Bardzo krótki przepis... - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Bardzo krótki przepis... (/thread-8935.html) |
Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 12 Maj 2013 Nowy temat: http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect/fobia-spoleczna,1/bardzo-krotki-przepis-na-wyjscie-z-fobii-spolecznej-nowy,10400.html?391254 Re: Bardzo krótki przepis na wyjście z fobii społecznej - OtoJa - 12 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a)://jak cos sobie przypomne sensowengo, to uzupelnie Miało być bardzo krótkie :chytry: Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 12 Maj 2013 przecież jest Re: Bardzo krótki przepis... - uno88 - 12 Maj 2013 Zastanawia mnie jakiego idiotę cytujesz. Mogę dostać ostrzeżenie, mam całe 5. Co do tematu to nic dodać nic ująć. Dla mnie nikt nie zasługuje na pochwały bardziej od tego pana Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 12 Maj 2013 zadnego idiote. ten ktos chcial konkretnych porad na wyjscie z fobii. W moim mniemaniu, wyszukuje je troche wybiorczo, przypadkowo, probujac pominac teorie ('durne ksiazki psychologiczne"). Problem w tym, ze takie niekompleksowe podejscie grozi obnizeniem skutecznosci, bo mozna pominac cos bardzo waznego (patrz przyklad z 3c i d). Ale to tylko moje odczucie co do niego. Tak czy siak (it is nothing personal) zacytowalem, bo wydalo mi sie to zabawnym podsumowaniem mojej 'dzialanosci' na forum, ktora moze jednak charakteryzowac sie jakas chaotycznoscia i tak powstal ten krotki temat p.s. dzieki Re: Bardzo krótki przepis... - stap!inesekend - 12 Maj 2013 Jeju, Blank chciał dobrze przecież. Re: Bardzo krótki przepis... - niesmialytyp - 12 Maj 2013 Wszystko ładnie, pięknie i krótko jak na takie zagadnienie opisane. Jako padawan w wychodzeniu z fobii mogłem zrozumieć doskonale o czym mowa. Nadal przede mną daleka droga (głównie dzięki prokrastynacji) ale wiem że prędzej czy później fobia pójdzie papa. Kwestia czasu. Aż ogarnąłem tą całą opcje "pochwal" czy jakoś tak jak przeczytałem ten temat Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 16 Maj 2013 dzieki Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 17 Maj 2013 /poprawki w: przedostatnim akapicie 2b, 2c, 3b i 3c Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 17 Maj 2013 Cytat:Z czego wynika bierność?Brzmi strasznie pierdowato i nie rozumiem dlaczego akurat temu (jak dla mnie najbardziej wątpliwemu i odpływającemu w intro-duperele mechanizmowi) poświęcasz tyle uwagi. Dziwne że nie piszesz po prostu o lęku jako o podstawowym i najbardziej prymitywnym hamulcu przed działaniem. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 17 Maj 2013 jesli tylko lęk blokowalby przed dzialaniem, wtedy benzodiazepiny powinny byc niemal w 100% skuteczne (skoro fobika sklania do unikania głownie nieprzyjemne odczucie lęku) chyba ze... lęk jest wynikiem strachu o to jak zostanie sie odebranym w sytuacji spolecznej czyli nieprzychylnie ocenionym i odrzuconym -ergo- strachu o swoje poczucie wartosci ('skoro na pewno zostane wysmiany, to boje sie tej sytuacji, czuje lęk') edit: w skrocie, probuje okreslic z czego bierze sie ten lęk oraz biernosc, bo napisac ze po prostu sobie jest, to troche za malo Re: Bardzo krótki przepis... - uno88 - 17 Maj 2013 Inne fobie dużo łatwiej pokonać, niż FS i do tego WYŁĄCZNIE stopniową i częstą ekspozycją, więc udawanie, że nie ma jakiegoś głębszego mechanizmu (np. tej obrony poczucia własnej wartości), którego do końca nie rozumiemy jest hipokryzją. Chyba, że to sami fobicy są największymi hipokrytami i na prawdę wystarczyłaby nawet przymuszona ekspozycja. Jedno z dwóch. Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 17 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a):jesli tylko lęk blokowalby przed dzialaniem, wtedy benzodiazepiny powinny byc niemal w 100%Nie piszę, że tylko lęk, ale przede wszystkim lęk. Co do benzia, wspomnieć też można o wódzi (co prawda trochę inne mechanizmy też dochodzą, ale faktem jest że na wyjściu wzmacniane jest GABA) to szczególnie u osób świeżych w temacie spożycie w większych ilościach potrafi zdziałać "cuda" (oczywiście do czasu). Im więcej i częściej tym efekt jest słabszy (tolerancja + pewnie coś jeszcze). Cytat:chyba ze... lęk jest wynikiem strachu o to jak zostanie sie odebranym w sytuacji spolecznej czyli nieprzychylnie ocenionym i odrzuconym -ergo- strachu o swoje poczucie wartosciJa bym zamiast babrania się w abstrakcyjnych koncepcjach typu 'poczucie własnej wartości' utożsamił to po prostu ze wstydem. Im prościej tym lepiej. Swoją drogą, szkoda że tak mało wiemy od strony neuro o wstydzie. Nie neguję całkowicie tego nieszczęsnego poczucia wartości, wydaje mi się po prostu, że poświęca się temu trochę za dużo uwagi (a w psycho pierdach nie trudno jest odpłynąć od rzeczywistości i to bardzo daleko ). Dalece bardziej racjonalne wydaje mi się opisywanie tego w dużo prostszy i konkretniejszy sposób. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 17 Maj 2013 przeciez wstyd nie pojawi sie, jesli nie jest zagrozone nasze poczucie wartosci. Potrafilbys sie zawstydzic jesli cos byloby zupelnie obojetne dla twojego poczucia wartosci? wiec znowu tak jak lęk w wypadu fobii spolecznej wynika w duzej mierze ze strachu przed obnizeniem poczucia wartosci (kompromitacja, odrzucenie). nie rozumiem dlaczego poczucie wlasnej wartosci jest abstrakcyjnym konceptem, a wstyd juz nie? sporobuj zdefiniowac wstyd bez uzycia pojecia poczucia wartosci. tak wiec gdybym mial opisywac problem fobii wylacznie za pomoca pojecia lęku czy wstydu, to wcale nie byloby to prostsze, ani konkretniejsze. Szczerze mowiac, ciezko byloby w ten sposob cokolwiek wyjasnic. No bo co wtedy mialby napisac? "Unikasz sytuacji spolecznych, bo sie boisz i bo sie wstydzisz" Nie ma co - konkretne wyjasnienie. Co do skutecznosci benzo, mozna bardzo prosto wyjasnic dlaczego zadziala lepiej lub gorzej. Jesli ktos ma "czysta nerwicę" i unika sytuacji spolecznych, tylko dlatego bo sie boi i np. poci sie ze strachu, to jesli przestanie sie bac, to bedzie zdrowy. Nie pojawi sie lęk, nie pojawi sie pocenie - nie aktywuja sie schematy myslowe zwiazane z lękiem. jesli jednak czyjas 'fobia' bardziej rozlewa sie na osobowosc, a wiec nie tylko irracjonalny lęk powstrzymuje osobe przed aktywnoscia spoleczna, ale takze gleboko zakorzenione przekonania na temat wlasnego JA, a co za tym idzie- bardziej obnizone czy zagrozone poczucie wlasnej wartosci, to wtedy sama likwidacja lęku moze okazac