Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html) +--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html) +--- Wątek: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... (/thread-543.html) |
Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Michu B - 18 Kwi 2008 Witam. Mam pewien problem , postanowiłem z mojim problemem wybrać się do psychiatry, a także powiedziałem wszystko rodzicom, po wizycie u lekarza czuję się jeszcze gorzej, pani doktor stwierdziła, że cierpie na poważną chorobe psychiczną - zespół paranoidalno - maniakalny...po 20 minutowej wizycie to oznajmiła...powiedziała też , że jest to nieuleczalne i najlepiej gdybym trafił do szpitala, zapisała mi tabletki , które się nazywają MEPHARIS1...nie mam do niej zaufania...postanowiłem iść do innego psychiatry bo nie moge w to uwierzyć w to , że jestem arz tak chory, jestem przekonany , że mam fobię społeczną...POMOCY... Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Piotrek - 18 Kwi 2008 Przeczytalem inne Twoje posty, masz objawy fobii spolecznej, niewiem co to jest ten 'zespol paranoidalno-maniakalny', jestem natomiast ciekaw jaka jest wiedza pani psychiatryczki na temat fobii spolecznej. Pamietaj, ze wiele psychiatrow, szczegolnie starej daty, nie jest na biezaco z tym co sie dzieje i moga nie znac specyfiki problemu FS. Idz do innego lekarza, jakiegos dobrego, najlepiej w duzym miescie. Powiedz o swojej diagnozie. Wypytaj lekarza na czym polega fobia spoleczna. Tej babki trzeba sie bylo zapytac wlasnie co to jest FS i dlaczego masz cos innego niz to. Poza tym polecam zaczac robic TĘ terapie CBT samemu, + ewentualnie poprosic lekarza o przepisanie np paroksetyny. Powodzenia Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Kramb - 18 Kwi 2008 Masz rację, że postanowiłeś iść do innego specjalisty. Taka diagnoza po 20-tu minutach... szkoda gadać. Ja też parę miesięcy temu byłem u psychiatry. Ta wizyta zawiodła moje oczekiwania i była pierwszą i ostatnią. Czułem, że "pani doktor" zupełnie nie obchodzi mój problem, że nie chce nawet się dowiedzieć o co mi chodzi. Tak jakby chciała odchaczyć następnego pacjenta i tyle. Też dostałem tabletki, ale ich nie biorę... Ja zrezygnowałem narazie ze "specjalistów", ale jeśli czujesz, że sam sobie nie poradzisz z problemem to szukaj dalej, aż trafisz na kogoś z kim poczujesz kontakt... może lepszy będzie psycholog? Powodzenia. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Lukrecja - 20 Kwi 2008 Moj psychiatra tez stwierdzil, ze jak mi sie zmniejsza stany depresyjne a zwiekszy mania, to bede musiala isc na oddzial Smieje sie z tego, bo wiem, ze mam powazne problemy psychiczne, ale takie zamkniecie w psychiatryku z ludzmi dajmy na to chodzacymi caly dzien w kolo krzesla, raczej by poglebilo chorobe niz mnie wyleczylo. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Gość - 20 Kwi 2008 Lukrecja napisał(a):w psychiatryku z ludzmi dajmy na to chodzacymi caly dzien w kolo krzesla Powyrzucasz przez okno wszystkie krzesła i problem z głowy Gorzej, jak zaczną później chodzić wokół twojego łóżka... Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Emperor - 20 Kwi 2008 Ludzie z psychiatryka są śmieszni w całej swojej tragiczności, przynajmniej jako jedyni (w większości przypadków) ludzie nie traktują życia serio. Na dłuższą metę pobyt w takim miejscu na pewno szkodzi, ale na jeden dzień to czemu nie, można by zobaczyć wiele osobliwości ;] Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Gość - 20 Kwi 2008 Ja np. mógłbym odwiedzić moją sąsiadkę... Chociaż nigdy jej nie mówiłem nawet "dzień dobry", to coś bym do niej zagadał. Albo wyrzucił przez okno razem z krzesłem Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Niered - 21 Kwi 2008 Byłem dzisiaj u psychiatry Pogadaliśmy sobie z 20 minut i kazał mi porobić testy psychologiczne najpierw ale psycholożki nie było. Mówiłem mu o fobii społecznej i przy okazji powiedziałem o niewysypianiu się zmęczeniu w ciągu dnia itd. koleś gadał mądrze, najgorsze jest to, że skupił się na niewysypianiu i na razie przypisał mi m. in.Chlorprothixen - teraz patrze w internecie a tam pisze, że skutkiem używania tego jest impotencja ops: ops: nie wezme tego za milion złotych! matka poszła właśnie to kupić ale nic z tego! nikt nawet nie wspominał o niczym takim - gdyby nie kochany internet żarłbym to ze smakiem oni mnie k. chcą wyleczyć takim kosztem..... nie dostałem nic na fobie wszystko na depreche do dopy z takim leczeniem teraz to jestem padnięty emocjonalnie i nie wiem co robić. Chyba mam też strach przed lekami. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Neira - 21 Kwi 2008 Niered, weż się nie zniechęcaj . Może idź do niego jeszcze raz i powiedz, ze impotencji sobie nie życzysz, albo spróbuj z innym. Ale napisałeś "na razie". To znaczy, że on planuje zająć się też fobią? A właściwie to jak wyglada takie leczenie z depresji i fobi? Leki się jakoś miesza, i leczy obie choroby na raz, czy najpierw trzeba zająć się jednym a później drugim? Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Gość - 21 Kwi 2008 A mi psychiatra przepisał psychotropy. Biorę je. I piję alkohol. Dzisiaj piłem I nic mi nie jest. To, co pisze na ulotce, te wszystkie skutki uboczne i niepożądane działania zdarzają się raczej niezbyt często. I nie ma się co nimi przejmować, nie będziesz impotentem po jednym opakowaniu tego leku. Tak jak ja, po jednym opakowaniu psychotropów (już połowę wziąłem), pijąc do tego alkohol prawie codziennie nie stanę się psycholem Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Sugar - 21 Kwi 2008 Niered napisał(a):Byłem dzisiaj u psychiatry Wydaje się, że jest to proces odwracalny proponuję więc spróbowac i zobaczyc czy Ciebie też dotyczą te skutki uboczne, bo możliwe, że nie na każdego tak działają te tabletki. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Niered - 21 Kwi 2008 Neira napisał(a):Ale napisałeś "na razie". To znaczy, że on planuje zająć się też fobią? edit. Opowiem na spokojnie. 8) Poniedziałek, popołudnie stopni szesnaście. Matka podwozi mnie do poradni zdrowia psychicznego. Ja oczywiście jako jedyny w krótkim rękawku. Na miejscu w poczekalni same dziadki po 60 Potem przychodzi jakaś poskręcana dziewczyna z mamą i siada obok mnie na podłodze chciałem się stamtąd ewakuować jak najprędzej bo dziwnie tam było. W końcu moja kolej wchodzę do środka, jakiś dosyć młody lekarz wyglądający kompetentnie. Zaczynamy rozmowę dosyć opornie jak to zwykle ze mną bywa. Zaczynam opowiadać co ze mną jest nie tak, do sedna sprawy jednak nie doszedłem, nie pozwolił mi bo strasznie się rozgadał . Powiedział, że jeśli jest tak jak mu się wydaje, to sprawa jest dosyć poważna, nie ujawnił jednak co u mnie stwierdził Zaproponował leki skupiając się głównie na depresji, senności. Okres: miesiąc próbny, potem stawiam się u niego z powrotem i zdaję relację. Może faktycznie ma rację z tą lekką schizą (czego nie mówił ale wnoszę to po tabletkach jakie mi wypisał) bo faktycznie troche w nerwach przesadzam chyba wszyscy z fs mają właśnie taką schizę Cytat:Objawia się upośledzeniem postrzegania lub wyrażania rzeczywistości, najczęściej pod postacią omamów słuchowych, paranoidalnych lub dziwacznych urojeń albo zaburzeniami mowy i myślenia, co powoduje znaczącą dysfunkcję społeczną lub zawodową.ja mam chyba urojenia najwyraźniej... Postanawiam wziąć te leki, trochę się uspokoiłem. Nawet