Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? (/thread-8555.html) |
Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - nastygal - 01 Lut 2013 Witajcie, jestem tu nowa. Opiszę pewną sytuację. Wczoraj miałam egzamin ustny z literatury. Przeczytałam wszystkie książki, bo nie lubię udawać, że wiem, od razu się poddaję i nie walczę z taką "wiedzą", więc streszczenia w moim wypadku odpadają... Na egzaminie profesor zaskoczył mnie, powiedział, że oddaje mi głos i mogę mówić o czym chcę (inni potraktowaliby to jak zbawienie), ja zaczęłam się stresować, że nie na taką formę się przygotowałam, ale zaczęłam coś tam mówić, wolno, cedząc każde słowo, żeby było ładnie, składnie. Nie mówię już o tym, że nie powiedziałam połowy rzeczy o których mogłabym mówić, ale cóż... dostałam 4. On widział moją niemoc, wzrok wbity w podłogę, widział, że wiem, że czytałam, ale kompletnie nie potrafię swobodnie mówić. Powiedział "nie będę pani dłużej męczył na lepszą ocenę, bo mówienie dziś chyba sprawia pani ból". Prawie się tam rozpłakałam, chciałam mu powiedzieć co czuję (ale na szczęście się powstrzymałam, bo jakoś uzewnętrznianie w takich skrajnych sytuacjach przychodzi mi łatwo, a nie każdy chce słuchać co jakaś głupia studentka przeżywa). Problem jest taki, że osoby wychodzące z 3 skakały i się cieszyły, a ja... ja wyszłam prawie z płaczem, w domu się rozpłakałam, wstałam rano i płaczę - że się zbłaźniłam, że znowu wyszłam na kretynkę, że nie umiem sobie z tym radzić w takich stresujących sytuacjach, że sypnęłam kilka razy jakimś banałem... Zauważyłam, że nie jestem nieśmiała w stosunku do wszystkich ludzi, może trochę wycofana, trudno nawiązuję kontakty, prawie nie mam znajomych, stresuję się jak spotkam w tramwaju kogoś z roku i udaję, że nie widzę, ale jakoś "daję radę", choć z trudem, ale do rzeczy - po prostu panicznie boję się relacji z ludźmi inteligentniejszymi od siebie. Wczoraj zaczęłam interpretować pewną powieść, profesor coś dopowiedział od siebie, a ja czułam straszny wyrzut, że się tego nie domyśliłam sama i zaczęłam go przepraszać, on, że nie ma za co. Czuję się jak skończona idiotka, chciałabym wymazać takie dni jak wczorajszy z pamięci (piszę płacząc). Zdaję sobie sprawę, że inni cieszyliby się z samej oceny, a dla mnie ważniejsze jest wrażenie jakie zrobiłam na inteligentniejszym od siebie człowieku. Nigdy nie byłam kujonem, ambicje mam umiarkowane, z pisemnymi egzaminami nie mam takich "dylematów", nie raz dostanę 3 i cieszę się, że zdane, a moja praca gdzieś się wtopiła w tłum i nikt nie kojarzy mojej głupoty z moją twarzą. Nie wiem na co cierpię, ale to raczej nie jest normalne... :-( Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Judas - 01 Lut 2013 Skoro boisz się osób od Ciebie inteligentniejszych to raczej nie fobia a jakaś nerwica, uwarunkowanie świadomości, że on/ona jest bardziej oblatana w słowach. Odbieraj to jako naukę, nie walczysz z tą osobą o to kto wypowie zdanie z większym sensem tylko wymieniacie po prostu zdania, poglądy. Naucz się czegoś z wypowiedzi innej osoby i naucz tą samą osobę czymś od siebie. A tak w ogole to witam. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Niedźwiadek - 01 Lut 2013 Dla mnie prezentacja z polskiego na maturze to był horror. Wszystkie lęki w tej sytuacji zostały spotęgowane do takiego poziomu, że nie byłem w stanie podnieść wzroku a całą prezentacją dukałem w niewyobrażalny sposób. Jak skończyłem to widziałem litość w ich oczach. PS: byłem właściwie nieprzygotowany na nią to też trochę dowaliło Jak musiałem się 2 lata temu udać do pani prodziekan w sprawie urlopu to też miałem kompletnie nieadekwatny do sytuacji lęk. A byłem już u niej wcześniej i wiedziałem, że jest sympatyczna i miła. Jej pozycja na uczelni miała taki wpływ ale fobia potęguje takie rzeczy. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - nastygal - 01 Lut 2013 Dodam jeszcze, że lgną do mnie odkąd pamiętam właśnie osoby inteligentne, ja też podświadomie chyba z takimi wolę przebywać - mimo wszystko czuję, że mogę z nimi porozmawiać na poziomie, ale to jest pułapka i wynikają z tego absurdalne sytuacje, np. boję się spotkać z inteligentną koleżanką sam na sam, lęk przed ośmieszeniem jest tak silny, że nie mogę się skoncentrować. Kiedyś napisałam najlepszą na roku pracę roczną (często chwalono mnie za prace pisemne) a na egzaminie ustnym ten sam prof. wyglądał na zniesmaczonego, że tak dobrze piszę, a nie potrafię zebrać myśli i składnie się wypowiadać. Nie boję się pań w sklepie, przeciętnych ludzi, nie boję się domagać swoich praw w urzędach, ale jak tylko dowiem się, że ktoś ma tytuł profesora czy doktora, to w moich oczach jest on bogiem, uważam, że przy nim jestem zerem. Mam lęk przed mówieniem na forum, ale tylko jeśli wiem, że są tam znajome mi osoby, na których opinii mi zależy (a zależy mi tylko na opinii ludzi inteligentnych), opiniami obcych ludzi (jeśli wiem, że nie są lepiej wykształcone niż ja) nie zaprzątam sobie raczej głowy... Nie przepadam też za telefonowaniem - bo wolę się spotkać i wszystko załatwić osobiście. Przed wejściem do urzędu, dziekanatu, sekretariatu odczuwam lekki niepokój, ale staram się na tym nie skupiać, biorę głęboki oddech i wchodzę. Mam problemy z wysłowieniem się, zebraniem myśli, gdy ktoś oczekuje ode mnie odpowiedzi, czasami mam sparaliżowany język i drżą mi wargi (może wiecie o co chodzi), wtedy plączę słowa- i tak na maturze ustnej powiedziałam, że drzewa się "ruchały" zamiast ruszały, ale to tylko wtedy kiedy działa długotrwały stres, albo nagły stres jak "wyrwanie do odpowiedzi". A, i na pewno jestem nadwrażliwa - płaczę na filmach, przy czytaniu poezji, ogólnie łzy mam pod powieką - pamiętam jak kiedyś kolega ze studiów powiedział do mnie "chyba jesteś bardzo wrażliwa, co?" - a ja pokiwałam głową i ze wzruszenia, że zrozumiał mnie - rozpłakałam się... Postrzegana jestem jako spokojna, cicha i trochę sztywna osoba. Nie potrafię wypowiadać się wśród dużej grupy bez dokładnego zaplanowania wypowiedzi - muszę mieć zapisaną ją na kartce, bo boję się, że mogłabym się pogubić mówiąc z głowy. Każdą swoją wiadomość sprawdzam po 10 razy, jak udostępniłam kiedyś coś na fb z jakimś komentarzem od siebie, to po kilku mi. stwierdziłam, że to jest beznadziejne - przeredagowałam tekst, potem stwierdziłam, że w ogóle usunę ten komentarz, a na drugi dzień stwierdziłam, że po co ja udostępniłam w ogóle ten filmik i usunęłam... - przeżywam i rozmyślam o takich rzeczach, o których normalni ludzie nawet nie pomyślą. Męczy mnie to czasami. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Judas - 01 Lut 2013 Kwestia tego kto jak odbierze co mówisz zależy od tego jak to przedstawisz. Nawet najgłupszą teorię można wytłumaczyć, rozłożyć, przedstawić w taki sposób, że będzie interesująca. Musisz nabrać pewności siebie. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - slon - 01 Lut 2013 ' a zależy mi tylko na opinii ludzi inteligentnych), opiniami obcych ludzi (jeśli wiem, że nie są lepiej wykształcone niż ja) nie zaprzątam sobie raczej głowy...' Faktycznie troche sie wywyzszasz. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - nastygal - 02 Lut 2013 Nie, nie chciałam, żeby tak to wyglądało. Po prostu boję się opinii tylko inteligentnych/bardzo wykształconych osób. Mam jakąś fobię z nimi związaną, a z drugiej strony tylko z takimi mam o czym porozmawiać, więc tak to wygląda Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Piotr - 03 Lut 2013 nastygal napisał(a):Mam problemy z wysłowieniem się, zebraniem myśli, gdy ktoś oczekuje ode mnie odpowiedzi, czasami mam sparaliżowany język i drżą mi wargi (może wiecie o co chodzi), wtedy plączę słowa- i tak na maturze ustnej powiedziałam, że drzewa się "ruchały" zamiast ruszały, ale to tylko wtedy kiedy działa długotrwały stres, albo nagły stres jak "wyrwanie do odpowiedzi". Wesołym i odważnym ludziom też takie wtopy się zdarzają, tylko że oni obrócą to w żart i jeszcze potem chwalą wszystkim znajomym. Z tego co opowiadasz to na pewno jesteś osobą nadwrażliwą, a może nawet cierpisz na fobią społeczną, więc to forum jest jak najbardziej dla Ciebie. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Gość - 04 Lut 2013 zzz Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - polygonW - 04 Lut 2013 Hej. Powinnaś popracować nad umiejętnością radzenia sobie z krytyką. Na forum masz dział z leczeniem i tam możesz szukać odpowiedniej dla Ciebie literatury. Prawdopodobnie masz nabyte błędne schematy gdzie osoba inteligentna/wykształcona = człowiek nieomylny i zawsze mający rację. Co za tym idzie każda krytyka skierowana w twoją stronę traktowana jest jako prawda (a powinna być odczytywana tylko jako opinia drugiego człowieka i nie wpływać na twoje poczucie własnej wartości). Oczywiście ludzie nie są nieomylni. Nikt nie jest doskonały i ty też nie musisz . Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - nastygal - 06 Lut 2013 polygonW napisał(a):Hej. Masz rację, jak się zastanowiłam, to doszłam do wniosku, że tak właśnie postrzegam osoby inteligentne/wykształcone. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - asiorek - 11 Lut 2013 Witam, jestem tu nowy i przeczytałem większość postów i muszę przyznać ze duża cześć waszych problemów jest mi bardzo bliska, sam miałem sporo i do tej pory mam czasem dziwne strachy. Lek i panika przed ludźmi oraz natłok rożnych mysli co do sytuacji, bylo cale masa. Mowie w czasie przeszłym, dlatego ze przyszedł pewien moment w moim zyciu na zmiany u was tez taki dzien na pewno nadejdzie. W TEJ CHWILI OTWIERAM SIE NA SWIAT W LICEUM MIAŁEM INDYWIDUALNE ZAJĘCIA , W DOMU PISALEM MATURE, TAK SIE BALEM SWIATA I LUDZI W czasie kiedy siedziałem dniami w domu zamiast w liceum, pomagała mi pasja. Kochałem muzykę klubową i naprawdę ludzie nie byli mi do niczego potrzebni. W czasie siedzenia w domu nie nabierałem umiejętności społecznych. Ten brak odczuwam do dziś ale to już kwestia czasu kiedy będę sie czul wreszcie swobodnie na tym świecie. Pokrótce napisania o swojej fobicznej historii opowiem o efektach mojej pracy .Pracy która pozwoliła mi się odmienić Mam nadzieje, że pomogę wam, choć trochę Ok. Od paru miesięcy chodzę na spotkania z psychologiem( teraz już rzadziej). Psycholog (przed wizyta miałem ogromy lek, ze tez psycholog mnie nie polubi i będzie nie miły i powie chłopie ogarnij się i tyle ,ale