sie niewystarczajaca. zreszta, moze w ten sposob najlatwiej mozna by odroznic fs od ou? osoba z fs powie sobie: 'czemu sie boje, skoro inni sie nie boja? to irracjonalne! chyba jestem beznadziejny..' ou powie: 'jestem beznadziejny, wiec powinienem sie bac'. anyway, oczywiscie potrzeba utrzymania w miare dobrego poczucia wlasnej wartosci nie jest jedyna sila, ktora napedza czlowieka "w kontekscie spolecznym". Ale wydaje sie, ze moze byc najistotniejsza i dlatego warto wspominac wlasnie o niej. W ten sposob bardzo latwo wyjasnic wiele ludzkich zachowan. Fobik na spotkaniu fobikow moze poczuc sie lepiej, gdyz spodziewa sie, ze zostanie zaakceptowany. Bycie 'fobikiem' nie bedzie wiazalo sie ze spodziewanym odrzuceniem, nie poczuje sie w towarzystwie kims gorszym. Jesli jakis fobik poczuje sie gorzej, to najczesciej, gdy porownujac sie z innymi wypadnie niekorzystnie: 'inni sa tacy otwarci, a ja nadal skryty i dziwny - jestem najgorszym przypadkiem na swiecie'. trudno wyjasniac zachowanie fobika nie odwolujac sie do tego pojecia Re: Bardzo krótki przepis... - Zasió - 18 Maj 2013 I chciało ci sie jeszcze raz od nwoa pisać to samo, co tu wysmarowałeś przez ostatni rok/dwa lata? Podziwiam... Wisisz mi właśnie pięć minut straconego bezpowrotnie czasu Myślałem ze sie czegoś nowego dowiem a tu.... chłyt matekindowy! I jeszcze w min. 1/3 streszczenie Seligmana! Granda! I znowu jutro będę niewyspany. Co do poczucia własnej wartości - jasne, że to ważne pojęcie. Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 18 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a):przeciez wstyd nie pojawi sie, jesli nie jest zagrozone nasze poczucie wartosci.Po mojemu takie są właśnie skutki skażenia sobie myśli pewnymi ideami - coś wydaje się tak oczywiste, że spojrzenie na to od innej perspektywy staje się niemożliwe. Cytat:"Unikasz sytuacji spolecznych, bo sie boisz i bo sie wstydzisz" Nie ma co - konkretne wyjasnienie.Jestem zdania że czasem lepiej zostawić sobie jakiś margines niewiedzy, zamiast przyswajać sobie coś co może być tylko iluzją wiedzy. Cały problem polega na tym, że mówiąc o poczuciu wartości od razu przechodzimy na poziom myśli, a tutaj badanie czegokolwiek jest bardzo wątpliwe. Poza tym myśli nie są zawieszone w próżni, z resztą sam chyba rozumiesz że często i gęsto są tylko wtórną manifestacją jakiegoś problemu. Pewnie można by próbować lepiej zdefiniować wstyd, ale ja się tego nie nie podejmuję (nie jestem spychologiem, nie znam siem a tak poza tym jestem głupi i leniwy). Z resztą sama definicja jest mało użyteczna, dużo ważniejsze było by szukanie jakichś korelacji od strony neuro. Gdyby w ten sposób uzyskać jakieś powtarzalne wyniki można by się pokusić o wyjaśnienie na czym rzecz polega (i to bez odwoływania się do psycholo-intro-pierdów). Ale rozumim ... psycholo-"badacze" po porstu muszą dla czystej "poprawności terapeutycznej" i pozytywnej propagandy sukcesu udawać że coś rozumieją, choćby była to wiedza patykiem po wodzie pisana. Jeszcze tak na marginesie, wydaje mi się że dużo bardziej użyteczne i perspektywiczne jest badanie neuroplastyczności (w tym tej "złej") dla zrozumienia co tak na prawdę dzieje się pod czaszką, zamiast zabawy w "badanie" myśli i inne intro-duperele. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 18 Maj 2013 co do poczucia wartości: to że człowiek chce czuć się 'dobrym czlowiekiem', czyli uwazac ze jest wartosciowy jest najpewniej zasada uniwersalna. Nie ma kultury, w ktorej ludzie nie chca sie takimi sie czuc. Nie potrzebne sa nam badania dzialania synaps, by to stwierdzic. Mozemy to zaobserwowac. I na tej podstawie moza wysnuc wniosek, ze poczucie wartosci musi byc czyms waznym dla czlowieka, i powszechne jest, ze ludzie probuja o nie zadbac (choc w rozny sposob). Mozna nawet obserwowac, co sie dzieje z czlowiekiem, gdy manipulowac jego poczuciem wartosci (czego dotyczyly tysiace eksperymentow jeszcze zanim powstaly techniki neuroobrazowania). Oczywiscie, istnieje wtedy duza szansa na blad, bo to co sobie kto zinterpretuje, to juz zalezy... ale przeciez jestesmy na to skazani, bo nie posiadamy ani dostatecznej wiedzy na temat funkcjonowania czlowieka, ani odpowiednich narzedzi, by uwolnic sie od interpretacji, mozna sie jednak spodziewac, ze dalsze badania od strony neuro, przyniosa nowe informacje i obala sporo 'starych' teorii. zreszta, badania neuro tez nie sa rozstrzygajace, no bo co nam mowia o wstydzie czy strachu? Mowia tyle, ze w pewnych warunkach u pewnej grupy osob aktywuja sie okreslone komorki nerowowe w danym obszarze mozgu, co skutkuje dana reakcja behawioralna. Powiedziec ze ktos czuje wstyd czy strach to juz "psycholo-intro-pierd", interpretacja. Znowu mozna sie pomylic. Takze twoj zarzut troche sie kupy nie trzyma. Zdecyduj sie co jest intro-pierdem, a co nie. Moglbys to wtedy sprobowac odeprzec argumentem, ze gdy mowisz o wstydzie, to masz na mysli, nie to co ktos czuje, tylko wlasnie obserwowalna na monitorze reakcje okreslonych komorek na dany bodziec. No ale wtedy rownie dobrze mozna by odnalezc rejony w mozgu, ktore wplywaja na wygenerowania poczucia wartosci i mowic, ze to jest wlasnie owo poczucie wartosci, a nie czyjes "psycholo-intro-pierdy". Nie rozumiem dlaczego pojecia poczucia wartosci jest wedlug ciebie jakims abstrakcyjnym pierdem, a pojecie wstydu juz nie. Tym bardziej, gdy jak juz mowilem, nie da sie zdefiniowac wstydu lub powiedziec kiedy powstanie nie odwolujac sie do poczucia wartosci, samooceny itd. Cytat:Po mojemu takie są właśnie skutki skażenia sobie myśli pewnymi ideami - coś wydaje się tak oczywiste, że spojrzenie na to od innej perspektywy staje się niemożliwe.po mojemu, to jest skutek skazenia sobie mysli obawa przed popelnieniem bledu. "myslac, moge popelnic blad - wiec nie mysle." A ludziom zmagajacym sie z fobia spoleczna powiemy 'sorry kochani, ale jeszcze nie wiemy do konca jak dzialaja geny i mozg, a skoro to co sobie wymyslamy nie jest pewne, to nie bedziemy szukac rozwiazan wcale. Musicie uzbroic sie w cierpliwosc. Moze za 150 lat bedziemy wiedziec juz w na tyle, by nie mylic sie prawie wcale. Good luck'. Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 18 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a):Oczywiscie, istnieje wtedy duza szansa na blad, bo to co sobie kto zinterpretuje, to juz zalezy... ale przeciez nie ma nauki w ktorej takich bledow sie nie popelniaDla mnie fundamentalną wątpliwością jest juz samo babranie się w myślach. Prowadząc obserwacje mamy się czego złapać, czy będzie to statystycznie powtarzalna reakcja na bodziec czy cokolwiek innego. Oczywiście błędy i nadinterpretacje są nieuniknione, ale mamy jakiś punkt odniesienia. Wchodząc na grząski grunt introspekcji ze złapaniem się czegokolwiek jest problem. Śmiało można powiedzieć, że paradygmat niejednego nurtu psycholo ma bardzo wątpliwej jakości fundamenty. Cytat:A ludziom zmagajacym sie z fobia spoleczna powiemy 'sorry kochani, ale jeszcze nie wiemy do konca jak dzialaja geny i mozg, wiec to co sobie wymyslamy nie jest pewne. Musicie uzbroic sie w cierpliwosc. Moze za 150 lat bedziemy wiedziec juz w na tyle, by nie mylic sie prawie wcale. Good luck'.Nie no jasne, że lepiej jest udawać że zna się odpowiedź i przy okazji odprawiać jakieś tam terapeutyczne rytuały. Zawsze przyniesie to jakiś pozytywny efekt (choćby to było placebo). Tego się nie czepiam. Mam po prostu wątpliwości co do wagi czynnika, który opisałeś w 2b i odnoszę wrażenie, że w opisie zabrakło rzeczy podstawowych jak choćby lęk. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 18 Maj 2013 Cytat:Dla mnie fundamentalną wątpliwością jest juz samo babranie się w myślach. Prowadząc obserwacje mamy się czego złapać, czy będzie to statystycznie powtarzalna reakcja na bodziec czy cokolwiek innego. Oczywiście błędy i nadinterpretacje są nieuniknione, ale mamy jakiś punkt odniesienia. Wchodząc na grząski grunt introspekcji ze złapaniem się czegokolwiek jest problem. Śmiało można powiedzieć, że paradygmat niejednego nurtu psycholo ma bardzo wątpliwej jakości fundamenty.jeny, ty jestes jak behawiorysta z poczatku dwudziestego wieku. a przeciez psychologia behawioralna 'nie sprawdzila' sie wlasnie dlatego, bo nie chciala zajmowac sie myślą - bo to introspekcja i nie da sie 'zobaczyc'. Okazalo sie, ze nawet bez narzedzi potrzebnych do bezposredniej oberwacji mysli (ktorych nadal nie posiadamy i trudno powiedziec kiedy bedziemy posiadac) mozemy wysnuwac wnioski, ktore sprawdzaja sie w rzeczywistosci wystarczajaco czesto, by budowac ugolnienia. u ciebie to wyglada tak: nie mamy pewnosci - nie wolno zrobic kroku naprzod! przeciez dzisiejszy stan techniki nie pozwala na to, by miec w psychologii pewnosc, wiec twoim zdaniem -chyba- powinno zaprzestac sie zajmowania psychologia. Cytat:Nie no jasne, że lepiej jest udawać że zna się odpowiedź i przy okazji odprawiać jakieś tam terapeutyczne rytuały. Zawsze przyniesie to jakiś pozytywny efekt (choćby to było placebo). Tego się nie czepiam. Mam po prostu wątpliwości co do wagi czynnika, który opisałeś w 2b i odnoszę wrażenie, że w opisie zabrakło rzeczy podstawowych jak choćby lęk.nikt nie udaje, ze na odpowiedz. Kazdy kto siedzi w temacie zdaje sobie sprawe, ze to wszystko intepretacje wynikow roznych badan, ktore przenosi sie potem na ogol i liczy na duze prawdopodobnienstwo wystapienia zjawiska. Jednak skutecznosc przewidywania zachowania ludzkiego, a take mozliwosc leczenia ludzi (na poziomie wyzszym niz placebo) pokazuje, ze cos sie sprawdza w rzeczywistosci i moze chociaz w czesci opisuje jakas prawde. nadal nie rozumiem dlaczego u ciebie pojecie wstydu czy lęku nie ejst psycho-intro-pierdem, ale poczucie wartosci juz jest. Nie potrafisz mi wyjasnic tego. Co do opisu lęku (czyli na