PhobiaSocialis.pl
Fobia czy może jednak nie? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Fobia czy może jednak nie? (/thread-8038.html)



Fobia czy może jednak nie? - juna_56 - 07 Paź 2012

Witam, na to forum trafiłam przypadkiem, jednak przekopując różne tematy i czytając Wasze posty, postanowiłam sama także napisać coś o sobie.
Moje kontakty z innymi ludźmi są niewątpliwie ubogie. Mam wprawdzie jedną osobę, którą chyba normalny człowiek nazwałby przyjacielem. Mimo to zdaje mi się, że ludzi traktuję dość rzeczowo. Nie ma nikogo kogo "lubię", nawet wśród najbliższej rodziny. Jeśli ktoś mi się przyda, przez krótką chwilę czuję coś co można nazwać chyba sympatią, ale zaraz znika. Osoba po prostu na powrót staje się dla mnie obojętna. To samo z wrogością. Nie ma osób, których "nie lubię".
W szkole podstawowej rzeczywiście czułam się samotna. Tak mi się przynajmniej zdaje, ponieważ niewiele pamiętam z tamtego okresu. Jednak jestem pewna, że chciałam odnaleźć się wśród rówieśników, by mnie polubili. Działania te poniosły klęskę i odkąd rozpoczęłam naukę w gimnazjum, zupełnie oderwałam się od ludzi. Przyjaciółka, o której wcześniej wspomniałam chyba też ma fobię. Uczepiła się mnie, mimo iż przez długie miesiące starałam się jej uzmysłowić, że nie mam ochoty na żadne pogaduszki.
Jakoś zupełnie nie odczuwam już samotności. Wszystko co było jest mi obojętne. Co jest, także, bylebym tylko miała święty spokój. Wyraźnie jednak zdarza mi się martwić o to co będzie.
No i tu poruszę sprawę lęku. Są po prostu takie sytuacje, gdy serce zaczyna trzepotać mi w klatce, nierzadko wręcz boleśnie. W skrajnych sytuacjach mam nawet problemy z oddychaniem. Nie potrafię jednak tego strachu pokazać. Nie potrafię pisnąć z przerażenia czy uciec. Twarz mam wiecznie obojętną. Chodzi tu głównie o wystąpienia publiczne i takie głupoty.
Czuję też wieczną presję, boję się, że ktoś dowie się o mnie czegokolwiek. O moich zainteresowaniach, czym się zajmuję. Nawet e-maila nie założę na swoje prawdziwe imię i nazwisko. Boję się krytyki? Niezbyt. W gruncie rzeczy i tak wszystko idzie w zapomnienie. Mam naprawdę nietrwałą pamięć...
Rozpisałam się, a mogłabym prowadzić wywody jeszcze długo. Po prostu chcę wiedzieć czy to fobia czy nie. Nie chcę nic zmieniać. Chcę tylko wiedzieć.


Re: Fobia czy może jednak nie? - BlankAvatar - 07 Paź 2012

juna jak chcesz wiedziec to idz do lekarza


Re: Fobia czy może jednak nie? - Darth_M - 07 Paź 2012

juna_56 napisał(a):Moje kontakty z innymi ludźmi są niewątpliwie ubogie. Mam wprawdzie jedną osobę, którą chyba normalny człowiek nazwałby przyjacielem. Mimo to zdaje mi się, że ludzi traktuję dość rzeczowo. Nie ma nikogo kogo "lubię", nawet wśród najbliższej rodziny. Jeśli ktoś mi się przyda, przez krótką chwilę czuję coś co można nazwać chyba sympatią, ale zaraz znika. Osoba po prostu na powrót staje się dla mnie obojętna. To samo z wrogością. Nie ma osób, których "nie lubię".
W szkole podstawowej rzeczywiście czułam się samotna. Tak mi się przynajmniej zdaje, ponieważ niewiele pamiętam z tamtego okresu. Jednak jestem pewna, że chciałam odnaleźć się wśród rówieśników, by mnie polubili. Działania te poniosły klęskę i odkąd rozpoczęłam naukę w gimnazjum, zupełnie oderwałam się od ludzi. Przyjaciółka, o której wcześniej wspomniałam chyba też ma fobię. Uczepiła się mnie, mimo iż przez długie miesiące starałam się jej uzmysłowić, że nie mam ochoty na żadne pogaduszki.
Jakoś zupełnie nie odczuwam już samotności. Wszystko co było jest mi obojętne. Co jest, także, bylebym tylko miała święty spokój. Wyraźnie jednak zdarza mi się martwić o to co będzie.


