PhobiaSocialis.pl
Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: ROZMOWA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-62.html)
+---- Wątek: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? (/thread-7410.html)



Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - nord - 13 Kwi 2012

No właśnie, wg mnie nie sztuka jest zacząć ale jak najdłużej prowadzić konwersację z pozytywnym skutkiem tzn. z odczuciem że Wam to się udaje, nie męczycie się, wytrzymujecie ten cały stres. Ja podczas rozmowy zawsze jestem napięty ale jeżeli widzę że mimo to udaje mi się nawiązać równy dialog i pod koniec widzę satysfakcję po drugiej strony wtedy jestem happy (że to mi wyszło). Jednak problemem jest to że zawsze przed takimi sytuacjami czuję napięcie i mimo że wklepuję do tej łepetyny "jestem spokojny, zrelaksowany, opanowany, towarzyski, pozytywnie nastawiony" to i tak zawsze jest to samo czyli lęki i stres. Jak sobie z tym radzicie ?


Hmm.. - Blondynaa - 13 Kwi 2012

Ja w gronie znajomych/ jak jestem z przyjaciółą/ chłopakiem nie odczuwam żadnego lęku przed rozmową. Nie myśle za bardzo co mówie, nie przeżywam tego. Jestem sobą nie denerwuje się. Czasem jak wychodze wieczorem na miasto z koleżanką ktoś się do nas dosiada jestem odbierana raczej jako ta która najmniej mówi. Myśle że jestem troche nieśmiała, ale ludzie którzy na mnie patrzą nie odbierają mnie jako nieśmiałej tylko raczej na zarozumiałą, kogoś kto sie wywyższa, dlatego myślą ze sie tyle nie odzywam bo uważam że są z niższej półki. Ale czuje lekkie napięcie przed kontktami z obcymi. Alkohol powoduje rozluźnienie. Wtedy moge rozmawiać z każdym o byle czym, nie ważne czy znam tą osobę czy nie. Widze po sobie że naprzykład są osoby które chciałby ze mną porozmawiać spoglądają na mnie jak jade tramwajem, w klubie, przy barze, na ulicy mam wrażenie że niektórzy chcieli by zgadać ale się boją odrzucenia z mojej strony, tego że ich wyśmieje, albo nie wiem. Co w pewnym sensie to normalne. Myśle ze nie zdażają się ludzie ktorzy potrafią z tobą porozmawiac stojac np na tym samym przystanku i zapytac o cokolwiek potem coś poopowiadać i zacząc jakoś znajomość. Myśle ze wszyscy są troche nie śmiali. Jak ja sie stresuje to obsesyjnie co chwile poprawiam usta błyszczykiem relaksuje mnie to jak długo macam sobie usta z błyszczykiem na palcu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: może to dziwne..


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Zasió - 13 Kwi 2012

Nie radzę sobie z tym. Po prostu. Ale odczuwam dokładnie to samo - jeśli naprawde, jakims cudem, rozmowa ze znajmym mi sie udaje, jestem megaszczesliwy, czuje sie jakos dowartosciowany, normalny, tacy jak inni, czuje ulge, ze druga osoba najwyraxniej nie umiera z nudow i przynajmniej wydaje mi sie, ze nie rozmawia ze mna wtedy z grzecznosci/bo nikogo innego nie ma...


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Aniriti - 09 Cze 2012

Z bliższymi znajomymi rozmawiam normalne, zaś z osobami słabiej znanymi różnie to wychodzi. Porozmawiałabym chętne na zyciowe tematy, o jakimś hobby, o grze na gitarze, o muzyce.
O głupotach też potrafię gadać, ale ile mozna ciągnąc rozmowę o Jonas Brothers albo One direction? No w ostateczności o chłopakach, ciuchach, modzie. To tez mnie interesuje, ale w mniejszym stopniu.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - rewolucjonista - 09 Cze 2012

To zależy jak jestem dysponowany psychicznie. Zazwyczaj normalnie rozmawiam, ale jak fobie mnie zaatakuje to wtedy dziwne rzeczy się dzieją


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Użytkownik 7017 - 09 Cze 2012

może to jest po prostu kwestia wyrobienia? Kiedyś dla mnie było wielką sztuką zapytać o lekcje koleżanki ze szkoły czy w ogole jakakolwiek rozmowa z płcią przeciwną, dzisiaj już się tak nie stresuję, chociaż zależy od okoliczności.
A jak widzisz że możesz komuś zaufać to może rozmawiaj z tym kimś więcej, a później z innymi ludźmi?


