PhobiaSocialis.pl
Zaufanie do terapeuty - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html)
+--- Wątek: Zaufanie do terapeuty (/thread-30931.html)

Strony: 1 2


Zaufanie do terapeuty - Sybil - 27 Lut 2018

Mam problem z zaufaniem terapeucie. Z czasem trwania terapii coraz mniej ufam terapeucie. Często mam wrażenie, że ma ze mnie niezłą bekę, tak samo pewnie psychiatra. Im dłużej spowiadam się ze swoich problemów tym bardziej czuję się idiotycznie i w przeszłości wielokrotnie przerywałam terapię. Mieliście tak kiedyś?


RE: Zaufanie do terapeuty - klocek - 27 Lut 2018

Miałem tak z większością terapeutów.

Swangoz bardziej mam wrażenie, że psychoterapia to jednak ściema. Będą cię trollować, dopóki się nie zorientujesz, że jesteś trollowany, a wtedy powiedzą, że skoro ci nie odpowiada, to lepiej, żebyś poszukał innego terapeuty.

Kiedyś ludzie chodzili do cyganki, która wróżyła z kart albo z ręki, dzisiaj chodzi się na psychoterapię.


Jest coraz więcej dowodów na to, że psychoterapia ma zerową skuteczność. Nie ma badań naukowych, gdzie robi się badania na dużej próbie chorych. Są badania, gdzie próba jest mała, a takie badania są podatne na błędy: mogą fałszywie wskazać, że terapia jest skuteczna albo że ma ujemną skuteczność, tzn. szkodzi.

I właśnie chyba tak jest: http://www.psychiatryadvisor.com/mood-disorders/psychotherapy-depression-efficicacy-overstated-unpublished-studies/article/442683/

Badania na małych próbach raz dają wyniki dodatnie, raz ujemne, tylko tych ujemnych się nie publikuje, a jeśli już, to rzadko się je cytuje. Gdyby je wszystkie uśrednić, to wyszłoby zero.


RE: Zaufanie do terapeuty - smutna00 - 27 Lut 2018

No jasne! To nie moja chora wyobraźnia lecz rzeczywistość że zarówno u jednej psychiatry jak i u drugiej gdy robily na pierwszej wizycie tzw wywiad kpiąco momentami się uśmiechaly. Pierwsza np w pewnej chwili gdy narzekałam na bardzo trudne relacje z tatą i jego chamskie odzywki skwitowała z zadowoloną miną "no tak ustawia cię", druga zas np w pewnym momencie moich przykładów na moją straszna nieśmiałosc i dokuczanie mi w którejś chwili parsknęła śmiechem cos tam nieudolnie tłumacząc. Także tak..

Tak myślę że mają przede wszystkim trudność w pojęciu zjawiska bycia bardzo nieśmiałym i bojaźliwym. A im bardziej taka osoba się otwiera, wprowadza w swój stan tym bardziej wydaje się to im chore, dziwne, żałosne.


RE: Zaufanie do terapeuty - mardybum - 27 Lut 2018

Według mnie powinnaś mu o tym powiedzieć i zobaczyć co on na to. Na moje oko to wygląda jakbyś z powodu niskiej samooceny bała się, że nawet profesjonalista, który teoretycznie powinien Ci pomóc, wyśmieje Cię, co oczywiście jest tylko błędem myślowym.

Nie żebym nie miała kiedyś podobnych obaw, ale zawsze wtedy sobie myślałam, że trudno, niech się nawet śmieje, wybuliłam hajs żeby się wygadać to będę gadać, nawet jak to takie dyrdymały że gościu potem z rodziną przy obiedzie beke z tego ciśnie:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: <a to jest raczej mało prawdopodobne>

A jeśli zwyczajnie go nie lubisz to po prostu zmień, nie ma sensu się męczyć.