o tą impotencję też już się tak nie boję, troche przesadzam faktycznie. Poza tym jak patrze na te tabletki to wierzyć mi się coś nie chce, że miałyby mi zaskodzić, nie ma takiej dawki co mnie powstrzyma 8) Może mam schizofrenie i mi się wydaje, że mam fobie. Po obejrzeniu Matrixa wszystko wydaje się być możliwe. http://pl.wikipedia.org/wiki/Schizofrenia Kryteria jakościowe diagnozowania schizofrenii dotyczą objawów: * negatywnych (zmniejszających zdolności normalnego zachowania): o ubóstwa mowy o anhedonii – niezdolność do spontanicznego przeżywania pozytywnych uczuć (np. radości, zadowolenia i optymizmu w ogóle) o apatii o nieuwagi o zobojętnienia o zahamowania ekspresji twarzy o trudności prowadzenia aktywności społecznej (rodzinnej, małżeńskiej, zawodowej, czynności samoobsługowych) o trudności w komunikacji interpersonalnej Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Michu B - 22 Kwi 2008 Ja gdybym nie zajrzał do internetu i nie dopasował mojich objawów do fobii społecznej do bym brał dziś tabletki na schizofremie...wczoraj byłem u psychologa , 2 godziny odpowiadałem na 500 pytań..., psycholog miły i sympatyczny , w środe ma mi postawić diagnoze , ale wykluczył zespół paranoidalno - maniakalny...ulga. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - makero - 22 Kwi 2008 Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Karaib - 22 Kwi 2008 Niered napisał(a):Może mam schizofrenie i mi się wydaje, że mam fobie. Po obejrzeniu Matrixa wszystko wydaje się być możliwe. Michu B napisał(a):Ja gdybym nie zajrzał do internetu i nie dopasował mojich objawów do fobii społecznej do bym brał dziś tabletki na schizofremie... mi także niegdyś wydawało się, że mam schizofrenię. to było jakieś 4 lata temu. większość objawów się zgadzała, zatem zdążyłem się przestraszyć. zresztą, mój stan psychiczny, zagubienie sprzyjało temu, że stawiałem sobie różne diagnozy,co było tym prostsze, że symptomy wielu zaburzeń psychicznych są podobne. te przytoczone przez Ciebie za Wikipedią można by podpisać np. "Kryteria jakościowe diagnozowania depresjii dotyczą objawów". poza tym podałeś tylko część tych kryteriów. a pominąłęś: * pozytywnych (inaczej "wytwórczych"), czyli dodatkowych w stosunku do normalnego funkcjonowania): o halucynacji o urojeń o dziwacznych zachowań i jeszcze to Wikipedia napisał(a):Wg ICD-10: "Zaburzenia schizofreniczne cechują się w ogólności podstawowymi i charakterystycznymi zakłóceniami myślenia i spostrzegania oraz niedostosowanym i spłyconym afektem. Jasna świadomość i sprawność intelektu są zwykle zachowane, choć z czasem mogą powstawać pewne deficyty poznawcze. Najważniejsze objawy psychopatologiczne obejmują: echo myśli, nasyłanie oraz zabieranie myśli, rozgłaśnianie (odsłonięcie) myśli, spostrzeżenia urojeniowe oraz urojenia oddziaływania wpływu i owładnięcia, głosy omamowe komentujące lub dyskutujące o pacjencie w trzeciej osobie, zaburzenia myślenia i objawy negatywne.czy zauważasz to u siebie? zresztą autodiagnoza jest niewystarczająca, bo Wikipedia napisał(a):Rozpoznanie opiera się na wywiadzie zebranym od pacjenta, a także nieprawidłowościach w zachowaniu dostrzeżonych przez członków rodziny, przyjaciół lub współpracowników oraz objawach spostrzeżonych przez psychiatrę, pracownika socjalnego, psychologa klinicznego lub innego klinicystę. Do rozpoznania schizofrenii muszą być spełnione określone kryteria, w których uwzględnia się obecność i długości trwania konkretnych objawów. Niered napisał(a):a mam chyba urojenia najwyraźniej...co masz na myśli? Niered napisał(a):Powiedział, że jeśli jest tak jak mu się wydaje, to sprawa jest dosyć poważna, nie ujawnił jednak co u mnie stwierdził Niered