PhobiaSocialis.pl
Beznadzieja - to moje zycie - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Beznadzieja - to moje zycie (/thread-32526.html)



Beznadzieja - to moje zycie - jabeznadziejna - 02 Lip 2019

Witam wszystkich. Chciałam wam napisać jak bardzo jest mi źle, może to jakiś sposób by chociaż odrobinę poczuć się lepiej gdy wyleję z siebie garść smutku i złych emocji. 

Nic mi w życiu nie wychodzi. Nic się nie wiedzie. Zawsze w życiu byłam bardzo spokojną i nieśmiałą osobą. Nauczyciele w szkole zauważali to. Mówili moim rodzicom że coś jest nie tak. Oni jednak zawsze w szkole załatwiali wszystkie sprawy za mnie, nie mogłam sama sobie radzić z wrednymi koleżankami, bo też nie potrafiłam, ale to naprawdę dużo by pisać. Może skupię się jednak na teraźniejszości.

Siedzę bez pracy w domu. Mam 24 lata. MIeszkam z rodzicami, bratem, siostra dopiero niedawno się wyprowadziła mając prawie 30 lat. Też nie radziła sobie dobrze w życiu, jak była praca to na krótki czas, potem znowu kilka miesięcy siedzenia w domu i tak w kółko. Czyli identycznie jak ja. Jeszcze w zeszłym roku myślałam, że coś się zmieni. Nie radziłam sobie w pracy z ludźmi, zrezygnowałam z niej, a siostra miała pracować do końca umowy, czyli do końca sierpnia i miałyśmy się razem wyprowadzić. Mieszkamy na wsi, ciężko się tu żyje, nie mamy tu znajomych bo tak nam się ułożyło niefajnie, postanowiłyśmy wtedy coś z tym zrobić i uznałyśmy, że w dużym mieście nam się lepiej powiedzie. Czekałam na ten dzień naszej wyprowadzki z utęsknieniem. Jednak wyszło zupełnie inaczej. Moja siostra znalazła sobie chłopaka z sąsiedniej miejscowości, zaszła w ciążę, obecnie ma już maleńkie dziecko. Ja zostałam z niczym. Żeby coś jednak u mnie się zmieniło, zapisałam się na prawo jazdy. Uznałam, że skoro się z nią nie wyprowadzę, a nie mam z kim, zrobię coś pożytecznego. W mojej miejscowości słabo jest z pracą, a ja, może ktoś powie, jestem wybredna, ale naprawdę nie chciałabym pracować w sklepie czy być kelnerką w którejś z knajpek z jednej z pobliskich wiosk. Nie widzę siebie w takich zawodach w ogóle. Strasznie by mnie to stresowało, a innej pracy już tutaj nie znajdę. Stąd też to prawo jazdy, pomyślałam że będę samodzielna, będę mogła jeździć dokąd chce, kiedy ze chce, znaleźć pracę trochę dalej od miejsca zamieszkania. Teraz wiem, że to robienie prawka to chyba nie jest dla mnie, jestem do tego jakoś nieprzystosowana, może brak predyspozycji do kierowania samochodem, czy podzielności uwagi? Nie wiem. Jednak przejeździłam już ponad połowę godzin, a nie ma żadnych widocznych postępów w nauce. Wręcz się nawet cofałam w "rozwoju" , bo zmiana biegów której się nauczyłam zaczęła mi nagle sprawiać problem i mój instruktor powiedział, że nie możliwe jest podczas tylu godzin jazd mieć nadal z tym problem. Ponadto powiedział też, że nie będzie ze mnie kierowcy. Załamałam się i szczęście, że nie było nikogo w domu bo wszyscy byli w pracy, to sobie po powrocie popłakałam w spokoju. 

Właśnie teraz czuję się beznadziejnie. Nie dość, że nie mam znajomych, chłopaka, mieszkam nadal z rodzicami (przez co czuję się gorsza od innych młodych osób), nie wiem co dalej z tym prawkiem począć, boję się powiedzieć w domu rodzicom, że mi nie wychodzi na jazdach, to jeszcze czasem mam takie dni, że chciałabym by mnie już nie było. Myślę, po co mama mnie urodziła, po co taka lebioda i kaleka życiowa dalej chodzi po tym świecie, a nawet nie chodzi po świecie... tylko drepcze po domu pogrążona w swoich obowiązkach jak typowa kura domowa - sprzątanie, gotowanie, gdy mama jest w pracy, itp. Nie umiem także żyć między ludźmi, każda praca kończyła się katastrofą. Czy może być jeszcze gorzej? Chciałabym, by była jakaś wojna czy cokolwiek, żeby skończyło się to moje koszmarne życie, z którym nie wiem co mam zrobić. Nie chcę mi się co dzień wstawać rano. Kiedyś siostra to zauważyła, że dłużej leżę w łóżku, gdy się obudzę, nie wstaje od razu. Powiedziałam tylko, że lubię tak polezeć. Prawda jednak jest taka, że gdy po przebudzeniu pomyślę, że kolejny dzień będzie taki "nie wiadomo po co", że życie przelatuje mi przez palce, to nie chce mi się dalej istnieć. 

