Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - bokonon - 16 Paź 2009
Wpadła mi w ręce ciekawa książka psychiatrów/terapeutów
pod tytułem "Integracja emocjonalna. jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać" - Anna A.Terruwe Conrad W. Baars
http://www.poczytaj.pl/22493
książkę można znaleźć w formie elektronicznej
zespół niezaspokojenia emocjonalnego
Cytat:Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie są w stanie stworzyć normalnych relacji uczuciowych z otoczeniem. Fakt, że ich życie emocjonalne nie jest wystarczająco rozwinięte, znacząco wpływa na ich stosunki z innymi ludźmi.
Nie będzie to dziwić, jeśli uświadomimy sobie różnicę między życiem emocjonalnym dziecka a życiem emocjonalnym osoby dorosłej. Kontakt niemowląt z osobami dorosłymi ma dla nich znaczenie tylko w takim stopniu, w jakim te ostatnie skupiają się na nich, i w takim zakresie, w jakim ów kontakt ma znaczenie dla dobra niemowlęcia. Taka sama relacja cechuje życie emocjonalne w późniejszym okresie dzieciństwa. Z drugiej strony życia emocjonalnego dorosłych nie cechuje ten egocentryzm, wyrastają oni z niego. Potrafią kierować swe uczucia w stronę drugiej osoby i traktować jej dobro jak własne. Na tym właśnie polega prawdziwa, dojrzała miłość: osoba dorosła jest szczęśliwa, jeśli ten, kogo kocha, jest szczęśliwy, ponieważ jego szczęście uważa za własne.
Dlatego dorośli, którzy w rozwoju emocjonalnym pozostali na poziomie dziecka, są jak dzieci i czują jak dzieci w kontakcie z innymi. Są tak skoncentrowani na sobie, że nie są w stanie wyjść poza siebie, są egocentryczni. Ich emocjonalny kontakt z otoczeniem różni się od kontaktu otoczenia z nimi. Na przykład dojrzałe jednostki wyrażają swoje uczucia słowem, zachowaniem, mimiką, gestem, milczeniem itp. —jest to nieodłączne od normalnego dojrzałego życia. Przyjmują też, że inni postępują tak samo. Reagują także na uczucia innych na swój własny, indywidualny sposób; pozostają więc sobą niezależnie od tego, czy inni są sympatyczni, czy nie. I tego samego oczekują od otoczenia: odpowiedzi płynącej z prawdziwych uczuć. Taka jest istota kontaktów między dwiema dojrzałymi, niezależnymi istotami ludzkimi. W wypadku dorosłych, którzy w rozwoju emocjonalnym pozostali na poziomie dziecka, rzecz wygląda zupełnie inaczej.
Osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego są absolutnie niezdolne do spontanicznego kontaktu. Ich kontakt emocjonalny z otoczeniem jest możliwy tylko wówczas i tylko w takim stopniu, w jakim otoczenie skupia się na nich, dokładnie rzecz biorąc, chodzi o taką relację, jaką mają rodzice z dziećmi. Póki druga osoba postępuje w ten sposób, cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego jest odprężony, bezpieczny i szczęśliwy, w przeciwnym wypadku czuje się obco i niepewnie. Kiedy inni ludzie prowadzą własne życie i wyrażają swoje emocje, nie zwracając uwagi na osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego, te ostatnie czują się wykluczone i opuszczone, uważają się za autsajderów.
