PhobiaSocialis.pl
Unikanie - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Osobowość unikająca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-39.html)
+--- Wątek: Unikanie (/thread-4636.html)

Strony: 1 2 3


Unikanie - Hegel II - 18 Maj 2010

Mam tak, że bardzo często unikam innych ludzi. Głównie chodzi o moich rówieśników, jak również osoby niewiele ode mnie starsze (jakieś 5-7 lat) i młodsze (2-3 lata). Po prostu gdy idę ulicą, to cały czas "modlę się" żeby nie spotkać nikogo takiego, a w szczególności znajomego. Potrafię pół godziny czekać, aż "zagrożenie" przejdzie. Czy wy również tak macie? Jak z tym walczyć?


Re: Unikanie - kosiarz - 19 Maj 2010

Miałem tak kiedyś, kiedy fobia była o wiele, wiele silniejsza niż w dniu dzisiejszym. Dlatego w tamtym czasie nauczyłem się chodzić odpowiednimi ścieżkami, wyczajać, gdzie skręcić, kiedy przejść na drugą stronę ulicy, aby zobaczyć znajomych już z odległości i móc ich uniknąć mimochodem itp..

Byłem tak dobry, że np. w okresie WOŚP nikt mnie nigdy(no może z raz)z puchą nie dorwał, a nie chodziłem wcale jakimiś krzaczorami, a normalnymi ulicami, w normalnym czasie. Uczyniłem z tego coś w rodzaju sztuki.

Nie chciałem spotkać znajomych (bo powiedzenie ,,cześć" czy nie daj Boże zamienienie kilku zdań było dla mnie bardzo stresujące (teraz mnie to śmieszy), ale właściwie to głównie nie chciałem spotykać znajomych drechów, bo mogli mnie zaczepić (moim problemem było w tym wypadku nawet nie to, że nie umiałbym odpyskować, bo umiałbym [przez złość], ale to, że wiedziałem, że jak odpyskuję, to jako silniejsi fizycznie i tak mnie postawią do pionu. No ale ty nie piszesz o drechach, więc nieważne.
Teraz jeszcze raz lookam i widzę, że Tobie chodzi też o obcych ludzi.

Jak z tym walczyć. Hmm. Ogólnie trzeba walczyć z fobią społeczną jako taką, a nie tylko z tym jednym zachowaniem, które z niej wynika.


Jednak jeśli o nie chodzi, możesz sobie powtarzać, że spotkanie takiej osoby to nic wielkiego. Bułka z masłem. Nic wielkiego przecież, bo....

W lato mogą pomóc okulary przeciwsłoneczne, ale tylko trochę i jako taki doraźny środek.

Jak tylko będziesz w miarę w formie, to rób sobie spacer przez miasto (ale tak długi, jaki dasz radę bez super schizy) w godzinach, w których jest dużo ludzi (raczej nie wieczorem-wiadomo, dużo młodych agresywnych ludzi i strach większy, a w tłumie możesz się nie przejmować nimi; poza tym, w godzinach szczytu ludzie raczej nie chodzą na spacery-znajomi rzadziej będą cię zagadywać, a i ty będziesz miał pretekst, że musisz się zmyć bo masz sporo do załatwienia).

W czasie tych spacerów idź w miarę nie za szybko, o ile się da swobodnie i co ważne- z podniesioną (dosłownie) głową i wypiętą (tylko nie przesadzaj :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) klatką piersiową. Jeśli w samotności tak nie chodzisz, to najpierw poćwicz na łatwiejszych, samotnych trasach. Na początku będziesz się czuł gorzej chodząc w ten sposób w tłumie, ale z biegiem czasu (niestety nie są to dni) coraz lepiej. I kiedy najdzie cię lęk/napięcie-pamiętaj, że to nic wielkiego itp.

B. dobrym pomysłem myślę, jest słuchanie podczas spaceru jakiegoś ciekawego audiobooka (tylko uważaj, gdzie chodzisz wtedy). Ale uwaga-zacznij go słuchać już w domu (30-60 min). Chodzi o to, aby się na nim jak najbardziej skoncentrować, jeszcze zanim wyjdziesz do miasta. A skupiony na czymś przyjemnym (ale powtarzam-uważaj na samochody :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) łatwiej będzie Ci odwrócić swoją uwagę od mijanych ludzi. Pomaga to też w odwarunkowaniu.

Nie idź w zaparte-staraj się czuć możliwie najlepiej, jak umiesz. Stopniowo zmniejszaj negatywne uczucia.

