PhobiaSocialis.pl
Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Szkoła, studia, praca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-20.html)
+--- Wątek: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. (/thread-7960.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - stap!inesekend - 12 Paź 2013

OtoJa napisał(a):Pamiętam jak mnie kiedyś jedna osoba ostrzegała przed takimi "co zaczynają żyć", bo "będzie chciała się wyszumieć, nadrobić stracony czas i w końcu znajdzie sobie kogoś lepszego"
Coś w tym chyba jest i to u obu płci, nie tyle w rzucaniu partnerów, co w pewnym specyficznym podejściu, które dla drugiej strony, jeśli ta "wyszumienie się" ma za sobą. Generalnie, wtedy lwia część odpowiedzialności zostaje zrzucona na tę drugą osobę...
OtoJa napisał(a):I to jest w końcu argument, że dziewczyny mogą mieć gorzej Wesoly
Głupi ten zegar, przecież dziecko można adoptować.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - OtoJa - 12 Paź 2013

stap!inesekend napisał(a):Głupi ten zegar, przecież dziecko można adoptować.
Tak, adopcja to bardzo zacna rzecz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale nie sądzę, że adopcyjnym rodzicom przez myśl nie przemknie, że jednak fajnie było by mieć takie "własne" dziecko, ta myśl pewnie później mija.
No ale 30 lat to chyba jeszcze nie kres możliwości kobiety? Pani od biologii w podstawówce mówiła, że kobieta może zdaje się do 40, a facet może całe życie (i to nawet co kilka godzin) :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - stap!inesekend - 12 Paź 2013

Ale to strasznie egoistyczne podejście. Naprawdę GŁUPIA biologia.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - OtoJa - 12 Paź 2013

stap!inesekend napisał(a):Ale to strasznie egoistyczne podejście.
Myśl, że szkoda że nie miało się swojego, czy rodzenie dzieci w wieku 40 lat?


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 12 Paź 2013

"anikk nie jest pesymistką, ale realistką.
ale patrząc realistycznie, to nie sposób zauważyć, że można w parę lat nadrobić stracony czas i dogonić rówieśników (wbrew fobicznej wyobraźni, nie wszyscy mają życie jak z tvnowskiego serialu - ludzie są na ogół wygodni)"

Jak to jest realizm, to mało motywujący.
No tak, kto powiedział, ze patrząc realnie jest dobrze i można...?

A więc klasycznie? - "wiem, ze jest do d*py, trzeba mieć szczęście i warunki, i oczywiscie ze jesteście coraz bardziej przegrani, no ale przecież nie można pisać takich rzeczy, wiec piszę, ze można wszystko".
Na pewno nie nadrobić. Nadrobić zmarnowanej młodości się nie da już NIGDY. Dogonić? Nie wiem, przy cholernie wielu pomyślnych zbiegach okoliczności...

życie z serialu? Pewnie ma je niewielu, ale co ma do tego wygodnictwo? To by raczej znaczyło, ze ludzie właśnie tak sobie to życie organizują i takie ono jest.

Zreszta akurat mam wrażenie, zę normalni ludzie mają życie z SERIALU. (nie pomyliłeś ze słodka komedią romantyczna kręcona w apartamencie 150 m2 na ostatnim pietrze + restauracji u Gesslerowej?)
Bo w serialach luzie mają ciągle problemy - coby fabuła się rozwijała - tylko że te problemy zwykle da sie rozwiązać, czasem nawet dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności, albo dzięki życzliwości i pomocy innych ludzi, no i właśnie , pomijając seriale w rodzaju "Głęboka woda" (tyle ze oddani pracownicy pomocy społecznej, w ogóle oddani pracownicy mający komuś pomóc - można to eksrtapolować na konowałów, psychologów itepe - to zwykle bajkowa fikcja) między tymi problemami są chwile radosne, w tym z innymi ludźmi.

Tak, normalne życie to właśnie życie z przeciętnej telenoweli.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - stap!inesekend - 12 Paź 2013

Zasie, napiszę szczerze: czytając Twoje komentarze, powoli zaczyna mnie szlag trafiać. Kurde, ludzie chcą tutaj coś zmienić w swoim życiu, a Ty ich demotywujesz!

Dla mnie sprawa jest prosta: albo wierzę w to, że będzie lepiej, albo nie wierzę i strzelam sobie kulkę w łeb lub się wieszam. Innych opcji nie przyjmuję.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 12 Paź 2013

Wk.....a mnie po prostu taka motywacja pro forma.

