Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html) +--- Dział: Samopomoc - materiały (https://www.phobiasocialis.pl/forum-8.html) +--- Wątek: Terapia z wewnętrznym dzieckiem (/thread-33041.html) |
Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 10 Kwi 2020 Witajcie, od jakiegoś czasu interesuję się metodą terapii nazywaną "terapią z wewnętrznym dzieckiem". Wielu z nas doświadcza takich zaburzeń jak: toksyczny wstyd, zaniżone poczucie wartości, przesadne podporządkowywanie się innym kosztem własnych potrzeb. Według założeń tej terapii, bierze się to nie tyle z traum przeżytych w dzieciństwie, co brak umiejętności wyrażania swoich emocji. Tzn. jeśli w dzieciństwie byliśmy wychowywani przez rodziców, którzy wbijali nam poczucie wstydu lub nie pozwalali okazywać np. złości. Drugim z powodów braku umiejętności właściwego wyrażania emocji wg teorii związanych z terapią wewnętrznego dziecka jest przykład z góry. Tzn. jeśli ktoś w rodzinie np. matka jest dominowana i nie potrafi odpowiednio się bronić, to my ucząc się jako dzieci zachowań od naszych opiekunów automatycznie i podświadomie powtarzamy schematy. Co więcej, w związku z tym, że taki obraz życia to jedyne co znamy i boimy się zmian, (czasem choć wiemy, że coś jest dla nas złe to boimy się zmian, bo choć sytuacja jest zła to jest nam znana a wchodzenie w nieznane rodzi lęk), lgniemy do równie toksycznych znajomości (np. osobowości narcystycznych). Teraz sedno: terapia ta zakłada, że niewyzwolone emocje są w nas jakby zamrożone i w dorosłym życiu kiedy reagujemy nieadekwatnie do sytuacji lub nie reagujemy wcale, wierząc, że dzięki temu np. nie doprowadzimy do zaognienia sytuacji, choć sami przez to obrywamy, przemawia przez nas wtedy to dziecko. Kluczem do wyleczenia się wg tej terapii jest nie tyle pojęcie sytuacji. Możemy wiedzieć co robić żeby sobie pomóc ale i tak coś nas blokuje. Kluczem jest przepracowanie tych starych ran, "zajęcie" się tym wewnętrznym dzieckiem. To tylko podstawowe pojęcia, które starałem się mniej więcej przedstawić w bardzo uprooszczony sposób. Więcej jest na kanałach Planeta Serca oraz kanale psycholog Darii Żukowskiej. Może komuś pomogą ich filmiki, niżej wstawiam linki do kanałów oraz link do filmiku Darii, który przedstawia bardziej szczegółowo to o czym napisałem. Planeta Serca: https://www.youtube.com/channel/UCbD70RA3aiDzgX34uzEzjJQ Daria Żukowska: https://www.youtube.com/channel/UCl_hm5r5Osb818eIB5t7j-g filmik: https://www.youtube.com/watch?v=pvQ0CN7J9Kg&t=549s RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Dowolna - 10 Kwi 2020 Film Darii Ż o osobowości zależnej bardzo mocno mnie uderzył... znokautował wręcz. Trafiłam tu zaraz po lekturze refleksji na temat nurtów... skołowana, z poczuciem, że potrzebny by mi był bardzo elastyczny w swoich metodach terapeuta. No a ten film mocno mnie ukierunkował. Trafiałam wcześniej na określenie 'osobowość zależna' ale wydawało mi się, że kryje się pod nim zupełnie co innego. Mimo że boję się takich wewnętrznych odkryć, będę śledzić kanał, bo dobrze mi się jej słuchało. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - ★ rozlane mleko ★ - 10 Kwi 2020 (10 Kwi 2020, Pią 11:16)Enigma23 napisał(a): Wielu z nas doświadcza takich zaburzeń jak: toksyczny wstyd, zaniżone poczucie wartości, przesadne podporządkowywanie się innym kosztem własnych potrzeb. Jak to sobie czytam to pasuje do mnie jak ulał, szczególnie zaniedbywanie swoich potrzeb, zaniżone poczucie wartości i powtarzanie toksycznych schematów od opiekuna... Na pewno muszę poczytać więcej o tym rodzaju terapii, dzięki Enigma za założenie tego wątku :) RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Żółwik - 10 Kwi 2020 Komuś jeszcze pomogła taka forma samorozwoju/coachingu/terapii? Może ktoś jest krytycznie nastawiony do tego typu metod? Dyskusja mile widziana... RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 10 Kwi 2020 Od siebie dodam, że w filmie Darii którego podlinkowałem nie zgadzam się tylko z jedną kwestią a konkretnie tym, że n jak ona twierdzi nie wierzy w konstruktywną krytykę. Nie każda krytyka musi wypływać ze swoich zaburzeń, z próby podbudowania samego siebie czy przerzucania na kogoś swoich lęków. Krytyka jest częścią naszego życia i jak najbardziej można to robić konstruktywnie jeśli coś się nam nie podoba a żeby nie filozofować, to najprostszy przykład: jeśli ktoś robi coś co jest sprzeczne z normami społecznymi, naturalnym odruchów jest krytyka, zwrócenie uwagi temu komuś. Jeszcze co do kanału Kingi Z planety serca to ona jest samoukiem i w odróżnieniu od Darii która skończyła psychologię, Kinga bazuje tylko na swoich doświadczeniach. Czasem idzie w sferę duchową w swoich przypadkach a czasem ma spadek jakości w sposobie przekazywania informacji i brzmi jak rasowy coach, dlatego nie wszystkim może się to podobać ale nie ma się co zniechęcać bo dziewczyna i tak w większości tego co mówi jest bardzo konkretna RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - db - 18 Maj 2020 wow, fajne tresci, wlasnie zaczelam czytac ksiazke o pracy z wewnetrznym dzieckiem i z checia przejrze filmiki RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Szary - 18 Maj 2020 (18 Maj 2020, Pon 13:22)db napisał(a): wow, fajne tresci, wlasnie zaczelam czytac ksiazke o pracy z wewnetrznym dzieckiem i z checia przejrze filmikiPodasz tytuł? RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - db - 18 Maj 2020 @Szary, "odkryj swoje wewnętrzne dziecko" stefanie stahl RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Ketina - 19 Maj 2020 (10 Kwi 2020, Pią 12:16)Żółwik napisał(a): Komuś jeszcze pomogła taka forma samorozwoju/coachingu/terapii? Jestem krytycznie nastawiona do tego podejścia/podejść reprezentowanych przez te dwie panie, które proponują tę "terapię z wewnętrznym dzieckiem" i mam wrażenie, że w ogóle ta nazwa terapii