Niestety, wymaga to wszystko dużo czasu. Ale, mówią-,,nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Wypisałem Ci moje sposoby na tą sytuację, ale oczywiście każdy jest inny. Poza tym myślę, że do fobii trzeba podejść jako do całości, a nie tylko do jednego problemu.

Mam nadzieję, że doczytałeś do tego miejsca :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Unikanie - stap!inesekend - 19 Maj 2010

Oj, ja też tak miałem. No, może poza znajomymi, do których miałem jakąś tam dozę sympatii. W swoim mieście rodzinnym do dziś nie chodzę w 100% swobodnie po ulicach.
Na szczęście tylko tam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Unikanie - canon29 - 19 Maj 2010

Też tak mam jak ty Hegel II, że boje się spotkania kogoś w moim wieku (obojętnie czy jest to ktoś znajomy czy obcy) a rozmowa z kimś takim to dopiero masakra. Unikam takich sytuacji, choć nie zawsze jest to możliwe. Natomiast zauważyłem że jeśli ktoś jest odemnie znacznie starszy, powiedzmy o 20 lat lub więcej to jakoś nie odczuwam takiego wielkiego stersu, a nawet moge w miare swobodnie porozmawiać z taka osobą. To samo ma się też do osób dużo młodszych odemnie.
Niewiem czym to jest spowodowane, ale w towarzystwie dużo starszych osób (żeby nie powiedzieć starych) jestem bardziej swobodny i wyluzowany niż z moimi rówieśnikami.


Re: Unikanie - skam - 20 Maj 2010

tez lepiej sie czuje wsrod osob starszych niz mlodszych, pewnie dlatego ze wiekszosc mlodych ludzi to bezmozgie scierwo ktore najlepiej byloby utylizowac.

a co do tematu to unikam wszystkiego co mi nie pasuje, wszelkich miejsc, sytuacji i ludzi i generalnie mam w dup*e ze cos "powinienem" albo ze cos "wypada" czy "nalezy".


Re: Unikanie - sensual - 31 Maj 2010

.....


Re: Unikanie - magmie - 01 Cze 2010

Mnie najbardziej stresuje.. w sumie to wszystko mnie stresuje:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: A już najbardziej prezentowanie czegoś publicznie.


Re: Unikanie - aga_p - 01 Cze 2010

hhh


Re: Unikanie - alessandro_nesta - 01 Cze 2010

aga_p napisał(a):Uniknęłam dzisiaj egzaminu. Myślałam, że się rozpłaczę.

Jak to ? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Unikanie - klocek - 01 Cze 2010

Cytat:Uniknęłam dzisiaj egzaminu. Myślałam, że się rozpłaczę.
Uniknęłaś, czyli oblałaś, czy zdałaś bez podchodzenia?

Ja miałem tak samo, jak Wy, że łaziłem po jakichś krzakach albo późną nocą, kiedy nikogo już nie da się spotkać. A przyczyną mojego zachowania był wstyd. Udało mi się (z pomocą koleżanki BTW) namierzyć sytuację, która była przyczyną mojego zachowania.
Otóż, kiedy byłem mały, często mój ojciec prowadził mnie po ulicach pijany. Rzecz jasna nie marzyłem wtedy o spotkaniu żadnego znajomego i nawet mijając zwykłych ludzi miałem ochotę zapaść się pod ziemię. W późniejszym wieku, chociaż przestałem chodzić z moim ojcem, to uczucie wstydu pozostało.

Dzisiaj nie mam już tego problemu. Potrafię nawet zaczepić osobę z mojej szkoły, która akurat mnie nie poznała i pogadać chwilę.


Re: Unikanie - Jas - 03 Cze 2010

Oj tak, ja też lepiej się czuję w towarzystwie ludzi starszych, unikam rówieśników i o kilka lat młodszych...

Często też unikam różnych rzeczy nieświadomie! Np. ostatnio miałem wyjechać samochodem, patrzę (mam szybę w drzwiach) że sąsiad coś tam przed domem robi, więc odwracam się i zamiast otworzyć drzwi, to przeglądam półkę... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: poczekałem aż poszedł do domu i dopiero otworzyłem drzwi... Zrobiłem to tak bez zastanowienia, że dopiero potem zdałem sobie sprawę co ja zrobiłem - opóźniłem swój wyjazd, żeby nie spotkać sąsiada i nie musieć mówić mu "dzień dobry"... takie rzeczy bardzo mi życie utrudniają :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Unikanie - Zoe - 13 Cze 2010