Nie trzeba wyjaśniać, że zwykli ludzie nie liczą się z uczuciami osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego w takim stopniu, w jakim one by sobie tego życzyły. Ludzie żyją zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i celami i praktycznie nie jest możliwe, by stale brali pod uwagę osoby niedojrzałe emocjonalnie. Jest to możliwe tylko w wyjątkowych warunkach i przy specjalnych okazjach. Coś takiego zdarzyło się naszej pacjentce, mężatce, u której wkrótce po wyjściu za mąż ujawnił się zespół niezaspokojenia emocjonalnego. (Przed ślubem panowała nad sobą siłą woli). Na szczęście wyszła za mąż za człowieka, którego miłość do niej nie miała granic i który potrafił zrozumieć istotę jej choroby, kiedy mu ją objaśniono. Z niebywałym poświęceniem dostosowywał się on do uczuć żony i w ten sposób pozwolił jej stopniowo wzrastać do dojrzałości. Jednak takie sytuacje są raczej wyjątkami niż regułą. Nawet w tym przypadku kobieta nie była w stanie nawiązać normalnych kontaktów z otoczeniem, które nie rozumiało jej i nie koncentrowało się na niej tak jak jej mąż. Pod tym względem jej przypadek był typowy dla osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego, ponieważ nie są one nigdy rozumiane i akceptowane. Oczekuje się od nich reakcji i emocji właściwych ludziom dorosłym, ale ponieważ nie mogą tego spełnić, otoczenie nie rozumie ich i uważa za dziwne i obce. Nieświadomie odcina się od nich, pozostawiając je samym sobie i ich losowi. Osoby takie nie są akceptowane, ponieważ gdy okazują swoje prawdziwe uczucia, są postrzegane jako dziecinne, nienormalne lub głupie. Oczekuje się od nich, że będą się zachowywały jak inni w ich wieku, że będą dojrzalsze, bardziej autentyczne. Niestety, tego właśnie nie potrafią.
Z drugiej strony ludzie cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego nie rozumieją dorosłych. Uważają, że dorośli krewni, przyjaciele czy znajomi powinni koncentrować się na nich i kierować swoje uczucia w ich stronę. Jest to dla nich tak samo naturalne, jak dla dziecka. Kiedy dorośli nie skupiają się na nich, przeżywają to jako brak miłości. Wmawiając to sobie, czują się coraz bardziej samotni i wyizolowani.
Stosunki oparte na woli
Osoby takie —jako fizycznie i umysłowo w pełni dorosłe — muszą jednak nawiązać jakieś — choćby płytkie — stosunki z otoczeniem, jeśli mają utrzymać swoją pozycję w środowisku. Ponieważ nie mogą o tych stosunkach zdecydować ich uczucia, jedyną szansą jest poddanie ich woli. W pewnym stopniu może się to udać. Taka więź nie jest oczywiście spontaniczna, tylko płytka i powierzchowna, ponieważ jej źródłem nie jest głębokie przekonanie, lecz wola. Osoby z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego nawiązują taki kontakt, ponieważ zdają sobie sprawę, że tak trzeba. W jakim stopniu się on powiedzie, zależy od ich wykształcenia i wychowania. Czasem się to udaje i z pozoru wszystko wygląda normalnie. Jednak więzi powstałe w ten sposób nie zadowalają ich, ponieważ uczucia przyjaźni czy koleżeństwa są dla nich niezrozumiałe i bez znaczenia. Pozostają w takich relacjach ze względów praktycznych, a nie dlatego, że pragną być z drugą osobą. Jeden z pacjentów zauważył, że nigdy nie potrafił zrozumieć, co inni mają na myśli, mówiąc o radości czy uczuciu przyjaźni, zażyłości. Kiedy przebywał w towarzystwie innych osób podczas przyjęcia czy jakiejś uroczystości, nigdy nie rozumiał, z czego one się cieszą. Jedyne, co potrafił zrobić przy takich okazjach, to podtrzymywać rozmowę w sposób interesujący dla pozostałych jej uczestników.
Z kolei osoby obdarzone przez naturę mniejszą energią mają ogromne trudności w nawiązaniu koniecznych kontaktów za pomocą własnej woli — jeśli już w ogóle do tego dochodzi. W grupie czują się obco i prowadzenie rozmowy jest dla nich niebywale kłopotliwe. Zazwyczaj są tak przerażone, że odcinają się od grupy i pozostają na uboczu, Wiedzą, że powinny nawiązać kontakt z otoczeniem, ale uważają, że jeśli miałyby to zrobić z własnej woli, byłoby to ograniczeniem ich wolności. Pacjenci cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego mówili nam często, że kiedy chcieli nawiązać tego rodzaju kontakt z drugą osobą, czuli się, jakby byli czegoś pozbawieni. Chodziło im o to, że czuli się ograbieni ze swojej emocjonalnej wolności. Nigdy nie pragnęli w ten sposób kontaktować się z otoczeniem.