jest jakimś chwytem(może i marketingowym), ponieważ to, co tu się nazywa "terapią z wewnętrznym dzieckiem" jest po prostu zbiorem technik z różnych terapii, a nawet niektóre techniki są całkowicie zerżnięte z innych już istniejących i stosowanych terapii np. z terapii dialektyczno-behawioralnej, z terapii "przez pisanie"(tu np. przedstawione jako rozmowa z dzieckiem z przeszłości czy np. zapisywanie triggerów, a potem przepracowywanie ich w samotności) czy z logoterapii. Drażnią mnie też stwierdzenia na temat tego, ze w tradycyjnych terapiach nie ma elementów pracy nad ciałem, jak przecież istnieje ich mnóstwo np. terapia poprzez zabawę czy nawet terapia poprzez ruch i taniec(DMT), które są używane do leczenia zaburzeń osobowości oraz do leczenia stresu pourazowego as well. Nawet Kinga nie wspomina, co uznaje za "tradycyjną" terapię. Jedna z pań, Kinga, nawet zestawia i mówi, że ta terapia "z wewnętrznym dzieckiem" różni się od innych "tradycyjnych" terapii i to jest dla mnie po prostu śmieszne i nieprofesjonalne stwierdzenie. Myślę, że Kinga może zbytnio zwracać uwagę na swoje przeszłe nieudane sesje z terapeutami, którzy być może nie potrafili dostosować metod do pacjenta. Daria w ogóle zakończyła sukcesem swoją superwizję? Coś mi się wydaje, że jej praca nad sobą jeszcze się nie zakończyła(co wspomina w swoich filmikach), ale pomimo tego oferuje terapię i chyba nawet jest całkiem droga. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ona samodzielnie przeprowadza terapię z wiedzą, którą aktualnie prezentuje w swoich filmikach. Nie może tak być, że pacjent z CPTSD oraz z innymi formami zaburzeń przychodzi do niej na sesję i pracuje tylko do tego momentu rozwoju emocjonalnego, w którym Daria zdaje się aktualnie znajdować, a jeszcze gorzej jest gdy ma poczucie, że terapia zakończyła się sukcesem(co może być w takim momencie zwyczajnie błędnym przekonaniem). Mam nadzieję, że rzeczywiście Daria jeszcze rzetelnie pracuje nad sobą i mówi pacjentom o swoich ograniczeniach lub po prostu kieruje ludzi do innych specjalistów. Może również opiszę błędy, które wyłapałam filmików Darii i Kingi, choć bardziej skupiłam się na kanale Darii(wszystkich filmików nie obejrzałam, ale było ich dość dużo, bo niestety na wszystkie nie mam czasu obecnie). Napiszę również o dobrych stronach ich przekazu i moich innych uwagach: 1. Moja pierwsza główna uwaga to twierdzenie, że każdy sam wie, czego jego organizm i psychika potrzebują, co nie jest zawsze prawdą. Mam nadzieję, że to jest dość logiczne. W taki sposób można utknąć w niezdrowych schematach zachowania czy myślenia i nawet nie być świadomym, że idzie się złą ścieżką. Warto słuchać własnej intuicji, ale warto jednocześnie pogłębiać samoświadomość i mieć zaufane osoby, które odpowiednio nakierują daną osobę na dobre zmiany. Mam wrażenie, że obie panie mówiły o słuchaniu swojej intuicji(a tym bardziej jeśli chodzi o rozpoznanie toksycznych osób - co tu też nie zawsze się sprawdzi) w taki sposób, jakby podążanie za swoimi emocjami było jedną z niezawodnych metod rozpoznawania pewnych nieprawidłowości. 2. Również obie panie mówią o tym, że dobrą metodą jest regulowanie emocji poprzez swoje ciało - tutaj również trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć, bo to później może się odbić w drugą stronę i można nabawić się np. dysmorfofobii, ortoreksji czy innych zaburzeń. Zauważanie swoich emocji poprzez sygnały pochodzące z ciała może być dobrą i skuteczną metodą, ale nie jest we wszystkich wypadkach niezawodna. Warto również uczyć się myślenia, że ciało i to jak się ono prezentuje niekoniecznie może mieć wpływ na psychikę. W tym jak i w poniższych i w powyższych punktach brakuje obu paniom w tłumaczeniu(może i w myśleniu też) zauważania i tłumaczenia pewnych niuansów oraz wad i zalet różnych metod postępowania. 3. Zwróciłam uwagę na baaardzo wiele błędów w filmikach Darii dotyczących rozpoznania u ludzi zaburzeń z wiązki B wg DSM. Często miesza kryteria rozpoznanie osobowości dyssocjalnej z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Często również brakuje w jej wypowiedziach na temat NPD ukazania różnych typów tego zaburzenia np. wspomina, że wprawdzie istnieje coś takiego jak narcyzm wrażliwy, ale później w tym samym filmiku jako kryteria rozpoznania osoby z NPD podaje tylko cechy osoby ewidentnie związane z narcyzmem wielkościowym. XD W innych filmikach związanych z toksycznymi osobowościami wcale nie jest lepiej. Również podaje pewne zachowania, które mają świadczyć o tym, że ktoś posiada diagnozę NPD, ale niekoniecznie w każdym wypadku się sprawdzą np. stwierdzenie, że "narcyz nigdy nie przeprasza lub nie mówi słowa "przepraszam"" lub w momencie A narcyz robi B i nie ma innych opcji. Tak łatwo to niestety nie wygląda. Nie mówi w ogóle o neutralnych lub o dobrych aspektach narcyzmu - przedstawia takie osoby wyłącznie w negatywnym świetle. Mam wrażenie, że nadal postrzega te osoby przez pryzmat swoich traumatycznych relacji z takimi osobami. 4. Daria również mówi o tym, jak postępować, gdy spotka się w swoim życiu toksyczną osobowość(często wspomina, że chodzi jej np. o NPD). Znowu, te techniki są tak sztywne i tak bardzo nie opisuje ona tego, że podczas stosowania ich w pewnych momentach może nastąpić fakap, że to aż mnie boli gdzieś w środku, bo w taki sposób to nigdy w kontekście pracy nad takimi zaburzeniami nie będzie znacznego procesu. Wspomina np. o metodzie definitywnego zerwania kontaktu(ang. no contact policy) z taką osobą albo bardzo zdawkowe odpowiadanie narcyzowi(szczególnie wtedy, kiedy jest impulsywny) lub wręcz ignorowanie tego, co mówi, gdy chce sprowokować drugą osobę(ang. grey rock method) poprzez takie dźwięki jak "yhym" i odwracanie wzroku. Z pełnym przekonaniem mówi, że to bardzo dobre uniwersalne metody, które można stosować je praktycznie zawsze i wszędzie. XD Proszę, nie słuchajcie ślepo tego, co mówi. XD W sieci istnieje o wiele lepiej zrobionych i krótszych filmików na temat tych zagadnień, które o wiele lepiej przedstawiają te metody postępowania wraz z zaletami i wadami tych metod oraz z bardziej szczegółowym opisem jak i kiedy je najlepiej stosować. Resztę moich uwag napiszę może później, gdy będę miała więcej czasu. Na ten moment oceniam te kanały no... Ogólnie trzeba je traktować z dużym przymrużeniem oka, a najlepiej z przymrużeniem obu oczu i to w taki sposób: Mam nadzieję, że może w przyszłości jakoś poprawią zawartość filmików, które publikują na swoich kanałach. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - L1sek - 19 Maj 2020 To jakaś terapia dla kobiet w ciąży, tak? RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - gosc123 - 19 Paź 2020 Intuicyjnie czuję, że praca z "wewnętrznym dzieckiem" to klucz do rozwiązania lęków i fobii społecznej. Zresztą nie tylko tego, ale innych problemów- jak np. braku asertwności, depresji, odrzucenia itp. Mam wrażenie, że o ile praca kognitywna pozwala "radzić sobie" z emocjami, to praca z wewnętrznym dzieckiem pozwala na głębsze uwolnienie emocjonalne, czyli dojście do źródła problemu. O tym, że uzdrowienie wewnętrznego dziecka to sprawa kluczowa mówił też np. Steve Hayes, czyli guru ACT. Osobiście jakiś czas temu wykonywałem ćwiczenia związane z pracą z wewnętrznym dzieckiem- np. polegające na uwolnieniu smutku z powodu krzywdy, której doznałem w dzieciństwie. Za każdym razem po tych ćwiczeniach opanowywało mnie poczucie ogromnego spokoju- stanu, do którego chciałbym dojść docelowo na co dzień. W chwilach lęku czasami wyobrażam sobie także, że boi się moje "wewnętrzne dziecko", a ja z pozycji dorosłego je przytulam i pocieszam- to również zazwyczaj pomaga Niestety moja praca w tym aspekcie nie była systematyczna i konsekwentna i w związku z tym nie przyniosła ogromnych efektów. Duży temat, który mam do przerobienia to stłamszony, zamrożony gniew, którego mam mnóstwo w sobie. Niestety może to być trudne, ze względu na to, że potrzeba do tego odpowiednich warunków. Tak, czy inaczej zamierzam teraz bardziej aktywnie podziałać w tym temacie, może opiszę później efekty. A autorce tematu dziękuję za podesłanie filmików- są dla mnie super pomocne RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 20 Paź 2020 (19 Paź 2020, Pon 11:17)gosc123 napisał(a): Intuicyjnie czuję, że praca z "wewnętrznym dzieckiem" to klucz do rozwiązania lęków i fobii społecznej. Zresztą nie tylko tego, ale innych problemów- jak np. braku asertwności, depresji, odrzucenia itp.Dokładnie o dojście do źródła tutaj chodzi. Moja terapeutka powiedziała na jednej z pierwszych sesji "żeby walczyć, trzeba wiedzieć z czym", a wg mnie wiele osób jest w stosunku do siebie zbyt krytycznych, zbyt lojalnych własnej rodzinie, jeśli krzywda nie jest widoczna gołym okiem, jak np. przemoc fizyczna czy alkoholizm w takim stopniu, że nie ma dnia kiedy opiekunowie byliby trzeźwi to często sami mówimy sobie, że nie było aż tak źle itp.Odczuwamy wstyd, a jednak wielu z nas gdyby zobaczyło obce dziecko traktowane w taki sam sposób jak my to nie spodobałoby się to nam i zasmuciło. Ta terapia pozwala spojrzeć na siebie jako dziecko z góry i to pomaga przełamać ten problem. Dodatkowo często mówi się ludziom z zaburzeniami żeby zostawili przeszłość i to też jest błąd, nie mówię, że zawsze ale jednak, dojście do źródła, zatopienie się w tych pierwotnych emocjach, medytowanie nad nimi i ich przyczynami i zaakceptowanie ich wielu ludziom pomogło, w tym mnie, chociaż też jeszcze daleka droga przede mną. Polecam się zapoznać z książkami Johna Bradshawa takimi jak "powrót do swego wewnętrznego domu", "zrozumieć rodzinę" i "toksyczny wstyd", omawia w nich szczegółowo te kwestie. P.S. Autorką jest autor RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - gosc123 - 20 Paź 2020 Sorry za pomyłkę Jak długo jesteś na tej terapii, w jakim mieście i z kim (jeśli możesz ujawnić)? Jak oceniasz postępy? Jakie ćwiczenia wykonujesz na sesjach/ w domu? RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 20 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 11:37)gosc123 napisał(a): Sorry za pomyłkęJa chodziłem na zwykłą terapię poznawczo behawioralną i to jest zazwyczaj standard u terapeutów. Po prostu to co powiedziała pasowało do założeń terapii wewnętrznego dziecka. O tej drugiej terapii dowiedziałem się z kanału Planeta Serca i czułem, że to do mnie pasuje. Potem zacząłem szukać czegoś więcej, jakichś fachowych informacji i natrafiłem na psychologa Johna Bradshawa i zacząłem czytać jego książki. Tytuły napisałem w poprzednim poście. Jeśli chodzi o ćwiczenia to wykonywałem arkusze z jego książki "powrót do swego wewnętrznego domu" i próbowałem medytacji, głównie mindfulness i specjalnych medytacji do terapii z wewnętrznym dzieckiem (są na YouTube). Tu było różnie, nie jestem do końca przekonany do takich metod, raz działała tak, że czułem się jakbym odlatywał i był na drodze do jakiegoś oświecenia (medytowałem przed snem) a 10 innych razy tylko mnie nużyło to wszytko. Chyba jestem zbyt słabo uduchowiony do takich metod jednak ogólnie czuję się lepiej i dopiero spojrzenie na siebie jako dziecko z góry pozwoliło mi się pogodzić z niektórymi problemami RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 20 Paź 2020 to jest niestety pseudoterapia czy pop-terapia bez żadnych solidnych podstaw teoretycznych i empirycznych, która była swego czasu (lata 80' czy 90') bardzo popularna za sprawą książki i programów telewizyjnych autora metody. Dzięki tego typu terapiom był przez pewien czas w USA hype na oskarżanie rodziców o gwałty i różne satanistyczne praktyki z udziałem dzieci, które zostały przypomniane ofiarom po tym jak "się skontaktowały ze swoim wewnętrznym dzieckiem i odzyskały wyparte