Eh, doskonale wiem co masz na myśli. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek wyraził swe uczucia wobec jakiejkolwiek osoby, powiedział komuś, że go lubię, nienawidzę, podoba mi się itp. Pewnie dlatego większość ludzi uważa mnie za zimnego i pozbawionego emocji cynika. Z czasem przyzwyczaiłem się zarówno do tego wizerunku jak i towarzyszącej mu samotności - w końcu nikt nie oczekuje od kogoś takiego aktywności w życiu osobistym, ludzie przestają zawracać sobie mną głowę. Moje maska zapewnia mi bezpieczną możliwość pozostania w cieniu i pretekst do trzymania ludzi na dystans. Są jednak chwile, w których samotność naprawdę potrafi o sobie przypomnieć i sprawić ból.

juna_56 napisał(a):No i tu poruszę sprawę lęku. Są po prostu takie sytuacje, gdy serce zaczyna trzepotać mi w klatce, nierzadko wręcz boleśnie. W skrajnych sytuacjach mam nawet problemy z oddychaniem. Nie potrafię jednak tego strachu pokazać. Nie potrafię pisnąć z przerażenia czy uciec. Twarz mam wiecznie obojętną. Chodzi tu głównie o wystąpienia publiczne i takie głupoty.
Czuję też wieczną presję, boję się, że ktoś dowie się o mnie czegokolwiek. O moich zainteresowaniach, czym się zajmuję. Nawet e-maila nie założę na swoje prawdziwe imię i nazwisko. Boję się krytyki? Niezbyt. W gruncie rzeczy i tak wszystko idzie w zapomnienie.

Lęk przed rozmawianiem z ludźmi w obawie, że dowiedzą się o mnie rzeczy, które z jakiś irracjonalnych względów ukrywam przed światem. Lęk przed wystąpieniami publicznymi w obawie, że gdy coś pójdzie nie tak, zostanę wyśmiany - znam to od podszewki, przy czym na swój dziwny sposób nauczyłem się z tym w miarę sprawnie funkcjonować. Nie chodzi tu oczywiście o sferę życia osobistego, które w moim przypadku niemal nie istnieje, ale o obowiązki stawiane na naszej drodze przez codzienność: załatwianie różnych spraw w urzędach, na studiach, wizyty u lekarzy, zakupy itd. Mimo iż na myśl o tym, że np. muszę wygłosić na ćwiczeniach referat, dostaję gęsiej skórki, to poczucie obowiązku pozwala mi zrobić to w miarę poprawnie: po prostu MUSZĘ to zrobić, i żaden lęk tego nie zmieni. Szkoda, że nie działa to w kontaktach z innymi ludźmi na płaszczyźnie prywatnej.

juna_56 napisał(a):Rozpisałam się, a mogłabym prowadzić wywody jeszcze długo. Po prostu chcę wiedzieć czy to fobia czy nie. Nie chcę nic zmieniać. Chcę tylko wiedzieć.

Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę nie chcesz nic zmieniać, czy tylko próbujesz zamieść swoje problemy pod dywan w obawie przed stawieniem im czoła. Z twojego postu wynika, że nie jesteś raczej zbyt szczęśliwa ze swojej obecnej sytuacji i sam fakt, że piszesz o trapiących cię lękach na tym forum, świadczy o tym, że chciałabyś coś zmienić. Może jednak warto spróbować spotkać się z psychologiem? Ja również przez wiele lat starałem sobie wmówić, że wszystko jest dobrze, że można tak żyć, ale zrozumiałem w końcu, że nie warto okłamywać siebie i ciągnąć dalej czegoś, co można nazwać jedynie imitacją prawdziwego życia.