Nie wszyscy pacjenci cierpiący na zespół niezaspokojenia emocjonalnego zdają sobie sprawę z nienormalności swej sytuacji. Niektórzy pielęgnują w sobie ten brak emocjonalnego zaspokojenia. Wyróżniają się wśród nich osoby, którym udaje się nawiązać kontakt z otoczeniem za sprawą własnej woli. Równocześnie są tacy, którzy odczuwają potrzebę emocjonalnego kontaktu z drugim człowiekiem. Uświadamiają sobie, że im tego brakuje, ale jednocześnie uważają swoje uczucia za normalne, a emocje innych za dziwne i niezrozumiałe. Nietrudno to zrozumieć, ponieważ znają oni tylko własne przeżycia emocjonalne. Niektórzy pacjenci podejrzewają, że jest z nimi coś nie w porządku, dochodzą jednak do błędnych wniosków na temat swoich braków, wad. Dobrze ilustruje to przykład mężczyzny, który opowiadał nam, że przerażeniem napawała go potrzeba, by inni zwracali na niego uwagę. Ponieważ uważał, że nie jest to normalne zachowanie mężczyzny, doszedł do wniosku, że cechuje go kobiece życie emocjonalne i w związku z tym powinien być kobietą, bo to kobiety oczekują szczególnej uwagi i zainteresowania ze strony mężczyzn. Byliśmy w stanie uwolnić go od takiego myślenia, wyjaśniając mu, że tego rodzaju zachowanie jest typowe dla osób cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - stap!inesekend - 17 Paź 2009
Aż się przestraszyłem, bo do pewnego momentu to było niemal dokładnie o mnie... Na szczęście potem ulżyło mi, bo okazało się, że nie jestem beznadziejnym przypadkiem. Znam wartość przyjaźni (może nawet lepiej niż "średnia krajowa") i staram się nawiązywać kontakty... Ale fakt faktem, od dawna moim marzeniem było to, żeby być sławnym... czyli żeby uwaga ludzi skupiała się na mnie o_O. O tym, że mam pewne braki w inteligencji emocjonalnej wiem od dawna, ale czy aż takie?
Ten artykuł jest moim zdaniem dosyć mętny, mało napisano o lękach. A także nie napisano o tym, jakie mogą być przyczyny niezaspokojenia emocjonalnego. A przyczyną może być przecież na przykład to, że wielu ludzi potraktowało nas jak szmaty.
P.s. Od jakiegoś czasu uważałem się za egocentryka. Ale zdecydowanie nie za egoistę.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - Whisper - 17 Paź 2009
No ja pasuje do tego opisu idealnie. Czuje się doskonale gdy ludzie są dla mnie mili, a kiedy zaczynają być niemili cały świat maluje się w czarnych barwach. Tak na przykład czułem się wczoraj. Najgorsze jest to, że zależy mi na opinii praktycznie wszystkich ludzi, bez wyjątku, a przecież wiadomo, że nigdy wszyscy nie będą mnie lubić. Emocjonalnie na pewno nie jestem zbyt rozgarnięty, ale to w sumie nic nowego. Nie widzę potrzeby tworzenia tylu nazw zaburzeń.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - stap!inesekend - 17 Paź 2009
Cytat:Czuje się doskonale gdy ludzie są dla mnie mili, a kiedy zaczynają być niemili cały świat maluje się w czarnych barwach.
Echh... Skąd ja to znam...
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - bokonon - 18 Paź 2009
Ludzie , kochani nie ma beznadziejnych przypadków. Każdy człowiek ma swój potencjał i swoje problemy, które można rozwiązać. Ten cytat to nie jest artykuł, to jest malutki fragment książki.