wspomnienia" (oczywiście wszystko fikcja). Na pierwszy rzut oka koncept jest nawet pociągający, jeśli potraktować "wewnętrzne dziecko" jako metaforę. Z takiego podejścia może nawet wynikać prozdrowotna postawa: "zlituj się trochę nad sobą", "miej do siebie trochę dystansu jak do dziecka, które potrzebuje cierpliwości i wytrwałości", "pokochaj siebie" - brzmi bardzo ładnie. Problem w tym, że zwolennicy podchodzą do tego na poważnie, jakby gdzieś tam w mózgu serio siedziało sobie małe dziecko z woreczkiem niewyrażonych emocji i zapomnianych traum, i jak tylko się ten woreczek rozpruje (oczywiście po pogłębionej zagłębiającej się w bezkresnej głębi głębokościowej terapii*) to wszystko się ułoży (czytaj katharsis 2.0). *przy okazji podpowiedź: jak słyszycie, że jakaś terapia dociera głębiej do źródła ukrytego problemu, a inne to są "płytkie", to możecie z 95% pewnością trafności przyjąć, że to pseudoterapia. Podobnie jest z podejściem do toksycznych zachowań bliskich. Z jednej strony, to dobrze by nauczyć się, że masz prawo się buntować, gdy rodzice zachowują się ujowo, ale tutaj znowu autorowi zabrakło umiaru i lubi zasugerować, że pod niefajnymi zachowaniami kryje się coś więcej (np. molestowanie seksualne w dzieciństwie, które zostało wyparte). tym pseduo guru zawsze brakuje umiaru. Mają jakąś potrzebę bycia ekstremalnymi. Zięba nie może ci poradzić, żebyś jadł witaminę C w postaci jabłuszka lub kiszonej kapusty, bo to za mało ekstremalne. Jak witamina C to tylko w postaci wlewów dożylnych. Jak już się to stanie zbyt normalne, to pewnie będzie radził, by wlewać sobie bezpośrednio do mózgu. A co jest chyba najgorsze w tych pseudoterapiach, to że nawet nie próbują koegzystować ze sprawdzonymi - zawsze muszą być w opozycji. Witaminę C wlewać sobie do mózgu można tylko taką kupioną u Zięby - ta z apteki jest oczywiście bezwartościowa. I tutaj widać, że się już udzieliło podobne podejście: zwykła terapia jest powierzchowna -w najlepszym razie - doraźna, no a terapia z dziecięcym guzem mózgu, to jest ta najgłębsza, bo trafiająca w sedno. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 20 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 13:46)BlankAvatar napisał(a): to jest niestety pseudoterapia czy pop-terapia bez żadnych solidnych podstaw teoretycznych i empirycznych, która była swego czasu (lata 80' czy 90') bardzo popularna za sprawą książki i programów telewizyjnych autora metody. Dzięki tego typu terapiom był przez pewien czas w USA hype na oskarżanie rodziców o gwałty i różne satanistyczne praktyki z udziałem dzieci, które zostały przypomniane ofiarom po tym jak "się skontaktowały ze swoim wewnętrznym dzieckiem i odzyskały wyparte wspomnienia" (oczywiście wszystko fikcja). USA to kraj w którym wierzą w UFO więc nie dziwi mnie, że nie rozumieją metafory Czytając książkę ani razu nie odczułem się zachęcany przez autora do walki z rodzicami w sądzie czy coś takiego, przeciwnie, autor podkreśla, że nie chodzi o chęć zemsty ani nic takiego, jedynie do uznania krzywdy i spojrzenie na rodzica jak na człowieka a nie Boga którego musisz bezwzględnie szanować za samo to, że powołał cię do życia. Mało tego w wielu publikacja podkreśla, że należy zrozumieć, że rodzice doświadczyli podobnych krzywd w dzieciństwie. Uświadamia też w pewnym momencie książki, że granica między tym, że coś uważane jest za zdrowe lub za toksyczne jest bardzo cienka i w żadnym wypadku nie chodzi mu o poparcie dla jakichś rewolucji społeczności o obyczajowych. W stu procentach przemawia do mnie to co napisał o problemach w rodzinie, które przechodzą z pokolenia na pokolenie bo dotyczy to mnie. Moja mama sama ma lęk społeczny, oczywiście nigdy tego tak nie nazwie a ojciec jakiś kompleks dotyczący posłuszeństwa wobec starszych Zgadzam się, że osoba zaburzona ma wybitnie problemy ze stworzeniem związku. Jego programów nie widziałem ale domyślam się, że wyglądają jak te programy kaznodziejskie śmigające kiedyś w USA co tydzień, mimo to uważam, że ma rację w wielu kwestiach które powinny wg mnie być podstawą każdej terapii jak choćby to o czym pisałem wcześniej. Co do tego, że ludzie traktują to dosłownie... Tacy potrzebują podwójnej terapii, albo jakiegoś doedukowania w sferze symboliki i metafor RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 20 Paź 2020 problem w tym, że autorem przekonań o wypartym molestowaniu seksualnym jest sam Bradshaw, a nie jacyś głupiutcy hemarykanie nierozumiejący metafor. Faktem jest jednak, że na zarzut o tym, że jego przekonania wykorzystywane były do tworzenia bezproduktywnego kultu ofiary wewnętrznego dziecka, tłumaczył, że nie o to mu chodziło. Ale pomijając tłumaczenia jakie kto miał intencje, podejście to nie ma żadnych podstaw (nie ma żadnej zbadanej teorii, ani sprawdzonych metod). W najlepszym razie można by je traktować jako mniej lub bardziej trafną obserwację, że skoro w kulturze ważna jest lojalność wobec rodziców, to (niektórym!) ludziom może być trudno rozpoznać, że rodzic zachowuje się źle. To tyle - ale zaraz robić z tego wielką, odkrywczą metodę leczenia zaburzeń psychicznych? Bo jakiś pan z telewizji miał złotą myśl? Sam Bradshaw nigdy się nie krępował, no ale każdy ma prawo do zarabiania pieniążków i do sławy. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - gosc123 - 20 Paź 2020 @BlankAvatar Oprócz tego, co napisał Enigma dodam jeszcze, że warsztaty Johna Bradshawa i jego książki pomogły milionom ludzi na całym świecie I jeśli jedynym argumentem przemawiającym za tym, że to "pseudoterapia", jest to, że kilku lunatykom wydawało się, że rzeczywiście w ich wnętrzu siedzi dziecko, a kilka innych pozwało rodziców za zmyślone historie, to ja podziękuję, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać Myślę, że jednak jakieś 99% "zwolenników" teorii nie traktuje tego dosłownie i wie, że tak naprawdę nie ma fizycznie dziecka w brzuchu (no chyba że są wśród zwolenników kobiety w ciąży ) Co do koegzystowania z innymi nurtami- ciekawi mnie skąd wniosek, że idea stoi w totalnej opozycji do innych nutrów? Bradshaw otwarcie przyznawał w swoich programach, że nie jest prekursorem tej idei i że garściamu czerpał z takich psychologów jak Alice Miller czy Carl Jung, czy Erik Erikson. Ich też nazwiesz "pseudo-terapeutami?" Owszem pewnie prawdziwy jest zarzut, że ten koncept to tak naprawdę nic nowego i Bradshaw tylko spopularyzował pewne idee, które znane były już wcześniejm ale co z tego tak naprawdę? Jeśli pomaga, to co to za różnica? Mnie osobiście podoba się w tym nurcie także jedna rzecz- mianowicie uczy jak mądrze wychowywać swoje dzieci- co się z nimi dzieje na różnych stopniach rozwoju i w jaki sposób reagować. Jako rodzic naprawdę mogę przyznać, że te książki okazały się w tym względzie bardzo pomocne. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 20 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 15:36)gosc123 napisał(a): Oprócz tego, co napisał Enigma dodam jeszcze, że warsztaty Johna Bradshawa i jego książki pomogły milionom ludzi na całym świecieZięba też pomaga milionom Polaków, o czym świadczy popularność jego książek i programów. Kiedyś miliony ludzi wieszały mieszanki ziół na drzwiach, żeby odganiać upiory, a jeszcze dawniej składano ofiary z ludzi, co pomagało Słońcu wschodzić. Popularność metody niekoniecznie przekłada się na jej skuteczność. (20 Paź 2020, Wto 15:36)gosc123 napisał(a): Myślę, że jednak jakieś 99% "zwolenników" teorii nie traktuje tego dosłownie i wie, że tak naprawdę nie ma fizycznie dziecka w brzuchu (no chyba że są wśród zwolenników kobiety w ciążyObawiam się, że metafory nie rozumie większość zwolenników metody. Nie chodzi o to, że masz w brzuchu małego człowieczka. Chodzi o to, że nie ma podstaw, by sądzić, że w mózgu, bądź umyśle, jest jakaś struktura, bądź funkcja, która miałaby odpowiadać wspomnianemu wewnętrznemu dziecku (jako jakiejś ukrytej części osobowości). Podobnie jak nie ma w pamięci struktury, bądź w funkcji, która miałby przechowywać "ukryte wspomnienia" czy "niewyrażone emocje". Dopóki traktujesz wewnętrzne dziecko jako metaforę - czytaj - taki eksperyment myślowy "jakbym się zachowywał wobec 5 letniego siebie" (w domyśle - przyjaźniej i z wyrozumiałością), to nie widzę w tym problemu. Ale jak chcesz iść na "terapię", która dociera do jakiejś twojej ukrytej, wypartej części osobowości przechowywanej w tajemnicy przed tobą, to myślę, że odbierasz pomysły Bradshawa dosłownie, a nie metaforycznie. (20 Paź 2020, Wto 15:36)gosc123 napisał(a): Alice Miller czy Carl Jung, czy Erik Erikson. Ich też nazwiesz "pseudo-terapeutami?Przecież to nie tajemnica, że ich podejście do psychologii czy psychoterapii traktowane jest jako w najlepszym razie kontrowersyjne. RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - gosc123 - 20 Paź 2020 "Zięba też pomaga milionom Polaków, o czym świadczy popularność jego książek i programów. Kiedyś miliony ludzi wieszały mieszanki ziół na drzwiach, żeby odganiać upiory, a jeszcze dawniej składano ofiary z ludzi, co pomagało Słońcu wschodzić. Popularność metody niekoniecznie przekłada się na jej skuteczność." W ten sposób można zdeprecjonować wszystko Można to samo napisać np. o teorii poznawczo-behawioralnej. Ale jeżeli ktoś uważa, że coś mu pomogło, to ja nie zamierzam się z nim kłócić i wmawiać mu, że jednak nie "Obawiam się, że metafory nie rozumie większość zwolenników metody. Nie chodzi o to, że masz w brzuchu małego człowieczka. Chodzi o to, że nie ma podstaw, by sądzić, że w mózgu, bądź umyśle, jest jakaś struktura, bądź funkcja, która miałaby odpowiadać wspomnianemu wewnętrznemu dziecku (jako jakiejś ukrytej części osobowości). Podobnie jak nie ma w pamięci struktury, bądź w funkcji, która miałby przechowywać "ukryte wspomnienia" czy "niewyrażone emocje". Dopóki traktujesz wewnętrzne dziecko jako metaforę - czytaj - taki eksperyment myślowy "jakbym się zachowywał wobec 5 letniego siebie" (w domyśle - przyjaźniej i z wyrozumiałością), to nie widzę w tym problemu. Ale jak chcesz iść na "terapię", która dociera do jakiejś twojej ukrytej, wypartej części osobowości przechowywanej w tajemnicy przed tobą, to myślę, że odbierasz pomysły Bradshawa dosłownie, a nie metaforycznie." Skąd wiesz z jakim nastawieniem i myślami idą na tą terapie ludzie? Ja mam wrwżenie, że to Ty nie do końca rozumiesz tej idei. Mi np. w ogóle do głowy nie przyszło, by tam szukać jakichś ukrytych tajemnic Na marginesie co do wyparcia- ja nie jestem specjalistą, ale chyba jednak coś takiego w psychologii istnieje? Zdarzały się chyba przypadki osób, dla których trauma była tak duża, że to wypierali i przestawali pamiętać? "Przecież to nie tajemnica, że ich podejście do psychologii czy psychoterapii traktowane jest jako w najlepszym razie kontrowersyjne." Można w ten sposób zdeprecjonować wszystko I dla kogo te idee są kontrowersyjne? RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 20 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): W ten sposób można zdeprecjonować wszystko Można to samo napisać np. o teorii poznawczo-behawioralnej. Ale jeżeli ktoś uważa, że coś mu pomogło, to ja nie zamierzam się z nim kłócić i wmawiać mu, że jednak nieW ten sposób można zdeprecjonować argumentum ad populum. Jak chcesz sprawdzić czy penycylina ma właściwowści bakteriobójcze, to najlepiej przebadać jej działanie na bakteriach zamiast pytać ludzi, co sądzą o penicylinie. Podobnie jest z terapią. Jeżeli chcesz sprawdzić czy dana terapia działa na dane zaburzenie, to próbujesz dokonać obiektywnego pomiaru efektów zastosowania metody wśród ludzi z danych zaburzeniem. W innym wypadku ryzykujesz, że dojdziesz do tego samego wniosku, co każdy fan Zięby. Są podejścia psychoterapeutyczne, które podejmują wysiłek