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Itsuu - 09 Cze 2012

Ja ostatnio mam wrażenie, że męczy mnie rozmawianie z ludzmi. Po prostu ta czynność sama w sobie. W czasie rozmowy czuję, że gadam tak naprawdę z przymusu, żeby o mnie nikt nie pomyślał, że się w ogóle nie odzywam. Chyba już mnie wyczerpały te wszystkie proby rozmawiania z ludzmi ze szkoly o byle czym- byleby dla samego rozmawiania. A narzekania na oceny/nauczycieli/wszystko już nie mogę słuchać...
Ale tydzień temu miałam okazję do bardzo miłej, długiej i interesującej konwersacji z właściwie obcą osobą. Co prawda z inicjatywy tamtej osoby, ale udawało mi się ją podtrzymywać:Husky - Podekscytowany: Więc jeżeli temat jest interesujący to nie jest źle.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - BlankAvatar - 09 Cze 2012

samo pytanie zawarte w temacie swiadczy o tym, ze patrzysz na konwersacje od d*py strony (ze tak fachowo to okresle). w rozmowie nie masz 'wytrzymywac' ani sobie 'radzic'. zwroc uwage jaka presje nakladasz na siebie, gdy myslisz o tym. dopoki bedzie tak wielka presja, dopoty rozmowa bedzie stanowic trudnosc. oczywiscie, jedna rozmowa moze byc ciekawsza od drugiej, zalezy to od drugiej osoby, tematu i od ciebie rowniez. ale nie jest to walka na smierc i zycie, nie trzeba wygrywac czy w ogole starac sie przezyc.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Siri - 10 Cze 2012

Bardzo lubię rozmawiać i mogę to robić bez przerwy tylko mam taki huragan w głowie coby moje wypowiedzi miały jakiś choćby minimalny ład.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - lambet - 17 Cze 2012

Od jakiegoś czasu radze sobie całkiem nieźle. Dawniej nie było jednak tak różowo. Problem był nie tylko z zagadaniem ale także z podtrzymaniem rozmowy.
To tylko kwestia wyrobienia sobie pewnych umiejętności. Oczywiście jest to dość trudne i pracochłonne, ale naprawdę warto, gdyż najlepsze efekty w walce z fobią dało mi wyrobienie sobie pewnych umiejętności (nie tylko konwersacji).


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Gość - 03 Lip 2012

Kiedyś rozmowa, zwłaszcza z chłopakiem przyprawiała mnie o prawdziwe katusze. Spuszczałam wzrok, z powodu ogromnego napięcia nie byłam nawet w stanie swobodnie do kogoś mówić. Myślałam tylko o tym czy widać po mnie mój stres i co dana osoba sobie o mnie pomyśli. Myślę, że to jak nam się z kimś rozmawia w dużej mierze zależy od rozmówcy, bo ostatnio na imprezie u koleżanki rozmawiałam z pewną dziewczyną i czułam że mogę z nią mówić o różnych rzeczach. Całkowicie skupiłam się na rozmowie, byłam swobodna. Jednak gdy ktoś zerka na mnie tak jak gdyby znał mnie i moją niepewność na wylot, trochę nieprzyjaźnie nie czuje się jakoś ośmielona w rozmowie, wręcz przeciwnie - mam opory przed wypowiedzeniem czegoś. Zastanawiam się tylko dlaczego niektórzy uważają nas za nieciekawych bądź nieśmiałych gdy nie zawsze odzywamy się pierwsi? Przecież równie dobrze oni mogliby zacząć rozmowę. Taka trochę dyskryminacja pod wpływem pierwszego wrażenia nie jest do końca fair, nie uważacie?


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - uno88 - 03 Lip 2012

@up
No sorry ,ale ludzie wyciągają wnioski na podstawie tego co zobaczą. Nie ma znaczenia to co jest ukryte, w środku, intencje itd. Istnieje obraz człowieka nieciekawego, powiedzmy niemającego nic do powiedzenia. Ty zachowujesz się jakbyś nie miała nic do powiedzenia ,więc jesteś uznana za nieciekawą. Nie widzę w tym dyskryminacji. Ludzie to skąpcy poznawczy. Zrozumienie i akceptacja tego faktu to jedyne rozsądne wyjście.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - Gość - 04 Lip 2012

Może nie do końca to rozumiem, bo staram się nie oceniać ludzi po pozorach. Przekonałam się wiele razy że ktoś kto się uroczo i przyjaźnie uśmiecha w rzeczywistości pali fajki przy lada okazji, z kolei osoby wyciszone, sprawiające wrażenie nieprzyjaznych w rzeczywistości są wspaniałymi ludżmi. Nie jest tak że nic nie mówię, po prostu nie przychodzi mi to tak swobodnie jak osobom (zwłaszcza śmiałym) w których towarzystwie się znajduję. Wydaje mi się że oni to wyczuwają, pewnie zdradzam się mową ciała albo Bóg wie czym jeszcze co nie ułatwia sprawy. I nie wiem czy tak łatwo się z tym pogodzę :Stan - Uśmiecha się:.Choć niektórzy nazywają mnie idealistką, ja oczekuję tylko trochę przyjaznego nastawienia by nabrać pewności, tylko i aż.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - stap!inesekend - 04 Lip 2012

Co prawda robię trochę błędów gramatycznych i (zwłaszcza) gramatycznych, ale generalnie jest znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Musi być lepiej :Stan - Uśmiecha się:


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - nord - 06 Lip 2012

BlankAvatar napisał(a):samo pytanie zawarte w temacie swiadczy o tym, ze patrzysz na konwersacje od d*py strony (ze tak fachowo to okresle). w rozmowie nie masz 'wytrzymywac' ani sobie 'radzic'. zwroc uwage jaka presje nakladasz na siebie, gdy myslisz o tym. dopoki bedzie tak wielka presja, dopoty rozmowa bedzie stanowic trudnosc. oczywiscie, jedna rozmowa moze byc ciekawsza od drugiej, zalezy to od drugiej osoby, tematu i od ciebie rowniez. ale nie jest to walka na smierc i zycie, nie trzeba wygrywac czy w ogole starac sie przezyc.