Wrzuciłem to tylko dlatego że często ludzie z deficytem na tle emocjonalnym doszukują się chorób psychicznych lub zaburzeń osobowości.
Kolejny fragmencik:
Cytat:Brak nadmiernego lęku i energii
Oba te zaburzenia różni po pierwsze to, że w wypadku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego nie obserwuje się najbardziej charaktery¬stycznej cechy zaburzeń represyjnych, mianowicie przerostu uczuć lęku lub energii. W Loving and Curing the Neurotic wyjaśnialiśmy, że do nerwic represyjnych dochodzi, gdy uczucia związane z pragnieniem przyjemności nie są poddawane kierownictwu rozumu i woli, lecz są tłumione przez uczucia związane z pragnieniem przydatności, np. przez lęk czy energię1. Nerwice te rozwijają się jedynie wówczas, gdy proces tłumienia trwa przez bardzo długi czas. Oznacza to, że nienormalne działanie tłumionych uczuć przez wiele lat powoduje ich rozrost do takich rozmiarów, iż dochodzi do zdominowania całego życia uczuciowego jednostki przez lęk czy nerwowe działania. Owego przerostu lęku lub energii (nadpobudliwości) zupełnie brak w wypadku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego.
Nieraz leczyliśmy osoby cierpiące na bardzo poważne niezaspokojenie emocjonalne, u których jedynymi dającymi się zaobserwować objawami były infantylne życie uczuciowe i towarzyszące mu poczucie niepewności. Natomiast nie okazywały one w najmniejszym stopniu przerostu lęku lub energii. Właściwym przykładem może być tu przypadek 25-letniej kobiety, córki zamożnych rodziców. Nigdy nie opuściła ona domu, ani w związku ze studiami, ani w związku z pracą, ponieważ rodzice nie uważali za konieczne, by zrobiła coś samodzielnie. Matka była dziwną kobietą, niezdolną do okazywania miłości i czułości dzieciom, a zwłaszcza córce, nawet w okresie niemowlęctwa. Później udało nam się ustalić, że sama cierpiała z powodu zespołu niezaspokojenia emocjonalnego. Chłodna postawa matki spowodowała, że rozwój emocjonalny młodej kobiety był poważnie opóźniony, jej uczucia były na poziomie uczuć małego dziecka. Martwiła się tylko tym, że inni nie będą jej kochali. Dlatego stworzyła sobie cały system wyobrażeń, obdarzając się wszelkimi cechami, którymi mogłaby zjednać sobie otoczenie. W jej postawie nie można było jednak dostrzec ograniczającego czy paraliżującego lęku. Z drugiej strony działała dokładnie tak, by osiągnąć zadowolenie. Do tego stopnia, że pewnego razu jej zachowanie spowodowało, iż trafiła na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego. Jednak odmówiła pozostania w nim i zmusiła rodziców, by ją stamtąd zabrali. W tym okresie postawiono wstępną diagnozę: schizofrenia. Kilka dni później trafiła na leczenie do nas, a po krótkim czasie stwierdziliśmy u niej zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Nie zaobserwowaliśmy żadnych oznak bojaźni czy przerostu energii, przepełniało ją tylko pragnienie bycia kochaną. Objawiało się to w różny sposób. Na przykład całą swoją sympatię skupiła na często odwiedzającym naszą klinikę duchownym, który był dla niej zawsze miły i dobry. W jej uczuciach do tego mężczyzny nie było żadnego podtekstu seksualnego — chciała jedynie, by był dla niej dobry. To pragnienie tak bardzo pobudzało ją do działania, że nie odstępowała go na krok. Duchowny był nawet zmuszony poprosić swoją gospodynię, by nie wpuszczała naszej pacjentki do jego domu. Przy tym wszystkim młoda kobieta nigdy nie okazała najmniejszych zahamowań. Gdy byliśmy dla niej serdeczni w czasie leczenia, skierowała swe uczucia na nas i to tak intensywnie, że konieczny był z naszej strony stały i rozważny wysiłek, byśmy mogli zachować swobodę działania. Uprzedzając nasuwające się pytanie, zaznaczamy, że nasza pacjentka nie była osobowością psychopatyczną ani nie cierpiała na nerwicę histeryczną3. W wyniku przeprowadzonej terapii stała się normalną młodą kobietą, która potrafi doprowadzić do szczęśliwego końca każde przyjęte na siebie zobowiązanie.
