Riverside napisał(a):Co za temat...
Nie, nigdy.
Oprócz bólu psychicznego miałem sobie dokładać jeszcze fizyczny?
Osoby, które zadają sobie ból fizyczny robią to z powodu tego, że nie wytrzymują bólu psychicznego i na pewno się spotkałeś z żartobliwą radą, że jak boli Cię głowa, to masz położyć stopę pod koło samochodu, to ból głowy Ci minie. I faktycznie mija, bo organizm się skupia na innych bodźcach i nie rejestruje wcześniejszych.
Widocznie miałem za słaby ból psychiczny, aby się ciachać .
Jak dla mnie to co najmniej dziwna metoda na pozbycie się problemu.
A już na pewno nie trwająca długo.
Ja zwykle wolałam się po prostu fizycznie zmęczyć- brałam psa na smycz i biegałam z nim po lesie (chociaż biegać nie znoszę), albo wsiadałam na rower i wracałam po dwóch godzinach. Pomagało, przy wyczerpującym wysiłku człowiek przestaje myśleć o zwichniętej psychice.
Riverside, nie, nie prawda to jest tak, jak z muzyką na jednego działa taka, na innego taka. Jednemu lepiej działa system auto-ochronny innemu słabiej, za to ból psychiczny jest zbyt uciążliwy, etc. - jesteśmy różni pod nawet nie różnymi względami, ale nawet niemal każdym względem. Boleć Cię mogło tak, czy tak, ale najskuteczniejsza metoda zaradcza była (jest) inna.
Tak ciąłem się... Nie koniecznie przez depresję ale z innych powodów. Mam wiele blizn , głownie na przedramionach, w miejscach mało widocznych dla ludzi. Ukrywam to. Cięcie przynosi chwilową ulgę Mam nadzieję że to się kiedyś skończy.
Fobia społeczna nie była raczej bezpośrednią tego przyczyną, ale towarzysząca jej depresja owszem. Wiadomo że jak człowiek jest w nienajlepszym stanie to postrzega inaczej pewne rzeczy. Z własnego doświadczenia wiem, że krzywdzenie siebie nie przyniesie ulgi na dłuższą metę a pozostaną jedynie blizny oszpecające ciało.
ddziewietnastkaa napisał(a):W momencie. Calkowitej pogardy do siebie. I bezsilnosci. Jak cos ostrego jest w zasiegu mojej reki to juz mi wszystko jedno.
Nie zdarzyło mi się ciąć lecz widziałem, że ktoś ma rany, prosił(a) mnie, żebym nikomu nie mówił. Pomyślałem sobie, że to bezsensowne ale po przeczytaniu tego tematu rozumiem, dlaczego tak robią niektórzy ludzie. Coś strasznego. Przykro mi się zrobiło, ciekawe co go/ją tak zdenerwowało, nie sądzę, aby mógł(a) mieć fobię społeczną.
Nigdy tego nie robiłem i nie zamierzam. A tak przy okazji czy was też wkurza to kojarzenie cięcia się z subkulturą emo? Jakby każdy kto jest emo się ciął albo każdy kto się tnie był emo... Sami nigdy do emo, ani innych subkultur nie należałem, ale poziom idiotyzmu wielu ludzi czasem mnie wręcz przeraża....
Nie wiem, czy wiecie, ale momy epoka werterowców i innych dziwolongów, także Wawa ci robi "na drutach" agitacjo społeczna, tzn., szyje ci ubrania na sromotę niemocy, bo fizyczne wymogi są jak wojna z Niemcami.
kiepsko się stało, że samookaleczanie teraz jest niby przypisywane "nastolatkom emo", bo to jest poważny problem; ja cięłam się przez długi czas regularnie, od nożyczek przeszłam do żyletek i im więcej krwi ciekło tym czułam się, w sumie nie wiem nawet jak to określić; ale jakoś tak kiedy osiągnęłam koszmarny poziom cierpienia, którego już nie potrafiłam znieść, takiego cierpienia "w środku", że aż mnie rozrywało, miałam jakiś taki wewnętrzny przymus zadania sobie bólu fizycznego, jakoś przeniesienia tego wewnętrznego koszmaru na coś "widzialnego" i zewnętrznego; poza tym do tego dochodziło jeszcze bardzo niskie poczucie własnej wartości i taka niewytłumaczalna satysfakcja z zadawania sobie bólu
Nie i raczej mi do tego daleko. Ale kiedy mialem sie znacznie gorzej i mnie ktos poteznie zdnerwowal uderzylem z calej sily w szafe w swoim pokoju. Poharatana reka pozniej przynosila jakas satysfakcje. Nie wiem czy to wlasnie na celu ma ciecie sie.