Wybaczcie za ten długi, żałosny tekst, żałosnej z resztą osoby. Chciałam tylko się wyżalić. Trochę lepiej jest wyrzucić z siebie to wszystko...


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Szary - 02 Lip 2019

Cześć, Jabeznadziejna, przeczytałem całość i nie uważam, że masz za co przepraszać, bo jego długość ani trochę mi nie wadzi. Też mam 24 lata i też można powiedzieć że mieszkam na wsi. W dodatku boję się jeździć samochodem pomimo tego że mam prawko od 5 lat i też czekam na katastrofę ogólnoświatową, by mnie stąd zmiotło. Naprawdę nie wiem, co Ci poradzić, bo też jestem w takiej matni bez pomysłu na to co dalej, ale pomyślałem, że chociaż napiszę, byś nie czuła się sama. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Trzymam kciuki.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Empty box - 02 Lip 2019

Witaj!  Absolutnie Twój post nie był męczący.  Przeczytałem całość,  z wieloma aspektami się utożsamiam. 
Myślałaś o terapii?  Być może pomogłoby to w twoich problemach w sytuacjach społecznych i z niską samooceną. Jak staniesz na nogi możesz pomyśleć o szukaniu pracy na spokojnie i wyprowadzce od rodziców - to zawsze dużo pomaga jak zaczynamy żyć swoim życiem.
Fajnie że próbujesz zrobić prawo jazdy,  nie zniechęcaj się - może akurat się uda i będziesz wtedy mieć łatwiej z dojazdem.

Nie poddawaj się,  jak chcesz możesz pisać na priv.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - WinterWolf - 03 Lip 2019

Trzymam kciuki za Ciebie i za prawko :Stan - Uśmiecha się:


RE: Beznadzieja - to moje zycie - czerczesow - 03 Lip 2019

A każdy musi mieć chłopaka/dziewczynę? To jakieś chore żeby każdy był identyczny i zgodny w 100% ze stereotypami. W wieku 24 lat mieszkanie z rodzicami nie jest niczym dziwnym. Jak nie jesteś z bogatej rodziny, jest wręcz czy normalnym. Większość osób które znam i znałem w tym wieku mieszkało z rodzicami. W Warszawie np. mieszkanie to majątek i mieszkanie z rodziną jest całkowicie normalne, tak się dzieje w miażdżącej większości przypadków. Nie łam się, bo masz znacznie lepiej z racji bycia kobietą. Wymaganie mniejsze, zainteresowanie większe, trzeba tylko inaczej na to patrzeć. Życie Cię pewnie nie rozpieszczało, więc jest jak jest. Ja wiem, że na moim miejscu i z moimi przygodami nikt by sobie lepiej nie poradził.

Pytasz, czy może być gorzej, to z pewnością tak. Mogłabyś nie mieć odwagi iść na kurs prawa jazdy, albo nie mieć grosza przy dusza jak ja. Każdy medal ma dwie strony.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - damiandamianfb - 03 Lip 2019

Jeśli Ci to jakoś może pomóc to napisze, że mam prawie identycznie, z pracą, z ludźmi, z zapałem do życia.
Masz możliwość poćwiczenia w domu tych biegów? Pokaz temu instruktorowi jak bardzo się myli :Stan - Uśmiecha się: takie ćwiczenie w samotności może Ci pewności dodać, a to pewnie przez jej brak i stres masz problemy.
I jak wyrzucenie z siebie tego coś pomogło?
Jeśli tak to pisz tu częściej :Stan - Uśmiecha się:


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Żółwik - 03 Lip 2019

Cześć, @jabeznadziejna! :Stan - Uśmiecha się:

Współczuję wioskowego wykluczenia. Jedziemy na tym samym wózku.
Też nie mam prawa jazdy.
Wiesz, prezes Kaczyński też nie ma, a rządzi krajem. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Możesz rzeczywiście nie mieć do tego predyspozycji (nie każdy musi mieć), ale może być też tak, że słaba podzielność uwagi jest skutkiem stanów depresyjnych czy lękowych.