Re: Fobia czy może jednak nie? - uno88 - 07 Paź 2012

Jest nieuzasadniony lęk ,który utrudnia życie? Czyli jest zaburzenie. To jak sobie je nazwiemy niczego nie zmienia. Skoro lęk dotyczy ludzi i sytuacji społecznych to ,można uznać ,że jest to fobia społeczna. Aczkolwiek wg. lekarza to wcale nie musi tak wyglądać. Spotkałem lekarzy ,którzy tego co mi dolega nie nazywali fobią społeczną. No i co ,zmieniło to coś? Nic bo i tak chcieli przepisać antydepresanty i wysłać na terapię.


Re: Fobia czy może jednak nie? - juna_56 - 07 Paź 2012

No właśnie w tym rzecz, że po prostu nie widzę takiej możliwości, by pójść do lekarza. Gdybym mogła, zrobiłabym to i nie szukała na własną rękę w internecie. Oczywiście nie sugeruję, że to forum jest złe, na pewno wielu ludziom pomogło, tyle że... Po prostu nie chcę, by ktoś wiedział co siedzi mi w głowie. Internet to co innego. Jeśli coś pójdzie nie tak, zawarte tu znajomości mogę łatwo zerwać i puścić w niepamięć.
Poza tym, przez wiele lat starałam się udawać przed wszystkimi, że wszystko ze mną w porządku. Nie musiałam się zresztą specjalnie starać.
Nie czuję się najgorzej na tym marginesie społecznym. Wystarcza mi to, że ludzie z klasy szanują mnie i liczą się z moim zdaniem (a przynajmniej stwarzają pozory). Chodź mam czasem wrażenie, że się nawet boją... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
W podstawówce często byłam wyśmiewana, co tu dużo mówić, dziwna jestem. Wtedy przywykłam już do nawet i bolesnej krytyki. Mimo wszystko i tak działa ona na mnie lekko stresująco. Takie życie...
No ale dlaczego nie pójdę do lekarza? Może dlatego, że jestem głupią :Różne - Koopa:ą. Poczekam parę lat, wtedy pożałuję, że sobie młodość spaprałam...
Zawsze starałam sobie radzić sama i udowodnić sobie, że jestem silna. Psychicznie oczywiście. Że nie potrzebuję innych ludzi. Jeśli czegoś w sobie nie lubię, to właśnie tej zależności. Okropność...
Właściwie, mogę cierpieć i być nieszczęśliwa. Jest dobrze, póki nikt się o mnie nie martwi. Nie wyobrażam sobie nawet, by mogło być inaczej niż jest teraz.
Myślę, że to jednak był błąd, rejestracja na tym forum. Być może podświadomie coś tu chciałam znaleźć, sama nie wiem co. To nic. Życie toczy się dalej...


Re: Fobia czy może jednak nie? - Zasió - 08 Paź 2012

Jak chcesz. Moje mroczne ja cieszy sie, że o kolejną osobę powiększy się grono tych, którzy przez swoja "niezależność" (cha, cha!) s+:Ikony bluzgi pieprz: sobie życie... Witaj w klubie!


Re: Fobia czy może jednak nie? - juna_56 - 08 Paź 2012

Mroczne ja? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Nie wyobrażam sobie w ogóle, że mogłoby być inaczej niż teraz. Moje lenistwo raczej nie pozwoli mi nic zmienić. Gdybym chociaż miała jakąś motywację, a tu nic, zero. Terapeuta niewiele pomoże, kiedy sam pacjent nie ma ochoty na zmiany....


Re: Fobia czy może jednak nie? - uno88 - 08 Paź 2012

Dokładnie. Nie masz motywacji do zmiany bo odpowiada Ci obecny stan i tyle. Motywacja nie spada z nieba.


Re: Fobia czy może jednak nie? - juna_56 - 10 Paź 2012

Dobra, temat można chyba uznać za zamknięty. Nie będę już dłużej tego męczyć. W każdym razie dziękuje Wam za wszystkie odpowiedzi. Może kiedyś uda mi się oznajmić rodzinie, że chcę iść do lekarza. I skumulować trochę motywacji...
Pozdrawiam wszystkich!


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.