Może znowu xle odbieram przekaz i intencje, ale dla mnie jest to po pierwsze gadanie nie do końca prawdziwe (i ok, w sumie inaczej motywować się nie da, trzeba wciskać kit), a po drugie odbieram je subiektywnie jako gadanie od niechcenia, i to ogranych okrągłych formułek.
Żeby znowu nei było, nikomu nie zarzucam, ze wszystko mu spadło z nieba, mozę po prostu jestem inny, żyje w innym miejscu, czasie, inaczej doświadczam swoich problemów, ale nawet jeśli ostatnio naprawde troche zmeiniłem swoje zachowanie wobec obcych ludzi - niestety poza bardzo lekką zmianą w sferze fobii całą reszta jest do d*py - to niestety dokonało się to w tkai sposób, ze daleki byłbym od wygłaszania jakichkolwiek motywujących formułek.
Zresztą, nawet nie grzebiąc w szczegółach, po prostu cos meni trafia jak widzę takie sztampowe zestawienia przeciwieństw: "jest fatalnie?! ale możesz mieć wszystko" (jeszcze trzeba by dodać "a ten w Lamborghini, gwiazdor ten, też czasem płacze! widzisz, życie to nie film!"). Co to, Slumdog, milioner z ulicy?

No właśnie, życie to nie film.

A ty stap chyba wiesz, co sam przeżywałeś ostatnio, a może nadal przeżywasz. Widisz, w życiu nei ma prostego podziału na "wierzę, że będzie zajedwabiście! i "Wszystko ..j! Idę wiązać sznur". Gdybyś naprawdę tak postępował, to albo, posiadając tak gorącą wiaę i nadzieję, juz dawno byś opuścił to forum i nie pisał o swoich problemach, albo... już dawno nie byłoby cię wśród żywych". A nie ejst ani tak, ani tak.

A może po prostu niewiele doświadczyłem w życiu szczerego zainteresowania, bym wierzył w i by nie wkurzały mnie rzucane szybko "będzie dobrze". Nieważne, czy prawdziwie puste, czy poparte nawet doświadczeniem.
A zwłaszcza połączone z pisaniem o doganianiu rówieśników, ale na ten temat to już się wypowiedziałem.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - BlankAvatar - 12 Paź 2013

Zastanawiam się czasem co Ty tam właściwie odczytujesz z moich wypowiedzi Zasiu.

Napisałem, w skrócie, że:
-można dogonić rówieśników, bo większość ludzi żyje wygodnie i nie pędzi za jakimiś spektakularnymi sukcesami w życiu zawodowym czy towarzyskim
- trudno zmotywować się do osiągania celów, skoro 1) nie wierzymy, że możemy dogonić resztę; 2) dewaluujemy sukcesy postrzegając je jako "ochłapy"

nigdzie nie napisałem, że "można wszystko", albo że staniesz się drugi raz młody. Ty dyskutujesz ze mną czy sam ze sobą?


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 12 Paź 2013

A widzisz, czyli o to chodziło ci z tym wygodnictwem...
Nie no, właściwie ty nie, stap wpadł tu z jakimś urażonym optymizmem. Ja nawet jak zauważyłeś spodziewałem się większego po tobie :Stan - Uśmiecha się: tyle ze potem zacząłeś jednak o nadrabianiu i doganianiu...
No właśnie, o nadrabianiu straconego czasu to jednak pisałeś. Cóż, nadrobić w znaczeniu "dostać to samo, co maja inni"? Do tego też nie jestem przekonany, na pewno nie dane jest większości co bardziej popranych z nas to, co inni mają emocjonalnie, materialnie - to już zależy. Ale nadrabianie kojarzy mi się nieco inaczej...

A i samo doganianie jest dla mnie zbytnim uproszczeniem, zresztą, skoro zgadzamy się co do ochłapów, to po co pisać takie rzeczy, zę kogoś dogonimy?
Z ochłapami to problem jest chyba taki, zę nazywamy je po imieniu, zamiast skutecznie się oszukiwać...

No ale jeśli już gonimy, to kto jest "resztą"? Mietek żul? Kryśka bita przez męża? Pani Halinka z mięsnego z synem w technikum? Kasia - młoda mam z naprzeciwka ze słodkim bobasem, pracująca w jako doradca podatkowy i jej mąż inżynier? Janusz z tego 100 m mieszkania z nowym samochodem z salonu - wzięty adwokat? A może ten słynny architekt rozbijający sie po mieście nowym Astonem i jego dziewczyna, pani ordynator z wojewódzkiego i tego prywatnego gabinetu w centrum?