przyklad wplywu czysto fizjologicznego) jest to zawarte w ksiazkach i dlatego nie mialem zamiaru tutaj tego streszczac. Tak jak nie mialem zamiaru streszczac wszystkich typow bledow poznawczych jakimi operuja ludzie z fobia spoleczna itd itd.. Za malo miejsca. "Krótki przepis..." nie ma na celu kogos wyleczyc, ale jedynie wskazac drogę do rozwiązania. Ale zastanowie sie jeszcze czy nie dodac czegos wiecej w 3. Troche boje sie przesytu informacji oraz ze moje streszczenie moze byc malo dokladne lub nawet wprowadzajace w blad.. Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 18 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a):u ciebie to wyglada tak: nie mamy pewnosci - nie wolno zrobic kroku naprzod!robić można, byle nie przeceniać wagi poszczególnych kroków. BlankAvatar napisał(a):nadal nie rozumiem dlaczego u ciebie pojecie wstydu czy lęku nie ejst psycho-intro-pierdem, ale poczucie wartosci juz jest. Nie potrafisz mi wyjasnic tego.Strach/lęk nie jest jakiś wielce trudny do zaobserwowania + dość jasno widać czemu w przyrodzie służy (unikaniu ryzyka). Ze wstydem jest już problem, bo nie towarzyszą mu aż tak charakterystyczne objawy somatyczne ani reakcje (niby są, ale nie ta skala w zestawieniu ze strachem/lękiem). Ale można próbować to opisać (i wyjaśnić) bez podpierania tego na poczuciu wartości. Np. zespól nieprzyjemnych objawów (można se wymieniać), występujących w określonych sytuacjach społecznych(bla bla bla) którym towarzyszą także nieprzyjemne myśli i reakcje fizjologiczne (takie a srakie). Przy myślach można by wspomnieć o tym nieszczęsnym poczuciu własnej wartości, ale nie widzę powodu żeby wysuwać to na pierwszy plan. Dlaczego ? Bo od razu sugeruje to przyczynę tkwiącą niby w myślach. A co jeśli cały myślotok jest tylko wtórnym pierdem, reakcją na bodźce docierające z jakiegoś rejonu/ów mózgu, które bez udziału naszej świadomości wstępnie obrabiają informacje ? Samo opisanie wstydu nie sugeruje przyczyny - po prostu zespół jakichś tam reakcji na coś tam. Dobła rozumiem, że opis miał być krótki postaram siem nie czepiać więcej. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 18 Maj 2013 czepiaj sie, bo dzieki temu moge wprowadzac jakies zmiany w tekscie przy strachu mozemy powiedziec ze to np. przyspieszona akcja serca na okreslone bodzcie. jesli powiemy na bodzce 'zagrazajace', no to juz idziemy za daleko, bo wtedy trzeba by powiedziec co jest bodzcem zagrazajacym i dlaczego jeden bodziec zagrazajacy wywoluje u jednych ludzi lęk a u drugich nie.... i juz trzeba sie zaglebiac w mysli.. mozna by jeszcze wtedy po prostu powiedziec, ze bodziec zagrazajacy to po prostu bodziec warunkowy i nic poza tym. wiec moze byc przypadkowy. no ale wtedy najskuteczniejsza forma terapii fobii spolecznej powinna byc zwykla ekspozycja, a wiec zwyczajne codzienne zycie. No bo jesli u kogos zostal wyuczony lek spoleczny np w gimazjum bo mial klase, to po gimnazjum, gdy spotyka juz innych ludzi, ktorzy nie sa , reakcja lekowa powinna oslabnac i zaniknac (brak wzmocnien) ale przeciez tak sie nie dzieje (za bardzo). Musi byc zatem cos jeszcze i okazuje sie, ze sa to mysli (bo mysli, intepretacja sytuacji moze spowodowac wzmocnienie, mimo iz obiektywny obserwator nie zauwazylby bodzca