Różne formy lęku
Mieliśmy do czynienia z wieloma podobnymi przypadkami i w większości z nich osoby cierpiące na zespół niezaspokojenia emocjonalnego cechowała wyraźna bojaźń. Ponieważ jednak źródłem tego lęku jest głęboko zakorzeniona niepewność, ma on zupełnie inny charakter niż ten, który cechuje jednostki cierpiące z powodu tłumienia przez lęk. Takie osoby stale przepełnia jakaś obawa, próbują przed czymś uciekać, by poczuć się bezpiecznie. Na przykład niektórzy ludzie odczuwają lęk przed seksem i wszystkim, co się z nim wiąże, ponieważ sprawiono, że uwierzyli, iż jest on zły i grzeszny. Ten lęk zmusza ich do unikania i odrzucania wszystkiego, co jest związane z seksem. Próbują zupełnie wykluczyć go ze swego życia, by nigdy nie doprowadził ich do grzechu.
Zupełnie inaczej rzecz się ma w wypadku osób cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Ponieważ nie istnieje tu przedmiot, który równocześnie jest upragniony i odrzucony, pacjenci ci nie doświadczają konfliktu uczuć charakterystycznego dla ludzi, u których źródłem tłumienia jest lęk. W pełni akceptują swe emocjonalne dążenia. Lęk pojawia się jedynie dlatego, że nie otrzymują upragnionego obiektu, co powoduje, że stale mają poczucie niespełnienia. Z upływem lat lęk się nasila i rozrasta, ponieważ osoby te coraz trud¬niej radzą sobie z różnymi życiowymi problemami. C z u j ą, że nie panują nad życiem. Można by powiedzieć, że odczuwają lęk e g z y s t e n c j a l n y, nie zaś wolitywny — charakterystyczny dla cierpiących na nerwice lękowe. Nie jest to lęk przed tym, że mogliby zrobić coś, czego nie powinni robić lub co jest niedopuszczalne z punktu widzenia moralnych i społecznych zasad, które wyznają. To lęk przed tym, że mogą się znaleźć w sytuacjach, którym nie podołają. Taki lęk cechował wszystkie osoby opisane wcześniej, gdy omawialiśmy objawy niepewności.
Inaczej mówiąc, w nerwicach lękowych na pierwszym miejscu sytuuje się lęk, na drugim zaś niedorozwój emocjonalny, podczas gdy w przypadku niezaspokojenia emocjonalnego najpierw mamy do czynienia z niedorozwojem emocjonalnym, lęk zaś jest jego rezultatem. Tłumaczy to też, dlaczego osoby z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego nie mają skłonności do trzymania się kurczowo swego lęku, podczas gdy ludzie cierpiący na nerwice to czynią. W tym ostatnim przypadku dzieje się tak, ponieważ jest to sposób zapobieżenia złu. Przekonanie ich do porzucenia takiej postawy wymaga dużego wysiłku i perswazji, ponieważ stale myślą oni o tym, dlaczego należy się bać. Niektórzy pacjenci będący katolikami czują się wręcz urażeni, gdy tłumaczymy im, że pewne działania nie są grzechem. Podobna postawa cechuje osoby cierpiące na nerwice energii. Dotyczy to siły ich woli. Przyjmują postawę życiową, w której nie ma miejsca na interwencje z zewnątrz, i nie zamierzają jej zmienić. Nikt nigdy nie zaobserwował tak kurczowego trzymania się własnego lęku u osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. Problemem jest dla nich tylko to, że fakt zahamowania rozwoju emocjonalnego uniemożliwia im odnalezienie się w codziennym życiu. Gdy tylko się do niego przystosują, lęk sam znika.