to jest chyba jedna z nie wielu osób na ziemi która CiEBIE z miejsca polubi taki jakim jesteś i będzie za wszelka cenne walczyć żebyś się polubił tak jak on ciebie otworzył mi oczy na parę spraw co do mojej osoby tak tez na początku pomyślałem do psychologa!! Po co ja sobie sam rade dam jak będę chciał. A nie zawsze tak jest. Psycholog pozwoli i odkrywa nam pewne nasze mysli zachowania które sa zapalnikiem leków. Jest to moim zdaniem ważne w procesie kuracji bardzo milej bo po pewnym czasie widzisz siebie już o wiele lepszej odsłonie odkrywasz chociażby to, że jesteśmy ludźmi wrażliwymi a to naprawdę jest cos extra w w dzisiejszym świecie. Po pierwszym etapie psychologicznym mamy bron czyli umiejętności wyłapywania leków i z nimi walczenia (naprawdę da się z nimi wygrać!!!!) oczywiste jest do bardzo trudna praca ale jak najbardziej możliwa do wykonania!!!. Grunt w kuracji to naprawdę chęć zmiany i pozwolenie sobie na rożne działania i co najważniejsze doznania i oceniania i wyścignięcia wniosków co zrobiłem źle a co dobrze jak to poprawić bo sukces jest bardzo blisk. Głównym moim motorem zmian jest fakt, ze zrozumiałem taki mały szczegół Ze cholera jasna żyjemy raz na tej ziemi i jest nam dane być tu i odcisnąć swój ślad. Każdy dzień jest historią którą zostawiamy tutaj i warto walczyć żeby był on jak najlepszy )) Z początku będzie bardzo trudno ale każdy początek taki jest) nie warto tracić czasu!!! Życie trochę porównuje do serialu gdzie często jeden odcinek chcemy albo uważamy, ze jesteśmy na niego skazani grac cale zycie. NIKT ale to nikt nam tego nie nakazał !!! Jesteśmy reżyserami swojego życia. U mnie skończył się pierwszy odcinek zalęknionego człowieka który unikał świata. Drugi odcinek człowiek który zaczyna zyc pełną piersią)) Może nie każdy dostanie Oskara za swój serial zycia ale najważniejsze żebyśmy czuli ze zrobiliśmy wszystko i w miare udało nam się zrobic cos co chcieliśmy i naprawdę ten serial fajnie wyszedł . Zna ktos reżysera który by oceniał swoje dzieło za słabe mimo ze nie dostał nagrody? Działaj już dziś, zorientuj sie gdzie w w twojej okolicy przyjmuje psycholog i zamów wizytę. Lub jeśli czujesz, ze czas na zmiany to dziś zacznij jakimś nowym akcentem(uśmiechnij się do obcej osoby) działać działać a zobaczycie ile świat ma barw bo ma ich mnóstwo a moze i jeszcze więcej… )) Nie, ja nie mam fobii... - nastygal - 16 Lip 2013 Przemyślałam to. Nie mam fobii społecznej. Ale: 1. Nie lubię zagadywać ludzi, wolę jak mnie pytają, wtedy mogę mówić, nie ma problemu. Samej głupio mi kogoś o coś pytać, szczególnie osoby pewne siebie, czy te, na których zdaniu mi zależy. 2. Nie lubię prosić o pomoc. Czy to w sklepie gdy nie mogę czegoś znaleźć, czy to w podróży gdy zabłądzę. Jestem "Zosia samosia". Owszem, zapewne boję się podświadomie odmowy lub, że będę musiała być komuś dozgonnie wdzięczna za przysługę. 3. Nigdy sama nie zgłaszałam się do odpowiedzi w szkole, na studiach to samo - nawet jak wiedziałam coś czego nikt z grupy nie wiedział, nie przełamałam się, żeby na forum głośno to powiedzieć (no dobra, były ze 3 epizody, tylko na konwersatoriach, w malutkiej grupie 3-5 osób, które dobrze znałam). Boję się kompromitacji, że jedno krzywo powiedziane zdanie przekreśli całą moją osobę w oczach profesorów i inteligentnych koleżanek, które do tej pory uważały mnie za mądrą, ale nieśmiałą osobę. Zawsze byłam chwalona za dobre prace pisemne, a z wyrażaniem myśli werbalnie miałam problem. Coś jak Dorota Masłowska, to ona powiedziała, że nie potrafi myśleć i mówić jednocześnie. Ja potrafię bardzo dużo mówić, szybko i z sensem, ale tylko przy bardziej nieśmiałych osobach niż ja. Przy profesorze na egzaminie chciałabym wypaść jak najlepiej, a z drugiej strony czuję, że wszystko co myślę ja jest nieważne przy jego majestacie. Podziwiam ludzi, którzy swobodnie gawędzą sobie z profesorami i nie czują się przy nich jak podnóżki. 