24 Wrz 2011, Sob 14:22, PID: 272780
Pierwszy temat założyłem na amfetaminowym zejściu, w akcie desperacji i silnego stresu. Drugi, w prawdzie na trzeźwo, ale przy świeżo złamanym sercu – obydwa były więc raczej histeryczne.
Dlaczego zakładam ten? Trochę się u mnie pozmieniało, chciałbym o tym komuś powiedzieć, ale że nie mam znajomych, to nie mam komu. Zostały fora internetowe.
Więc, nie ćpam już od miesiąca i szczerze mówiąc nie mam na to ochoty. Rzuciłem definitywnie. To największa zmiana. Po przyjęciu kilku ogromnych dawek pod koniec ostatniego miesiąca, które niemal wcale nie podziałały, stwierdziłem – do diabła z tym.
Oczywiście, moja dawna depresja wróciła ze zdwojoną siłą, nie mam na nic ochoty i dalej zachowuje się jak ciota – tz. jestem zakochany (i to chyba nawet mocniej niż wcześniej, mimo iż tą dziewczynę widziałem ostatnio jakieś 5 miesięcy temu) i płaczę po kątach zamiast zachowywać się jak mężczyzna. Mam pewne problemy ze snem i motywacją do czegokolwiek, ale przynajmniej odstawiłem niezdrową farmację.
Smutek przeplata się z apatią. Zdecydowałem więc, że w zaistniałej sytuacji najwyższa pora opuścić strefę komfortu o kilka centymetrów i udać się do psychiatry. Wizytę mam za dwa tygodnie i nawet się nie denerwuje – nie mam na to siły.
Ciekaw jestem jak to dalej pójdzie.
W zasadzie tyle, na razie.
Dlaczego zakładam ten? Trochę się u mnie pozmieniało, chciałbym o tym komuś powiedzieć, ale że nie mam znajomych, to nie mam komu. Zostały fora internetowe.
Więc, nie ćpam już od miesiąca i szczerze mówiąc nie mam na to ochoty. Rzuciłem definitywnie. To największa zmiana. Po przyjęciu kilku ogromnych dawek pod koniec ostatniego miesiąca, które niemal wcale nie podziałały, stwierdziłem – do diabła z tym.
Oczywiście, moja dawna depresja wróciła ze zdwojoną siłą, nie mam na nic ochoty i dalej zachowuje się jak ciota – tz. jestem zakochany (i to chyba nawet mocniej niż wcześniej, mimo iż tą dziewczynę widziałem ostatnio jakieś 5 miesięcy temu) i płaczę po kątach zamiast zachowywać się jak mężczyzna. Mam pewne problemy ze snem i motywacją do czegokolwiek, ale przynajmniej odstawiłem niezdrową farmację.
Smutek przeplata się z apatią. Zdecydowałem więc, że w zaistniałej sytuacji najwyższa pora opuścić strefę komfortu o kilka centymetrów i udać się do psychiatry. Wizytę mam za dwa tygodnie i nawet się nie denerwuje – nie mam na to siły.
Ciekaw jestem jak to dalej pójdzie.
W zasadzie tyle, na razie.