Rozróżnienie tych dwóch rodzajów lęku może być trudne jedynie w wypadku, gdy nerwice lękowe nakładają się na zespół niezaspokojenia emocjonalnego. Możliwość, że takie osoby będą narażone na znalezienie się w sytuacjach represyjno-motywujących jest taka sama, jak w przypadku pozostałych. Wszyscy oni byli wychowani i wykształceni w ten sam sposób i mogli — by odwołać się tylko do tego przykładu — uzyskać tę samą inspirującą lęki pochopnie przekazaną wiedzę na temat grzechu. Co więcej, fundamenty pod tłumiące działanie lęku zostały już u takich osób wcześniej położone w związku z ich głęboko zakorzenionym poczuciem niepewności, które jest efektem niezrealizowania potrzeb uczuciowych.
Reakcje pseudoneurotyczne czy nerwice sytuacyjne lub a d a p t a c y j n e łatwo rozwijają się u osób z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. Nie dziwi nas, gdy stwierdza¬my, że mechanizm tłumienia u tych jednostek nie jest uruchamiany wskutek zewnętrznych konfliktów, lecz raczej w związku z wewnętrznymi problemami, które zdają się nierozwiązywalne. Takie sytuacje przytrafiają się im bardzo często, ponieważ ukrywają one fakt, że nie potrafią funkcjonować w dorosłym życiu. Z tego powodu nikt ich nie chroni przed codziennym stresem w sytuacjach, które stają się dla nich przeszkodą nie do pokonania. Czasami trudno właściwie zdiagnozować takie przypadki. Często w pierwszym odruchu można pomyśleć o nerwicy represyjnej, zwłaszcza jeśli pacjent najpierw opowiada o swych konfliktach. Dopiero później staje się jasne, że u źródeł jego problemów tkwi niezaspokojenie emocjonalne. Jedynie własne doświadczenie może wpłynąć na umiejętność właściwej oceny uczuć pacjenta i jego stanu.
Nastawienie wobec przyjemnych uczuć
W bezpośrednim związku z tym, co powiedzieliśmy wcześniej, pozostaje inna charakterystyczna cecha, mianowicie diametralnie różne nastawienie do uczuć związanych z pragnieniami zmysłowymi ze strony osób cierpiących na nerwicę represyjną, u której źródeł tkwi lęk, oraz pacjentów z zespołem niezaspokojenia emocjonalnego. W nerwicy represyjnej można od początku zaobserwować wewnętrzne wykluczenie pewnych uczuć i pragnień, które są postrzegane jako szkodliwe. To wykluczenie odbywające się wskutek działania pragnienia przydatności rodzi dwa skutki: przerost tłumionych uczuć lęku lub energii oraz ich jeszcze głębsze wykluczenie. Z tego właśnie powodu w nerwicy represyjnej każde pragnienie przyjemności wywołuje nieświadome zahamowanie. W związku z tym leczenie tego typu nerwic polega przede wszystkim na eliminacji zahamowań. Nadmierny lęk i energia muszą zostać zredukowane. Uczucia związane z pragnieniem przyjemności mogą znaleźć swój wyraz tylko w takim stopniu, w jakim lęk i energia zostały ograniczone. Wcześniej pragnienia nie mogą się rozwijać, tak by osiągnąć radość ze zmysłowego dobra. Nie mogą też znaleźć się pod kontrolą rozumu.