---
Jeszcze dodam, że ja śmiechu nie zauważyłam nigdy, za to dwukrotnie u różnych kolesi zarejestrowałam ziewanie i przymykanie oczu, ale w sumie nawet im za złe nie miałamXD


RE: Zaufanie do terapeuty - 123user - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 20:20)Sybil napisał(a): Często mam wrażenie, że ma ze mnie niezłą bekę
(27 Lut 2018, Wto 20:37)smutna00 napisał(a): To nie moja chora wyobraźnia lecz rzeczywistość że zarówno u jednej psychiatry jak i u drugiej gdy robily na pierwszej wizycie tzw wywiad kpiąco momentami się uśmiechaly.

:Stan - Różne - Zaskoczony:  Byłem kilka razy w życiu u psychologa i odniosłem takie same wrażenie. W moim przypadku zdarzało się fagasowi dziwnie parsknąć, niby to było pociągnięcie nosem, niby powstrzymywany śmiech. Czułem się wtedy jak idiota. Wtedy wydawało mi się, że bada on moje reakcje (tzn. jak się zachowam), ale może faktycznie jego to po prostu normalnie po ludzku bawiło.


RE: Zaufanie do terapeuty - smutna00 - 27 Lut 2018

To ich po ludzku bawi...


RE: Zaufanie do terapeuty - klocek - 27 Lut 2018

Ja bym powiedział, że taka terapia wręcz szkodzi.

Czujemy ze strony terapeuty pogardę, ale on jednocześnie zapewnia nas, że nic takiego nie ma miejsca i to tylko nasza schiza. Po czymś takim przestajemy ufać własnym emocjom. Kiedy następnym razem trafimy na osobę, która nas nie szanuje, to możemy znowu pomyśleć, że to schiza.

O ile nie masz zdiagnozowanej paranoi, to takie przeczucia na ogół są prawdą.


RE: Zaufanie do terapeuty - Kiwi - 27 Lut 2018

Raz byłam u psychologa i poczułam się zdeptana i właśnie wyśmiana. Dostałam między innymi poradę "wyjdź do ludzi" i informację, że "to głupie" w odpowiedzi na opisy moich reakcji na stres.
Kobieta cały czas miała szyderczy uśmieszek i jeszcze całkiem ubaw, że mam tiki nerwowe, przy czym nie zapomniała dodać, że może inni nie widzą, ale ona jest na tyle profesjonalna, że jednak widzi.

Z boku niby po prostu się uśmiechała i rozmawiała, ale już z taką wyższością, że nigdy w życiu bym już do tej konkretnej kobiety nie poszła. I do żadnego innego psychologa też już nie poszłam, prawdopodobnie tak zostanie.

Czułam się potem znacznie gorzej.


RE: Zaufanie do terapeuty - Divine - 27 Lut 2018

Jutro mam i pierwszą wizytę i już mnie zniechęcacie. Dzięki -:Stan - Niezadowolony - Płacze: 

Jednak mówiąc serio to na podstawie ogólnego przeglądu różnych badań odniosłem wrażenie, że terapia nie tyle jest nieskuteczna ile raczej ma zróżnicowaną efektywność w przypadku róznych zaburzeń. Przykładowo radzi sobie z lękiem (np. społecznym) lepiej niż chociażby z depresją. Dlatego byłbym daleki od skreślania tej metody. Zaniepokoiły mnie jednak Wasze opisy nt. lekceważącego podejścia terapeutów. Czy macie jakieś obiektywne dowody na to, że tak było? Ja nie chcę poddawać w wątpliwość niczyich relacji, ale nie można wykluczyć, że właściwe dla nas wyolbrzymianie i katastrofizowanie mogło mieć tu znaczenie. Choć przyznam, iż sam zaniepokoiłbym się wyżej opisanym parskaniem. 

