samotność - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html) +---- Dział: SAMOTNOŚĆ (https://www.phobiasocialis.pl/forum-76.html) +---- Wątek: samotność (/thread-7404.html) |
samotność - zapomniananazawsze - 12 Kwi 2012 Witam. Mam takie małe pytanie. Czy ktoś z forum też czuje się jak ktoś niewidzialny, że ludzie was wogóle nie widzą, traktują jak duchy? omijają szerokim łukiem? ja tak mam w szkole bez przerwy... ciągle jestem sama, siedzę wszędzie sama, muszę robić wszystko sama. każda osoba ma z kim co zrobić np w grupie ja jestem przez wszystkich odtrącana. Na wfie też jak wybierają osoby do drużyn to mnie wogóle nie widzą jakbym była duchem a potem nauczyciel ma do mnie pretensje że nie gram i stawia jedynki, ale jak mam grać, skoro nikt mnie nie chce przyjąć więc siadam na ławkę. Często osoby w grupach mają lepsze oceny a że ja nie mam z kim, dostaję gorsze za to, że nikt mnie nie chce... czasem mam już dość życia... idąc ulicą też idę ciągle ze wzrokiem w ziemi, nie patrzę już na nikogo, a jadąc auobusem, czym kolwiek czuję się jak najgorszy śmieć, wrak... czy wy też tak czasem czujecie? proszę o odpowiedź Re: samotność - Gość - 12 Kwi 2012 http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect/niesmialosc,2/uczucie-ze-jest-sie-samotnym,5637.html nawet sporo takich osób jest. Re: samotność - Sifr - 12 Kwi 2012 Taaaa..... ja niemalże nieustannie czuję się jakby mnie nie było. Tak się czuję jak wyjdę i tak się czuję (a nawet bardziej) w domu. Jest on (niby) a jakoby go nie było. Jest jeszcze gorzej, że.... zwykle dla innych jestem kiedy czegoś ode mnie potrzebują... nigdy mnie nie ma kiedy ja potrzebuję coś od nich (nawet nie-materialnie ale jakiegoś poczucia więzi, jakiejś bliskości). I to pogłębia tylko moje poczucie nie-bycia. Re: samotność - Itsuu - 12 Kwi 2012 ehh, ile razy coś do kogoś mówiłam i się produkowałam, żeby na końcu usłyszeć "mówiłaś coś?" A w domu to mnie słucha ktoś wybiórczo...A potem się dziwią, czemu ja cały czas siedze sama o.O Czasem wydaję mi się też, że to co mówie, jest tak naprawdę bezwartościowe i nikogo nie obchodzi(a jak jeszcze usłyszę takie "mówiłaś coś?" to.........), więc chyba dlatego tak sama od siebie raczej z nikim nie rozmawiam. Wiem, jak cięzko jest w szkole, kiedy nie ma się takiej swojej grupki, bo raz musisz być tu, raz tam i dla pozostałych tylko przemijasz. A to, jak się czujesz w szkole bardzo odbija się na ocenach. Najgorzej jest na przerwach, kiedy wszyscy się śmieją, a ty siedzisz i nie ma tu się do kogo odezwać i się pośmiać. No i też, kiedy wpadam w takę okresową depresję to uważam się za nic, za pierdołę, która nie potrafi się za nic porządnie zabrać i dokończyć czegokolwiek. I w takich akurat momentach bardzo chciałabym zniknąć całkowicie. Z czasem zobojętniałam. Choć tęsknie trochę za tym, co było kiedyś, bo miałam własną grupkę i było fajnie, a teraz...jestem typem samotniczym, przyznaję bez bicia, ale czasem chciałoby się trochę kontaktu. Zobaczymy, co da to moje zobojętnienie... zapomniananazawsze, jak długo to u Ciebie trwa? Chodzi mi o to, że poszłaś do nowej szkoły i jest do kitu, czy już wczesniej tak się czułas? Re: samotność - Bibi94 - 12 Kwi 2012 Mam takie odczucie już od dawna.Gdy coś mówię,staram się ludzi czymś zainteresować,wysilam się to i tak udają,że mnie nie widzą,nie słuchają.Ogólnie rzecz biorąc mają mnie i moje wysiłki głęboko...Czasami już myślę,że nie mam po co się starać,że to i tak nic nie da..To okropne, przykre i dobijające: i jeszcze patrzenie na to jak inni mają pełno znajomych,przyjaciół,są szczęśliwi,powodzi im się w życiu...oraz porównywanie ze sobą. Samotność..cóż...znam te uczucie praktycznie od dziecka.Zawsze czułam,że nie pasuję do ludzi,że jestem odpychana,odrzucana,nieszanowana,zostawiona sama sobie,niepotrzebna, że nawet nie mam z kim pogadać.. Tak...szkoła często jest okropna dla osób nieśmiałych,cichych,wrażliwych,mających niskie poczucie własnej wartości, lub wyróżniających się czymś.Wyśmiewanie,gnębienie,uprzykrzanie życia niszczenie psychiczne przez tzw "fajnych,pewnych siebie,lubianych.. (często nikt na to nie reaguje) i raz dwa trzy, nerwica,depresja lub inne uszczerbki na zdrowiu zagwarantowane... Nauczyciele zazwyczaj udają,że tego nie widzą,mają to gdzieś..a życie takiej osoby jest jednym wielkim piekłem..co często kończy się samobójstwem... Wiem,trochę zboczyłam z tematu... Re: samotność - zapomniananazawsze - 13 Kwi 2012 Itsuu napisał(a):zapomniananazawsze, jak długo to u Ciebie trwa? Chodzi mi o to, że poszłaś do nowej szkoły i jest do kitu, czy już wczesniej tak się czułas? To wszystko zaczęło się jakoś w gimnazjum, w podstawówce było wszystko okej. Ale wiadomo, człowiek wtedy dojrzewa, jest nowe środowisko, zaczyna zauważać swoje wady, zalety itd. w gimnazjum trafiłam do fatalnej klasy w sensie, że była grupka co ze wszystkich się wyśmiewała, poniżała, robiła ciagle bójki, ciągle policja po nich przyjeżdżała. Kolegowałam się z taką jedną Kasią co była cyganką a oni byli wrogo nastawieni do innych ras, kultur, w jednej klasie też była murzynka, to jej o mało co nie zabili, wylądowała w szpitalu. A że się 3małam z tą kasią, to nie uniknione, że ja też byłam wyśmiewana, poniżana. I tak straciłam poczucie własnej wartości, popadłam w depresję, zaczęłam stronić od ludzi... i tak jest do dziś praktynie, już wogóle nie wierzę w siebie, mam wrażenie, że każdy jest lepszy ode mnie, wszędzie, to na ulicy, w szkole, w sklepie. ciągle 3mam wzrok w podłodze. Za 2 tygodnie kończę szkołę, więc już więcej ich nie zobacze. Ale zaraz po wakacjach muszę iść w nowe środowisko i boję się że ta nieśmiałość co mi pozostała nie pozwoli mi się otworzyć i pokazać z innej strony przy nowych ludziach. Re: samotność - Elliott - 13 Kwi 2012 nie możesz powiedzieć o sobie, że jesteś gorsza od innych skoro trzymałaś się z osobą prześladowaną przez grupę. Do czegoś takiego trzeba odwagi. Miernota pójdzie za stadem... Re: samotność - Itsuu - 13 Kwi 2012 Bibi94 napisał(a):Nauczyciele zazwyczaj udają,że tego nie widzą,mają to gdzieś.. Albo że z tobą jest coś nie tak, a nie z nimi... Bardzo dobrze, że nie odwróciłaś się od tej prześladowanej osoby. Inni zwialiby, żeby się nie narazić. Fajnie, że już kończysz szkołę, ale po wakacjach musisz się bardzo mocno trzymać i uwierzyć w siebie, bo jeżeli się złamiesz to będzie tylko gorzej. Wiem z doświadczenia-wszystkie lęki mogą wrócić jak bumerang -.