29 Cze 2017, Czw 16:40, PID: 705799
Jak sobie radzicie w pracy z tą chorobą? Skąd bierzecie siłę żeby rano wstać, ubrać się i iść do niej na te 6-8 godzin?
29 Cze 2017, Czw 16:40, PID: 705799
Jak sobie radzicie w pracy z tą chorobą? Skąd bierzecie siłę żeby rano wstać, ubrać się i iść do niej na te 6-8 godzin?
29 Cze 2017, Czw 16:51, PID: 705801
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Cze 2017, Czw 16:55 przez BlankAvatar.)
mysle ze w wypadku gdy nie ma sie sily nawet, zeby wstawac, to warto odwiedzic lekarza
29 Cze 2017, Czw 16:55, PID: 705803
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Cze 2017, Czw 17:27 przez Pawel16.)
Ja do pracy ide nawet z checia. Nie wiem czemu tak sie dzieje ale chyba dlatego, ze jestem tam akceptowany i w miare lubiany, a takze czuje sie lepiej, po tym ze wiekszosc dnia nie spedzilem na bezsensownym siedzeniu w internecie tylko na czyms pozytecznym. WIadomo na 6 rano jak sie idzie to troche ciezko wstac ale wyrobilo mi sie jakies poczucie obowiazku, zeby chodzic. Dzisiaj akurat mam wolne i nie wiem co mam ze soba zrobic jeszcze na dodatek przez polowe dnia nie bylo pradu przez burze.
Ja kiedys mialem podobnie tak jak Ty, nie wyobrazalem sobie isc do pracy, wstawac o 6 i jeszcze tyle godzin tam siedziec. Jak tylko pomyslalem o pracowaniu to az mnie ciarki przechodzily. Ale pewna osoba sila mnie zaprowadzila do pracy i jakos udalo mi sie wdrozyc, z czego teraz sie bardzo, bardzo ciesze. Tylko, ze taka niechec mialem przez jakies kilka dni od rozpoczecia pracy. Teraz juz jest w porzadku. Ale po Twoim poscie wnioskuje, ze pracujesz juz jakis czas i nadal nie masz checi i motywacji, zeby tam pojsc. Tak jak BlankAvatar napisal, mysle, ze powinienies pojsc do lekarza skoro ta niechec utrzymuje sie juz dlugo.
29 Cze 2017, Czw 17:23, PID: 705805
(29 Cze 2017, Czw 16:40)inferno napisał(a): Jak sobie radzicie w pracy z tą chorobą? Skąd bierzecie siłę żeby rano wstać, ubrać się i iść do niej na te 6-8 godzin? Jest taka technika przeciw tzw. niechciejowi (łac. nolensum), czyli stanowi, kiedy Ci się fizycznie czegoś nie chce. Masz coś zrobić, ale nie masz na to fizycznych sił. Chcesz odpocząć, ale odpoczynek nic nie daje. Martwisz się, że znowu nie zrobisz tego, co powinieneś. Zamiast zmuszać się do wstania, zamykasz oczy i próbujesz przez tą krótką chwilę odpocząć najbardziej, jak się da. Nie chodzi o to, żeby odpoczywać dłużej, tylko intensywniej. Czyli musisz odpocząć ze wszystkich sił. Odliczasz oddechy. Nie wolno Ci otworzyć oczu ani nawet się poruszyć, dopóki nie doliczysz do końca. Rozluźniasz maksymalnie wszystkie mięśnie. Ta chwila jest tylko dla Ciebie. Początkowo stosowałem 15 oddechów, czyli jakieś 2 minuty, ale to było zdecydowanie za długo i zaczynałem się nudzić. Dla mnie optymalna długość to 5 oddechów. Po chwili będziesz miał niemal dość odpoczywania i będziesz chciał w końcu wstać i się poruszyć. Ale musisz doliczyć do końca. Po odliczonych oddechach wstajesz i robisz to, co do Ciebie należy. Z biegiem czasu uwarunkowałem się w taki sposób, że wystarczyło mi policzyć w myślach do pięciu, żeby zrobić każdą rzecz.
30 Cze 2017, Pią 18:26, PID: 705864
co za pierdoły
30 Cze 2017, Pią 19:15, PID: 705868
A ja sobie spróbuję
02 Lip 2017, Nie 16:39, PID: 705980
Zapomniałem dodać disclaimer, że moje rady nie dotyczą Zasa i żeby nawet ich nie próbował. Chyba sobie zaktualizuję stopkę.
Chyba świętej pamięci Stap zazdrościł mi kiedyś motywacji i twierdził, że ja miałem inaczej (łatwiej), bo byłem zmotywowany a on nie. Tymczasem startowałem z takiego samego poziomu, jak większość osób tutaj. To właśnie dzięki takim technikom udało mi się zmienić. @vesanya : Chcesz to stosować a propos depresji, czy tak po prostu w pracy / w szkole? Jest jeszcze jedna metoda, ale dla zaawansowanych. Tworzymy listę zaległości. Wszystkie rzeczy, które mieliśmy zrobić, ale się nie udało, bo nie mieliśmy sił. Następnie bierzemy tą listę i... wykreślamy niektóre pozycje. Po prostu odpuszczamy. Wszystkiego i tak nie damy rady zrobić, więc nie ma sensu się łudzić, że się uda. Po wykreśleniu nie robimy tej rzeczy już nigdy. Żebyście wiedzieli, jak takie wykreślanie jest trudne. Po tym wszystkim czuje się jednak ulgę. Trochę rozczarowanie, żal z przegranej, czasem wrażenie stracenia życiowych szans, jeżeli wykreśliliśmy coś ważnego. Ale jednak ulgę. Potem można zrobić pozostałe punkty z listy. Lepiej wykonać parę małych zadań, niż w ogóle nic.