Cytat: Np. ostatnio miałem wyjechać samochodem, patrzę (mam szybę w drzwiach) że sąsiad coś tam przed domem robi, więc odwracam się i zamiast otworzyć drzwi, to przeglądam półkę... Confused poczekałem aż poszedł do domu i dopiero otworzyłem drzwi... Zrobiłem to tak bez zastanowienia, że dopiero potem zdałem sobie sprawę co ja zrobiłem - opóźniłem swój wyjazd, żeby nie spotkać sąsiada i nie musieć mówić mu "dzień dobry"... takie rzeczy bardzo mi życie utrudniają
Fajnie że to dostrzegasz. Potrafisz być uważny na siebie więc pewnie z czasem będziesz łapał się na gorącym uczynku i przystopujesz mechanizmy ucieczkowe.
Jeśli masz jakiegoś przyjaciela-pogadaj z nim o tym. Może Ci pomóc w obserwowaniu Cię. Takie życzliwe oko jest nieocenione!
Sama robię dokładnie to samo-nie jeżdżę winda...twierdząc, że nie lubię, albo, że śmierdzi albo...ooooo! mam mnóstwo wymówek, żeby tylko nie wsiąść do windy, w której może być sąsiad...wstyd się przyznać ale kiedyś wymyśliłam na tę okoliczność ...klaustrofobie. Ten wykręt świetnie się sprawdził- był wiarygodny i spotkała sikę ze zrozumieniem.
Nie lubię chodzić za dnia po dworze-szukam ustronnych miejsc, chodzę naookoło twierdząc (sama przed sobą), że droga była urokliwsza.
Do sklepów najchętniej przemykam się o świcie albo wieczorem.
Przemykam się, zaczajam, nasłuchuję niczym szpieg z krainy deszczowców... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Najśmieszniejsze jest to, że nikomu nie muszę się tłumaczyć więc najczęściej kombinuję ....przed samą sobą.


Re: Unikanie - Jas - 19 Cze 2010

Zoe napisał(a):Najśmieszniejsze jest to, że nikomu nie muszę się tłumaczyć więc najczęściej kombinuję ....przed samą sobą.
Dokładnie...

Póki co mam na to jedną radę - robić to co się chce, nie myśleć, nie zastanawiać się, nie sprawdzać czy sąsiad jest czy nie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: po prostu wyjść i powiedzieć te "dzień dobry" jeśli będzie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Raz mi się udało :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Unikanie - anikk - 20 Cze 2010

Gorzej jak się nie kojarzy dobrze sąsiadów... Głupio mi powiedzieć dzień dobry do obcej osoby, która akurat się przechadza klatką. Zazwyczaj nasłuchuję, czy kogoś nie ma. Jak się napatoczy to trudno, ale jeśli mogę, to wolę uniknąć.


Re: Unikanie - Nadiya - 02 Lip 2010

ja mam znowu okres uników


Re: Unikanie - aga_p - 03 Lip 2010

jgj


Re: Unikanie - anna90 - 24 Lip 2010

Ja też unikam, zwłaszcza znajomych. W dodatku dziś zadzwonił do mnie znajomy z gimnazjum (a ja głupia odebrałam!). Chciał mnie zaprosić na spotkanie klasowe i powiedział, że nie mógł znaleźć numeru i był dziś u mnie w domu. Na całe szczęście mnie nie było, a numer jednak jakoś znalazł. Totalnie mi odbiło. Oczywiście grzecznie się wykręciłam i o ile znajomi na pewno zapomną o całej tej sytuacji i impreza upłynie w dobrej atmosferze, o tyle ja będę analizować każde słowo tygodniami. Czy ktoś też tak ma? Że jeśli już nie uda Wam się uniknąć jakiejś osoby i musicie z nią porozmawiać to później analizujecie wszystko setki razy? Każde słowo, gest, zachowanie?


Re: Unikanie - Zoe - 24 Lip 2010

aga_p napisał(a):.... mam go już za sobą :Stan - Uśmiecha się:

brawo, aga :Stan - Uśmiecha się:
anna napisał(a):Czy ktoś też tak ma? Że jeśli już nie uda Wam się uniknąć jakiejś osoby i musicie z nią porozmawiać to później analizujecie wszystko setki razy? Każde słowo, gest, zachowanie?
Kiedyś tak miałam...czasami jeszcze mi sie zdarza, ale staram się łapać te jazdy z cugle.
Bo najgorsze było nie samo analizowanie zachowania ile moja ocena tegoż. Mój wewnętrzny krytyk hulał na całego...
Zawsze było niewłaściwe, a ponieważ brakowało mi wzorców "właściwego"/"wystarczająco dobrego" wolałam unikać kontaktu z ludźmi niż wyjść na idiotkę (co wg mnie było nieuniknione)
Czułam się odpowiedzialna za każdą niefajną sytuację. A skoro moja wina była tak ewidentna->wymierzałam sobie stosowną karę.