4. Jestem zbyt wrażliwa. Płaczę nawet przy książkach. Wszystko biorę do siebie, każdą wiadomość kierowaną do profesora analizuję 10 razy, a potem i tak jestem na siebie wściekła, że coś napisałam nie tak. Standard. 5. Mam lekką depresję. Niby na co dzień jest wszystko okej, ale średnio kilka razy w miesiącu mam myśli samobójcze, a nie jestem już nastolatką...wtedy miałam częściej. Oczywiście jestem tchórzem, więc nic z tego. 6. Czuję, że jak nie zrobię kariery naukowej, nie napiszę książki czy nie namaluję czegoś godnego uwagi, zostanę nikim. Gdy szłam na studia rodzina z każdej strony jęczała mi nad uchem "Uniwersytet Jagielloński, to jest dobra uczelnia, a nie jakiś tam Olsztyn". Poszłam jednak do małego miasta i okazało się, że moja nieśmiałość skutecznie wpłynęła na moje oceny. Z prac pisemnych miałam najlepsze wyniki na roku (bez ubarwiania), a z zajęć, gdzie liczyła się aktywność - tróje, przy czym osoby z zerową inteligencją miały 4 i 5, bo np. zgłosiły się do czytania (!) albo zarzuciły dwa razy jakąś datą wyczytaną na Wikipedii z telefonu pod ławką. Czułam się jak ostatni kretyn. Czułam rażącą niesprawiedliwość, bo kilka razy zaniżono mi za brak aktywności na ćw. ocenę z pracy pisemnej. Przeniosłam się więc z tej małej uczelni na większą, bardziej prestiżową, bo myślałam, że podniosę sobie tym samoocenę. Pomyślałam, że mogę mieć najgorszą średnią, ale wśród osób, które faktycznie coś sobą reprezentują. Zostałam miło zaskoczona, bo na nowych studiach oceny były bardziej sprawiedliwe - często oceniano wiedzę, a więc były kolokwia, a aktywność tylko mogła podnieść ocenę na koniec, ale brak jej nie mógł jej zaniżyć. I tak ze średniej 3,2 na podrzędnej uczelni zrobiło się 4,5 na teoretycznie tej lepszej. Ja jednak teraz czuję i tak niedosyt. Chciałabym zrobić doktorat, bo czuję, że nie jestem głupsza od tych, którzy na niego poszli, ale z drugiej strony to jest nierealne, bo nie mam na to pieniędzy, a po drugie czuję, że nie byłabym najlepszym doktorem, a poza tym są jeszcze profesorowie, więc dalej dramat... I nie, nie nazwałabym się zbyt ambitną. Po prostu robiłabym to tylko z potrzeby dowartościowania się i udowodnienia innym, że pomimo iż, nie błyszczę w towarzystwie, to jestem interesująca i nie jestem kretynką (?) może też z potrzeby próżności? Nie wiem, ale wiem, że bycie naukowcem albo artystą usprawiedliwia w moich oczach wszelką nieporadność życiową. Już w liceum przeżywałam biografie swoich ulubionych malarzy, poetów, pisarzy nie mogąc w to uwierzyć, że ziemia wydała tak cudowne istoty, że ktoś kiedyś, gdzieś z nimi spacerował, rozmawiał... 7. Nie lubię dzwonić, ale zdarza mi się to robić. Zawsze jednak wymyślam 100 powodów, dla których nie mogę tego zrobić w tej chwili. 8. Myślę, że jestem asertywna. Może nie jakoś wybitnie, ale potrafię wyrazić swoje zdanie, wtedy rozpiera mnie duma. Jestem asertywna nie z natury, ale bardziej zdroworozsądkowo, po prostu boję się, że ktoś mnie wykorzysta, a potem wyśmieje moją naiwność, lub posłuży się mną do osiągnięcia swoich celów. 