PhobiaSocialis.pl
Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja (/thread-4019.html)



Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - dernesox - 04 Gru 2009

Witam, mam 17 lat i chodze do liceum. Od dłuższego czasu męczy mnie pewien stan rzeczy. Mam dużo wolnego czasu (mimo szkoły) i nie wiem tak naprawde co z nim robic. Moje 5 dni od poniedziałku do piątku, wygląda tak: szkoła, przyjście ze szkoły, obiad, komputer, kręcenie się po chacie, tv, spanie. I tak w kółko. Od wielu lat. No, jeszcze znosiłbym to, jeśli by w szkole było OK. No, pozornie w szkole niby nie jest źle, nikt mi nie dokucza, nie mam żadnych wrogów. Ale tak naprawdę to czuję się w niej bardzo źle - bardzo samotnie. W klasie mam 25 oso ( w tym 3 chlopaków razem ze mną) Z jednym w ogule nie mam kontaktu, a z drugim gadam, tylko, że to są takie powierzchowne rozmowy, no ale jakieś tam są. Wychodzi na to, że z tym chlopakiem mam najlepszy kontakt w klasie. Jeśli chodzi o dziewczyny, to nigdy nie umiałem się z nimi porozumieć, więc nawet o powierzchownych rozmowach, nie ma mowy. Gadam więc na co dzień z gdzieś z 5-6 osobami, ten kolega z klasy, brat i mama, ojciec i czasami spotkam kogoś znajomego. Rozmowy z bratem, mamą i ojcem tak naprawde nic nie wnosza, są one typu jak w szkole, co na obiad itp. Poza szkołą, w zasadzie nie mam żadnych kumpli ( w szkole tylko ten 1 kolega) (raz na 2 miesiace spotkam sie moze z jakism tam kumplem z dawnych lat) i tyle. Aaa czasami brat mnie też gdzieś wyciągnie (np zakupy, lub jakiś mecz). Gdy przychodzi weekend to nie wiem co ze sobą zrobić. I gdyby brat w ten weekend nie wyciagnalby mnie na mecz lub zakupy, to nic bym nie robil. I tak mijaja moje kolejne dni. I tak sobie mysle o tej fobii, analizuje, roważam, co źle zrobiłem w przeszłości, że tak jest, i myśle sobie jak sobie poradze w przyszłości. A jak sobie pomyśle o wakacjach, czy zbliżającym sie sylwestrze, albo mojej 18-tce ktora tez sie zbliża, to po prostu zero pomyslu na spedzeniu tych ''imprez''. Kogo ja zaprosze na tę 18-tke??? Z drugiej strony oczywiście są rozwiązania - nudzisz się? jedź na obóz, zapisz się na jakiś sport. Tylko, że ja nie umiem z ludźmi rozmawiać, boje się do kogoś odezwać, nawet nie umiem sie patrzec w oczy. Jednym słowem czuje lęk przed użyciem swoich strun głosowych. Więc nawet jak bym pojechał na ten oboz, to z nikim nie rozmawiajac, nikogo nie zapoznam. Chętnie też zapisał bym sie do jakieś klubu np. piłkarskiego a nawet może i jakieś stowarzyszenie dla młodzieży, tylko ja nie pójde tam bo tam będą już zgrane paczki ludzi, a dla fobika to przeciez katogra bycie nowym w zgranym juz towarzystwie.

Napisałem to ponieważ chciałem z kimś sie podzielić moimi przemyśleniami i problemami. Jestem ciekawe jak się odniesiecie do tego, może sami macie taki stan, a może wiecie jak z niego wybrnąc małymi kroczkami? Pozdrawiam


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - dl - 04 Gru 2009

tu większość ma/miała taki stan 8)

witaj w klubie

a masz jakieś pomysły na zmianę swojej sytuacji,

mówisz ze czujesz lęk wśród nowych, to może wyjdź z tymi których choć trochę znasz...
... popytaj kolegę co robił(lub będzie) w ten weeknd?