Twoje zniechęcenie do życia, niechęć do wstawania rano wskazują, że może warto by się udać do specjalisty, spróbować jakiejś formy terapii. Nie ma co czekać, żeby złe nastawienie do życia się pogłębiło.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - jabeznadziejna - 03 Lip 2019

Dziękuję za odpowiedzi ☺️ Tak, odrobinę mi to pomogło, wyrzucić z siebie to co czuję. Na tym forum czuję się tak swojo, bo jednak jest nas tutaj dosyć sporo, borykających się z podobnymi problemami. Co jest też niestety przykre, że musimy się tak męczyć i czasem niewiele możemy zrobić (częściej nawet nic) w lepszym kierunku. 
Dobrze, że odpisaliście. Wiem, że mam depresję, czuję to. Najgorzej jest jesienią i zimą, wtedy często płaczę, mam dosyć tego stanu, kiedy pogoda jest po prostu wstrętna, zimno, deszcze i ponuro, nie chce się z domu wychodzić. Poza tym oprócz jakiegoś wyjścia na zakupy nie mam co ze sobą zrobić. Tylko żyje tym co w domu. Wiosną zawsze czuję się lepiej, przynajmniej jest ciepło i dużo słońca, wychodzę przynajmniej na podwórko, tylko muszę się przyznać, że kiedyś zmiana pór roku bardziej mnie cieszyła i pojawiało się we mnie więcej optymizmu, bo teraz nie ma go w ogóle. Przyszła ta wiosna, obecnie mamy lato, a już jakoś przestało mnie to zadowalać. Bo wiem, że pora roku na cieplejszą nic nie zmieni. Kiedyś może mnie to też bardziej cieszyło, bo miałam jedną koleżankę, z którą dość często się widziałam, niemal codziennie jeździłyśmy na rowerach, spacerowałysmy, ponarzekałysmy coś sobie we dwie, ale też można było pożartować, lecz niestety mieszka teraz daleko i kontakt jest jedynie przez internet. Ma też już męża. Także nawet na rower samej nie chce mi się iść, chyba po prostu czuję się samotna. Z siostrą też już nie pogadam tak jak kiedyś, ona już mnie nie rozumie jak coś jej ponarzekam, mówi, że przesadzam, teraz to co się u niej dzieje jest najważniejsze. Ja co roku spędzam sama sylwestra nigdzie nie wychodząc, raz tylko jak miałam chłopaka to gdzieś wyszliśmy i raz byłam u tej koleżanki, a tak to zawsze co roku tak samo. Święta takie z rodzicami i rodzeństwem też mnie nie cieszą, są nudne i takie przewidywalne. Tak wygląda właśnie moje życie, strasznie boje się przyszłości. Myślę, że kiedyś się obudzę mając 30 lat i dalej tak będzie jak jest teraz. Będę mieszkać z rodzicami, nic nie osiągnąwszy, może nawet bez pracy, bez drugiej połówki, dzieci, itp. Wtedy z tego żalu i poczucia beznadziejności targnę  się na swoje życie. Szkoda, że nie mogę się wyżalic rodzinie, oni tego nie rozumieją, znaczy mama mi mówi, że nie chce żebym tak miała, ale jestem młoda i mam się nie poddawać. Cóż, te słowa niewiele mi dają, i tak jestem samotna i tak w pojedynkę bardzo bezradna. Z prawkiem dam sobie jeszcze szansę, ale bardzo się boję, że i tak może nie wyjść :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


RE: Beznadzieja - to moje zycie - itanimuli - 03 Lip 2019

Cześć, ja też nie mam prawka i nie udało mi się go zrobić za pierwszym razem (było to z 3 lata temu). Miałam właśnie wtedy taką zalamke że jestem taka beznadziejna że nawet prawka nie potrafię zrobić. Teraz chce spróbować ponownie, ale nie wiem co z tego będzie bo nawet umowinienie sis na jazdę to dla mnie problem..... Co prawda jestem trochę młodsza od ciebie (21 lat mam), ale też mam takie same obawy przed życiem jak ty. Na sylwestrze bylam dwa razy w zyciu i to z tą samą koleżanka (z którą nie mam już żadnego kontaktu). Przyjaciół, znajomych, chłopaka też nie posiadam. Nie wiem jeszcze co chce robić w życiu podobnie jak ty.
Siedząc samotnie w domu łatwo popaść w depresję. Ja to własnie wiosna sie gorzej czuje bo wszystko budzi się do życia a ja dalej w miejscu.... 
Co do pracy ja pracuje na produkcji bo nie widzę siebie również np w skepie albo restauracji. Myślałas o takiej właśnie pracy? Nie trzeba tam za bardzo gadac z ludzmi, trzeba mieć tempo co prawda ale to wszystko z czasem idzie się nauczyć i zyskać tą wprawe