wzmacniajacego) ale wyjasnic wstyd nie odwolujac sie do mysli, tylko do bodzcow, ktore go powoduja.. chcialbym zobaczyc jak kto to robi Re: Bardzo krótki przepis... - trash - 18 Maj 2013 BlankAvatar napisał(a):reakcja lekowa powinna oslabnac i zaniknac (brak wzmocnien) ale przeciez tak sie nie dzieje (za bardzo).Coś jeszcze i coś jeszcze - czynniki neuro (i to cały szereg, zarówno nabytych jak i dziedziczonych, mało tego ... zapewne dość mocno zróżnicowanych nawet w samej fobicznej populacji) Wiadomo nie da się do końca rozsądzić który czynnik jest pierwotny a który wtórny (a pewnie nakładając się na siebie obydwa na raz są w jakimś tam stopniu i pierwotne i wtórne) i to trochę jak dociekanie co było pierwsze jajko czy kura. Ale z racji że do psycholo mam wstręt, to podchodzę do wyjaśnień przez nią serwowanych jak do kaszanki. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 18 Maj 2013 no tak, ale jesli zakladamy, ze sa to w jakiejs mierze mysli (bo wiemy ze dane mysli przywolują specyficzne mysli i stany emocjonalne, co pociaga za soba interpretację bodzców jako zagrazajacych) i okazuje sie, że praca nad mysleniem w polaczeniu z praca nad reakcjami na lęk daje najlepsze rezultaty, to wiemy, ze mysli byly rzeczywistym problemem. no i dlatego taka CBT jest skuteczniejsza w fobii spolecznej niz sama BT, bo BT nie uwzglednia mysli. No i podobnie, sama CT bylaby mniej skuteczna, bo nie uwzglednia reakcji na bodzce warunkowe, ktora pojawiaja sie mimo iz myslenie moze byc zupelnie OK. *a ze moga byc jeszcze inne czynniki to inna bajka Re: Bardzo krótki przepis... - doTheyKnowItsChristmas? - 19 Maj 2013 Witam, milo z twojej strony, ze chcesz pomoc internetowej spolecznosci fobikow swoimi radami, ale brakuje mi czegos w tym temacie. Uwazam, ze warto by bylo opisac twoj przypadek przed wszystkimi punktami, ktore spolodziles. Brakuje mi informacji jaki byl twoj stan poczatkowy, jakie miales problemy w relacjach z ludzmi, jaki jest twoj aktualny stan, jakie miales zdiagnozowane zaburzenia, jakie brales tabsy i w jakich ilosciach. Mozliwe, ze opislaes to gdzies, ale nie chce mi sie sprawdzac twojej pokaznej ilosci wypowiedzi. Skad nowa osoba czytajaca te rady moze miec pewnosc, ze nie jest to dzielo np. jakiegos chloptasia co bal sie zagadac do dziewczyny z klasy, poczytal pare stron na necie i przez to wmowil sobie, ze cierpi na fobie spoleczna? Ja ci nic nie zarzucam, to tylko taka drobna uwaga. Re: Bardzo krótki przepis... - BlankAvatar - 19 Maj 2013 1. moja historia jest tak naprawde malo istotna. istotne sa wyniki badan na osobach, ktore sie leczyly w dany sposob. 2. moja historia nie bedzie pasowac do twojej historii i -spodziewam sie- ze roznice odczytasz tak (nothing personal) zeby potwierdzic zasadnosc pozostawania biernym (zakladam tak, bo to jest czesty problem "fobikow"). i jesli napisze, ze leczylem sie przez 40 lat w roznych oddzialach psychiatrycznych i dopiero niedawno udalo mi sie wyleczyc, to powiesz 'no, a ale ja sie lecze 41 lat, znaczy, ze moj stan musi byc bardziej beznadziejny... To co mowisz nie sprawdzi sie w moim przypadku.." 3. zeby sprobowac jakos zaspokoic twoja ciekowsc moge zdradzic, ze moje problemy nie polegaly jedynie na niesmialosci w zagadywaniu kolezanek z klasy |