Wykluczenie zmysłowego dobra nie dotyczy zespołu niezaspokojenia emocjonalnego. Pragnienie takiego dobra nie jest wcale skrępowane czy zablokowane, jednak jego osiągnięcie jest niemożliwe za sprawą zewnętrznych okoliczności. Innymi słowy, zaspokojenie pragnienia jest udaremnione. W efekcie nie dochodzi u tych pacjentów do wewnętrznego odrzucenia dobra. U pacjentów cierpiących na zespół niezaspokojenia emocjonalnego rozwijają się i wzrastają jedynie niezrealizowane pragnienia, podobnie jak to się dzieje w nerwicy represyjnej. Istotna różnica polega jednak na tym, że to zwykle mocniej odczuwane niezrealizowane pragnienie nasila się, nie wywołując jednocześnie uczuć tłumiących, czyli lęku i energii, z tej prostej przyczyny, że są one nieobecne. Wyjaśnia to również, dlaczego owi pacjenci — jeśli tylko zmieniające się okoliczności pozwolą zaspokoić pragnienie — są w stanie poddać mu się bez zahamowań, a także w pełni się nim cieszyć. Zdolność do tego szczególnie odróżnia ten typ zaburzenia od nerwicy represyjnej .Osoby cierpiące z powodu zespołu niezaspokojenia emocjonalnego są zdolne odczuwać radość, w przeciwieństwie do osób z nerwicą represyjną. Na przykład te ostatnie w akcie seksualnym doznają rozładowania napięcia, jednak w niewielkim stopniu towarzyszy temu radość. A jej się przecież oczekuje. Radość zakłada z góry zdolność poddania się dobru zmysłowemu bez ograniczeń, taka właśnie kapitulacja jest jednak niedopuszczalna w nerwicy represyjnej. W wypad
ku zespołu niezaspokojenia emocjonalnego nie istnieją żadne zahamowania czy ograniczenia i w związku z tym osoby nań cierpiące mogą doświadczać pełni radości z dobra, które otrzymują. Oto przykład: pacjenci, którzy jako niemowlęta nie doświadczyli macierzyńskiej czułości i którzy następnie spotkali kogoś, kto był gotów dać im tę czułość, aż nadto pragną być traktowani i rozpieszczani jak dzieci. Znajdują przyjemność w zabawie lalkami, misiami czy grami dla dzieci. Dorośli mężczyźni wracają do życia i odnajdują do tej pory nieznaną żywotność, jeśli tylko mogą się bawić grami dla chłopców.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - bokonon - 18 Paź 2009
http://dl.getdropbox.com/u/1692666/ksiazki/Integracja.Emocjonalna.-.jak.uwierzyc.ze.jestes.kochany.i.potrafisz.kochac%20Baars.C.W.Terruwe.A.A..pdf
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - Whisper - 18 Paź 2009
Nie no w kontekście tego drugiego fragmentu, to już inaczej wygląda. Zdecydowanie bliżej mi do tej "nerwicy represyjnej" niż do "zespołu niezaspokojenia emocjonalnego".
Cytat:Osoby cierpiące z powodu zespołu niezaspokojenia emocjonalnego są zdolne odczuwać radość, w przeciwieństwie do osób z nerwicą represyjną. Na przykład te ostatnie w akcie seksualnym doznają rozładowania napięcia, jednak w niewielkim stopniu towarzyszy temu radość.
o zespole niezaspokojenia emocjonalnego napisał(a):zwykle mocniej odczuwane niezrealizowane pragnienie nasila się, nie wywołując jednocześnie uczuć tłumiących, czyli lęku i energii
Te dwa cytaty wykluczają taką możliwość żebym miał ten zespół.
Co to jest radość, to przekonałem się po raz pierwszy mając 21 lat, jak przedawkowałem asertinki i dostałem hipomanii.
Lęk i pobudzenie towarzyszą mi nieustannie.
Cytat:Inaczej mówiąc, w nerwicach lękowych na pierwszym miejscu sytuuje się lęk, na drugim zaś niedorozwój emocjonalny, podczas gdy w przypadku niezaspokojenia emocjonalnego najpierw mamy do czynienia z niedorozwojem emocjonalnym, lęk zaś jest jego rezultatem.
Myślałem, że oszaleję jak to przeczytałem. Bo jak tu rozstrzygnąć co jest przyczyną a co skutkiem? Niedorozwój emocjonalny powoduje lęk, ale lęk może wytwarzać emocjonalny niedorozwój. Dobrze, że dalsza część artykułu wskazuje, że u mnie głównym problemem jest lęk, bo inaczej bym cały dzień się nad tym zastanawiał, aż by mi procesor się przepalił.