Rozumiem że odrzucamy skrajności - czy brakuje nam w istocie tak niewiele do normalnych ludzi?
Nie wiem, czy w ogóle dogonienie kogokolwiek jest możliwe dla większości. Cóż, na pewno nie w dobrym stylu, tylko potykając się o ochłapy...


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - lękliwy86 - 12 Paź 2013

Cytat:Jesteś mężczyzną więc na pewno Tobie jest jest łatwiej (możesz mieć np. dużo młodszą dziewczynę, która też dopiero zaczyna żyć to lepiej "wygląda" niż trzydziestolatka z dwudziestolatkiem, nie goni cię zegar biologiczny w kwestii rodzenia dzieci)

Brak tykającego zegara biologicznego to jedyny atut mężczyzny fobika. W całej reszcie ma zdecydowanie gorzej od kobiety ale nie chce znowu tego tematu proszuać. Wystarczy fakt, że jednak kobiety fobiczki nawet tu na forum częściej są sparowane i to stała tendencja na tego typu forach. :-)

Cytat:Dogonić? Nie wiem, przy cholernie wielu pomyślnych zbiegach okoliczności...


No własnie, problem polega na tym, że żeby dogonić musisz odbyć tak jakby przyspieszony kurs. Podczas gdy inni przechodza przez wszystkie fazy życia powoli, Ty musisz w ciągu paru lat stać się takim jak oni. Czy jednak przyniesie to satysfakcję? Zniweluje ból tkwiący w człowieku?

Ja np. "doganiając" innych brałbym teraz ślub, zastanawiał się nad dzieckiem itp. itd. a co z tymi beztroskimi latami które innych przygotowały psychicznie do poważnych ról w życiu? Ja o wiele bardziej wolałbym teraz przezyc niewinna nastoletnią miłość, bawić się i wyjeżdzac ze znajomymi zamiast brać slub. Jednak to już jest dla mnie niedostępne, zostało tylko "gonienie" i udawanie normalnego. Własnie w takich chwilach zastanawiam się czy to wszystko jest cokolwiek warte. Czy można być szczęśliwym nie przeżywając najpiękniejszego okresu w życiu? Czy życie z frustracją za każdym razem gdy widzisz nastoletnią parę i szczesliwych młodych ludzi bawiących się ma sens? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - stap!inesekend - 12 Paź 2013

A dlaczego nie można przeżyć niewinnej miłości, bawić się i wyjeżdżać ze znajomymi [albo bez nich]?


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 12 Paź 2013

Cytat:No własnie, problem polega na tym, że żeby dogonić musisz odbyć tak jakby przyspieszony kurs. Podczas gdy inni przechodza przez wszystkie fazy życia powoli, Ty musisz w ciągu paru lat stać się takim jak oni. Czy jednak przyniesie to satysfakcję? Zniweluje ból tkwiący w człowieku?

Ja np. "doganiając" innych brałbym teraz ślub, zastanawiał się nad dzieckiem itp. itd. a co z tymi beztroskimi latami które innych przygotowały psychicznie do poważnych ról w życiu? Ja o wiele bardziej wolałbym teraz przezyc niewinna nastoletnią miłość, bawić się i wyjeżdzac ze znajomymi zamiast brać slub.

O właśnie, dokładnie to samo kołacze mi sie po głowie. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Satp - serio, ktoś takie "przyspieszone kursy" prowadzi?
Z iinnym fobikiem pewnie się da, ale czy z osobą z normalnymi doświadczeniami? Mam coraz większe wątpliwości, choć pewnie chciałbym, żeby to było możliwe. Ale to chyba musiałby być ktoś ponadprzeciętny, wyrozumiały, zdecydowanie rzadszy okaz. trafić na taką osobę to już bardzo trudne zadanie.
Jasne, mozna sie nie przyznawać, ale chcąc przeżywać wszystko szczerze zdradzisz się i tak, ze "pierwszy raz jestem z dziewczyną w kinie".


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - BlankAvatar - 12 Paź 2013

mówiąc o innych, mówię o średniej, czyli tak, odrzucamy skrajności.

a dogonienie reszty = w miarę dobrze funkcjonujący związek i satysfakcjonująca (jak na polskie warunki) praca i tyle.

Jeśli spojrzeć na to trzeźwo, to nie wygląda to jak wygrana w totka.


a ochłapami nazywasz to Ty.


nie rozumiem dlaczego np. podjęcie pierwszej, byle jakiej (ale jednak) pracy, przez fobika, nie może być nazywane sukcesem (jeśli uwzględnimy okoliczności) tylko - ochłapem? To jest jakaś słownikowa definicja? Czemu "ochłap" jest prawdziwszym określeniem? Wyjaśnij.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - masterblaster - 12 Paź 2013

Wychodząc od tego, że z definicji jest się na straconej/gorszej pozycji - kiedy i kto zdecyduje, że już jest ok i można wyluzować desperacką pogoń? Czy wg. definicji jest to w ogóle możliwe?