Jeśli jednak macie rację to trzeba stwierdzić, że psycholog dobry jest w sytuacji, gdy ktoś przechodzi przez rozwód, rozstanie i inne tego typu problemy pierwszego świata, ale w przypadku tak "obciachowych" zaburzeń jak FS pozostaje już bezużyteczny. Dlatego być może najlepszy okazałby się taki terapeuta, który sam przeszedł przez FS. W sumie znalazłem interesującego w Londynie i momentami poważnie rozważam znalezienie pracy i przeprowadzkę do UK głównie po to, aby chodzić na jego terapię :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

EDIT Przeczytałem post Kiwi i wiem już, że nie są to niczyje iluzje. Ech, ten świat to jakaś ściema w stylu Amber Gold... Niemniej trzymajcie za mnie kciuki jutro, podziele się wrażeniami, choć mam nadzieję, że innymi niż tu opisane.


RE: Zaufanie do terapeuty - WinterWolf - 27 Lut 2018

To ja mam tak tylko z psychiatrą. Raz się uśmiechnęła podczas rozmowy o myślach samobójczych i to mnie trochę ścięło z nóg. U psychologa uśmiechy raczej były życzliwe, więc spotkania dla mnie były w strefie komfortu.


RE: Zaufanie do terapeuty - Kiwi - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 21:34)Divine napisał(a): EDIT Przeczytałem post Kiwi i wiem już, że nie są to niczyje iluzje.
Niekoniecznie. Kobieta była po prostu szalenie nieprofesjonalna. Nie przedstawiła się na przykład. Nie powiedziała ani słowa o sobie (nie wiem nawet, czy to była psycholożka, czy psychoterapeutka), w jakim nurcie pracuje, co mi oferuje. Jak kiedyś czytałam artykuł, jak poznać złego terapeutę, to zrobiła wszystko co było tam wypisane.

Ja byłam wtedy bardzo młoda, równo 18, też mi to powiedziała. Że czego ja chcę, młoda jestem. Mówię to w kontekście tego, że poszłam na NFZ do w sumie nie wiem kogo, a wcześniej nie zgłębiłam tematu "psychologa" do końca. Ani niemalże wcale :Stan - Uśmiecha się:.

Znałam za to dość dobrze osobę, która była zadowolona ze swojej terapii i lubiła terapeutkę. Nawet dwie takie osoby :Stan - Uśmiecha się:

Po prostu trzeba dobrze trafić. Ja trafiłam na tyle źle, że mam traumę, uraz. Ale absolutnie nie namawiam do nie spróbowania! Przeciwnie. Pójdź i się przekonaj, życzę, żebyś trafił na kogoś co najmniej miłego. :Stan - Uśmiecha się:


RE: Zaufanie do terapeuty - Divine - 27 Lut 2018

Okay, czyli jednak jest nadzieja :Stan - Uśmiecha się:


RE: Zaufanie do terapeuty - klocek - 27 Lut 2018

Jedna z moich nawet opowiadała mi o swoich innych pacjentach. Mówiła z takim brakiem szacunku, że aż miałem ochotę jej zwrócić uwagę. (Ale w końcu nic nie powiedziałem.) Podejrzewam, że innym swoim pacjentom w taki sam sposób mówiła o mnie.

Nieprzyjemny śmiech na wyznanie, że mam myśli samobójcze, jest normą. Oni w ten sposób mogą wyrażać stres. Może moje psycholożki miały ochotę się rozpłakać, ale żeby to zamaskować, wybrały śmieszek.

Nie wiem, czy mają coś do powiedzenia na wypadek rozwodu, ale na wypadek rozstania z dziewczyną nic nie mają. Poza banałami w stylu: "No cóź, zdarza się". To w przypadku dobrych terapeutek, bo większość nawet nie podejmie tematu, tylko zignoruje moją wypowiedź.

Ja po wielu latach użerania się z nimi uważam, że to jednak trolling.

----

EDIT:

Podejmę temat.

Częsta rada w internecie jest właśnie taka: ten konkretny terapeuta, którego spotkałeś, jest kiepski, ale poszukaj innego, to na pewno będzie lepszy. Ja jednak mam wrażenie, że oni wszyscy są tacy. Ostatecznie wszyscy nauczyli się jednej z dwóch szkół: psychodynamicznej albo CBT i obie nie działają.

