. Kgg napisał(a):Jeśli dziecko nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego musi sobie posiedzieć w kącie za karę, to nie zrozumie też, dlaczego ktoś sprawia mu ból, więc mamy szansę jedynie wywołać efekt strachu związanego z konkretnym zachowaniem Dlatego pisałem o klapsach sytuacyjnych i doraźnych, tj. dawanych np. tam, gdzie nie ma żadnego kąta, w którym można posadzić dziecko, czy szafy, w której można by je zamknąć. Kgg napisał(a):Bachory potrafią być wkurzajace więc jest to świetna wymówka, żeby rozładować emocje. To są wasze fantazje z tymi emocjami. Kgg napisał(a):Hahahahaah zupa za słona, to trzeba bić żonę hahahahahaahah. Nie wiem, czasem przez chwilę zastanawiam się, czy to ja nie mam poczucia humoru, ale to trwa tylko chwilę, bo szybko uznaję, że to tylko głupota interlekutora. Jeśli kiedyś zdarzy się, że zaspokoję wyrafinowane poczucie humoru jakiejś feministki, będzie to oznaczało, że nadszedł czas na głęboki rachunek sumienia i zadumę nad własnym życiem. A po odległości "e" od "o" na klawiaturze wnioskuję, że musisz popracować jeszcze nad używaniem trudnych wyrazów. RE: Klaps to nie bicie - avatariks - 20 Wrz 2017 @Ksenomorf to jak byś Ty wychował swoje dziecko? RE: Klaps to nie bicie - Kgg - 20 Wrz 2017 Interlokutor, nie bij, tato. Masz mnie RE: Klaps to nie bicie - gość - 20 Wrz 2017 Założenie z góry, że nietykalność cielesna dziecka jest dobrem nadrzędnym (zdrowie i życie co tam) i podlega ochronie zawsze, jest nieporozumieniem. Równanie okoliczności, kiedy rodzice nadużywają kar cielesnych z klapsami za wkładanie paluchów do gniazdka - też. Dlaczego by warunkowanie ww. sytuacji ze strachem i karą miałoby być czymś złym? 3 latek może mieć problem z interpretacją i przewidywaniem konsekwencji w takich sytuacjach i najlepsze argumenty nigdy do niego nie trafią, a ciekawość weźmie górę. Wiązanie osobistych doświadczeń z przekonaniem, że najlepszym rozwiązaniem jest delegalizacja "klapsów" to też nieznajomość życia Ciekawy jestem jakie rozwiązanie znalazłaby część użytkowników na coś takiego: wizyta u lekarza jest za 30 min, na zewnątrz jest -15 stopni, czas goni, a dzieciak nie założy tej pieprzonej kurtki, bo jej nie lubi i gwarantuję Wam, że go niczym nie przekonacie. To, że część osób nie potrafi wychowywać dzieci nie oznacza, że mamy prawo decydować za wszystkich i ich pouczać w tym zakresie, bo wydaje mi się, że 80% ludzi, którzy już dzieci mają, tak samo jak dobrą pracę, warunki lokalowe, zdrowie psychiczne i brak negatywnych doświadczeń będzie w stanie wyważyć okoliczności i podjąć właściwą decyzję, kiedy dzieciakowi dać klapsa, a kiedy spróbować mu wytłumaczyć coś, albo zrobić cokolwiek innego. RE: Klaps to nie bicie - Kgg - 20 Wrz 2017 (20 Wrz 2017, Śro 18:39)user52 napisał(a): 80% ludzi, którzy już dzieci mają, tak samo jak dobrą pracę, warunki lokalowe, zdrowie psychiczne i brak negatywnych doświadczeń będzie w stanie wyważyć okoliczności i podjąć właściwą decyzję, kiedy dzieciakowi dać klapsa, a kiedy spróbować mu wytłumaczyć coś, albo zrobić cokolwiek innego.Fragment jest bajeczny. Ludzie są mądrzy, dobrzy i podejmują właściwe decyzje - są doskonali, a nie często zirytowani, zmęczeni albo nieczuli. I pewnie większość nie ma negatywnych doświadczeń |