RE: Beznadzieja - to moje zycie - jabeznadziejna - 03 Lip 2019

Hej itanimuli. Widzę, że masz podobnie ja ja, to przykre :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Z robieniem prawa jazdy nie wiem co mogłabym Ci doradzić, bo mi samej nie wychodzi tak, jak bym chciała. Myślę, czy jestem jakaś nierozgarnięta, czy o co chodzi? Wiem jedno, że nie należy w życiu się tak łatwo poddawać i spróbuję jeszcze. Z pracą na produkcji probowałam i moje obowiązki były w porządku, radziłam sobie, ale niestety nie mogłam poradzić sobie z ludźmi. Na pierwszej zmianie na której zaczęłam pracę ludzie mnie właśnie za to gnębili, że mało mówię. Chcieli też pozbyć się mnie, żebym zrezygnowała z pracy, więc przeszłam na inną zmianę. Tam na początku było dobrze, a potem jak byłam na zwoleniu z powodu choroby, to gdy  wróciłam nie poznawałam tych ludzi. Ktoś na mnie coś nagadał,koleżanki z pracy coś szeptały patrząc na mnie i śmiały się, nie wiedziałam o co im chodzi. Zwolniłam się z pracy przechodząc załamanie. Wiele tam przeszłam, ludzie są okrutni :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: mimo to chce znów spróbować na produkcji, tylko w innym zakładzie bo tu gdzie byłam nie wrócę na pewno. Żebym jednak mogła tam pracować to muszę mieć prawo jazdy, bo trzeba tam trochę jednak dojechac km... autobusy jeżdżą w innych godzinach :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: więc muszę chyba zawalczyć o to prawko, bo nie wiem co dalej ze mną będzie.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - itanimuli - 03 Lip 2019

@jabeznadziejna ja akurat jestem mocno nieogarnieta życiowa ale nie mieć prawka w tych czasach to dość spory problem....
Na produkcji rzeczywiście ludzie często są okrutni a przede wszystkim są tacy prosci którzy nie są za mądrzy. Nienawidzę takich sytuacji jakie tutaj opisalas, jak dla mnie tacy ludzie to tyrani. Ja też się nie odzywałam na początku ale mnie nikt nie nekal. Swoją drogą to żaden lider albo kierownik nie zareagował na to? Masakra i żenada z ich strony. Ja bym zjechala chociaż tą firme na goworku czy coś żeby ostrzec ludzi przed trauma. Mam nadzieję że w następnej pracy będziesz mieć więcej szczęścia i trafisz na lepszych ludzi.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Onigirinori - 05 Lip 2019

@jabeznadziejna @itanimuli Róbcie prawko i nie przejmujcie się, że sobie nie poradzicie. Dacie radę :Stan - Uśmiecha się:

@jabeznadziejna Połowa kursu to chyba jakieś 16 godzin jazdy, jeśli dobrze pamiętam, a to jest tyle co nic. Naprawdę stajesz się kierowcą w momencie jak sama jeździsz i sama uczysz się na błędach.

Gdyby każdy był takim super kierowcą, za jakiego często się uważa, to nie było by tylu wypadków. To, że ktoś biegi umie zmieniać i piłować swoje bmw na ręcznym nie znaczy, że umie jeździć.

Ten istruktor bajki Ci wciska. Chyba minął się z powołaniem. Ludzie na egzaminach są jak dzieci w mgle. Często i gęsto ludzie oblewają na egzaminach bo właśnie zbyt mało godzin jest do nauki. Dlatego ludzie po kilka razy podchodzą do egzaminów, każdorazowo płacąc. A wszystko rozchodzi się o pieniądze (jak zwykle to bywa).