02 Lip 2017, Nie 20:39, PID: 706012
(02 Lip 2017, Nie 16:39)klocek napisał(a): @vesanya : Chcesz to stosować a propos depresji, czy tak po prostu w pracy / w szkole?Przyda się na studiach, ale tak ogólnie często nie chce mi się wstawać i marnuję dużo czasu na leżenie, więc będę się przestawiać na wstawanie bezpośrednio po przebudzeniu.
04 Lip 2017, Wto 16:14, PID: 706146
ja nie biore sily, i nie chodze do pracy, chodzilem
09 Lip 2017, Nie 7:57, PID: 706480
Też spróbuję. Chciałbym wstawać sam z siebie z chęcią, a nie pod presją czasu.
09 Lip 2017, Nie 14:15, PID: 706522
nawiązując do wypowiedzi klocka:
#15819 #16899
09 Lip 2017, Nie 14:47, PID: 706525
Budzę się po czym obracam się na plecy i gapiąc się w sufit analizuję swoje z+ życie aż odechciewa mi się spać i wstaję
09 Lip 2017, Nie 15:30, PID: 706527
Eee jakieś wynaturzenie, prawidłowy układ to odechciewa mi się żyć i śpię dalej
09 Lip 2017, Nie 15:38, PID: 706528
Gdybym mieszkał sam to bym się nie ruszał z łóżka. A tak to jest kochana rodzina i nie rozumie tego, że nie chce mi się chodzić do szkoły, wychodzić z domu itp.
09 Lip 2017, Nie 16:59, PID: 706532
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lip 2017, Nie 17:03 przez PMCL.)
Odczuwam jeszcze jakieś szczątkowe chęci do walki i zmiany swego statusu, dlatego mam zamiar przytargać trochę żelastwa,ćwiczyć dla lepszego samopoczucia i iść do pracy bo od miesiąca siedzę w domu, zastanawiam się też nad kursem spawacza
09 Lip 2017, Nie 19:22, PID: 706537
(09 Lip 2017, Nie 14:47)Pm Cool Lee napisał(a): Budzę się po czym obracam się na plecy i gapiąc się w sufit analizuję swoje z+ życie aż odechciewa mi się spać i wstaję Muszę to rano wypróbować bo póki co to kiedy o 4:50 dzwoni mi budzik i nachodzi mnie myśl że przede mną kolejny cały dzień robocie to mam ochotę wyjść z mieszkania przez okno (4 piętro).
10 Lip 2017, Pon 17:19, PID: 706591
(02 Lip 2017, Nie 16:39)klocek napisał(a): Jest jeszcze jedna metoda, ale dla zaawansowanych. Tworzymy listę zaległości. Wszystkie rzeczy, które mieliśmy zrobić, ale się nie udało, bo nie mieliśmy sił. Znaleźć sens życia
10 Lip 2017, Pon 22:28, PID: 706657
Pamiętam jak miałam taki okres mega depresyjny... z rok temu? Półtora? W każdym razie moja szefowa (jedna z dwóch) o tym wiedziała i dała mi wolne, bez wiedzy tej drugiej. Wtedy naprawdę nie byłam w stanie funkcjonować pracy (płacz co chwila z byle powodu, prawie jak baba w ciąży). Kurczę, to było super wyrozumiałe z jej strony. Ona nigdy nie zrozumie tego jak się czułam, ale mimo wszystko mnie wspierała.
31 Sie 2017, Czw 17:41, PID: 710377
U mnie to chyba przyzwyczajenie. Nie chciałabym też stracić tej pracy, bo długo byłam bezrobotna i czuję, że jak na razie nie znajdę nic lepszego dla siebie niż to, co mam teraz. I na pewno łatwiej też wstać wiedząc, że idzie się do pracy, którą się lubi/która nie jest dla Ciebie katorgą i w której masz przyjemną atmosferę.
Oczywiście jadąc do pracy płaczę, myślę, żeby sobie pojechać gdzie indziej, wyobrażam sobie różne drastyczne sceny z moim udziałem (przecież jak będę miała wypadek to moje niepójście do pracy będzie usprawiedliwione). Właściwie to nie wiem, co mnie motywuje. Chyba to, że chcę wreszcie mieć swoje pieniądze, chcę mieć możliwość wyprowadzenia się jeśli będzie taka potrzeba (mam dość napiętą sytuację z domownikami). Kiedyś mi pomagało kładzenie budzika z dala od łóżka - tak, żebym musiała wstać, żeby go wyłączyć. Teraz robię często w takiej okrojonej wersji to, co opisał @klocek - po przebudzeniu się leżę jeszcze chwilę, tak może z 5 sekund i jakoś udaje mi się wstać. Mam jednak ten problem, że jak już mi wpadnie do głowy myśl "a może dziś nie pójdę do pracy?" to zazwyczaj ta myśl wygrywa. Najczęściej tak jest, jak jestem po prostu wyczerpana i chcę się wyspać. O, jeszcze coś mi się przypomniało. Zawsze nie lubiłam, gdy ktoś mi coś kazał robić - od razu mi się odechciewało. Wszelkie przymusy, nakazy strasznie mnie stresowały i demotywowały. W obecnej pracy mam bardzo elastyczne godziny, więc jak zaśpię to nikt mnie nie skrzyczy, po prostu zacznę pracę później. To mi chyba bardzo ułatwia wczesne wstawanie - to, że mogę sama decydować, że wstanę sobie o tej czwartej, żeby się wyszykować, być na 6 w pracy i o 14 wracać już do domu. |
|