Nie wszyscy terapeuci wprost mnie wyśmiewali i nie wszyscy okazywali brak szacunku, ale wszyscy mnie lekceważyli.

Pomijając wszystko inne, psychoterapia zwyczajnie nie działa. Chodzisz na nią, chodzisz i nic. Często dostaniesz radę, żeby zmienić terapeutę - w ten sposób młyn się kręci, ale ani trochę nie przybliża to do celu.

Jest jedna rzecz, w której psychoterapia jest dobra, a jest to wzbudzanie winy. Terapeuta zawsze będzie cię oskarżał, że brak progresu to twoja wina.

Większość terapeutów na zakończenie terapii mówi, żeby znaleźć sobie innego terapeutę albo żeby "szukać pomocy", ale podejrzewam, że chodzi tylko o to, żeby nie stracić klienta.

Największe zmiany, które dokonałem w życiu, były wprost sprzeczne z radami psychologów.


RE: Zaufanie do terapeuty - 123user - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 21:34)WinterWolf napisał(a): To ja mam tak tylko z psychiatrą.
U mnie psychiatra akurat jest spoko, ale może się po prostu dobrze maskuje.


RE: Zaufanie do terapeuty - Kiwi - 27 Lut 2018

Śmiech myślę, że może też wynikać z tego, że dla nich (mimo prób zrozumienia) to może być coś abstrakcyjnego.

Wytłumacz komuś, kogo nigdy nie bolała głowa (a są tacy :Stan - Uśmiecha się: ), że bardzo, bardzo boli Cię głowa, że ledwo siedzisz, że z tego bólu masz aż mdłości, gdy ta osoba na Ciebie patrzy i właściwie to mówisz, siedzisz, masz dwie ręce, dwie nogi. Więc "heh, o co chodzi?".

"Przychodzi fobik do ekstrawertyka i mówi, że boi się ludzi". Ubawik. :Stan - Uśmiecha się:

To, czy terapia pomoże moim zdaniem zależy głównie od terapeutyzowanej osoby (pomijając skrajne niekompetencje terapeutów). Tak samo, mimo takich samych najazdów świadków Jehowy co tydzień, jedni przejdą na ich religię, inni nie przejdą. :Stan - Uśmiecha się:


RE: Zaufanie do terapeuty - mardybum - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 21:45)klocek napisał(a): Jest jedna rzecz, w której psychoterapia jest dobra, a jest to wzbudzanie winy

Bez przesady, według mnie jest też dobra, żeby się po prostu komuś wygadać, nawet jeśli rola tego kogoś jest minimalna. Ja na przykład autentycznie lepiej się czułam po godzinie skupienia na sobie i swoich uczuciach i mienia czyjejś uwagi na wyłączność (+ nie miałam wyrzutów sumienia, że obarczam kogoś swoimi problemami).

Po czasie doszłam do wniosku, że rzeczywiście cuda żadne się w takim gabinecie nie dzieją, ale czasami wystarczy możliwość uzewnętrznienia się.


RE: Zaufanie do terapeuty - Divine - 27 Lut 2018

To może dobrze byłoby tak: nasz ekstrawertyk-terapeuta bierze jakąś książke z nurtu CBT z opisami ćwiczeń na FS, a następnie każe je wykonywać klientowi i co wizytę rozlicza go z realizacji planu. W takim układzie psycholog byłby bliższy roli trenera osobistego niż "płatnego przyjaciela". Myślę że takie podejście dałoby wiecej dobrego naszemu fobikowi, bo po co nasz terapeuta ma starać się go zrozumieć, kiedy i tak nie będzie w stanie:Stan - Uśmiecha się:


RE: Zaufanie do terapeuty - smutna00 - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 21:55)Kiwi napisał(a): Śmiech myślę, że może też wynikać z tego, że dla nich (mimo prób zrozumienia) to może być coś abstrakcyjnego.