dowodzenia skuteczności (choćby ta poznawczo-behawioralna) i są takie które jadą na popularności (terapia wewnętrznego dziecka). (20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): Skąd wiesz z jakim nastawieniem i myślami idą na tą terapie ludzie? Ja mam wrwżenie, że to Ty nie do końca rozumiesz tej idei. Mi np. w ogóle do głowy nie przyszło, by tam szukać jakichś ukrytych tajemnicNie mam pojęcia z jakim nastawieniem idą na tą terapię ludzie. Po prostu rozumiem na jakich założeniach oparta jest ta terapia. Tutaj nie jest problemem to, co sobie ludzie myślą, ale to, że sami terapeuci i twórca metody nie rozumieli, że wewnętrzne dziecko można traktować jako metaforę (co wynikało z przyjęcia błędnych założeń). Te błędne założenia mogą podzielać klienci terapii, ale przecież to nie ich wina - klienci nie są od tego, żeby weryfikować założenia terapii na która idą. (20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): Na marginesie co do wyparcia- ja nie jestem specjalistą, ale chyba jednak coś takiego w psychologii istnieje? Zdarzały się chyba przypadki osób, dla których trauma była tak duża, że to wypierali i przestawali pamiętać?wyparcie w rozumieniu psychoanalitycznym raczej nie istnieje (20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): ożna w ten sposób zdeprecjonować wszystko I dla kogo te idee są kontrowersyjne?dla ludzi, którzy zajmują się badaniem naukowych podstaw tych idei RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - Enigma23 - 20 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 16:58)BlankAvatar napisał(a):(20 Paź 2020, Wto 16:30)gosc123 napisał(a): W ten sposób można zdeprecjonować wszystko Można to samo napisać np. o teorii poznawczo-behawioralnej. Ale jeżeli ktoś uważa, że coś mu pomogło, to ja nie zamierzam się z nim kłócić i wmawiać mu, że jednak nieW ten sposób można zdeprecjonować argumentum ad populum. Jak chcesz sprawdzić czy penycylina ma właściwowści bakteriobójcze, to najlepiej przebadać jej działanie na bakteriach zamiast pytać ludzi, co sądzą o penicylinie. Podobnie jest z terapią. Jeżeli chcesz sprawdzić czy dana terapia działa na dane zaburzenie, to próbujesz dokonać obiektywnego pomiaru efektów zastosowania metody wśród ludzi z danych zaburzeniem. W innym wypadku ryzykujesz, że dojdziesz do tego samego wniosku, co każdy fan Zięby. Są podejścia psychoterapeutyczne, które podejmują wysiłek dowodzenia skuteczności (choćby ta poznawczo-behawioralna) i są takie które jadą na popularności (terapia wewnętrznego dziecka). O panie, tak czytam o tym wyparciu i aż muszę interweniować. To jest znane od czasów Freuda i jest opisane w wielu książkach dotyczących innych terapii w tym poznawczo-behawioralnej "Zarówno zaprzeczanie jak i wyparcie zniekształcają rzeczywistość „ukrywając wydarzenia przed świadomością”. W przypadku zaprzeczania nieprzyjemne fakty są ignorowane, realistyczna interpretacja tego co się dzieje zostaje zastąpiona łagodniejszą, choć nietrafną. Zaprzeczanie może dotyczyć zarówno uczuć jak i faktów. W przypadku dzieci pewien stopień zaprzeczania jest normalnym zjawiskiem. Na przykład jeśli dziecko dowiaduje się, że rodzice się rozwodzą, może zaprzeczać temu faktowi i/lub zaprzeczać martwieniu się taką sytuacją. Zaprzeczanie bywa pomocne w przypadku sytuacji zagrażających życiu czy w innych ekstremalnych okolicznościach. Mechanizm ten pozwala na stopniowe oswajanie się z trudną sytuacją. Jednak po pewnym czasie potrzebne jest uznanie obecności bolesnych uczuć, aby uniknąć pojawienia się dalszych problemów natury psychologicznej czy emocjonalnej.". Jest to jeden z tzw. mechanizmów obronnych podświadomości. https://www.centrumdobrejterapii.pl/materialy/co-to-sa-psychologiczne-mechanizmy-obronne Bradshaw traktuje ranę jaką otrzymaliśmy w dzieciństwie jako traume, taką samą jaką mają ludzie po wypadku czy żołnierze po wojnie i wyprzedzając ewentualny zarzut, uważam, że nie ma w tym nic przesadzonego, a wyparcie jest jednym z podstawowych problemów traum. Po drugie, nie uważam żeby terapeuci mieli problem z odróżnianiem metafory od faktów. To całe "wewnętrzne dziecko" jest metaforą tej części nas, która odpowiada za spontaniczność, chęć poznawania świata oraz pozwala nam podejmować decyzje typu "rzucam studia i wyjeżdżam do Tybetu" (ostatnie przerysowane z zamierzeniem). I raczej w ten sposób patrzą na to terapeuci. Spotkałem się też z kobietą, która też działa na YouTubie, mówiąco o tym dziecku jako o takiej wewnętrznej intuicji, w momentach kiedy czujesz, że coś powinieneś zrobić tak a nie inaczej, ale nie do końca wiesz czemu i kiedy już to robisz wbrew innym i trochę sobie, okazuje się, że miałes rację. Widzisz, moim zdaniem to jaką terapią podążać zależy właśnie od tego typu intuicji i czasami mam tak, że łatwiej mi ogarnąć jakąś symbolikę i odnaleźć w niej siebie niż suche formułki. z podręczników dla przyszłych psychologów Jeśli nie odpowiada ci określenie "wewnętrzne dziecko" może to nazwać w inny sposób ale założenia tego są dosyć proste i jednoznaczne, tj. - pozwól sobie na bycie szczerym sam ze sobą, pozwól sobie na przeżywanie emocji które głęboko odczuwasz i od zawsze odczuwałeś ale musiałeś z jakichś powodów je tłumić - chcesz wybaczać innym? Wybacz najpeirw sobie - chcesz być kochanym? Pokochaj najpierw siebie i wielu osobom to pomaga, wiele osób i terapeutów wyznaje te zasady. Jak już pisałem, moja terapeutka od terapii poznaczo behawioralnej stwierdziła na jednej z pierwszych sesji, że jeśli chcesz walczyć to musisz wiedzieć z czym. Akurat ona mówiła to w odniesieniu do tych pierwszych kilku sesji, gdzie wypytuje się klienta o jego życiorys, stwierdziła wtedy, że to pomoże nie tylko jej w doborze ćwiczeń ale i mi albo i przede wszystkim mi w dojściu i zrozumieniu źródła problemu. Na pierwszej sesji powiedziała z kolei, że nie ma złych emocji, każda łącznie ze smutkiem i złością jest dobra, bo daje nam informację zwrotną o nas samych i mi to podejście się spodobało, poprzednia bełkotała jakieś porady w stylu, "znajdź se hobby". Terapia z wewnętrznym dzieckiem daję tutaj podpowiedzi: "szukaj od samego początku, od bycia nawet niemowlęciem. Co byś zrobił, gdybyś spotkał takie dziecko, co byś mu powiedział, jak zareagowałbyś na taki sposób wychowania, co byś powiedział jego rodzicom". RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 20 Paź 2020 @Enigma23 nie chcę być niegrzeczny, ale tym wpisem dajesz przykład kolejnego problemu jaki dotyczy podejścia znachorskiego do psychoterapii tj. podchodzenia do definicji w sposób bardzo luźny, z czego wychodzi poplątanie z pomieszaniem. 