9. Jestem szczera i przez to straciłam prawie wszystkich znajomych. Gdy miałam dość zachowań danej osoby mówiłam jej wszystko prosto w oczy. To się nie opłaca, byłam głupia. 10. Gdy wiem, że jestem za coś odpowiedzialna, bardzo dobrze sobie z tym radzę, np. nie mam problemów z poprowadzeniem lekcji na praktykach itp. Nie lubię sama się wyrywać, ale jak już ktoś mnie wyznaczy staram się podołać. 11. Muszę mieć czas na przygotowanie się, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie z zaskoczenia. Gdy wszystko przemyślę wypadam o milion razy lepiej, ale i tak po kilku godzinach mam dużo więcej błyskotliwych odpowiedzi i rozwiązań. Re: Nie, ja nie mam fobii... - nickt - 16 Lip 2013 nastygal napisał(a):Samej głupio mi kogoś o coś pytać, szczególnie osoby pewne siebie, czy te, na których zdaniu mi zależy (...) Albo, że komuś zabierasz czas swoją niegodną osobą? nastygal napisał(a):3. Boję się kompromitacji, że jedno krzywo powiedziane zdanie przekreśli całą moją osobę w oczach profesorów i inteligentnych koleżanek, które do tej pory uważały mnie za mądrą, ale nieśmiałą osobę. Zawsze byłam chwalona za dobre prace pisemne, a z wyrażaniem myśli werbalnie miałam problem. Coś jak Dorota Masłowska, to ona powiedziała, że nie potrafi myśleć i mówić jednocześnie. Ja potrafię bardzo dużo mówić, szybko i z sensem, ale tylko przy bardziej nieśmiałych osobach niż ja. Perfekcjonizm, lęk przed popełnianiem błędów - brak wyćwiczenia - brak rozwoju. Świadomość że się kiepsko komunikuje werbalnie - milczenie. Błędne koło. Mam tak samo. Frapuje mnie, czy dobre wyrażanie myśli w mowie jest efektem tylko pewnej praktyki oraz swobody (jak u Cb otoczenia osób nieśmiałych), czy jednak to jakiś defekt mózgu. Z tego co piszesz wynika, że to pierwsze, skoro dobrze Ci idzie z nieśmiałymi. Jednak nie wiem, jak Ty, ale ja nawet jeśli przy niektórych osobach, w niektórych sytuacjach mówię sprawnie, to i tak zawsze czuję, że 100 razy lepiej zrobiłabym to w piśmie. nastygal napisał(a):każdą wiadomość kierowaną do profesora analizuję 10 razy, a potem i tak jestem na siebie wściekła, że coś napisałam nie tak. Standard. Czy skrupulatność podczas tworzenia czegoś nie przekłada się na lepszą jakość? nastygal napisał(a):boję się, że ktoś mnie wykorzysta, a potem wyśmieje moją naiwność, lub posłuży się mną do osiągnięcia swoich celów. samonapędzajcy się kompleks niższości - "nie jestem nic wart - wszyscy chcą mnie wykorzystać" nastygal napisał(a):Nie lubię sama się wyrywać, ale jak już ktoś mnie wyznaczy staram się podołać. Dla tej osoby, która Cię wyznaczyła, żeby nie narobić sobie przy niej wstydu, nie zawieść jej, żeby coś udowodnić - "wcale nie spodziewałeś/aś się po mnie tego"? nastygal napisał(a):11. Muszę mieć czas na przygotowanie się, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie z zaskoczenia. Gdy wszystko przemyślę wypadam o milion razy lepiej, ale i tak po kilku godzinach mam dużo więcej błyskotliwych odpowiedzi i rozwiązań. Mam tak samo. Przez co zresztą zaczęłam się uważać za osobę mało inteligentną. Nawet jeśli mam wiedzę na dany temat, bez przygotowania nie będę w stanie jej przekazać. Egzamin ustny, kiedy miałam 20 minut na przygot. poszedł jak z płatka. Kiedy miałam mówić spontanicznie - wyszło marnie. Re: Nie, ja nie mam fobii... - nastygal - 17 Lip 2013 nickt napisał(a):Albo, że komuś zabierasz czas swoją niegodną osobą? Tak, coś w tym sensie. Albo