- Re: samotność - zxc - 13 Kwi 2012 Cytat:Bardzo dobrze, że nie odwróciłaś się od tej prześladowanej osoby.Szkołę można porównać do świata zwierząt . Słabsze osobniki mogą zostać obronione tylko przez liderów. A jak za obronę bierze się średniak lub słabeusz to kończy się to fatalnie dla ofiary jak i "obrońcy". Re: samotność - heroin - 18 Kwi 2012 Też tak często mam. I zwykle się to pogłębia. Takie bycie niezauważanym pojawia się w pewnym momencie, ja to nazywam wypadaniem z towarzyskiego obiegu. Jak się wypadnie, to ciężko jest wrócić. Jak ja wypadam w jakimś towarzystwie czy środowisku, to nie chce mi się podejmować trudu powrotu, skoro ludzie tak łatwo mnie odtrącili lub przestali zauważać. Więc oddalam się jeszcze dalej... Aż w końcu odchodzę i zmieniam otoczenie, by w kolejnym znów próbować i znów przegrać Re: samotność - araya - 18 Kwi 2012 No to ja z tego towarzyskiego obiegu wypadam średnio raz na kilka miesięcy. Z tym, że przeważnie z własnej woli, np. ostatnio tak mam. Nie chcę mi się z nikim spotykać, przechodzi mi to zazwyczaj po dwóch, trzech tygodniach. Na szczęście z powrotem w towarzystwo nie mam raczej nigdy problemu, co mnie w sumie cieszy, bo nie wiem czy byłbym w stanie szukać w tej chwili nowego. Re: samotność - heroin - 18 Kwi 2012 No, to ja też mam swoje różne towarzystwa, w tym jedno dosyć stałe i na tyle fajne, że tam nie grozi mi wypadanie z obiegu. Zdarza mi się zniknąć na jakiś czas, ale więzi są tak silne, że nikt na tym nie cierpi i powroty są lekkie i przyjemne. Nie znikam jednak często. Takie moje prawdziwe wypadanie wiąże się z nowymi towarzystwami. Jest zapał przez jakiś czas, a potem zjazd, ale nie nawiązało się nic głębszego by ktoś się przejął czy tęsknił za mną. Do takich ciężko wrócić. Re: samotność - coca-cola - 19 Kwi 2012 Elliott napisał(a):nie możesz powiedzieć o sobie, że jesteś gorsza od innych skoro trzymałaś się z osobą prześladowaną przez grupę. Do czegoś takiego trzeba odwagi. Miernota pójdzie za stadem... Ja koleguje sie z dziewczyna ktorą wszyscy gnębią,wysmiewaja się.jest poprostu kozłem ofiarnym.staram się jej pomagać w zadaniach domowych itd,czasem czuję sie nawet jak jej matka! Ale będąc w szkole sama czuje sie taka odrzucona Re: samotność - Dragons86 - 01 Maj 2012 Pomyślcie jaka zaczyna się samotoność kiedy już się powiedzmy pokończy te szkoły.Ma się te 20-pare lat.Większość znajomych jakoś się ogarnęło.Albo z kimś mieszka albo po ślubie.A liceum czy studia to zawsze jest z kim pogadać.Nawet z tymi 2-3 osobami.Coś się dzieje.A potem zamuła. Re: samotność - masterblaster - 01 Maj 2012 @Dragons86 "Samotność" jest wtedy chyba ta sama ale jest mniej złudzeń. Zdarzyło mi się być "niewidzialnym" o zgrozo nawet w sytuacji kiedy ktoś mnie szukał i na mnie patrzył :-D W towarzystwie zwykle szybko przestaję istnieć. Najgorzej jest kiedy mam coś do przekazania albo chcę się pożegnać a nie mogę zwrócić ni jak na siebie uwagi na tyle, żeby to powiedzieć :-D Re: samotność - coma-white - 02 Maj 2012 Ja tak mam. Przerwy w szkole są u mnie tylko słuchaniem muzyki i odliczaniem do dzwonka. O pracach grupowych