To co poprostu nie zwracać uwagi, powiedzieć sobie że nie zależy mi na tym jak wyjdę przed odbiorcą. Ja np. nie chcę wyjść na ślamazarę, która co drugi akapit mówi yyy czy nie wie co powiedzieć. Jak człowiek się zepnie to jest w stanie więcej i lepiej wydukać z tymże z drugiej strony na dłuższą metę może to męczyć. Trzeba postawić sobie priorytet tzn. albo nie bedzie ci zależeć jak odbierze cię odbiorca i wtedy będzie luzak albo odbiorą cię za osobę interesującą, konkretną itp.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - uno88 - 06 Lip 2012

@up
Pomiędzy tym na kogo chcesz wyjść ,a tym na kogo rzeczywiście wychodzisz jest przepaść. Nie wiesz na co uwagę zwróci Twój rozmówca. Ludzie lubią spokojnych ,swobodnych i otwartych rozmówców. Ciekawe ,czy spinając poślady i stresując się wyjdziesz na swobodnego i spokojnego. Poza tym jak z całej siły nie chcesz wyjść na ślamazarę to być może wychodzisz na zdenerwowanego ,a to nie jest korzystne. Poza tym na ślamazarę najłatwiej wyjść wtedy ,gdy masz pustkę w głowie ze zdenerwowania właśnie.


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - narewicz - 30 Lip 2012

Ze swoimi bliskimi kolegami rozmawiam swobodnie i nie stesuję się... No chyba że rozmowa schodzi na niewygodne tematy (wiadomo jakie to moga być dla fobika). Gorzej... Tragicznie jest z kontaktami z kimś nowo poznanym/ albo osobą nie tak bliską


Re: Jak wytrzymujecie / radzicie sobie podczas konwersacji? - ethna - 09 Wrz 2012

Lubię rozmawiać z bliskimi mi ludźmi. Najlepiej idzie mi z rodziną lub z bliższymi znajomymi w cztery oczy, wtedy potrafię nawet ułożyć monolog na miarę Hamleta :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Rozmawiam jak każdy śmialec. Za każdym razem mnie to cieszy, bo wtedy coraz bardziej rozwijam umiejętność konwersacji.
Ciut gorzej jest z kilkoma bliższymi znajomymi. Wtedy również rozmowa sprawia mi przyjemność, ale czasem zdarza się, że nie nadążam za tokiem rozmowy i ciężko mi się wtrącić. Ale tutaj jeszcze nie ma tragedii - wtedy staram się ćwiczyć umiejętność wtrącania się i rzucania ripost i jak mi wyjdzie, to się czuję usatysfakcjonowana.
Trochę gorzej jest z dalszymi znajomymi w cztery oczy. Tutaj w dużej mierze zależy od tego, czy nadajemy na podobnej fali. Jeśli tak, to jest duża szansa, że ta osoba stanie się bliższym znajomym, jeśli nie, to znajomość ogranicza się do spotkań od czasu do czasu. Tutaj problem sprawia mi podtrzymanie tematu rozmowy. Jeśli rozmowa się klei, jest w porządku, ale jeśli nie do końca, to dla mnie stresujące jest rzucenie jakiegoś tematu na siłę lub rzucenie jakiegokolwiek komentarza, byle ponowić rozmowę. Podobnie gdy jestem w większej grupie z kimś znajomym.
Nieco gorzej jest z kilkoma dalszymi znajomymi. Wtedy potrzebuję czasu lub stosownej okazji, żeby się z nimi zaadaptować. Początkowo wtedy wtrącanie się do rozmowy sprawia mi problem i robię to na siłę, żeby sprawić dobre wrażenie. W tym przypadku to akurat kwestia czasu. Podobnie jest, gdy rozmawiam z osobą, którą dopiero poznaję, w cztery oczy. Jestem zbyt skrępowana, by powiedzieć coś spontanicznego z luzem, zwłaszcza gdy kogoś widzę po raz pierwszy. Pojawiają się pewne objawy stresu.
Najgorzej jest gdy jestem sama wśród obcych lub na zajęciach. Wtedy rzadko się zdarza, że coś powiem. Zwłaszcza na zajęciach to jest dla mnie wyczyn. Zawsze się boję, żeby tylko mnie wykładowczyni o coś nie spytała. Wśród obcych jeśli ktoś mnie zagada, to wtedy czuję się po części uratowana.
Ale i tak nic nie przebije egzaminów ustnych lub załatwiania spraw urzędowych lub rozmowy z kimś obcym przez telefon


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.