napisał(a):Pogadaliśmy sobie z 20 minutdoznałem szoku. to terapia szokowa + farmakologia? dlaczego nie sprecyzował, co mu się wydaje? dlaczego nie wyjaśnił, dlaczego to miałoby być poważne? ... Niered napisał(a):nie dostałem nic na fobie wszystko na deprechea czy masz depresję?to naczynie połączone, z fobii może rozwinąć się depresja,a z depresji wyniknąć fobia. może łagodząc objawy depresji, łatwiej będzie się zmierzyć z fobią? uważam, że m.in. fobia społeczna wiąże się z zafałszowanym schematem myślenia na swój temat i na temat otaczającego świata. czy na to są jakieś leki? Nieredzie,czy zapoznawałeś się z tym tematem lub/i z tym oraz ewentualnie tematem, do którego link został podany przez Piotrka na początku tego wątku? Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Emperor - 23 Kwi 2008 Karaibie, masz rację z tym, że biorąc pod uwagę nasze objawy i nasz stan, możemy fałszować (i to bardzo mocno!) obraz swojej sytuacji, a wtedy pasuje do naszej sytuacji 80-90% zaburzeń psychicznych! To jest bezsensowne, poza tym specjaliści też się często mylą (ciężko im się zresztą dziwić*, jak pacjenci opowiadają o sobie, tak jak siebie postrzegają, a więc tragicznie), jak widać na załączonym obrazku. Schizofrenia jest ciężką chorobą psychiczną, a z tego co czytam i widzę to Niered jest normalnym człowiekiem (tzn. fobikiem ), po prostu ma podobne problemy psychiczne jak my wszyscy, związane z samooceną, lękami itp., a nie poważnymi "uszkodzeniami umysłu" (czyli psychopatia, schizofrenia itd.) *Chociaż jestem zdania, że specjalista powinien głębiej podchodzić do sprawy, a nie stawiać diagnozy tylko po opowiadaniach pacjentów i już, na poczekaniu, dawać leki. Karaib napisał(a):a czy masz depresję?to naczynie połączone, z fobii może rozwinąć się depresja,a z depresji wyniknąć fobia. może łagodząc objawy depresji, łatwiej będzie się zmierzyć z fobią?Masz rację, z fobii zazwyczaj rozwija się depresja, a raczej dystymia (ja dystymię rozumiem przez depresję, której istnienia sami nie jesteśmi do końca świadomi, bo stała się naszą "częścią"). A ta z kolei jeszcze bardziej pogłębia fobię i fałszuje obraz rzeczywistości. Dlatego zawsze trzeba w pierwszej kolejności zająć się depresją, pobudzić jakoś te endorfiny, oczywiście najlepiej naturalnie (czyli jakąś aktywnością, pozytywnymi odruchami), a leki to w ostateczności. Jeśli już pozbędziemy się depresji/dystymii, to walka z fobią stanie się dużo łatwiejsza, wg mnie to będzie tylko kwestia pracy i czasu. Bo najważniejsza jest motywacja do działania, którą depresja w sposób natychmiastowy zabija i odwraca w drugą stronę (tj. w "motywację" do lenistwa , wiem to po sobie). Karaib napisał(a):uważam, że m.in. fobia społeczna wiąże się z zafałszowanym schematem myślenia na swój temat i na temat otaczającego świata. czy na to są jakieś leki?Znów mądrze prawisz i też chciałbym, żeby były na to leki. Ale niestety jedynym skutecznym i możliwym lekiem jest zmiana własnych myśli. Jednak te są jak rak, im dłużej czekasz, tym bardziej zatruwają umysł, w moim przypadku jest to straszne, od dłuższego ciągle przyłapuję się na tym, że moje schematy myślowe w każdym przypadku jakichś tam społecznych sytuacji są totalnie błędne i paskudnie "przyssane" do moich reakcji. Niestety ciężko mi jest z nimi walczyć, bo nie za bardzo mam je czym zastąpić. Np. w sytuacji, w której mam zagadać do dziewczyny, jestem w stanie jakoś przezwyciężyć moje schematy, ale nie mam na ich miejsce nowych, tak jestem oderwany od rzeczywistości. PS. Tak jeszcze co do tych naszych samodiagnoz. Ja już dawno przestałem je sobie stawiać, bo odkąd zacząłem wygrzebywać na wikipedii kolejne zaburzenia, większość do mnie pasowała "jak ulał". Wg tych moich analiz, mam np. jednocześnie kilka osobowości Mam także socjopatię i kilka innych ciężkich schorzeń. Generalnie to już powinienem być dawno na oddziale zamkniętym, otulony w gruby kaftan i 24 godziny na dobę naćpany prochami 8) Także te samodiagnozy to taka zbytnia wiara we własne odczucia, zamiast po prostu wziąć na wstrzymanie i wierzyć w zdrowy rozsądek. Jak można mieć kilka osobowości naraz, w tym te wykluczające się? Pozdrawiam! PS2. Szósty edit, lol. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - Niered - 23 Kwi 2008 Cytat:czy zauważasz to u siebie? Dostrzegam u siebie afekt osłabiony (apatia), afekt sztywny (sztywność uczuciowa) - ogólnie spłycony, często występują u mnie zakłócenia myślenia i w jakimś stopniu również deficyty poznawcze. Być może ten stan wynika też z depresji/dystymii. Poza tym występują u mnie wszystkie objawy negatywne schizofrenii. Co do pozytywnych jak halucynacje, urojenia i dziwaczne zachowania to wydaje mi się, że mnie nie dotyczą, chociaż dowodów na to nie mam. http://pl.wikipedia.org/wiki/Afekt Rozmowa prawdopodobnie jeszcze potrwałaby trochę, ale zapytał mnie czy robiłem już kiedyś testy psychologiczne, chciał mi załatwić te badania od razu, ale nie było psycholożki, troszke się przejął, przypisał mi póki co coś na depresję, kórą wywnioskował po moim zachowaniu a raczej jego braku w trakcie wizyty. Żeby sprecyzować prawdopodobnie jest jeszczę zbyt wcześnie. Podobno leczy jescze kilka osób w podobnym do mnie wieku z podonymi problemami, nie wykluczone, że chce zorganizować jakąś terapie grupową czy coś w tym stylu. Ogólnie byłem zadowolony z wizyty, zgodziłem się na leki, dopiero w domu zacząłem się zastanawiać czy przypisał mi właściwe. Jeden lek redukuje napięcie, stabilizuje nastrój zarówno zbyt dobry jak i ujemny (Zalasta) lek ten stosują również wtedy, gdy chory słyszy lub widzi rzeczy nieistniejące w rzeczywistości... Drugi Chlorprothixen można stosować na bezsenność w nerwicach, ale po tym prawdopodobnie byłem wczoraj zmęczony jeszcze bardziej niż zwykle, redukuje on także stany pobudzenia ruchowego, agresywność i niepokój. Chyba go odstawie jeśli nie będzie działał prawidłowo. Karaib napisał(a):uważam, że m.in. fobia społeczna wiąże się z zafałszowanym schematem myślenia na swój temat i na temat otaczającego świata.Uważam podobnie, pisząc, że mam urojenia kierowałem się właśnie tym zafałszowanym schematem myślenia, swoim własnym sposobem postrzegania (zwłaszcza siebie), jakby urojonym, pełnym fałszywych przekonań, własnych błędnych sądach odpornych na argumentację. Cytat:Nieredzie,czy zapoznawałeś się z tym tematem lub/i z tym oraz ewentualnie tematem, do którego link został podany przez Piotrka na początku tego wątku? Na razie tylko z grubsza, jeszcze nie jestem gotowy, żeby bez niczyjej pomocy wygrać z fobią. Co do tych sposobów mogą być skuteczne, może w połączeniu z lekami coś dadzą. Muszę najpierw znaleźć odpowiednie. Re: Byłem u psychiatry...jest jeszcze gorzej... - jagata - 13 Wrz 2008 A może jest ktoś w stanie polecic jakiegoś psychologa w Warszawie? A w ogóle to myślicie, że warto iśc do psychologa jeśli większośc tych objawów jest w dosyc lekkiej formie. Bo troche się boje, że się ośmiesze, że sobie coś ubzudrałam. W moim przypadku mam lęki związane głównie ze sferą pracy i studiów. Nie potrafie rozmawiac z profesorami i prowadzącymi zajęcia, a najgorzej jeśli muszę do nich zadzwonic żeby np. umówic się na konsultacje... Niby nic, zwykłą nieśmiałośc, tylko zawalam sobie przez nią studia... bo wolałam powtarzac przedmiot niż zadzwonic do swojego prowadzącego... Z chodzeniem do dziekanatu też mam problemy... no nie potrafie sobie nic załatwic po prostu...ehh |