Wytłumacz komuś, kogo nigdy nie bolała głowa (a są tacy :Stan - Uśmiecha się: ), że bardzo, bardzo boli Cię głowa, że ledwo siedzisz, że z tego bólu masz aż mdłości, gdy ta osoba na Ciebie patrzy i właściwie to mówisz, siedzisz, masz dwie ręce, dwie nogi. Więc "heh, o co chodzi?".

"Przychodzi fobik do ekstrawertyka i mówi, że boi się ludzi". Ubawik. :Stan - Uśmiecha się:

To, czy terapia pomoże moim zdaniem zależy głównie od terapeutyzowanej osoby (pomijając skrajne niekompetencje terapeutów). Tak samo, mimo takich samych najazdów świadków Jehowy co tydzień, jedni przejdą na ich religię, inni nie przejdą. :Stan - Uśmiecha się:

Totalnie w punkt.

Też tak sądzę że to jak tłumaczenie ślepu o kolorach. Obie psychiatry u których byłam są ekstrawertykami. Poza tym np moja siostra jest ekstrawertyczką i mimo usilnych prób tlumaczenia jej mojego problemu słyszę tylko że naczytalam się, skoro w domu jesteś gadatliwa i smiala to wśród ludzi też gdybym tylko chciała byłabym taka, ponadto przesmiewanie się typu "e ty introwertyczka.
Może gdyby ci psycholodzy, psychiatrzy sami kiedyś byli fobikami hm...

Końcówka wypowiedzi- sama prawda.


RE: Zaufanie do terapeuty - klocek - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 21:55)Kiwi napisał(a): Śmiech myślę, że może też wynikać z tego, że dla nich (mimo prób zrozumienia) to może być coś abstrakcyjnego.

Wytłumacz komuś, kogo nigdy nie bolała głowa (a są tacy :Stan - Uśmiecha się: ), że bardzo, bardzo boli Cię głowa, że ledwo siedzisz, że z tego bólu masz aż mdłości, gdy ta osoba na Ciebie patrzy i właściwie to mówisz, siedzisz, masz dwie ręce, dwie nogi. Więc "heh, o co chodzi?".

"Przychodzi fobik do ekstrawertyka i mówi, że boi się ludzi". Ubawik. :Stan - Uśmiecha się:

Skoro terapeuci nie wiedzą, na czym polega choroba, którą rzekomo leczą, to po co udają ekspertów?


Cytat:To, czy terapia pomoże moim zdaniem zależy głównie od terapeutyzowanej osoby (pomijając skrajne niekompetencje terapeutów). Tak samo, mimo takich samych najazdów świadków Jehowy co tydzień, jedni przejdą na ich religię, inni nie przejdą. :Stan - Uśmiecha się:

To jest właśnie wzbudzanie poczucia winy. Jakby oskarżać osobę chorą na raka, że leczenie nie zadziałało, bo niedostatecznie tego chciała.

Nie ma psychoterapeutów bardziej i mniej kompetentnych. Psychoterapia nie działa i kryterium skuteczności się do niej nie przykłada, bo w każdym wypadku jest zerowa.


(27 Lut 2018, Wto 22:02)mardybum napisał(a):
(27 Lut 2018, Wto 21:45)klocek napisał(a): Jest jedna rzecz, w której psychoterapia jest dobra, a jest to wzbudzanie winy

Bez przesady, według mnie jest też dobra, żeby się po prostu komuś wygadać, nawet jeśli rola tego kogoś jest minimalna. Ja na przykład autentycznie lepiej się czułam po godzinie skupienia na sobie i swoich uczuciach i mienia czyjejś uwagi na wyłączność (+ nie miałam wyrzutów sumienia, że obarczam kogoś swoimi problemami).

Po czasie doszłam do wniosku, że rzeczywiście cuda żadne się w takim gabinecie nie dzieją, ale czasami wystarczy możliwość uzewnętrznienia się.

I to było ostatnie, minimalne z moich marzeń. Ale oni nie umieją słuchać! Moi terapeuci nie byli w stanie wytrzymać dłużej niż 10 sekund bez gadania. Ostatnim czterem wprost mówiłem, żeby nie przerywali mi w połowie zdania, ale pamiętali o tym tylko przez jakiś czas a potem znowu zaczynali przerywać.