już nie wspomnę. Szczególnie wszelkiego typu wyjazdy z klasą to koszmar. Jak już się na siłę do kogoś dołączę w pokoju, to i tak większość czasu spędzam sama. A nawet jak parę osób jest w pobliżu to rozmawiają między sobą, a ja mam uczucie jakby mnie nie było. Nieraz też w szkole, kiedy siedzę z kimś w ławce, ta osoba odwraca się w stronę kogoś innego i przez całą lekcję (przynajmniej dopóki nauczyciel jej nie upomni) rozmawia z kimś obok, zupełnie jakbym ja nie istniała. Również mam dość życia ... Mam tylko nadzieję, że przyjdzie czas, gdy wszystko się zmieni.. Re: samotność - Itsuu - 03 Maj 2012 Ja wręcz znienawidzilam przerwy i nawet 5-minutówki wydają mi się taaakie długie, zazwyczaj uczę się albo udaję, że się uczę...-.- Właśnie pracy grupowej sie nie boję, bo wtedy każdy ma coś do zrobienia i jakoś to idzie. Pod koniec maja czeka mnie 3-dniowa wycieczka. Nie wiem, jak to będzie. I najbardziej boję się czasu wolnego, który jeszcze rok temu był najbardziej wyczekiwanym momentem całej wycieczki. W listopadzie był 1-dniowy wyjazd i ledwo go przeżyłam. Trochę głupio, no i trochę szkoda, że trzy dni które dla większości będą wesołe i pełne zabawy dla mnie mogą się okazać fatalne i męczące. Nie zakładam, że będzie tak na 100%, ale raczej nic się nie odmieni nagle w ciągu 3 dni. Re: samotność - coma-white - 03 Maj 2012 Jak nie słucham muzyki to także się uczę, albo udaję, że piszę sms-y... Czasami nie mam ochoty np. na naukę, czy na coś innego w czasie przerwy, ale zmuszam się, żeby znowu nie wyjść na taką, która zawsze tylko siedzi i patrzy w sufit.. To jak ja się podporządkowuję budzi moją odrazę. Też mam wycieczkę w maju, ale 2-dniową. Myślałam o tym, czy by czasem nie udawać chorej, ale to jednak nie wchodzi w grę, gdyż potrzebuję zdjęć z tego wyjazdu na prezentację. Nie no, czas wolny to totalna porażka.. Nic, musimy w jakiś sposób przeczekać tą męczarnię. Re: samotność - Zasió - 03 Maj 2012 czytyam awsze wypowiedzi i zastanawiam sie ,czemu zyjac w liceum tak samo, nic z tym nei robilem. za duzo zajeć? Zatracenie w szkolnym biegu i ułuda normalnego zycia dzieki nauce, chwilom przed komputerem, spiewaniu w szkolnym chórze (gdzie z nikim sie tez nie zaprzyjaźniłem? No, moze z jednym chłopakiem jakos czasem gadalem - imponowała mi jego "fajność", otwartość, radosne nastawienie, pewność siebie). Prawie tygodniowy wyjazd z tym chórem to był w sumie koszmar, no, mzoe bylby calkowicie, gdyby nei koncerty i zwiedzanie A na klasowej wycieczce cudem doczepilem sie do paru fajnych osob w wolnym czasie i bylo fajnie... za to na typowo "zabawowy" wyjazd na lono przyrody nie pojechałem, wiadomo, czmeu Re: samotność - destroyer. - 12 Maj 2012 Z jednej strony mam wrażenie, że jestem niewidzialna i chciałabym, by ktoś do mnie podszedł i porozmawiał, bo bądź, co bądź jestem człowiekiem i czasem tego potrzebuję, a z drugiej strony gdy ktoś koło mnie osiądzie, zacznie wypytywać momentalnie przybieram postawę obronną, zaczyna mnie ogarniać panika, staram się wykręcić z rozmowy pod jakimś pretekstem "idę kupić kawę" czy coś. To żałosne. Siedzę sama, jest mi źle, bo czuję się jak śmieć, ktoś do mnie przyjdzie jeszcze gorzej, bo