Cytat:W Loving and Curing the Neurotic wyjaśnialiśmy, że do nerwic represyjnych dochodzi, gdy uczucia związane z pragnieniem przyjemności nie są poddawane kierownictwu rozumu i woli, lecz są tłumione przez uczucia związane z pragnieniem przydatności, np. przez lęk czy energię1. Nerwice te rozwijają się jedynie wówczas, gdy proces tłumienia trwa przez bardzo długi czas.
Interesujące. Masz coś więcej o tej nerwicy represyjnej?
bokokon napisał(a):Wrzuciłem to tylko dlatego że często ludzie z deficytem na tle emocjonalnym doszukują się chorób psychicznych lub zaburzeń osobowości.
Czyli uważasz, że problemy emocjonalne nie są zaburzeniami osobowości?
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - bokonon - 18 Paź 2009
Whisper napisał(a):Czyli uważasz, że problemy emocjonalne nie są zaburzeniami osobowości?
Im więcej wiem z zakresu psychologii i psychiatrii tym mniej mam pewności że coś konkretnego mogę stwierdzić. Definicje i granice zaburzeń zmieniają się. Istnieją nawet różnice w klasyfikacjach pomiędzy ICD-10 a DSM IV.
Problemy emocjonalne to bardzo szerokie pojęcie. Problemy z emocjami mogą wynikać z bardzo wielu przyczyn i nie koniecznie muszą być wywołane jakąś dysfunkcją psychiczną. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, nawet fachowcy często mylą się przy stawianiu diagnoz.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - wenzon - 12 Lis 2009
Byłbym wdzęczny za jakieś informacjie o tej nerwicy represyjnej. Bo mam chyba i zespół niezaspokojenia emocjonalnego i nerwice represyjną...
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - Kajka888 - 12 Lis 2009
wenzon napisał(a):Byłbym wdzęczny za jakieś informacjie o tej nerwicy represyjnej. Bo mam chyba i zespół niezaspokojenia emocjonalnego i nerwice represyjną...
Ja również odkrywam w sobie te symptomy. Szukałam w necie informacji na ten temat, ale nic konkretnego się nie dowiedziałam. Będę wdzięczyna za jakieś bliższe informacje.
? - realitydream - 27 Gru 2009
Hm no ja też zaczynam widzieć pewne podobieństwa. Generalnie rodzice mi mówią, że np nie dorosłem do rozmowy. Od dłuższego czasu wcale im nie zaprzeczam. Może tak właśnie jest jak mówią?
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - podstolina - 19 Sty 2010
Wrzućcie na luz.
...nie można mieć wszystkiego...
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - podstolina - 20 Sty 2010
Mam wrażenie że jak pójdę np. do sklepu, sprzedawczyni robi się skrępowana.Może dlatego że emocjonalnie jestem do tyłu i trzeba odnosić się do mnie jak do dziecka.
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - Kaktus - 20 Sty 2010
To coś o czym mowa w temacie, da się to jakoś leczyć (bardziej na miejscu by chyba było okreslenie "naprawić"), czy do końca życia zostaje?
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - missing - 27 Sty 2010
hmm, ciekawe. To znaczy że człowiek w bardzo sprzyjających warunkach, kiedyś tam dojrzeje ;-/
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - mintchocolate - 23 Kwi 2010
Kaktus, mnie się wydaje, że da radę
tylko trzeba tych sprzyjających warunków właśnie
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - Aneczka85 - 07 Sie 2011
[quote="stap!inesekend"]Cytat:Czuje się doskonale gdy ludzie są dla mnie mili, a kiedy zaczynają być niemili cały świat maluje się w czarnych barwach.
Echh... Skąd ja to znam...
hmm ja też to niestety skądś znam...
Re: Nienormalna relacja emocjonalna z otoczeniem - loglog012 - 12 Lut 2012
jak sobie pomóc rozpoznając nerwicę represyjną lub zaburzenia emocjonalne? jak zapanować nad lękami i wewnętrznymi hamulcami?? jak być NORMALNYM? czy psychoterapia indyw. wystarczy??
|