Nie ma sensu tak się katować, anna90, bo niczemu dobremu to nie służy.
Rozważałaś możliowść skorzystania z pomocy psychologa?


Re: Unikanie - capria - 25 Lip 2010

może i ja sie dołączę. Najlepiej czuję sie w obcym mieście. bo nie spotkam znajomych, sąsiadów itp. Niestety ale w swoim mieście , gdy wchodze do jakiegokolwiek sklepu najpierw błyskawicznie rozglądam sie czy aby nie ma tam znajomych osób, a gdy juz ktos się trafi to wychodzę. Gorzej gdy jestem z mamą. Wtedy nie chcę jej o tym mowić tylko śledzę te osobę i unikam. Chore. Ale matka widzi, że jakaś "nieprzytomna" jestem. No ale powiedzcie sami , o czym gadać z dawnym nauczycielem czy wychowawcą z podstawówki czy liceum skoro sie go nie widziało x lat. Mam jeszcze taka głupią syt. że gdy tylko jadę nad morze to mieszkam w bloku gdzie na portierni siedzi zawsze ochroniarz. co ja się nagimnastykuje aby dzień dobry mu nie powiedzieć, albo nie spojrzec. Wychodze tylnym wejsciem ale jak wracam to i tak muszę "wejść" na niego bo tak akurat się składa, że on siedzi na wprost wejścia. Nie cierpię tego. :Stan - Niezadowolony - Diabeł:


Re: Unikanie - aga_p - 25 Lip 2010

ggd


Re: Unikanie - Zoe - 25 Lip 2010

aga_p napisał(a):Ja też tak mam, że najlepiej się czuję w obcym mieście i ogólnie tam, gdzie nikt mnie nie zna. Jak byłam w szpitalu psychiatrycznym i spotykałam w sklepie swoich terapeutów to wychodziłam ze sklepu, bo się wstydziłam i bałam, że będą mnie obserwować. Zdaje mi się, że trochę mi przeszło.
Podpisuję się ręcam, nogyma...i ogonkiem!

...Za to jestem nad wyraz śmiała w obcym miejscu/w relacjach z nieznajomymi


Re: Unikanie - capria - 25 Lip 2010

ale jak z tym walczyć? czasem mam wrażenie, że taki kontakt aż mnie boli. przeciez to normalne, że nikt nie jest samotną wyspą i skoro żyjemy w społeczeństwie to będziemy spotykac znajomych, sąsiadów i trzeba z nimi wchodzic w interakcje. ale jak się przełamać?


Re: Unikanie - anna90 - 26 Lip 2010

Zoe napisał(a):Nie ma sensu tak się katować, anna90, bo niczemu dobremu to nie służy.
Rozważałaś możliowść skorzystania z pomocy psychologa?

Kiedyś tak, ale teraz wiem, że nie odważyłabym się pójść do psychologa. Czułabym się jak kolejny nudny przypadek, a to co bym tam powiedziała doprowadziłoby mnie później do jeszcze gorszej rozsypki. Swangoz częściej mam wrażenie, że to beznadziejna sytuacja, zupełnie bez wyjścia :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


Re: Unikanie - pawel91 - 26 Lip 2010

No to wlasnie masz mu powiedziec jak sie czujesz . Myslisz ze on bedzie uwazal ze znowu kolejna ofiara losu? Watpie a nawet jesli to co z tego moze bedzie wiedzial jak ci pomoc , w zyciu trzeba byc egoista !


Re: Unikanie - Zoe - 26 Lip 2010

Czułabym się jak kolejny nudny przypadek,

nie jesteś/nie bedziesz "kolejnym przypadkiem": jesteś jedyną i niepowtarzalną anką, która potrzebuje pomocy i ma dość odwagi i rozsądku by o nią poprosić.
Nie jesteś od tego by uatrakcyjniać życie psychologowi, a ostatnią rzeczą jaką może mu przyjść do głowy to oceniać Cię (jakiegokolwiek innego człowieka).
Cytat: a to co bym tam powiedziała doprowadziłoby mnie później do jeszcze gorszej rozsypki.
ho, ho! widzę, że koleżanka ma dostęp do szklanej kuli, przepowiadającej przyszłość :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Nie wiesz co się wydarzy, a rezygnując z tego co może Ci pomóc...tak naprawdę dokonujesz wyboru: chcę żeby było mi źle.
Przyznanie się do takiego wyboru jest ok-żyjemy tak jak chcemy...i nikomu nic do tego.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.