Ślub...pomocy! - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +---- Dział: IMPREZY, SPOTKANIA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-66.html) +---- Wątek: Ślub...pomocy! (/thread-594.html) |
Ślub...pomocy! - Kika29 - 14 Maj 2008 Kika29 napisał(a):Wlasnie przed chwila moj narzeczony zadzwonil do mnie i powiedzial: "kochanie, 1 lipca, 11.45 mamy termin...." a ja na to "czego termin?! ", "no jak to czego, termin naszego slubu ! " No wlasnie! Ja chce wyjsc za maz, tylko bez tych wszystkich gosci, wesela, siedzenia na sali w centrum zainteresowania i przede wszystkim czemu ceremonia slubu trwa tak dlugo?!!! (( W zeszlym roku bylam swiadkowa na slubie (maskra) - slub koscielny, 100 gosci, impreza cala noc. Bylo bardzo fajnie, tylko ze to nie dla mnie...mnie marzylby sie taki scenariusz: szybki slub w Urzedzie Stanu Cywilnego, 5minutowe zyczenia od gosci, jakas lampka szampana...a godzine pozniej jestesmy juz w samolocie lecacym np. do Egiptu w ramach podrozy poslubnej. Tylko niestety nasze rodziny obrazilyby sie na nas smiertelnie Czy jest tu wogole ktos kto juz ma zone/meza? I moglby podzielic sie ze mna swoimi doswiadczeniami? Re: Ślub...pomocy! - nolikeothers - 14 Maj 2008 na ślubie kościelnym w kościele trzeba mówić przez mikrofon o.O... Re: Ślub...pomocy! - Sugar - 14 Maj 2008 nolikeothers napisał(a):na ślubie kościelnym w kościele trzeba mówić przez mikrofon o.O... O. To pewnie Kika się ucieszy. Dziękujemy Ci, Dobra Duszyczko. Re: Ślub...pomocy! - soulja - 14 Maj 2008 post usunięty przez autora Re: Ślub...pomocy! - ZgarbionyFred - 14 Maj 2008 Jestem pewny Kika ze za 20 lat bedziesz naprawde milo wspominac te chwile i bedziesz sobie zadawala pytanie w stylu "Czego ja sie balam?" Re: Ślub...pomocy! - Emperor - 14 Maj 2008 Sugar Sweet napisał(a):nolikeothers napisał(a):na ślubie kościelnym w kościele trzeba mówić przez mikrofon o.O... Sugar jesteś niemożliwa @ Tony Tony - co Ty taki załamany jesteś? Z jednej strony czytam posty, gdzie piszesz, że się wyleczyłeś z poczucia "co ludzie o Tobie myślą", z drugiej walisz takie teksty Zapewniam Cię, że masz szansę. Tylko tyle mogę od siebie dodać. Widzę, że masz już solidne podstawy (w przeciwieństwie chociażby do mnie) do wzgl. "wyzdrowienia", (nie lubię tego słowa w naszym przypadku - jesteś zdrowy, fobia to tylko stan umysłu) więc nie dręcz siebie myślami... Uszy do góry @ Kika Kika a nie możesz olać tego całego kościelnego cyrku ze ślubem? Chyba że kręci Cię takie celebrowanie, ale z tego co piszesz, to raczej jest wręcz przeciwnie... Więc po co? A... wiem... (podejrzewam) TERROR RODZINY - tak? Ale to też można zmienić... przy odrobinie silnej woli... Nie jesteś niewolnikiem czyichś zachcianek i tradycji! NIE! Nie można się poddawać! Z konformizmem i ze światem przymusu obyczajowego trzeba walczyć kiedy tylko się da - inaczej będziemy tkwić w okowach obłudy do końca. Napisałaś, jak wygląda Twój wymarzony scenariusz. Masz silną wolę, o czym zresztą można się przekonać czytając Twoje inne posty. Czego więcej potrzeba do realizacji? Re: Ślub...pomocy! - ZgarbionyFred - 15 Maj 2008 Emperor napisał(a):Czego więcej potrzeba do realizacji? Moze determinacji i woli walki : Re: Ślub...pomocy! - nolikeothers - 15 Maj 2008 tony montana napisał(a):Skoro będzie przy tobie twój ukochany to czy jest się czego bać ??Będzie musiała patrzeć prosto w oczy , zazwyczaj przy ukochanej osobie chce się wypaść jak najlepiej , a tu ma się fobię i się boj , że będzie źle...Jakby ktoś na mnie patrzał , a brałabym ślub i musiałabym mówić przez mikrofon i jeszcze ppóźniej wesele -tańczenie przy wszytskich...uciekłabym chyba do lasu...ale zyczę powodzenia , anpewno będziemu tu wszyscy o tobie pamiętać Droga Kiko po godzinie albo dwóch rozkręcisz się i będzie tylko lepiej. Re: Ślub...pomocy! - Kika29 - 20 Maj 2008 No i ucieklam do lasu....a mianowicie stchorzylam Nie zgodzilam sie na ta date slubu bo..