Zamiast porównywania się z innymi chyba wolałbym zająć się własnym dniem dzisiejszym i po swojemu, w swoim własnym tempie popełniać swoje własne błędy i swoje własne sukcesy i samemu wg. własnego widzimisię (zamiast wg obiegowych stereotypów) decydować które jest które..


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 12 Paź 2013

Piękna i nawet nieobca mi idea, która niestety zawsze w jakimś momencie rozbija się o twardą rzeczywistość.
A czasem mozę sprowadzic na manowce (we "własnym tempie"? Taaa..)


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - masterblaster - 13 Paź 2013

Zas napisał(a):we "własnym tempie"? Taaa..
To jest jeszcze jakieś inne do wyboru?
Manowce zawsze gdzieś będą, przydaje się je zauważać (forum ludzi na manowcach to chyba forum ludzi jako tako świadomych różnych manowców).

A pro po rzeczywistości, teorie o nadrabianiu i doganianiu, kojarzą mi się z ucieczką od rzeczywistości i odpowiedzialności za to co dzieje się (co robię) tu i teraz. Zazdrosne gapienie się na innych i myślenie "za innych" o sobie, nie kojarzy mi się zbytnio z rzeczywistością.
Może nie radząc sobie z rzeczywistością próbuję mimo wszystko ją kontrolować zgrabnym zabiegiem przenosząc do ciasnego słoika własnych myśli o niej. A potem to już łatwo jest pomylić rzeczywistość z tym co dzieje się w tym myślowym słoiku. To że feedback ze społecznego 'reala' uparcie odpowiada 'error'.. jest chyba tego najlepszym dowodem.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - BlankAvatar - 13 Paź 2013

każdy ze swoim życiem może robić, co chce. Jak ktoś ma ambicję "doganiać" resztę, to pokazuję, że nie jest to jakiś niekończący się bieg. jak ktoś ma ochotę przedłużyć sobie młodość i zachowywać się jak dwudziestolatek, to również polecam (szczególnie jeśli zna siebie na tyle i ma świadomość, że za dziesięć lat będzie really butthurt, że sobie "nie pożył").


nadal nie zostało mi wyjaśnione, czemu sukcesy osoby z fobią społeczną w sytuacjach wymagających ekspozycji społecznej nazywane są ochłapami.

jeśli osoba z wielomiejscowym złamaniem nogi zaczyna, po leczeniu i rehabilitacji, chodzić, to nazywamy to sukcesem.

ale jeśli osoba cierpiąca na fobię społeczną w wyniku leczenia, przestaje odczuwać na tyle duży lęk, że może zacząć funkcjonować w społeczeństwie to nazywamy to ochłapami?

czy do części forum nie trafiło jeszcze, że fobia społeczna nie jest fanaberią czy oznaką słabości charakteru, a zaburzeniem lękowym?

ja rozumiem, że nogi są dalej od głowy, ale może trochę więcej logiki w rozumowaniu?


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Luna - 13 Paź 2013

Całkowicie zgodzę się z Blankiem. Jeśli np. ktoś musi stoczyć ze sobą ciężki bój, żeby przestać obawiać się wejścia do sklepu, to jest to ogromny sukces i niewłaściwie jest go umniejszać.
Samodzielne życie można rozpocząć w każdym wieku, im wcześniej tym lepiej, oczywiście. Porównywanie się z innymi jest bez sensu, każdy ma inne problemy, inne możliwości, inne szanse. Trzeba zająć się własnym życiem - choć często rzeczywiście trudno jest nie patrzeć innych...


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - lękliwy86 - 13 Paź 2013

stap!inesekend napisał(a):A dlaczego nie można przeżyć niewinnej miłości, bawić się i wyjeżdżać ze znajomymi [albo bez nich]?

Nie wiem czy nie można, chciałbym wierzyć, że jeszcze mam taką mozliwośc ale niestety okolicznosci raczej mi nie sprzyjają.

Moi rówieśnicy własnie kończą ten etap w życiu(jezeli chodzi o zabawę), a zadawanie się z młodszymi osobami(20-22 lata) to już wyższy stopień wtajemniczenia, szczegolnie, że nie udało się to kiedy samemu miało się tyle lat.

Co do niewinnej miłosci... cóż kobiety w moim wieku czy nawet troche młodsze jednak swoją historię już mają, pierwsza miłośc za sobą. Nie ma już wspólnego poznawania siebie, swojej seksualności. W tym wieku już bardziej kalkulują.