Ich nie interesuje, co mamy do powiedzenia. Oni chyba uprawiają ten zawód, żeby samemu móc się wygadać.


(27 Lut 2018, Wto 22:03)Divine napisał(a): To może dobrze byłoby tak: nasz ekstrawertyk-terapeuta bierze jakąś książke z nurtu CBT z opisami ćwiczeń na FS, a następnie każe je wykonywać klientowi i co wizytę rozlicza go z realizacji planu. W takim układzie psycholog byłby bliższy roli trenera osobistego niż "płatnego przyjaciela". Myślę że takie podejście dałoby wiecej dobrego naszemu fobikowi, bo po co nasz terapeuta ma starać się go zrozumieć, kiedy i tak nie zrozumie :Stan - Uśmiecha się:

Gdyby któraś z moich terapeutek tak zrobiła, to bardzo wysoko bym ją ocenił, nawet gdyby to nie zadziałało. No ale za samą chęć pomocy.

Podręcznika od fobii społecznej chyba nie miały. Ostatnia wyznała szczerze, że dopiero musi kupić :Stan - Uśmiecha się:. Jedna wprawdzie pomachała mi podręcznikiem od fobii społecznej przed kamerą - mam dowód, że go posiada, chociaż wciąż czekam na dowód, że go przeczytała :Stan - Uśmiecha się:.

Czytałem o tych zadaniach domowych w internecie. Tzn. że w terapii CBT dostaje się zadania domowe. U mnie najczęściej wyglądało to tak, że dostawałem test do wypełnienia, ale w następnym tygodniu terapeutka jakby nie pamiętała, co zadała mi poprzednio. Może oni nie robią notatek?

Wszystkie zadania domowe na moich terapiach CBT zrobiłem, poza jednym, żeby podejść do 100 dziewczyn na ulicy w miesiąc. Podszedłem tylko do 20 :Stan - Uśmiecha się:. Ale co z tego, jak terapeutki się tym nie interesują.


RE: Zaufanie do terapeuty - BlankAvatar - 27 Lut 2018

@klocek
nawet w artykule, który linkujesz nie ma info, że skuteczność psychoterapii po uwzględnieniu tendencyjności publikacyjnej, spada do 0, więc jakbyś mógł nie kłamać, to byłoby miło. Rozumiem Twoje rozgoryczenie psychoterapią, ale jakbyś mógł nie straszyć ludzi i nie zostawiać ich z niczym w zamian, to byłoby bardziej konstruktywne (i odpowiedzialnie). Tendencyjność publikacyjna nie została odkryta w 2015 roku przez twórców zalinkowanego  artykułu, jest faktem i dobre metaanalizy próbują adresować ten problem.

anyway
@Sybil
powiedz o Twoich odczuciach psychoterapeucie. Musisz pamiętać, że jeśli masz FS, to najprawdopodobniej będziesz miała skłonność do negatywnej interpretacji sygnałów niewerbalnych. Przykładowo, uśmiech może być spowodowany wieloma czynnikami - przecież może być życzliwy czy nerwowy - niekoniecznie musi sygnalizować wyśmianie.

Jednocześnie warto pamiętać, że nie jesteś skazana na psychoterapeutę. Jeśli od początku widzisz, że ciężko będzie wam się dogadać, jeśli terapeuta nie wyznacza jakiegoś spójnego planu działania i następnie nie pilnuje, żeby ten plan wypełniać, to osobiście zastanowiłbym się nad zmianą (choć wcześniej zaadresowałbym moje obawy - łatwo o nieporozumienia).


RE: Zaufanie do terapeuty - mardybum - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 22:14)klocek napisał(a): I to było ostatnie, minimalne z moich marzeń. Ale oni nie umieją słuchać! Moi terapeuci nie byli w stanie wytrzymać dłużej niż 10 sekund bez gadania. Ostatnim czterem wprost mówiłem, żeby nie przerywali mi w połowie zdania, ale pamiętali o tym tylko przez jakiś czas a potem znowu zaczynali przerywać.