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - eric - 04 Gru 2009

Mam podobnie. Tylko, że w lecie czas wypełnia jazda rowerem w mieście i poza nim. W zimie katorga. Na przykład teraz będzie weekend, który przesiedzę przez kompem, TV. Czasami jestem sfrustrowany takim stanem rzeczy, ale nie zawsze. Czasami cenię sobie ten spokój, nawet jak nie ma co robić. Jestem typem samotnika, co jest też jednym ze wielu czynników, które doprowadziły mnie do fobii. Tak więc towarzystwa naturalnie nie szukam, nie potrzebuję. Jeśli chodzi o przyszłość to po prostu muszę skończyć ze szkołą. Kiedy to się wreszcie skończy to będę wolny. Zacznę najprawdopodobniej pracę na ciężarówkach lub tirach, jest to w pewnym sensie praca dla ludzi takich jak ja. Jest coś do roboty nad czym można się skupić, jest spokój, długie samotne trasy, jest wypłata.

Osiemnastki nie robiłem, po prostu nie czułem takiej potrzeby. Na meczach też byłem kilka razy z kumplem z którym spotykam się dosyć regularnie. W szkole też mam podobnie, rozmawiam z kilkoma osobami a klasa ma ponad 30 osób. Lepiej mi idą kontakty z ludźmi z innych klas na przerwach. Czasami jak spotkam gdzieś starego znajomego to też się pogada chwilę.

Nienawidzę grup, poza tym kontakty z ludźmi mi nie przeszkadzają. W grupie nigdy nie potrafię się odezwać, nawiązać z kimś bliższy kontakt. Kiedyś tak robiłem i nie za bardzo się spodobałem, stałem się kozłem ofiarnym w podstawówce i gimnazjum. Przestałem się więc angażować, wole siedzieć cicho na dupsku i przeczekać. Idę na studia zaoczne, żeby wreszcie skupić sie nad nauką, a nie ludźmi.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - stap!inesekend - 04 Gru 2009

Doskonale Cię rozumiem (hah, a czy ktoś Cię tu może nie rozumieć? ...). Ale popatrz - masz chociaż brata, który Cię wyciągnie gdzieś. Masz tego kolegę - ja z gośćmi w klasie w ostatnim roku praktycznie w ogóle nie gadałem. 18-tki w sumie też nie miałem, tylko zaprosiłem kuzynów no i ogólnorodzinną... zesputą na koniec przez kłótnię wujostwa z kuzynem :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Nie wiem jak wybrnąć, sam mam wiele lęków, wątpliwości, czasem nawet bywam zazdrosny o innych ludzi itd. ... ale staram się przełamywać. Bo wiem, że bez tego nic się nie zmieni.
W jak dużym mieście mieszkasz? Bo jak w dużym, to naprawdę jest sporo możliwości :Stan - Uśmiecha się: Ale jeśli w jakiejś dziurze, to rozumiem Cię doskonale i współczuję... Dobrze, że się uwolniłem od miejsca mojego urodzenia w tym roku. I jestem z tego powodu PRZESZCZĘŚLIWY :Stan - Uśmiecha się:
P.S. Co mogę polecić to spacery po mieście z aparatem - świetna frajda i nie trzeba do tego innych ludzi (choć oczywiście, zawsze miło iść z kimś na taki wypad) :Stan - Uśmiecha się:.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - eric - 04 Gru 2009

Ja mam lepszy pomysł - wsiadaj na rower i zmorduj się - można to połączyć z pomysłem stap!inesekend'a, weź aparat i jedź w miasto. Jak się zmęczysz to gwarantuje, że cała frustracja Ci minie, a kiedy zobaczysz, że możesz robić coś ciekawego to życie stanie się bardziej kolorowe :Stan - Uśmiecha się: Chyba, że nie potrafisz wytrzymać bez ludzi, to wtedy większy problem.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - olfko - 04 Gru 2009

U mnie taki stan rzeczy utrzymuje sie od lat 10. Obecnie pracuje, praca to samotnicza wiec nie znam nikogo. Poza rodzicami nie mam nikogo.
Budzik, praca, obiad, walenie konia, spanie. W weekendy dostaje szalu najgorzej jest w niedziele wieczorem juz niewiem co mam ze soba zrobic.

Sami żeście sie zapedzili w ten kozi rog i sami do :Ikony bluzgi kurka: nedzy w nim zginiecie.

