Nerwica? :( - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Inne zaburzenia lękowe (https://www.phobiasocialis.pl/forum-12.html) +--- Wątek: Nerwica? :( (/thread-6583.html) |
Nerwica? :( - beautifulsoul - 02 Wrz 2011 Witam serdecznie! Piszę, ponieważ nie radzę sobie z problemami i szukam jakiejkolwiek pomocy. Nie wiem czy udać się do psychologa czy do psychiatry. Otóż, jak domniemam moja historia zaczyna się 10 lat temu, gdy dowiaduję się, że moi rodzice rozwodzą się. Wtedy cały świat spadł mi na głowę i nie mogłam sobie poradzić z myślą, że już nie będzie tak jak dawniej. Przestałam się uśmiechać, rozmawiać z rodziną, znajomymi ( było mi wstyd, że mnie to spotkało ). Dopiero jakieś dwa lata temu oswoiłam się z myślą, że rodzice już razem nie będą. To jest straszne, że aż tyle czasu potrzebowałam by się z tym oswoić. Najgorsze było i jest to, że nie wiadomo u kogo być gdy chce się spędzać w tym samym momencie czas z jednym i z drugim rodzicem. Ale przechodząc do meritum, tak naprawdę rodzice nigdy nie okazywali mi miłości ani zainteresowania. Mimo to są moimi rodzicami i kocham ich, bezwarunkowo. Ojciec przez całe życie praktycznie się nie odzywa, a matka.. cóż matka odkąd tylko pamiętam mówiła mi, że jestem beznadziejna i że nic w życiu nie osiągnę, nigdy mnie nie przytuliła, nigdy nie powiedziała mi, że mnie kocha, zawsze byłam najgorsza i cokolwiek ja powiedziałam było złe. Zostawiła nas, odchodząc do innego faceta, kazała sprzedać nasze mieszkanie i dać jej połowę pieniędzy. Wtedy właśnie wylądowałam u babci I tak mieszkam tu już 6 lat. Jest źle, okropnie .. babcia gada na matkę, matka na ojca, ojciec na matkę itd.. A ja przez te wszystkie lata muszę tego wysłuchiwać. Na chwilę obecną nic nie sprawia mi przyjemności. Wstaję z łóżka, bo muszę. Pracuję i studiuję, do pracy muszę chodzić na nocki, gdyż w nocy nie mogę spać, bo mam milion złych myśli w głowie, a studiować już mi się nie chce Właśnie zepsuł sie mój związek. Przez kogo? Przeze mnie. Przez moją chorobliwą zazdrość, z którą nie potrafię walczyć Tak było od zawsze, wszystkie moje związki psuły się przeze mnie, były toksyczne. Gdy mój partner nie odzywał się do mnie dłużej niż godzinę, już miałam przed oczami scenariusz, że na pewno mnie zdradza. Miewam huśtawki nastrojów. Potrafię się z czegoś cieszyć, a za chwilę złapać totalny dół i płakać. Od euforii po przygnębienie. Tak jest ładnych parę lat. Jestem osobą bardzo wrażliwą i empatyczną. Wszystko mnie boli. Jestem również wymagająca i tego też nie mógł znieść mój facet. Najgorsze też dla niego było to, że wciaż się obrażam, z byle powodu... ma rację ale nad tym też nie potrafię zapanować. Kilka razy miałam myśli samobójcze, jednak coś nie pozwalało mi tego zrobić. Wszystko mnie denerwuje. Np. gdy ktoś mlaszcze, siorbie, je zupę i uderza łyżką o zęby.. mogę dostać furii z tego powodu. Gdy ktoś przerywa mi gdy mówię, lub gdy ma inne zdanie niż ja. Albo ostatnio, mój facet jadł kiełbasę z grilla i trzymał widelec w sposób, który mi się nie podobał.. zrobiłam mu przez to straszną aferę. Nie chciałam tego. Miałam takie chwile, że potrafiłam powiedzieć, że nienawidzę, by chwilę potem przeprosić i powiedzieć, że kocham. Byliśmy razem ponad pół roku, a zrywałam z nim chyba z sześć razy Potem żałowałam i wracaliśmy do siebie. Jestem strasznie nerwowa. Teraz też czuję poddenerwowanie, nawet nie wiem z jakiego powodu. To wyniszcza mnie