(tu wpiszcie milion bardzo waznych powodow..taaa), i generalnie przelozylam termin slubu na blizej nieokreslona przyszlosc. Nie ma nawet mowy zebym brala slub koscielny, juz pisalam ze tylko w USC, zreszta technicznie koscielny bylby niewykonalny - narzeczony nie ma wszystkich sakramentow...i dobrze Jesli chodzi o moja druga polowe...chyba mialam "szczescie" bo trafilam na faceta z podobnymi problemami, aczkolwiek jest on o niebo silniejszy ode mnie, pracuje i rozwija sie zawodowo, jest mega gadula i zachowuje sie jak normalny, zdrowy koles Najwazniejsze ze rozumie mnie i jest w miare poblazliwy jesli chodzi o rozne moje odchyly. Ja bardzo chetnie bym wyszla za maz, nawet dzis, tylko bez tych wszystkich ceregieli i zapraszania ludzi. Chcialam zaprosic tylko waskie grono rodzinne..ok 20 osob max, po slubie jakies malutkie przyjecie w restauracji, 2-3h i koniec. Bez zadnych tancow i weselicha. Zreszta nie mielibysmy kogo zaprosic, bo nie mamy za wielu przyjaciol, a zapraszanie calej masy znajomych z ktorymi widzimy sie od przypadku do przypadku jest moim zdaniem bez sensu. Aczkolwiek moja dalsza rodzina obrazi sie chyba jak ich nie zaprosze ( a mam liczna rodzine"dalsza" )...i to jest wlasnie ten TERROR. Matko, jak ja nie znosze imprez rodzinnych, nawet w bliskim gronie. A jak juz bede zona, to sie nie wykrece od imieninek, urodzinek, swiat .... Najchetniej to wyjechalabym gdzies za granice na 2 tyg, wziela cichy slub w ambasadzie, a rodzina zostalaby postawiona przed faktem dokonanym Tylko ze moja babcia kiedys skwitowala podobny pomysl tak: "A co to, rodzina to psy zeby ich nie zapraszac?! " Ehhh... Re: Ślub...pomocy! - sm - 20 Maj 2008 Re: Ślub...pomocy! - fistaszek - 21 Maj 2008 Tez mysle, ze jezeli Wam mialby to byc slub tylko dla rodziny, a Wam na nim nie zalezy, to nie warto. Rownie dobrze mozna zyc bez slubu, najwazniejsze zeby Wam bylo dobrze. Albo wezcie po cichu cywilny, a jak juz bedziecie gotowi do wesela - koscielny, nikt nie musi o tym wiedziec. Wszystko da sie zrobic. Poza tym, to Wasz dzien i glownie Wy musicie sie dobrze czuc, a rodzina... obraza sie a potem zapomna, tak to juz jest. Czasem trzeba zawalczyc o wlasne szczescie i patrzec tylko na siebie. Re: Ślub...pomocy! - Kika29 - 21 Maj 2008 Ja mysle ze w moim przypadku to nie dosc ze by sie obrazili, to jeszcze by wypominali do konca zycia. No coz...c'est la vie. Mysle ze nie bede dalej rozdrapywala tego tematu i jak cos postanowie konkretnego to dam znac, a moze i jakies foty ze slubu zamieszcze, hihi (to taki czarny humor ) Jednak gdyby sie ktos juz "hajtniety" znalazl i mogl napisac jak fobia utrudnila/ulatwila zaslubiny bylabym wdzieczna Re: Ślub...pomocy! - Gość - 21 Maj 2008 Jesteśmy średniowieczem. Ulegamy przymusowi. Dlatego nim jesteśmy, Ty nie musisz ulec, ale jeśli chcesz, to proszę bardzo. Tylko nie zdziwta się potem, że w tym kraju nic się nie zmienia, bo zmiany zaczyna się od mentalności a nie innych rzeczy. Re: Ślub...pomocy! - truskawka17.18 - 19 Sty 2009 jestes królowa tego wesela!!!!!!!!!!!!! cudowna kobieta] wszyscy co tam beda zycza Wam szczescia! bedzie dobrze Re: Ślub...pomocy! - fragile - 20 Sty 2009 Kika sie nie odzywa sie wiec chyba na razie cicho sza. Ja przezylam swoj slub i wesele, bylam przerazona, ale teraz milo wspominam. Slub mialam w kosciele, a wesele jak to wesele. Nerwy byly niesamowite, stresowalam sie juz pol roku przed. A w dzien slubu nalykalam sie persenu i nie wiem czy dobrze, bo przymulona bylam lekko, i stresu tak nie czulam . Re: Ślub...pomocy! - Mysza - 20 Sty 2009 Gratuluję, Fragile! Ja nie pootrafię o tym nawet myśleć, tak bardzo wizja własnego ślubu mnie stresuje... (A muszę dodać, że w większości sytuacji życiowych radzę sobie znośnie... ) Re: Ślub...pomocy! - fragile - 20 Sty 2009 Mysza napisał(a):Gratuluję, Fragile! dzieki. stres byl ogromny, nawet myslalam czasami po co mi to bylo . ale jak wszystko da sie przezyc Re: Ślub...pomocy! - glon - 17 Mar 2009 Mnie przerazaja jeszcze takie momenty jak zakladanie obraczek. Jak, pytam jak zalozyc obraczke telepiaca sie lapa? jak ja w ogole utrzymac w reku? I ta swiadomosc ze wszyscy sie patrza.. no masakra jakas. Juz widze jak stoje caly zapocony przy oltarzu, trzesac sie kazda czescia ciala. I te wszystkie"zabawy" wymagajace kordynacji ruchowej.. ech. |