Rozaniec jeszcze mowie w chwilach najwiekszego zalamania


http://www.joemonster.org/filmy/20801/Typowy_poniedzialek_w_5_sekund_


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - dernesox - 04 Gru 2009

Mieszkam w mieście tak co ma 130 tys mieszkańców, więc na pewno możliwości jest dużo. Na rowerze jeżdżę głownie w okresie od maja do sierpnia i moglbym jezdzic caly rok, tylko zebym mial jeszcze jakiegos partnera do tych przejazdek bo samemu to godzinka i juz nie mam motywacji do jazdy.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - eric - 04 Gru 2009

dernesox@onet.pl napisał(a):(...) tylko zebym mial jeszcze jakiegos partnera do tych przejazdek bo samemu to godzinka i juz nie mam motywacji do jazdy.
No to faktycznie nie jest za ciekawie. Ja jeżdżę ile chcę, sprawia mi to przyjemność, nigdy nie miałem tak, żeby do czegoś brakowało mi ludzi. Co prawda czasami wyciągam kumpla na miasto, ale jemu jazda jaką ja lubię nie za bardzo się podoba, więc jedzie ze mną tylko jeśli łatwiej mu coś załatwić jadąc rowerem, a tak dla samej jazdy to nie, także nie jeżdżę z nim za często. Poza tym jadąc z nim nie mogę sobie pozwolić na pełen spontan, jak jadę sam to zechce mi się skręcić w lewo/prawo to skręcam i nie muszę tego z nikim uzgadniać, że "teraz tam pojedziemy". Czuję się szczęśliwy kiedy jestem naprawdę niezależny. Także nie za bardzo mogę Ci pomóc.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - dernesox - 04 Gru 2009

Aaa oprócz roweru, to jeszcze mam zajecie - gra w lidze amatorskiej pilki noznej, ale to nie trwa cały rok, bo tylko 5 miesiecy, dzielone na dwie rundy jesienna i wiosenna. Ale to nie jest klub z prawdziwego zdarzenia, nie ma treningów, ni jakich relacji przyjacielskich z osobami z zespolu, bo oprocz brata tam graja starsi faceci co maja ponad 30 lat i widuje ich tylko na meczch i nie sa to przyjacielskie spotkania tylko zeby zagrac mecz. Czasami wkurza mnie to ze fizyczne mam dobre warunki, jestem bardzo szybki i mimo tego nie rozwijam sie gdzies sportowo. No, ale może sie jeszcze przelamie.


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - Korred - 05 Gru 2009

a myslales o wizycie u psychologa?
na pewno by pomogla i rozjasnila w glowie, do tego psycholog moglby znalezc przyczyne twoich problemow i wypracowac sposob aby je przezwyciezyc

jesli nie czujesz sie na to gotowy to mozesz poszerzyc swoja wiedze na temat fobii spolecznej i samemu sprobowac sie powoli przelamywac


Re: Brak planów, zajęć, przyjaciół = frustracja - tomjak - 26 Gru 2009

Ja to mam od dwudziestu kilku lat. Nawet przez długi okres trwania w tym stanie nie zauważałem problemu. Przez dwadzieścia lat nie nawiązałem bliższej znajomości z kimkolwiek i nikogo w tym czasie poza najbliższą rodziną nie zaprosiłem do domu. Miałem krótka chwilę "przejaśnienia" i w tym czasie jakimś fartem poznałem moją żonę. Tkwię w tym czymś i nie bardzo wiem jak z tego wybrnąć. Wypracowałem jakoś tak instynktownie metodą prób i błędów własne sposoby na funkcjonowanie i jakoś tam się kręci. Życie mam wrażenie kosztuje mnie dużo wysiłku. To co innym przychodzi w sposób naturalny , prosty i oczywisty wymaga w moim przypadku wielu kombinacji , długiego myślenia i wielu podejść często nieskutecznych. Generalnie jak pod stromą górę. Szczególnie kiedy trzeba współpracować w grupie , czegoś od kogoś się nauczyć albo o coś pytać i prosić (proszenie- masakra , jak to zrobić trzeba myśleć kilka godzin). Wiele konfliktów z innymi ludźmi (zastanawiam się jakie jest tego źródło). Pewnie to wszystko znacie z własnego życia. Generalnie jest do d*py. Jedyna pociecha to to że udało się założyć rodzinę.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.