wiem, że i tak sobie miło nie pogawędzimy. Zas - Dwa lata temu moja pani od muzyki zawlekła mnie siłą na chór i do dzisiaj w nim jestem i na początku robiło mi się tam lepiej, gdy mogłam otoczyć się fajnymi ludźmi, którzy jakoś nie sprawiali problemów, nie byli nachalni, ale byli sympatyczni, nawet wycieczkę z chórem wspominam miło, jakimś dziwnym sposobem znalazłam się w 14 osobowym pokoju i naprawę dobrze się bawiłam. Teraz jednak czuję się tam jak obcy. Są nowi ludzie, straszne gwiazdeczki które nie zadają się z "mniej fajnymi" i znowu nie mogę sobie znaleźć swojego miejsca. Wniosek. Potrafię się wyluzować tylko podczas wyjazdów i nowychspoktań, gdy jakby poznaję ludzi na nowo. W szkole, gdzie panuje rutyna już nie potrafię z nimi rozmawiać. Re: samotność - Zasió - 12 Maj 2012 e... moj byl szczęśliwie bez gwiazdeczek, ale tez czulem sie tam niewidzialny, jak wszędzie. (A zaciagniety... hmm... trochę "siłą", ale tak włąsciwie to w głebi duszy sam chciałem i najmilej mimo wszystko to wspominam z calego liceum...) Tyle, ze niewidzialność nie doskwiera tak mocno, jak masz probe albo kocert, bo wszyscy sa zajeci tym samym, nie doskwiera tez na lekcji... przerwy, o tak, tu było kiepsko... No, a jak jedziesz autokarem z klasą kilka godzin i głownie słuchasz innych... to już w ogóle jest "niefajnie" Ech, stare zmarnowane czasy. Re: samotność - destroyer. - 12 Maj 2012 Nie ma to jak miłe wspominki W sumie cieszę się, że mnie tam zaciągnięto, bo to trochę zajmuje myśli, te wszystkie koncerty i inne rzeczy, poza tym o dziwo będąc w takiej grupie nie stresuję się. Nawet nie przejmuję się tym, że mój głos nie jest taki, jaki chciałabym, by był. Cóż, zamkniete pomieszczenia są straszne, bo nie da się nigdzie uciec. Jak robi się nieciekawie to jedyną formą ratunku sa słuchawki. Re: samotność - Zasió - 13 Maj 2012 kiedys nawet jakis watek zalozylem z pytaniem, czy ludzie boja sie wystepow stricte artystyczmnych.. mnei tam zawsze do tego ciągnęło. Co prawda glosu do wystepow solo raczej nie mam wytrenowanego, ale juz aktorstwo by mnie krecilo... Z chorem tez problemow nie mialem, a troche koncertow po kościołąch i innych filharmoniach , na przeglądach i evenatch było... nigdy nie czulem sie nismiały w takich sytuacjach. Trema? Co to jest? Co najwyzej obawa, ze czegos dobrze nie zrobie, bo wystarczajaco nie umiem (to przy śpiewaniu). Skoro koncertów sporo, to chyba chór jakiś uznany? Mozę wtedy też łatwiej Re: samotność - destroyer. - 13 Maj 2012 W sumie dziwi mnie to, że normalnie, przed klasą nie wydukałabym słowa (przeklęte odpowiedzi ustne i inne tego typu pierdoły), a na scenie nie mam tremy. Wtedy olewam całą resztę i skupiam się na tym, co mam zrobić, nawet jakieś solówki się zdarzały Nigdy nie zrozumiem siebie i tego, co mną czasem kieruje. Hm...szkolny chór? No nie wiem, to chyba zasługa naszej pani, która nas zapisywała na każdy przegląd i jakoś z czasem się wyrobiliśmy i dobiliśmy do całkiem przyzwoitego poziomu Re: samotność - Zasió - 13 Maj 2012 ano, są różne. Moj co prawda za mojej bytności po kolejne trofea nie siegał, ale parę w swej historii ma. W jednym z gimnazjów w meiscie też mamy chór niewiele gorszy |