boję się też być nietaktowna, mam wrażenie, że ktoś pomyśli, że jestem wścibska (?), że może nie mieć ochoty mówić mi o tym, o co zapytam, a z drugiej strony jak ktoś pyta mnie o farbę jakiej używam do włosów czy o zdanie w jakiejś sprawie, to nie uważam tego za coś złego, wręcz przeciwnie, myślę sobie: "może nie jestem aż taka beznadziejna, skoro ktoś się mną interesuje?" Paradoks. nickt napisał(a):Perfekcjonizm, lęk przed popełnianiem błędów - brak wyćwiczenia - brak rozwoju. Świadomość że się kiepsko komunikuje werbalnie - milczenie. Błędne koło. Dokładnie. Dodatkowo dochodzi lęk przed usłyszeniem swojego głosu na forum, i te wsłuchane osoby w każde Twoje słowo. I świadomość, że nie mówisz do lustra, że nie można niczego cofnąć. A najgorsze jest to, że na początku studiów powtarzałam sobie - "Nie odzywam się, bo jeszcze nie oswoiłam się, potrzebuję czasu itp." a gdy minął rok, zaczęłam myśleć - "jak w końcu przemówię, to wszystkich to zdziwi, będą analizowali każde moje słowo, jeśli wypowiedź nie będzie na bardzo wysokim poziomie, mniemanie o mnie jako nieśmiałej, ale inteligentnej osobie runie!" Tu mała dygresja - na pierwszym roku poznałam dziewczynę (depresja, myśli autodestrukcyjne, - zawsze przyciągam takie osoby, które uchodzą za "dziwne" w powszechnej opinii), dziewczyna ta była jedną z najlepszych studentek, była bardzo pewna siebie i inteligentna jak diabli, powiedziała mi, że dawno nie spotkała osoby, która by ją zainteresowała i z którą mogłaby pogadać na równym poziomie. Fakt był taki, że niby była moją przyjaciółką, a ja stresowałam się rozmawiając z nią. Starałam się sprostać jej oczekiwaniom i po każdej jej wizycie czułam się zmęczona psychicznie, bo dużo łatwiej rozmawia się z wujkiem o pogodzie, niż z erudytką o literaturze rosyjskiej. Uważała mnie za nieśmiałą, ale kumatą i taka też rozeszła się fama po ludziach z roku. nickt napisał(a):Czy skrupulatność podczas tworzenia czegoś nie przekłada się na lepszą jakość? Przekłada się, a i owszem, ale i tak każdą swoją pracę wysyłam z "zamkniętymi oczami", a potem omijam profesora szerokim łukiem przez tydzień Nigdy nie byłam zadowolona z tego, co piszę, co robię. Jestem krytyczna wobec siebie, ale wobec innych też nierzadko. nickt napisał(a):Mam tak samo. Przez co zresztą zaczęłam się uważać za osobę mało inteligentną. Nawet jeśli mam wiedzę na dany temat, bez przygotowania nie będę w stanie jej przekazać. Ja jeśli temat znam dobrze, rozumiem, to mogę o tym mówić z pasją, udało mi się tym sposobem zaliczyć kilka egzaminów ustnych na 5. Ale niestety nie potrafię improwizować, nie potrafię mówić o czymś, o czym przeczytałam tuż przed chwilą 3 zdania, nie umiem się w sekundę do tego ustosunkować. Jeśli coś dobrze przemyślę, zazwyczaj wysnuwam dużo więcej wniosków/interpretacji niż przeciętny człowiek, który miałby tak samo dużo czasu. Jestem kreatywna, ale właśnie mam problem z szybkim kojarzeniem, refleksem, błyskotliwością. Nie potrafię rzucać np. w kłótni argumentami z rękawa... A właśnie osoby inteligentne kojarzone są z takimi, które są właśnie błyskotliwe. Re: Nadwrażliwość, nieśmiałość, fobia? Co mi dolega? - Niered - 25 Lip 2013 Cierpisz na najzwyklejszy w świecie idealizm, wszakże jednak wedle Twego grubiańskiego systemu wartości nie powinnaś moją opinią zaprzątać sobie głowy, gdyż nie posiadam tytułu naukowego, a co za tym idzie mam zakaz bycia osobą inteligentną. Zakaz ten oczywiście zlewam ciepłą uryną. |