No i po za tym, istnieją też samochody z automatyczną skrzynią biegów :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Piszę jako 7-letni kierowca :Stan - Uśmiecha się:, tak że, jeżdżę mimo, że bałam się samochodów bo w wieku dziecięcym uczestniczyłam w wypadku jako pasażer.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - jabeznadziejna - 05 Lip 2019

@Onigirinori tak, jest dokładnie 30 godzin jazd. Ja sama myślę, że to niewiele by się nauczyć jazdy i być dobrym kierowcą. Też tak słyszałam jak piszesz, że uczymy się gdy jeździmy potem sami własnym samochodem i na pewno jest tak lepiej bo nie ma już przy nas instruktora czy egzaminatora, przy którym jest jednak duży stres i czasem tak bardzo się skupiamy, że aż nam nie wychodzi. Pewnie nam fobikom jest ciężej robić prawo jazdy, bo nie lubimy gdy ktoś na nas patrzy, a oni jednak patrzą na każdą naszą czynność, który pedał wciskamy, jak manewrujemy samochodem, itd. W dodatku ja mam tak, że gdy instruktor mówi mi o popełnionym przeze mnie błędzie, stresuję się jeszcze bardziej i popełniam kolejne :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: chociaż przyznam, że gdy powiedział mi, że nie będzie ze mnie kierowcy to chyba troszkę mnie zmobilizował, bo trzecia godzina jazdy szła mi lepiej (jeździmy teraz 3 h po mieście). Zmieniałam nagle dobrze biegi i bardziej uważałam, raz mnie nawet z czymś pochwalił :Stan - Uśmiecha się: dlatego to mi troszkę daje do myślenia by dalej próbować na zmianę z negatywnymi myślami, bo tak już mam :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Onigirinori - 05 Lip 2019

@jabeznadziejna Dobrze, że akurat Ciebie zmobilizowało, mnie by tylko zdołowało. Sama miałam beznadziejnych instruktorów, którzy bardziej się martwili o samochód niż żeby kogoś nauczyć :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: ale miałam opłacony cały kurs z góry to musiałam chodzić.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - jabeznadziejna - 05 Lip 2019

@Onigirinori zdołowało mnie również, ale jednak chyba musiało zmobilizować skoro zaczęło w miarę wychodzić i też uspokoiłam się tam z tyłu kiedy jechał inny kursant. Jednak w domu i tak się popłakałam. Stwierdzam, że prawko jest gorsze niż zdawanie matury.
Ile godzin potrzebowałaś by się nauczyć i zdać? Jak w ogóle czułaś się na egzaminie, bo ja to nawet nie chce sobie wyobrażać co trzeba wtedy przechodzić...

@itanimuli brygadzistka z tej pierwszej zmiany na której pracowałam zareagowała. Zwołała zebranie i rozmawiała z nami, że jesteśmy dla siebie okropni, trochę pogadała, nie pamiętam już dokładnie co, ale zachowała się w porządku. Mimo to nie było dobrze i przeszłam na inną zmianę. Na tej drugiej nikt nie zareagował dlatego odpuściłam sobie pracę tam. Też mam taką nadzieję, że w przyszłej pracy jakakolwiek ona będzie, nie będę miała problemów z ludźmi.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - itanimuli - 06 Lip 2019

@jabeznadziejna współczuję ci tej całej sytuacji. Ja to bym pewnie jeszcze szybciej się poddała i uciekła z tej pracy, od tych ludzi

@Onigirinori dzieki oby tym razem się udało mi i @jabeznadziejna


RE: Beznadzieja - to moje zycie - The_Silence - 06 Lip 2019

Zastanawiam się czy my się w ogóle nadajemy do jakieś innej roboty niż na produkcji. :-(


RE: Beznadzieja - to moje zycie - Onigirinori - 06 Lip 2019

(05 Lip 2019, Pią 20:37)jabeznadziejna napisał(a): @Onigirinori
Ile godzin potrzebowałaś by się nauczyć i zdać? Jak w ogóle czułaś się na egzaminie, bo ja to nawet nie chce sobie wyobrażać co trzeba wtedy przechodzić...
.
Ja zdałam za drugim razem ale koleżanka z klasy zdała np. za szóstym razem dopiero. Tak więc trzeba próbować. Osobiście gorzej się czułam na jazdach niż na egzaminie.

(06 Lip 2019, Sob 18:20)The_Silence napisał(a): Zastanawiam się czy my się w ogóle nadajemy do jakieś innej roboty niż na produkcji. :-(

Mi narazie wychodzi w miarę w restauracji :v to dziwne w sumie.


RE: Beznadzieja - to moje zycie - itanimuli - 06 Lip 2019

(06 Lip 2019, Sob 18:20)The_Silence napisał(a): Zastanawiam się czy my się w ogóle nadajemy do jakieś innej roboty niż na produkcji. :-(
Sama pracuje na produkcji ale licze na to że kiedyś w końcu będę cos lepszego robić


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.