od środka. Głowa boli mnie praktycznie codziennie, czuję kołatanie serca, a najgorsze jest uczucie gdy słyszę bicie mojego serca, jakbym miała zaraz umrzeć Mam problemy ze snem. Byłam u lekarza parę miesięcy temu, miałam robione ekg ale nic nie wykazało. Ciśnienie miałam wówczas 186/110. Lekarz przepisał mi bellergot, ale nie uspokajał mnie on, poza tym, że szybko zasypiałam, nawet w ciągu dnia w pracy potrafiłam przysnąć. Nikt nie potrafi mnie zrozumieć, nikt nie potrafi zrozumieć tego co czuję. Chłopak mnie zostawił mówiąc krótkie " staraj się nad tym panować ", gdy opowiedziałam mu co czuję, a matka powiedziała, że jak zwykle wymyślam Znajomym nie opowiadam, bo nie zrozumieją.. z resztą ciężko mi o tym mówić i właśnie dlatego piszę. Chciałam jeszcze wspomnieć o tym, że boję się ludzi. Boję się pójść do sklepu, gdy nie jest samoobsługowy, poprosić o cokolwiek. Boję się iść ulicą, bo czuję, że wszyscy na mnie patrzą. Boję się spojrzeć komukolwiek w oczy. Boję się zadzwonić do kogokolwiek jeśli nie jest to osoba, którą znam.. od razu pocą mi się ręce i serce wali jak młot. Boję się nawet pójść do restauracji i poprosic o coś kelnera. Z pracą też zawsze miałam problemy, gdyz bałam się cokolwiek powiedzieć, bo co jesli powiem coś głupiego? Przecież mnie wyśmieją. Ja nie chce tak żyć! Mam również różne natręctwa. Gdy idę po schodach muszę na ostatni nadepnąć tą nogą co na pierwszy, bo inaczej muszę wejść po schodach jeszcze raz. Gdy dotknę jedną ręką policzka, muszę drugą zrobić to samo. Z mruganiem oczami mam to samo, i z dziwnymi ruchami brwi. Wciaż ruszam nogą, nie kontroluję tego, ot taki tik. I jeszcze jedno, jestem strasznie niedowartościowana, chyba stąd te moje problemy. Zaczynając od braku uczuć ze strony rodziców, kończąc na sporych wymaganiach i oczekiwaniach ze strony partnerów. Pragnę być kochana i podziwiana, a nie otrzymuję tego. Dużo by opowiadać na temat mojego życia. Jestem na drugim roku resocjalizacji, z której chcę zrezygnować. Przez lęki i nerwice zawaliłam 3 egzaminy, poprawki mam w połowie września, a i praktyk nie mam odbytych, gdyż bałam sie tam pójść Nie mam siły walczyć. Prosiłabym o pomoc. Jaki jest mój stan? Czy jest to nerwica? Chciałabym również zapytać do kogo mam się udać po pomoc? Serdecznie pozdrawiam i oczekuję na odpowiedź. Re: Nerwica? :( - Joshua - 02 Wrz 2011 Witaj, mi to wygląda na jakąś nerwice lękową. Idź do psychiatry, pewnie przepisze ci jakieś leki z grupy SSRI i powinna nastąpić poprawa. Re: Nerwica? :( - Kritya - 02 Wrz 2011 Moja droga, na pewno potrzebujesz wsparcia. Nie masz osoby której możesz w pełni zaufać przez to że Twoi rodzice zawiedli Twoje zaufanie. Wiem jak ciężko jest komuś w pełni ufać... Trzeba szukać pomocy u specjalisty (tja, i kto to mówi) Jesteś bardzo wartościową osobą, jestem o tym przekonana. Staraj się wymagać od siebie tego samego czego wymagasz od innych Ja jestem za głupia i za mało kompetentna żeby coś jeszcze sensownego poradzić Trzymaj się i nie poddawaj Re: Nerwica? :( - HTM - 02 Wrz 2011 Cześć. Miło widzieć nową twarz na forum Ja mógłbym się podpisać pod dużą częścią Twojego posta. Do porad Joshuy i Kritii dodam tylko, że dobrze jest (równolegle z leczeniem) znaleźć drugą osobę, która Ciebie zrozumie, zaakceptuje i znajdzie dla Ciebie dość cierpliwości. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, że Twój chłopak nie wiedział o Twoich wewnętrznych problemach? Napewno poczułabyś się lepiej, gdybyś komuś bliskiemu zwierzyła się ze swoich problemów (niestety, w Twoim przypadku rodzice odpadają, może rodzeństwo?, ciocia?). A tłumienie tego w sobie może właśnie u Ciebie powodować nadmierną nerwowość, napady furii, natręctwa, itp. Trzymaj się ;] Re: Nerwica? :( - beautifulsoul - 02 Wrz 2011 Wiem, że muszę szukać pomocy u specjalisty i coraz częściej o tym myślę, ale boję się tego.. Boję się powiedzieć o tym co czuję. Już raz zarejestrowałam się do psychiatry i nie poszłam.. I oczywiście lepiej byłoby dla mnie gdybym poszła do takiego z NFZ niż prywatnie, bo i z funduszami kiepsko. Dziękuję Kritya za miłe słowa. HTM na pewno dobrze wiesz, że trudno jest znaleźć osobę, która Ciebie zrozumie.. Mój chłopak pod koniec związku wiedział o tym co przeżywam, ale postanowił odsunąć się od tego i zostawił mnie z tymi problemami, co spowodowało, że jest mi jeszcze gorzej. Rodzice odpadają, rodzeństwo też (brat 12 lat), a cioci żadnej bliskiej nie mam. Ciężka sprawa, bo moja ' rodzina ' to tylko ludzie mieszkający pod jednym dachem, nic poza tym. Dziękuję za odpowiedzi Re: Nerwica? :( - Kritya - 02 Wrz 2011 Przez internet można znaleźć prawdziwe cuda. Nie musi być to ktoś bliski. Na pewno jest mnóstwo osób z podobnymi problemami do Twoich(dla tego sama trafiłam na to forum - nie wierzę, że jestem sama na świecie). Tu na forum znajdziesz wsparcie. Musisz się wygadać, i możesz zaufać że dołożymy wszelkich starań żeby Cię dobrze zrozumieć. Takie osoby jak Twój chłopak są na te problemy trochę za słabe. Nie znają tego, nie potrafił Ci pomóc. Twoje problemy go przerosły. Wiem, zostanie samej z takim ogromnym problemem na barkach wiedząc że ktoś najbliższy nie chce pomóc... Bądź silna Re: Nerwica? :( - HTM - 02 Wrz 2011 Zrobiłaś już pierwszy krok na przód: opisałaś swoje problemy słowami i opublikowałaś to na forum. Myślę, że kolejnym krokiem może być rozmowa z psychologiem. Nie po to, aby on ci w jakiś sposób pomógł (ja to przerabiałem i nie wierzę), ale żebyś się przełamała i komuś w tzw. realnym świecie opowiedziała o swoich problemach. Zaletą psychologa jest to, że potrafi on każdego wysłuchać A samo to już wiele daje. Najpierw się napocisz przed pójściem i w trakcie wizyty; ale po wyjściu z gabinetu i następnego dnia zrozumiesz, co mam na myśli. Re: Nerwica? :( - beautifulsoul - 02 Wrz 2011 Gdy opowiadałam o swoim problemie mamie stwierdziła, że wymyślam i że jestem nienormalna. Tak naprawdę nigdy mnie nie wspierała. Po tym co mi powiedziała pomyślałam, że jeśli komuś jeszcze o tym opowiem, to po prostu mnie wysmieje, dlatego trafiłam tutaj. Tylko czy lepsza jest wizyta u psychologa czy u psychiatry? Wiem, że psycholog to taki 'przyjaciel za pieniądze', powie to co chcę usłyszeć, abym się lepiej poczuła. Zaś psychiatra przepisze leki. I nie wiem czyja pomoc w moim przypadku jest bardziej wskazana.. Wiem jedynie co może powiedzieć mi psycholog, czego mogę się spodziewać. Re: Nerwica? :( - HTM - 02 Wrz 2011 beautifulsoul napisał(a):Gdy opowiadałam o swoim problemie mamie stwierdziła, że wymyślam i że jestem nienormalna.To tak jak moja. I zapewne jest to dosyć powszechna reakcja spowodowana tym, że osoba nie mająca tego rodzaju problemów, nie jest w stanie sobie ich wyobrazić. Powiem tak: ja nigdy nie byłem u psychiatry, bo się nie odważyłem. Poczynając od samych procedur (trzeba się zapisać najpierw), a na samej wizycie