Ich nie interesuje, co mamy do powiedzenia. Oni chyba uprawiają ten zawód, żeby samemu móc się
Cóż mogę powiedzieć, miałeś po prostu pecha, albo ja szczęście. Chodziłam do dwóch kolesi i obaj dawali mi się nagadać bez przerywania. Fakt, ponad to niewiele robili, ale na pewno słuchali, to im trzeba oddać.


RE: Zaufanie do terapeuty - klocek - 27 Lut 2018

@BlankAvatar - Jest problem z psychoterapią i to poważny. Nie udawaj, że nie ma, tylko spróbuj się z tym zmierzyć.

Prawdopodobnie psychoterapia nie działa.

----

mardybum napisał(a):Cóż mogę powiedzieć, miałeś po prostu pecha, albo ja farta. Chodziłam do dwóch kolesi i obaj dawali mi się nagadać bez przerywania. Fakt, ponad to niewiele robili, ale na pewno słuchali, to im trzeba oddać.

Psychodynamiczni? Twój opis brzmi jak terapia psychodynamiczna, gdzie terapeuta się nie angażuje i nic w zasadzie od siebie nie mówi, tylko pozwala mówić pacjentowi.

Problem z psychodynamicznymi jest taki, że oni nie słuchają. Oni udają, że słuchają. Gdyby ich zapytać, co właśnie powiedzieliśmy, to by pewnie nie pamiętali. Nawet nie wiadomo, czy oni myślą o tym, o czym mówimy, czy nie bujają w obłokach.

To ma komuś pomagać? Równy indeks terapeutyczny miałoby gadanie do ściany.


RE: Zaufanie do terapeuty - nico - 27 Lut 2018

@klocek Cóż zostaje ci wiec napisanie pisma do ministra zdrowia. Chyba nie chcesz by publiczne pieniądze były marnowane.
Zawsze można wydać je inaczej na KK albo na premie dla Rydzyka.


RE: Zaufanie do terapeuty - mardybum - 27 Lut 2018

(27 Lut 2018, Wto 22:27)klocek napisał(a): Problem z psychodynamicznymi jest taki, że oni nie słuchają. Oni udają, że słuchają. Gdyby ich zapytać, co właśnie powiedzieliśmy, to by pewnie nie pamiętali.

Irytuje mnie trochę, że tak strasznie generalizujesz. Otóż nie, wiem, że słuchali, bo jak skończyłam to odnosili się do tego co powiedziałam, dopytywali itd. Ich uwagi może nie zawsze były trafione, ale na pewno słuchali.

Jasne, można powiedzieć, że akurat miałam szczęście i że takich to ze świecą szukać, ale nawet jeśli, to jednak zdarzają się, więc nie uogólniaj tak bardzo.


RE: Zaufanie do terapeuty - BlankAvatar - 27 Lut 2018

@klocek
psychoterapia działa, praktycznie nie ma co do tego wątpliwości. Są mocne dowody na to, że psychoterapia self-help działa, a co dopiero łączona z psychoterapeutą, który na bieżąco wspiera. Co nie znaczy, że psychoterapia nie ma dużych problemów. Imo jednym z większych jest diagnostyka i kierowanie ludzi do dopasowanych fachowców (co imo dobitnie pokazuje Twój przykład), ale na ten moment to  problem trudny do systemowego rozwiązania (pomijając kwestie metodologiczne), bo prywatnymi gabinetami rządzi wolny rynek, a leczenie na NFZ to może jeszcze większa ruletka. Kolejny problem to kwestia walidacji psychoterapeutów - prawo jest tak skonstruowane, że nie pomaga (tak do końca nie na kogo trafisz). Temat rzeka.

W medycynie też jest dużo syfu (choć pacjent jest nieporównywanie lepiej zabezpieczony), ale nikt odpowiedzialny nie będzie straszył ludzi przed lekarzami jako takimi.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.