1) mówiłem o wyparciu, a nie zaprzeczeniu. To że ludzie mogą zniekształcać wspomnienia czy postawy jest faktem. Jednym z najlepiej przebadanych przykładów jest teoria dysonansu poznawczego. 2) w psychoterapii poznawczo-behawioralnej nie ma miejsca na wyparcie. Teoria CBT opiera się na innym paradygmacie 3) przykład tej kobiety z YT, to znowu ten sam problem: tj luźne tworzenie definicji zjawiska, która pasuje do własnych przemyśleń. To jest trochę tak jakby przeczytać pierwszy rozdział książki i dopowiadać sobie jej zakończenie. Musze przyznać, że tutaj efekt brzmi całkiem OK: wewnętrzne dziecko, to po prostu spontaniczność, której może komuś brakować. Popieram trening spontaniczności ludziom nadmiernie sztywnym. Ciężko się nie zgodzić. p.s. 1 co do intuicji, to jest to bardzo przydatny proces umysłowy, ale niestety może łatwo wprowadzić w błąd. Intuicję lepiej traktować jako źródło inspiracji, metodę na wyznaczanie hipotetycznych ścieżek niż jako metodę podejmowania decyzji. p.s. 2 problemem traum nie jest wyparcie, a wręcz coś zupełnie przeciwnego - można by powiedzieć, że jest to niemożność "zapomnienia" traumy oraz gwałtownych emocji i myśli z nią związanych p.s.3 popieram terapeutkę, która mówi że generalnie nie ma złych emocji RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - gosc123 - 20 Paź 2020 @BlankAvatar Już myślałem, że napiszesz, że Freud też jest uważany za kontrowersyjnego i w ogóle to był kobietą A na poważnie to mam wrażenie, że to Ty bardziej przyjmujesz postawę "znachorską" (choć pewnie najlepiej byłby w stanie ocenić to ktoś postronny). Tzn wiesz najlepiej jak powinna wyglądać terapia i terapeuta i jak coś Ci wystaje poza ten obrazek, to jest to w najlepszym razie "kontrowersyjne" a w najgorszym - "pseudoterapią". I piszesz jakby to była prawda objawiona. Wiesz nawet najlepiej co sam "autor" miał na myśli. (autor w cudzyłowie, bo jeszcze raz powtórzę, że Bradshaw nie jest autorem tej koncepcji, a jedynie jego popularyzatorem- owszem dorobił się dzięki temu fortuny, co Ci się najwodoczniej nie podoba, ale cóż życie jest czasami niesprawiedliwe) Swoją drogą to nie mam nadal pojęcia na jakiej podstawie tak uważasz, bo ani ja, ani Enigma po przeczytaniu książek, obejrzeniu filmów, itp nie doszukaliśmy się tam tego, co Ty Co do naukowości- ja byłbym ostrożny w używaniu tego terminu do takiej dziedziny jak psychologia. To nie matematyka, czy fizyka, gdzie wszystko da się udowodnić naukowo czy empirycznie. Duża tutaj rola rzeczy, których nie da się objąć racjonalnym umysłem- przykładem niech będzie wybór terapeuty. Jednemu pasuje taki, innemu ktoś inny- i trudno obiektywnie wytłumaczyć dlaczego. A np badania dotyczące skuteczności np terapii CBT także przecież opierają się na subiektywnych opiniach ludzi. Na marginesie - sam używasz przy tym wielu średnio naukowych stwierdzeń- jak np "raczej" i wielu generalizacji I mam wrażenie, że stanowczo przeceniasz racjonalny umysł w radzeniu sobie z problemami psychicznymi. Jeśli chodzi o wewnętrzne dziecko- to nie tylko spontaniczność i intuicja, ale także radość, beztroska, otwartość, naiwność, nieustępliwość, optymizm itp, itd... czyli generalnie cechy, z którymi rodzi się większość dzieci jeszcze niezatrutych przez złe wychowanie i społeczeństwo. W wyniku krzywd w dzieciństwie, itp. te cechy są z czasem tracone, a pojawia się zamiast tego "dziecko skrzywdzone"- co objawia się w doroslym życiu niedojrzałym zachowaniem (np. obrażaniem się, nieadekwatnym do sytuacji lękiem, gniewem, itp). Nie bez przyczyny wzięło się pojęcie "dorosłe DZIECI alkoholików" (swoją drogą na terapiach DDA powszechne są techniki zaczerpnięte z koncepcji "wewnętrznego dziecka"- no coś mi się nie wydaje, że nie mają tam pojęcia, że to pseudonauka) Aby powrócić do tej swojej autentyczności części trzeba przeżyć zamrożone w dzieciństwie emocje (ja np. nie mogłem okazywać gniewu, bo było to karane), przeżyć żałobę z powodu utraconego dzieciństwa (czyli smutek z powodu krzywdy, ale także gniew), a następnie nauczyć się czynności, które są potrzebne w dorosłym życiu, a których nie dostaliśmy. To tak w ogromnym skrócie. Ja się w tym odnajduję i ma to dla mnie sens, nie wydaje mi się, żeby to było jakaś voodo pseudonauka Nie mam pojęcia w jaki sposób można traktować koncepcję "wewnętrznego dziecka" inaczej, jak metaforczynie. Myślę, że jest to przedstawione w ten sposón, bo jest to po prostu użyteczne, bo przemawia do wyobraźni i ułatwia pewne rzeczy, bo łatwiej jest zapłakać nad krzywdą dziecka niż dorosłego człowieka. Ale tak, jak napisał Enigma, można zamiast "wewnętrznego dziecka" wstawić sobie coś innego. W jaki sposób Ty rozumiesz ten koncept, bo nie do końca zrozumiałem? RE: Terapia z wewnętrznym dzieckiem - BlankAvatar - 21 Paź 2020 (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): Już myślałem, że napiszesz, że Freud też jest uważany za kontrowersyjnego i w ogóle to był kobietąoczywiście Freud tez jest uważany za kontrowersyjnego. Cześć psychologów uważa psychoanalizę wręcz za pseudonaukę (a część nadal w nią wierzy). Podejście Fredua do weryfikacji własnej teorii było dość