kończąc. Natomiast są miejsca, gdzie psycholog przyjmuje "od ręki", ośrodki, poradnie psychologiczne itp. (psycholog dużuruje danego dnia tygodnia w danych godzinach, poprostu pukasz, wchodzisz, i mówisz w czym rzecz). Reasumując, jeżeli znajdziesz w sobie dość siły, idź na całość a jak nie, przynajmniej zacznij od psychologa. Re: Nerwica? :( - beautifulsoul - 02 Wrz 2011 Pewnie masz rację, dlatego też lepiej nie opowiadać nikomu bliskiemu o tym wszystkim, bo może to spowodować jeszcze większy problem, czy też zamknięcie się w sobie. Mnie osobiście zdanie mojej mamy uraziło i stwierdziłam, że już nic więcej jej nie powiem, bo nie mogę na nią liczyć. Heh, odważyłam się zapisać, ale z pójściem było gorzej.. Może odważę się pójść chociażby do psychologa, chyba powinnam póki jako tako funkcjonuję.. Ale wątpię czy pomoże mi np. na moje natręctwa.. Re: Nerwica? :( - Kritya - 02 Wrz 2011 Bliscy powinni wspierać, dawać miłość bezwarunkową, być bez względu na wszystko. Ale tak by było w świecie idealnym. W filmach wszyscy się kochają i rozumieją. Tu jeśli ktoś ma problem, poważny problem, nie może oczekiwać takiej pomocy. Nawet jeśli Twoja mama by Cię tak okropnie nie olała, nie pomogłaby bo nie zna takich problemów. Zdażało mi się prawie samobójczo opowiadać komuś o problemie, w sumie w celu czysto eksperymentalnym. Jak ktoś czegoś w miarę podobnego nie poznał, nie zrozumie. Nie można ich za to winić, ale i tak trzeba o siebie walczyć. Specjalista właśnie chyba może pomóc z natręctwami. Zajmują się tym, muszą być terapie i lekarstwa Re: Nerwica? :( - HTM - 02 Wrz 2011 Hmm. Ja również zrezygnowałem z jakichkolwiek rozmów z rodziną po tym, jak zostałem potraktowany przez matkę. Jak to się mówi, z rodziną wychodzi się dobrze na zdjęciach. Psycholog ma tę przewagę (?) nad psychiatrą, że patrzy (i leczy) bardziej od strony emocjonalnej, niż medycznej. Dodatkowo, psychologów jest jak psów (za przeproszeniem), i jeżeli jeden ci nie przypadnie do gustu, możesz pójść do innego. A, zwłaszcza w mniejszych miastach, psychiatra jest np. jeden, lub nie ma go wcale i trzeba jechać do większego miasta. Myślę, że lekarstwa napewno mogą pomóc na napady szału, drażliwość (najzwyczajniejsze lekarstwa uspokajające). Gorzej z lękami A z takimi natręctwami jak opisałaś, można moim zdaniem żyć. Tak czy inaczej, ja (i myślę, że całe forum również) trzymam za Ciebie kciuki. Re: Nerwica? :( - Joshua - 02 Wrz 2011 Ja też wiele razy odwlekałem wizytę u psychiatry, a jak już poszedłem i przepisał mi leki to bardzo bałem się ich wziąć. W końcu po tygodniu wziąłem cital (lek z grupy SSRI) i może to być niewiarygodne, ale tego samego dnia poczułem różnice w tym, że znacznie opadło mi ciśnienie (wcześniej miałem bardzo wysokie). Później było już coraz lepiej i zauważyłem u siebie bardzo wiele zmian na lepsze, bliskie mi osoby też to zauważyły, stałem się też mniej nerwowy. Żałuję, że wcześniej nie poszedłem do lekarza i tak długo się męczyłem. Naprawdę polecam taką wizytę u psychiatry. MOIM zdaniem w takim przypadku jak Twój nie może pomóc jakiś psycholog tylko lekarz, który przepisze leki. Re: Nerwica? :( - Kritya - 02 Wrz 2011 Leki to nie wszystko. Potrzebna jest praca nad sobą - bo co inaczej będzie po odstawieniu leków? A stanowczo odradzam branie leków do końca życia. Więc psycholog, przyjaźń i zrozumienie. To takie proste, podstawowe rady, potrzeby. Czemu więc z tym tak trudno! |