Wydaję mi się, ze to jest największy problem życia swoim tempem. Ty możesz sobie decydowac, ze chcesz życ tak a nie inaczej ale masz tyle lat ile masz, inni mają oczekiwania wzgledem Ciebie na podstawie tego kryterium.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - OtoJa - 13 Paź 2013

lękliwy86 napisał(a):Co do niewinnej miłosci... cóż kobiety w moim wieku czy nawet troche młodsze jednak swoją historię już mają, pierwsza miłośc za sobą. Nie ma już wspólnego poznawania siebie, swojej seksualności. W tym wieku już bardziej kalkulują.
Chyba niestety dużo prawdy jest w tym co piszesz :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Cytat:Wydaję mi się, ze to jest największy problem życia swoim tempem.
Żyjąc swoim tempem niestety jest dużo prawdopodobieństwo, że inni cię prześcigną i zostaniesz sam na końcu peletonu :Stare - Smutny bardzo:


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Wolfy - 13 Paź 2013

No właśnie. Również się zastanawiam czy w wieku zbliżonym do 30 (28) można jeszcze wyjść cało i z fobii społecznej i z depresji i zacząć normalne życie; praca, mieszkanie, dziewczyna, czy szanse są raczej nikłe.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Zasió - 13 Paź 2013

lękliwy86 - no właśnie...
Ale oczywiście tylko ja mam tutaj podobne przemyślenia. Zły, wstrętny Zas.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - Floyd - 13 Paź 2013

Jakiś czas temu na innym forum napisałem posta o podobnej tematyce. Skrócę może jego sens - fobikowi nastoletniemu jest lżej, bo większość jego problemów jest usprawiedliwiona wiekiem. Mając naście lat mamy większe przyzwolenie na siedzenie w domu i fobikowanie, zarówno przed sobą, jak i ze strony otoczenia. Ot, młody, wystraszony, nic nie musi, niech się lęka. Wyrośnie.

Problem się pojawia po dwudziestce. Zahukany fobik dalej siedzi w domu, jego rówieśnicy nabierają doświadczeń, coraz odważniej wkraczają w dorosłe życie. Co gorsze - pojawiają się ludzie od nas młodsi, którzy korzystają z życia o wiele bardziej niż fobik. Nagle mamy 25 lat, nie przeżyliśmy nic, ludzie już znacznie od nas młodsi zaczynają mieć większe życiowe doświadczenie niż my, a nasz często jedyny atut - młodość - przestaje mieć znaczenie. I wtedy zaczyna się problem.

Ja mimo wszystko jestem optymistą, bo ciągle wierzę, że nowe życie można zacząć w każdej chwili i naprawdę bardzo dużo zależy od nas. Jeżeli staniemy się nienawidzącymi wszystkich trzydziestolatkami, to faktycznie marne szanse że się coś zmieni. Co są bowiem ludzie dookoła winni, że jesteśmy zacofani? Co gorsza - jak ktoś ma tendencję do myślenia "cała młodość zmarnowana, nie pływałem nago w jeziorze, dup na prywatkach nie dymałem, marihunany nie paliłem, boshe jestem beznadziejni" to znak, że faktycznie jest beznadziejny, ale nie dlatego, że tych rzeczy nie robił, tylko dlatego, że przez takie pierdoły sam się ocenia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Generalnie temat długi i szeroki, można książki pisać.


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - OtoJa - 13 Paź 2013

Floyd napisał(a):Co gorsza - jak ktoś ma tendencję do myślenia "cała młodość zmarnowana, nie pływałem nago w jeziorze, dup na prywatkach nie dymałem, marihunany nie paliłem, boshe jestem beznadziejni"
O boshe ale jestem beznadziejny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Początek samodzielnego życia w wieku 30 lat. - stap!inesekend - 13 Paź 2013

Myślę, że nie jest tak tragicznie. Zmiana jest możliwa w każdym momencie. Największym problemem są nasze przyzwyczajenia, które często wpływają na nas negatywnie.
No i problemem jest to nasze myślenie, ta wewnętrzna presja. Także ta, że musimy być jacyś itd. Co do tego porównania z nogą - wiadomo, że każdy przeżywa wtedy chwilę załamania. Tylko, że złamana noga nie powoduje zazwyczaj takiej presji ze strony innych. Chyba, że jest się znanym sportowcem.
Jeśli chodzi o mnie, to pewnie gdyby nie moje ambicje, to możliwe, że w pewnym momencie już bym nie żył.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.