luźnie mówiąc delikatnie. Jak dla mnie Freud skompromitował się jako terapeuta najbardziej samodzielnie, gdy w listach pisał, że nie wierzy, że mógłby pomóc swoim pacjentom i traktuje ich jako źródło zysku i możliwość rozwijania swoich teorii. (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): A na poważnie to mam wrażenie, że to Ty bardziej przyjmujesz postawę "znachorską" (choć pewnie najlepiej byłby w stanie ocenić to ktoś postronny). Tzn wiesz najlepiej jak powinna wyglądać terapia i terapeuta i jak coś Ci wystaje poza ten obrazek, to jest to w najlepszym razie "kontrowersyjne" a w najgorszym - "pseudoterapią". I piszesz jakby to była prawda objawiona.Nigdzie nie napisałem, że wiem jak powinna wyglądać terapia i terapeuta. Napisałem, że terapia Bradshawa nie ma solidnych podstaw teoretycznych i empirycznych, co jest faktem. Wolałbym, żebyś w rozmowie nie stosował chwytów erystycznych, bo mnie to męczy. (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): owszem dorobił się dzięki temu fortuny, co Ci się najwodoczniej nie podoba, ale cóż życie jest czasami niesprawiedliweKolejny chwyt. Moje argumenty nie są merytoryczne, bo wynikają z zazdrości? (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): Swoją drogą to nie mam nadal pojęcia na jakiej podstawie tak uważasz, bo ani ja, ani Enigma po przeczytaniu książek, obejrzeniu filmów, itp nie doszukaliśmy się tam tego, co TyJuż napisałem dlaczego tak uważam, ale proponuje poszukać trochę informacji krytycznych o metodzie, żeby mieć pełniejszy obraz. (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): Nie bez przyczyny wzięło się pojęcie "dorosłe DZIECI alkoholików" (swoją drogą na terapiach DDA powszechne są techniki zaczerpnięte z koncepcji "wewnętrznego dziecka"- no coś mi się nie wydaje, że nie mają tam pojęcia, że to pseudonaukaDDA to ani nauka ani pseudonauka, to jest po prostu zbiór przemyśleń autora terminu. DDA było swego czasu mocno krytykowane, bo gdy zaczęto badać ten konstrukt (cechy/typy DDA), to okazało się, że słabo opisuje rzeczywistość. Z czasem praktycy DDA zaczęli wprowadzać nowy termin (DDD), ale DDA jest nadal popularne, bo przyzwyczajenia i mody w psychoterapii powoli się zmieniają. (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): Aby powrócić do tej swojej autentyczności części trzeba przeżyć zamrożone w dzieciństwie emocje (ja np. nie mogłem okazywać gniewu, bo było to karane), przeżyć żałobę z powodu utraconego dzieciństwa (czyli smutek z powodu krzywdy, ale także gniew), a następnie nauczyć się czynności, które są potrzebne w dorosłym życiu, a których nie dostaliśmy. To tak w ogromnym skrócie. Ja się w tym odnajduję i ma to dla mnie sens, nie wydaje mi się, żeby to było jakaś voodo pseudonaukaw tym jest problem. nie ma żadnych dowodów, że przypomnienie sobie jakichś negatywnych emocji z przeszłości spowoduje, że przejdzie Ci nerwica. To jest zresztą dość absurdalne założenie, jeśli spojrzeć na to uwzględniając wiedzę na temat funkcjonowania mózgu. Takie teorie można było mieć 100 lat temu (za czasów Feuda jak zostało to wspomniane) - dziś już trochę nie wypada. Tak, poza tym, to uważam, że warto nazwać rzeczy po imieniu, jeśli rodzice robili coś złego. Nie udawać, że nic się nie stało, albo odmawiać sobie prawa do złości. Można przy okazji wyciągnąć z tego naukę, czego samemu nie robić itp. Jeśli przy okazji zmotywuje to kogoś do leczenia (bo da sobie prawo do spontaniczności, optymizmu itd.) to tym lepiej. (20 Paź 2020, Wto 21:06)gosc123 napisał(a): o do naukowości- ja byłbym ostrożny w używaniu tego terminu do takiej dziedziny jak psychologia. To nie matematyka, czy fizyka, gdzie wszystko da się udowodnić naukowo czy empirycznie. Duża tutaj rola rzeczy, których nie da się objąć racjonalnym umysłem- przykładem niech będzie wybór terapeuty. Jednemu pasuje taki, innemu ktoś inny- i trudno obiektywnie wytłumaczyć dlaczego. A np badania dotyczące skuteczności np terapii CBT także przecież opierają się na subiektywnych opiniach ludzi.Psychologia to nie matematyka czy fizyka dlatego ma własną metodologię badań. Badania skuteczności CBT nie opierają się na subiektywnych opiniach ludzi (nikt nie pyta na koniec terapii "czy się panu/pani podobało"), ale na ponownie przeprowadzanej diagnozie i porównaniu z wynikiem diagnozy w grupie ludzi nieleczonych badaną metodą. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale Twój postulat o ostrożności stosowaniu metody naukowej w psychologii, sprowadza się do odrzucenia naukowości w tej dziedzinie, co wyrzuca psychologię poza naukę (tak wnioskuje, bo nie zaproponowaleś niczego innego). To ma bardzo konkretne konsekwencje, bo jeżeli wracamy do metod badawczych z czasów przed-współczesnych i jako narzędzie oceny skuteczności przyjmujemy własną intuicję albo popularność metody, to naprawdę nie ma różnicy, czy jako metodę terapii zaproponowałbyś docieranie do wewnętrznego dziecka, przykładanie pijawek do ciała lub składanie ofiar ze zwierząt ulubionemu pogańskiemu bóstwu - wszystkie te metody były swego czasu popularne i ludzie stosujący je wierzyli, że są skuteczne. Postawa podobna do Twojej często pojawia się podczas dyskusji o skuteczności psychoterapii. Ta argumentacja oparta jest na błędzie logicznym: to że w danym momencie nauka nie jest w stanie wytłumaczyć danego zjawiska w pełni ("nie daje rady objąć wszystkiego racjonalnym umysłem") nie oznacza, że należy porzucić wszystkie ustalenia lub wprowadzić dowolność przekonań. Czy to, że nie rozumiemy w pełni raka oznacza, że w szpitalach powinno się zrezygnować z metod leczenia o wykazanej skuteczności (nawet jeśli słabej) i wpuścić tam wróżki, które będą leczyć tarotem? Tarot tez jest bardzo popularny i wielu ludzi wierzy, że pomaga w życiu. To że czegoś nie wiadomo, nie oznacza że nie wiadomo niczego i że w związku z tym wszystko jest dozwolone... |